Zazwyczaj piszę coś od siebie na końcu. Tym razem odejdę od tej zasady, bo to jak wiadomo ostatni wpis do tej historii. Myślę, że tam na dole po prostu nic nie powinno się pojawić, poza Waszymi komentarzami. Czuję dumę, że dobrnęłam do końca, mimo tego, że pomysły same cisnęły się do głowy i z bólem serca musiałam z tak wielu z nich zrezygnować. Dziś też zaczęłam się zastanawiać, czy udało mi się utrzymać charakter Obito do końca. Nie mnie to jednak oceniać ;)
Nie przedłużając, po raz ostatni zapraszam Was do wspólnego zagłębienia się w losy dwójki moich ulubieńców.
* * * * *
Wychodził z domu z uśmiechem na ustach.
Poranny jogging zyskał nowe zastosowanie. Już nie robił tego wyłącznie dla
utrzymania formy. Wysiłek fizyczny rozładowywał również burzę hormonów, które
zaczęły nabierać u niego na sile. Perłooka dziewczyna od tygodnia dzieliła z
nim przestrzeń w domu oraz łóżku. To zaskakujące jak szybko człowiek
przyzwyczaja się do tego co dobre. Dziewięć lat to szmat czasu. Zapomniał jak
dobrze czuć ciepło drugiego ciała. Mała wyjątkowo dzielnie znosiła jego
świńskie kawały i tuliła się nawet, gdy w upalne dni grzał jak piecyk. Polubił
budzić się przy niej. Śmiesznie marszczyła nosek, gdy rano opuszczał łóżko.
Choć nie pocałował jej w domu ani razu, to kiedy słodko spała, opuszkami palców
gładził kobiecą szyję, dekolt, ramiona, czasem nogi. Mimo, że nie robił nic w
wulgarny sposób oraz omijał miejsca intymne, to przez takie postępowanie
opuszczał łóżko z przyjacielem sterczącym na baczność. Z boku mógł wyglądać jak
kretyn, ale nikt nie wiedział co tak naprawdę kłębiło się w jego głowie. Nie
był głupi, to też zdawał sobie sprawę, że wystarczy dać krok do przodu, a Mała
nie zaoponuje. Oddała by mu się, ale mogłaby tego bardzo żałować. Fakt, że
dawała mu dużo dobrego, nie oznaczał, że Uchiha pokonał już swoje demony.
Bolesna przeszłość dalej gnieździła się głęboko w sercu. Chwile zwątpienia
dopadały go zawsze z zaskoczenia. Wtedy też unikał wzroku Hyugi. Nie chciał,
aby wyczytała z jego twarzy, że całe jej starania pójdą na marne, bo on dalej
nie uporał się ze swoją przeszłością. Cały czas przyłapywał się na porównywaniu Małej z Rin. Wiedział, że to głupota. Nie
chciał tego robić, ale to działo się samo. Najgorsze były wyrzuty sumienia. To
one kazały mu się trzymać na dystans. Czasem zastanawiał się czy nie powinien
zgłosić się do psychiatry. Ostatecznie brał się w garść, zapewniając samego
siebie, że podoła. Jeszcze kilka lat temu bywał przy grobie ukochanej częściej
niż słońce wstaje i zachodzi. Przesiadywał tam wiele godzin i często spotykał
babcię Rin. Staruszka powiedziała mu kiedyś, że czas leczy rany. Nie wierzył
jej wówczas, lecz dziś złapał się tej myśli i żywił nadzieję, że z małą pomocą
Hyugi uda mu się zamknąć bolesny rozdział jego życia. Paradoksalnie najgorzej
było, gdy wieczorami leżeli wtuleni w siebie na kanapie w salonie. Błogość i
ciepło rozchodziły się po ciele. Ten przyjemny stan mieszał się z rozpaczą, że
tak miało być, tylko osoba się nie zgadza.
W pracy nikt nie wiedział,
że szef spotyka się ze swoją pracownicą. Minoru jedynie domyślał się, że coś
jest na rzeczy, ale nawet on nie zakładał iż ta dwójka poszła cały sus do
przodu i mieszka pod jednym dachem. Obito nie chciał aby ktoś o tym wiedział, a
Hinata szanowała jego decyzję, nie zastanawiając się czemu tak mu na tym
zależy. Czasem niewiedza jest lepsza od gorzkiej prawdy, a ona bała się, że
jeśli zażąda zbyt wiele, to go straci. Dlatego nie zadawała zbyt wielu pytań.
Stała jakby z boku, licząc, że wszystko samo się ułoży. Kiedy Obito powiedział
jej, że na kilka dni musi wyjechać, miała ochotę złapać go bardzo mocno i
prosić, aby nie jechał. Ponieważ tego nie uczyniła, on ruszył, a ona została
sama w dużym domu. Zdziwiło ją, gdy będąc w firmie, zadzwonił jej telefon, a
numer okazał się nieznajomym. Mężczyzna poprosił ją, aby zeszła na dół z
dokumentem tożsamości. Kiedy chciała wiedzieć co się stało, on tylko odrzekł,
że jest tu na życzenie Pana Uchihy i trochę mu się śpieszy, dlatego prosi ją,
aby zadała pytania, jak wypełni umowę do końca. Schodziła na dół nic nie
rozumiejąc. Przywitał ją szatyn na oko w jej wieku. Dał jej list od Obito, a
sam poprosił o jej dowód. Hinata z obawą otworzyła kopertę.
"Powinienem Cię
uprzedzić, ale obawiałem się, że będziesz stawiać opór. Zamówiłem dla Ciebie
auto na czas mojej nieobecności. Chcę abyś nim jeździła i unikała komunikacji
miejskiej. Nie mogę znieść myśli, że inni ludzie będą się o Ciebie ocierać w
zatłoczonym autobusie, dlatego proszę, nie odsyłaj kolesia z kwitkiem."
Hinata uśmiechnęła się i
schowała list. Oczywiście nie chciała sprzeciwić się brunetowi. Podpisała
umowę, a w jej dłonie trafiły kluczyki i dokumenty do auta. Nie mogła uwierzyć
w to, że Obito pomyślał o niej i wynajął dla niej samochód. Sam wszystko
opłacił na samym początku, więc jej pozostało tylko jeździć. Kiedy na spokojnie
przejrzała swoją wersję umowy, zdziwiło ją, że choć pokazała jedynie dowód
osobisty, to w umowie był również jej nr prawa jazdy. To oznaczało, że nie była
to spontaniczna decyzja, tylko wcześniej zaplanowana.
Nieobecność Uchihy trwała
trzy dni. Miał wrócić w sobotę rano. Postanowił jednak wracać nocą, by jak
najszybciej być w domu. To pierwszy raz kiedy gnał czym prędzej z powrotem.
Wcześniej nikt na niego nie czekał. Teraz było inaczej, więc on nie chciał
kolejnej nocy spędzić samotnie. Dlatego chociaż był bardzo zmęczony, nie został
na dłużej, tylko faszerując się energetykami i kawą, jechał dalej. Pod koniec
musiał zatrzymać się trzy razy, aby się dobudzić i nie robić dzięcioła za
kierownicą. Wiedział, że to głupota, ale przecież był tak blisko. Opatrzność
nad nim czuwała. Dojechał do celu przed piątą rano. Uśmiechnął się widząc
zamówione auto na placu przed domem. Mała była w środku, więc nie czekało go
przykre rozczarowanie. Trochę żałował, że jej ze sobą nie zabrał. Mogliby wówczas
weekend spędzić wspólnie w górach, choć to miejsce od dziewięciu lat źle mu się
kojarzyło. Torbę zostawił w korytarzu, a sam poszedł prosto pod prysznic. Nie
zabrał ze sobą nic, więc dawnym zwyczajem do sypialni poszedł taki jak go Pan
Bóg stworzył. Hinata spała smacznie. Przez chwilę korciło go, by nic nie
zakładać i położyć się do niej. Nie był tylko pewny, czy obudzi się aby
zobaczyć jej reakcję, dlatego wciągnął na siebie slipki i ułożył się koło
młodej kobiety, obiecując sobie, że kiedyś na pewno tak zrobi, a wtedy poczeka
w łóżku do czasu, aż i ona się obudzi. Hinata objęła go instynktownie, nie
budząc się. On przysunął się jeszcze bardziej i prawie od razu zasnął z
uśmiechem na ustach. Właśnie dla takiej chwili jechał setki kilometrów nocą,
aby móc zasnąć w objęciach osoby, która prawdziwie go kochała. Ciągle ciężko
było mu w to uwierzyć i choć nie czuł, że mógłby odwzajemnić jej uczucie równie
mocno, to utrata tej młodej osóbki wyrwałaby kolejną dziurę w jego sercu. Miło
jest mieć kogoś, kto troszczy się o ciebie i o kogo ty również możesz się
zatroszczyć. Dlatego właśnie nie chciał, aby pod jego nieobecność, Hyuga tłukła
się w ciasnych autobusach w drodze do i z pracy. Element zazdrości, że ktoś
mógłby niby przypadkiem ją dotknąć tam gdzie nie powinien też był, ale głównie
chodziło o jej dobro. Spał niespokojnie, a kiedy w jego śnie wrócił do pustego
domu, w którym nie był nawet śladu obecności Małej, zbudził się gwałtownie. To
co zobaczył go nie uspokoiło. W sypialni był sam i w pierwszej chwili nie
dostrzegł żadnych oznak, że mógłby tu spać ktokolwiek poza nim. Poderwał się z
łóżka i lekko koślawym krokiem wyszedł z pokoju. Jego walizka stała w
korytarzu, tak jak ją zostawił nad ranem. Salon świecił pustkami, ale tu
dostrzegł kilka przedmiotów, które zwoził razem z Hyugą do mieszkania, kiedy
ona się do niego wprowadzała. To go lekko uspokoiło. Kiedy podszedł do wejścia
do kuchni, odetchnął z ulgą. Mała stała z miską w ręku i mieszała w niej ciasto
na babeczki. Obok stała już przygotowana blacha, to której miała wlać masę, a
piekarnik rozgrzewał się. Na uszach dziewczyna miała słuchawki i lekko kołysała
biodrami w rytm muzyki. Uchiha przejechał dłonią po włosach. Odetchnął jeszcze
raz i cichaczem zaszedł ją od tyłu. Objął ją jedną dłonią, a drugą na wszelki
wypadek skierował do miski którą trzymała, domyślając się, że ją przestraszy.
No co jak co, ale gdy jest się łasuchem, to trzeba mieć na uwadze
bezpieczeństwo wypieków, które chciałoby się zjeść jeszcze zanim wyrosną w
piekarniku. Tak jak przewidywał brunet, Mała aż podskoczyła. Ciasto ocalało za
sprawą dodatkowej dłoni, a gdy dziewczyna próbowała odetchnąć i się uspokoić,
on mocno ją przytulił nie dając jej się odwrócić. Hinata ściągnęła słuchawki.
- Już wstałeś? - Jej głos
zdawał się jeszcze nienaturalny, po zaskakującym przywitaniu.
- Ychy. - Wymamrotał jej do
ucha. - Zostawiłaś mnie w łóżku samego.
- Myślałam, że przyjedziesz
koło dwunastej, więc zaplanowałam pieczenie na rano. Pomyślałam, że zdążę
chociaż zrobić babeczki, zanim wstaniesz.
- Prawie ci się udało.
Poluźnił uścisk, pozwalając
jej odwrócić się do siebie przodem. Dłonią dotknął jej policzka, a później po
prostu ją pocałował. To pierwszy raz, kiedy pozwolił sobie na taki rodzaj intymności
w domu. Świadomość, że mogłoby jej tu nie być, zmieniła coś w jego podejściu.
Czuł w dalszym ciągu, że nie powinien, ale powstrzymać się, było również trudno.
Śmiało więc mógł uznać ten dzień za przełomowy. Choć zdawało się, że to mały
krok do przodu, to perłooka osóbka z radości mogłaby unosić się w chmurach i
krzyczeć jaka jest szczęśliwa.
Kolejny miesiąc minął im bardzo
szybko. Wspólnie jeździli do pracy i wracali. Kiedy ostatni z mostowców
opuszczał biuro, Hinata przychodziła do Uchihy i siadała mu na kolanach, aby
nacieszyć się jego bliskością. On obejmował ją lewą ręką, a prawą kontynuował
pracę. Już sami zapomnieli jak to się stało, że to zachowanie przeszło w
rutynę, ale oboje lubili owy zwyczaj. Hyuga często zasypiała, a wtedy Obito
zanosił ją na kanapę i na szybko kończył, to co sobie na ten dzień założył.
Zanim budził Śpiącą Królewnę, chwilę się jej przyglądał, po czym jak prawdziwy
książę, łączył ich usta i to praktycznie zawsze działało. Choć nie był typem
romantyka, to ta baśniowa scena mu się podobała. Głównie przez to jakie miny
robiła Mała obudzona w taki sposób. Czasem też mruczała niezadowolona, że przestawał
zbyt szybko.
W piątkowy, sierpniowy
wieczór, kiedy koło dwudziestej brunet jeszcze zajmował się projektem zadzwonił
jego telefon. Obito spojrzał na wyświetlacz i lekko się skrzywił. Napis głosił
"Trajkotka". Nie pozwalając Hinacie zejść ze swoich kolan, odebrał. W
słuchawce rozbrzmiał wesoły, damski głos. Hyuga słyszała wypowiedziane słowa,
jednak nie wszystkie była w stanie zrozumieć. Czuła się trochę dziwnie, zdając
sobie sprawę z tego, że to połączenie prywatne i nie powinna go podsłuchiwać,
jednak Obito trzymał ją na tyle mocno, że nie mogła odejść.
- Nie. - Zabrzmiał koło jej
ucha męski, surowy głos.
- Co mówiłeś? Coś trzeszczy.
Pewnie, że się zgadzasz. Bardzo mnie to cieszy. - Tym razem Mała była w stanie
zrozumieć słowa kobiety dzwoniącej, gdyż wypowiedziała je dużo wolniej niż
wcześniej.
- Ile razy ci powtarzałem,
że uszy się myje, a nie wietrzy?
- Matce się nie odmawia.
Jeśli nie pojawisz się przed południem, to my przyjedziemy do ciebie. Nie myśl,
że dasz nogę, bo rozbiję obóz przed twoimi drzwiami, jeśli będzie trzeba.
Uchiha westchnął ciężko.
Wiedział, że ona jest do tego zdolna.
- Dobra, będę. - Odrzekł
ciężko. - Pod jednym warunkiem.
- Jakim? - Z entuzjazmem
odrzekła kobieta.
- Upieczesz chruściki.
- Dla ciebie zawsze. Zrobię
więcej, to jak tata się do nich nie dopadnie, to weźmiesz jeszcze ze sobą
część.
- Dobra, do jutra.
- Pa kochanie. Nie pracuj
tak dużo. Koch... - Nie zdążyła dokończyć, bo Obito rozłączył się.
- No to masz wolny weekend.
- Zwrócił się do Hinaty.
- Cały? - Zapytała nie do
końca zadowolona z takiej opcji.
- Od sobotniego
przedpołudnia, do niedzieli wieczór.
- Aha. - Odpowiedziała
siląc się na uśmiech. Była jednak słabą aktorką.
- To tylko jedna noc. Sama
zobaczysz jak szybko zleci. No i będziesz mogła ode mnie trochę odpocząć.
Dziewczyna mocniej objęła go
za szyję. Chciała krzyczeć, że się nie zgadza. Trochę też zrobiło jej się
przykro. W dalszym ciągu ukrywali to, że są razem. Było im ze sobą dobrze, więc
dlaczego nie mogli otwarcie cieszyć się swoim szczęściem?
- Jakoś ci to wynagrodzę. -
Zmusił ją, aby na niego spojrzała. - To tylko jedna noc.
- Wiem.
- Jedźmy już do domu.
Nie zaprotestowała. Zebrali
się i tego dnia wcześniej wyszli z pracy. Skoro nie mogli spędzić ze są soboty,
piątkowy wieczór mogli wykorzystać o wiele lepiej niż ślęczenie w
projektach.
Rozłożyli się na kanapie i włączyli jakiś film. Oboje nie mogli się skupić na fabule. W końcu Obito włączył smarta i wyszukując nastrojową muzykę na tle płomieni, odłożył pilot. Nic nie mówili. Po prostu leżeli w swoich objęciach, bawiąc się jedynie swoimi palcami. Czasem tylko jedno drugiemu skradło delikatnego buziaka. Słowa były zbędne. Hinata zasnęła jako pierwsza. Uchiha wtulił się w nią mocniej i też odpłynął.
Rozłożyli się na kanapie i włączyli jakiś film. Oboje nie mogli się skupić na fabule. W końcu Obito włączył smarta i wyszukując nastrojową muzykę na tle płomieni, odłożył pilot. Nic nie mówili. Po prostu leżeli w swoich objęciach, bawiąc się jedynie swoimi palcami. Czasem tylko jedno drugiemu skradło delikatnego buziaka. Słowa były zbędne. Hinata zasnęła jako pierwsza. Uchiha wtulił się w nią mocniej i też odpłynął.
Obito nie przepadał za
wizytami u rodziców. Po wypadku zaczęli na niego chuchać i dmuchać, a on tego
nie lubił. Był dorosły i wiedział czego chce od życia, a przede wszystkim nie
chciał wracać do tego co było. Oni jednak tego nie rozumieli. Matka za każdym
razem sugerowała mu, że powinien się z kimś związać, aby nie być samemu, bo
życie toczy się dalej i nie ma co zamykać się przed światem na dobre. Mógłby do
domu rodzinnego zabrać ze sobą Małą, to w pewnym sensie zakończyłoby ten temat.
Jednak to byłby tylko koniec TEGO tematu. Zacząłby się nowy. Mógłby się o to
założyć, że dopiero na widok Hyugi jego rodzicielka rozkręciłaby się na dobre.
No bo jak już z kimś się w jakikolwiek sposób związał, to mógłby w końcu
obdarować rodziców wnukami, o których tak marzą. Nie zniósłby też rozmów o
ślubie. Jeden już w życiu planował i okazało się, że to był najgorszy krok w
jego życiu. Dwa lata po wypadku, kiedy w jego ręce trafił list w kopercie z
napisem "Obito", postanowił, że już nigdy więcej nie klęknie przed
żadną kobietą, ani też z nikim się już nie zwiąże. Hyuga przebiła się przez
pierwszą barierę, ale drugiej nawet ona nie sforsuje. Tak przynajmniej myślał
on. Ciężko było mu o tym rozmawiać, ale kiedyś, jeśli ich związek dalej będzie
trwał, będzie jej musiał o tym powiedzieć.
Hinata, pomimo chęci, miała
przygnębioną minę. Zawsze wyczekiwała weekendu, bo to był czas dla nich. Tym
razem miało być inaczej. Obito ucałował ją w czoło i odjechał. Dziewczyna snuła
się po domu jakiś czas. Pomyślała, że może i ona zadba o swoją formę. Na
siłowni chciała poćwiczyć, ale ponieważ to był jej pierwszy kontakt z takim
sprzętem, a nigdzie nie było instrukcji, to szybko zrezygnowała. Bała się, że
coś popsuje i jej chłopak będzie zły. Wzięła więc książkę i wyszła na taras.
Był niezwykle piękny, słoneczny dzień. Idealna pogoda na kąpiel w jeziorze bądź
morzu. Gdy była młodsza, z siostrą i kuzynem chodzili na pobliskie jeziorko
popływać. Zawsze się wstydziła, to też jak już znalazła się we wodzie,
siedziała zanurzona po szyję. Spojrzała na swoje nogi i pomyślała, że mogłaby
się trochę poopalać. W końcu była bardzo blada, a jeśli nabrałaby trochę
koloru, może bardziej podobałaby się ukochanemu. Poszła się przebrać w strój,
zabrała koc i rozłożyła się na trawie. Zaśmiała się do siebie, że w sumie, to
ogród był tak bardzo odcięty od reszty, że mogłaby się nawet opalać toples.
Mogłaby, ale za bardzo się wstydziła, by odsłonić swoje piersi. Nastawiła sobie
alarm w telefonie. Miała plan, aby opalać się po dziesięć minut na placach i na
brzuchu i tak w kółko. W ten sposób planowała uniknąć poparzenia skóry.
Obito wytrzymał u rodziców
trzy godziny. Kochał swoich staruszków, jak każde dziecko, ale niektórych
numerów nie potrafił im tak po prostu darować. Matka niby przypadkiem zaprosiła
córkę sąsiadki. Dziewczyna była rok młodsza od niego, miała synka z pierwszego
małżeństwa i zdecydowanie była zainteresowana dziedzicem Uchiha. Tak bardzo
starała się mu przypodobać, a rodzice celowo stwarzali im warunki do tego, by
mogli się lepiej poznać, że Obito po prostu nie wytrzymał. Odnalazł w swoim
dawnym pokoju piłkę do nogi, napompował ją, a później zaproponował chłopcu, że
zagrają razem. Matka i sąsiadka były niezwykle zadowolone, że tak ładnie
zachował się w stosunku do pięciolatka. Obito stanął trzy metry od piłki i
powiedział małemu, że jak go kiedyś matka będzie wkurwiać, to ma jej pokazać,
aby nie wpierdalała się do jego życia. Kobiety zaniemówiły słysząc jego
wulgarne słownictwo. Potem Uchiha dał kilka przyspieszonych kroków i z całej
siły kopnął piłkę. Skórzany pocisk trafił w duże, szklane drzwi. Tłuczenie grubego
i solidnego szkła było słychać na całym osiedlu. Obito wyciągnął dłoń, aby mały
przybił mu piątkę i powiedział, że może sobie zatrzymać piłkę, tylko niech
poprosi kogoś starszego, aby mu ją przyniósł, bo w pokoju jest teraz dużo
szkła. Po czym nie żegnając się, po prostu wyszedł. Do domu wracał zły na
siebie, że nie wykręcił się z tego żenującego spotkania w jakiś inny sposób.
Mógł się przecież domyślić, że matka coś kombinuje. Za bardzo jej zależało.
Kiedy wszedł do siebie,
rzucił cześć. Cisza trochę go zaskoczyła i przez chwilę nawet myślał, że Mała
gdzieś wyszła. Poszedł po piwo, ale zanim je otworzył, dostrzegł otwarte drzwi
do ogrodu. Podszedł i to co zobaczył go zdziwiło. Odstawił butelkę i delikatnie
stawiając stopy zbliżył się do interesującej go osoby. Na kocyku leżała Hyuga w
skąpym jak na nią stroju. Niemiłe chwile błyskawicznie odeszły w niepamięć.
Figlarny uśmiech zagościł na jego twarzy. Wyobraźnia nieco go poniosła. Hinata
jakby wyczuła czyjąś obecność. Otworzyła oczy i przez chwilę zamarła. Kiedy
doszło do niej, kto jest nad nią, zerwała się do siadu i zaczęła zasłaniać się
rękoma. Obito usiadł koło niej. Pochwycił jedną z dłoni i odciągnął od jej
ciała. Nachylił się i pocałował ją tak namiętnie, że przez całe jej ciało
przeszedł dreszcz. Nie było jej już w głowie zakrywanie się. Ponownie znalazła
się na placach, a nad nią zawisnął on. Szyję i dekolt dziewczyny znaczył
pocałunkami. Szybkim ruchem ściągnął z siebie koszulkę. Spojrzał jej głęboko w
oczy.
- Dotknij mnie. - Wyszeptał
słabo, ale pewnie.
Wyczuła co miał na myśli.
Dłońmi przesunęła na plecy. Gładziła jego skórę. Obito przymknął oczy i
pochylił głowę. Oparł ją tak, aby nie widziała jego miny. Rin uwielbiała drapać
jego plecy. Czasami wypowiadanie słów przychodziło jej niezwykle ciężko. Gubiła
się w tym co chciała powiedzieć, albo o co zapytać. Pisała więc do niego listy,
ale najbardziej lubiła paznokciami znaczyć jego skórę na plecach, a on miał z
liter drapanych końcówką paznokcia poskładać słowa i całe zdania. Najczęściej
było to słówko "SEX". Z czasem wystarczała pierwsza litera na
jakimkolwiek kawałku skóry. W końcu on miał ochotę zawsze. Były też słowa
ważne. Najbardziej w pamięci nosił to jak twardym i ostrym paznokciem napisała
mu na plecach "KOCHAM CIĘ". Musiał odczekać miesiąc na to, by
wypowiedziała to na głos, ale do tego czasu pięć razy tym wspaniałym ciągiem
liter zdobiła jego plecy. Dlatego nikomu się nie pozwalał tam dotykać. One były
tylko jej terytorium. Stały się w pewnym sensie miejsce intymnym, zarezerwowanym
dla jednej osoby na świecie.
Uchiha jeszcze bardziej
przylgnął do Małej. Liczył, że odciskając jej ciałko na swoim, zniesie dotyk
delikatnych palców. Mimo szczerych chęci, dalej było trudno. Podniósł się więc
trochę. Ich wzrok się spotkał, a Hinata zamarła. Już wiedziała, że znowu
przegrała tą walkę. Uchiha wstał i tym razem otworzył butelkę piwa, wypijając
prawie całą zawartość po przystawieniu do ust. Musiał coś z tym zrobić.
Nadszedł czas na podjęcie ważnej decyzji, ale nie był pewien, czy zdoła to
zrobić.
Gdy Hinata zapytała czemu
przyjechał wcześniej, powiedział tylko, że chruściki stanęły mu w gardle i nie
warto było dłużej siedzieć. Wiedziała, że wydarzyło się coś więcej. Jego mina
wskazywała na grubszą sprawę, ale nie drążyła, bo widać było, że on tego nie
chce. W nocy Obito odwrócił się plecami do Hyugi. Dziewczyna nie wiedziała co o
tym myśleć, ale nic dobrego nie przychodziło jej do głowy. Wiedziała, że będzie
z nim trudno. Czasem jednak myślała, że jest dużo gorzej niż mogłaby
przypuszczać. Jego humory odbijały się na niej i znaczyły nieprzyjemnymi
piętnami. Kiedy przebudziła się o piątej, po brunecie nie było śladu.
Zaniepokojona podniosła się i weszła do salonu. Obito siedział przed rozpalonym
kominkiem, zapatrzony w tańczące płomienie. Podeszła kawałek bliżej. Wtedy ją
spostrzegł. Spojrzał na nią przygnębionym wzrokiem. Wyglądał jakby nie spał
całą noc i w rzeczywistości tak było. Ponownie wrócił do obserwacji paleniska.
- Nie mogłem tego zrobić. -
Odrzekł cichym i smutnym głosem. - Nigdy nie miałem w sobie wystarczająco dużo
siły. Chyba nie byłem gotów ostatecznie się z nią pożegnać.
Hinata stała, nie wiedząc
jak miałaby się zachować. Może powinna się odezwać, ale żadne zdanie nie
przychodziło jej do głowy.
- To musi się skończyć.
Słowa Obito brzmiały
przerażająco. Jego oschłość w nocy i dystans powodował, że różnego rodzaje złe
myśli kotłowały się po głowie Hinaty. Gdy się podniósł, dostrzegła średniej
wielkości karton z zakurzoną pokrywką. Uchiha w dłoni trzymał ściśnięty papier. Podszedł do Małej i pochwycił jej dłoń. Zacisnął jej palce na
pożółkłej kopercie. Chwilę trzymał rękę dziewczyny, jakby się jeszcze wahał.
- Spal to. - Wypowiedział
bez przekonania. - Przeczytaj jeśli chcesz i spal wszystko. Zrób to, czego ja
nie potrafię.
Pokiwała mu ruchem głowy.
Oparł czoło o jej głowę.
- Ja... - palce mocniej
zacisnął na jej dłoni. - Nigdy z nikim o tym nie rozmawiaj, nawet ze mną. -
Puścił jej dłoń i odszedł.
Stała w tej samej pozycji,
gdy wychodził z sypialni w stroju do biegania. Głowę trzymał nisko, a wzrokiem
uciekał od niej. Wyszedł trzaskając drzwiami, zostawiając ją samą. Cała ta
sytuacja była tak dziwna, że zastanawiała się czy czasem to nie jest sen. Może
obudzi się i okaże się, że Obito nie wrócił jeszcze z wizyty u rodziców, a ona
śpi na kocu w ogrodzie. Uszczypnęła się, lecz nic się nie zmieniło. Za jej
plecami ogień strzelał w kominku. Spojrzała na kopertę i dostrzegła imię
ukochanego nagryzdane odręcznie ładnym, zdecydowanie kobiecym pismem. Podeszła
do komina i już chciała wrzucić ją do ognia, gdy jej uwagę przykuł karton.
Podniosła pokrywę. Na chwilę wstrzymała oddech. Na wiechu sterty różności, były
zdjęcia. Choć w oczy rzucał się upływ czasu, to wiedziała kto będzie na
większości. Powoli podniosła pierwsze z nich. Zakuło ją w piersi. Rozpromieniony
brunet, z błyszczącymi, czarnymi węgielkami spoglądał wprost na nią. Na oko był
w podobnym wieku do Hinaty. Miał idealne rysy twarzy i był cholernie
przystojny. Jego uśmiech hipnotyzował. W głowie dziewczyny przemknęła myśl:
"na mnie nigdy tak nie spojrzał". Wiedziała jednak dlaczego. Powodem
była dziewczyna obok. Równie mocno roześmiana i szczęśliwa. Nie miała
wątpliwości, że to właśnie jest Rin. Więc to miała spalić w kominku. Obito
zdecydował się zniszczyć rzeczy, które wiązały się z jego poprzednim związkiem.
Zwątpiła w to, czy da radę. Palenie zdjęć, czy też drobiazgów nie zmieni
niczego. Tak przynajmniej ona to widziała. Po śmierci swojej mamy, spakowała
jej rzeczy i nie wyobraża sobie tego, że ktoś mógłby je zniszczyć. Postanowiła
jednak zajrzeć głębiej, licząc na to, że może natrafi na coś, co pozwoli jej
zrozumieć jego zachowanie. Zdjęcia były złym pomysłem. Obito przytulający się
do innej i całujący ją, spowodował, że palenie pamiątek z kartonu nie było już
pozbawione sensu w jej oczach. Drobiazgi były za pewne pamiątkami ze wspólnych
wyjazdów. One niewiele mówiły. Za to czerwone pudełeczko mówiło aż za dużo.
Były w nim dwie obrączki. Wyciągnęła mniejsza z nich i przymierzyła na palec.
Była za duża o góra pół rozmiaru. Na wewnętrznej stronie miała dedykację:
"Twój na zawsze". Chwilę rozważała czy jej nie zatrzymać. Mogłaby
przecież schować ją tak, aby Obito nigdy jej nie znalazł. Wyciągnęła większą i
już chciała odczytać grawer jaki bez wątpienia też tam był, kiedy odsunęła dłoń.
Czy na pewno tego chciała? Czy powinna? Pomyślała o tym, że nie chciałaby, aby
on ją nosił i odłożyła obie do pudełka. Zamknęła karton, odsuwając go od
siebie. Nie była w stanie spalić tych rzeczy. Nie należały do niej i to nie ona
powinna się tym zająć. Zaczęła obserwować ogień, który nieco przygasł od kiedy
tu zasiadła. Poruszyła się, przez co zaszeleścił papier. Koło niej leżała
koperta, którą trzymał w rękach Obito, gdy go tu znalazła. Zajrzała do środka,
wyciągając z niej kartkę. Przełknęła ślinę i zaczęła czytać.
Nie wiem który to już list. Piszę go po raz setny i
możliwe, że tą kartkę również podrę, pogniotę, albo zagryzdam tak mocno, że aż
zrobią się dziury. Nalegałam na ten wyjazd, bo zależało mi, abyśmy porozmawiali
w miejscu, gdzie nikt nam nie będzie przeszkadzał. Porozmawiali? To komicznie
brzmi, bo skoro czytasz ten list, to oznacza, że nie dałam rady powiedzieć Ci
tego prosto w oczy. Szczerze powiedziawszy, to i napisać nie jest łatwiej. Za
niecały miesiąc miał się odbyć nasz ślub. Pewnie dziwisz się, że użyłam czasu
przeszłego. Tylko nie wpadaj zbyt wcześnie we wściekłość. Proszę, wytrzymaj i
doczytaj do końca, nawet gdybyś w międzyczasie chciał przestać i posłać
wszystko i wszystkich do diabła.
Nasze ostatnie miesiące były ciężkie. Oboje pisaliśmy nasze
prace magisterskie, przygotowywaliśmy się do ślubu, a na dodatek Ty wyjechałeś,
aby zdobywać doświadczenie na budowie. Tak bardzo przyzwyczaiłam się do tego,
że zawsze wszędzie szliśmy razem, że przez pierwsze dwa miesiące nigdzie nie
mogłam znaleźć sobie miejsca. Moi rodzice trochę na mnie nakrzyczeli, kiedy
dowiedzieli się jak drogą sukienkę sobie kupiłam na ślub i jak wiele osób ma
być na uroczystości. Dogrywanie ostatecznego menu to koszmar. Ciągłe
wypytywanie czemu mają być kalmary zamiast bigosu zaczynały mnie męczyć.
Czasami zaczynam wątpić w to, czy tak wykwintny ślub jest dobrym pomysłem.
Wiem, że Twój dziadek cieszy się "naszym szczęściem", ale robienie z
uroczystości wydarzenia roku nie jest najlepszym rozwiązaniem. Tylko Konan wspiera
mnie jako tako w całej tej sytuacji. Moja siostra ciągle na mnie psioczy. Jej
wizyty po Twoim wyjeździe bardzo mnie wkurzały, bo cały czas uparcie
twierdziła, że Ty na pewno znajdziesz sobie tam inną i przepadnie mi bycie
księżniczką Uchiha. Nie chcę się jakoś usprawiedliwiać i zganiać winy na kogoś
innego. Po prostu chcę abyś wiedział, że wszystko co się ostatnio działo,
bardzo odbijało się na mojej psychice. Żałowałam, że pozwoliłam Ci wyjechać i
nie miałam odwagi, aby ściągnąć Cię z powrotem. Bolało mnie to, że miałeś dla
mnie tak mało czasu, a rozmowy przez telefon to trochę za mało.
Któregoś dnia, gdy było ze mną już bardzo źle i czułam się fatalnie, odwiedził mnie ktoś bardzo mi bliski. Rozmawialiśmy, piliśmy wino, wspominaliśmy dawne i niedawne czasy. Gdybym mogła cofnąć czas, ale nie mogę. Nie mogę tego nawet ukryć, bo i tak byś się dowiedział. Od tamtego dnia pod sercem noszę jego dziecko.
Któregoś dnia, gdy było ze mną już bardzo źle i czułam się fatalnie, odwiedził mnie ktoś bardzo mi bliski. Rozmawialiśmy, piliśmy wino, wspominaliśmy dawne i niedawne czasy. Gdybym mogła cofnąć czas, ale nie mogę. Nie mogę tego nawet ukryć, bo i tak byś się dowiedział. Od tamtego dnia pod sercem noszę jego dziecko.
Przeczytała list
trzykrotnie, nie dowierzając w jego słowa. Rin zdradziła swojego narzeczonego,
zaszła w ciąże z innym i co właściwie miał oznaczać ten list? Czy tak prosiła o
wybaczenie, czy też może rozstawała się z Obito? Zaplanowała przyznać się na
wyjeździe, ale nie dotarli na miejsce. Jakim więc cudem list trafił do rąk
Obito? Czy o jego istnieniu wie ktoś poza ich dwójką? Kim był mężczyzna, który
przyprawił rogi Obito? Hinata wstała, lecz nie wiedząc co właściwie ma zrobić,
z powrotem usiadła. Shisui się mylił, bądź nie powiedział jej prawdy. Obito nie
stroni od kobiet, bo kochał i stracił kobietę, tylko dlatego, że kochał i
został zdradzony. Może obie te rzeczy. Tylko dlaczego mimo tego co zrobiła, nie
potrafił spalić pamiątek po niej? Czy kochał ją aż tak bardzo, że gotów był
wybaczyć i zaopiekować się nie swoim dzieckiem? Zaczęła wątpić, że poznała choć
trochę tego człowieka, z którym mieszka. Uchiha jest skomplikowany i trudny w
pożyciu, ale potrafi być cudowny i właśnie bardzo powoli się przed nią
otwierał. Pozwalał jej wejść do jego życia i ufał jej. Nie zastanawiając się
dłużej zaczęła wrzucać wszystkie rzeczy jakie były w kartonie do ognia. Nie chciała rozczarować swojego mężczyzny. Postanowiła spełnić jego prośbę. Nie ważne jaki był powód, że
chciał się tego pozbyć. Skoro potrzebował pomocy i zwrócił się do niej, ona go
nie rozczaruje. Nie zdawała sobie sprawy z tego, jak długo to trwało. Zostało
jeszcze kilka drobiazgów, kiedy usłyszała trzaśnięcie drzwiami. Pośpiesznie
umieściła ostatnie pamiątki w kominku, po czym pobiegła do bruneta. Rzuciła mu
się na szyję i mocno wtuliła. On odwzajemnił jej czułość. Wyszeptała mu na
ucho, jak bardzo go kocha, czego on nie skomentował. Uścisnął ją jedynie
jeszcze mocniej. Choć milczał, w duchu potrzebował właśnie tego. Deklaracji od
kobiety, która mając dwadzieścia pięć lat nie miała jeszcze żadnego mężczyzny
poza nim.
Obito wziął prysznic, po
czym oboje zjedli śniadanie. Ułożyli się wygodnie w salonie i brunet odpłynął.
Nieprzespana noc upomniała się o niego. Hinata obserwowała go, gdy słodko spał.
Wiedziała, że ma lekki sen, dlatego starała się nie ruszać. Sama nawet
przysnęła na chwilę. Zbudził ich telefon Uchihy. Mężczyzna chwilę wsłuchiwał
się dźwięk dzwonka, analizując kto to może być i czy warto mu się ruszać.
Ostatecznie postanowił, że dzisiejszy dzień poświęci wyłącznie Małej i olał
natręta. Wtulił się w nią mocniej, wdychając jej zapach. Było mu dobrze. Kątem
oka zauważył karton koło kominka. Zastanawiał się czy dziewczyna spełniła jego
prośbę. Wahał się, ale postanowił, że jeśli ona tego nie zrobiła, to on
ostatecznie zamknie temat niedoszłej żony. Podniósł się nie zwracając uwagi na
niezadowoloną minę Hinaty. Podszedł do kominka i chwycił karton. Był pusty, co
go ucieszyło. Wśród popiołu dostrzegł niedopalone przedmioty. Sięgnął więc po
szufelkę i zebrał popiół, oraz resztki jego poprzedniego życia. Na chwilę
wstrzymał się, gdy częściowo stopione pudełko z obrączkami znalazło się na
szufelce. Wiedział co tam jest. Nie planował tego zatrzymać, ale wiedział jak
dużo kosztowały ich dwa platynowe krążki. Może komuś by się przydały, tylko
komu? Żałował, że nie pomyślał o nich wcześniej, bo mógłby je dać Minoru. Teraz
nie szykował się żaden ślub, a on nigdy by ich nie wykorzystał. To też i one
trafiły ostatecznie do kosza.
Po symbolicznym odcięciu się
od tego co było, czas nadszedł na to co ma być. Hinata obserwowała go
niepewnie. Kiedy jego zachowanie miało coś wspólnego z Rin, wyciszał się i
milknął. Był też niedostępny, przez co Hyuga nie wiedziała czy ma poczekać, aż
mu przejdzie, czy też próbować skupić jego uwagę na sobie. Brunet wyszedł na
ogród i zaczął dumać. Potrzebował teraz jakiegoś zajęcia. Przypomniało mu się
jak z Małą składał meble ogrodowe. Uśmiechnął się też na wspomnienie swojej
dziewczyny w stroju do opalania. Pomimo, że było jeszcze przed dziesiątą,
zapowiadał się upalny dzień.
- Hyuga, co ty na to, abyśmy
kupili basen? - Uniósł lewą brew, uśmiechając się niezwykle łobuzersko.
Ona pokiwała jedynie głową.
Obito potrafił błysnąć
geniuszem. Kupili basen ze stelażem i całym osprzętem, największy jaki udało im
się dostać w sklepie. Do tego dwa dmuchane fotele, w których można było położyć
się na wodzie, no i kąpielówki. Z racji wysokiej temperatury na dworze, Uchiha
zarządził, że będą chodzić jedynie w strojach kąpielowych. To właśnie był jego
plan. Obserwowanie prawie nagiej Hyugi, pobudzało w nim zwierzaka.
Podszczypywał ją, gdy nie spoglądała, atakował buziakami z zaskoczenia, a nawet
dał lekkiego klapsa, nie mówiąc o tym, że ciągle się o nią ocierał, twierdząc,
że jest zbyt ciasno i nie dało się inaczej przejść. Za każdym razem ona się
peszyła i pąsowiała, ale lekki uśmiech na twarzy zdradzał, że w ogóle jej to
nie przeszkadza. Jedyne czego geniusz nie przewidział, to fakt iż pomimo, że
montaż poszedł im sprawnie, to napełnienie basenu dwudziestoma czterema metrami
sześciennymi wody nie potrwa w pięć minut, ani nawet w godzinę. No i taka woda
musi się też nagrzać. Ważne jednak, że basen stał i gdyby w następny weekend
ponownie przyszła fala upałów, to będą mieli gdzie się ochłodzić. Na to można było
wpaść. Są jednak sytuacje, których nawet taki geniusz jak Itachi nie mógłby
przewidzieć. Kiedy Obito wspólnie z Hinatą moczyli kostki, chlapiąc się przy
tym i śmiejąc, do ich ogrodu weszły dwie inne osoby. Pierwsza spostrzegła ich
Hyuga. Stanęła zaskoczona, nie zwracając uwagi na Obito. Brunet odwrócił się i
widząc matkę z szeroko otworzoną buzią, a tuż za nią swojego ojca, westchnął cierpiętniczo.
Pani Uchiha z wrażenia upuściła blachę z ciastem i to właśnie pomogło odzyskać
jej świadomość. Kucnęła, próbując odratować choć część, ale blacha zawinęła pół
salto i upadła spodem do góry, co nie wróżyło dobrze, mimo iż zawinięta była w
siatkę.
- No to z ciasta nici, ale
mamy chruściki. Respektujecie? - Pan Uchiha uniósł w górę siatkę, którą trzymał
w dłoni.
- Jakim cudem ich nie
zjadłeś? - Zaśmiał się Obito.
- Matka jeszcze wczoraj
schowała je przede mną. - Starszy mężczyzna podniósł dłoń do góry i przejechał
po swoich włosach, tak jak zwykł robić jego starszy syn.
- A tak właściwie, to co tu
robicie? - Obito zmienił ton na lekko nieprzyjemny. Jeszcze miał im za złe to,
że próbowali go zeswatać ze swoją sąsiadka, nic mu o tym nie mówiąc.
- Nie wiedzieliśmy, że
będziesz miał gościa. - Matka próbowała zachować spokój i nie wypytać o osobę,
którą zastali w skąpym stroju, wygłupiającą się z jej synkiem.
- Poza wami, nie ma tu
żadnych gości. Hyuga tu mieszka. - Swoją wypowiedzią zaskoczył wszystkich.
Hinata spoglądała na jego plecy oniemiała. Ukrywają to, że są razem, ale przed
swoimi rodzicami Obito grał w otwarte karty.
- Jak to mieszka? To gdzie
ona śpi? - Pani Uchiha zrobiła wielkie oczy.
- No co to za pytanie? Ze
mną.
- Czemuż to ukrywałeś przed
nami takiego anioła? - Starszy mężczyzna podszedł do basenu na tyle blisko, aby
maksymalnie zbliżyć się do młodej dziewczyny. Skłonił się lekko i przedstawił.
- Uchiha Tsutomu, plemnikodawca tego nicponia. - Głową skinął na Obito. Jego
syn wywrócił oczami słysząc wypowiadane słowa.
- Hyuga Hinata. - Dziewczyna
podała dłoń mężczyźnie, wiedząc iż to kobieta jako pierwsza powinna ją
wyciągnął. Pan Uchiha pochwycił drobne palce i uniósł do góry, całując wierzch
jej dłoni.
- Nie rób tego. - Warknął
niezadowolony pan posiadłości na której byli. - Nie ważne, że jesteś moim
ojcem. Ręka i tak mnie świerzbi.
Pan ojciec uniósł dłonie
wysoko i dał kilka kroków do tyłu. Do uszu wszystkich doszło pociąganie nosem
przez starszą kobietę. Nie mogła ona zapanować nad łzami, przez co zalewały jej
oczy.
- Dlaczego ty mi nic nie
powiedziałeś? W ogóle się ze mną nie liczysz, a ja się tak o ciebie martwię.
Nie odzywasz się, nie piszesz, nawet nie chcesz odwiedzać biednej matki, a ja
tylko chciałam abyś był szczęśliwy. Czemu nic mi nie powiedziałeś? - Niezdarnie
ocierała zapłakane oczy.
Obito wyskoczył z basenu i
podszedł do rodzicielki. Zagarnął ją swoim ramieniem, przez co stała się
malutka przy nim. Mocno objęła syna. Jego matka nie należała do osób płaczliwych,
to też jej zachowanie zaskoczyło młodszego Uchihę. Nie wiedział, że tak bardzo
przeżywa jego zachowanie od czasu wypadku. Bolało ją, że choć jego usta się
uśmiechały, to oczy zawsze pozostawały smutne. Tak bardzo chciała, aby znowu
zaczął cieszyć się życiem. Była gotowa wiele poświęcić, aby tylko to zmienić, a
teraz, gdy już traciła nadzieję, on z uśmiechem na ustach wygłupia się z
kobietą, która z nim mieszka. Tylko czemu nic jej nie powiedział? Czemu nie
ulżył jej obolałemu sercu wcześniej?
- Przecież mówiłem ci, abyś
nie martwiła się o mnie. - Nienawidził płaczących kobiet, bo nie wiedział co ma
wtedy zrobić, ani jak pocieszyć, aby przestały płakać.
- No mówiłeś, ale nie
wykazywałeś żadnej chęci, aby się ogarnąć. Nawet wczoraj odstawiłeś szopkę.
- Chciałaś mnie zeswatać ze
swoją sąsiadką. - Warknął zły. - Co to był w ogóle za durny pomysł? Randka w
ciemno na przymus?
- Jakbyś mi powiedział, że
sypiasz już z kimś, to bym niczego takiego nie zrobiła. Chciałam dobrze, a ona
ma takiego fajnego synka i lubi dzieci, tak samo jak ty.
- Coś ci się pomyliło. Nie
lubię i nie chcę mieć dzieci! - Obito warknął, odsuwając się od matki.
- Kochanie, co ty mówisz?
- To co słyszysz. Nawet nie
poruszaj przy mnie tego tematu.
- Masz taki duży dom i
ogród. To idealne miejsce dla dzieci.
Obito odszedł nie odzywając
się do matki. Pochwycił swoją koszulkę, którą rzucił na krzesło ogrodowe i
zaniósł Hinacie. Dał jej z przykazem, aby ją na siebie założyła. Dziewczyna
posłusznie wykonała polecenie.
- Oddaj mi klucze. - Warknął
do matki.
- No co ty, synku?
- Oddawaj, albo wymienię
zamki! - Wyciągnął dłoń, a ona posłusznie położyła kluczyk z breloczkiem, który
kiedyś kupił jej wspólnie z Rin. Spojrzał na kolorowego słonika, z wysoko
uniesioną trąbą. Brutalnie oderwał zawieszkę i wyrzucił tak daleko jak tylko
dał radę.
- Obito, co ty robisz?
- W tym domu nie ma miejsca
dla niej, ani dla żadnych dzieci. Zapamiętaj to, jeśli chcesz być tu mile
widzianym gościem.
Poszedł do domu, nie
zwracając uwagi na to jak dziwna atmosfera zapanowała przez jego zachowanie.
- Czemu to zrobił? To był
mój ulubiony breloczek. - Pani Uchiha już chciała iść go szukać, kiedy mąż
powstrzymał ją ramieniem.
- Zostaw. Nie przywołuj
niepotrzebnie duchów. Kupię ci nowy. Chyba czas najwyższy wymienić też stare
zdjęcia na nowe. - Ruchem głowy wskazał na zagubioną w całej sytuacji
dziewczynę. - Ja z nim pogadam, a ty postaraj się jej nie zamęczyć.
Kobiety zostały same.
- Hinata, tak?
- Tak proszę, pani.
- Oj jak tam pani. Znajomi
moich dzieci zwracają się do mnie po imieniu. Jestem Tomoko i proszę tak się do
mnie zwracaj. Usiądziemy?
Kobiety rozmawiały ze sobą
ponad pół godziny. Matka Obito szybko rozładowała napięta atmosferę. Okazało
się, że jest równie wielką żartownisią, jak jej synowie. Była chyba nawet bardziej
roztrzepana od nich. Pomysł z basenem tak bardzo jej się spodobał, że zaczęła
się zastanawiać czy i sobie takiego nie kupić. Opowiedziała też kilka historii,
co Obito wyprawiał, gdy był młody. Był z niego straszny urwis i cały czas
trzeba było mieć go na oku. Pożaliła się, że ostatnio w ogóle ich nie odwiedza,
a kiedyś zaglądał regularnie. Dała Hinacie przepis na jego ulubione ciasto,
które dziś przyniosła, ale się zniszczyło. Kiedy zaczęła się zastanawiać, gdzie
podziała się blacha, obie zajrzały do środka. Obito z ojcem siedzieli na
kanapie, oglądając skrót wydarzeń sportowych z ostatniego miesiąca i dużymi
łyżkami wyjadali zmasakrowany wypiek prosto z blachy. Nic nie spotkało się
bezpośrednio z ziemną, to też dalej uważali, że jest ono jadalne. Tomoko
zaśmiała się, opowiadając jak to zawsze wyjadali jej wszystkie łakocie, jakie
miała w domu. W trójkę z Shisuim potrafili opanować blachę ciasta zanim zdążyło
wystygnąć, dlatego musiała zamykać szafkę na kluczyk, inaczej nic się nie
zostało na później. Kiedy pni Uchiha zapytała gdzie są chruściki, Obito z pełną
buzią odpowiedział, że w kuchni zostały trzy dla Małej. Tsutomu spojrzał
na kobiety i gwizdnął.
- Niezłe nogi, Mała. -
Powiedział z uśmiechem na twarzy.
- Daję ci drugie
ostrzeżenie, a przy trzecim przejdę od razu do rękoczynów. - Obito ponownie
warknął, wiedząc, że zwrot ojca celowo miał zabrzmieć tak, aby nie do końca było
wiadomo kogo się tyczy. Choć działał mu na nerwy, to cieszył się, że nie ma tu
jego młodszego braciszka, bo gdy ta dwójka się ze sobą skuma, to dopiero sypią
się teksty działające mu na nerwy.
Jego ojciec uniósł brwi w udawanym
zdziwieniu.
- Czemu niby nie mogę
podziwiać kopytek twojej matki? Niezła z niej laska mimo latek. A żebyś
wiedział jaka gibka.
- Dość! Szczegółów nie
zdziergam. Jak was swędzi, to poddasze jest puste.
- Delikatny się zrobiłeś. Ciekaw
jestem czy ty na starość planujesz zaprzestać zabaw.
- W żadnym razie, ale nie
będę się dzielił szczegółami z innymi.
- No dobra. Na nas już czas.
- Z kanapy zerwał się starszy z mężczyzn. - Trzymajcie się i dbajcie o siebie,
a my chyba zaliczymy jakiś motelik po drodze. - Puścił oczko do żony, a ona
delikatnie się zaśmiała. Ostatnio oboje przeżywali drugą młodość.
Obito uścisnął dłoń ojca, a
on mocno klepnął go w ramie. Był zadowolony i niewerbalnie życzył mu szczęścia.
Uściskał Hinatę, po czym udał się w stronę wyjścia. Pani Uchiha uroniła łezkę
tuląc syna. Zadziwiające było, że mimo złości i wypowiedzianych słów, w ogóle
nie było po nich widać jakiegokolwiek napięcia.
- Odwiedźcie nas oboje choć
od czasu do czasu. - Szepnęła, a on przytaknął. Podeszła do Hinaty i mocno ją
objęła. - Cieszę się, że mogłyśmy się poznać. Obyś wytrzymała z tym łobuzem.
Obaj domownicy odprowadzili
rodziców do wyjścia. Obito z ulgą zamknął drzwi, kiedy odjechali. Nie tak
planował ten dzień. Nie miał jednak siły, aby próbować jeszcze odbudować
nastrój sprzed ich przyjazdu. Wyjątkowo czuł się zmęczony. Hinata usiadła przy
nim i w milczeniu trwali. Myśl o tym, co Obito mówił o dzieciach, nie dawała
jej spokoju. Nie zastanawiała się jeszcze nad tym, czy będzie mieć dzieci i
ile. Było to jednak dla niej oczywiste, że gdy nadejdzie odpowiedni czas i
spotka odpowiednia osobę, pobiorą się i dorobią się również potomstwa. Słowa
Obito skreślały taką możliwość. Czy była gotowa zostać z Uchihą za cenę
niedoświadczenia nigdy bycia mamą?
Początek kolejnego tygodnia
zaczął się pracowicie. Do czwartku do dwudziestej czwartej musieli zdać jeden z
cięższych projektów. Oznaczało to zarwanie wieczorów, a może nawet nocek dla
niektórych. Obito był przyzwyczajony do takiego stylu życia. Hinata jeszcze
nie. Owszem, siedziała wcześniej dłużej, ale ona w przeciwieństwie do Uchihy
potrzebowała więcej snu niż cztery-pięć godzin. Zaskakiwała więc ją werwa jaką
miał w sobie Uchiha. W jej oczach był jak terminator. Czekając na niego,
aż skończy, zasypiała na kanapie w jego biurze. Budził ją, kiedy czas było się
poddać i wracać do domu. W piątek mogli nieco odsapnąć. Wszyscy dość szybko się
zebrali do domu, a biuro o siedemnastej praktycznie opustoszało. Uchiha
spoglądał na swoją dziewczynę, nieświadomą, że jest obserwowana, a w jego
głowie kłębiły się niegrzeczne myśli. W końcu uśpił kompa, zebrał swoje rzeczy
i wyszedł ze swojego biura. Hinata spostrzega go, nie bardzo wiedząc co robi.
- Wychodzisz? - Zapytała, bo
widząc jego uśmiech, czuła, że coś się święci.
- Owszem. Mam dziś w planach
kochać się ze swoją dziewczyną. Poczekam na nią w aucie piętnaście minut. Jeśli
się pojawi, to znaczy, że ona też ma taki plan.
Hinata zmarła. Nie
spodziewała się takiego wyznania. Widziała jak brunet się oddala i zastanawiała
się co teraz zrobić. Owszem, chciała tego, ale liczyła na bardziej subtelną
propozycje. Kiedy pierwszy szok minął, zerwała się w pośpiechu i pobiegła na
parking. Wsiadła na miejsce pasażera, grzecznie trzymając ręce na udach, a
wzrok utkwiony na własnych kolanach. Obito uśmiechnął się do siebie i ruszył.
Zajechali pod sklep. Stwierdził, że muszą coś sobie kupić na kolację. Hyuga
przytaknęła i wspólnie udali się na zakupy. Przez cały czas nie mogła się
skupić na potrzebnych składnikach do potrawy jaką sobie wymyślili. Całe
szczęście Uchiha trzymał rękę na pulsie i dał radę umieścić w koszyku to co
było niezbędne. Przy kasie wrzucił na taśmę również pięć kartoników z
prezerwatywami. Nie mógł się oprzeć, gdy je spostrzegł i zdał sobie sprawę z
tego jak zareaguje Mała, gdy je zobaczy. Kiedy przyszła ich kolej, a pani
kasjerka wzięła w dłoń owe pudełka, Uchiha wykrzywił usta w bardzo lubieżnym
uśmiechu i się odezwał.
- Wzięłaś aż pięć? Oj musisz
być mocno napalona. - Poruszył wymownie brwiami, patrząc na Hinatę, a ona
zdezorientowana, spoglądała na niego. Gdy spostrzegła co właśnie nabiła na kasę
pani ich obsługująca, zamarła.
Obito osiągnął to co chciał.
Jego dziewczyna oblała się rumieńcem i zamilkła. Rin w takiej sytuacji dałaby
mu popalić, odpowiadając, że na niego przewidziała jedynie jedno z opakowań, a
resztę przeznaczy na najbliższy weekend z innym, który może dużo częściej i
dłużej. On by się wściekł i na bank pokłóciliby się w domu o to, po czym to on
musiałby przeprosić, bo sprowokował ją swoim tekstem, więc sam był sobie
winien. Z Huygą było inaczej. Ona była zbyt nieśmiała, aby cokolwiek odpowiedzieć.
Nie wchodziła z nim w pyskówki słowne. Nie dawała mu też zbyt wiele powodów do
zazdrości, co go cieszyło. Przy tym wszystkim nie było z nią nudno. Zawsze był
jakiś temat do rozmów, choć spędzali ze sobą praktycznie cały dzień. Mogli też
leżeć w ciszy, ciesząc się spokojem. Aż dziwne jak bardzo zmienił się jego
charakter. Kiedyś ciężko było mu usiedzieć w miejscu, dziś śmiało mógł
przyznać, że to przyjemne, pod warunkiem, że czuje się ciepło drugiej osoby. Za
sprawą kolejek jakie panowały w sklepach oraz korków na drogach towarzyszącym
piątkowym wieczorom, dotarli do domu przed dwudziestą. Uchiha stwierdził, że
pomoże przy kolacji i choć więcej było w jego czynach żartów, niż prawdziwego
gotowania, to Hinata nie wygnała go z kuchni. Cały czas zastanawiała się co on
planuje i w którym momencie użyje jednego z zakupionych opakowań. Czy najpierw zjedzą
kolację czy może gra wstępna już się zaczęła. Była bardzo podniecona i choć trochę
bała się, że go rozczaruje, to nie mogła się doczekać momentu z którego nie będzie
już odwrotu. W końcu marzyła o tym, aby to był on i jej życzenie miało się tego
dnia spełnić. Była zaślepiona emocjami jakie w niej wzbierały. Nie dostrzegła
tego, jak wolno jadł Obito kolację, ani że zaczął unikać jej wzroku. Po posiłku
włączył film w salonie i to również nie zaniepokoiło Małej. Myślała, że to jego
plan, więc cierpliwie czekała, choć było jej coraz trudniej trzymać fason. Gdy pojawiły
się napisy końcowe, Uchiha wstał i poszedł do łazienki. Wtedy doszło do niej,
że coś nie pasuje. Był zbyt milczący. Kiedy po prysznicu podszedł do niej, powiedział,
że położy się już i ucałował ją w czoło, myślała, że się rozpłacze. Poszła jednak
sama do łazienki, łudząc się, że może się myli. Kiedy weszła do sypialni, potwierdziły
się jej obawy. Wślizgnęła się pod kołdrę, nie licząc już na nic.
Leżał tyłem do niej. Udawał,
że śpi i za wszelką cenę starał się nie poruszyć. Mała wierciła się w łóżku.
Stchórzył i źle się z tym czuł. Już sam siebie nie rozumiał. Przecież tego
chciał i to z każdym dniem coraz bardziej. Tyle razy powstrzymywał się z
wielkim trudem, a teraz co? To było totalnie nie w jego stylu. Czasem miał
wrażenie, że to wszystko nie dzieje się naprawdę. No bo jak taka kobieta może
chcieć kogoś takiego jak on? Usłyszał cichy szept i pytanie czy już śpi.
Zaschło mu w gardle, a usta nie były w stanie choćby się uchylić. Sparaliżowało
go. Jeśli by zaprzeczył, to musiałby odpowiedzieć na kolejne pytania, które
zapewne byłyby dużo trudniejsze. Serce zabiło mu mocniej kiedy poczuł, jak
Hyuga wstaje. Nasłuchiwał jej cichych kroków, gdy wychodziła z pokoju. Usłyszał
jak zamyka drzwi, a później była już tylko głucha cisza. Wyszła, tylko gdzie?
Czy poszła do łazienki? Tylko czemu zamknęła za sobą drzwi? Wiele
niecenzurowanych słów cisnęło mu się na usta. Przekręcił się na plecy i gapił w
ciemny sufit. Czas wydawał się wlec, a Hinata nie wracała. Spojrzał na zegarek.
Dochodziła druga w nocy. Usiadł i starał się cokolwiek dosłyszeć, co
sugerowałoby, że ona wraca. Nie było nawet szpary jasnego światła pod drzwiami.
Zaniepokoił się i musiał to sprawdzić. Małymi krokami podszedł do drzwi.
Nacisnął na klamkę. Ciemność panowała w całym domu, co nie wróżyło nic dobrego.
Dał kilka kroków w stronę salonu i to co usłyszał jeszcze bardziej mu się nie
podobało. Ona płakała. Kolejna wiązanka siarczystych przekleństw przeszła mu
przez myśl pod swoim adresem. Księżyc musiał być w pełni, bo dawał wyjątkowo
dużo światła. Nie wiedział co powiedzieć, ani zrobić, ale jednego był pewien, nie
mógł jej tu zostawić samej. Podszedł bezpośrednio do niej. Kucnął i spoglądał
na jej skulone ciało w rogu kanapy. Zamilkła, co sugerowało, że już zdążyła się
zorientować, że jest przy niej. Wziął głęboki wdech, ręką przejechał po
włosach.
- Hej, zabłądziłaś? - Chciał
zażartować, ale wyszło mu to tak słabo, że szybko tego pożałował. Ona
zaprzeczyła ruchem głowy, nie podnosząc na niego wzroku. - Nie możesz spać?
- Czy ja zrobiłam coś źle? -
Zapytała łamiącym się głosem. Kiedy nie odpowiadał, uniosła głowę. - Jeśli
robię coś nie tak, to mi to powiedz, a ja postaram się to naprawić.
- Skąd Ci to przyszło do
głowy? Nic nie robisz nie tak.
- Więc dlaczego nie
chciałeś… - Zagryzła zęby. Temat był dla niej tak krępujący, że nie miała
odwagi dokończyć. - Czy ja ci się nie podobam?
- Nie gadaj bzdur. Bardzo mi
się podobasz i wszystko robisz dobrze. - Powiedział pewnie, ale ona nie
dowierzała.
- Więc dlaczego, Obito?
Dlaczego nie chciałeś?
- Ej, Mała. - Dłonią otarł
jej mokry policzek. Żaden Uchiha nawet przy rozciąganiu kołem, nie przyzna się,
że stchórzył. Musiał więc powiedzieć coś, co zabrzmi sensownie i nie
skompromituje go w jej oczach. Inaczej jego duma ucierpiałabym nieodwracalnie.
- Nie chcę, abyś żałowała, że to ja byłem tym pierwszym.
- Powiedz co mam zrobić,
abyś w końcu zrozumiał jak bardzo mi na tobie zależy i że bardzo chcę abyś to
był ty, nawet jeśli za jakiś czas się mną znudzisz.
Po raz kolejny targał swoje
włosy. Nie wiedział co jej odpowiedzieć. Argumenty się skończyły, a całą
przeszkodą był tylko on. Podniósł się zostawiając ją samą w pokoju. Zawędrował
do sypialni. Zapalił światło i bez ceregieli odsunął szufladę w szafce nocnej.
Na górze znajdowało się pięć kartoników, które zakupili dziś wspólnie w
sklepie. Pod nimi były całe złoża luźno rzuconych foliowych paczuszek. Uśmiechnął
się pod nosem, że kiedyś Mała da mu za to popalić, bo zawstydził ją w sklepie,
podczas gdy w domu miał już gotowy arsenał. On jednak sięgnął po coś innego.
Rin by na to nie poszła, ale Hyuga to zupełnie inna osoba. Wrócił do salonu,
zapalając po drodze jedynie światło na korytarzu. Nie chciał widzieć jej
zapłakanych oczu zbyt dobrze, bo jeszcze zmieniłby zdanie. Kucnął przez swoją
dziewczyną i wsadził jej w dłonie pudełeczko.
- Wsuń ją tak głęboko, jak
tylko dasz radę.
- Co to jest?
- Zaufaj mi, a ja daję
słowo, że naprawię wszystko co dziś spieprzyłem. - To był ten przypływ odwagi,
który musiał wykorzystać. Teraz albo nigdy.
Hyuga podniosła się z
miejsca i niepewnym krokiem udała się do łazienki. Dopiero tam przeczytała, że
on dał jej globulki antykoncepcyjne. Zastanawiała się kiedy je kupił, bo nie
widziała ich na taśmie w sklepie. Przemyła twarz i wykonała polecenie Obito.
Wyszła z łazienki z walącym sercem i nieco się zdziwiła. Obito w nagłym
przypływie geniuszu wyciągnął kolorowe lampki choinkowe, które kiedyś
przywiozła mu mama, aby ozdobić jego dom na święta. Podłączył je do prądu i
rzucił niedbale na podłogę. Może to nie świece, których nie posiadał, ani ogień
w kominku, ale laski lubią takie pierdoły, to też liczył, że Mała doceni
starania. Do odtwarzacza wrzucił pierwszą, lepszą płytę, która kojarzyła mu się
ze smętami, a teraz mogła robić za nastrojową muzykę. To nie tak, że miał
gdzieś całą tą otoczkę. On po prostu nie był romantyczny i nie potrafił być.
Czasem Rin podsuwała mu pod nos jakieś artykuły, aby zasugerować jak mógłby jej
udowodnić, że mu zależy i ją zaskoczyć. To zawsze kończyło się jakąś
katastrofą, dlatego stwierdził, że postawi na prezenty. Przypominając sobie jak
to było, pomyślał, że może powinien kupić też coś dla Małej, chociażby za to,
że wytrzymuje jego humorki. Kiedy Hinata podeszła do niego, dostrzegła, że w
dłoni miał dwa kieliszki wina. Podał jej z uśmiechem jeden z nich. Napili się,
a następnie on ujął jej dłoń, zapraszając do tańca. Czuła, że krew szybciej
krąży w jej żyłach, a tętno niebezpiecznie przyspiesza. To nie był grzeczny
taniec. Trzymał ją blisko siebie, a dłońmi sunął po jej ciele. Policzki ją
piekły, przymknęła oczy, a wtedy on zaatakował jej usta. Z pasją oddawała
pocałunki. Stanęła nawet na palcach, aby być jak najbliżej jego twarzy. Gdy
uniósł ją za pupę, nogami oplotła go w pasie. Zaniósł ją po sypialni. Nie
planował żadnych dziwnych miejsc. Na to będzie czas później, a pierwszy raz
powinna mieć w wielkim i wygodnym łóżku. Nie zamierzał niczego zbyt długo przeciągać.
Kupując globulki, brał te, które najszybciej zaczynają działać. Miał dziewięć
lat postu nie licząc robótek ręcznych, więc nie zakładał, że da popis jak długo
potrafi wytrzymać. Nie chciał też przypadkiem wspomnieć czasów, których nie
powinien i uciec od niej. Dał słowo i zamierzał go dotrzymać. W końcu był
Uchiha. Postawił więc na bardzo intensywną grę wstępną. Nim Mała się
zorientowała, on pozbawił ją ubrania. W tej chwili nie pamiętała tego, że
jeszcze nie tak dawno płakała, bo czuła się odtrącona. Myślenie się wyłączyło,
a liczyły się wyłącznie doznania. Pisnęła jedynie, gdy przez jej ciało
przeszedł dreszcz spowodowany jego obecnością.
Po wszystkim zamienił ich
miejscami. Leżała na nim naga. Nie pozwolił jej opuścić swoich ramion, nawet na
chwilkę. Było jej głupio, bo czuła, że zabrudzą łóżko, ale on zdawał się w
ogóle tym nie przejmować. Było jej tak błogo i przyjemnie, że zasnęła szczęśliwa.
Ranek dla Hinaty nie był
taki jak by chciała. Obudziła się sama. Kołdra przyjemnie otulała jej nagie ciało,
ale kiedy dostrzegła czerwoną plamę na pościeli, mina jej zrzedła. Zerwała się
z łóżka, próbując ukryć brzydki ślad. Sama też była ubrudzona i aż bała się pomyśleć,
czy czasem nie zostawiła śladu na swoim mężczyźnie. Zdjęła pościel, zarzuciła
na siebie koszulkę i cichaczem przemknęła do łazienki. Po prysznicu poszła na
poszukiwania bruneta. Odnalazła go na bieżni w prywatnej siłowni. Dostrzegł ją kątem
oka i wyłączył urządzenie. Napił się wody, podchodząc do niej. Jego uśmiech sugerował
sprośne myśli.
- Wyspałaś się? - Zapytał
lustrując całe jej ciało.
- Tak. - Odpowiedziała
czerwieniąc się. Wspomnienia wspólnej nocy wywoływały na jej twarzy wściekłe
rumieńce. Policzki piekły ją tak mocno, że jedynie przyłożenie lodu przyniosłoby
ulgę.
Mężczyzna przysunął się do
niej, obejmując. Chętnie ukryła swoją twarz w jego klatce piersiowej, nie
zwracając uwagi na mokry materiał od potu.
- Wczoraj przebudziłaś
potwora. - Wyszeptał jej do ucha. Nim zdążyła zareagować, otarł się swoim
kroczem o jej ciało. - Sterczy od rana. Domaga się więcej.
Jej uśmiech i zawstydzenie
było wystarczająco dobitną odpowiedzią. Zabrał ją do łazienki, gdzie zaczął ją
rozbierać.
- Kąpałaś się? - Zapytał
czując jak ładnie pachniało jej ciało.
- Byłam brudna. - Odpowiedziała
zawstydzona.
- Wiem. Mnie też się
oberwało. - Uśmiechnął się szerzej, po czym dodał. - Nie było warto się myć, bo
ja zamierzam cię teraz bardzo wybrudzić. - Nie czekając dłużej, poderwał ją w górę
i wniósł pod strumień wody.
To całe jego tchórzostwo i
wszelkie obawy zdawały się bez sensu po tej jednej nocy. Głupi był, że się
hamował, skoro takie chwile dawały tak dużo przyjemności. Do tej pory obawiał
się, że będzie się czuł jakby zdradzał Rin, ale tak nie było. W końcu to ona
zdradziła jego, a on już dawno opłakał to co się stało. Shisui chyba jako
jedyna osoba z jego otoczenia nie przyklaskiwał ich związkowi. Często
powtarzał, że oni do siebie nie pasują i prędzej czy później i tak się rozejdą.
Obito wściekał się na niego i go nie słuchał, bo przecież wszystko było dobrze.
Zaczął dostrzegać, że może brat miał rację wtedy, gdy poznał Hinatę. Ona dała mu
dowód na to, że związki mogą wyglądać zupełnie inaczej, lepiej.
Wynagradzając Hyudze swoje
dziwne nastroje, któregoś wieczora zawołał ją do swojego biurka i pokazał
propozycję z biura podróży. Wspólnie podjęli decyzję, wyjeżdżając na dwa
tygodnie. W firmie zaczęły się plotki, bo to był pierwszy taki długi urlop
Obito odkąd w ogóle on tu pracował, no i Hinaty też w tym czasie nie było.
Zaczęto łączyć fakty, że ta dwójka zawsze zostaje w pracy jako ostania i
pojawia się w rano o tej samej porze. Na szyi dziewczyny pojawił się też
kosztowny naszyjnik, z czarnym, sporym brylantem w środku i dwoma nieco
mniejszymi, przezroczystymi po bokach. Hinata dość często dotykała go, a przy
tym uśmiechała się promiennie. Choć Uchiha dużo lepiej się maskował, to i u
niego nastąpiły zmiany zachowania. Po ich powrocie niektórzy z pracowników
chcieli wyciągnąć jakieś informację, a że bezpieczniej było zaatakować Hinatę,
to od niej próbowali dojść do prawdy. Obito nie był zadowolony nagłym
zainteresowaniem jego dziewczyną. Choć Hyuga nie była kokietką, to
przeszkadzało mu, że jej policzki rumienią się, gdy rozmawia z kolegami z
pracy. Te rumieńce były zarezerwowane dla niego i bardzo go korciło, aby
przegnać ich do swoich biurek i dać tyle roboty, żeby więcej do niej nie
podeszli. Już prawie poderwał się, by wcielić swój plan w życie, kiedy zdzwonił jego
telefon.
- Tak. - Odparł nieco niezadowolony,
bo Sho za bardzo zbliżył się do Małej i teraz to już zaczęła wzbierać w nim złość.
- Mam tu przed sobą umowę na
nazwisko Hinata Hyuga. Za trzy dni się kończy. Co dalej z nią zrobić?
- To co zazwyczaj. Przygotuj
drugą. - Odburknął, jakby to było oczywiste.
- Na trzy lata, tak? - To
była standardowa procedura, więc odruchowo już wpisał w pliku okres kolejnej
umowy.
- Nie. - Spokojnym tonem zaprzeczył
Obito. Już nie był rozdrażniony i zdawał się lekceważyć swoich pracowników.
Skupił całą swoją uwagę na jednej osobie. - Niech będzie na czas nieokreślony.
- Jesteś pewny? Standardowe procedury
mówią, że…
- Jestem pewny. Ma być na
czas nieokreślony i jeśli możesz, to przygotuj ją od razu. Ja zaraz podejdę i
osobiście zaniosę ją do podpisania prezesowi.
- Spoko, już drukuję.
Po tych słowach wstał od
razu. Po przejściu przez szklane drzwi spojrzał na całe zgromadzenie i lekko
uniósł brew.
- Na waszym miejscu zająłbym
się pracą.
Puścił oczko Hinacie i
wyszedł. Z umową dla Hinaty udał się prosto do Itachiego. Zlekceważył jego
asystentkę, która krzyczała, że jest zajęty i wszedł od razu do środka. Prezes
przeprosił doradcę prawnego, zapraszając go do siebie za pół godziny. Widział
po minie Obito, że to z czym przyszedł nie jest jakąś błahostką. Kiedy kuzyn położył
mu plik papierków na biurku, od razu zajrzał w miejsca, które były tu
najistotniejsze. Pochwycił pióro w dłoń i podpisał. Odsunął dokumenty w jego
stronę.
- Czyli od tej pory mogę
zatrudniać kogo zechcę, a Ty się już więcej nie wtrącasz?
- Na to wygląda. - Itachi
nie wydawał się rozczarowany. Był nawet lekko uśmiechnięty.
- Tylko o tym nie zapominaj.
Obito dziarskim krokiem
wrócił do działu mostów. Warknął, kiedy widział, że tłum otaczający jedyną
pracownicę, dalej był wokół niej. Całe towarzystwo szybko rozbiegło się do
swoich biurek. Uchiha podszedł do stolika Hinaty, rzucił jej na biurko umowę.
Ona zaskoczona spojrzała na dokument. Przebiegła wzrokiem po wytłuszczonych
częściach i z powrotem wróciła wzrokiem do bruneta. Jej uśmiech był dla niego
niemą odpowiedzią, że odpowiada jej nowa umowa i nie zamierza protestować, że
nie zgadza się na stałe zatrudnienie. Pochwycił więc ją za rękę i pociągnął na
tyle mocno, że wstała, wpadając w jego ramiona. Celowo odwrócił ich tak, aby
każdy z pracowników widział, jak pochyla się i zawzięcie całuje Hyugę. Nie oderwał
się od razu. W jego głowie huczało: „Napatrzcie się, bo ona jest moja i wam się
nie pozwoli tak pocałować.” Kiedy oderwał się od kobiecych ust, zwrócił się w
stronę dziewięciu par szeroko otwartych oczu.
- No co? Zaskoczeni? - Uniósł
brwi, jakby to przecież było wiadome. Nikt mu jednak nie odpowiedział. Co
innego domysły, a co innego kiedy plotki okazują się prawdą tak szokującą, że
mimo dowodów, ciężko w nie uwierzyć. - Hyuga to moja kobieta. Dla niedowiarków,
wystarczy mnie odwiedzić, bo mieszka od kilku tygodni ze mną. Dlatego macie
odnosić się do niej ładnie i co najważniejsze, trzymać ręce przy sobie. Jeśli któryś
położy na niej choćby swój mały palec, odrąbię mu całą dłoń, nie pytając o
intencje.
Po czym zwyczajnie w świecie
odszedł do swojego biurka. Hinata z powrotem usiadła na krześle. Palcami
dotknęła rozgrzanych warg. Dzisiejsze wydarzenia były dla niej bardzo
szokujące. Koniec ukrywania i ta jawna deklaracja, że nie wolno jej nawet
tknąć. Może to nie było coś wielkiego przy normalnym mężczyźnie, ale Uchiha nie
był zwyczajny, a jego zachowanie daleko odstawało od szablonowego mężczyzny.
Mała odważna myśl w jej głowie zasugerowała, że to prawie jak oświadczyny.
Przecież położył jej na biurku umowę na czas nieokreślony w dziale mostów.
Razem już na stałe? Wstała niepewnie i na drżących nogach zaczęła stawiać
pierwsze kroki, tak jakby dopiero co uczyła się chodzić. Stanęła w szklanych drzwiach,
a gdy zobaczyła jego twarz, dała jeszcze kilka kroków. Nawet nie wiedziała co
chciała zrobić, czy też powiedzieć. Obito uśmiechnął się słodko, tak jak z fotografii
na których był ze swoją byłą dziewczyną, po czym rozłożył ramiona i się
odezwał.
- Chodź do mnie, Mała.
Kocham happy endy, ale tutaj się go nie spodziewałam. Myślałam, że wszystko dobrze się skończy, ale przy poprzednich rozdziałach, ten natomiast od początku budził we mnie jakąś nutę niepokoju, jakby było zbyt dobrze (moja wyobraźnia podsunęła mi nawet śmierć Obito). Jednak, mimo iż pewne sytuacje rozegrałabym nico inaczej, to wciągająco się czytało i szczęśliwe zakończenie też bardzo miłe, i cieszy.
OdpowiedzUsuńNie myśl sobie jednak, iż skoro skończyłaś, to dam Ci spokój. Otóż nie. Ja wciąż czekam na dalszy ciąg pozostałych historii i nie zawaham się o tym przypominać.
Pozdrawiam! ^^
Ja się tak cieszę, że udało mi się napisać zakończenie i choć może kończy się zbyt dobrze (jedna z opcji zakładała śmierć Obito, ale pomyślałam, że jest aż nad to przerysowana), to byłabym chyba zbyt okrutna dla Uchihy po tym co przeszedł, aby nie dać mu szczęścia. Po prostu wierzę w równowagę. Cytując ostatnią książkę, jaką przesłuchałam: "Na każde przekleństwo przypada jedno błogosławieństwo"
UsuńCo do innych opowiadań, to nimi też planuję się zająć. Chcę skończyć w najbliższym czasie Poświęcenie, Monsuna i może Do Trzech Razy Sztuka, o ile poczuję bakcyla na pisanie tego opowiadania. Labirynt Luster to tasiemiec, więc on po prostu będzie trwał. Skoro Skorupa dobrnęła do końca, to humor jaki jej towarzyszył będzie poniekąd można odnaleźć w Muspelheim, ale nie uprzedzajmy faktów.
Dziękuję za komentarz i wytrwanie ze mną do końca Skorupy Żółwia :))
Kurcze na początku miałam takie, wtf, co tu się stanie, co się popsuje, co Obito spieprzy. Tylko myślałam, że to będzie takie bum na większą skale. Takie nieodwracalne. Ale kurcze. Od czego tu. Rany, tak mnie skołowałaś, że nie wiem co mam Ci napisać XD
OdpowiedzUsuń"Obito stanął trzy metry od piłki i powiedział małemu, że jak go kiedyś matka będzie wkurwiać, to ma jej pokazać, aby nie wpierdalała się do jego życia. Kobiety zaniemówiły słysząc jego wulgarne słownictwo. Potem Uchiha dał kilka przyspieszonych kroków i z całej siły kopnął piłkę. Skórzany pocisk trafił w duże, szklane drzwi. Tłuczenie grubego i solidnego szkła było słychać na całym osiedlu. Obito wyciągnął dłoń, aby mały przybił mu piątkę i powiedział, że może sobie zatrzymać piłkę, tylko niech poprosi kogoś starszego, aby mu ją przyniósł, bo w pokoju jest teraz dużo szkła."
Pierwszy napad końskiego śmiechu i nie jedyny XD (Mordka mi się teraz tak cieszy, że to przegięcie) W dodatku przerąbałam ręką o blat, bo moje ręce na chwilę dostały parkinsona .
Kurcze później ta sytuacja z pamiątkami. Wielu rzeczy spodziewałam się w tym liście, ale nie tego. To był chyba największy szok, jaki mi sprawiłaś. Zdrada była ostatnią rzeczą jaka kojarzyła mi się z Rin. Po prostu ukłony.
Basen -> mistrzostwo XD
"- Nie rób tego. - Warknął niezadowolony pan posiadłości na której byli. - Nie ważne, że jesteś moim ojcem. Ręka i tak mnie świerzbi."
Tu zaczęłam ryczeć. W ogóle, rodzice Obito to taki wygryw, że ja nie odpadam <3 Normanie ich kocham.
"- Niezłe nogi, Mała. - Powiedział z uśmiechem na twarzy.
- Daję ci drugie ostrzeżenie, a przy trzecim przejdę od razu do rękoczynów. - Obito ponownie warknął, wiedząc, że zwrot ojca celowo miał zabrzmieć tak, aby nie do końca było wiadomo kogo się tyczy. Choć działał mu na nerwy, to cieszył się, że nie ma tu jego młodszego braciszka, bo gdy ta dwójka się ze sobą skuma, to dopiero sypią się teksty działające mu na nerwy.
Jego ojciec uniósł brwi w udawanym zdziwieniu.
- Czemu niby nie mogę podziwiać kopytek twojej matki? Niezła z niej laska mimo latek. A żebyś wiedział jaka gibka.
- Dość! Szczegółów nie zdziergam. Jak was swędzi, to poddasze jest puste."
Ty się dzisiaj po prostu znęcałaś nad moim brzuchem :D
"- Wzięłaś aż pięć? Oj musisz być mocno napalona. - Poruszył wymownie brwiami, patrząc na Hinatę, a ona zdezorientowana, spoglądała na niego. Gdy spostrzegła co właśnie nabiła na kasę pani ich obsługująca, zamarła."
Rany ann, co ty mi z głową robisz!!! Obudziłaś hentaia, a to bardzo złe posunięcie, patrząc na to, co mam dzisiaj do napisania XD
"- Wczoraj przebudziłaś potwora. - Wyszeptał jej do ucha. Nim zdążyła zareagować, otarł się swoim kroczem o jej ciało. - Sterczy od rana. Domaga się więcej ciebie."
Nie mam słów i tyle XD
"Jeśli któryś położy na niej choćby swój mały palec, odrąbię mu całą dłoń, nie pytając o intencje."
A przy tym ostatecznie wylądowałam na podłodze, śmiejąc się jak jakaś histeryczka.
A teraz idę płakać w kącie. Dopiero teraz poczułam, jak bardzo kocham tę historię i nie wierze, że to już koniec. Kiedy to przeleciało? Będę tęsknić. To jedna z lepszych historii, jakie poznałam, wliczając w to całą blogosferę, książki i filmy. Dzięki Tobie zaczęłam lubić Obito i teraz trudno mi się z nim rozstać.
Pozdrawiam i weny na takie opowiadania <3
Lubię sobie zostawić jakiegoś asa w rękawie i ten list takim właśnie był. Co do zabawnych fragmentów, to one po prostu same się pisały. Kiedy wcielam się w postać Obito, to pomysły walą drzwiami i oknami. Kuje mnie w piersi na myśl, że tak dożo z nich "poszło do kosza" i nigdy nie zmieni się w tekst spisany i opublikowany. Przesyt to jednak zła droga, więc trzeba było kończyć. Również piszesz, więc wiesz o czym tu rozprawiam :))
UsuńMam się za przeciętną pisarkę, to też nawet nie wiesz jak mnie zaskoczyłaś stwierdzeniem, że to jedna z najlepszych historii jaką poznałaś. Nigdy nie liczyłam na takie słowa, więc tym razem ja nie mam słów. Jedynie wielki uśmiech zadowolenia ciśnie się na usta i duma, której nie da się zmierzyć żadną skalą.
Dziękuję za komentarz i wytrwanie ze mną do końca Skorupy Żółwia :))
Cudowne. Cudowny rozdział. Cudowna historia.
OdpowiedzUsuńUwielbiam happy end-y. Może i są oklepane, ale kto nie lubi szczęścia? Hinacie w końcu udało się przebić przez skorupę jaką stworzył sobie Obito. Wspomniałaś coś o czterech zakończeniach, chętnie poznałabym pozostałe trzy. Tak jak ty uwielbiam różne opcje i spekulacje. Zdziwiło mnie to, że nie było żadnych "wypatków". Pewnie jest to spodowane tym, że przeczytałam ponownie "Labirynt Luster", gdzie jest ich pełno. A skoro już o LL mowa to martwi mnie, że nie ma kolejnego rozdziału w twoich najbliższych planach. Nie wiem jak ty to odczuwasz ale ja mam wrażenie, że to głównie opowiadanie na tym blogu. No i po prostu uwielbiam ItaHine w tym wydaniu. Do tego ostatni rozdział skończył, no kto by się spodziewał, dość wrednie.
Jestem strasznie ciekawa jaki będzie następny ruch Itachiego względem Hinaty i co ma do powiedzenia Duch w zamian za rozwiązanie zagatki. Jak będzie przebiegał trening Hyugi? No i oczywiście kto jest Kacprem, kim są jego ludzie, jak dużo jest w pobliżu duchów? Czy Itachi jest w to wplątany?
Na razie nie mam jakiejś wielkiej teorii na ten temat. Obecnie uważam, że Shino (mimo że było go mało, to mi jakoś tak podpasował, intuicja, zobaczymy czy się sprawdzi) i ktoś z akatsuki na pewno jest powiązany z duchami i cieniem. Co do reszty to musiała bym rozważyć wszystkie argumęty za i przeciw.
Jeśli masz ochotę poczytać o moich rozważaniach to postaram się przedstawić Ci kilka najciekawszych propozycji. Choć zastanawiam się czy myślenie o tym ma sens, bo jeśli ta postać jeszcze się nie pojawiła w twojm opowiadaniu z "odkrytą twarzą" to nie będę miała żadnych argumentów.
Wracając do "Skorupy Żówia" wspomniałaś coś o epilogu, z wielką przyjemnością przeczytam nawet ich kilka. Chyba już o tym pisałam, ale chętnie zobaczyłabym naszego wesołedo nicponia przy herbatce z poważnym Hiashim Hyugą.
Dziękuję za cudowny rozdział i cudowną historię. Z pewnością nie tylko mi sprawiła ona wielką radość.
Wszystkiego co najlepsze. W tym oczywiście weny i dużo wolnego czasu.
Kage "Lisek"
Co do zakończenia, to nie byłabym sobą, gdybym nie wybrała tej lepszej opcji w szerszym znaczeniu. Na pewno znalazłyby się osoby, którym lepiej dogodziłabym innym końcem. Miałam nawet w głowie niezłe tornado, ale za dużo było wstawek w poprzednich rozdziałach, rozpoczętych wątków i sytuacji, które dążyły do takiego, a nie innego finału.
UsuńO LL się nie martw. Też go ostatnio czytałam. To, że nie ma go podane w planach, nie przekreśla jego pojawienia. To taki ogólny spis, którego staram się trzymać. Czasem jednak wystarczy jedno zdanie od czytelnika i głowa rozkręca się, a ja zamiast pisać to co planowałam, biorę się za to, co jest "pożądane". Natchnienie w końcu bywa kapryśne. :)) Może po prostu od czasu do czasu, ktoś musi mnie ponaglić, bo gdy nie mam jakiś terminów nad głową, to nieco się rozleniwiam ;)
Herbatka Obito z Hiashim? :) Nawet nie zdajesz sobie sprawy jak tym jednym zdaniem rozkręciłaś mi trybiki w głowie. Oczami wyobraźni nawet ich widzę, z dokładnym zarysem mimiki twarzy. Nie jestem już pewna, czy to będzie epilog, ale Bonusowe posty, czemu nie? Sama mam tak wielką słabość do tej historii, że chętnie coś takiego bym jeszcze napisała. Oczywiście, to nie byłyby długie historie, tylko krótkie wstawki, którymi może komuś poprawiłabym humor.
Dziękuję za komentarz i wytrwanie ze mną do końca Skorupy Żółwia :))
Rozdział ciekawy, interesujący i jak najbardziej wciągający. Na początku, gdy popatrzyłem na długość, to pomyślałem sobie, że będę to czytał przez godzinę i usnę w trakcie. A jednak się przeliczyłem.
OdpowiedzUsuńRaz jest dobrze, a raz niedobrze. Tak bym opisał ten rozdział. Obito się cieszy razem z Hinatą, 5 minut później chłop siedzi w kącie i rozpacza nad przeszłością. Obito chce się kochać i ma zgodę Hyugi, a zaraz potem ucieka spać (taką strategię miałem w młodości, kiedy to mama wracała z wywiadówki).
Śmiechu co nie miara, jak opisała doskonale trochę wyżej inna czytelniczka. Kilka zwrotów akcji, ale też mała wścieklica na Obito za takie zwroty do rodzicielki. W sumie: bawiłaś się moimi emocjami, sadystko. ;)
Mamy Happy end, ale czy naprawdę taki prawdziwy? Bo inaczej go sobie wyobrażałem. Oświadczyn jak nie było, tak nie ma. Nie mówię, że to źle, bo już tyle się o tym naczytałem, że w sumie dobrze, że ich nie dałaś. Ale szkoda, że Obito wyszedł taki cięty na dzieci. Hinata do niego dotarła, to fakt, ale ogólnie to mi jej lekko szkoda. Ale nie mnie to osądzać.
Ogółem świetne zakończenie, znakomita fabuła i doskonała historia. Gratuluję udanej pracy i życzę powodzenia przy innych twoich opowiadaniach. To, czy kiedyś osiągnę taki poziom grania na emocjach, co ty, to raczej mała szansa. Pozdrawiam!!!
Wyszło mi 19,5 stron. To mój rekord i myślę, że raczej go już nie pobiję. Dla porównania PG i LL piszę z założeniem, że 5 stron może być już rozdziałem, choć często jest 6-7. Monsun maksymalnie miał chyba 6 stron i aby Poświęcenie, pozostało z założeniem, że rozdziały mają być dłuższe, aby więcej w nich było i szybciej dobrnąć do końca. Taka ilość tekstu może uśpić, dlatego cieszę się, że jednak nie było zbyt nudno. Jestem w dalszym ciągu małym szaraczkiem podług innych, znakomitych pisarzy, ale jeśli twierdzisz, że potrafiłam zagrać na Twoich emocjach, to jest to dla mnie wielka nagroda za włożoną pracę.
UsuńW kwestii oświadczyn, to ich nie planowałam. Może kiedyś napiszę jakiś bonusowy rozdział :))
Dziękuję za komentarz i wytrwanie ze mną do końca Skorupy Żółwia :))
Chciałam tu walnąć jakiś zbiorczy komentarz dotyczący kilku ostatnich rozdziałów, ale z powodu braku czasu czytanie tak mi się przeciągnęło, że o połowie spraw, które chciałam poruszyć, pewnie zdążyłam już zapomnieć. Niemniej...
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem to nie było wcale szczęśliwe zakończenie. Obito, którego początkowo tak lubiłam jakiś czas temu odsłonił swoją prawdziwą twarz, która ani trochę mi się nie spodobała i zaczęłam zwyczajnie współczuć Hinacie. Przecież on jej wcale nie kocha, jest z nią dla wygody i w dodatku zachowuje się tak okropnie zaborczo w stosunku do niej, że momentami było to aż niesmaczne. Przepraszam, ale takie miałam właśnie odczucia czytając niektóre fragmenty, chociażby kiedy podejrzewał ją o zdradę, bo miała inne plany na wieczór albo kiedy kupił jej samochód, żeby faceci nie ocierali się o nią w komunikacji miejskiej. Dla mnie facet po czymś takim jest autentycznie spalony. Dziękuję, do widzenia. To jest właśnie ten typ mężczyzny, którego nie lubię najbardziej, a taką próbą kontroli i zniewolenia wręcz gardzę. Obito zaczął mi niebezpiecznie przypominać byłego chłopaka koleżanki, który uniezależnił ją od siebie do tego stopnia, że musiała pytać o pozwolenie, kiedy chciała spotkać się z przyjaciółkami. Jego to oczywiście nie dotyczyło, bo mógł się spotykać z kimś chciał i kiedy chciał. Wszyscy odetchnęli z ulgą, kiedy okazało się, że ją zdradzał i postanowił z nią zerwać. Ufff... Ale tutaj niestety Hinata jest zaślepiona do tego stopnia, że dała mu się omotać i teraz pewnie już się tak łatwo od niego nie uwolni... :/
Uzasadniając swoją opinię... Obito rozmyśla o Hinacie tylko w jeden sposób - że jest urocza, ciągle się rumieni i faszeruje go słodkościami. Nie ma co do niej żadnych głębszych przemyśleń ani nie żywi do niej żadnych uczuć, jak to chociażby jest pokazane w stosunku do Rin. Jego wspomnieniom o niej towarzyszą jakieś emocje, kiedy sprawa dotyczy Hinaty już nie można niczego takiego powiedzieć. Po prostu sobie jest i o. Najpierw nie zdawał sobie sprawy z jej uczuć, potem uznał, że w sumie może spróbować z nią być, chociaż wciąż jest mu obojętna, kilka razy chciał z nią zerwać i to w dodatku z powodu głupiego snu, więc jego zaangażowanie emocjonalne w stosunku do niej wciąż wynosiło 0, ale ostatecznie z nią został i przespał się, bo tak mu było akurat wygodnie, chociaż bardzo się przed tym wzbraniał, jakby faktycznie czuł do niej odrazę. Niestety ja naprawdę nie dostrzegam z jego strony żadnego zaangażowania w ten związek i moim zdaniem ona jest dla niego tylko zastępstwem, co jest w gruncie rzeczy dosyć przykre. Zakochała się z nim, nie ma żadnych wymagań, nie chce jego pieniędzy, no idealna kandydatka na dziewczynę! To związek, w którym nie będzie kompromisów, bo wszystko ma być tak, jak on chce, o czym świadczy chociażby kwestia zakładania rodziny. Hinata nawet nie pomyślała o tym, że może kiedyś podejmą jakąś rozmowę w tej sprawie i dojdą do porozumienia, tylko od razu założyła, że w takim razie będzie musiała się z tym pogodzić i żyć tak jak on będzie chciał. W ogóle przytakuje mu w każdej sprawie i pozwala się kontrolować. Sposób, w który Obito zwraca się do ojca w związku z Hinatą też wydaje mi się niesmaczny. I ta zazdrość, bo rozmawia z kolegami z pracy i się rumieni. Brrr... Przykro mi, że ten komentarz nie jest pozytywny, ale mocno zraziłam się do bohatera, którego na początku bardzo polubiłam, bo okazał się typem nie do strawienia. Ostatecznie historia wzbudza emocje, ale niekoniecznie te pozytywne. Podsumowałabym to jednym krótkim: szkoda mi Hinaty.
Nie mogę jednak napisać, że żałuję, że to przeczytałam, bo tak nie jest. Zdaję sobie sprawę, że mój odbiór jest inny, niż zakładałaś, ale moim zdaniem to jest dobra historia o szkodliwej miłości, przed którą należy uciekać. Miło by było przeczytać, że Hinata przejrzała na oczy i go rzuciła albo że umarł, ale raczej na to nie liczę :P
Mam również nadzieję, że w żaden sposób Cię nie uraziłam. Historia o Hinacie i Itachim podoba mi się o wiele bardziej i z radością przeczytam kolejny rozdział, kiedy już się pojawi ;-)
Pozdrawiam!
oooo :) Tak długo milczałaś, że zaczynałam się zastanawiać czy czasem nie zrezygnowałaś z tej historii. Cieszę się, że dobrnęłaś do końca i podzieliłaś się ze mną swoimi odczuciami. Faktycznie odebrałaś to inaczej niż chciałam przekazać, ale ponoć ile ludzi tyle opinii. Nie czuję się urażona w żaden sposób. Jestem nowicjuszem mimo tego, że trochę już napisałam i możliwe, że nie potrafię jeszcze przekazać tego co bym chciała i jak chciała. Z jego tekstem a propos dzieci to aż się prosi o jeszcze jeden rozdział, żeby wyjaśnić to dziwne podejście. Nawet myślałam o czymś takim. Taki jakby bonus, ale jak to mówią: "pożyjemy, zobaczymy". Planów mam dużo, a czasu na ich realizację jak na lekarstwo. Może kiedyś się to zmieni, a wtedy będę szaleć.
UsuńDzięki za komentarz :)