Przeprawa
przez sklepy to istna mordęga. O wiele wygodniej jest jak ma się swojego
projektanta, on na miejscu rysuje propozycje sukienki, z materiałów pokazuje
jak mniej-więcej ma to wyglądać, a ty tylko stwierdzasz, czy tak może być, czy
ma wymyślić coś innego. Chyba tylko tego mi brakuje z czasów mieszkania z tatą
i chodzenia do poprzedniej szkoły. Są jednak plusy. Gdy Sakura przymierza
ciuchy, to każdy najmniejszy detal jaki jej się nie spodoba, od razu ostro
krytykuje. Czasem jak wychodzi naburmuszona bądź czerwona ze złości, że coś nie
wygląda na niej tak, jak na manekinie, to aż nie mogę się powstrzymać i śmieję
się na głos niczym jakaś wariatka. Słowo daję, że ciężko mnie doprowadzić do
takiego stanu, ale tej niskiej, rozwrzeszczanej, różowłosej dziewczynie się to
udaje.
Aktualnie
jesteśmy już w piątym sklepie, a Sakura wygląda jakby chciała zabić
sprzedawczynię, bo sukienka, która jej się spodobała, nie jest dostępna w jej
rozmiarze.
- Sakura, ja trochę zgłodniałam. Może przejdziemy się
na czekoladę? Ja stawiam! - Uśmiechnęłam się udając, że naprawdę jestem głodna.
- Dobra. - Odpowiedziała zrezygnowana.
Wiem, że się
cieszy, bo uwielbia słodycze. Nie widać tego po niej, bo jest bardzo szczupła,
ale mogłaby jeść czekoladę na okrągło. Rozczula mnie widok Różowej Burzy, która
jedząc słodycze wydaje z siebie niekontrolowane odgłosy rozkoszy. Ciekawa
jestem czy kiedykolwiek coś będzie sprawiało jej większą przyjemność.
Po zjedzeniu
czekolady dalej ruszamy na zakupy. Sakura odzyskała dobry humor, więc znowu
możemy ruszyć na poszukiwania idealnych kreacji. Poszczęściło nam się, bo
trafiłyśmy do sklepu gdzie Różowa Burza zrobiła ogromne oczy widząc sukienkę
swoich marzeń. Nie zwracała uwagi na nic, tylko od razu pochwyciła z wieszaka
swój rozmiar i pognała do przebieralni. Po chwili wyszła przeszczęśliwa.
- I jak? - Zapytała mnie oczekując tylko jednej
odpowiedzi.
- Cudownie. - To właśnie owa odpowiedź. Taką preferuje
i żadna inna by jej nie usatysfakcjonowała.
Sakura miała
na sobie czerwoną sukienkę z białym paskiem podkreślającym talię. Kreacja była
na ramiączka, ale nawet jeśli będzie chłodniej, to ona zaciśnie zęby i pokaże
się w całej okazałości. Za każdym razem gdy w grę wchodził Sasuke, Sakura była
gotowa na każde poświęcenie. Teraz wyglądała prześlicznie i gdybym ja była
facetem od razu bym się w niej zakochała. Wszystko w niej było spójne.
Nietypowy, odważny kolor włosów, wybuchowy charakter, siła dorosłego chłopa,
charyzma i asertywność. Sakura gdy kocha, jest najcudowniejszym człowiekiem na
świecie, gdy nienawidzi, to lepiej zejść jej z drogi. Czasem boję się, że gdy
dowie się o mnie wszystkiego, to znienawidzi mnie tak jak Ino. Tak bardzo się
do niej przyzwyczaiłam, że bez niej nie mogłabym chyba żyć.
- Biorę ją! - Różowa Burza wykrzyczała prawie na cały
sklep swoją decyzję. - Powiedź mi ile ona kosztuje.
- Zapytam i zaraz ci powiem, a ty idź się przebrać.
Jak tylko
dowiedziałam się jaka jest cena tej sukienki, to od razu byłam pewna, że Sakura
jej nie kupi. Mama by ją ukatrupiła w domu, za tak drogie zakupy, a przy sobie
ona na pewno nie ma tyle pieniędzy. Całe szczęście to jeden ze sklepów, w
którym ekspedientki już dobrze mnie znają. Od razu wyciągnęłam dwie trzecie
podanej kwoty, a Sakurze zostanie zapłacić tylko pozostałą część. Gdyby ceny
były na metkach, taki numer by nie przeszedł, ale i z tego czasem udaje mi się
wybrnąć. Niespodziewanie panie sprzedające ogłaszają przecenę dla ulubionej
klientki, albo mają bon, który mogą podarować wybranej osobie i Sakura jest tą
szczęściarą. W ramach podziękowania przynoszę im czekoladki, albo inne drobne
upominki, poza kasą, którą naturalnie im dopłacam za zakupy Sakury.
Czasem obawiam
się, że ona się zorientuje. Bywa też tak, że robię to specjalnie. Chciałabym
się z nią podzielić prawdą, ale ona uparcie powtarza, że ja jestem niczym jej
szczęśliwy talizman i tylko gdy chodzi ze mną na zakupy to spotykają ją takie
rzeczy.
Już miałyśmy
wychodzić, gdy niespodziewanie Sakura szarpnęła mnie za rękę.
- Zobacz! Ta sukienka jest idealna dla ciebie! Musisz
ją przymierzyć.
- No nie wiem. - Nie musiałam przeglądać się w
lustrze, aby być pewna, że moja twarz wykrzywia się w grymasie. Sukienka była
ładna, to muszę przyznać, ale jestem pewna, że ja w niej będę się wstydziła
komuś pokazać.
- Nie marudź tylko przymierzaj. - I tyle ją widziałam.
Pobiegła szukać rozmiaru dla mnie, a potem nie pytając zostałam zaprowadzona do
przymierzalni.
Jako Hinata
Hyuga bym mogła ją założyć, ale jako Hinata Terumi nie będę czuła się
komfortowo. Odgrywanie roli zwykłej dziewczyny, ze zwykłego domu tak weszło mi
w krew, że teraz się czuję jakbym miała rozdwojenie jaźni. Ponownie spojrzałam
na sukienkę na wieszaku. Zaczęłam się zastanawiać co ja robię. Chyba nawet mam
podobną w swojej drugiej garderobie w domu, tylko tamta na pewno miała cenę z
dodatkowymi dwoma zerami z tyłu i metkę jakiegoś znanego projektanta. Tam nigdy
nie wpuszczam Sakury. Czasem tylko wyciągam z niej coś twierdząc, że tata mi
przysłał, albo Kurenai wyciągnęła mnie na zakupy i zmusiła to kupna. Czasem
robię prezent Sakurze zamawiając coś dla niej z internetu i dając jej pod
pretekstem, że tata mi to wysłał i znowu pomylił się kupując coś dla mnie w
rozmiarze mojej siostry, a ja nie chcę mu sprawiać przykrości i odsyłać. Haruno
śmieje się tylko, że przecież nie możemy tego zrobić mojemu ojcu, a jak się
mnie zapyta, to mam mówić, że prezent jest noszony i bardzo się podoba.
Sukienka którą włożyłam jest w kolorze kremowym, na białych grubszych
ramiączkach. Cała pokryta materiałem z delikatnymi refleksami. Podkreśla talię,
choć jej nie opina, a mój biust nie wydaje się być decydującym elementem całej
mojej osoby. To robi wrażenie i zapewne jest kopią któregoś z projektów mojego
ulubionego mistrza mody, to też by znaczyło dlaczego wydaje mi się, że mam już
coś takiego. Jeśli dziewczęta z małymi cyckami myślą, że mają tak ciężkie
życie, bo większość sukienek marszczy się na wysokości piersi, to niech wiedzą,
że te z dużymi mają jeszcze bardziej przesrane. Ciężko jest znaleźć sukienkę,
która ma przewidziane dużo materiału w cyckach, a mało w pasie, a dodatkowo nie
powiększy i tak przydużych krągłości. Może właśnie dlatego nienawidzę zwykłych
sklepów i robienia w nich zakupów. Dla mnie ciężko jest coś znaleźć. Hanabi po
każdym pokazie przesyła mi katalog z projektami Jiraiyi, a ja wybieram co
wpadnie mi w oko i które z ciuszków gdzie ma przesłać. Jeszcze nigdy się nie
zdarzyło, abym nie kupiła przynajmniej jednej sztuki.
- Fiu-fiu!!! Jak Naruto nie padnie, gdy cię ujrzy w
tej kiecy, to obiecuję, że tak mu przypieprzę, że przez tydzień będzie widział
gwiazdy. - Mimowolnie parsknęłam śmiechem.
Teksty Sakury
to najpiękniejsza muzyka dla moich uszu. Nie to żebym chciała, aby Naruto
widział gwiazdy po ciosie od Sakury, ale samo wyobrażenie sobie takiej sceny
mnie rozbawiło.
- Nie możesz go bić. Jeśli straci przytomność, a jest
to możliwe jeśli mu przyłożysz, to jak mam go oczarować? - Choć zrobiłam
poważną minę, to w środku dalej śmiałam się z reakcji Sakury. Czasem aż się
boje jej spotkania z Hanabi. Obie są pozytywnie popieprzone, więc będzie się
działo.
- Idę zapytać o cenę. - Już chciała odejść, gdy ją
zatrzymałam.
- Nie musisz, tata stawia. Znowu odwołał odwiedziny i
aby mi to wynagrodzić wysłał kasę na pocieszenie. - Kolejne kłamstwo jakie jej
powiedziałam, ale w ten sposób łatwo mogę wytłumaczyć, skąd mam pieniądze na
swoje zachcianki.
- Znowu wyrzuty sumienia zagłuszone pieniążkami? - Gdy
pojawia się taki temat, widzę jak ma ochotę nagadać mojemu tacie, że jest głupi
i nie powinien tak robić.
- Coś w tym stylu. - W sumie trochę prawdy w tym
wszystkim jest, bo faktycznie z tatą mamy mało czasu dla siebie i bardzo rzadko
się widujemy, a on wynagradza mi to drogimi prezentami i pokaźnym stanem konta
w banku. Przez dwa lata przelał mi tyle kasy, że mógłby nie dawać nic przez
kolejne pięć lat, a ja i tak żyłabym dostatnie.
Skoro obie
zakończyłyśmy zakupy zadowolone, z idealnymi sukienkami na jutrzejszy wieczór,
niechętnie skierowałyśmy swoje kroki w stronę domów. Wieczory wolę spędzać z
nią, niż sama w swoim pokoju. Sakura uparła się, abym była u niej najpóźniej
jutro o dziesiątej. Ona chce odrobić wspólnie lekcje i przygotować się na
wieczór. Musiałam napisać Kibie, że przyjdę dopiero we wtorek. Choć nie dał mi
tego odczuć w smsie zwrotnym, ja jestem pewna, że czuje się zawiedziony. Może
przyniosę jego ulubione ciastka do schroniska. Na pewno się ucieszy.
Sobota! Mam
cudowne przeczucia co do tego dnia. Śniło mi się, że tańczyłam z Naruto. Żałuję
tylko, że nie zdążył mnie pocałować zanim się obudziłam. Może to zapowiedź tego
co mnie dziś czeka. Nie wiem czy to działa, ale skoro Sakura tak robi to ja też
spróbuję. Złożyłam ręce i wzniosłam do góry. Dziś jest mój dzień, dziś Naruto
ma mnie zauważyć i pocałować. Jeśli się sprawdzi, to zacznę wierzyć w cuda.
Jeśli się nie uda go oczarować, to i tak się nie poddam. Daje sobie czas do
końca liceum. Porażka nie wchodzi w rachubę. Ojciec zawsze powtarza, że trzeba
uzbroić się w cierpliwość i przeć do przodu, by osiągnąć swoje cele, a im
bardziej wyboista droga, tym radość na mecie większa.
Przepełniona
optymizmem zjadłam śniadanie. W kuchni chwile rozmawiałam z Kurenai.
Powiedziałam, że będę nocować u Sakury. Nie jestem głupia. Wiem, że z Sakurą
nawet nie zajrzymy do lekcji, dlatego to dziesiątej, muszę się przygotować na
poniedziałek. To tak na wszelki wypadek. Całe szczęście nauczyciele jeszcze są
łaskawi. Esej z angielskiego, to dla mnie bułka z masłem. Podróżując z ojcem
musiałam nauczyć się między innymi tego języka. Znam też włoski, francuski,
odrobinę niemiecki i język ojczysty czyli japoński. Reszta zadań domowych musi
zaczekać. Spakowałam się szybko. Jeśli sukienka pogniecie się w torbie, to ją
wyprasuję u Sakury.
Zanim
dotarłam do celu, kilkanaście razy miałam ochotę zawrócić i wykręcić się, że
jednak nie dam rady przyjść. Teraz stoję przed drzwiami i nie mam wyboru.
Szybki głęboki wdech i naciskam na dzwonek.
- Co tak długo? - Sakura nie wydawała się zadowolona.
- Już myślałam, że chcesz się wykręcić.
- Coś się stało? - Różowa Burza zachowuje się w ten
sposób tylko wtedy, kiedy ma ochotę zabić cały świat za to, że jest kobietą.
- A jak myślisz? - Wypowiedziała to z grymasem na
twarzy.
- Okres.
- Trafiony-zatopiony! W nagrodę pozwolę ci napisać za
mnie esej z angielskiego. - Sama sobie się dziwię, że nie parsknęłam śmiechem.
Może udało mi się ograniczyć do lekkiego uśmiechu, tylko dzięki temu, że znam
ją dobrze i wiem, że takie nagrody Sakura rozdaje, gdy jest zła.
- Przyjmę nagrodę, pod warunkiem, że się uśmiechniesz
i przestaniesz rzucać błyskawicami z oczu.
- Niech ci będzie, Terumi, ale masz to tak napisać,
aby nikt nie wziął mnie za orła z angola, bo to szybko się wyda, że ja nie
spikam po ingielsku.
Na to odpowiedział
wyłącznie mój delikatny uśmiech i przytaknięcie głowy. Jak tylko esej był
gotowy my zabrałyśmy się za strojenie. Najpierw wspólna kąpiel w dużej wannie z
grubą warstwą piany. Chwała naukowcom za tampony, bez których Sakura nie
mogłaby w niej uczestniczyć. Haruno dała się ponieść swojej nieprzeniknionej
fantazji. Kazała mi zamknąć oczy i wyobrazić sobie, że obok mnie jest Naruto,
który dokładnie myje moje ciało. Bryyy!! Niegrzeczna wyobraźnia podchwyciła tok
myślowy Różowej Burzy. Policzki mnie pieką niemiłosiernie. Całe szczęście
Sakura głośno fantazjuje teraz o swoim bóstwie. Jeszcze rok temu taka nie była,
a my nie poruszałyśmy tych tematów. Wszystko się zmieniło, gdy w czasie wakacji
przespała się z Saiem. Przed rozpoczęciem liceum zerwali ze sobą. Ponoć on za
dużo czasu poświęcał sobie i swoim pasjom, a za mało jej i ona nie chciała
dłużej tego ciągnąć. Do końca nie mam pewności, czy czasem nie zrobiła tego, by
mieć wolną rękę, świrując do Sasuke. Nie dopytuję się, bo skoro tak mi
powiedziała, to widocznie chce abym znała taką a nie inną wersję, a akurat ja
nie powinnam dociekać prawdy na siłę.
Układanie
włosów, makijaż, obiadokolacja, długie i częste ataki śmiechu, które ciężko
jest zakończyć, ubieranie sukienek, a następnie poszukiwania idealnych dodatków
zajęły tak dużo czasu, że pewne jest nasze spóźnienie. To Sakurze nie
przeszkadza, bo ona woli mieć dobre wejście, wtedy, gdy inni już są i mogą ją
obserwować, niż sama ma witać spojrzeniem wchodzących. Jako Hinata Hyuga
przywykłam do efektownych wejść, gdzie wszyscy patrzą na mnie. Będąc Hinatą
Terumi boję się zwracać na siebie uwagę w obawie, że ktoś mnie rozpozna.
Najgorszy jest moment w którym z Hyugi muszę wrócić do Terumi. Oszukiwanie
wścibskich fotoreporterów nie jest proste. Dlatego bardzo rzadko pokazuję się
publicznie pod prawdziwym nazwiskiem. Czasem zaczynam się poważnie zastanawiać
nad tym, kiedy tak naprawdę jestem sobą.
Starszy kuzyn
Sakury przywiózł nas na miejsce. Jak tylko stanęłam przed domem, z którego już
było słychać głośną muzykę, to pożałowałam, że tu jestem. Dom Uchihy znajdował
się na obrzeżach miasta. Sasuke nie musiał obawiać się skarg sąsiadów, bo
takowych nie posiadał. Ogromna willa otoczona była lasem. Jego rodzice
najprawdopodobniej lubują się w czasach średniowiecza, bo cała rezydencja
wygląda na pałacyk z tego okresu.
Starannie zadbany ogród zachwycał już na wejściu, ale większość osób
wędrowała na tyły domu, co sugerowało, że tam odbywa się impreza. Trochę
skojarzyło mi się to z moim życiem w drugiej postaci. Różnica jest tylko taka,
że ludzie chodzą w droższych strojach, piją lepszy alkohol, mają wszystkich w
dupie, bo oni są pępkiem świata, a wokół kręci się cały sztab ochrony. Na
takich imprezach wszystko robi się na pokaz. Jeśli rano nie chcesz ujrzeć swojego
kompromitującego zdjęcia, to po prostu musisz szybko się zmyć, albo unikać
dwulicowych pijawek. No a plotki nie ograniczają się do granic miasta, tylko
lecą na cały świat.
Rano byłam
pełna nadziei, a teraz jestem przerażona. Już chcę wracać, ale Sakura jest w
siódmym niebie. Ciągnie mnie za ramie. Wiedziałam, że ona nie będzie zwracać
uwagi na chłodny wieczór. Zdjęła sweterek, jak tylko auto z jej kuzynem
zniknęło z naszego zasięgu wzroku. Ja chodź jestem w cienkiej kurteczce, to
żałuję, że nie mam czarnego płaszcza i kapelusza z wielkim rondlem. Do tego
koniecznie duże czarne okulary i mogłabym poczuć się swobodniej. Co ja tu
robię? W takim tłumie, gdzie kręci się pełno zgrabnych i wystrojonych dziewczyn, nie mam co liczyć na cud. Naruto nie zauważy mnie choćbym stanęła na przeciwko
niego. Gdybym tylko mogła wyrwać się z uścisku Sakury, to może udałoby mi się
stąd uciec zanim zrobię z siebie pośmiewisko przed przystojnym blondynem, do
którego wzdycham skrycie. Nogi mi się trzęsą. Jest coraz gorzej. Powoli przestają
do mnie dochodzić słowa, które wypowiada Sakura.
- Zobacz! Sasuke i Naruto tam stoją! - Spojrzałam w stronę wskazaną przez przyjaciółkę z jeszcze większym przerażeniem. -
Idziemy do nich!
Kolejne
szarpnięcie Różowej Burzy podążającej w stronę naszych bóstw. O ile wcześniej
się tylko zastanawiałam, o tyle teraz jestem pewna, że nie dam rady. Z każdą
chwilą żołądek podchodzi mi wyżej, a ja przemieniam się w galaretę. Gdyby nie
Sakura, to pewnie już bym leżała na ziemi. Czuję jak Haruno dalej mnie trzyma.
Rozmawia z chłopcami, a ja nie czuję się dobrze. Naruto nawet na mnie nie
spojrzał, bez przerwy mówi coś do Sakury. Ona jest w swoim żywiole. Gada jak
najęta, a do mnie nie dociera żadne z jej słów. Kątem oka zdążyłam zaobserwować
zimne spojrzenie Sasuke skierowane w moją stronę. A potem zrobiło się biało....
* * * * *
Zastanawiam się ile osób czytającym Pośród Gwiazd zdecydowało się tu zaglądać.
Miło widziane są uwagi każdej osoby, zwłaszcza, że czytający mają wpływ na piszących.
Bardzo mi się podoba twoje opowiadanie. Świetnie oddajesz uczucia Hinaty. Niech Naruto wreszcie zwróci uwagę na Hinatę! Mam nadzieję, że będą razem :-)
OdpowiedzUsuńDziękuję za miłe słowa. Pewnie uznasz, że jestem wredna, bo troszkę utrudnię Hinacie życie. Co do Naruto, to zobaczymy.
UsuńWidać że nie tylko ja nie cierpię zakupów XD Przyznaję ci racje Sakura w tym op nie jest tak wkurzająca jak zazwyczaj ale do polubienia jej jeszcze mi daleko ^^
OdpowiedzUsuńZrobiło się biało? Zemdlała czy cuś O.o Ale wtedy robi się czarno! *wie z doświadczenia
~~Aya~~
Przyznaję bez bicia, że nigdy nie zemdlałam, dlatego nie wiem jak wygląda wtedy świat. Kilka razy czyłam się jakbym miała paść i wtedy robiło mi się jasno przd oczami. W tym opowiadaniu za każdym razem, gdy Hinata zakończy swoją wypowiedź słowem biało, to oznacza, że straciła przytomność.
UsuńCieszy mnie, że Sakura zyskuje punkty w Twoich oczach ;-)