piątek, 31 lipca 2020

Przemyślenia z blond czupryny


Jestem w drugiej klasie liceum ogólnokształcącego. Nie należę do orłów, ale nadrabiam swoim charakterem. Nauczyciele mnie lubią, choć często zwracają mi uwagę, a uczniowie traktują jak dobrego kumpla. Pomimo, że ja nie mogę zapamiętać połowy imion, to mnie znają wszyscy. Jestem Naruto Uzumaki, najfajniejszy facet w szkole!
Mógłbym mieć też tytuł najprzystojniejszego, ale pewien drań zagarnął go dla siebie. Nazywa się Sasuke Uchiha i jest w równorzędnej klasie. Znam go, bo oboje uczestniczymy w różnego rodzaju zawodach sportowych. Teraz akurat jest czas siatkówki. Trzeba mu przyznać, że wyjątkowo apetyczny z niego kąsek. Czarne, przydługie włosy, oczy jak dwa węgielki i jasna cera nadają mu nieco mrocznego charakteru. Jego ciało, kusząco wyrzeźbione, przyciąga spojrzenia większości kobiet, ale nie tylko. Był czas, że i ja wzdychałem na myśl, co mógłbym z nim robić sam na sam. Nieco sobie odpuściłem, bo on, tak jak i ja jest typem samca alfa. Nie pozwoliłbym temu dupkowi zaatakować mojego tyłka, za to z jego szalałbym dowoli. O tym że jestem biseksualny już dawno rozeszła się wieść. Jakaś laska przyłapała mnie z innym kolesiem, gdy całowaliśmy się w schowku. Na początku wynikły z tego problemy. Moi koledzy zaczęli patrzeć na mnie z obawą. Choć trochę mnie to wkurza, to Sasuke dał początek lekceważenia faktu mojej orientacji. Ani przez chwilę nie traktował mnie inaczej. Dalej mi dogryzał i rywalizował ze mną w każdej dziedzinie sportowej. Nie wstydził się też brać prysznica w tym samym czasie co ja. Pamiętam dzień, który przełamał obawy kumpli z drużyny.


- - - - - Pół roku wcześniej - - - - -
Jak po każdym meczu, zabrałem ręcznik i poszedłem pod prysznic. Widziałem przerażone spojrzenia kumpli z drużyny, gdy dostrzegli gdzie zmierzam. To było krótko po tym, jak wydało się, że lubię facetów. Każdy z nich pewnie bał się, co będzie jeśli któremuś z nich spadnie mydło. Tak jakby w ogóle mięli się czego bać. Nie patrzyłem na nich w ten sposób. Jeśli tego nie łapali, to ich problem. Miałem całą łazienkę dla siebie. Stałem pod natryskiem i rozmyślałem. Jeszcze nigdy nie czułem takiej złości w sobie. Przez cały mecz, nikt nie chciał podać do mnie piłki. Traktowali mnie jak trędowatego. Raz nawet zaatakowałem kumpla na boisku. Gdyby mi podał, zdobylibyśmy punkty, ale on wolał wybrać bardziej ryzykowną opcję. Zresztą nie tylko on tak postąpił. Po tym co zrobiłem trener posadził mnie na ławce. Zacząłem się zastanawiać nad odejściem z drużyny. Byłem pewny, że nikt się nie pojawi, gdy ja biorę prysznic, to też okrutnie się zląkłem, gdy koło mnie pojawił się Czarny Drań. Trzymałem się za serce, próbując uspokoić oddech.
- Czemu mnie straszysz? - W końcu wydukałem z siebie.
- Widocznie masz sporo na sumieniu, skoro tak reagujesz. - Tak bardzo mnie wkurzały jego teksty, że nawet pochwałę od tego przemądrzałego dupka ja odebrałbym jako nabijanie się ze mnie.
- Z nas dwóch to ty wyglądasz jak seryjny morderca! Wcale bym się nie zdziwił, gdybyś podczas pełni pił krew zamordowanych zwierząt.
- Jesteś kretynem, nawet nie potrafisz odgryźć się z klasą.
- Uchiha, ty przemądrzały dupku! Potrafię wiele rzeczy i mógłbym się założyć, że owiele lepiej od ciebie! - Znowu wybuchłem. Nikt mnie tak nie wkurzał jak on. Sama jego obecność była moim katalizatorem do złości.
- No nie wątpię. Zapewne posiadasz większą wiedzę i umiejętności w penetracji męskich otworów.
Po jego słowach czułem się jak wściekła postać z kreskówki. Nie było bata, musiałem zrobić się czerwony ze złości, a para poszła mi uszami.
- Odwal się ode mnie! Nic ci do moich preferencji!
- Przyznaj się, Uzumaki! Staje ci gdy na mnie patrzysz? - Ta jego pewność siebie mnie dobijała. Jeszcze bardziej mnie wkurzało, że on często miał rację.
- Staje mi gdy widzę Sakurę, ale wystarczy, że ktokolwiek o tobie wspomni i od razu wszystkiego mi się odechciewa.
- Jesteś biseksualny i chcesz mi wmówić, że nic nie czujesz gdy stoję przed tobą nagi? - Widziałem jego kpiący uśmieszek. Ewidentnie chciał mi dogryźć, sprowokować. Nie wiem tylko co ja mu zrobiłem, że zawsze mnie tak traktował.
- Owszem czuję. - Przyjechałem wzrokiem po całym jego ciele, od czubka głowy, aż do stóp. Był dobrze zbudowany, ale ja byłem wściekły na cały świat i odreagowałem na nim. - Gdy cię widzę czuję obrzydzenie. Nie wiem co te wszystkie laski w tobie widzą. Nawet gdybyś był ostatnim facetem na świecie, a wszystkie kobiety by wyginęły, to nigdy, przenigdy bym cię nie tknął. Twoi rodzice chyba robili cię po ciemku, bo dla mnie jesteś jakimś dziwnym skrzyżowaniem kobiety i mężczyzny. Zamysł może był dobry, ale wykonanie kiepskie. - Zrobiłem minę jakbym miał się zaraz porzygać.
Zabrałem swoje rzeczy i wróciłem do szatni. Panowała tam cisza, choć prawie wszyscy jeszcze byli. Jestem pewny, że słyszeli moje słowa. O dziwo, Uchiha nic mi nie odpowiedział. Może choć raz udało mi się powiedzieć mu coś, co dało mu popalić. Na co ja się łudziłem? Przecież on nie ma uczuć, więc najpewniej każde moje słowo spłynęło po nim jak deszcz po dachu. Ubrałem się szybko. Włosy musiały wyschnąć mi po drodze. Zanim jednak wyszedłem, powiedziałem też reszcie co o nich myślę.
- Prysznic jest wasz! Możecie iść nacieszyć swoje oczy szkolnym dziwolągiem, obiektem westchnień tych wszystkich bab. Swoją drogą, to dziwne, że z dnia na dzień mój biseksualizm uczynił ze mnie słabego zawodnika. I nie musicie się bać, że któregoś z was przelecę, bo nie jesteście w moim typie. Wątpię, aby jakikolwiek facet hetero chciał przelecieć wszystkie kobiety świata. Zresztą nie ważne. Więcej nie będziecie musieli mnie oglądać na treningach ani meczach! Trzasnąłem drzwiami z taką siłą, że dziwne iż nie wyleciały z zawiasów.
Tego dnia postanowiłem, że już z nimi nie zagram. Następnego dnia z rana zjawiłem się w kanciapie nauczycieli w-fu i powiedziałem, że rezygnuje ze wszystkich dodatkowych zajęć sportowych. Dałem też zwolnienie z tych podstawowych do końca roku. Najpierw byli w szoku, później zaczęli się śmiać, traktując moje słowa jako żart, no bo niby ja nie wytrzymam bez sportu jednego dnia, a na końcu wypytywali mnie dlaczego rezygnuję. Nic nie wytłumaczyłem. Moja przyszywana babcia jest lekarzem, więc bez problemu dała mi papier, a on nie tłumaczył wystarczająco powodu. W dupie to miałem. Musiało im to wystarczyć, czy tego chcieli czy nie.
Byłem obrażony na cały świat, więc nie zwracałem uwagi na innych. Po dwóch tygodniach koledzy z drużyny przyszli mnie prosić o powrót. Sasuke podobno złamał rękę, a bez dwóch najlepszych zawodników drużyna kulała. Moje odejście dało wielu osobom do myślenia. Chłopcy zdali sobie sprawę, że nigdy nie podrywałem żadnego z nich. Potrzebowałem ich tak samo jak oni mnie. Można powiedzieć, że zaakceptowali mnie i wszystkie moje dziwactwa, a ja sam nieco się zdystansowałem do wszystkiego. Tylko jedna osoba zmieniła swoje podejście. Sasuke przestał ze mną rozmawiać. Jedyne czym mnie raczył od tamtego dnia, to jego lodowate spojrzenie i to też rzadko. On po prostu ignorował moją obecność. Wiele razy zastanawiałem się co mam sądzić o jego zachowaniu. Myślę, że gdy rozmawialiśmy pod prysznicem, on nie chciał mi dopiec. Tego dnia, on wyciągnął do mnie rękę, a ja mu na nią naplułem. Przecież mógł pójść pod prysznic na drugą stronę łazienki, ale on stanął zupełnie koło mnie. Był nagi, a jego gadka sugerowała, że ma gdzieś to czy na niego lecę, czy też nie, że nie krępuje go przebywanie koło mnie, nawet jeśli widok jego ciała działa na mnie pobudzająco. Szkoda tylko, że tak późno to zrozumiałem.


Od tamtego dnia minęło pół roku. Właściwie to sporo się w tym czasie wydarzyło. Ja niedługo po odejściu z drużyny poznałem szaloną Ino. Laska chciała spróbować czegoś nowego w związku ze swoim facetem. Zaproponowała mi trójkącik. Jej koleszka wydawał się niezadowolony, ale w końcu się zgodził. Odniosłem wrażenie, że nie miał wyboru. Spotkaliśmy się trzy razy na seks. Ich związek się rozpadł, a ja zaliczyłem czwarty raz z tym kolesiem. Przestałem się z nim widywać, kiedy stwierdził, że mnie kocha. Od dziecka mam alergię na to słowo. Gdybym dalej to ciągnął, niewątpliwie bardzo bym go skrzywdził, bo nie czułem tego co on. Właściwie to nigdy nie byłem zakochany. Nie wiem też jak do tego doszło, ale po miesiącu zacząłem spotykać się z koleżanką z klasy Czarnego Drania. Ależ ona dobrze całowała. Poznaliśmy się na imprezie naszego wspólnego znajomego. Nie zostało wiele osób na końcu. Graliśmy w butelkę. Dziewczyna w czarnych włosach dostała wyzwanie od Kiby. Miała pocałować w usta jednego z grających facetów. Każdy z nas był pewny, że podejdzie do Sasuke. Inne z kobiet marzyły o takim wyzwaniu, aby dobrać się w jakikolwiek sposób do lodowatego Czarnuszka. Uśmiechnięta Miya z rozbawieniem zaczęła krążyć koło grających. Na każdego z chłopców pokazywała palcem i śpiewała pod nosem jakąś piosenkę. Tak jakby robiła sobie wyliczankę. Nie dało się odczytać jej zamiarów. Przeszła koło mnie drugi raz z lekko opuszczoną głową, palcem wskazała na kumpla stojącego po mojej lewej, po czym zrobiła pięknego pirueta, zarzuciła mi ręce na szyję i wbiła się w moje usta. Byłem w takim szoku, że nie odwzajemniłem czułości. Oderwała się wyraźnie unikając mojego wzroku. Uchwyciłem tylko rumieniec na jej oddalającym się policzku. Czułem, że nie tak powinien wyglądać ten pocałunek. Dałem krok do przodu, pociągnąłem ją do siebie. Odwróciła się wpadając wprost w moje ramiona. Tym razem to ona była zaskoczona, ale otrząsnęła się szybciej niż ja. Zachłannie atakowaliśmy swoje usta. Gdy dołożyłem do całości swój język, ona jęknęła nie odrywając się ode mnie. Towarzyszyła nam cisza i zaskoczenie innych. Ludzie zamilkli zastanawiając się, czy czasem nie mają przywidzeń. Za każdym razem, gdy ja i Miya byliśmy sami, robiliśmy sobie powtórkę, aż w końcu mogliśmy przestać się ukrywać, bo każdy traktował nas jak parę. Okazało się, że podobałem się czarnowłosej dziewczynie od samego początku liceum. Nie czułem kołatania serca, gdy ją całowałem, ale lubiłem to robić. Spędzaliśmy ze sobą większą część dnia. Przy Miyi wszystko stało się takie jak dawniej. No prawie wszystko. Jedynie Sasuke nienawidził mnie jeszcze bardziej niż wcześniej. Lałem ciepłym moczem na jego zachowanie. Czułem też małą satysfakcję, bo nie opuszczało mnie wrażenie, że jego zachowanie ma coś wspólnego z moją dziewczyną. Możliwe, że wściekał się, bo to on chciał ją zdobyć, a ona wolała mnie. Nie potrafię opisać jak wielką satysfakcję sprawiało mi wkurzanie tego typa.
Moje kiepskie relacje z Sasuke źle wpływały na drużynę. Byliśmy niepokonani, gdy współpracowaliśmy. Kiedy darliśmy koty, akcje nie wychodziły. Dlatego koledzy z drużyny postanowili nas pogodzić. W ten oto durny sposób we dwójkę wylądowaliśmy w składziku zamknięci na klucz od zewnątrz. Na początku krzyczeliśmy, aby nam otworzyli. Po kilku minutach nie mieliśmy już wątpliwości, że prędko to nie nastąpi. Czarny Drań dziwnym trafem miał telefon. Nie było jednak zasięgu w tym zadupiu. Kiedy zdał sobie z tego sprawę, włączył latarkę z telefonu i zaczął walić w drzwi. Krzyczał, aby w tej chwili otworzyli. Bawiła mnie jego reakcja, bo pierwszy raz widziałem, aby on stracił nad sobą panowanie i w ten sposób się zachowywał. Później zdałem sobie sprawę z tego, czego się obawiał. Przecież ja lubiłem też chłopców, a on doskonale to wiedział.
- Wyluzuj. Już ci kiedyś mówiłem, że mnie nie interesujesz, więc nie musisz panikować, że coś ci zrobię.
Moje słowa powstrzymały go od dalszego walenia w drzwi. Światło z jego telefonu wystarczyło, abym widział jak zaciska pięści ze złości.
- Zamknij się, głąbie. - Zawarczał ze zaciśniętymi zębami.
- Póki będziesz krzyczał, raczej nas nie wypuszczą. Usiądź więc grzecznie i poczekaj chwilę.
Sam siadłem wygodnie na podłodze, a w zasadzie rozwaliłem się i zacząłem gapić się w sufit. Czarny Drań przysiadł w kącie i starał się uspokoić. Kiepsko mu to szło. Gapił się na światełko z telefonu, jakby było nie wiem jak wspaniałe. Kiedy bateria zapiszczała, że jest już prawie rozładowana, on prawie wpadł w histerię. Dopiero wtedy mnie coś tknęło.
- Sasuke, czy ty lękasz się ciemności? - Zapytałem, a on zmierzył mnie groźnym spojrzeniem.
- Odwal się i trzymaj się z dala ode mnie! - W jego słowach nie było pewności.
Podniosłem się, a on bacznie obserwował co robię. Usiadłem zaraz przy nim. Może zamknięcie nas tu razem nie było najgorszym pomysłem. W końcu powinienem go przeprosić.
- Skoro już jesteśmy skazani na siebie i to nie wiadomo na jak długo, to może pogadamy? - Nie wiedziałem jak zacząć.
- Odwal się ode mnie! Nie mam zamiaru z tobą gadać. - Nie myślałem, że Uchiha to tak bardzo obrażalskie stworzenie. Trochę mnie to nawet bawiło.
Jego telefon zapiszczał po raz ostatni i zgasł. Wtedy Sasuke naprawdę zaczął panikować.
- Uspokój się. - Złapałem go za rękę, by go nieco powstrzymać. - Przecież nic ci nie zrobię. Już sobie stąd idę w inny kąt.
- Zostań! - Złapał mnie, a ja poczułem jak dygocze. On się bał.
Nie wiem czemu to zrobiłem, ale przytuliłem go. Nie protestował. Prawie wpakował mi się na kolana. Dłonie mocno zaciskał na mojej koszulce. Po pewnym czasie głowę położył na moim barku. Zaczęło mi się robić gorąco, bardzo gorąco. Drań zachowywał się trochę jak spanikowana dziewczyna, a mi było przyjemnie. Dłonią zacząłem gładzić jego włosy. Podobał mi się jego zapach. Jak ja chciałem go pocałować. Pragnienie stało się zbyt silne. Wychyliłem się i złożyłem delikatny pocałunek na jego szyi. Lekko się wzdrygnął, ale nie uciekł. Zamiast tego jeszcze bardziej do mnie przylgnął. Dmuchnąłem na jego szyje, a on zamruczał. To było tak cholernie podniecające, że powoli zaczynałem tracić panowanie. Chciałem coś sprawdzić, więc wsunąłem dłonie pod jego koszulkę. Badałem niespiesznie skórę jego pleców, a on objął mnie mocno. Nie mogłem uwierzyć w swoje odkrycie. Ten Zimny Drań na mnie leciał?! Kiedy usłyszałem jak ktoś wkłada klucz do zamka, on odskoczył ode mnie jak oparzony. Drzwi się otworzyły, a ja dziękowałem w duchu, że ktoś się tu pojawił. Sasuke zmierzył mnie zabójczym spojrzeniem i wyszedł. Nie wyglądało jakbyśmy się pogodzili, ale ja byłem pewny, że coś się od tej pory między nami zmieni. Poznałem sekret szkolnego ważniaka i nie wiedziałem co teraz z tym zrobić.
W domu długo rozmyślałem. To co się stało w schowku nie dawało mi spokoju. Od początku szkoły średniej nie widziałem Sasuke z żadną dziewczyną, poza moją kuzynką Karin. Ona jest z nim w klasie i z tego co wiem utrzymują dobre stosunki razem z dwójką dziwnych kolesi. Karin buja się w brunecie od samego początku, jak połowa dziewcząt ze szkoły. Nikt nie cieszy się takim powodzeniem jak Uchiha, a mimo tego nigdy nie słyszałem, aby doszło do czegoś między nim i jakąkolwiek laską. Na myśl, że on może być gejem, moją twarz przyozdobił szyderczy uśmiech. To jest możliwe, a idąc po nitce do kłębka, doszedłem do wniosku, że muszę to sprawdzić. Zasnąłem wyobrażając sobie miny tych nieszczęśliwych kobiet, kiedy poznałyby prawdę o swoim ukochanym.
Jak najlepiej sprawdzić czy ktoś się tobą interesuje? Trzeba go olewać cały dzień, poświęcać swój czas innym, wdać się w mały flirt i dyskretnie obserwować jak reaguje osoba cię interesująca. Sam oczywiście tego nie wymyśliłem. Przeczytałem kiedyś w internecie, no i trochę z obserwacji z własnego życia. Pojawiłem się więc pod klasą Czarnuszka. Gdy mnie dostrzegł zrobił niezadowoloną minę. Olałem go, przechodząc koło niego i podchodząc do mojej byłej dziewczyny. Miya ucieszyła się na mój widok. Czułem się jak prawdziwy dupek. Ona wyraźnie coś jeszcze do mnie czuła, a ja ją teraz wykorzystywałem. Objąłem ją ramieniem, a ona się do mnie wtuliła. Właśnie wtedy dostrzegłem to co mnie interesowało. Sasuke stał z zaciśniętymi zębami, a oczy aż płonęły mu złością. Powstrzymałem się przed parsknięciem śmiechem. Przyłapałem go właśnie na zazdrości? Tak mi się przynajmniej wydawało. Po lekcjach poprosiłem Karin o adres Sasuke. Powiedziałem jej, że przez przypadek zabrałem jego koszulkę po treningu i muszę mu odnieść. Dała mi bez problemu.  Gdyby tylko wiedziała co chciałem zrobić, to by mi go nie dawała. Lałem na to. Uśmiechnięty stanąłem przed drzwiami Mordoru. Zadzwoniłem i bardzo szybko stanął przede mnie wysoki mężczyzna, z długimi, czarnymi włosami splecionymi w kitkę i takimi samymi oczami jak Sasuke. Zabawnie wyglądał w jednym bucie na nodze i skarpetką na drugiej.
- Słucham. - Powiedział z lekkim uśmiechem. Był kilka lat starszy ode mnie, a jego uśmiech był naprawdę piękny.
- Jestem Naruto Uzumaki, kolega Sasuke. Zastałem go? - Wypowiedziałem nie mogąc oderwać wzroku od jego uśmiechu. Koleś mnie oczarował.
- Jest. - Odwrócił się w drugą stronę i krzyknął. - Sasuke! - Nikt mu nie odpowiedział. - Sasuke, do ciebie! - Spojrzał na zegarek, założył drugiego buta i zwrócił się do mnie. - Długo się znacie?
- Od początku liceum. Jesteśmy razem w drużynie.
- Pierwsze piętro, drugie drzwi po lewej stronie. Schody znajdziesz na końcu korytarza. Tylko koniecznie zapukaj, bo jest wyczulony na tym punkcie. Ja muszę już wychodzić, więc cię nie zaprowadzę. Jeśli możesz, przekaż mu, że wrócę jutro.
- Jasne, tylko kim ty jesteś? - Od razu polubiłem tego kolesia.
- Itachi Uchiha, brat Sasuke.
Uścisnął mi rękę i wyszedł. Ja zdjąłem buty i zacząłem kroczyć korytarzami Mordoru. Schody były tak jebitnie duże, że nie sposób było ich nie znaleźć.  Pamiętałem, że miały to być drugie drzwi, ale po której stronie? Chyba za bardzo byłem skupiony na urodzie starszego Uchihy. Ciekawe czy Czarny Drań też jest taki przystojny, gdy się uśmiecha. Chciałem się tego dowiedzieć. Tą sprawę postawiłem jako priorytet moich dążeń. Stanąłem przed drzwiami po prawej stronie. Miałem pukać? Ani mi się śniło! Nie przegapiłbym okazji przyłapania drania na czymś niestosownym. Pociągnąłem za klamkę i dupa! Czyli to jednak miało być po lewej. Szybko naprawiłem swój błąd. Sasuke siedział tyłem do wejścia z dużymi słuchawkami na uszach i grał w grę. Nic niestosownego na pierwszy rzut oka. Stanąłem bliżej i zacząłem obserwować co robi. Był tak pochłonięty pisaniem z kimś, że mnie nie dostrzegł. Prychnął pod nosem, a ja zacząłem dostrzegać szczegóły, które nie pasowały do typowego nastolatka. Otóż on był postacią żeńską, a dialog jaki prowadził zdawał się wyraźnym flirtem. Dmuchnąłem mu na szyję, by w końcu skupił swoją uwagę na mnie. Podskoczył jak opętany. W pierwszej chwili nie wiedział co się dzieje. Był widocznie zdezorientowany. Dopiero po chwili doszło do niego, że ja tu naprawdę jestem.
- Co ty tu do kurwy robisz?! - Był wściekły, a ja rozbawiony.
- Itachi mnie wpuścił. Prosił by ci przekazać, że wróci jutro.
- Wynoś się! Nikt cię tu nie zapraszał!
- Sam się wprosiłem, a ty mógłbyś być trochę milszy dla kolegi z drużyny.
- Ani mi się śni. Wynoś się głąbie! - Ręką wskazał na drzwi od pokoju.
- Trochę zaschło mi w buzi, więc mógłbyś przynieść coś do picia. - Rzuciłem się na jego łóżko i wygodnie ułożyłem. - Poza tym mamy do pogadania, a rozmowa może cię zainteresować.
Widziałem jak analizował moje słowa. Zmarszczył groźnie brwi.
- Chcesz mnie szantażować? - Zapytał, a ja szczerze się zdziwiłem.
- Po co miałbym to robić? Chcę po prostu pogadać. Dużo się tego nazbierało, a mnie naprawdę suszy. To jak z tym piciem?
Sasuke zaciskał pięści. Wylogował się z gry, a szkoda, bo chętnie poczytałbym co tam wypisywał i przełączył komputer w tryb uśpienia. Na pewno miał hasło, więc próba odpalenia go ponownie była bez sensu. On wyszedł, a ja zostałem sam. Zacząłem się rozglądać. Znalazłem zdjęcie, gdzie całą drużyną świętowaliśmy zwycięstwo. Jedno ze słabszych zdjęć, więc czemu Drań wybrał właśnie te? Po prawej stronie stałem ja, a ramieniem obejmowałem tego dupka. Długo przyglądałem się kolegom. To chyba jedyne takie ujęcie, gdy ja i Sasuke nie boczymy się na siebie. Nawet nie wiedziałem, że takowa fotografia istnieje. Na twarzy bruneta widać nawet cień uśmiechu. Do pokoju wszedł Drań z tacą. Przyniósł nawet jakieś ciasteczka.
- Zostaw to, bo zniszczysz. - Burknął na mnie. Zacząłem się już przyzwyczajać do tych jego humorków. To, że cały czas grał niedostępnego, w jakiś sposób jeszcze bardziej mnie do niego ciągnęło.
- Żadna strata. To najbardziej beznadziejne zdjęcie chłopaków jakie widziałem. Przyniosę ci drugie, a to możemy spalić. - Wyciągnąłem zapalniczkę z kieszeni na znak, że możemy to zrobić choćby w tej chwili.
Sasuke doskoczył do mnie i wyrwał mi ramkę ze zdjęciem z dłoni. Gdyby jego spojrzenie mogło zabijać, to ja leżałbym plackiem w jego pokoju i już nigdy sam się nie podniósł. W oczy rzucił mi się jeszcze jeden szczegół. Drań zmienił koszulkę. Wcześniej miał na sobie czarny, podniszczony podkoszulek, a teraz prezentował się nienagannie w podobnym, ale jednak innym. To co rzuciło mi się w oczy, to fakt, że materiał lekko na nim wisiał. Zastanawiałem się, czy czasem nie założył koszulki brata. Na każdym kroku Sasuke potwierdzał moje przypuszczenia. Zastanawiałem się jak długo dam radę jeszcze się z nim droczyć. Sprawiało mi to przyjemność, ale potęgowało inne pragnienia.
- Herbata? - Zapytałem lekko skwaszony. - Nie masz czegoś lepszego?
- Pij, albo spadaj. - Ponownie na mnie warknął, choć w jego głosie nie było przekonania.
- Wolałbym piwo.
Wywrócił oczami, a ja zrobiłem najsłodszą minę jaką potrafiłem. Schował ramkę ze zdjęciem do szuflady i kiwnął na mnie.
- Idziesz ze mną. - Wskazał dłonią drzwi.
- Nie ufasz mi? Przecież jestem jak aniołek.
- Nie padło mi jeszcze na mózg, aby ci zaufać. Ruszaj.
Popchnął mnie w stronę drzwi, a ja posłusznie poddałem się kierunkowi zmierzającemu do wyjścia z serca Mordoru. Zeszliśmy na dół do kuchni.
- Temperatura pokojowa czy z lodówki? - Zapytał idąc przodem.
- Z lodówki. Nie lubię ciepłego piwa.
Podał mi butelkę i otwieracz. Dla siebie sięgnął z szafki i poszedł w moje ślady. Przyłożyłem butelkę do ust i wypiłem połowę zawartości na raz. Westchnąłem, po czym dałem głośny popis bekania. Wywrócił oczami i spojrzał na mnie z politowaniem. U siebie w domu, bez świadków nie był takim dupkiem jak w szkole. Śmiało mogłem powiedzieć, że przy bliższym poznaniu Sasuke zyskiwał w oczach.
- To co cię tu sprowadziło? - Zapytał Czarny Drań, opierając się o szafkę.
- Chciałem pogadać, ale nie wiem czy będę w stanie. - Odpowiedziałem ze skruszoną miną.
- Bo? - Liczyłem, że o to zapyta.
- Bo jestem głodny, a z pustym brzuchem nie mogę myśleć.
- Mogłeś zjeść przed przyjściem tutaj.
- Jadłem, ale tak długo zajęło mi odnalezienie twojego domostwa, że zdążyło się strawić wszystko co pochłonąłem. - Złożyłem dłonie jak do modlitwy i spojrzałem błagalnym wzrokiem. - Ja cię tak ładnie proszę.
- Tylko się nie przyzwyczajaj.
Zabrał się za robienie jajecznicy. Widocznie sam też był głodny, skoro tak łatwo było go namówić. Zapytał z ilu jajek mi zrobić i skrzywił się, gdy usłyszał, że z pięciu. Wbił osiem jajek i zabrał się za ich rozbijanie. Chętnie ubrałbym go w uroczy fartuszek i nic poza tym, a potem podziwiał jak gotuje dla mnie. Kiedy smażył, stanąłem za nim i oparłem brodę o jego ramie.
- Pięknie pachnie, aż mi ślinka cieknie. - Zamruczałem z aprobatą. Czułem jak się spiął. Przez chwilę się w ogóle nie ruszał. Wsunąłem dłoń pod jego pachę, zbliżając do patelni. - Mogę posmakować? - Zapytałem, ale on zdzielił mnie po palcach, zanim dotknąłem naszej wspólnej kolacji.
- Głupku, chcesz się poparzyć? - Burknął dziwnym głosem.
Ja się odsunąłem na bezpieczną odległość, a on dalej kontynuował. Nałożył porcje na talerze i zaniósł je do salonu. Włączył telewizor i kazał mi siadać.
- Dobrze gotujesz. Chyba będę częściej do ciebie wpadał na jakieś żarcie. - Powiedziałem to jak tylko przełknąłem pierwszy kęs.
- Niech ci twoja dziewczyna gotuje. Ja nie prowadzę darmowej jadłodajni. - Wyczułem w jego głosie zgryźliwość.
- Tak się składa, że od jakiegoś czasu nie mam dziewczyny, więc chyba się nie wykręcisz tak łatwo.
- To niech ci ją robi matka, ja gotuję tylko dla ważnych osób. Dzisiejszy raz to wyjątek, więc nie rób sobie nadziei na więcej. - Nie spoglądał na mnie, ale wyraźnie humor mu się poprawiał.
- Moi rodzice nie żyją, a wuj który się mną opiekuje, nie gotuje. Czasem coś zamawiamy, albo wcinamy zupki z paczki. Rzadko mam okazję jeść coś tak pysznego.
- Nie przesadzaj, to tylko jajecznica. - Swój wzrok miał utkwiony w talerzu. Ludzie dziwacznie reagują, gdy słyszą, że jestem sierotą. Sasuke w tym przypadku nie był wyjątkiem.
- W barach mlecznych jajecznice są zazwyczaj suche, więc twoja wypada przy nich genialnie.
- Nawet się nie starałem. - Mruknął prawie szeptem.
- Mimo tego dziękuję.
Resztę zjedliśmy w ciszy. Sasuke nie spojrzał już więcej na mnie. Kiedy skończyliśmy, on poszedł zanieść talerze do kuchni, a ja podreptałem za nim. Kiedy zmywał, wykorzystałem okazję.
- Chciałem abyś wiedział, że to co wykrzyczałem ci pod prysznicem przed moim odejściem z drużyny, było kłamstwem. Byłem wściekły i wyładowałem się na tobie. Przepraszam. Tak naprawdę uważam cię za fajnego faceta. Choć ciężko mi się do tego przyznać, to podobasz mi się. Od samego początku mi się podobałeś i złościło mnie, że nigdy nie miałbym u ciebie szans. Po tym co zdarzyło się w składziku, pomyślałem, że może jednak nie jestem na spalonej pozycji. Dlatego tu jestem. Chcę się z tobą pogodzić i nie tylko, jeśli ty też będziesz tego chciał.
Sasuke wytarł dłonie i odwrócił się do mnie. Jego mina skrupulatnie ukrywała jego uczucia. Nie wiedziałem nic, a on po prostu stał i na mnie patrzył. Zrobiłem mały krok w jego stronę, później kolejny i następny. W końcu znalazłem się wystarczająco blisko. Patrzeliśmy sobie prosto w oczy. Oddychał ciężko, tak jak ja. Uniosłem dłoń i dotknąłem jego policzka. Przymknął oczy i wtulił się bardziej. Byliśmy podobnego wzrostu. Zbliżyłem się jeszcze bardziej. Przechyliłem głowę i musnąłem jego wargi. Nie usłyszałem żadnego sprzeciwu, a jedynie westchnięcie. Wsunąłem mu palce we włosy i zacząłem całować. Uczestniczył w pocałunku równie mocno jak ja. Rękoma oplótł moją szyję. Wsunąłem mu dłoń pod materiał koszulki. Gładziłem jego skórę. Czułem, że miał gęsią skórkę. Podobało mu się, o czym świadczyła również powiększająca się wypukłość na wysokości krocza. Nie przypuszczałem, że tak to się skończy. Nie dotarliśmy do jego pokoju. Kochaliśmy się na kanapie w salonie. Tam też zasnęliśmy wtuleni w siebie. Rano przyłapał nas Itachi. Myślałem, że wywali mnie na zbity pysk, ale zaskakująco dobrze to przyjął. Okazało się, że on i Sasuke również są sierotami. Może to lepiej. Nie każdy z rodziców dobrze przyjmuje do wiadomości fakt, że jego syn woli chłopców.
Związek z Sasuke okazał się dużo trudniejszy, niż mógłbym przypuszczać. Kłóciliśmy się często, ale godzenie się wychodziło nam nadzwyczaj dobrze. Szybko zdałem sobie sprawę z tego, że uzależniłem się od Czarnego Drania. Uwielbiałem się przy nim budzić i zasypiać. On wnosił do naszego związku powagę, której mi często brakowało. Ja nauczyłem się go rozśmieszać i uwielbiałem to robić. Uśmiechnięty Sasuke był jak najsilniejszy w świecie afrodyzjak. No i w końcu to powiedziałem. Jak? A no tak.
- Sasuke!
- Yhy. - Odburknął niedbale do mnie nie racząc mnie nawet spojrzeniem.
- Kocham cię. - Wyszczerzyłem się do jego zaskoczonej twarzy. Szybko się jednak opamiętał, przybierając złośliwy uśmieszek.
- Ja ciebie też, głąbie.
- Ej! Mogłeś darować sobie tego głąba. Drań!

END

***
Sporo Wam kazałam czekać i to jeszcze nie na kontynuację opowiadań które polubiliście, tylko coś nowego. Mam jednak nadzieję, że choć tak osłodzę wam dalsze oczekiwania.
Myślę, że następne będzie Muspelheim, muszę tylko dokończyć rozdział. Byłby już wcześniej, ale nabroiłam i nie zapisał mi się fragment, z którego co gorsza byłam zadowolona, a drugi raz już się nie chce tak lekko i fajnie wyklikać jak przy pierwszym podejściu.

Pozdrowienia dla Wytrwałych :)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz