Sasuke
Uchiha był niezwykle upartym mężczyzną. Nie łatwo było go do czegokolwiek
przekonać, kiedy coś sobie postanowił. Nawet Naruto miał problemy do
przekonania go, że się myli albo, że warto spróbować innej drogi, choć był jego
najlepszym i zarazem jedynym przyjacielem. Jeszcze trudniej miały kobiety.
Niektórzy mawiali, że on ma alergię na płeć przeciwną. Niejeden mu zazdrościł
powodzenia u dziewcząt. Chłopak choć był jeszcze młody, to niejednokrotnie
usłyszał propozycję małżeństwa od kobiet zarówno młodych, jak i tych starszych,
chwalących się doświadczeniem, którym mogłyby się z nim podzielić. Na żadną z
nich nie przystał. Jego celem było odnalezienie brata, aby się zemścić. Gdy był
jeszcze dzieckiem, Itachi zabił każdego, kto nosił na nazwisko Uchiha.
Oszczędził jedynie Sasuke, pozostawiając go samego sobie, umazanego od krwi
rodziców. Dlatego brunet trenował każdego dnia i za każdym razem dawał z siebie
wszystko. Musiał stać się bardzo silny, by w dzień, kiedy odnajdzie tego, który
odebrał mu wszystkich, których kochał, zadać śmiertelny cios znienawidzonemu
bratu.
Sasuke
w rodzinnej wiosce przebywał tylko kilka tygodni w roku. Nie znosił tego
miejsca, bo przypominało mu o tym co stracił i czego już nigdy nie odzyska.
Resztę czasu podróżował, dorabiając jako łowca. Przy okazji mógł szukać śladów
Itachiego. Jak dotąd niewiele udało mu się ustalić poza tym, że czasem ktoś
spotkał w lesie mężczyznę z oczami jak węgle, włosami czarnymi niczym smoła,
splecionymi w kitkę i dwoma bruzdami na policzkach. Nikt nigdy nie wymienił
imienia, ale on domyślał się, że to osoba którą on pragnie odnaleźć i zabić. W
ten sposób chciał oczyścić dobre imię swojej rodziny i zmyć hańbę jakiej dopuścił
się Itachi. Żył jedynie dla zemsty, z nastawieniem, że póki nie wykona zadania,
nie podąży inną ścieżką. O jego celu wiedział tylko Naruto. Nie pochwalał
takiego zachowania, ale nie potrafił wybić mu tego z głowy. Trwał więc w
nadziei, że przyjacielowi nigdy nie uda się odnaleźć brata, a któregoś dnia po
prostu sobie odpuści.
Meri
zostawił Hinatę samą i udał się przed dom Sasuke. Chciał odkryć sposób na
przekonanie go do treningów z jego przyjaciółką. Obserwacja dała oczekiwany
rezultat. Wieczorem za pomocą banalnego zaklęcia, umieścił pod butami Uchihy
specjalny pyłek. To był sprawdzony sposób wśród trolli na odnalezienie małych,
niesfornych pociech, które wymykały się z domu i chodziły nie wiadomo gdzie.
Rano zabrał Hinatę na skraj wioski. Wypowiedział odpowiednie zaklęcie, a wtedy
ślady pozostawione przez chłopaka ukazały się jego oczom. Szli ścieżką, aż
dotarli do krawędzi wąwozu. Stali na górze jednej ze skalnych ścian ogromnej
przepaści. Wąwóz nie był zbyt szeroki, ale na pierwszy rzut oka dla dziewczyny
zdawał się niemożliwy do przejścia górą.
-
Drzewa za równo po jednej stronie, jak i po drugiej mają dużo gałęzi. Zdejmę
buty i jakoś przedostaniemy się na drugą stronę. W końcu Sasuke też tak właśnie
przechodzi, więc i ja dam radę. - Hinata przysiadła na jednym z większych
kamieni i już chciała rozwiązywać sznurówki, ale przyjaciel ją powstrzymał.
-
Spokojnie. Daj mi chwilę. Takie wąwozy często są sprawką takich stworzeń jak
ja. Łatwiej wówczas zgubić pościg, bądź odciąć jakieś miejsce, gdy przedostanie
się będzie trudne. To jest już bardzo zapuszczone, więc może być albo bardzo
stare, albo jest sprawką natury. - Meri radośnie zatarł rączki. - Jeśli to
opcja numer jeden, to ja zapewnię nam bezpieczną przeprawę. Jeśli dwa, ściągasz
butki i nas przetransportujesz skacząc po gałęziach.
-
Dobrze. - Odpowiedziała pewnie, licząc że Mari się nie myli w domysłach, a ona
nie będzie musiała ryzykować ich życia, próbując opcji numer dwa.
Meri
wypowiedział kilka zaklęć, aż ich oczom ukazało się wejście do niewidzialnego
tunelu nad wąwozem. Z radości, że mu się udało, podskoczył po czym pokręcił
pupą, jak to miały w zwyczaju skrzaty. Już tak to z nim było. Przejawiał
zachowania zarówno skrzata, jak i trolla, przez co do żadnej z tych grup nie
mógł się w pełni dopasować. Oboje przedostali się sprawnie. Dalsza droga była
rzadko uczęszczana, przez co Hinata cały czas się potykała. Za każdym razem
przed upadkiem ratował ją Meri. W końcu dotarli do miejsca, gdzie znajdował się
Sasuke. Skrzat liczył, że w takiej sytuacji Uchiha nie będzie miał wyboru i
wysłucha co Hinata ma do powiedzenia. W końcu pokonała sporą i trudną drogę,
aby do niego dotrzeć. Jednak zdecydowanie nie docenił swojego przeciwnika. Pech
chciał, że Hinata stanęła w bardzo złym miejscu. Śliskie podłoże pod liśćmi
zadziałało jak zjeżdżalnia wodna. Zjechała w dół, lądując na pupie około
piętnastu metrów od osoby, do której zmierzała. Nie ma to jak pierwsze
wrażenie.
-
No pięknie. - Hinata podczas ślizgu obtarła sobie kostkę, ale to widok jej
sukienki, która zadarła się za wysoko, odsłaniając prawie całe nogi, wywołał u
niej niezadowolenie na twarzy. Widocznie musiała o coś zahaczyć, bo w jednym
miejscu było dość duże rozdarcie. - Szyłam ją przez tydzień, a podarłam przy
pierwszym założeniu.
Westchnęła
zrezygnowana. Po co ona w ogóle się stroiła? Przecież to, że ładnie wygląda,
nie pomoże w negocjacjach z Uchihą. W zasadzie, to teraz wyglądała tak
niekorzystnie, że lepiej byłoby zrezygnować ze spotkania. Podniosła wzrok, aby
rozejrzeć się za Merim. Dziwne, że jeszcze nie skomentował jej wypadku. Po
prawej stronie, jej oczy natrafiły na sylwetkę mężczyzny. Nie było wątpliwości,
kogo właśnie znalazła. Uśmiechnęła się krzywo, wiedząc, że już nie zdoła się
wycofać. Na zrobienie dobrego wrażenia, też już nie miała co liczyć.
-
Cześć. - Wypowiedziała cicho i niepewnie, chcąc przerwać jakoś ciszę.
-
Co ty tu robisz? - Warknął nieprzyjemnie w jej stronę.
-
Szukałam cię. - Wypowiedziała tak cicho, że sama ledwo usłyszała swój głos.
Wiadomo było, że on nie miał szans na dosłyszenie jej słów. Poczuła jednak
szturchnięcie w żebra. To musiał być Meri. Zachęcał ją do działania. Podniosła
się więc i dużo pewniej i głośniej powtórzyła swoje słowa. - Szukałam cię.
-
Znalazłaś, teraz możesz wracać.
-
Co takiego? - Odpowiedź jej się nie spodobała. - Nie po to tu przyszłam, aby od
razu wracać.
-
To mnie akurat nie obchodzi. - Odwrócił się i z zamiarem zebrania swoich rzeczy
i odejścia nieco dalej.
-
Poczekaj! Chcę cię o coś prosić.
-
Odpowiedź brzmi nie. - Ruszył w stronę o wiele bardziej zadrzewioną, niż tu
gdzie byli.
-
No ale ty jeszcze nawet nie wiesz o co mi chodzi. - Starała się za nim nadążyć,
jednak cały czas była kilka kroków za nim.
-
Doskonale wiem o co ci chodzi i mówię nie.
-
Wiesz? - Przystanęła nie mogąc uwierzyć, że on w jakiś sposób zna prawdę.
Przecież nikomu z wioski nie mówiła jaki ma plan.
Meri
był wściekły zachowaniem Sasuke. Na usta cisnęły mu się różnego rodzaju epitety
na jego temat i żadne z tych słów nie miały pozytywnego znaczenia. W końcu
postanowił wziąć sprawy w swoje ręce. Pojawił się z grudką ziemi w dłoni i
posiłkując się magią, wycelował prosto w plecy uciekającego mężczyzny. Nie
mogąc się przed nim ujawnić, zniknął równie szybko jak się pojawił. Uchiha
przystanął, a po dwóch sekundach odwrócił się z furią w oczach. W jego
mniemaniu sprawczyni obrzucenia go ziemią stała przed nim. Odłożył swoje rzeczy
i podszedł do nękającej go osoby. Złapał ją silnie za ramię i lekko szarpnął.
-
Co ty sobie myślisz? - Warknął bardzo nieprzyjaźnie. - Po kiego czorta za mną
łazisz? Nie wiem na co liczysz, ale to ci się nie uda. Mam gdzieś to jak
wyglądasz i ile możesz mi zaoferować.
Cierpliwość
nie była mocną stroną skrzata. Nie potrafił znieść zachowania bruneta. Jego
przyjaciółka stała ze spuszczoną głową, nie mając odwagi obronić się choćby
jednym słowem. On miał cały arsenał wyrażeń jakie mógłby puścić w jego stronę,
ale nie mógł się ujawnić. Miał jednak szansę na inny sposób odwetu. Szepnął
zaklęcie, a po chwili ptasia kupa spadła wprost na ramię Uchihy. Minęło kilka sekund,
zanim dwójka ludzi doszła do tego co się stało.
-
Kurwa! - Uchiha wysyczał przez zaciśnięte zęby. Teraz dopiero poczuł prawdziwą
wściekłość. Pierwszy raz mu się coś takiego przydarzyło i jak na złość w
towarzystwie. Puścił dziewczynę, której imienia nawet nie kojarzył. -
Pierdolony ptak.
-
Mogę ją wyprać. - Spojrzał na nią nie zrozumiale. - Twoją koszulę. - Dodała,
choć dalej patrzył na nią z mordem w oczach. Po chwili jego twarz złagodniała.
- To dla mnie żaden problem. Tu niedaleko jest strumień, więc szybko powinnam
się uporać z tą plamą i tą drugą, od ziemi.
Nie
chciał być nikomu czegoś winien. Zawsze radził sobie sam. Z drugiej strony
ptasiego gówna też nie chciał czyścić. Do tego plama od ziemi, której raczej
łatwo sprać nie będzie. Sytuacja była mu wybitnie nie na rękę, ale poczucie
godności zwyciężyło. Później zawsze mógł coś wymyślić, a teraz mógł zacisnąć
zęby i pozwolić tej dziewczynie wyprać swoją koszulę. Zdjął więc ją i podał.
Hinata pochwyciła w swoją dłoń o dziwo nie przyglądając się jego nagiej klatce
piersiowej.
-
Postaram się szybko wrócić.
Odwróciła
się i odeszła w kierunku, gdzie faktycznie był strumień. To Sasuke przyjął z
aprobatą, bo idąc tu zwróciła uwagę również na drogę, a nie myśląc jedynie o
tym aby spotkać się z nim. Zaczął się jednak zastanawiać, czy nie powinien
znaleźć nowego miejsca na treningi. Tu już nie mógł liczyć na samotność. Nie
wiedział jak, ale ta dziwna dziewczyna odnalazła jego azyl, pozbawiając go
jednego z ulubionych miejsc.
Hinata
nieco niezdarnie, bo kilka razy się potknęła, dotarła do strumienia. Szybko
zorientowała się, że żadna z plam nie zmyje się ani szybko, ani łatwo. Nim
poczuła rezygnację, pojawił się koło niej Meri.
-
Straszny burak z tego Uchihy. No i uparty jest jak osioł. - Miał minę
myśliciela. Głowił się nad tym jak przechytrzyć chłopaka i uzyskać to czego
chciał.
-
Ta kupa to twoja sprawka? - Hinata zapytała, choć doskonale domyślała się
prawdy.
Meri
bywał porywczy i lubił takie numery. Jak ktoś się z nią mocno targował o cenę,
a ona w końcu odpuszczała, to skrzat mścił się nadsyłając gołębia z
niespodzianką.
-
Oczywiście. - Odrzekł Meri z dumą.
-
Przesadziłeś. Najpierw ziemia, potem kupa. Nie zyskamy jego sympatii, jeśli
będziesz go tak traktował. - Skarciła go, co rzadko się zdarzało.
-
Niech się cieszy, bo po tym jak cię potraktował, miałem ochotę wyczarować
krowę, która narobiłaby mu prosto na głowę. Zrobiłbym to, ale powściągnął swój
temperament po pierwszej salwie gówna.
Hinata
wyobraziła sobie, jak Sasuke spogląda w górę i widzi nad sobą krowę, w
uniesionym ogonem. Nawet ją taki widok by zaskoczył, a mowa że kogoś, kto nie
zna jej małego przyjaciela i jego pomysłów. Choć nie powinna, zaśmiała się.
Atmosfera między przyjaciółmi ponownie się ociepliła. Meri użył kolejnego
zaklęcia, dzięki któremu koszula Sasuke zyskała nieskazitelną biel. Była
ładniejsza, niż przed pierwszym atakiem skrzata z bryłą ziemi. Dziewczyna mogła
więc wrócić z nią do Uchihy. Tym razem szła dużo ostrożniej, aby nie zjechać
tak jak poprzednio na pupę. Już przyzwyczaiła się do ciągłego potykania. Miała
nadzieję, że to jej kiedyś przejdzie, choć nikt nie wiedział kiedy i czy w
ogóle. To była sprawka jej przyjaciela i jednego z jego czarów, które nie
wiedzieć czemu nie zadziałało tak jak powinno. Meri chciał, aby była zwinna jak
rusałka. To miało umożliwić jej poruszanie się po lesie bezszelestnie i
ułatwienie zarówno uciekania, jak i szukania dzikich zwierząt. Problem w tym,
że aby być rusałką, musiała zdjąć buty. Tylko wtedy czar działał bez
zastrzeżeń. Zaklęcie miało jednak skutek uboczny. Kiedy na stopach dziewczyny
znajdowało się obuwie, stawała się straszną ofermą i potykała się praktycznie o
wszystko co tylko lekko wystawało i o co mogła się zaczepić.
Tym
razem dotarła do bruneta bez dziwnych wypadków. Podała mu jego własność.
-
Wystarczy gdzieś zawiesić, to powinna dość szybko wyschnąć.
Kiwnął
jej jedynie głową na potwierdzenie. Zanim zarzucił na gałąź, obejrzał
dokładnie. Nie było śladów jakiegokolwiek użytkowania. Nawet plama, którą sam
kiedyś zrobił i nie doprał zniknęła. Dziewczyna się postarała. Czuł jej
obecność tuż za sobą. Po całej tej akcji mógł chociaż wysłuchać co od niego
chciała. Odwrócił się i spojrzał zrezygnowany. To nie mogło mu się spodobać.
Postanowił, że postara się nie zdenerwować od razu.
-
To co ode mnie chciałaś? - Zapytał zrezygnowany.
-
Ja? - Jego pytanie ją zaskoczyło. Zreflektowała się szybko, wyprostowała i
odpowiedziała. - Chciałabym abyś mnie nauczył walczyć.
Chwilę
trawił jej słowa. Zastanawiał się czy to czasem nie jest jakiś żart.
-
Co ci przyszło do głowy, aby mnie o to prosić? - Zapytał dalej nie dowierzając,
że mogła za nim iść taki kawał drogi w takiej sprawie.
-
Jesteś najlepszy we wiosce. To normalne, że proszę ciebie.
-
Owszem, jestem, ale pomysł mimo tego jest głupi. Nie bawię się w nauczanie.
Możesz więc wracać do wioski, bo u mnie nie masz czego szukać.
Poddałaby
się, ale na ucho szepnął jej skrzat, by tego nie robiła, jeśli szczerze kocha
Naruto.
-
Nie poddam się tak łatwo. Zrobię wszystko co będziesz chciał, abyś mnie
trenował.
-
Co masz na myśli mówiąc wszystko? - Zaczynał przypuszczać, że go okłamuje, a
chce trenować tylko dlatego, by być bliżej niego. To byłby i tak najlepszy z
pomysłów, z jakimi do tej pory miał do czynienia.
-
No... - Zawahała się, bo nie przemyślała swoich słów wcześniej. - Mogłabym ci
na przykład sprzątać, gotować, prać albo nosić broń. Zrobię wszystko.
-
Po co ty w ogóle chcesz trenować?
-
Chcę w przyszłym roku wygrać zawody. - Wypięła się dumnie.
-
Po co ci to? - Nie było po nim widać złości, a jedynie zrezygnowanie.
-
To moja prywatna sprawa i nie mogę ci tego zdradzić. - Odrzekła, uśmiechając
się z lekkimi rumieńcami.
-
Skoro nie wiem po co ci to, to nie będę cię uczył. - Nie czekał na odpowiedź.
Wykorzystał okazję i po prostu odwrócił się do niej tyłem. Dotknął koszuli
jakby liczył, że jest już sucha.
Meri
nie wytrzymał. Przejął kontrolę nad Hinata.
-
Co cię w ogóle obchodzi jaki mam powód? - Słowa choć padały z ust Hinaty, nie
pasowały do niej. - Musisz wszystko wiedzieć, aby komuś pomóc? Niezależnie co
bym powiedziała, to i tak byś się nie zgodził. Wielki pan ą i ę. Wszystko wiem,
wszystko potrafię i wszystkich mam w dupie. Lekceważysz nawet swojego
przyjaciela.
Meri
nie zdołał dłużej utrzymać połączenia. Hinata odzyskała kontrolę nad sobą.
Słyszała jakie słowa wypowiadały jej usta. Nie dało się tego cofnąć. Czuła się
bardzo głupio. Chciała naprawić sytuację, dlatego musiała powiedzieć to czego
wcześniej nie planowała. On patrzył na nią oniemiały.
-
Przepraszam. Wcale tak nie myślę. To było w złości. Chcę trenować, aby wygrać
turniej. To jedyny sposób, aby Naruto mnie zauważył. Sakura jest bardzo silna i
nie łatwo będzie stawić jej czoła. Ja nie mam nikogo, kto mógłby mi pomóc.
Proszę ciebie, bo nikt nie ma takiej wiedzy i umiejętności. Jeśli mam
zaimponować Naruto, nie mogę odpaść jako pierwsza. Proszę, daj mi choć kilka
lekcji.
Nie
był przekonany czy mówi prawdę. Nie chciał jej też trenować. Miała jednak
charakter i powiedziała kilka słów, które do niego trafiły. Mógł rozegrać to
inaczej.
-
Zawrzyjmy umowę. Ty zrobisz coś dla mnie, a w zamian ja wyszkolę cię tak, abyś
stanęła do turnieju i dotarła przynajmniej do finału.
* * * * *
Sorki za błędy i całą resztę. Zapomniałam zabrać ze sobą laptopa na wyjazd. Musiałam pisać na telefonie, co bardzo wydłużyło czas pisania tego rozdziału. Rodzina prawie mnie zjadła za to, że tyle czasu klikałam w ekranik smartfona. Mam jednak nadzieję, że nie wyszło źle.
Hyhyhyhy, ciekawe, ciekawe. Coraz bardziej podoba mi się Meri. Zastanawia mnie tylko czego Uchiha może chcieć od Hinatki O.O
OdpowiedzUsuńCzekam na ciąg dalszy i pozdrawiam cieplutko ;D
No ja tu nie planuję nic zdradzać wcześniej, więc musisz zaczekać, aż będzie następny rozdział.
UsuńDziękuję za komentarz :))
Jejuu tak długo czekałam na kolejny rozdział tego opowiadania :D Sasuke jak zwykle zdystansowany i chłodny, a Hinata uparta, szczególnie jeśli chodzi o Naruto.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję że niedługo będzie ciąg dalszy :)
Życzę dużo weny
Annyi
Pewnie będzie, tu zawsze dużo zależy od czytelników. Niedługo kolejny raz pojawi się ankieta, zobaczymy co wtedy wygra. Może Muspelheim powtórzy swój sukces :)
UsuńDziękuję za komentarz :)
Powiem tylko tyle: przerywanie w takim momencie, powinno być karalne.
OdpowiedzUsuńTo się w ogóle nie tak miało zakończyć. Pewnie niedługo się za to zabiorę. Skorupę (Bonus I) już dopisałam i opublikowałam do momentu, w którym chciałam zamknąć rozdział, a Muspelheim jeszcze czeka.
UsuńZresztą wiesz, że lubię wredne zakończenia :) To jeszcze nie jest aż takie złe :) (annzwill zaciera rączki)
Dzięki za komentarz :)
EJ ale ty zdajesz sobie sprawę że tu są tylko dwa rozdziały+wstęp co nie? No kurcze jak tak można ;-; Z NOWU ;-; Dobrze że chociaż skorupę dokończyłaś bo to moje ulubione opowiadanie tutaj i nie przeżyła bym nie znawszy zakończenia. Więc z nowu powtarzam, WRÓĆ :(((((
OdpowiedzUsuńNo przepraszam :( To przecież nie celowe działanie. Ja po prostu nie mam aż tyle czasu, aby pisać więcej. Kiedyś myślałam, że jak Skorupa się skończy to wezmę się za to, no ale cóż. Wyszło jak zwykle :) W geście obronnym powiem, że na kompie mam też inne zaczęte opowiadania, które tu się nie pojawiły, ale końca też nie doczekały. Także jak widać ciężko dobrnąć do końca z niektórymi historiami.
UsuńDzięki za komentarz :)
Ja cie strasznie ale to starsznie przepraszam xDDDD JA BYŁAM PEWNA że jesteś kolejną autorką, która po prostu podjęła się czegoś a potem to olała. Myliłam się i baaaardzo cie za to przepraszam. Nie popędzam, szanuje, czekam na ciąg dalszy (wszędzie) , ale rób to w swoim tempie.
OdpowiedzUsuńNo bez przesady, tu nie ma za co przepraszać :) Dużo opowiadań, a częstotliwość dodawania postów marna, więc co tu kryć. Mogło być lepiej :)
UsuńNawet nie przepraszaj, że wyszło źle, bo wyszło cudownie. Oj tak, będę się zachwycać. Podoba mi się taka gapowata Hinata, a przede wszystkim Meri <3 Tak bardzo bym chciała, żeby Sasuke ją pouczył, ale była z Naruto </3 Ale coś czuję, że historia nie potoczy się moimi marzeniami T^T
OdpowiedzUsuńhehe :) gapowata to dobre określenie, choć za mało precyzyjne. Jako że nie miała dobrego wzorca wychowawczego, będzie to nieprzewidywalna dziewczynka :)
Usuń