środa, 7 października 2015

Labirynt Luster - Rozdział 1


- Hinata! Mam dla ciebie cudowną wiadomość! Jutro wieczorem idziemy na imprezę!
Wystarczyło, że spojrzałam na Sakurę i od razu wiedziałam dlaczego tak się cieszy.
- Sasuke organizuje domówkę u siebie. Ponoć jego starzy wyjeżdżają. - Złożyła ręce tak jakby miała się modlić i wzniosła je w górę. - Czuję, że to będzie wyjątkowy wieczór. Sasuke będzie mój! A wy tam na górze macie mi w tym pomóc, inaczej ja was poprzestawiam! - Zagroziła palcem patrząc w niebo.
- Będę za ciebie trzymać kciuki.
Ja naprawdę jej kibicuję. Chciałabym, aby osiągnęła swój cel, którym jest Sasuke Uchiha.
- Jakie kciuki? Ręce będziesz miała zajęte przez Naruto. To on nas tam zaprosił.
- Zaprosił nas?
Poczułam jak momentalnie się czerwienię. To Naruto w ogóle wie o moim istnieniu? Sakury nie da się nie zauważyć, ale ja zdecydowanie jestem niewidzialna.
- No jasne! Musimy się przygotować. Pójdziemy na imprezę i poderwiemy naszych ulubieńców. Ty będziesz się bawić z Naruto a ja z Sasuke. To idealne połączenie. Dziś po zajęciach musimy iść na zakupy. Nie mogę ubrać żadnej ze swoich sukienek. Muszę być wyjątkowa, aby Ciacho zwrócił na mnie uwagę i oczu nie mógł ode mnie oderwać.
Fajnie jak Sakura się tak uśmiecha. To szczery uśmiech, nie oszukany i wyuczony, tylko prawdziwy. Lubię ten jej wybuchowy charakterek. Może dlatego, że jako Hinata Terumi jestem nieśmiała i nie mam odwagi na wiele z rzeczy. Poznałam ją w drugiej klasie gimnazjum, gdy przeniosłam się do Japonii. Nie wiem czemu się mną zainteresowała, ale jestem jej wdzięczna. Pomogła mi się odnaleźć w tamtej szkole, a teraz pomaga mi w liceum. Jesteśmy obie w pierwszej klasie o profilu matamatyczno-fizycznym. Obie planowałyśmy startować na profil biologiczno-chemiczny. Ja jestem tu, bo tak zadecydował mój ojciec. Sakura chciała być w klasie z Sasuke. Nie wiem jak to przetrwamy, obie nie jesteśmy orłami z matematyki. Obawiam się, że ten przedmiot przysłuży nam wielu problemów.
- Hinata, a ty?
Z zamyślenia wyrwało mnie pytanie różowłosej.
- Co ja?
- Nie chcesz sobie czegoś kupić? Jeśli Naruto ma przed tobą paść na kolana, to musisz go zaskoczyć i zauroczyć. Masz jakąś fajną kieckę w domu? - Nie dała mi odpowiedzieć, jest zbyt niecierpliwa, a ja za długo się zastanawiałam nad odpowiedzią. - O co ja pytam. Pewnie w domu nie masz niczego poza dresami. To po lekcjach idziemy na zakupy. Jutro przyjdziesz do mnie z rana i zrobimy się na bóstwo.
- Zgoda.
W zasadzie nie wiem, czemu się zgodziłam. Przecież znam Sakurę na tyle, aby wiedzieć, że to zły pomysł. Powinnam się wykręcić z tej imprezy i wymyślić jakąkolwiek historyjkę, którą łyknie moja szalona koleżanka. Zapewne przekonała mnie perspektywa zabawy z Naruto. Kto wie, może ten dzień przyniesie jakąś zmianę w moim szarym życiu, a moje bóstwo w końcu zwróci na mnie uwagę.
- Super! Przekaż swojej opiekunce, że w weekend nocujesz u mnie. Razem wrócimy i w łóżku zdamy sobie relacje z przebiegu imprezy. W ten sposób nikt od ciebie nawet nie musi wiedzieć, że byłaś na jakiejkolwiek imprezie.
- Dobrze.
Nie ukrywam, że to dobry pomysł. Może nawet Neji się nie dowie. Chociaż, to Kurenai ma się mną opiekować i zdawać pełne relacje do mojego ojca, to najbardziej wyczulony jest wzrok mojego kuzyna. Neji pilnuje aby nic mi się nie stało, oraz żebym nie zeszła na złą drogę.
Do końca zajęć pozostały nam dwie lekcje. Sakura na fizyce cały czas główkowała jak powinna się ubrać aby oczarować Sasuke. Ja zastanawiałam się, czy to aby dobry pomysł, że tam pójdę. Powinnam zostać w domu. Imprezy nie są w moim stylu. Chociaż uwielbiam Sakurę, to ona zawsze imprezuje na całego, a ja siedzę w kącie udając, że mnie nie ma. Powinnam się jakoś wykręcić, tylko jak skoro już się zgodziłam. Będzie trudno, ale mam jeszcze trochę czasu.
Po dzwonku obie udałyśmy się do łazienki. Sakura spięła włosy w kitka. Zawsze je upina gdy mamy w-f. Nie chce by jej przeszkadzały podczas zajęć. Nie może to jednak być zwykły kitek, bo przecież Sasuke może na nią spojrzeć i nie może jej zobaczyć w złym stanie. Ona twierdzi, że kobieta zawsze powinna wyglądać idealnie, bo nigdy nie wiadomo, kiedy spotka się tego idealnego mężczyznę. Ja swojego ideała już spotkałam, problem w tym, że on mnie nie zauważa. Mam wrażenie, że on bardziej interesuje się Sakurą, a o moim istnieniu tak naprawdę nie wie.
Wychowanie fizyczne to jeden z najgorszych przedmiotów na jaki muszę uczęszczać. Jest na mojej czarnej liście zaraz za matematyką. Najchętniej poprosiłabym ojca, aby załatwił mi zwolnienie z ćwiczeń na cały czas liceum. Kurenai twierdzi, że powinnam mieć sporo ruchu i nie należy rezygnować z tych zajęć. Skoro ona tak mówi, to pewnie ma racje. Mojej mamy nie ma już na świecie, więc często w kobiecych sprawach radzę się właśnie jej. Nie wyobrażam sobie rozmowy z tatą o podpaskach i tamponach. Gdy dostałam się do liceum, Kurenai wzięłam mnie na poważną rozmowę. Siedziałyśmy obie przy dużej porcji lodów, a ona nie patrząc na mnie zaczęła mówić o relacjach jakie są między kobietami i mężczyznami. To była jedna z najbardziej krępujących rozmów jakie przeżyłam. Całe szczęście, ona mówiła spokojnie i nie oczekiwała, że jej odpowiem czy też się włączę do rozmowy. Ostrzegła mnie też, że chłopcy w tym wieku myślą inaczej i często wykorzystują naiwne dziewczęta, aby się zabawić, a potem porzucić. To przykre. Myślę, że Naruto taki nie jest. On nie mógłby skrzywdzić nikogo. Co innego Sasuke. Widziałam jak jeszcze w gimnazjum nie jedna płakała przez niego. Sakura też do niego wzdycha od dawna, a on nie zwraca na nią uwagi. Może to dobrze. Wolę żeby wzdychała, niż płakała przez niego. Uchiha zdecydowanie nie zasługuje na taką wspaniałą dziewczynę jak Sakura. Mam nadzieję, że ona w końcu to zrozumie i da sobie z nim spokój.
Dźwięk dzwonka wywołał we mnie bardzo nieprzyjemne uczucie. Strach, stres i ból głowy. Nasz nauczyciel zarządził w dwuszeregu zbiórkę. Zawsze staję za Sakurą, jako że jest ode mnie nieco niższa. Ona jest moją tarczą w każdej sytuacji. Gdy obecność została sprawdzona, zaczynamy rozgrzewkę. To jeszcze najprzyjemniejsza część zajęć. Po dziesięciu minutach pada decyzja: Gracie dzisiaj w kosza! Nienawidzę tego sportu. Staram się stać z tyłu i być niewidzialną, w końcu to jedyna rzecz która potrafię. Sakura jest naszym kapitanem. Ponieważ się przyjaźnimy, zawsze bierze mnie do swojej drużyny. To na pewno przez grzeczność, bo żaden ze mnie gracz. Jak tylko słyszę gwizdek od razu uciekam na skraj boiska. Boję się koleżanek z klasy. One są przerażające. By złapać piłkę drapią, szczypią i biją po rękach. Z nich wszystkich najgorsza jest Sakura. Jak na kobietę jest bardzo silna i gdy któraś ją szturchnie, ta od razu oddaje nie patrząc w co bije. Za każdym razem mam nadzieję, że nikt do mnie nie poda piłki. Gdy tak się dzieje, od razu jestem załamana. Stado rozjuszonych rówieśniczek zjawia się wokół mnie, a ja modlę się, by jak najszybciej odbiegły i dały mi spokój.
Na moje nieszczęście ktoś podał mi piłkę. O zgrozo!! Nie jestem aż tak wielką ofiarą losu by jej nie złapać. Bez namysłu pochwyciłam ją w ręce. Problem w tym co teraz? Biec z nią i próbować się ośmieszyć rzucając do obręczy na górze, a może po prostu rzucić byle gdzie? Za długo się zastanawiałam. Ściskam piłkę próbując jej nie oddać dziewczętom z przeciwnej drużyny. Na pewno za chwilę pojawi się Sakura a ja będę mogła jej przekazać zdobycz. Oczekiwanie na Różową Burzę trwało chyba wieczność. Sakura pojawiła się, zabrała piłkę i nokautując koleżankę odbiegła kozłując w stronę kosza. Rzut jak zwykle idealny, a my zyskałyśmy punkt. Ja tymczasem siedzę z tyłkiem na boisku. Chociaż przy mnie nie ma już rozjuszonych dziewcząt, to ciągle czuje ich obecność, a nawet mam pamiątki na rękach. Boli mnie też w boku, bo któraś przyłożyła mi z łokcia zanim odeszła. Nie wiem nawet komu to zawdzięczam.
- Nic ci nie jest, Hinata? - W moja stronę skierowana jest dłoń, która chce mi pomóc się podnieść. Pochwyciłam ją momentalnie stając na nogach, a jednocześnie trzymając się za bolący bok.
- Wszystko w porządku. Dziękuję.
- Kiba, wracaj! Co ty wyrabiasz?! - Któryś z jego kolegów zawołał do niego. Nie widziałam kto, bo Inuzuka zasłaniał mi widok.
- Już idę! - Kiba odkrzyknął spoglądając przez ramie, a później zwrócił się do mnie. - Już myślałem, że cię stratują. Chyba wszystkie dziewczyny się tu zbiegły.
- Nic mi nie jest. Lepiej wracaj grać zanim Kakashi zauważy, że się oddaliłeś.
- Widzimy się dzisiaj? - Zapytał uśmiechając się do mnie.
- Tak, - i wtedy przypomniało mi się, że dziś idę z Sakurą na zakupy - to znaczy... chyba nie. Sakura chce abym poszła z nią za zakupy. Bardzo jej zależy, więc pewnie…
- To przyjdź jutro. Ja będę już od dziesiątej. Przyprowadzę Akamaru. Stęsknił się już za tobą.
- Postaram się przyjść.
- Kiba! Co ty do cholery wyprawiasz?! - Któryś z jego kolegów ponownie się upominał.
- To ja lecę. Do jutra.
Nie zdążyłam nawet mu odpowiedzieć. Odbiegł, ale co chwile jeszcze zerkał w moją stronę. Kiba nie jest ze mną w klasie. On jest na profilu, na którym ja zawsze chciałam być. Nasze klasy mają po prostu razem zajęcia z w-fu. Jemu nikt nie narzuca co ma robić. Zazdroszczę mu tego. Mam nadzieję, że będzie w przyszłości wspaniałym weterynarzem. Oboje poznaliśmy się w schronisku dla zwierząt, w którym jesteśmy wolontariuszami. Trzymamy się razem, ja, Kiba i Shino. Czasem żartujemy, że jesteśmy drużyną i dzięki nam świat będzie lepszy. Nigdzie nie czuję się tak dobrze jak z nimi wśród zwierząt. Mam tam swojego ulubieńca. Nazywa się Rambo. To Kiba go tak nazwał. Podobno oglądał kiedyś film, w którym główny bohater tak się nazywał i stwierdził, że to najlepsze imię dla podstarzałego pieska, który atakuje wszystkich. Trochę mi zajęło zanim przyzwyczaił się do mnie na tyle, bym mogła go pogłaskać. Kilka razy mnie ugryzł. Kiba do tej pory go unika. Kiedyś przez niego wylądował w szpitalu na szyciu. Zaczął przekonywać pracowników schroniska, że należałoby go uśpić. Co się wtedy naprosiłam, aby tego nie robili. Warunek był prosty: Masz dwa miesiące, jeśli w tym czasie on się uspokoi, to zostaje, jeśli dalej będzie atakował wszystkich, to go uśpimy. Przychodziłam codziennie, ale się opłacało. Na Kibę Rambo dalej warczy, ale rzadko kogoś gryzie.
Kolejny dzwonek na przerwę. Moje wybawienie! Sakura jest zadowolona. Nasza drużyna wygrała, pomimo, że ja w niej byłam. Szybki prysznic i możemy ruszać na miasto z lekko wilgotnymi włosami. Nie mogło być inaczej, najpierw uderzamy do lodziarni. Od trzech tygodni jesteśmy w liceum, a dziś jest piękny słoneczny dzień, co jest rzadkością we wrześniu. Trochę boję się zakupów z Sakurą. Zawsze próbuje mi wcisnąć ciuchy, w których ja nie mam odwagi pokazać się światu jako Terumi. Jedynie, gdy mam pokazać się gdzieś z ojcem ubieram się w eleganckie łaszki. Wtedy też zakładam szkła kontaktowe, maluje włosy farbą jednorazową i upinam. Gdy miałam krótsze kłaki to po prostu zakładałam perukę, teraz nie zawsze to jest dobry pomysł. Wiem, że to głupie, ale nie mogę zdradzić swojego prawdziwego wyglądu, bo cały mój plan by legł w gruzach. Ojcu to nie przeszkadza. Dzięki takim zabiegom jest spokojny, że nikt mnie nie rozpozna i nie porwie dla okupu. Chociaż wokół mnie kręci się pełno ochroniarzy, nikt nie wie kim jestem i że tak naprawdę prócz niewidzialnej przysługuje mi jeszcze jeden przydomek: Nietykalna. Czasem sama nie mogę na siebie patrzeć, bo wiem, że okłamuję wszystkich ludzi wokół. Tłumaczę sobie, że to również dla ich dobra. Uważam Sakurę za swoją przyjaciółkę, ale nie mogę nazwać się jej przyjaciółką, bo przyjaciele są szczerzy, a ja nawet przed nią ukrywam prawdę o sobie. Czasem mam ochotę spełnić któreś z jej życzeń, i zabrać ją na najwspanialszą wycieczkę jaką kiedykolwiek mogłaby sobie wymarzyć. Dla mnie to żaden wydatek. Ojciec dba o to, by moje konto zawsze było odpowiednio zaopatrzone. Problem w tym, że jeśli zacznę szastać tą kasą, to inni domyślą się, że coś jest nie tak. Dlatego pomagam ludziom podstępem. Jestem jednym z anonimowych darczyńców dla schronisk dla zwierząt oraz domów dziecka. Wyłapuję też rodziny, którym nie poszczęściło się w życiu i nawet skromny podarunek może pomóc im stanąć na nogi. Jeśli komuś pomogę, to od razu zaczynam śledzić dalsze poczynania takiej osoby. Tych którzy nie potrafią wykorzystać szansy, wykluczam z mojej listy. Nie uważam siebie za Matkę Teresę, ani nic w tym stylu. Po prostu sprawia mi wielką radość, gdy widzę, że ludzie szczerze się uśmiechają. Wystarczająco dużo naoglądałam się fałszywych uśmieszków i podlizusów, którzy widzą w tobie bank z forsą.
Wracając do Sakury. Ona jest kimś, kogo brakowało mi przez całe moje życie. Odważna babka, z jasno określonymi celami, która nie boi się powiedzieć co myśli, nawet jeśli jej słowa ranią. Ile to razy na mnie nakrzyczała. Początkowo od razu chciało mi się płakać, ale z czasem przywykłam do jej wybuchów i zrozumiałam, że ona mówi to by mi pomóc. Z każdym rokiem, dzięki niej czuję się odważniejsza i pewniejsza, że i ja będę potrafiła walczyć jak lwica o swoje szczęście. Najpierw jednak moje szczęście musi mnie zauważyć. To też postanowione! W sobotę oczaruję Naruto i pokażę mu, że istnieje ktoś taki jak niewidzialna Hinata!


7 komentarzy:

  1. Po tym jak przetrwałam ten cały atak Sakurą stwierdzam że notka jest ekstra :3 Oooo Hinata gra w koszykówkę dokładnie jak ja *^* Przerażający sport X.X Mam nadzieje że szybko wyjaśnisz dlaczego Hinata musi być Terumi.
    Weny!!!
    ~~Aya~~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pisałam to tak dawno, że nie pamiętam w którym momencie jest to wyjaśnione, dlaczego Hinata przyjęła nazwisko Terumi. Jeśli bardzo będzie Ci to przeszkadzało, to wyjaśnię to wcześniej w komentarzu. To akurat mogę zrobić, bo nie ma to znaczącego wpływu na przebieg historii.
      Atak Sakurą? ;) Wiem, że nie jesteś jej wielbicielką, ale Sakura z tego opowiadania jest fajna. Mam nadzieję, że dasz radę wytrzymać, bo ona jest mi potrzebna i często będzie się pojawiać.

      Usuń
    2. Widać że pisałaś to dawno temu, a przynajmniej ja to wiedzę :P
      Oczywiście że chcę żebyś mi to wyjaśniła! Głupie pytanie.. ^^
      Zobaczymy jak to dalej będzie z tą Sakurą, może będziesz pierwszą autorką która sprawi że ją polubię ^O^
      ~~Aya~~

      Usuń
    3. Ależ kobieto mnie teraz zaintrygowałaś. Po czym dostrzegłaś, że pisałam to dawno temu? :D

      Usuń
    4. Teraz nie masz w zwyczaju pisać tak dużo monologu wewnętrznego :P I w pisaniu opisów się poprawiłaś przez ten czas ^^
      ~~Aya.Tak.Bardzo.Spostrzegawcza.~~

      Usuń
    5. Aya, twoja spostrzegawczość to fakt niezaprzeczalny.
      Monologów wewnętrznych będzie tu od za*****
      Całe to opowiadanie jest napisane z perspektywy Hinaty. Były chwile, że miałam problem z narracją pierwszoosobową i nie wiem czy udało mi się osiągnąć zamierzony efekt.

      Bez bicia przyznaję się, że najwięcej nauczyłam się przy tej historii. Miło mi słyszeć, że teraz robię coś lepiej niż wcześniej.

      Usuń
  2. Cześć! Nie mam pojęcia, gdzie o tym napisać, bo w spamie mogłabyś zignorować, dlatego napiszę o tym pod rozdziałem.

    Zostałam ostatnio okradziona przez stronę Świat Naruto. Moje opowiadania zostały tam skopiowane, nawet bez wskazania strony, z której "autorka" (powstrzymam się przed inwektywami) pobierała. Na bieżąco monitoruję stronę i zauważyłam, że Świat Naruto i Japonia miłością a Naruto pragnieniem opublikowały na łamach swoich stron Twoje opowiadanie. Tym razem dały chociaż odnośnik do Ciebie...

    Nie wiem, czy wyraziłaś na to zgodę. Nie mam pojęcia, czy wspierasz strony, które kradną czyjąś własność intelektualną, ale z własnego doświadczenia wiem, że chciałabym, aby ktoś poinformował mnie w takiej sytuacji.

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń