czwartek, 11 stycznia 2018

Labirynt Luster - Rozdział 35




Chwilę się denerwowałam. Nie wiedziałam, co Kacper chciał mi powiedzieć i czy przypadkiem ponownie się z nim nie pokłócę. Miałam wyrzuty sumienia w związku z naszą rozmową w moim pokoju, a z każdym dniem coraz bardziej utwierdzałam się w przekonaniu, że powinnam zmienić swoje nastawienie. W końcu obojgu nam chodziło o to samo, żebym dalej mogła tu być i nikt nie odkrył, kim jestem. Byłam jeszcze zbyt dumna, aby go przeprosić teraz, dlatego postanowiłam poczekać i zrobić to, jeśli będzie sprzyjająca i odpowiednia sytuacja. Zdawałam sobie sprawę z tego, że taki dzień może nigdy nie nadejść. Westchnęłam głośno, tak jak to czasem robię.
- Miałaś udany dzień? - Rozbrzmiał męski głos, który zdawał mi się bardzo obcy. Starałam się go zapamiętać, licząc, że gdy spotkam go bez maski, to będę wiedzieć, kim jest szef mojej ochrony.
- Tak. Pytasz w jakimś celu? - Odpowiedziałam ostrożnie, ale bez jakiejkolwiek wrogości, czy niechęci.
- Czysta ciekawość. Planujesz więcej takich wyjść?
- Nie wykluczam takiej możliwości. Sakura i Neji są dla mnie bardzo ważni i cieszyłoby mnie, gdyby się polubili.
- Mnie również. - Nie widziałam jego twarzy, ale przeczucie podpowiadało mi, że się uśmiechnął.
- Masz w tym jakiś interes?
- Nawet dwa. - Kacper nie owijał w bawełnę. Był, bądź udawał otwartego na moje pytania i póki co udzielał mi odpowiedzi. Może chciał w ten sposób odciągnąć moją uwagę on innych spraw, których nie mógł mi zdradzić.
- Jakie? - Zapytałam ostrożnie, licząc, że udzieli mi odpowiedzi i w tej sprawie.
- Przy tej dwójce jesteś bezpieczna. Sakura jest bojowa z natury, a Neji szkoli się by odpowiednio reagować do sytuacji.
- Więc oboje są powodami, dla którego odpowiada ci moje wychodzenie z nimi na miasto.
Odpowiedział mi lekki śmiech.
- Nie. Sakura jest bojowa, ale gdyby coś się działo, lepiej, aby nie była blisko ciebie. Nie jest w stanie cię ochronić w przypadku prawdziwego zagrożenia, w przeciwieństwie do twojego kuzyna. Na tym etapie szkolenia powinien wiedzieć jak się zachować. No i dobrze by było gdybyś wyciągnęła od czasu do czasu Nejiego do ludzi. Tak bardzo skupił się na dążeniu do swojego marzenia, że zapomniał, iż jest tylko nastolatkiem. Każdy powinien się nieco wyszaleć, zanim wkroczy w dorosłość.
- W takim razie będę go częściej gdzieś zabierać. - Uśmiechnęłam się, ciesząc się, że i ja mogę zrobić coś dla mojego brata. Faktycznie ostatnio stał się za poważny. Może dlatego chciał wracać do Włoch i mnie również usiłował tam zabrać.
- Wybornie.
Po tym słowie ponownie nastała cisza. Zastanawiałam się jak teraz poprowadzić rozmowę. Podejrzewałam, że jemu nie przeszkadzało, iż milczymy. Może to nawet był kolejny test. Na przykład sprawdzał teraz jak długo wytrwał nie odzywając się, a może jednocześnie obserwował ile razy mrugnę w tym czasie. Zaczęłam się obawiać czy czasem nie wpadam w jakąś paranoję.
- Co byś chciała dziś się dowiedzieć?
Zapytał tak nagle, że nie wiedziałam, co odpowiedzieć. Takiego pytania się nie spodziewałam. W końcu mówił, że nie wiem, jaka będzie nagroda. Skąd to nastawienie?
- Mogę sobie wybrać pytanie, a ty na nie odpowiesz?
- Tego nie powiedziałem.
Czyli coś jednak znowu sprawdzał.
- Nie myślałam nad pytaniem, a mam ich zbyt wiele, aby wybrać to jedno.
- No trudno. Nie odpowiem podczas tego spotkania na żadne z nurtujących cię pytań. Chcesz kolejną kopertę z zagadką? - Jego głos był dość rozbawiony, co spowodowało, że zakuło mnie w piersi. Miałam nadzieję, że nie nabijała się ze mnie.
- Tak. - Odparłam z żalem. Czułam, że to pewien rodzaj kary za moje ostatnie zachowanie. Może liczył na przeprosiny i wtedy zachowałby się inaczej.
- Proszę. - Wyciągnął coś z kieszeni, której nie dostrzegłam wcześniej. Ciekawe ile jeszcze różnych skrytek ma jego strój ninja.
- Może będzie łatwiejsza niż poprzednia. - Uśmiechnęłam się tak sztucznie, że nie mógł nie zauważyć mojego rozczarowania.
- Wszystkie są proste, a niektóre nawet banalne. Te, które daje szef twojego ojca są trudne, a niektórych nikt prawie nie rozwiązał.
- Są aż takie trudne? Ty też ich nie rozwiązałeś?
Ponownie odpowiedział mi jego śmiech. Odwrócił się w moją stronę, przechylił odrobinę głowę i odpowiedział.
- Myślisz, że czemu wybrali na twojego szefa kogoś, kto nie ma zbyt długiego stażu?
- Nie wiem nawet, jakie są kryteria. - Wzruszyłam ramionami.
- I lepiej abyś nie wiedziała. - Odwrócił głowę, prawdopodobnie skupiając się na fontannie.
Ponownie zapanowała cisza. On zastygł w bezruchu i przez chwilę myślałam, że zna jakieś sztuczki magiczne i kiedy szturchnę go w ramie, to materiał runie na kamienną ścieżkę, zmieni się w pył, który następnie zdmuchnie wiatr, a po nim nie zostanie żaden ślad. Z tyłu usłyszałam głos gosposi nawołujący, że kolacja gotowa. Odwróciłam się, aby odkrzyknąć, że zaraz będę, a kiedy chciałam zwrócić się w stronę Kacpra, by spytać czy o czymś jeszcze chce porozmawiać, jego już nie było. Czyli jednak magik. Też chciałabym tak znikać i pojawiać się, kiedy chcę. Wstałam i już chciałam odejść, ale ponownie go zauważyłam. Stał po drugiej stronie fontanny. Był wysoki i na pewno dobrze zbudowany. Tak bardzo chciała wiedzieć, kim jest, ale nie mogłam. Przeklęte zasady.
- Przejdziemy się? - Zapytał z rozbawieniem. Pewnie miałam dziwny wyraz twarzy.
- O czymś jeszcze chcesz porozmawiać?
- Nie dostałaś jeszcze swojej nagrody, Hinato.
- Mówiłeś, że nie odpowiesz mi na rządne z moich pytań. - Nie mogłam rozgryźć, o co mu chodzi.
- Owszem. Nie chce ci odpowiadać, a po prostu coś opowiedzieć. Chyba, że nie jesteś zainteresowana?
- Jestem. - Odpowiedziałam natychmiast.
- Jest tylko jeden warunek.
- Jaki?
- Nie przerwiesz mi i nie zapytasz o nic. Jeśli się odezwiesz, przestanę mówić i po prostu zniknę. Umowa stoi?
- Stoi. - Podałam mu dłoń, aby przypieczętować układ, a on delikatnie ją uścisnął.
- W takim razie ruszajmy na spacer i pamiętaj, aby nie przerywać.
Przytaknęłam mu jedynie głową, kodując sobie w głowie, aby nie odezwać się tak jak obiecałam.
- Dawno, dawno temu, za górami, za lasami, w krainie, o której mało kto wiedział, było wyjątkowe królestwo. Swoją niezwykłość zawdzięczało magicznym zdolnościom, jakie posiadał każdy z mieszkańców. Potrafili oni latać oraz rzucać kilka prostych zaklęć. Od trzech dekad królestwem tym rządził mądry i dobry król Karol. Dbał on o wszystkich swoich poddanych. Dzięki jego mądrości nikt nie cierpiał głodu, ani nie żył w ubóstwie. Każdy był zadowolony ze swojego życia, prócz najmłodszej córki króla, Amelii. Ona nie potrafiła odnaleźć się w świecie, z którego pochodziła. Cały czas czuła, że jest gdzieś miejsce, które ją woła i które ona musi odnaleźć. Poprosiła, więc swojego brata Marka, aby pokazał jest świat. Książę był niezwykle odważny, ale i uprzejmy. Zgodził się więc na prośbę młodszej siostry. Rankiem oboje zapakowali prowiant i wyruszyli w drogę. Podróżowali przed tydzień. W tym czasie Marek pokazał młodej dziewczynie wszystkie piękne i niezwykłe miejsca w królestwie, jakie przypadły mu do gustu podczas jego poprzednich wypraw. Amelia z zainteresowaniem przyglądała się górom, rzekom, lasom i strumieniom, które mijali. Nie mogła odmówić piękna odwiedzanym miejscom. Wracając do zamku, czuła radość w sercu. Podziękowała bratu za wspólną podróż, po czym udała się do najwyższej wieży. Na samym jest szczycie, mieściła się jej komnata. Ułożyła się w swoim łóżku, po czym od razu zasnęła. W nocy obudził ją zimny podmuch wiatru. Okno było otwarte, a osłaniająca je firanka lekko falowała. Podniosła się więc i podeszła z zamiarem domknięcia otworu. Kiedy się zbliżyła, dosłyszała kilka nut, jakich nie znała. Zamiast zamkną okno, otworzyła je szeroko. Wystawiła głowę i próbowała wsłuchać się w noc. Kiedy już traciła nadzieję, że dźwięk się powtórzy, dosłyszała inny. W zależności od podmuchów wiatru odgłosy nasilały się bądź słabły. Przez chwilę odniosła wrażenie, że to melodia. Przysłuchiwała się tak długo, aż przestała już cokolwiek słyszeć. Nie zamknęła okna. Pozostawiła je otwarte, a sama wróciła pod kołdrę. Rankiem, kiedy zeszła na dół dopytywała się innych, czy i oni słyszeli jakieś nieznane dźwięki w nocy. Nikt jednak nie potwierdził tego, czego była świadkiem. Jej rozmówcy wpierali jej, że to był jedynie wiatr, bo nikt nie gra po nocach w królestwie. Amelia zaczynała wątpić w to, co tak bardzo ją zainteresowało. Nie wiedzieć, czemu jej serce ponownie stało się tęskne do tego, czego ona w żaden sposób nie mogła nazwać, ani wskazać. Tym razem poprosiła siostrę, aby pokazała jej coś, co najbardziej podoba jej się w królestwie. Katarzyna aż podskoczyła z zadowolenia. Ona również była odważna, a mimo swojej delikatności, posiadała siłę dorosłego mężczyzny. Nie bała się więc niczego. Aby pokazać swoje ulubione miejsce, kazała Amelii po zmroku przyjść do jej komnaty. Najmłodsza królewna zgodnie z poleceniem siostry, gdy tylko na dworze zrobiło się szaro, podeszła pod drzwi Katarzyny. Zapukała lekko i weszła do środka po tym, jak drzwi otworzyły się przed nią. Koło szeroko otwartego okna stała starsza z sióstr. Miała przerzuconą torbę przez ramię. Kazała Amelii lecieć za nią. Młodsza z dziewcząt była zbyt strachliwa, aby odważyć się podążać za siostrą w noc. Kucała na parapecie, bojąc się wyskoczyć. Katarzyna widząc sytuację podleciała do niej i pochwyciła ją za dłoń. Obie podążały drogą narzuconą przez starszą z dziewcząt. Po kilkunastu minutach dotarły do polany, przy której w tafli wody odbijał się księżyc. Katarzyna zrzuciła z siebie wierzchnie ubranie i czym prędzej wskoczyła do wody. Zawołała do siostry, aby poszła w jej ślady. Amelia bała się wody. Gdy była mała prawie utopiła się w stawie. Od tamtego zdarzenia kąpiele w innych miejscach niż wanna, napawały ją lękiem. Zrezygnowała, więc z wejścia do jeziora. Zamiast tego usiadła na polanie, podkurczyła nogi i obserwowała siostrę pływającą w najlepsze. Wtedy ponownie usłyszała dźwięk melodii, który kilka dni wcześniej nocny wiatr doniósł aż do jej okna. Zamarła w bezruchu, wstrzymując oddech. Słyszała go dużo wyraźniej. Zerwała się na nogi i podeszła bliżej brzegu jeziora. Zapytała siostrę, czy ona również słyszy owe dźwięki, ale Katarzyna niczego nie dosłyszała. Jedynie Amelia pochwyciła melodię, która ciągnęła ją do siebie. Rodzeństwo królewny, ani nikt z królestwa nie słyszeli dźwięków, które pochwytało ucho młodej dziewczynie. Poszła, więc do swojego mądrego ojca, aby zapytać czy może chociaż on słyszy dziwną melodię. On zdziwił się usłuchawszy opowieści córki, ale nie zaprzeczył. Opowiedział Amelii o ludziach zza gór, którzy bardzo różnią się od nich, oraz o niebezpieczeństwie, jakie grozi im, gdyby kiedyś odkryto ich królestwo. Królewna podziękowała ojcu za wszystkie informację i udała się do siebie. Nie mogła jednak zasnąć bardzo długo. Świat zza gór nawoływał ją i kusił. Chciała, choć przez chwilę znaleźć się tam, aby móc dowiedzieć się, kto gra piękną melodię, jaką była w stanie dosłyszeć tylko ona.
Kacper zatrzymał się i spojrzał na mnie. Myślałam, że z trudem będzie mi utrzymać język na wodzy. Póki nie nastała chwilowa cisza z jego strony, byłam tak zaciekawiona jego dziwaczną historią, że jedynie słuchałam. Gdy zrobił pauzę, zaczęłam się zastanawiać, do czego on zmierza. Przecież chyba nie planował opowiadać mi jakiejś bajki bez powodu. Zdążyłam się już przekonać, że jest bardzo cwany i nie stosuje najprostszych rozwiązań. Zmusza do myślenia, teraz najprawdopodobniej też to robił. Stał bokiem do mnie. Spoglądał w niebo. W tej pozycji zaczął kontynuować swoja opowieść.
- Amelia całymi dniami chodziła zamyślona. Co noc śniła o melodii, jaką od czasu do czasu udało jej się dosłyszeć w nocnej ciszy. Odważyła się na samotne loty w okolice jeziora, gdzie dźwięki były dużo bardziej wyraźne, niż w innych lokalizacjach. Tak bardzo zapragnęła poznać inny świat, że poszła do ojca prosząc go, by pozwolił jej na pójście tam. On w obawie, że stanie jej się coś złego, odmówił. Królewa nie poddawała się. Ponownie poszła do króla i opowiedziała mu o wszystkich swoich uczuciach, snach i pragnieniu poznania tego, kto tak pięknie gra. Karol bał się, że jego mała córeczka nie poradzi sobie w świecie ludzi, dlatego nie mógł się zgodzić aby opuściła bezpieczną krainę. Wezwał dowódcę straży Ryszarda i zaczął z nim radzić nad sytuacją. Gdy skończyli, król wezwał królewnę do siebie i oznajmił, że zgodzi się na jej podróż za góry. Nie mogła jednak ona nikomu powiedzieć skąd pochodzi, ani że posiada umiejętność latania. Będąc po drugiej stronie gór, musiała udawać zwykłą dziewczynę, nieodróżniającą się od reszty. Amelia bez zastanowienia się zgodziła. Cały kolejny dzień miała na przygotowanie się do drogi. Nazajutrz Ryszard odprowadził królewnę do magicznego przejścia. Wręczył mapę, dzięki której zawsze miała trafić z powrotem do domu. Dostała również przykaz, że nim nastanie noc, ma wrócić na tą stronę gór. Amelia podziękowała i przeszła przez przejście. Znalazła się nieopodal wioski. Od razu usłyszała melodię, która kusiła ją od tak wielu dni. Podążyła prędko w stronę pięknych dźwięków. Okazało się, że to grupa przydrożnych grajków, którzy w ten sposób chcieli zarobić, choć kilka monet. Przysiadła niedaleko nich i słuchała jedynie tego jak pięknie grają. Zapomniała o całym świecie. Dopiero zachodzące słońce przypomniało jej, że musi wracać. Pobiega ile sił w nogach, by zdążyć z powrotem do miejsca, gdzie mogła wrócić do swojego królestwa. Przywitał ją Ryszard. Na jego twarzy nie dostrzegła żadnej emocji. Gdy wspólnie dotarli do pałacu, przed nimi stanął król. Zapytał jedynie jak minął jej dzień, a ona z zachwytem opowiedziała o ludziach, którzy tworzą melodię na dziwnych instrumentach. Jej uśmiech był tak wielki, a oczy aż iskrzyły z zachwytu. Amelia poprosiła ojca o to, by kolejnego dnia również pozwolił jej odwiedzić wioskę zza gór. On zgodził się, czując niewielki niepokój o nią. Sytuacja ta powtarzała się każdego dnia. Któregoś wieczoru Karol wezwał swoją najmłodszą córkę i opowiedział jak kiedyś sam chciał poznać ludzi zza gór. W tym też świecie poznał kobietę, którą pokochał i poślubił. Królewna nie mogła uwierzyć w to, że jest w połowie taka jak ludzie, którzy tak ją do siebie ciągnęli. Od tej pory Ryszard nie witał jej, gdy wracała. Król obdarzył ją wystarczająco dużym zaufaniem, aby więcej nie pilnować czy wraca nocami do krainy, z której pochodziła. Nie zdradził jednak, że dowódca straży wyznaczył swojego najlepszego rycerza Dariusza, aby każdego dnia podążał śladami królewny i pilnował jej bezpieczeństwa. On też po każdym wyjściu Amelii, przychodził do króla, aby opowiedzieć jak radziła sobie królewna. Najmłodsza córka była posłuszna ojcu i bardzo ostrożna. Dariusz nie miał większych problemów z dbaniem o jej bezpieczeństwo. To się jednak zmieniło. Królewna poznała chłopkę, z którą bardzo szybko się zaprzyjaźniła. Obie dziewczęta spędzały ze sobą większość część dnia. Córka młynarza miała na imię Katarzyna. Była ona bardzo odważna i uparta. Gdy coś sobie postanowiła, to ciężko było ją odwieść od jej planów. Nie zawsze miała dobry wpływ na Amelię. Dariusz obawiał się, że przez Katarzynę, jego królewna będzie miała problemy. Okazało się szybko, że często młynarska córka okazała się dużo bardziej przydatna, wyręczając go niejako w zadaniu sprawowania opieki nad Amelią. W ramach wdzięczności często sam ukradkiem robił coś dla Katarzyny. Wszystko było dobrze, do momentu, gdy obie dziewczęta poszły na zabawę w sąsiedniej wiosce. Katarzyna szybko nawiązała rozmowę z młodzieżą tam mieszkającą. Amelia nie bardzo mogła się odnaleźć w nowym miejscu. Odeszła więc nieco od tłumu. Zdawało się jej, że jest sama. W rzeczywistości prócz niej, były w pobliżu jeszcze dwie osoby. Dariusz przyglądał się, nie wiedząc, co zrobić, kiedy młody mężczyzna podszedł do królewny. Przedstawił się jako Jakub. Początkowo rozmowa dwojga nowo poznanych osób nie szła zbyt dobrze. Z czasem nieco się to zmieniło. Zachodzące słońce nie przywołało do porządku Amelii. Całkowicie straciła poczucie czasu. Zbudziła się rano w objęciach nowo poznanego mężczyzny. Za późno zdała sobie sprawę z tego, że złamała zakaz. Pobiegła, co sił w nogach, aby wrócić do pałacu zanim ojciec wstanie. Była jednak zbyt daleko. Dotarła dopiero koło południa. Jakimś bliżej nieokreślonym cudem udało jej się przemknąć do swojej komnaty niezauważenie. Tak przynajmniej myślała. Aż pod same drzwi odprowadzi ją czujny wzrok Dariusza. Rycerz bardzo polubił obserwowanie królewny. Wiedział jednak, że więcej nie będzie dane my tego robić. Za złamanie zasad król miał zabronić córce dalszych wyjść. Dariusz chciał pomóc. Wyruszył więc do wioski, w której mieszkał Jakub. Zebrał o nim tyle informacji ile się dało. Nikt nie wypowiadał się dobrze o owym młodzieńcu, co nie wróżyło dobrze dla królewny. Postanowił jednak pójść za Jakubem. To dzięki przypadkowi usłyszał jak mężczyzna opowiadał o nocy spędzonej z nowo poznaną dziewczyną. Rycerz magicznego królestwa starał się wszystko zapamiętać. Mając już komplet informacji, udał się do swojego króla. Karol wysłuchał szczegółowego opisu sytuacji. Gdy Dariusz skończył, król pogładził się po brodzie, potarł nasadę nosa, po czym przeszedł się po komnacie. Rycerz czekał na słowa, które nie padły. Król kazał mu dalej dbać o bezpieczeństwo swojej córki i nie ingerować w żaden sposób. To wypowiedziawszy, wyprosił rycerza. Dariusz nie potrafił zrozumieć, co tak właściwie się stało. Poszedł więc do Ryszarda i opowiedział mu tą samą historię co królowi, licząc, że on wyjaśni mu zachowanie władcy. Ryszard wysłuchał w skupieniu. Kiedy młody mężczyzna skończył, starszy zaczął się śmiać. Poklepał po ramieniu swojego ucznia i kazał postępować zgodnie z rozkazem króla. Dariusz wrócił do siebie nic nie rozumiejąc. Od tej pory, każdego dnia wychodził w ślad za Amelią, chroniąc ją i jednocześnie zastanawiając się, co tak rozbawiło Ryszarda oraz dlaczego król nie zabronił swojej ukochanej córce na kontynuowanie znajomości z Jakubem.
To było najdziwniejsze zakończenie historii, jakie mogłabym sobie wyobrazić. Kacper zwrócił się w moją stronę, ukłonił się jak ninja po zakończeniu sparingu i zaczął oddalać.
- Zaraz, przecież to nie może być koniec! O co właściwie chodzi z tą historią? - Krzyknęłam za nim, ale on szedł szybkim krokiem. Chciałam za nim biec, ale był zbyt szybki. - Poczekaj! Nie skończyłeś, a ja przecież się nie odezwałam!
No i zniknął. Jednak magik. Jak on to zrobił, że po prostu w pewnym momencie wyparował? Byłam tak zaskoczona, że nie wiedziałam, co powiedzieć. Do rzeczywistości przywołał mnie głos Nejiego. Skołowaną zabrał mnie do jadalni na kolację. Głównie grzebałam w talerzu. Nie mogłam nic przełknąć zastanawiając się, jakim cudem jakaś tam bajeczka może być moją nagrodą za rozwiązanie zagadki. Wszystko było jakieś pokręcone. Dostrzegłam cień uśmiechu na twarzy mojego brata.
- Co cię tak bawi? - Zapytałam nie mogąc się powstrzymać.
- Od razu widać, że spotkałaś się z szefem. - Odrzekł jeszcze bardziej rozbawiony.
- Niby po czym?
- Po tym jak ci się mózg lasuje. Zaraz para pójdzie.
- Bardzo śmieszne. Ciekawe czy gdyby tobie robił ktoś wodę z mózgu, to byłbyś taki opanowany jak zawsze. - Nie mogłam znieść myśli, że on nabija się ze mnie, kiedy ja przeżywam trudne chwile.
- Raczej wyglądałbym tak jak ty. Mówiąc precyzyjniej, to każdy tak wygląda na początku.
- Każdy? - To mnie nieco zaintrygowało.
- No cóż. Muszę cię rozczarować. Nie jesteś wyjątkowa, bo nie tylko ty przez to przechodziłaś. Zgodziłaś się w końcu na pobieranie lekcji od ochrony. Szef, czy jak ty go tam zwiesz, Kacper szkoli każdego w tych tematach, które uważa za najwłaściwsze dla danej osoby.
- Jak dojść do tego, czego akurat teraz chce cię nauczyć? - Neji się nieco rozgadał, a ja mogłam to wykorzystać.
- Słuchaj tego, co mówi, obserwuj, co robi i łącz fakty.
- Łatwo powiedzieć. - Burknęłam niezadowolona. Liczyłam na lepszą odpowiedź.
- Jak się uczysz obcego języka, to ile czasu mija za nim jesteś w stanie przeprowadzić choć prostą rozmowę? - Skrzywiłam się, czując, do czego zmierza. - Tu jest tak samo. Z czasem nauczysz się dostrzegać więcej. Na razie postępy mogą być znikome. Najważniejsze, aby się nie zrażać. Plus jest taki, że po szkoleniu u szefa, będzie łatwiej przychodziło ci uczenie się w szkole.
- Super, już się nie mogę doczekać. - Odburknęłam mu.
- Dobra, jako że jesteś tutaj, my, czytaj twoja ochrona, mamy mniej roboty. Jadę do bazy, aby skopać dupę przydupasowi. - Czułam, że powiedział tak, bo wiedział, o kim teraz pomyślę.
- Podobno jest lepszy od ciebie.
- No tak. - Uśmiechnął się szeroko, po czym odwrócił się i poszedł w stronę wyjścia. - To już wiesz jak naprawdę się to skończy.
Westchnęłam ciężko. Skoro Neji ruszył na trening, ja poszłam na basen. Pływałam do upadłego. Odpoczywałam w saunie. Było już dość późno, kiedy znalazłam się w swoim pokoju. Ułożyłam się w łóżku. Chciałam zasnąć, ale słowa Kacpra nie dawały mi spokoju. Co on chciał mi powiedzieć? Zgasiłam lampkę i zamknęłam oczy. Leżałam z jakieś dziesięć minut, nie mogąc zasnąć mimo zmęczenia. Coś cały czas nie dawało mi spokoju. W końcu zerwałam się z łóżka i pobiegłam do łazienki. Z kieszeni w spodniach wyjęłam kopertę. Wróciłam z nią do łóżka. Otworzyłam i przeczytałam krótką wiadomość.
"Jeśli Dariusz jest cieniem, to kim jest Jakub?"


* * * * *

Matko jak ja się cieszę, że chociaż jeden z ostatnio wstawianych rozdziałów, udało mi się napisać z takim zakończeniem jakie chciałam. Muszę jednak dawać sobie nie sztywny termin, a taki przypuszczalny, bo wtedy mam jakby co te kilka dni na dopisanie brakującego tekstu. Nie wiem czy to zakończenie uchodzi za wredne. Według mnie jest odpowiednie :) Jakby co, lincz przyjmę na klatę.
Zgodnie z umową rusza nowa ankieta. Z pierwszej do publikacji wzięłam 3 pierwsze miejsca. To nie jest jakaś reguła i przy kolejnych wynikach mogą być np. 2, a może aż 5. Pewne jest tylko to, że numer 1 będzie, reszta to niestety sprawa zależna od weny, chęci, czasu i takich tam pierdół, jak na przykład ilości słońca wpadającego przez okno dachowe :)))
Co będzie teraz?
 Ankieta kończy się 14 lutego o 14:14 :)) Tego dnia pojawi się coś co wybiorę sama z informacją o tym jak będą wyglądać najbliższe publikacje. Myślę, że możemy się wstępnie umówić iż wygrana z ankiety pojawi się np. 1 marca. W czasie od dziś do marca możliwe, że pojawią się też inne wpisy, które wybiorę sama. Warunki będzie tu raczej dyktować moja kapryśna wena. Jeśli idea ankiet się sprawdzi, to zostaniemy przy takim układzie :)


10 komentarzy:

  1. Cześć cześć!
    Jestem przeszczęśliwa, że powstał nowy rozdział LL :D
    Nie przeszkadza mi nawet, że składa się praktycznie z samej opowieści Kacpra. W tym rozdziale wyobrażałam go sobie jako Obito wcześniej był to tylko jakiś losowy Uchiha (moim zdaniem na pewno mają jakiś związek z ochroną Hinaty) powodem może być podobieństwo postaci szefa z tą wykreowaną w skorupie. Jestem trochę zirytowana, bo Hina nie zauważyła od razu iż opowieść Kacpra jest alegorią tego co się jej przydarzyło. Przecież to jest tak oczywiste :( Dodatkowo w zagadce jest, że Dariusz to cień, a szef tak się kiedyś określił. Postać Jakuba również jest łatwa do odgadnięcia, ale nie napiszę jaka bo a nuż widelec ktoś potrzebuje więcej czasu, a ja mu radość zepsuję ;)
    Jeśli chodzi o błędy to powinnaś przeczytać jeszcze raz pierwszy akapit historyjki, bo było tam trochę nie logicznych zdań np. "Nie bawię się więc niczego." Chociaż moja lekka paranoja podpowiadała mi, że to na pewno jakiś tajny szyfr, który trzeba rozwiązać :D
    Dobry pomysł z tymi regularnymi ankietami dzięki temu ty masz więcej motywacji i czytelnicy dostają to na co najbardziej czekają. Mam tylko małą prośbę. Czy mogłabyś zdradzić jakiś czas wcześniej co zamierzasz napisać albo zamknąć ankietę z dwa dni po wstawieniu nowego rozdziału?
    Chciałabym móc zmienić mój głos w zależności od tego co wstawisz. Teraz na przykład zagłosowałam na Poświęcenie, ale jeżeli to właśnie będzie walentynkowa nowość to wole zmienić opcję.
    Życzę dużo weny i miłego dzionka <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie będę tu tłumaczyć, czemu ona nie domyśliła się do czego zmierzał Kacper. Byłoby to bez sensu, bo planuję to na następny rozdział. Za pewne moje tłumaczenie nie każdemu przypadnie do gustu, ale to już tak jest. Kiedy coś się dzieje z zaskoczenia i dotyczy nas bezpośrednio, to sprawa przedstawia się zupełnie inaczej, niż kiedy patrzymy na to z boku. Zagadka oczywiście była banalna, ale pod pewnymi warunkami. Teraz należałoby się zastanowić co Kacper chciał osiągnąć :) Więcej już nie piszę, bo jak wspomniałam, to planuję na następny wpis, ale nie tylko to. Jak opowiadanie wygra, to sami zobaczycie co planuję dalej :) Co do Twoich przypuszczeń, to miło o nich poczytać, ale na pewno zdajesz sobie sprawę z tego, że nie mogę nic zdradzić.
      Poszukam tych błędów, ale nie wiem czy dam radę je wyłapać, bo nie jestem w tym dobra :)) W każdym razie dzięki za cynk :)
      Ankieta jest wielokrotnego wyboru, dzięki czemu można zaznaczyć te opowiadania, które się chce przeczytać. Celowo planuję publikację czegoś wybranego przez siebie w dzień jej zakończenia, bo nie chcę sytuacji, że wstawiam rozdział opowiadania, a po tym wpisie jest boom i okazuje się, że dwa tygodnie później jest kolejny rozdział do tego opowiadania. Raczej wezmę coś mało punktowanego, co ma problem przebić się w kastingu popularności. Chyba, że coś dziwnego strzeli mi do głowy, a potrafię być nieprzewidywalna :)
      Dzięki za komentarz :)

      Usuń
    2. Jak to się stało, że nie wiedziałam o możliwości zaznaczenia kilku opowiadań O.O Pewnie po prostu wcześniej nie próbowałam tego, ale dobrze wiedzieć na jakiej zasadzie wybrane zostanie opo na 14 ;)
      Teorii mam sporo niestety w większości rozpatruje przyczyny porażki Hiny i szefa (jak się wszyscy dowiadują jej prawdziwej tożsamości). Moje ulubione typy;
      Naruto oraz jego możliwe relacje z Konohamaru i Jiraiyą
      Wujek Hinaty zaczyna interesować się Itachim (chodzi o pomoc w otrzymaniu właściwej edukacji, a potem pracy)
      Ropucha zaczyna za dużo węszyć i przypadkiem coś odkrywa
      Ale jak już pisałaś na odpowiedź trochę jeszcze poczekam. Najpewniej pod wpływem nowych informacji 10 razy zdążę jeszcze uznać, że jakiś mój scenariusz nie ma sensu.
      Powodzonka przy pisaniu ;)

      Usuń
    3. Kiedyś zrobiłam jakąś ankietę z możliwością wyboru tylko jednej opcji. Padło pytanie w komentarzu, dlaczego nie można zaznaczyć więcej opcji i dało mi to do myślenia. Teraz daję tą możliwość i raczej tak już pozostanie :)
      Lubię świadomość, że komuś daję do myślenia. Wydaje mi się wtedy, że takie opowiadania zostają w pamięci na dłużej.

      Usuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Kurcze, jak ja dawno LL nie widziałam na oczy. I teraz tak mało w dodatku :/ Ale dobra, przeżyję. Sama też tu przychodzę ze znacznym opóźnieniem. Gome!
    Powiem Ci, że kurcze świetna historyjka. Kim jest Jakub to raczej wiadomo. Gorzej z Dariuszem i Ryszardem -> jak zwykle zresztą -.-
    Co ciekawe, dowiedzieliśmy się jednej rzeczy. Ojciec Hinaty wie o wszystkim. To się zrobiło jeszcze bardziej intrygujące.
    Świetny rozdzialik :)
    Czekam na kolejne części i pozdrawiam cieplutko ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No jak patrzę na wyniki ankiety, to myślę, że dość szybko pojawi się kolejny rozdział do LL :) To też nie będę uprzedzać co w nim będzie i takie tam. Z resztą ja sama do końca tego nie wiem, bo zależy jak będzie mi się pisało. Ogólnie staram się trzymać jakiejś przybliżonej ilości stron i to jest mój wyznacznik w tym opowiadaniu, ale druga strona medalu mówi, że ma się zakończyć w odpowiednim momencie, stąd zazwyczaj piszę więcej niż planuję.
      Dzięki za komentarz :)

      Usuń
  4. O matko. Spojrzałam na datę i... miesiąc to czytałam. Brawo ja, medal się należy.
    Może na początek sobie trochę pomarudzę. Nie na sam rozdział, a na częstotliwość z jaką pojawiają. Piszesz od cholery opowiadań i nie masz dla nich zbyt wiele czasu, a w efekcie dochodzi do sytuacji, że na kolejną część czeka się miesiącami, a jak już ją publikujesz, to... nie mam pojęcia, o czym były wcześniejsze :-(. No niestety, jak zaczęłam to czytać, uznałam, że za żadne skarby sobie nie przypomnę, co się działo wcześniej. Moja pamięć sięgała tylko tego, że Itachi gra w kosza, a Hinata jest kimś sławnym i z jakiegoś powodu się na niego obraziła, a poza tym to rozwiązuje zagadki. Żadnych szczegółów, nic. No i trochę mi z tego powodu smutno, bo nie potrafię się wczuć w rozdział jak należy. Nie piszę tego jednak po to, żeby Ci marudzić, żebyś się skupiła na jednym opowiadaniu, a dopiero potem zajęła następnym, bo i tak zrobisz, jak będziesz uważała za słuszne i jak będzie Ci najwygodniej. Niemniej zastanawiam się, czy nie poczekać aż opowiadanie się zakończy i wtedy móc się nim cieszyć i wyrazić opinię, czy na przynajmniej kilka rozdziałów, żeby zdążyć się chociaż wczuć, zanim się skończą. Nie wiem, co z tym zrobić, serio. Może dlatego zazwyczaj nie czytam czegoś, co nie jest definitywnie zakończone lub co do końca właśnie nie zmierza. Takie czytanie jednego rozdziału na miesiąc czy dłużej tylko zabija cały klimat.
    Ale może przejdźmy do samej treści. Malutko tego, niewiele się dzieje, ale historia, którą poznajemy jest ciekawa. Od pewnego momentu było już wiadomo do czego nawiązuje i tym bardziej zainteresowało mnie, jak się zakończy. Jedyne co mi w tej całej historyjce przeszkadza, to imiona bohaterów. Zgrzytają mi polskie imiona (zwłaszcza ten Ryszard i Katarzyna) w opowiadaniu z bohaterami, którzy noszą same japońskie. Kompletnie mi to nie leży, ale to w sumie drobnostka.
    Jest szansa, że w następnym rozdziale pojawi się w końcu Itachi? Jakoś się za nim stęskniłam.
    Trzymam kciuki za dużo weny i czasu do pisania!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja chyba nie potrafię się ograniczyć do jednego opowiadania. Taka już jestem i nawet w życiu robię wiele rzeczy na raz, a niektóre z nich latami. W pracy też jestem bardziej efektywna, kiedy mam na głowie więcej zagadnień. Trzymając się jedynie jednego tematu, nudzi mnie to i zniechęca, a efektywność bardzo spada. To fakt, że teraz mam mniej czasu na pisanie, przez co część z opowiadań została bardzo zaniedbana. To się jednak nieco zmienia, bo wprowadziłam ankiety. Dzięki nim pojawia się coś w znacznie krótszych odstępach czasu niż wcześniej, ja zyskuję motywację do znalezienie chwili czasu i sklecenia paru zdań, a czytelnicy dostają to na co mają ochotę. Pewnie tak to teraz zostanie, bo już nie łudzę się, że nagle będę miała więcej czasu :((
      Polskie imiona może faktycznie trochę kontrastują, ale to przyszło tak samo z siebie :) Powiedzmy, że odezwał się we mnie mały patriota :)) Co do Ryszarda, to te imię wydawało mi się jako jedno z bardziej trafionych. Pewnie chodzi tylko o to, że ono kojarzy mi się z kimś, kto w pewien sposób przypomina mi postać głównego szefa ochrony rodziny Hyuga.
      Ponieważ LL wygrało w ankiecie i jako zwycięzca doczeka się kolejnego rozdziału 1 marca, nie chcę nic zdradzać, czego można się po tym rozdziale spodziewać. Jedno jest pewne. Będzie w nim Hinata :)) Jak każdy z rozdziałów tego opowiadania, nie będzie zbyt długi, ale nie będzie należał do nudnych. Mam przynajmniej taką nadzieję.
      Nie wiem czy zajrzysz tu, skoro nie lubisz takich rozgrzebanych opowiadań, ze słabą szansa na rychły koniec, ale miło, że skusiłaś się na przeczytanie tego co pojawiło się do tej pory i wyraziłaś swoją opinię.
      Dziękuje za komentarz :)

      Usuń
    2. Skoro pojawi się coś już 1 marca, to na pewno zajrzę ;-). No nie ukrywam, że właśnie nie lubię tak czekać, bo zapominam co się działo w opowiadaniu i jaki miało klimat. Zawsze jestem bardziej zaangażowana w historię, kiedy mam z nią styczność stosunkowo często, a wszelkie postoje bardzo mnie zniechęcają.
      Ja to znowu mam odwrotnie, jak się zajmuję kilkoma opowiadaniami na raz, to tak naprawdę nie potrafię się zająć żadnym, bo nie umiem się wczuć i odpowiednio w nie zaangażować :-). Oczywiście zawsze przy okazji krążą mi po głowie nowe pomysły, ale staram się je spisywać na przyszłość. Ale jak wiadomo każdy robi tak, jak mu pasuje :-)
      Hinata w przyszłym rozdziale... hmm, no jednak wolę Itachiego xD

      Usuń