piątek, 9 października 2015

Labirynt Luster - Rozdział 2



Przeprawa przez sklepy to istna mordęga. O wiele wygodniej jest jak ma się swojego projektanta, on na miejscu rysuje propozycje sukienki, z materiałów pokazuje jak mniej-więcej ma to wyglądać, a ty tylko stwierdzasz, czy tak może być, czy ma wymyślić coś innego. Chyba tylko tego mi brakuje z czasów mieszkania z tatą i chodzenia do poprzedniej szkoły. Są jednak plusy. Gdy Sakura przymierza ciuchy, to każdy najmniejszy detal jaki jej się nie spodoba, od razu ostro krytykuje. Czasem jak wychodzi naburmuszona bądź czerwona ze złości, że coś nie wygląda na niej tak, jak na manekinie, to aż nie mogę się powstrzymać i śmieję się na głos niczym jakaś wariatka. Słowo daję, że ciężko mnie doprowadzić do takiego stanu, ale tej niskiej, rozwrzeszczanej, różowłosej dziewczynie się to udaje.
Aktualnie jesteśmy już w piątym sklepie, a Sakura wygląda jakby chciała zabić sprzedawczynię, bo sukienka, która jej się spodobała, nie jest dostępna w jej rozmiarze.
- Sakura, ja trochę zgłodniałam. Może przejdziemy się na czekoladę? Ja stawiam! - Uśmiechnęłam się udając, że naprawdę jestem głodna.
- Dobra. - Odpowiedziała zrezygnowana.
Wiem, że się cieszy, bo uwielbia słodycze. Nie widać tego po niej, bo jest bardzo szczupła, ale mogłaby jeść czekoladę na okrągło. Rozczula mnie widok Różowej Burzy, która jedząc słodycze wydaje z siebie niekontrolowane odgłosy rozkoszy. Ciekawa jestem czy kiedykolwiek coś będzie sprawiało jej większą przyjemność.
Po zjedzeniu czekolady dalej ruszamy na zakupy. Sakura odzyskała dobry humor, więc znowu możemy ruszyć na poszukiwania idealnych kreacji. Poszczęściło nam się, bo trafiłyśmy do sklepu gdzie Różowa Burza zrobiła ogromne oczy widząc sukienkę swoich marzeń. Nie zwracała uwagi na nic, tylko od razu pochwyciła z wieszaka swój rozmiar i pognała do przebieralni. Po chwili wyszła przeszczęśliwa.
- I jak? - Zapytała mnie oczekując tylko jednej odpowiedzi.
- Cudownie. - To właśnie owa odpowiedź. Taką preferuje i żadna inna by jej nie usatysfakcjonowała.
Sakura miała na sobie czerwoną sukienkę z białym paskiem podkreślającym talię. Kreacja była na ramiączka, ale nawet jeśli będzie chłodniej, to ona zaciśnie zęby i pokaże się w całej okazałości. Za każdym razem gdy w grę wchodził Sasuke, Sakura była gotowa na każde poświęcenie. Teraz wyglądała prześlicznie i gdybym ja była facetem od razu bym się w niej zakochała. Wszystko w niej było spójne. Nietypowy, odważny kolor włosów, wybuchowy charakter, siła dorosłego chłopa, charyzma i asertywność. Sakura gdy kocha, jest najcudowniejszym człowiekiem na świecie, gdy nienawidzi, to lepiej zejść jej z drogi. Czasem boję się, że gdy dowie się o mnie wszystkiego, to znienawidzi mnie tak jak Ino. Tak bardzo się do niej przyzwyczaiłam, że bez niej nie mogłabym chyba żyć.
- Biorę ją! - Różowa Burza wykrzyczała prawie na cały sklep swoją decyzję. - Powiedź mi ile ona kosztuje.
- Zapytam i zaraz ci powiem, a ty idź się przebrać.
Jak tylko dowiedziałam się jaka jest cena tej sukienki, to od razu byłam pewna, że Sakura jej nie kupi. Mama by ją ukatrupiła w domu, za tak drogie zakupy, a przy sobie ona na pewno nie ma tyle pieniędzy. Całe szczęście to jeden ze sklepów, w którym ekspedientki już dobrze mnie znają. Od razu wyciągnęłam dwie trzecie podanej kwoty, a Sakurze zostanie zapłacić tylko pozostałą część. Gdyby ceny były na metkach, taki numer by nie przeszedł, ale i z tego czasem udaje mi się wybrnąć. Niespodziewanie panie sprzedające ogłaszają przecenę dla ulubionej klientki, albo mają bon, który mogą podarować wybranej osobie i Sakura jest tą szczęściarą. W ramach podziękowania przynoszę im czekoladki, albo inne drobne upominki, poza kasą, którą naturalnie im dopłacam za zakupy Sakury.
Czasem obawiam się, że ona się zorientuje. Bywa też tak, że robię to specjalnie. Chciałabym się z nią podzielić prawdą, ale ona uparcie powtarza, że ja jestem niczym jej szczęśliwy talizman i tylko gdy chodzi ze mną na zakupy to spotykają ją takie rzeczy.
Już miałyśmy wychodzić, gdy niespodziewanie Sakura szarpnęła mnie za rękę.
- Zobacz! Ta sukienka jest idealna dla ciebie! Musisz ją przymierzyć.
- No nie wiem. - Nie musiałam przeglądać się w lustrze, aby być pewna, że moja twarz wykrzywia się w grymasie. Sukienka była ładna, to muszę przyznać, ale jestem pewna, że ja w niej będę się wstydziła komuś pokazać.
- Nie marudź tylko przymierzaj. - I tyle ją widziałam. Pobiegła szukać rozmiaru dla mnie, a potem nie pytając zostałam zaprowadzona do przymierzalni.
Jako Hinata Hyuga bym mogła ją założyć, ale jako Hinata Terumi nie będę czuła się komfortowo. Odgrywanie roli zwykłej dziewczyny, ze zwykłego domu tak weszło mi w krew, że teraz się czuję jakbym miała rozdwojenie jaźni. Ponownie spojrzałam na sukienkę na wieszaku. Zaczęłam się zastanawiać co ja robię. Chyba nawet mam podobną w swojej drugiej garderobie w domu, tylko tamta na pewno miała cenę z dodatkowymi dwoma zerami z tyłu i metkę jakiegoś znanego projektanta. Tam nigdy nie wpuszczam Sakury. Czasem tylko wyciągam z niej coś twierdząc, że tata mi przysłał, albo Kurenai wyciągnęła mnie na zakupy i zmusiła to kupna. Czasem robię prezent Sakurze zamawiając coś dla niej z internetu i dając jej pod pretekstem, że tata mi to wysłał i znowu pomylił się kupując coś dla mnie w rozmiarze mojej siostry, a ja nie chcę mu sprawiać przykrości i odsyłać. Haruno śmieje się tylko, że przecież nie możemy tego zrobić mojemu ojcu, a jak się mnie zapyta, to mam mówić, że prezent jest noszony i bardzo się podoba. Sukienka którą włożyłam jest w kolorze kremowym, na białych grubszych ramiączkach. Cała pokryta materiałem z delikatnymi refleksami. Podkreśla talię, choć jej nie opina, a mój biust nie wydaje się być decydującym elementem całej mojej osoby. To robi wrażenie i zapewne jest kopią któregoś z projektów mojego ulubionego mistrza mody, to też by znaczyło dlaczego wydaje mi się, że mam już coś takiego. Jeśli dziewczęta z małymi cyckami myślą, że mają tak ciężkie życie, bo większość sukienek marszczy się na wysokości piersi, to niech wiedzą, że te z dużymi mają jeszcze bardziej przesrane. Ciężko jest znaleźć sukienkę, która ma przewidziane dużo materiału w cyckach, a mało w pasie, a dodatkowo nie powiększy i tak przydużych krągłości. Może właśnie dlatego nienawidzę zwykłych sklepów i robienia w nich zakupów. Dla mnie ciężko jest coś znaleźć. Hanabi po każdym pokazie przesyła mi katalog z projektami Jiraiyi, a ja wybieram co wpadnie mi w oko i które z ciuszków gdzie ma przesłać. Jeszcze nigdy się nie zdarzyło, abym nie kupiła przynajmniej jednej sztuki.
- Fiu-fiu!!! Jak Naruto nie padnie, gdy cię ujrzy w tej kiecy, to obiecuję, że tak mu przypieprzę, że przez tydzień będzie widział gwiazdy. - Mimowolnie parsknęłam śmiechem.
Teksty Sakury to najpiękniejsza muzyka dla moich uszu. Nie to żebym chciała, aby Naruto widział gwiazdy po ciosie od Sakury, ale samo wyobrażenie sobie takiej sceny mnie rozbawiło.
- Nie możesz go bić. Jeśli straci przytomność, a jest to możliwe jeśli mu przyłożysz, to jak mam go oczarować? - Choć zrobiłam poważną minę, to w środku dalej śmiałam się z reakcji Sakury. Czasem aż się boje jej spotkania z Hanabi. Obie są pozytywnie popieprzone, więc będzie się działo.
- Idę zapytać o cenę. - Już chciała odejść, gdy ją zatrzymałam.
- Nie musisz, tata stawia. Znowu odwołał odwiedziny i aby mi to wynagrodzić wysłał kasę na pocieszenie. - Kolejne kłamstwo jakie jej powiedziałam, ale w ten sposób łatwo mogę wytłumaczyć, skąd mam pieniądze na swoje zachcianki.
- Znowu wyrzuty sumienia zagłuszone pieniążkami? - Gdy pojawia się taki temat, widzę jak ma ochotę nagadać mojemu tacie, że jest głupi i nie powinien tak robić.
- Coś w tym stylu. - W sumie trochę prawdy w tym wszystkim jest, bo faktycznie z tatą mamy mało czasu dla siebie i bardzo rzadko się widujemy, a on wynagradza mi to drogimi prezentami i pokaźnym stanem konta w banku. Przez dwa lata przelał mi tyle kasy, że mógłby nie dawać nic przez kolejne pięć lat, a ja i tak żyłabym dostatnie.
Skoro obie zakończyłyśmy zakupy zadowolone, z idealnymi sukienkami na jutrzejszy wieczór, niechętnie skierowałyśmy swoje kroki w stronę domów. Wieczory wolę spędzać z nią, niż sama w swoim pokoju. Sakura uparła się, abym była u niej najpóźniej jutro o dziesiątej. Ona chce odrobić wspólnie lekcje i przygotować się na wieczór. Musiałam napisać Kibie, że przyjdę dopiero we wtorek. Choć nie dał mi tego odczuć w smsie zwrotnym, ja jestem pewna, że czuje się zawiedziony. Może przyniosę jego ulubione ciastka do schroniska. Na pewno się ucieszy.

Sobota! Mam cudowne przeczucia co do tego dnia. Śniło mi się, że tańczyłam z Naruto. Żałuję tylko, że nie zdążył mnie pocałować zanim się obudziłam. Może to zapowiedź tego co mnie dziś czeka. Nie wiem czy to działa, ale skoro Sakura tak robi to ja też spróbuję. Złożyłam ręce i wzniosłam do góry. Dziś jest mój dzień, dziś Naruto ma mnie zauważyć i pocałować. Jeśli się sprawdzi, to zacznę wierzyć w cuda. Jeśli się nie uda go oczarować, to i tak się nie poddam. Daje sobie czas do końca liceum. Porażka nie wchodzi w rachubę. Ojciec zawsze powtarza, że trzeba uzbroić się w cierpliwość i przeć do przodu, by osiągnąć swoje cele, a im bardziej wyboista droga, tym radość na mecie większa.
Przepełniona optymizmem zjadłam śniadanie. W kuchni chwile rozmawiałam z Kurenai. Powiedziałam, że będę nocować u Sakury. Nie jestem głupia. Wiem, że z Sakurą nawet nie zajrzymy do lekcji, dlatego to dziesiątej, muszę się przygotować na poniedziałek. To tak na wszelki wypadek. Całe szczęście nauczyciele jeszcze są łaskawi. Esej z angielskiego, to dla mnie bułka z masłem. Podróżując z ojcem musiałam nauczyć się między innymi tego języka. Znam też włoski, francuski, odrobinę niemiecki i język ojczysty czyli japoński. Reszta zadań domowych musi zaczekać. Spakowałam się szybko. Jeśli sukienka pogniecie się w torbie, to ją wyprasuję u Sakury.
Zanim dotarłam do celu, kilkanaście razy miałam ochotę zawrócić i wykręcić się, że jednak nie dam rady przyjść. Teraz stoję przed drzwiami i nie mam wyboru. Szybki głęboki wdech i naciskam na dzwonek.
- Co tak długo? - Sakura nie wydawała się zadowolona. - Już myślałam, że chcesz się wykręcić.
- Coś się stało? - Różowa Burza zachowuje się w ten sposób tylko wtedy, kiedy ma ochotę zabić cały świat za to, że jest kobietą.
- A jak myślisz? - Wypowiedziała to z grymasem na twarzy.
- Okres.
- Trafiony-zatopiony! W nagrodę pozwolę ci napisać za mnie esej z angielskiego. - Sama sobie się dziwię, że nie parsknęłam śmiechem. Może udało mi się ograniczyć do lekkiego uśmiechu, tylko dzięki temu, że znam ją dobrze i wiem, że takie nagrody Sakura rozdaje, gdy jest zła.
- Przyjmę nagrodę, pod warunkiem, że się uśmiechniesz i przestaniesz rzucać błyskawicami z oczu.
- Niech ci będzie, Terumi, ale masz to tak napisać, aby nikt nie wziął mnie za orła z angola, bo to szybko się wyda, że ja nie spikam po ingielsku.
Na to odpowiedział wyłącznie mój delikatny uśmiech i przytaknięcie głowy. Jak tylko esej był gotowy my zabrałyśmy się za strojenie. Najpierw wspólna kąpiel w dużej wannie z grubą warstwą piany. Chwała naukowcom za tampony, bez których Sakura nie mogłaby w niej uczestniczyć. Haruno dała się ponieść swojej nieprzeniknionej fantazji. Kazała mi zamknąć oczy i wyobrazić sobie, że obok mnie jest Naruto, który dokładnie myje moje ciało. Bryyy!! Niegrzeczna wyobraźnia podchwyciła tok myślowy Różowej Burzy. Policzki mnie pieką niemiłosiernie. Całe szczęście Sakura głośno fantazjuje teraz o swoim bóstwie. Jeszcze rok temu taka nie była, a my nie poruszałyśmy tych tematów. Wszystko się zmieniło, gdy w czasie wakacji przespała się z Saiem. Przed rozpoczęciem liceum zerwali ze sobą. Ponoć on za dużo czasu poświęcał sobie i swoim pasjom, a za mało jej i ona nie chciała dłużej tego ciągnąć. Do końca nie mam pewności, czy czasem nie zrobiła tego, by mieć wolną rękę, świrując do Sasuke. Nie dopytuję się, bo skoro tak mi powiedziała, to widocznie chce abym znała taką a nie inną wersję, a akurat ja nie powinnam dociekać prawdy na siłę.
Układanie włosów, makijaż, obiadokolacja, długie i częste ataki śmiechu, które ciężko jest zakończyć, ubieranie sukienek, a następnie poszukiwania idealnych dodatków zajęły tak dużo czasu, że pewne jest nasze spóźnienie. To Sakurze nie przeszkadza, bo ona woli mieć dobre wejście, wtedy, gdy inni już są i mogą ją obserwować, niż sama ma witać spojrzeniem wchodzących. Jako Hinata Hyuga przywykłam do efektownych wejść, gdzie wszyscy patrzą na mnie. Będąc Hinatą Terumi boję się zwracać na siebie uwagę w obawie, że ktoś mnie rozpozna. Najgorszy jest moment w którym z Hyugi muszę wrócić do Terumi. Oszukiwanie wścibskich fotoreporterów nie jest proste. Dlatego bardzo rzadko pokazuję się publicznie pod prawdziwym nazwiskiem. Czasem zaczynam się poważnie zastanawiać nad tym, kiedy tak naprawdę jestem sobą.

Starszy kuzyn Sakury przywiózł nas na miejsce. Jak tylko stanęłam przed domem, z którego już było słychać głośną muzykę, to pożałowałam, że tu jestem. Dom Uchihy znajdował się na obrzeżach miasta. Sasuke nie musiał obawiać się skarg sąsiadów, bo takowych nie posiadał. Ogromna willa otoczona była lasem. Jego rodzice najprawdopodobniej lubują się w czasach średniowiecza, bo cała rezydencja wygląda na pałacyk z tego okresu.  Starannie zadbany ogród zachwycał już na wejściu, ale większość osób wędrowała na tyły domu, co sugerowało, że tam odbywa się impreza. Trochę skojarzyło mi się to z moim życiem w drugiej postaci. Różnica jest tylko taka, że ludzie chodzą w droższych strojach, piją lepszy alkohol, mają wszystkich w dupie, bo oni są pępkiem świata, a wokół kręci się cały sztab ochrony. Na takich imprezach wszystko robi się na pokaz. Jeśli rano nie chcesz ujrzeć swojego kompromitującego zdjęcia, to po prostu musisz szybko się zmyć, albo unikać dwulicowych pijawek. No a plotki nie ograniczają się do granic miasta, tylko lecą na cały świat.
Rano byłam pełna nadziei, a teraz jestem przerażona. Już chcę wracać, ale Sakura jest w siódmym niebie. Ciągnie mnie za ramie. Wiedziałam, że ona nie będzie zwracać uwagi na chłodny wieczór. Zdjęła sweterek, jak tylko auto z jej kuzynem zniknęło z naszego zasięgu wzroku. Ja chodź jestem w cienkiej kurteczce, to żałuję, że nie mam czarnego płaszcza i kapelusza z wielkim rondlem. Do tego koniecznie duże czarne okulary i mogłabym poczuć się swobodniej. Co ja tu robię? W takim tłumie, gdzie kręci się pełno zgrabnych i wystrojonych dziewczyn, nie mam co liczyć na cud. Naruto nie zauważy mnie choćbym stanęła na przeciwko niego. Gdybym tylko mogła wyrwać się z uścisku Sakury, to może udałoby mi się stąd uciec zanim zrobię z siebie pośmiewisko przed przystojnym blondynem, do którego wzdycham skrycie. Nogi mi się trzęsą. Jest coraz gorzej. Powoli przestają do mnie dochodzić słowa, które wypowiada Sakura.
- Zobacz! Sasuke i Naruto tam stoją! - Spojrzałam w stronę wskazaną przez przyjaciółkę z jeszcze większym przerażeniem. - Idziemy do nich!
Kolejne szarpnięcie Różowej Burzy podążającej w stronę naszych bóstw. O ile wcześniej się tylko zastanawiałam, o tyle teraz jestem pewna, że nie dam rady. Z każdą chwilą żołądek podchodzi mi wyżej, a ja przemieniam się w galaretę. Gdyby nie Sakura, to pewnie już bym leżała na ziemi. Czuję jak Haruno dalej mnie trzyma. Rozmawia z chłopcami, a ja nie czuję się dobrze. Naruto nawet na mnie nie spojrzał, bez przerwy mówi coś do Sakury. Ona jest w swoim żywiole. Gada jak najęta, a do mnie nie dociera żadne z jej słów. Kątem oka zdążyłam zaobserwować zimne spojrzenie Sasuke skierowane w moją stronę. A potem zrobiło się biało....

* * * * *

Zastanawiam się ile osób czytającym Pośród Gwiazd zdecydowało się tu zaglądać.
Miło widziane są uwagi każdej osoby, zwłaszcza, że czytający mają wpływ na piszących.


4 komentarze:

  1. Bardzo mi się podoba twoje opowiadanie. Świetnie oddajesz uczucia Hinaty. Niech Naruto wreszcie zwróci uwagę na Hinatę! Mam nadzieję, że będą razem :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miłe słowa. Pewnie uznasz, że jestem wredna, bo troszkę utrudnię Hinacie życie. Co do Naruto, to zobaczymy.

      Usuń
  2. Widać że nie tylko ja nie cierpię zakupów XD Przyznaję ci racje Sakura w tym op nie jest tak wkurzająca jak zazwyczaj ale do polubienia jej jeszcze mi daleko ^^
    Zrobiło się biało? Zemdlała czy cuś O.o Ale wtedy robi się czarno! *wie z doświadczenia
    ~~Aya~~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyznaję bez bicia, że nigdy nie zemdlałam, dlatego nie wiem jak wygląda wtedy świat. Kilka razy czyłam się jakbym miała paść i wtedy robiło mi się jasno przd oczami. W tym opowiadaniu za każdym razem, gdy Hinata zakończy swoją wypowiedź słowem biało, to oznacza, że straciła przytomność.
      Cieszy mnie, że Sakura zyskuje punkty w Twoich oczach ;-)

      Usuń