- Hinata! Mam dla ciebie cudowną wiadomość! Jutro
wieczorem idziemy na imprezę!
Wystarczyło,
że spojrzałam na Sakurę i od razu wiedziałam dlaczego tak się cieszy.
- Sasuke organizuje domówkę u siebie. Ponoć jego
starzy wyjeżdżają. - Złożyła ręce tak jakby miała się modlić i wzniosła je w
górę. - Czuję, że to będzie wyjątkowy wieczór. Sasuke będzie mój! A wy tam na
górze macie mi w tym pomóc, inaczej ja was poprzestawiam! - Zagroziła palcem
patrząc w niebo.
- Będę za ciebie trzymać kciuki.
Ja naprawdę
jej kibicuję. Chciałabym, aby osiągnęła swój cel, którym jest Sasuke Uchiha.
- Jakie kciuki? Ręce będziesz miała zajęte przez
Naruto. To on nas tam zaprosił.
- Zaprosił nas?
Poczułam jak
momentalnie się czerwienię. To Naruto w ogóle wie o moim istnieniu? Sakury nie
da się nie zauważyć, ale ja zdecydowanie jestem niewidzialna.
- No jasne! Musimy się przygotować. Pójdziemy na
imprezę i poderwiemy naszych ulubieńców. Ty będziesz się bawić z Naruto a ja z
Sasuke. To idealne połączenie. Dziś po zajęciach musimy iść na zakupy. Nie mogę
ubrać żadnej ze swoich sukienek. Muszę być wyjątkowa, aby Ciacho zwrócił na
mnie uwagę i oczu nie mógł ode mnie oderwać.
Fajnie jak
Sakura się tak uśmiecha. To szczery uśmiech, nie oszukany i wyuczony, tylko
prawdziwy. Lubię ten jej wybuchowy charakterek. Może dlatego, że jako Hinata
Terumi jestem nieśmiała i nie mam odwagi na wiele z rzeczy. Poznałam ją w
drugiej klasie gimnazjum, gdy przeniosłam się do Japonii. Nie wiem czemu się
mną zainteresowała, ale jestem jej wdzięczna. Pomogła mi się odnaleźć w tamtej
szkole, a teraz pomaga mi w liceum. Jesteśmy obie w pierwszej klasie o profilu
matamatyczno-fizycznym. Obie planowałyśmy startować na profil
biologiczno-chemiczny. Ja jestem tu, bo tak zadecydował mój ojciec. Sakura
chciała być w klasie z Sasuke. Nie wiem jak to przetrwamy, obie nie jesteśmy
orłami z matematyki. Obawiam się, że ten przedmiot przysłuży nam wielu
problemów.
- Hinata, a ty?
Z zamyślenia
wyrwało mnie pytanie różowłosej.
- Co ja?
- Nie chcesz sobie czegoś kupić? Jeśli Naruto ma przed
tobą paść na kolana, to musisz go zaskoczyć i zauroczyć. Masz jakąś fajną
kieckę w domu? - Nie dała mi odpowiedzieć, jest zbyt niecierpliwa, a ja za
długo się zastanawiałam nad odpowiedzią. - O co ja pytam. Pewnie w domu nie
masz niczego poza dresami. To po lekcjach idziemy na zakupy. Jutro przyjdziesz
do mnie z rana i zrobimy się na bóstwo.
- Zgoda.
W zasadzie
nie wiem, czemu się zgodziłam. Przecież znam Sakurę na tyle, aby wiedzieć, że
to zły pomysł. Powinnam się wykręcić z tej imprezy i wymyślić jakąkolwiek
historyjkę, którą łyknie moja szalona koleżanka. Zapewne przekonała mnie
perspektywa zabawy z Naruto. Kto wie, może ten dzień przyniesie jakąś zmianę w
moim szarym życiu, a moje bóstwo w końcu zwróci na mnie uwagę.
- Super! Przekaż swojej opiekunce, że w weekend
nocujesz u mnie. Razem wrócimy i w łóżku zdamy sobie relacje z przebiegu
imprezy. W ten sposób nikt od ciebie nawet nie musi wiedzieć, że byłaś na
jakiejkolwiek imprezie.
- Dobrze.
Nie ukrywam,
że to dobry pomysł. Może nawet Neji się nie dowie. Chociaż, to Kurenai ma się
mną opiekować i zdawać pełne relacje do mojego ojca, to najbardziej wyczulony
jest wzrok mojego kuzyna. Neji pilnuje aby nic mi się nie stało, oraz żebym nie
zeszła na złą drogę.
Do końca
zajęć pozostały nam dwie lekcje. Sakura na fizyce cały czas główkowała jak
powinna się ubrać aby oczarować Sasuke. Ja zastanawiałam się, czy to aby dobry
pomysł, że tam pójdę. Powinnam zostać w domu. Imprezy nie są w moim stylu.
Chociaż uwielbiam Sakurę, to ona zawsze imprezuje na całego, a ja siedzę w
kącie udając, że mnie nie ma. Powinnam się jakoś wykręcić, tylko jak skoro już
się zgodziłam. Będzie trudno, ale mam jeszcze trochę czasu.
Po dzwonku
obie udałyśmy się do łazienki. Sakura spięła włosy w kitka. Zawsze je upina gdy
mamy w-f. Nie chce by jej przeszkadzały podczas zajęć. Nie może to jednak być
zwykły kitek, bo przecież Sasuke może na nią spojrzeć i nie może jej zobaczyć w
złym stanie. Ona twierdzi, że kobieta zawsze powinna wyglądać idealnie, bo
nigdy nie wiadomo, kiedy spotka się tego idealnego mężczyznę. Ja swojego ideała
już spotkałam, problem w tym, że on mnie nie zauważa. Mam wrażenie, że on
bardziej interesuje się Sakurą, a o moim istnieniu tak naprawdę nie wie.
Wychowanie
fizyczne to jeden z najgorszych przedmiotów na jaki muszę uczęszczać. Jest na
mojej czarnej liście zaraz za matematyką. Najchętniej poprosiłabym ojca, aby
załatwił mi zwolnienie z ćwiczeń na cały czas liceum. Kurenai twierdzi, że
powinnam mieć sporo ruchu i nie należy rezygnować z tych zajęć. Skoro ona tak
mówi, to pewnie ma racje. Mojej mamy nie ma już na świecie, więc często w
kobiecych sprawach radzę się właśnie jej. Nie wyobrażam sobie rozmowy z tatą o
podpaskach i tamponach. Gdy dostałam się do liceum, Kurenai wzięłam mnie na
poważną rozmowę. Siedziałyśmy obie przy dużej porcji lodów, a ona nie patrząc
na mnie zaczęła mówić o relacjach jakie są między kobietami i mężczyznami. To
była jedna z najbardziej krępujących rozmów jakie przeżyłam. Całe szczęście,
ona mówiła spokojnie i nie oczekiwała, że jej odpowiem czy też się włączę do
rozmowy. Ostrzegła mnie też, że chłopcy w tym wieku myślą inaczej i często
wykorzystują naiwne dziewczęta, aby się zabawić, a potem porzucić. To przykre.
Myślę, że Naruto taki nie jest. On nie mógłby skrzywdzić nikogo. Co innego
Sasuke. Widziałam jak jeszcze w gimnazjum nie jedna płakała przez niego. Sakura
też do niego wzdycha od dawna, a on nie zwraca na nią uwagi. Może to dobrze.
Wolę żeby wzdychała, niż płakała przez niego. Uchiha zdecydowanie nie zasługuje
na taką wspaniałą dziewczynę jak Sakura. Mam nadzieję, że ona w końcu to
zrozumie i da sobie z nim spokój.
Dźwięk
dzwonka wywołał we mnie bardzo nieprzyjemne uczucie. Strach, stres i ból głowy.
Nasz nauczyciel zarządził w dwuszeregu zbiórkę. Zawsze staję za Sakurą, jako że
jest ode mnie nieco niższa. Ona jest moją tarczą w każdej sytuacji. Gdy
obecność została sprawdzona, zaczynamy rozgrzewkę. To jeszcze najprzyjemniejsza
część zajęć. Po dziesięciu minutach pada decyzja: Gracie dzisiaj w kosza!
Nienawidzę tego sportu. Staram się stać z tyłu i być niewidzialną, w końcu to
jedyna rzecz która potrafię. Sakura jest naszym kapitanem. Ponieważ się
przyjaźnimy, zawsze bierze mnie do swojej drużyny. To na pewno przez
grzeczność, bo żaden ze mnie gracz. Jak tylko słyszę gwizdek od razu uciekam na
skraj boiska. Boję się koleżanek z klasy. One są przerażające. By złapać piłkę
drapią, szczypią i biją po rękach. Z nich wszystkich najgorsza jest Sakura. Jak
na kobietę jest bardzo silna i gdy któraś ją szturchnie, ta od razu oddaje nie
patrząc w co bije. Za każdym razem mam nadzieję, że nikt do mnie nie poda
piłki. Gdy tak się dzieje, od razu jestem załamana. Stado rozjuszonych
rówieśniczek zjawia się wokół mnie, a ja modlę się, by jak najszybciej odbiegły
i dały mi spokój.
Na moje
nieszczęście ktoś podał mi piłkę. O zgrozo!! Nie jestem aż tak wielką ofiarą
losu by jej nie złapać. Bez namysłu pochwyciłam ją w ręce. Problem w tym co
teraz? Biec z nią i próbować się ośmieszyć rzucając do obręczy na górze, a może
po prostu rzucić byle gdzie? Za długo się zastanawiałam. Ściskam piłkę próbując
jej nie oddać dziewczętom z przeciwnej drużyny. Na pewno za chwilę pojawi się
Sakura a ja będę mogła jej przekazać zdobycz. Oczekiwanie na Różową Burzę
trwało chyba wieczność. Sakura pojawiła się, zabrała piłkę i nokautując
koleżankę odbiegła kozłując w stronę kosza. Rzut jak zwykle idealny, a my
zyskałyśmy punkt. Ja tymczasem siedzę z tyłkiem na boisku. Chociaż przy mnie
nie ma już rozjuszonych dziewcząt, to ciągle czuje ich obecność, a nawet mam
pamiątki na rękach. Boli mnie też w boku, bo któraś przyłożyła mi z łokcia
zanim odeszła. Nie wiem nawet komu to zawdzięczam.
- Nic ci nie jest, Hinata? - W moja stronę skierowana
jest dłoń, która chce mi pomóc się podnieść. Pochwyciłam ją momentalnie stając
na nogach, a jednocześnie trzymając się za bolący bok.
- Wszystko w porządku. Dziękuję.
- Kiba, wracaj! Co ty wyrabiasz?! - Któryś z jego
kolegów zawołał do niego. Nie widziałam kto, bo Inuzuka zasłaniał mi widok.
- Już idę! - Kiba odkrzyknął spoglądając przez ramie,
a później zwrócił się do mnie. - Już myślałem, że cię stratują. Chyba wszystkie
dziewczyny się tu zbiegły.
- Nic mi nie jest. Lepiej wracaj grać zanim Kakashi
zauważy, że się oddaliłeś.
- Widzimy się dzisiaj? - Zapytał uśmiechając się do
mnie.
- Tak, - i wtedy przypomniało mi się, że dziś idę z
Sakurą na zakupy - to znaczy... chyba nie. Sakura chce abym poszła z nią za
zakupy. Bardzo jej zależy, więc pewnie…
- To przyjdź jutro. Ja będę już od dziesiątej.
Przyprowadzę Akamaru. Stęsknił się już za tobą.
- Postaram się przyjść.
- Kiba! Co ty do cholery wyprawiasz?! - Któryś z jego
kolegów ponownie się upominał.
- To ja lecę. Do jutra.
Nie zdążyłam
nawet mu odpowiedzieć. Odbiegł, ale co chwile jeszcze zerkał w moją stronę.
Kiba nie jest ze mną w klasie. On jest na profilu, na którym ja zawsze chciałam
być. Nasze klasy mają po prostu razem zajęcia z w-fu. Jemu nikt nie narzuca co
ma robić. Zazdroszczę mu tego. Mam nadzieję, że będzie w przyszłości wspaniałym
weterynarzem. Oboje poznaliśmy się w schronisku dla zwierząt, w którym jesteśmy
wolontariuszami. Trzymamy się razem, ja, Kiba i Shino. Czasem żartujemy, że
jesteśmy drużyną i dzięki nam świat będzie lepszy. Nigdzie nie czuję się tak
dobrze jak z nimi wśród zwierząt. Mam tam swojego ulubieńca. Nazywa się Rambo.
To Kiba go tak nazwał. Podobno oglądał kiedyś film, w którym główny bohater tak
się nazywał i stwierdził, że to najlepsze imię dla podstarzałego pieska, który
atakuje wszystkich. Trochę mi zajęło zanim przyzwyczaił się do mnie na tyle,
bym mogła go pogłaskać. Kilka razy mnie ugryzł. Kiba do tej pory go unika.
Kiedyś przez niego wylądował w szpitalu na szyciu. Zaczął przekonywać
pracowników schroniska, że należałoby go uśpić. Co się wtedy naprosiłam, aby
tego nie robili. Warunek był prosty: Masz dwa miesiące, jeśli w tym czasie on
się uspokoi, to zostaje, jeśli dalej będzie atakował wszystkich, to go uśpimy.
Przychodziłam codziennie, ale się opłacało. Na Kibę Rambo dalej warczy, ale
rzadko kogoś gryzie.
Kolejny
dzwonek na przerwę. Moje wybawienie! Sakura jest zadowolona. Nasza drużyna
wygrała, pomimo, że ja w niej byłam. Szybki prysznic i możemy ruszać na miasto
z lekko wilgotnymi włosami. Nie mogło być inaczej, najpierw uderzamy do
lodziarni. Od trzech tygodni jesteśmy w liceum, a dziś jest piękny słoneczny
dzień, co jest rzadkością we wrześniu. Trochę boję się zakupów z Sakurą. Zawsze
próbuje mi wcisnąć ciuchy, w których ja nie mam odwagi pokazać się światu jako
Terumi. Jedynie, gdy mam pokazać się gdzieś z ojcem ubieram się w eleganckie
łaszki. Wtedy też zakładam szkła kontaktowe, maluje włosy farbą jednorazową i
upinam. Gdy miałam krótsze kłaki to po prostu zakładałam perukę, teraz nie
zawsze to jest dobry pomysł. Wiem, że to głupie, ale nie mogę zdradzić swojego
prawdziwego wyglądu, bo cały mój plan by legł w gruzach. Ojcu to nie
przeszkadza. Dzięki takim zabiegom jest spokojny, że nikt mnie nie rozpozna i
nie porwie dla okupu. Chociaż wokół mnie kręci się pełno ochroniarzy, nikt nie
wie kim jestem i że tak naprawdę prócz niewidzialnej przysługuje mi jeszcze
jeden przydomek: Nietykalna. Czasem sama nie mogę na siebie patrzeć, bo wiem,
że okłamuję wszystkich ludzi wokół. Tłumaczę sobie, że to również dla ich
dobra. Uważam Sakurę za swoją przyjaciółkę, ale nie mogę nazwać się jej
przyjaciółką, bo przyjaciele są szczerzy, a ja nawet przed nią ukrywam prawdę o
sobie. Czasem mam ochotę spełnić któreś z jej życzeń, i zabrać ją na
najwspanialszą wycieczkę jaką kiedykolwiek mogłaby sobie wymarzyć. Dla mnie to
żaden wydatek. Ojciec dba o to, by moje konto zawsze było odpowiednio
zaopatrzone. Problem w tym, że jeśli zacznę szastać tą kasą, to inni domyślą
się, że coś jest nie tak. Dlatego pomagam ludziom podstępem. Jestem jednym z
anonimowych darczyńców dla schronisk dla zwierząt oraz domów dziecka. Wyłapuję
też rodziny, którym nie poszczęściło się w życiu i nawet skromny podarunek może
pomóc im stanąć na nogi. Jeśli komuś pomogę, to od razu zaczynam śledzić dalsze
poczynania takiej osoby. Tych którzy nie potrafią wykorzystać szansy, wykluczam
z mojej listy. Nie uważam siebie za Matkę Teresę, ani nic w tym stylu. Po
prostu sprawia mi wielką radość, gdy widzę, że ludzie szczerze się uśmiechają.
Wystarczająco dużo naoglądałam się fałszywych uśmieszków i podlizusów, którzy
widzą w tobie bank z forsą.
Wracając do
Sakury. Ona jest kimś, kogo brakowało mi przez całe moje życie. Odważna babka, z jasno określonymi celami, która nie boi się powiedzieć co myśli, nawet jeśli
jej słowa ranią. Ile to razy na mnie nakrzyczała. Początkowo od razu chciało mi
się płakać, ale z czasem przywykłam do jej wybuchów i zrozumiałam, że ona mówi
to by mi pomóc. Z każdym rokiem, dzięki niej czuję się odważniejsza i
pewniejsza, że i ja będę potrafiła walczyć jak lwica o swoje szczęście.
Najpierw jednak moje szczęście musi mnie zauważyć. To też postanowione! W
sobotę oczaruję Naruto i pokażę mu, że istnieje ktoś taki jak niewidzialna
Hinata!
Po tym jak przetrwałam ten cały atak Sakurą stwierdzam że notka jest ekstra :3 Oooo Hinata gra w koszykówkę dokładnie jak ja *^* Przerażający sport X.X Mam nadzieje że szybko wyjaśnisz dlaczego Hinata musi być Terumi.
OdpowiedzUsuńWeny!!!
~~Aya~~
Pisałam to tak dawno, że nie pamiętam w którym momencie jest to wyjaśnione, dlaczego Hinata przyjęła nazwisko Terumi. Jeśli bardzo będzie Ci to przeszkadzało, to wyjaśnię to wcześniej w komentarzu. To akurat mogę zrobić, bo nie ma to znaczącego wpływu na przebieg historii.
UsuńAtak Sakurą? ;) Wiem, że nie jesteś jej wielbicielką, ale Sakura z tego opowiadania jest fajna. Mam nadzieję, że dasz radę wytrzymać, bo ona jest mi potrzebna i często będzie się pojawiać.
Widać że pisałaś to dawno temu, a przynajmniej ja to wiedzę :P
UsuńOczywiście że chcę żebyś mi to wyjaśniła! Głupie pytanie.. ^^
Zobaczymy jak to dalej będzie z tą Sakurą, może będziesz pierwszą autorką która sprawi że ją polubię ^O^
~~Aya~~
Ależ kobieto mnie teraz zaintrygowałaś. Po czym dostrzegłaś, że pisałam to dawno temu? :D
UsuńTeraz nie masz w zwyczaju pisać tak dużo monologu wewnętrznego :P I w pisaniu opisów się poprawiłaś przez ten czas ^^
Usuń~~Aya.Tak.Bardzo.Spostrzegawcza.~~
Aya, twoja spostrzegawczość to fakt niezaprzeczalny.
UsuńMonologów wewnętrznych będzie tu od za*****
Całe to opowiadanie jest napisane z perspektywy Hinaty. Były chwile, że miałam problem z narracją pierwszoosobową i nie wiem czy udało mi się osiągnąć zamierzony efekt.
Bez bicia przyznaję się, że najwięcej nauczyłam się przy tej historii. Miło mi słyszeć, że teraz robię coś lepiej niż wcześniej.
Cześć! Nie mam pojęcia, gdzie o tym napisać, bo w spamie mogłabyś zignorować, dlatego napiszę o tym pod rozdziałem.
OdpowiedzUsuńZostałam ostatnio okradziona przez stronę Świat Naruto. Moje opowiadania zostały tam skopiowane, nawet bez wskazania strony, z której "autorka" (powstrzymam się przed inwektywami) pobierała. Na bieżąco monitoruję stronę i zauważyłam, że Świat Naruto i Japonia miłością a Naruto pragnieniem opublikowały na łamach swoich stron Twoje opowiadanie. Tym razem dały chociaż odnośnik do Ciebie...
Nie wiem, czy wyraziłaś na to zgodę. Nie mam pojęcia, czy wspierasz strony, które kradną czyjąś własność intelektualną, ale z własnego doświadczenia wiem, że chciałabym, aby ktoś poinformował mnie w takiej sytuacji.
Pozdrawiam.