środa, 6 grudnia 2017

Dzień w Raju - Rozdział 2



Najlepszego z okazji Mikołajek

Dokładnie nie pamiętała jak to się stało, że znaleźli się w jednej taksówce. Sasuke pomagał jej iść, a ona chichotała. Dostała przysłowiowej głupawki, kiedy jeden z bramkarzy na odchodne opowiedział im kawał. Możliwe, że to był jeden z tych, który pojawił się przy barze, wezwany przez barmana. Nie była jednak pewna, bo wszystko działo się wtedy zbyt szybko. Pewne było tylko to, że jej nowy kolega znał całe towarzystwo w lokalu. Jak przez mgłę pamiętała, że gdy brunet zapytał ją o adres, powiedziała, że jadą do niego. Przyglądał jej się niepewnie, po czym stwierdził, że jest zbyt pijana, a ona wyprostowała się, wstrzymała oddech i starała się udowodnić, że nie jest aż tak pijana, jak on myśli. Kiedy podawał ulicę i numer domu, ona usiłowała zapiąć pas. Pamiętała jak na miejscu prosił ją, by była ciszej, aby nie obudzili sąsiadów. Miała niewygodne buty, w których poruszanie się pod wpływem alkoholu, było o wiele trudniejsze niż mogłaby przypuszczać. Starała się stawać na palcach, aby nie stukać obcasami na betonowych stopniach. Gdy dotarli na trzecie piętro, odetchnęła z ulgą. Na wygląd pomieszczeń nie zwracała uwagi. Rzuciła torebkę zaraz za drzwiami. Decydując się na przyjechanie do niego, chodziło jej jedynie o to, aby nie wracać do siebie. By jeszcze chwilę nie musieć stawić czoła rzeczywistości. Sasuke przycisnął ją do ściany, a kolano wcisnął między jej nogi. Kciukiem przesunął po jej linii żuchwy. Wtedy zdała sobie sprawę z tego, że on nie myśli tak samo jak ona. Wpatrując się w jego czarne tęczówki, ponownie poczuła ten sam impuls, który przeszedł przez nią, gdy pierwszy raz spojrzała mu w oczy.
Było w niej coś elektryzującego i magnetycznego. Widział, że jest pijana, a mimo tego nie potrafił się powstrzymać. Pragnął jej jak żadnej wcześniej. Zawładnęła nim. Skusiła spojrzeniem, powodując, że nie potrafił oderwać od niej wzroku. Chciał przy niej milczeć, ale również słuchać jej głosu. Wszystko zgonił na alkohol i pożądanie jakie nim władało. Wbił się w jej usta, a reszta poszła sama. Nie mogli się sobą nasycić. Dopiero po godzinie opadli na materac w bezruchu. Oddychali ciężko. Alkohol dodał im energii, ale rezerwy zaczęły się drastycznie kurczyć. Za oknem wschodziło słońce. Hinata zapytała o łazienkę. Widząc jego czujny wzrok na swoim ciele, zawstydziła się. Wciągnęła na siebie sukienkę. Kiedy spojrzała na swoje odbicie w lustrze, złapała się za policzki. Skóra aż piekła. Czuła cudowne uczucie jakie dawał wielokrotny orgazm, ale świadomość tego co zrobiła, zaczęła ją przytłaczać. Czy tego chciała? Odbiła piłeczkę, ale czy czuje się z tym lepiej? Przecież nic nie wie o Sasuke poza tym, że jest policjantem. Co jeśli sytuacja z baru była tylko przedstawieniem, po którym wieczór miał się właśnie tak skończyć? Musiała szybko coś wymyślić. Wyszła z łazienki obserwując gdzie są jej rzeczy. Sasuke ubrany wyłącznie w bokserki minął ją w korytarzu, wchodząc do pomieszczenia, które właśnie opuściła. To był ten moment. Wciągnęła tylko majtki, złapała wszystko w ręce, łącznie z butami i uciekła z mieszkania nowo poznanego mężczyzny.
Uchiha słysząc trzaśnięcie drzwiami, od razu podszedł do wejścia. Otworzył drzwi i wyszedł w samej bieliźnie na klatkę schodową. Widział uciekającą dziewczynę dwa piętra niżej. Zawołał za nią, ale ona nawet na niego nie spojrzała. Przyspieszyła jedynie, gubiąc po drodze pończochę. Zaczął za nią zbiegać, ale nie zdążył. Miała zbyt dużą przewagę, a nie uśmiechało mu się wyjść na dwór wyłącznie w bokserkach. Wrócił do domu, wciągnął spodnie i koszulkę i już chciał zakładać buty, kiedy dostrzegł, że jego dokumenty, kluczyki do auta, telefon i portfel leżą w miejscu, w którym zwykł zostawiać. Przeszedł się po domu, lustrując czy cokolwiek zniknęło, ale nie zauważył aby czegoś brakowało. Było wręcz przeciwnie. Pod stolikiem leżała druga pończocha dziewczyny, a w kołdrze zakopał się jej stanik. Nie rozumiał tylko, dlaczego uciekła. Przecież sama zaproponowała przyjazd do niego. Mógłby dać sobie rękę uciąć, że podobało jej się. Jemu z resztą również. Jeszcze nigdy nie miał sytuacji, aby kobieta od niego uciekła. To raczej on dawał nogę po wszystkim, dlatego nie przywoził nikogo do siebie. Ona była pierwsza i co się stało? Wyszedł na balkon, ale tak jak myślał, nie było żadnego śladu po jej niedawnej wizycie. Nie wiedział nawet jak się nazywa i czy podała mu prawdziwe imię. Przez głowę przemknęło mu, że ona go wykorzystała. Prychnął pod nosem z dezaprobatą i poszedł pod prysznic. To był tylko seks, więc może i lepiej, że ona po prostu sobie poszła. W ten sposób uniknęli krępującego poranka, gdzie i tak musieliby się rozstać. Łatwiej przecież wyjść od kogoś, niż wyrzucić z własnego mieszkania.
* * *
W niedzielę koło czternastej zadzwonił Naruto.
- Hej. - Głos miał słaby i zachrypnięty do tego stopnia, że ledwo mówił.
- Hej, głąbie. - Sasuke był o wiele bardziej przytomny, mimo, że sam nie położył się wcześnie.
- No ej! Ja do ciebie dzwonię, aby wypytać jak się bawiłeś z laską z klubu, a ty do mnie z wyzwiskami z samego rana? - W słuchawce dało się dosłyszeć niezadowolony głos.
- Jest pora obiadowa, jakbyś nie wiedział. - Uchiha miał ochotę już odłożyć telefon. Nie chciało mu się rozmawiać o Hinacie, po tym jak go zostawiła.
- To jak spędziłeś noc? Jesteś jeszcze u niej? - Naruto przeszedł do głównego pytania.
- Jestem u siebie. Tu spałem i uprzedzając twoje kolejne, durne pytanie, nie, nie byłem u niej. Zresztą co cię to w ogóle obchodzi? Książkę piszesz?
- Kurdę. - Tym razem Naruto był nieco przygnębiony. - Założyłem się z Kibą, że spędzisz z nią noc.
- To po coś się głąbie zakładał?
- Bo miałeś to spojrzenie, kiedy z nią rozmawiałeś.
- Jakie spojrzenie? Chyba jeszcze nie wytrzeźwiałeś.
- No to, kiedy laska ci się podoba i masz na nią ochotę.
- Weź się lecz. Ja nie mam takiego spojrzenia. - Sasuke zirytowany do granic możliwości rozłączył połączenie, a telefon rzucił niedbale na szafkę nocną.
- Owszem masz. - Naruto wyszeptał sam do siebie. - I jestem pewny, że tak na nią patrzyłeś.
Blondyn westchnął i postanowił w końcu wstać z wyrka i coś zjeść. Musiał też coś zrobić ze swoim gardłem. Najwyraźniej darcie mordy z Kibą nie wyszło mu na dobre. Obaj mają już po dwadzieścia siedem lat i ciągle jakoś nie mogą spoważnieć.
* * *
W poniedziałek Sasuke Uchiha stawił się do pracy pół godziny wcześniej niż powinien. Założył, że ma co najmniej trzydzieści minut spokoju i ciszy, aby jeszcze raz przestudiować papiery dotyczące małej Niki, którą rok wcześniej przypadkowy biegacz znalazł w lesie. Uparł się, że choćby z podziemi, ale wyciągnie dowód na winę Saturo. Mężczyzna udawał niewiniątko, ale ślady, które poprowadziły do niego, nie mogą być wyssane z palca. Uchiha rozłożył zdjęcia, przeczytał ponownie wszelkie raporty dotyczące tej sprawy i liczył na cud olśnienia. Nic to jednak nie dało. Gdy przyszedł Naruto, wspólnie zaczęli studiować wszystko jeszcze raz, ale efekt był ten sam. Koło południa zostali wezwani do innej sprawy. Piątek zbliżał się nieuchronnie, a oni nic nie posiadali. Ciężko było im się pogodzić z myślą, że pomimo tylu starań, wszystko trafi szlag, bo brakuje im ostatecznego dowodu pogrążającego winowajcę na dobre. Czas mieli do końca tygodnia. Jeśli nie dostarczą czegoś mocniejszego niż poszlaki i domysły, w piątek Saturo opuści areszt i zatrze wszelkie ślady, bądź zniknie na dobre, a sprawa dostanie status nierozwiązanej.
Podobnie wyglądała sprawa we wtorek. Nawet gorzej, bo od zwierzchników dostali przykaz, aby zająć się niezwłocznie nową sprawą i porzucić wszystkie inne. Po ciężkim dniu, Uchiha wieczorem dotarł do domu. Posiedziałby jeszcze na komendzie, ale jego sprzątaczka prosiła, by przyszedł wcześniej. Chciała, aby dziś jej zapłacił, bo potrzebowała pieniędzy dla syna, który jechał za granicę. Jemu było to bez różnicy, więc pomyślał, że po prostu tego dnia będzie główkował w domu, nad tym co jeszcze może sprawdzić. Pani Mei powitała go z uśmiechem. Była starszą kobietą, koło sześćdziesiątki i mimo swojego wieku, cały czas dorabiała u ludzi, aby pomóc swoim dzieciom.
- Witam, panią. - Uchiha był uprzemy dla osób, które szanował, a tą kobietę darzył również wyjątkową sympatią, bo sprzątała u jego rodziny odkąd pamiętał.
- Witaj, Sasuke. Dziękuję, że przyszedłeś. wiem, że masz dużo pracy i chyba nie jadasz ostatnio zbyt dobrze, co? - W jej głosie dało się dosłyszeć nutkę matkowania. Tak się do tego przyzwyczaił, że w ogóle nie zwracał na to uwagi.
- Głównie jem na mieście. - Odparł próbując się usprawiedliwić. Prawda była taka, że nie jadł porządnego obiadu co najmniej od miesiąca. Nawet Naruto lepiej teraz odżywiał się od niego.
- Przyniosłam ci potrawkę z kurczaka. Jest w lodówce. Tylko odgrzej zanim ją zjesz i nie czekaj, aż się popsuje.
- Dziękuję, pani Mei. Proszę, to pani wynagrodzenie. - Wręczył kopertę kobiecie, a ona ukłoniła się w podziękowaniu. Zawsze dokładał jej trochę więcej niż się należało. To głównie z sympatii, a ona w zamian czasem przynosiła mu coś do jedzenia.
- Będę się już zbierać. Żegnaj, Sasuke. Dbaj o siebie. - Kobieta założyła buty i już stanęła w drzwiach, kiedy na chwilę się cofnęła. - Zapomniałabym. Cieszę się, że kogoś sobie znalazłeś. Proponuję jednak, abyś trzymał pierścionek dla niej w innym miejscu. Gdy sprzątałam, prawie go odkurzyłam. Leży teraz na szafce nocnej, więc go schowaj zanim twoja dziewczyna tu przyjdzie. Lecę zanim autobus mi ucieknie. - Zamknęła szybko drzwi, nie widząc jak Sasuke krzywi usta.
Zastanawiał się o co jej chodziło i skąd w ogóle pomysł, że on kogoś ma. Wszedł do sypialni z myślą, że może coś mu powie owy pierścionek, o którym mówiła kobieta. Kiedy znalazł się w środku, zauważył mały element nie pasujący do jego wystroju. Usiadł na łóżku i wziął w ręce z pozoru zwykły pierścionek. Nie znał się na biżuterii, więc nawet nie wiedział z czego może być zrobiony. Chwilę zastanawiał się, jak on się tu znalazł, po czym westchnął zrezygnowany. Hinata. Ona musiała go tu zgubić. Czyli nie tylko... Szybko rozejrzał się po reszcie pomieszczenia. Na krześle, gdzie zwykle kładł swoje brudne ubrania, była kupka równo poskładanych ciuchów z czarnym stanikiem na samej górze. Stąd pomysł, że kogoś ma. Wcześniej takich fantów u niego nie było. Dłonią przejechał po twarzy.
- Nie wierzę. - Wypowiedział zrezygnowany. Powinien to sprzątnąć, wyrzucić, albo schować gdziekolwiek. Pani Mei była dobrą kobietą, ale czasem mówiła za dużo. Szczególnie o nim gdy rozmawiała z Obito. Teraz mógł tylko czekać, aż jego szef zadzwoni i zapyta jak się ma jego narzeczona. Biorąc pod uwagę poczucie humoru wuja, nie popuści mu tak szybko.
Odłożył pierścionek na szafkę i poszedł zjeść potrawkę z kurczaka. Rozpamiętywanie nic nie da, a wuj w przeciwieństwie do starszej kobiety, zrozumie, że to był tylko przygodni seks. Pewnie sam miał takich na koncie znacznie więcej niż przeciętny mężczyzna, zanim dał się zaobrączkować.
Tego dnia dał za wygraną. Wziął prysznic i położył się do łóżka z nastawieniem, że może choć raz się wyśpi. Nie mógł jednak przestać rozmyślać nad sprawą Niki. Była lubiana, wesoła i miała wielu przyjaciół. Wiodła życie, którego pozazdrościłaby jej niejedna dziewczynka w jej wieku. Mimo tego, była sama, gdy spotkała Saturo. Nie było nikogo, kto by usłyszał jej krzyki, płacz czy może wołanie o pomoc. Dlaczego poszła do kryjówki sama? Może jej życie nie było tak idealne jak się wydawało, tylko nikt nie chciał o tym powiedzieć głośno. Myślami podążył do Hinaty, która samotnie siedziała przy barze. Nie mógł odgadnąć jej spojrzenia. Dziewczyna przy lepszym poznaniu była ładna, inteligentna, błyskotliwa, zabawna, nie wyglądała na biedną, czy zaniedbaną, a mimo tego miała takie smutne oczy. Czemu ona przyszła do tego baru sama? Tak łatwo dała się oszukać mężczyźnie, który dosypał jej czegoś do drinka. Na koniec bez narkotyków sama zaproponowała mu seksx, chcąc jechać do niego, a po wszystkim uciekła. Sasuke podniósł pierścionek i chwilę się mu przyglądał. Czy jest możliwe, że to pierścionek zaręczynowy? Gdyby wiedział, że jest zaręczona, nie przespałby się z nią. Choć faktycznie miał na nią ochotę, tak jak stwierdził Naruto. Co teraz miał zrobić z tym pierścionkiem? Nic o niej nie wiedział i mało prawdopodobne, aby znalazł ją wiedząc jaki nosi rozmiar skarpetek, stanika i że ma chude palce. Po tym jaka jest w łóżku też się nie da znaleźć człowieka. Westchnął więc zrezygnowany i wyciągnął kodeks prawny. Przy tym bez wątpienia zaśnie najszybciej, dlatego pogrążył się w nieziemsko nudnej lekturze.
* * *
W środę wyszedł wcześnie rano do pracy. Pomyślał, że weźmie najmniejszą zgubę Hinaty, a wracając do domu podejdzie do jubilera, aby zapytać o szacowaną wartość pierścionka. Jeśli to jakaś tandetna podróbka, która miała tylko ładnie wyglądać, to wyrzuci do kosza z resztą pozostawionej garderoby i zapomni o temacie. Jeśli nie, to zastanowi się komu to przekazać. Zawsze może zanieść do klubu i powiedzieć, by przekazali do rzeczy zagubionych. Może ona będzie go tam szukać, o ile w ogóle chce go odzyskać.
Korzystając z tego, że był wcześniej, ponownie usiadł do sprawy Niki. Tym razem bez zapału. Zaczął godzić się z porażką. Po raz enty przeglądał te same zdjęcia. Przy siódmym potarł oczy i już chciał je odłożyć, kiedy coś przykuło jego uwagę. To było zdjęcie, jakie Niki zrobiła sobie z koleżankami z klasy w dzień swojej śmierci. W wolną dłoń pochwycił drugą, z miejsca zbrodni. Przejrzał wszystkie dowody jakie posiadali i czegoś brakowało. Czegoś małego, co mogło być łańcuszkiem i co jedynie odrobinę wystawało spod sweterka. Jak mógł wcześniej tego nie zauważyć? zerwał się z miejsca i prawie, że pobiegł do auta. Po drodze zauważył Naruto. Krzyknął do niego, aby wsiadał i jedynie podał mu teczkę. Kiedy blondyn zdziwiony tym co się dzieje zapytał co właściwie się stało, Sasuke kazał mu wyciągnąć dwa zdjęcia i podzielił się swoim odkryciem. Najpierw zajechali do matki dziewczynki.
Kobieta potwierdziła przypuszczenia Sasuke. Niki miała łańcuszek, który niedawno ktoś jej sprezentował. Matka dziewczynki sprawdziła jej rzeczy, ale nie znalazła przedmiotu. Mówiła tylko, że córka nie chciała o nim mówić, ale był dla niej ważny. Opisała wygląd wisiorka i obiecała, że da znać, jeśli uda jej się go odnaleźć, albo chociaż przypomni sobie jakiś szczegół. Policjanci zajechali przed szkołę, aby porozmawiać z przyjaciółkami Niki. One również widziały u poszkodowanej wspomniany element i były pewne, że dziewczyna wychodząc ze szkoły, miała go na szyi. Pozostało więc poszukiwanie z nadzieją, że wniesie coś do sprawy.
Sasuke wiedział, że nie może zbagatelizować tego co odkrył. Przeczucie podpowiadało mu, że choć szuka po omacku, to podąża w dobrą stronę. Komendantem był jego wuj, Obito. Przekonał więc go, aby dał mu ludzi do przeszukania okolicy, gdzie znaleziono Niki. Naruto dostał trudniejsze zadanie. On miał zdobyć nakaz przeszukania mieszkania Saturo. Tsunade była trudna w negocjacjach, ale Uzumaki miał na nią jakiś cudowny sposób, którego nikt nie mógł poza tą dwójką zrozumieć. Po pół godzinnej rozmowie, zdobył nakaz. Dwójka przyjaciół się rozdzieliła. Naruto ruszył w teren, aby sprawdzić jak idą poszukiwania w pierwszym z miejsc, a Uchiha dowodził ekipą w domu podejrzanego. Brunet zdawał się zdesperowany. Musiał coś znaleźć. Miał ostatnią szansę, a dowód jego winy gdzieś tu był. Dom Saturo był nader zwyczajny. Dość schludny, choć jak przystało na przeciętnego mężczyznę, lekko zaniedbany. W pokojach, których właściciel nie przebywał, czuć było zatęchłe powietrze, a koty kurzu walały się niemal wszędzie. Pozostał też bałagan po poprzednim przeszukaniu. Uchiha spoglądał na pozostawiony syf, zastanawiając się, czy przypadkiem któryś z jego kolegów nie zadeptał śladów, przez co oni czegoś nie dostrzegli i może już nigdy nie dostrzegą.  Kiedy inni kręcili już głowami, twierdząc, że niczego tu nie ma, Sasuke dalej uparcie przeszukiwał wszystkie zakamarki. Tu musiało coś być, co potwierdziłoby, że to nie koniec. Musiał udowodnić sobie, kolegom i Obito, że się nie pomylił, że to nie jest wyłącznie jego obsesja, jak to nazwał komendant. Wuj chciał go odciągnąć od tej sprawy, bo stwierdził, że za bardzo się zaangażował i jeśli nie odpuści, to może przypłacić to swoją karierą. Sasuke nie wierzył w żadne z ostrzeżeń. Był pewny, że się nie myli, dlatego uparcie szukał dowodu, w miejscu, które według niego skrywało sekret, będący rozwiązaniem tej sprawy. Przerwał, gdy zza okna usłyszał głośny śmiech przyjaciela. Luknął przez szybę i poczuł jak żyłka na karku niebezpiecznie mu pulsuje. Naruto rozmawiał ze starszą kobietą przy niskim, brązowym płocie, zamiast mu pomóc. W końcu sprawa była poważna i nie czas był na żarty. Wyszedł więc z domu, z furią w oczach i zaciśniętymi pięściami. Każdy po drodze schodził mu z drogi. Doszedł pewnym krokiem do interesującej go dwójki. Zmierzył groźnym spojrzeniem blondyna, a on jakby nigdy nic, uśmiechnął się.
- Wiesz Sasuke, Saturo nie jest taki zły jak myśleliśmy. On pomagał tej pani w ogrodzie i nie tylko.
Brunet zazgrzytał zębami. Miał ochotę wykrzyczeć, że to największy skurwiel jaki chodził po ziemi i on to udowodni. Pohamował się tylko dlatego, że po takiej reakcji miałby duże problemy i udowodniłby, że jest zbyt mocno związany emocjonalnie ze sprawą.
- Dokładnie. Zawsze sam zachodził i brał kosiarkę, aby skosić mi trawę, przycinał krzaczki i drzewka. - Odparła miłym głosem kobieta. - Tyle mi pomagał. To wspaniałomyślny chłopiec. Jak nie miał czasu w dzień, to czasem nawet po nocach pracował w ogrodzie. Kiedyś już chciałam wzywać policję, kiedy widziałam jak pali się światło w składziku. Całe szczęście to był Saturo. To anioł, a te wszystkie oskarżenia są niesłuszne. Powinni go wypuścić i przeprosić.
- Włamał się do pani składziku? - Naruto zapytał, marszcząc przy tym brwi. Trzeba było przerwać te pochwały względem Saturo, w przeciwnym razie Sasuke mógłby dłużej nie wytrzymać i wybuchnąć.
- Skądże znowu. On ma klucze. Dałam mu, bo właściwie to tylko on z niego korzystał. Tam też mam wszystkie sprzęty do ogrodu. Kiedyś należał do mojego męża, ale po jego...
- Czy moglibyśmy zajrzeć do tego składziku? - Zapytał Sasuke, domyślając się, że to ta drewniana buda, która znajdowała się w rogu działki, niedaleko płotu.
- Zajrzeć? Tam nic nie ma, poza starą kosiarką, łopatą i paroma innymi ogrodowymi narzędziami.
Naruto dostrzegł w oczach przyjaciela błysk, który żartobliwie nazywał "olśnienie". Znaczyło to, że brunet wpadł na jakiś genialny pomysł i warto było iść tą drogą.
- Obiecuję, że niczego nie zniszczymy, a skoro Saturo jest w areszcie, to sam skoszę pani trawę. - Naruto uśmiechnął się do starszej kobiety.
- Dobrze, wejdźcie.
Pani Hogaki odsunęła się od płotu, aby dwójka policjantów mogła przejść. Poszła też po kluczyk. Nie pasował jednak do zamka. Oznaczało to, że Saturo go wymienił. Kobieta czuła się zdezorientowana. Sasuke krzyknął do Shikamaru, aby podszedł. Leniwym krokiem zbliżył się wysoki, szczupły mężczyzna, o czarnych włosach, z wysoko zaplecioną kitką. W ustach żuł wykałaczkę. Dzięki temu, w ciągu dnia nie palił jak smok, czego nie można było powiedzieć kiedy drewnianego patyczka nie zagryzał zębami.
- Otworzysz? - Sasuke wskazał ruchem głowy na kłódkę.
Shikamaru wziął w dłoń metalowy element. Prychnął, wyciągnął z kieszeni wytrych i po chwili trzymał kłódkę w dłoni.
Sasuke poprawił rękawiczki na dłoniach i wszedł pierwszy. Było dość ciemno, ale pani Hogaki powiedziała gdzie jest włącznik światła. Słaba poświata żarówki oświetliła pomieszczenie. Składzik, jak go nazwała kobieta, był dość mały i zagracony. Po bokach zawieszone były drewniane półki, które powykrzywiały się od starości i ciężaru jaki musiały dźwigać. Ich kolor był zagadką, ponieważ farba była niedostrzegalna pod grubą warstwą kurzu. Cztery wielkie półki po prawej i cztery po lewej. Na środku stała kosiarka. Pod ścianą naprzeciwko wejścia ktoś oparł taczkę. W rogu walały się puste puszki po farbie do płotu, a na drzwiach ktoś zawiesił grabie i łopatę. Aby przejść i nie ubrudzić się, należało ostrożnie stawiać kroki. Łatwo było dostrzec co niedawno używano, gdyż zdawało się nie pasować do otoczenia. Wyślizgana rączka od kosiarki, dość nowy trzonek od łopaty, stary, spróchniały leżał na jednej z półek.
- Myślisz, że coś tu znajdziemy? - Naruto spytał z powątpiewaniem. - Typowy schowek na sprzęty do ogrodu i jakieś niepotrzebne graty.
- Nie gadaj tyle, tylko szukaj. - Odburknął Sasuke i zaczął przeszukiwać półki z prawej strony.
W pewnym momencie coś mu nie pasowało. Trzymał w dłoniach nożyce do żywopłotu i zastanawiał się, co w nich mu nie pasuje. Shikamaru stał w drzwiach, nie mając ochoty wejść do środka. Uniósł jednak brew i przemówił.
- Nie widzę tu żywopłotu, ani nic co można by nimi przyciąć.
- Są stare i zbyt dokładnie umyte. - Odrzekł brunet.
- Przyniosę worek. - Głos Shikamaru był dużo cichszy, gdyż już zdążył oddalić się od składziku.
- Sasuke, powinieneś to zobaczyć. - Naruto wypowiedział słowa w sposób nie pasujący do jego wesołego charakteru.
- Masz coś? - Uchiha uniósł wzrok i zamarł. Na palcu blondyna wisiał naszyjnik taki, jak go opisała matka Niki. Podszedł do przyjaciela i spojrzał do starej skrzynki na narzędzia, jaką trzymał Uzumaki. Wciągnął ze świstem powietrze, a jego usta wykrzywił uśmiech jakim raczył złoczyńców przed wsadzeniem do więzienia.
- Mamy go.
Uchiha nic nie odpowiedział. Poczuł wielką ulgę, bo będzie mógł spojrzeć w oczy kobiecie, która dała życie Niki i powiedzieć, że zrobił wszystko co w jego mocy, aby Saturo zapłacił za krzywdę jaką uczynił jej małej córeczce.
* * * * *


Zmieniamy zasady. Narazie to okres próbny, ale myślę, że powinnam inaczej zająć się blogiem. Skoro Wy (tj. czytelnicy) jesteście moim największym motywatorem do pisania, to spróbujemy nowej zasady, abyście to Wy mieli najwięcej do powiedzenia, co ma się pisać :)) Także takie ankiety jak ta, która się dziś skończyła, będą pojawiać się częściej.
Postanowiłam też, że nie ograniczę się (przynajmniej teraz) do jednej nagrody. Wynik był w miarę równy, dlatego 24 grudnia Muspelheim, a 1 stycznia Skorupa :) Labirynt jako zdobywca 3. miejsca też się pojawi, ale w nieco większym odstępie czasu. Za jakiś czas pojawi się kolejna ankieta, w której ponownie liczę na Was i dostosuję się do tego co chcecie przeczytać. Między ankietami będę sama podejmować decyzje co piszę i tak na zmianę. W ten sposób mam nadzieję, że blog ponownie ruszy i każdy dostanie coś, co chciałby przeczytać.
Swoją drogą, to jestem bardzo zaskoczona wynikiem. Nie sądziłam, że wygra opowiadanie, które ma tylko wstęp i 1 rozdział. Nie mniej, mnie to cieszy :) W weekend zabieram się za pisanie wygranego rozdziału.


6 komentarzy:

  1. Chociaż rozdział jest taki krótki, z powodu braku czasu czytałam go od trzech dni. No ale już koniec, mogę skomentować!
    Zrobiłaś jeden z tych kilku błędów, które niesamowicie mnie bawią :D. Chodzi mi o zdanie: 'Ciężko było im się pogodzić z myślą, że pomimo tylu starań, wszystko trafi szlak, bo brakuje im ostatecznego dowodu pogrążającego winowajcę na dobre.' To jaki to był szlak, górski? :D. Nie wiem dlaczego, ale zawsze jak zauważę, że ktoś robi w tym błąd, to mnie bawi. Jedna z niewielu takich sytuacji, bo raczej staram się nie zwracać uwagi na błędy, bo nie po to czytam, żeby je potem komuś zbiorowo wytykać. Zwłaszcza, że sama je robię i sprawdzając tekst kilkukrotnie, wielu nie potrafię wyłapać.
    Ale skoro jeszcze jesteśmy przy kwestiach technicznych... piszesz po polsku, a jednak w tym rozdziale wielokrotnie pojawiło się słówko 'sex', które ani do polskich nie należy, a po angielsku w dodatku oznacza nie tylko stosunek, ale i płeć. Polskiemu odpowiednikowi czegoś brakuje? W tekście to wygląda niestety źle, razi w oczy.
    A to, co jeszcze raziło mnie w oczy, to na pewno te linki powstawiane parokrotnie po akapicie, na początku akapitu itd. Po co to? Przyznam szczerze, że nawet tego nie otworzyłam.
    Ale przejdźmy do treści. Hinata chyba nie jest zbyt mądra, skoro zaproponowała mu, żeby pojechali do niego, a potem się zdziwiła, że on sobie pomyślał, że pójdą do łóżka :D. Dobrze, że mu tego nie powiedziała, bo to by dopiero był wstyd. W poprzednim rozdziale nie wydawała się aż tak bardzo nierozgarnięta, no ale w sumie kto powiedział, że główni bohaterowie zawsze mają być inteligentni :-).
    Uwielbiam za to Sasuke! Chociaż Uchiha angażujący się tak mocno w jakąś sprawę i pozwalający jakieś sprzątaczce mieszać się w jego życie osobiste, to dosyć niecodzienny przypadek. Wkurzająca baba, mnie by ciśnienie podniosła i wyleciała za drzwi. Ma chłopak cierpliwość.
    Myślałam, że w tym rozdziale może się wyjaśni, po co były te wstawki z życiorysem biegacza, ale się nie doczekałam. To on jest może tym podejrzanym? Albo odgrywa jakąś ważną rolę w śledztwie? No nic, poczekam na kolejny i może tym razem się dowiem :-)
    Rozbawiła mnie wizja Sasuke zbiegającego po klatce schodowej w samej bieliźnie. No to by dopiero było! xD
    No i gdzie ta Hinata, gdzie ta Hinata? Obym dowiedziała się niedługo ;-)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja jestem bardzo dobra w robieniu błędów. Ich tworzenie przychodzi mi wyjątkowo łatwo, a poprawianie to ciężka i mozolna praca. Pewnie wstyd się przyznać, bo nastolatką już dawno nie jestem, że choć często używałam słowa "szlag", to nie wiedziałam jak się to pisze :) W zasadzie, to dzięki. Postaram się zapamiętać.
      Mnie słowo sex nie razi, ale poprawiłam, bo może masz i rację, że powinnam się trzymać polskich słów.
      Kwesta linków - Nie miałam pojęcia o czym piszesz. Matko, jakie było moje zdziwienie, gdy je znalazłam w tekście. Słowo daję, że nie wiem skąd się wzięły. Ja ich tam nie wstawiłam. Ciężko też było odnaleźć je w tekście edytowalnym, bo było jako niewidzialny znak, a w dwóch miejscach jako mała "1". Dobrze, że tego nie sprawdzałaś. Mam nadzieję, że wyłapałam wszystkie.
      Trochę źle podchodzisz do głównych bohaterów. Nie znamy ich jeszcze tak bardzo, więc ciężko powiedzieć, czemu zachowali się tak a nie inaczej. To w końcu opowieść, nie bazująca na mandze, tylko na jej bohaterach. Np. Sasuke jest teraz sam. Nie ma rodziców, nie wiadomo co z bratem (bo tego jeszcze nie ujawniłam), a ta starsza kobieta, nie jest tylko sprzątaczką, tylko człowiekiem, który zna go od dziecka. Ostatnią namiastką czasów, gdy miał szczęśliwą rodzinę. Odczuwa do niej sentyment, tak jak ona do niego. Poza tym nie nazwałabym tego mieszaniem się w jego życie. Ona tylko wyraziła swoje zadowolenie z faktu, że kogoś spotkał. W końcu, wcześniej nie sprowadzał dziewczyn do siebie, więc takich fantów wcześniej u niego nie było. Co do Hinaty, to tu wiemy jeszcze mniej. Może po prostu nie chciała wracać do siebie, a może podświadomie jest blondynką. Moi bohaterowie nigdy nie są idealni, bo mają być ludzcy, a nie nierealni :)
      Co do biegacza, proszę, uzbrój się w cierpliwość :)
      Dzięki za komentarz :)

      Usuń
    2. A kto nie robi błędów? :-) nasz język jest akurat na tyle skomplikowany i trudny, że nie trzeba walnąć babola ortograficznego, żeby pisać z błędami. Ja się wiecznie dowiaduje czegoś nowego, staram przyswajać różne językowe niuanse i wyeliminować błędy do minimum, ale to mozolne i ciężkie zadanie. Najgorsze to są chyba jednak te błędy, z których w ogóle nie zdajemy sobie sprawy, bo z wyjątkiem językoznawców i słowników, nikt nie wie, że nimi są :D. No, ale to taka dygresja, bo nic nie ma do tematu.
      No tak mi się wydaje, że polski odpowiednik wygląda lepiej.
      Chyba trzy były. Już ich nie widzę, więc wydaje mi się, że jest dobrze :-).
      No ja nie zakładam, że już wszystko o nich wiem. Spekuluję na podstawie tego, co dotychczas wiadomo. Oczywiście mogę zmienić zdanie, wszystko zależy od Ciebie ;-). No bo raczej trudno by mi było czytać, nie wyciągając żadnych przypuszczeń, nie mając obserwacji i traktując to, co się dzieje w sposób 'nie wiem wszystkiego, nie wypowiem się'. Dawkujesz nam, czytelnikom, informacje o bohaterach i to jest fajne. A jeszcze fajniejsze wydaje mi się obserwowanie, jak taki czytelnik jak np. ja zmienia zdanie, bo po tym rozdziale wywnioskował sobie to i to, a po kolejnym to i tamto. To chyba daje najlepszy obraz tego, jak opowiadanie jest postrzegane i w jaki sposób budujesz charaktery postaci i całe tło. Przyjmuję oczywiście wyjaśnienie dotyczące Sasuke, ale przecież nie musiałaś się z niczego tłumaczyć i poczekać, jak odbiorę to następnym razem, kiedy dowiem się już czegoś więcej. Na razie ta kobieta wciąż mnie irytuje i nie odebrałam jej uwag w stosunku do Sasuke pozytywnie, nic nie poradzę :D.
      I dobrze, że nie są idealni! Spójrz na moich, im też bardzo wiele brakuje :D. Ja to bardzo cenię, serio.
      Okej! Postaram się być bardziej cierpliwa ;-)

      Usuń
    3. Wyjaśniłam jak to było z panią sprzątającą, bo prawdopodobnie nie pojawi się kolejny raz. Tego nie jestem jeszcze pewna, bo może mój plan się zmieni, ale takie jest wstępne założenie.
      W kwestii błędów dokładnie wiem o czym piszesz. Mam podobnie :)

      Usuń
  2. Ranyyyy ann tęskniłam *.* Przepraszam, że tak późno, ale miałam kilka kłopotów osobistych plus szkołą i tak wyszło, że dopiero zaczynam nadrabiać rozdziały z poprzednich dwóch miesięcy :/
    Aleee...
    To jest po prostu cudne <3 Kurcze nawet nie wiem od czego zacząć. Emmm...
    To może tak -> biegacz -> zwłoki -> masakra. Aż na chwilę mnie zdezorientowało, bo chyba pierwszy raz u Ciebie widzem kryminał. Ale to na wielki plus. W dodatku SasuHina w Twoim wykonaniu. Jestem kupiona :D
    Wgl rozwaliła mnie ta sytuacja z Hinatą. Najpierw ta pewność siebie w barze, a potem ten przygodny seks. I jeszcze wychodzi na to, że odpłaciła pięknym za nadobne. Komu??? I jeszcze Uchiha, któremu siedzi w głowie :) he hehe hehe Krude ciekawe, baaaardzo :D
    Zdziwiło mnie, że to Uchiha przywiązał się do tej sprawy emocjonalnie, ale w sumie to świeże spojrzenie na jego osobę i to bardzo fajnie przedstawione.
    Czekam na kolejne części :) Mam nadzieje, że już teraz uda mi się czytać na bieżąco.
    PS.Muspelheim? Skorupa? Normalnie umarłam i trafiłam do raju ;D Czekam <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja za Tobą również tęskniłam. Jak to człowiek się przyzwyczaja do ludzi :) Miło, że udało Ci się znaleźć choć trochę czasu i tu zajrzeć. Mam nadzieję, że u Ciebie już wszystko gra.
      Taaa, ja i kryminał. Rok temu bym w to nie uwierzyła, ale ludzie się zmieniają.
      Super, że spodobało Ci się nowe opowiadanie. Zawsze jest obawa, gdy wstawia się coś nowego. No Uchiha tutaj będzie angażować się bardziej niż zazwyczaj. Przynajmniej czytelnicy będą mogli się o tym przekonać, obserwując jego poczynania.
      Raj? :)) zobaczymy, bo nie wiem czy Muspelheim się spodoba w kolejnej odsłonie.
      Dziękuję za komentarz :)

      Usuń