niedziela, 31 grudnia 2017

Skorupa Żółwia - Bonus I (część 1)


W pomieszczeniu było słychać jedynie ciche kliknięcia myszki, oraz jakąś spokojną muzykę w tle. Biuro wyglądało prawie jak obumarłe. Prawie, ponieważ na jednym z pięter w dalszym ciągu świeciło się światło, co o godzinie pierwszej pięćdziesiąt cztery w nocy, nie mogło być czymś normalnym. W dziale mostów to jednak nikogo nie dziwiło. Stało się czymś tak powszechnym, że mogłoby zacząć uchodzić za namiastkę rytuału. Przy ostatnim z kliknięć dało się usłyszeć głęboki wdech i wydech. Obito przetarł oczy i przeciągnął się na krześle. Wstał, a na jego twarzy pojawił się uśmiech, kiedy oczy spoczęły na kanapie. Spała tam jego jego lepsza połowa. To też już podchodziło pod normalność. Ona nie potrafiła wytrzymać tak długo na nogach jak on. Dlatego kiedy była zmęczona, kładła się w jego gabinecie i przesypiała czas, kiedy on pracował. Oczywiście wielokrotnie proponował jej aby pojechała do domu i tam położyła się we wygodnym łóżku, ale ona nie lubiła przebywać sama w wielkim, pustym domu. Będąc tu z nim, mogła nacieszyć oczy jego widokiem, przejrzeć za pomocą telefonu internet, bądź pomóc mu, jeśli tylko miała w sobie tyle siły. Robiła to też dlatego, że uwielbiała to jak ją budził i mogła przypilnować, aby wracając nie zatrzymał się na miejskiej latarni. Raz widziała, jak głowa mu leci ze zmęczenia i choć sama nie czuła się dobrze, zażądała zamiany miejsc. Uchiha momentalnie się rozbudził, widząc jak niezdarnie sobie radzi, i od razu sam nadawał się do jazdy, jakby był świeżutko obudzony. Myślała, że na nią nakrzyczy, ale on w domu przyciągnął ją do siebie i z uśmiechem na ustach powiedział, że powinien jej chyba kupić auto, które samo jeździ, w przeciwnym razie będzie się martwił za każdym razem, kiedy wsiądzie za kółko. Odrzekła mu wtedy, że takich jeszcze nie ma dopuszczonych do użytku publicznego. On tylko szerzej się uśmiechnął i kazał jej wyciągnąć wnioski, aby wiedziała, co to dla niej oznacza. Więcej nie dał jej auta, aby gdzieś pojechała sama. Siadała za kółkiem tylko wtedy, gdy on był obok i czuwał nad sytuacją. Nie krzyczał, nie pouczał i choć czasem się krzywił, to swoje rady przedstawiał w postaci żartów. Nie chciał jej zrazić, a wiedział, że kobiety potrafią w tych kwestiach być bardzo, ale to bardzo delikatne. Nie wiedział tylko, że to jego obecność tak bardzo ją stresowała, a ona chcąc wypaść jak najlepiej w jego oczach, popełniała niedorzeczne błędy, jak na przykład najechanie na krawężnik podczas skręcania w mało uczęszczanych alejkach. Chciała się wtedy zapaść pod ziemię. Obito w żartach zgonił winę na projektanta drogowego, który za pewne źle wyrysował kąt i że gdyby uwzględnił kąt Hyugi, to taka sytuacja nie miałaby miejsca. Szybko też zmienił temat, na dużo weselszy, przez co Mała się rozluźniła i jechała dużo lepiej niż chwilę wcześniej.
Uchiha potargał sobie włosy i poszedł do łazienki. Przed powrotem do domu, musiał zrzucić z siebie choć część kawy jaką wypił, aby nie zasnąć przy smętnych melodiach, które puszczał, odkąd Hinata zasnęła. Gdyby siedział sam, włączyłby coś mocniejszego. Nie chciał jednak, aby ona się obudziła. To, że on był popieprzony i tak katował swój organizm, pracując jak maszyna, nie oznaczało, że i ona miała na tym cierpieć. Dlatego ta część jego, w której rządziło sumienie, krzyczała na to, że pozwala jej tu zostawać. Ta druga część cieszyła się jak dziecko z obecności Małej. Ona była lekarstwem na wszystko i narkotykiem dla duszy. Po skończonej pracy przychodził moment na obudzenie śpiącej Hyugi. Robił to w różny sposób. Czasem gilgotał jej stopy, głaskał włosy, muskał skórę na rękach, nogach, całował w usta. Tym razem stwierdził, że położy się na nią, dociskając do kanapy. Twarz zanurzył w jej szyi, a czując ruch pod sobą, zaczął całować skórę za uchem. Jęknęła cichutko, więc on posunął się dalej. Jego usta sunęły po linii żuchwy, aż dotarły do jej warg. Pocałunek był zachłanny, a oboje tak samo gorliwie angażowali się w niego. Po dłuższej chwili chciał się oderwać, ale jej uścisk na to nie pozwolił. Zatrzymała go przy sobie. Kiedy spojrzał w jej oczy, wiedział czego teraz od niego oczekiwała. Była zbyt nieśmiała, aby otwarcie mu powiedzieć. Zdradzało ją jednak spojrzenie i ciało. Dłonią przesunął po jej policzku. Powieki jej opadły, głowa odchyliła się do tyłu, a dłonie mocno zacisnęła na jego koszulce. Poruszyła biodrami. Uśmiechnął się znacząco. Zastanawiało go, czy zdaje sobie sprawę z tego, że ocierając się o jego krocze, pobudza jego męskość. Taka niewinna i taka sprytna, szumiało mu w głowie. Językiem przesunął po jej odsłoniętej szyi. Zamruczała z aprobatą, a on ściągnął ramiączko bluzki, zaczynając znaczyć skórę na ramieniu. Dość szybko odkrył jak bardzo lubi, gdy dotyka ją w tym miejscu. W zadowoleniem zaobserwował, jak jej ciałem wstrząsnął dreszcz. Właśnie tak odkrył jej słabość. Zawsze reagowała tak samo, kiedy na cel obierał jej ramiona. Kiedy doszedł do dekoltu, ostatecznie pozbył się jej ubrania osłaniającego część od pasa w górę. chwile później i on nie posiadał na sobie już koszulki. Hinata spoglądała na jego odsłonięty tors ze zagryzioną wargą. Przylgnął ponownie do niej, tak że ich klatki piersiowe się stykały.
- "Z" czy "bez"? - Wyraźnie zaakcentował ostatnie słowo.
- Bez. - Tak bardzo zaschło jej w gardle, że odszepnęła cicho.
To nie był żaden szyfr, tylko zwykłe pytanie dotyczące użycia  prezerwatywy. Spodobało im się tak bardzo kochanie bez zabezpieczeń, iż postanowili zdać się na tak zwany kalendarzyk. Obito któregoś dnia oznajmił, że ona ma pilnować tego kiedy mogą, a on będzie odpowiedzialny za to, aby w razie potrzeby, zawsze mieć przy sobie foliową paczuszkę. Wyraziła wtedy swoją obawę, czy aby będzie w stanie to przewidzieć. On spokojnie jej odrzekł, że to jej ciało i kto jak ona sama, ma wiedzieć to lepiej. Na pytanie: "Co będzie jeśli się pomylę i zajdę w ciążę?", on ucałował ją w czoło i odrzekł spokojnie, choć trochę smutno: "Nie musisz się tego obawiać, bo to się nigdy nie wydarzy." Dopiero, gdy odszedł kawałek dalej i stojąc tyłem do niej, dodał: "Pamiętaj, że nie jesteś jedyną kobietą z którą spałem, a jak dotąd nie dostałem żadnej kartki na dzień ojca". Możliwe, że to był ten moment, kiedy powinni pogadać o wspólnej przyszłości i ewentualnym potomstwie, ale dziewczynie zabrakło odwagi. W końcu nie powiedział jej jeszcze, że ją kocha. Możliwe więc nie planował przyszłości z nią, choć zachowywał się tak, jakby mieli się nigdy nie rozstawać.
- Jakieś życzenia? - Zapytał w momencie, kiedy rozpinał guziki przy jej spodniach.
Często zadawał to pytanie, bo liczył, że któregoś dnia odważy się i zdradzi mu jedną ze swoich fantazji. Nie zapytał czy jakąś ma, bo to jak pytać pszczołę czy lubi nektar. Seksualne fantazje są czymś normalnym. Jedne są przyzwoite, drugie wyuzdanie, a czasami to coś absurdalnego, bądź scena z któregoś snu, ale zawsze jest chociaż jedna. On na przykład chciałby ją posadzić nagą na swoim firmowym biurku i zadowolić na różne sposoby. Kiedyś swój plan wprowadzi w życie, ale jeszcze Mała była zbyt nieśmiała i nieświadoma piękna swojego ciała. 
- Abyś nie przestawał. - Odpowiedziała mu z trudem zaczerpując powietrze. Jej oddech był nierówny i zbyt płytki.
 Uśmiechnął się cwaniacko. Jak mógłby przestać w takiej chwili? W ogóle nie rozumiał jakim cudem miał wcześnie w sobie tyle wstrzemięźliwości w stosunku do niej. Nie był pewny, czy potrafiłby się teraz zatrzymać nawet, gdyby ktoś wszedł do nich i stanął obok. Potem by tego kogoś rozszarpał, ale teraz nie chciał nawet słyszeć o tym, że czegoś mu nie wolno. Jedyną osobą jaka mogłaby go powstrzymać, była ona. Tylko, że Mała go nie chciała powstrzymywać. Ona też się tego domagała i możliwe, że przez mgnienie nawet bardziej od niego.
Uwielbiał tą chwilę, kiedy byli po seksie. Po porannym brali wspólnie prysznic, aby przedłużyć chwilę wzajemnej bliskości. Wieczorami leniwie tulili się do siebie. Wszystko pachniało wtedy inaczej, a serce biło jak szalone, mimo zakończenia fizycznych zmagań.
- Powinniśmy się już zbierać. Na pewno jest bardzo późno. - Wyszeptał jej do ucha. Sam nie miał ochoty się ruszać, ale nie byli u siebie, więc nie mogli tu zostać.
- Jeszcze chwilka, proszę. - Wypowiadając te słowa, nasunęła jeszcze bardziej na nich koc, który Obito miał na wyposażeniu w razie czego.  Uniosła głowę, by spojrzeć w jego oczy. - Pięć minut.
- I ani minuty dłużej. - Odpowiedział jej z uśmiechem. Nie mógł jej odmówić, kiedy robiła słodką minkę, przypominającą mu kota ze Shreka.
Wtuliła się w niego mocniej. Przymknął oczy, by bardziej skupić się na jej zapachu. Czuł się cudownie, aż za dobrze. Przyjemny stan przerwało mu szarpnięcie za ramie. Otworzył oczy i nie spodobało mu się to co dostrzegł. Odruchowo zaciągnął wyżej koc, osłaniając Hinatę i jednocześnie nie zwracając uwagi na to czy czasem nie odsłania samego siebie. Za oknem było jasno, a przed nim stał niezadowolony Minoru.
- Radzę ci szybko się budzić, bo zaraz będzie tu cały dział i nie wydaje mi się, abyś chciał być przyłapany przez resztę w takich okolicznościach.
Kiwnął mu jedynie głową. Minoru zanim wyszedł, wcisnął na pilocie zasłanianie żaluzji i zamknął drzwi za sobą.
- Wstawaj, Hyuga. - Obito odezwał się podniesionym głosem.
To, w połączeniu z jego odsunięciem się od niej, nieprzyjemnie wyrwało ją ze snu.
- Coś się stało? - Zapytała na wpół zaspanym głosem. Nigdy nie budził jej w taki nieprzyjemny sposób.
- Jest rano. Ubieraj się, zanim ktoś przyjdzie.
- Rano? To znaczy która? - Zapytała dalej oszołomiona sytuacją. - Ktoś już jest?
- Minoru. On mnie obudził. - Wciągnął spodnie i podszedł do biurka. Stuknął palcem dwukrotnie w ekranik telefonu. – Kurwa! Jest ósma trzydzieści siedem. Ubieraj się szybko, proszę.
- Może po prostu pomyślą, że przyszliśmy wcześniej.
- Mało wiesz o facetach. Nie każdy, ale część z nich na pewno zauważy, że masz te same ciuchy co wczoraj. - Podszedł do swojej szafki i wyciągnął świeżą koszulę. Potem złapał za kluczyki i dokumenty. - Jedź do domu i doprowadź się do porządku. - Włożył jej w dłonie trzymane przedmioty. - Jakby kto pytał, to miałaś coś do załatwienia z rana, dlatego mnie przywiozłaś do biura i pojechałaś w swojej sprawie.
- Czemu nie pojedziesz ze mną?
- Bo muszę tu być o dziesiątej, a nie zdążymy do tego czasu wrócić.
- To nie ma sensu. Nawet jeśli ktoś domyśli się prawdy, to przecież oczywiste, że sypiamy ze sobą. - Ubrana stała już z dezaprobatą patrząc na jego poczynania.
- Nie zmuszę cię. Nie chcę jednak, aby ktoś mówił, że zostajesz tu tak długo tylko dlatego, aby się ze mną pieprzyć. Nie chcę też, by podważano twoje zaangażowanie w pracę. Nawet jeśli w tym dziale nie padnie żadne złe słowo na twój temat, to nie wiadomo jak to będzie w innych. Plotki się roznoszą szybko. Jeśli ktoś cię obrazi, będę się musiał z nim bić, by odszczekał obelgi. Chcesz tego? - Zapytał lekko podenerwowany.
- Ja chcę tylko ciebie i nie obchodzi mnie co inni o mnie powiedzą. - Uśmiechnęła się do niego ciepło. - Pojadę tylko dlatego, że nie chcę abyś bił się z innymi z mojego powodu. - Wiedziała, że z tym biciem to nie mówił na poważnie. Jego lekki uśmiech w połączeniu z uniesioną brwią, potwierdzał jej przypuszczenia. Obito straszy, ale ma wystarczająco duży zasób słów i argumentów, aby nie uciekać się do użycia siły. - Coś chciałbyś z domu?
- Czyste majtki i... jestem trochę głodny. - Podrapał się w tył głowy.
- Załatwione. - Zasalutowała mu i wyszła.
Nieśmiało uśmiechnęła się do Minoru. Wychodząc na korytarz zdecydowała się na pójście schodami. W ostatniej chwili minęła windę i doszła do klatki schodowej, kiedy cichy dźwięk zasygnalizował, że metalowe drzwi windy się otworzyły i wyszły z niej dwie dyskutujące ze sobą osoby. Przylgnęła do ściany, oddychając ciężko i mając nadzieję, że nikt jej nie zauważył. Po stopniach schodziła ostrożnie, z lekką przesadą. Gorzej było z wyjściem z biura, aby nikt jej nie zauważył. Pomyślała, że gdyby Obito z nią był, to mogłaby wyjść tylnym wyjściem. Przypomniała sobie jednak, że ma jego klucze do auta, a to przy nich jest kluczyk do wymienionych drzwi. Kiedy chciała włożyć klucz do zamka, one otworzyły się. Stanął w nich Itachi, tak samo zaskoczony jak ona.
- Dzień dobry. - Rzucił, przerywając ciszę i niezręczną sytuację.
- Dzień dobry. - Odpowiedziała nieśmiało, nie patrząc mu w oczy.
- Z tego co wiem, tylko dwie osoby posiadają klucz do tego zamka i jedną z nich jestem ja. - Rzucił spokojnym tonem.
- Co to za laska, co się wymyka z biura z samego rana? - Do uszu obojga doszedł melodyjny, kobiecy głos.
Hinata podniosła głowę i przyjrzała się dziewczynie. Była piękną, długonogą blondynką. Miała niezwykle niebieskie oczy, o odcieniu rzadko spotykanym. Wysportowana, ale jednocześnie bardzo kobieca. Ubrana dość zwyczajnie, a mimo tego wyglądało, że ubrania są skrojone dla niej. Dodatkowo to dziwne uczycie, gdy się na nią patrzyło, tak jakby ją znała, choć mogłaby się założyć, że spotkała ją pierwszy raz w życiu.
- Poznacie się innym razem i w innych okolicznościach. Hinata najwyraźniej się gdzieś śpieszy, a my też nie mamy zbyt dużo czasu.
- Racja. Ruszajmy, bo ja zaraz muszę wychodzić, więc mamy góra godzinę. - Blondynka przecisnęła się przodem i zaczęła wchodzić po schodach.
- Myślałam, że ty i... - Hyuga nie dokończyła, bo zaschło jej w ustach na myśl, że Itachi wykorzystał Andy i teraz spotyka się z idealna blondynką.
- Nie wyciągaj pochopnych wniosków, Hinato. - Odrzekł spokojnie, aczkolwiek dosłyszała w jego głosie naganę. - Radziłbym ci też nie patrzeć na nią z taką wrogością, bo możliwe, że stanie się członkiem rodziny Uchiha i będziesz ją dość często widywać. Lecz póki na jej palcu nie pojawi się pierścionek, zachowaj dla siebie fakt, że kiedykolwiek ją tu widziałaś. Mogę na ciebie liczyć?
- Tak. - była mu to winna. Zrobił dla niej wiele dobrego. - A co z Andy? - Wypaliła zanim zdołała się ugryźć w język.
- Andy to zupełnie inna sprawa. - Uśmiechnął się i może powiedziałby coś więcej, ale z góry schodów słychać było nawoływania.
- Itaś, idziesz? Dasz jej buzi innym razem, teraz twój czas należy do mnie.
- Już idę. - Odpowiedział blondynce. - To do zobaczenia później. - Zwrócił się do Hinaty i odszedł.
Nie pomyślała o nim dobrze. usiadła na schodach i chwilę zastanawiała się co to ma oznaczać. Po biurze rozeszło się jak tornado, że prezes spotyka się ze szwagierką Minoru. Niektórzy nawet dokuczali czerwonowłosemu że teraz dostanie od Itachiego podwyżkę, aby on mógł przypodobać się nowej rodzinie.
Minoru nic nie mówił, ale widać było, ze nie do końca mu się to wszystko podobało.
Hinata chwilę siedziała na jednym ze stopni, kiedy doszedł do niej dźwięk telefonu. Na wyświetlaczu pojawiło się imię Obito. Odebrała, starając się zachowywać normalnie.
- Słucham.
- Coś się stało? - Jego głos był dość niespokojny.
- Nie, skąd ten pomysł?
- Wyszłaś prawie pół godziny temu, a auto dalej stoi na swoim miejscu.
- Skąd to wiesz? - Była zaskoczona zarówno tą informacją, jak i faktem, że minęło już tyle czasu. Widocznie ostrożność jaką podjęła była zbyt przesadzona.
- Mam dostęp do kamer.
- Aha. - W sumie nie powinno to ją zaskoczyć. Był Uchiha, a ta firma należała do jego dziadka. Chociaż właściwie teraz ta firma należała po części też do niego.
- To co się dzieje? - Tym razem nie było już troski w głosie. Można było dosłyszeć bardziej zniecierpliwienie.
- Pomyślałam, że jeśli chwilę poczekam, to nikt mnie nie zauważy. - Wytłumaczyła się nadciągając trochę fakty.
- Już wszyscy są w biurze, więc możesz być spokojna.
- Dobrze, to idę. Już właściwie jestem na parkingu.
- Hyuga, - Chwilę się wstrzymał. Nie chciał jej pouczać, ani dawać kazań, ale musiał coś powiedzieć - jedź ostrożnie.
- Dobrze. Postaram się nie zarysować ci auta.
- Dobrze wiesz, że nie to mam na myśli.
- Więc co? - Zapytała licząc na szczerą odpowiedź. Doszła do samochodu i rozejrzała się po parkingu. Dostrzega najbliższą z kamer i zaczęła w nią patrzeć licząc, że on ją właśnie teraz obserwuje.
- Kiedy się denerwujesz, stresujesz innych kierowców na drogach. Jeszcze któryś z nich dostanie zawału.
Słysząc jego wesoły ton miała ochotę się uśmiechnąć, choć było jej też smutno.
- Jak to miło, że martwisz się o innych kierowców, a ja przez chwilę pomyślałam, że zależy ci na moim bezpieczeństwie. - Puknęła się w głowę, jakby chciała wybić sobie z głowy tą myśl. - To ruszam, bo nie dotrę do południa. Pa. - Nic mu nie dała odpowiedzieć, tylko się rozłączyła. 
W samochodzie kliknęła na przycisk z numerem dwa. Obito zapisał ustawienia fotela i lusterek pod nią, twierdząc, że drugi raz nie będzie się w to bawił. Nawet nie pytał co ona na to, bo skoro siadała za kółkiem jego auta, to czemu miałby tego nie zrobić? Na takiej samej zasadzie kupował rzeczy do domu. "Jeśli czegoś potrzebujesz, to powiedz. Skoro tu mieszkasz, masz się tu czuć tak swobodnie, jakby to był też twój dom." Powiedział jej to, a później wcisnął jedną z kart, bo wspomniała, że przydałaby się szafka w sypialni, na niektóre z jej drobiazgów.
Hinata była przekonana, że Obito miał na myśli właśnie to, że martwi się o nią, bo ona nie jest za dobrym kierowcą. Wiedziała, ale chciała to usłyszeć. Wcześniej wydawało jej się, że to nie takie ważne, że czyny wystarczą. Teraz jednak nie była taka pewna. Zanim zapaliła silnik, jej telefon obwieścił nadejście smsa. Spojrzała na telefon.
OBITO: Możesz nawet skasować to auto, mam gdzieś to co się z nim stanie, ale zadrap sobie chociażby paznokieć, to przekonasz się, jaki jestem gdy się złoszczę. Daj znać jak dojedziesz do domu i gdy będziesz wyjeżdżać.
Westchnęła i odłożyła telefon. Nie była przecież zła na Obito, tylko na dzisiejszą pobudkę i Itachiego. Może nawet nie tyle zła, co rozczarowana. Skoro tak idealny mężczyzna jak Itachi spotykał się z kilkoma dziewczynami w tym samym czasie, to czy to normalne i powszechne? Czy Obito też mógłby tak postępować, gdyby nie spędzała z nim każdej chwili? Nie była bojową osobą, ale gdyby jakakolwiek dziewczyna pojawiła się w życiu Obito i chciała go jej odebrać, to chyba wydrapałaby jej oczy. Po tym co przeszła, nie odpuściłaby tak łatwo. Nie poddawała się, aby go zdobyć, a teraz nie poddałaby się, bo nie wyobrażałaby sobie, że mogłaby go stracić.
Koło dziesiątej na drogach nie ma zbyt dużego ruchu, to też Mała bez problemu dojechała do domu. Dopiero gdy stanęła w łazience i zobaczyła jak wygląda, podziękowała w myślach Obito, że ją tu przysłał. Włosy miała w nieładzie, ubrania wygniecione, a w niektórych miejscach ubrudzone. Jej zapach też nie powalał.
W dodatku rozmazał się jej lekko makijaż. Żaden z kolegów z pracy nie pomyślałby o niej dobrze, gdyby ją taką zobaczył. Uchiha miał również rację w tym, że zaczęłyby się jakieś plotki po czymś takim. W końcu jej koledzy z pracy często lubili sobie dogryzać, a mieliby przegapić taką okazję? Oni nie traktują tego jakoś złośliwie, ale zdarza się, że przesadzą i niektóre z tekstów mogą zranić.
Usiłując doprowadzić się do porządku, stwierdziła, że faceci to jednak mają lepiej. Obito wystarczy, że przejedzie ręką po głowie i włosy już ma w swoim charakterystycznym nieładzie, bez poprawiania. Nie maluje się, więc nie musi się bać, że pod oczami ma czarne ślady od tuszy, jeśli wieczorem go nie zmyje. Może też założyć tą samą koszulę co dzień wcześniej, no bo ma po kilka takich samych i o ile nie jest zbyt mocno wygnieciona bądź brudna, to ciężko odróżnić noszona od świeżej. No i nikt mu nic nie powie, bo jest szefem, który może bardzo dużo w tej firmie.
Starała się ogarnąć w miarę szybko. Zrobiła też kanapki na śniadanie dla swojego mężczyzny. Co do obiadu, postanowiła kupić coś po drodze. Wszystko zajęło jej sporo czasu, ponieważ zajrzała jeszcze do cukierni. Do pracy dotarła dopiero przed dwunastą. Mało kto zwrócił uwagę na jej przyjście. Minoru powiedział ciekawskim, że miała coś do załatwienia, a żadnego z nich nie interesowało szczególnie co to mogło być. Bardziej zaskakujące okazało się pojawienie Obito z samego rana. Jednak takie sytuacje zdarzały się, gdy Uchiha miał spotkanie, albo jakiś ważny projekt, to też większość założyła, że tak po prostu jest. Koło dziesiątek do działu mostów weszło dwóch mężczyzn w garniturach z czarną teczką. Minoru powitał ich i zaprowadził do pokoju szefa. Żaluzje pozostały zasłonięte. Obito wiedział, że przy poważnych rozmowach, jego goście czują się o wiele swobodniej, gdy nie patrzy nikt na nich z tyłu, dlatego nie odsłaniał widoku na swoich pracowników. Minoru wprowadził gości do środka i zaproponował kawę. Zebrał zamówienia, po czym udał się do pomieszczenia gospodarczego. Trójka mężczyzn zasiadła przy biurku. Kiedy rudowłosy wrócił, rozłożył kawę, cukier oraz mleko, wyraźnie unikając wzroku swojego szefa. Brunet zaklął w duchu. Nietypowe zachowanie podwładnego musiało być spowodowane tym, co widział po przyjściu do firmy. Nie wróżyło to nic dobrego. Postanowił jednak skupić się na rozmowie. Po godzinie zaczął się nieco denerwować. Wyciszył telefon, ale zerkał na niego, obserwując, czy pali się zielona dioda sygnalizująca nadejście smsa. Czekał na wiadomość od Małej, a świadomość iż takowa nie nadchodzi zaczęła go niepokoić. Rozmowy skończyły się dopiero o dwunastej trzydzieści. Gdy wstawał, chwycił telefon w dłoń i dyskretnie wsunął do tylnej kieszenie spodni. Odprowadzając gości, szedł z mocno bijącym sercem. Myśl, że wyjdzie i nie zobaczy jedynej kobiety mostowca w dziale, napawała go lękiem. Już raz stracił bliska osobę w wypadku samochodowym. Drugiej takiej straty by nie przebolał. Pamiętając jak powinien się zachować, przepuścił dwóch mężczyzn przodem. Sam wychodząc, od razu zerknął na lewo. Była tam. Siedziała przy biurku tak, jakby nic się nie stało. Cała, zdrowa i bez widocznych zarysowań. Odetchnął z ulgą. Był spokojny jednak tylko przez chwilę. Kiedy winda zamknęła się, a z jego oczu zniknęła dwójka dzisiejszych gości, Obito wyciągnął szybko telefon. Tak jak myślał, nie znalazł żadnej wiadomości. Schował elektroniczne urządzenie i podszedł do biurka swojej dziewczyny. Obiema dłońmi uderzył z impetem w stolik Hinaty, pochylając się nad nią. Dziewczyna podskoczyła. W oczach bruneta dostrzegła złość, podobną do tej, jaką widziała, gdy zrobiła błąd w projekcie. Wtedy dostała paskiem po tyłku. Przypominało jej się jak ją wtedy zapiekło i aż czuła ból towarzyszący tamtej chwili.
- Hyuga, - wysyczał przez zęby, potęgując nieprzyjemne wrażenie - czyżby popsuł ci się telefon? - Nie krzyczał. Mówił cicho, nie żałując złowrogiego tonu.
- Nie, działa... - Wykrzywiła usta w dziwnym grymasie. Nie napisała, kiedy dojechała do domu. Nie dała też znać, że wyjeżdża. - Zapomniałam.
- Następnym razem mam ci wiązać nos na kokardkę, abyś pamiętała? - Zapytał nieco spokojniej, choć dalej z gniewną miną.
- Przepraszam. - Wypowiedziała cicho, pochylając głowę.
Nic jej nie odpowiedział. Odepchnął się od blatu kołysząc stolikiem i poszedł do siebie. Dziewczyna chwilę siedziała, zastanawiając się jak powinna się zachować. Mogłaby przeczekać jego wzburzenie. Już zdążyła zauważyć, że kiedy złość mu przechodzi, odsłania żaluzje, a kiedy jest wściekły odcina się od reszty działu. To jak ostrzeżenie: "Lepiej tu nie wchodź." Jak dotąd parę razy udało jej się go uspokoić swoją obecnością. Wystarczyło, że przytuliła się do niego. Czuła wtedy jak jego oddech staje się spokojniejszy i a ciało się odpręża.
- Hinata! - Przyciszonym głosem, z głębi stali odezwał się Kenji. W dziale zajmował się głównie liczeniem statyki, przez co ostatnio miał masę roboty. - Weź go jakoś udobruchaj. Chcę dziś wcześniej wyjść, a nie powinienem, więc musi być w dobrym humorze, by się nie rzucać.
Pokiwała mu głową, choć nie była przekonana czy to dobry pomysł.
- Właściwie to czemu się złości? Od rana zachowuje się jakby miał sraczkę. - Sho wtrącił się do rozmowy. - Nawet się nie przywitał, tylko burknął coś przelotnie. - Hinata i Minoru nic nie odpowiedzieli. To co wydarzyło się rano powinno zostać tajemnicą. Mała w końcu wstała. Wzięła ze sobą paczkę i poszła do pokoju za szklaną ścianą. Zamknęła cicho drzwi. Obito siedział oparty na kanapie. Głowę odgiął do tyłu, przez co wystawała mu z tyłu. Oczy skrył pod powiekami.
- Mam dla ciebie śniadanie. - Korzystając, że Obito to łasuch, warto było zacząć od czegoś związanego z jedzeniem.
- Zamknęłaś drzwi?
- Tak.
- To co masz do jedzenia? - Spojrzał na nią jednym okiem.
- Kanapki. - Prychnął z rozczarowaniem. - Za to na drugie śniadanie kupiłam ci pączki.
Na to zareagował z większą aprobatą.
- Jest południe, więc bardziej czas na drugie śniadanie, niż na pierwsze. Kanapki mogą zostać na podwieczorek.
Podeszła bliżej i podała mu paczkę z cukierni. Złapał ją za rękę i wciągając na swoje kolana, tak aby siedziała przodem do niego. Palcem przesunął po jej dolnej wardze.
- Nie chcę cię kontrolować. Nie chodzi mi o to gdzie jesteś, tylko o potwierdzenie, że nic ci nie jest. Rozumiesz? - W jego głosie nie było już złości.
- Rozumiem. Kompletnie wyleciało mi z głowy, że mam do ciebie napisać. Myślałam, że jeśli się pospieszę, to będzie dobrze. Nie złość się na mnie.
- Już mi przeszło. - Przyciągnął ją bliżej siebie i pocałował. Nie opierała się.
Potrzebował tego. Namacalnego dowodu, że nic jej się nie stało i dalej wszystko jest tak jak być powinno. Wtuliła się w niego mocno. W głowie powstała myśl: "On by mi tego nie zrobił. Nie zaczął by się spotykać z inną za moimi plecami."
- Chętnie bym cię tu zatrzymał, ale czeka mnie dziś dużo pracy. - Odezwał się lekko zachrypniętym głosem.
- Jeszcze chwila. Pięć minut i sobie idę.
- Hmmm. - Zaśmiał się cicho do jej ucha. - Za bardzo ci pobłażam, a potem pięć minut przeradza się w całą noc i sporą część poranka.
- To jednorazowy przypadek. - Zrobiła skruszoną minę. Oddałaby wiele, aby takie chwile jak ta trwały dużo dłużej.
Przyłożył dłoń do jej policzka. Kciukiem przesunął po jej dolnej wardze.
- Przyjdzie czas, że dam ci dużo więcej niż pięć minut, ale nie dziś. - Jedynie delikatnie ją cmoknął w usta, po czym zaczął się podnosić, przymuszając ją do tego samego. - Przywiozłaś mi majtki?
- Tak. - Z siatki z jedzeniem, wyjęła mniejszą paczuszkę z jego bielizną.
- To dobrze, bo suwak od spodni drapie mnie po jajkach.
Uniósł brew, a na jego ustach pojawił się figlarny uśmieszek. Był pewny, że nikt teraz nie odważy się wejść do środka, dlatego bez skrępowania zdjął spodnie, dowodząc, iż zamówiona bielizna była mu bardzo potrzebna. Hyuga z rumieńcami na policzkach zatapiała oczy w jego poczynaniach. Lubiła go obserwować, a on znajdował przyjemność w jej zachowaniu, kiedy się rozbierał. Sprawiała, że czuł się atrakcyjny tak jak kiedyś.
Zanim wyszła, odsłonił całą ścianę, ponownie widząc wszystkich swoich pracowników. Uśmiechnęła się do niego, a on odpowiedział jej tym samym. Ewidentnie nie był zły. Hinata zadowolona z siebie, zasiadła przed swoim komputerem.
- Dzięki, Hinata. - Dobiegł ją przyciszony głos Kenjiego. - Jesteś zajebista.
- Szybko ci poszło. Dobrze mieć w drużynie kogoś, kto potrafi uspokoić szefa. - Sho posłał jej oczko, a inni przywtórzyli mu, podpisując się pod jego słowami.

Obito zajrzał do umowy jaką właśnie zawarł z dwójką mężczyzn. Podrapał się po głowie. Nie było żadnych szans, że się wyrobią na czas przy aktualnym stanie zatrudnienia. Mógłby podzielić się pracą z innymi działami, ale to nie było dobre rozwiązanie na dłuższą metę. Uniósł głowę i chwilę przyglądał się swojej dziewczynie.
- Dałbym radę, ale wtedy... - urwał swoją przyciszoną wypowiedź, po czym dodał prawie bezgłośnie - nie będę miał dla ciebie czasu. - Podniósł słuchawkę telefonu i wybrał numer wewnętrzny do swojego asystenta. - Potrzebne mi plany wydatków na ten rok i pula jaka została przeznaczona na rozwój firmy. Dasz radę załatwić mi to jak najszybciej? - Zapytał bez jakichkolwiek wstępów.
- Już idę. - Minoru odłożył telefon, bez pytania po co mu to.
W dziale inwestycji przywykli do widoku czerwonowłosego mężczyzny z działu mostów. Pierwszy raz, kiedy tu przyszedł, odmówiono mu udzielenia jakiejkolwiek informacji. Prosił, ale nic nie wskórał. Wrócił do Obito, przepraszając, że mu się nie udało. Uchiha spojrzał na niego spode łba, po czym podniósł się i zabrał ze sobą swojego pracownika. Wpadł do działu inwestycji jak burza. Stanął na środku i gwizdnął tak głośno, że każdy zwrócił na niego uwagę.
- Szanowne panie i panowie, - zaczął nonszalancko - ten chłopak - dłonią uderzył w ramię swojego pracownika, nieco zbyt mocno, bo młody mężczyzna lekko ugiął się od ciężaru uderzenia - to Minoru, mój asystent. Jak go po coś tu wysyłam, to liczę, że mi to przyniesie. Dziś nie będę pytał, kto mu odmówił udzielenia informacji. Za drugim razem zapytam, a wtedy przyjdę tu i pogadam w cztery oczy z tą osobą. Od razu ostrzegam, że mój czas jest cenny, więc każde pięć minut stracone bez sensu w tym dziale, odbiję sobie na premii osoby odpowiedzialnej.
- Nie masz takiego prawa. - Odrzekła mu główna księgowa.
- Tak myślisz? - Podszedł do niej i zmroził ją swoim uchihowskim spojrzeniem. - Chcesz się o tym przekonać? Może naskarż na mnie do prezesika.
- On ma kryminalna przeszłość, dlatego nie możemy...
- Tak? - Odrzekł z chytrym uśmieszkiem na twarzy. Wiedział, że to o to właściwie chodziło. Już na starcie skreślili Minoru, bo był karany. - To się nazywa przewrotność losu. Ty go potępiasz za to, za co ja go szanuję. Masz go traktować jak każdego z asystentów szefów działu, a nawet lepiej. Zrozumiałaś? - Spojrzenie miał groźne, przez co zdawał się dużo większy i straszniejszy.
- Tak. - Kobieta skuliła się nieco w sobie, choć starała się w dalszym ciągu grać odważną.
- No to super. - Obito klasnął w dłonie, a jego twarz przyodział uśmiech. Podszedł do Minoru, potargał mu włosy. - To przynieś mi to co chciałem, a ja skoczę po piąta kawę tego dnia. Gdyby koś ci powiedział coś niemiłego, wal do mnie jak w dym.
Wyszedł, a w dziale rozeszły się jedynie szepty na temat zaistniałej sytuacji.
Od tamtego czasu minęło kilka lat, a panie z inwestycji i księgowości zdążyły się przekonać, że Minoru to miły mężczyzna, który jest bardzo uprzejmy, pomocny i konkretny. Za każdym razem, kiedy potrzebne były jakieś papiery z działu mostów, dostarczał je na czas i w kompletnej formie. Na jego widok szczególnie jedna z dziewcząt bardzo szeroko się uśmiechała. Wiedziała, że jest już żonaty i świata poza swoją żoną nie widzi, ale miło było jej z nim rozmawiać. Udzieliła mu wszelkich potrzebnych informacji. Wydrukowała potrzebne dokumenty i z szerokim uśmiechem, odprowadziła do wyjścia.
Minoru przed wejściem do szefa, wziął głęboki oddech. Czuł się głupio po tym czego był świadkiem, choć to właściwie nie była jego wina. Wiedział, że zrobił dobrze budząc ich, ale mimo tego nie dawało mu to spokoju. Zastanawiał się czy powinien przeprosić, albo coś innego zrobić. Nie wiedział jak ma spojrzeć w oczy szefa, który już nie raz udowodnił jaki jest wrażliwy na punkcie Hinaty. Zapukał przed wejściem, co było czymś nowym, zwłaszcza, że Obito był sam i czekał na te papiery.
- Mam to, o co prosiłeś. - Położył przed nim dokumenty przegotowane przez księgową, nie podnosząc wzroku. - Gdybyś... będę u siebie. - Wyszedł przyspieszonym krokiem.
- Kurwa. - Burknął Uchiha. Wiedział, że tak się nie da pracować.
Obito wyszedł z biura dziarskim krokiem
- Minoru, wstawaj! - Rzucił rozkazującym tonem.
Czerwonowłosy wstał, lecz zanim zdążył o cokolwiek zapytać, na jego twarzy wylądowała pięść szefa.
- Teraz jesteśmy kwita?
Minoru siedział na podłodze. Podniósł wzrok na szefa i lekko się uśmiechnął, po czym kiwnął mu głową. Uchiha odwrócił się, ale przystanął jeszcze na chwilę, gdy usłyszał głos asystenta.
- Obito, ja bym ci przywalił mocniej.
- Nie kuś losu, chłopcze. - Rzucił za siebie z rozbawieniem, po czym poszedł do swojego biurka.
- Ja pierdziu... coś ty mu zrobił? - Zawołał Sho.
- Tylko mi kurwa nie mów, że ty też chciałeś wcześniej wyjść z pracy. - Lekko załamany odezwał się Kenji, tracąc nadzieje, na wykonanie swojego dzisiejszego planu dnia.
Hinata podeszła do Minoru z chusteczką.
- Co się stało? - Zapytała przyciszonym głosem.
- Nic. - Odpowiedział Minoru z lekkim uśmiechem na twarzy.
Chciała mu pomóc, ale on stwierdził, że da sobie sam radę. Z ust starł wierzchem dłoni strużkę krwi, jaka pociekła z rozciętej wargi. Poszedł do łazienki, aby się ogarnąć, a reszta dyskutowała o tym co mogło się wydarzyć. Hinata nie brała udziału w dyskusji. Przez szybę obserwowała swojego chłopaka, nie rozumiejąc co się właściwie stało. Obito bywał porywczy, ale nigdy nie widziała, aby zaatakował kogoś. Owszem, miała okazję obserwować go jak wyżywał się na worku bokserskim, a skoro jednym ciosem potrafił powalić Minoru, to co zrobiłby mu, gdyby zaatakował swojego pracownika tak jak podczas treningu? Musiał być bardzo silny i choć znała go od roku, mieszkali ze sobą kilka tygodni, to w dalszym ciągu tak mało o nim wiedziała.

* * * * *

Moi kochani czytelnicy. Dziękuję Wam, że dalej tu zaglądacie. Za wszystkie słowa, które piszecie w komentarzach pod postami. To, że dalej coś piszę i tu publikuję, to wyłącznie Wasza zasługa. Przepraszam, że tak wiele razy Was zawodzę. Może przyjdą jeszcze czasy, kiedy będę miała więcej wolnych chwil na przelewanie moich myśli i pomysłów w słowo pisane. Może np.: na emeryturze, podobno wtedy jest dużo wolnego czasu. Tylko to jeszcze bardzo duuuuużo lat :))) Tak poważnie, to mam nadzieję, że będzie dużo lepiej.
Przy okazji życzę Wam spełnienia marzeń w Nowym Roku. Niech będzie lepiej niż w poprzednim roku.



10 komentarzy:

  1. Świetny rozdział ^^ Zamierzasz pisać więcej takich bonusów? Mam nadzieję, że tak :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tam mogłabym pisać więcej. Lubię tą parę, a Obito uwielbiam, chociaż bywa trudnym człowiekiem. Czy będę, zależy od zainteresowania tych co czytają. Jak pojawi się kolejna ankieta, to zobaczymy, czy Obito wkupił się w serca wystarczająco dużej ilości osób.
      Dziękuję za komentarz 😀

      Usuń
  2. Cześć!
    Czytam twoje opowiadania od pewnego czasu, ale dopiero teraz zdecydowałam się pozostawić po sobie komentarz. Mam nadzieję, że nie będziesz miała ma za złe mojej dotychczasowej bierności ;)
    Bonusik jest naprawdę MEGA! Fakt,że nie przedstawia żadnych dramatycznych zdarzeń ani nie zamyka wątków, na które czekamy niecierpliwie, ale czyta się go bardzo przyjemnie. Jedno słowo użyte przez Obito opisujące Hinatę w pierwszym akapicie wprawiło mnie w konsternacje- oblubienica. Czy w tym miejscu nie powinno być ulubienica? Wątpię żebyś zaręczyła główną parę opowiadania bez informowania o tym czytelników. Może ja coś przegapiłam? Jeśli tak jest to przepraszam za niepotrzebne zwrócenie uwagi.
    Nie mogę się już doczekać nowego rozdziału LL. Od ostatniej publikacji przeczytałam wszystko ponownie ze trzy razy i zawsze znajdowałam nowych kandydatów na Kacpra, Anioła i zwykłych ochroniarzy :D Nie łudzę się, że ten rozdział odpowie na wszystkie moje pytania, ale nadal będzie to krok bliżej punktu kulminacyjnego całej opowieści.
    Mam nadzieję, że miałaś spokojne i radosne święta oraz szampańskiego sylwestra. Życzę Ci żeby 2018 rok był dla Ciebie jak najbardziej owocny w każdej dziedzinie życia twojego jak i rodzinki. Obyście byli szczęśliwi i zdrowi :)

    Pozdrawiam
    Olenka <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, że nie mam Ci za złe. Wiem, że nie każdy ma życzenie zostawiać po sobie pamiątkę w postaci komentarza. Miło mi, że się jednak zdecydowałaś na napisanie co sądzisz o mojej amatorszczyźnie, czego dowodem jest nieszczęsna "oblubienica". Jeśli ta parka się kiedykolwiek zaręczy, to nie omieszkam tego opisać ;)
      No tak, dramatów nie było i z pozoru niewiele się wydarzyło. Jeśli w przyszłości powstaną kolejne bonusy, to ten rozdział jest dobrym wstępem do nich.
      LL - ech... a ja boję się do niego zasiąść. Aby ten rozdział się pojawił muszę napisać coś, czego jeszcze nie potrafię ująć w słowa. Niby wiem jaki efekt chcę uzyskać, ale jak do niego dojść? Podobnie mam z PG. Tam też głowa mi paruje z intensywności przemyśleń, a to co podpowiada wyobraźnia słabo mnie zadowala. Chyba wolałabym napisać którykolwiek rozdział do innego z opowiadań. Dlatego tym bardziej utwierdzam się w tym, że ankieta w której czytelnicy wybierają co chcą przeczytać, jest słuszna, bo może przymusić do przełamania się i wejścia na właściwy tor :))
      Dziękuję za życzenia. Oby się spełniły. Również życzę Ci jak najlepiej. Niech ten rok będzie lepszy niż poprzednie razem wzięte. :))
      Dziękuję za komentarz :)

      Usuń
  3. Przepraszam za tak długą nieobecność, ale wiesz jak to jest, dużo rzeczy do zrobienia, mało czasu... Staram się czytać na bieżąco, niestety komentowanie idzie mi gorzej.
    Dzień w Raju:
    Wiem, że ciężko to teraz określić, ale ile mniej więcej planujesz rozdziałów? Wspominałaś, że będzie krótkie, krótsze czy dłuższe od Skorupy?
    Jestem bardzo ciekawa jaka będzie tu Hinata. Zazwyczaj to dookoła niej się wszystko kręci, tym razem będzie inaczej? Czy to tylko taki wstęp?
    Jak bardzo zamierzasz rozwijać wątki kryminalne? W pierwszych rozdziałach było ich sporo, a akcja opierała się głównie na nich. Czy Hinata będzie powiązana z jaką zbrodnią? Napisałaś, że ma dużo ciężkich problemów.
    Muspelheim:
    Jeszcze nie do końca rozumiem co chcesz tam zrobić, ale lubię śmieszne opowiadania, więc na pewno będę czytać. To będzie SasuHina? Przepraszam, ale nie pamiętam czy już gdzieś o tym wspominałaś, a wole poświęcić czas na napisanie komentarza, niż szukanie tej informacji. ( A przy okazji jestem strasznie leniwa. ;-P )
    Skorupa:
    Dzięki Tobie również pokochałam tą parkę! Będę prawdopodobnie zadowolona z każdego kolejnego bonusu,nawet jeśli nie miał by jakieś niewiarygodnie ciekawej akcji, z chęcią poczytam o ich "zwykłym" wspólnym życiu. Cieszy mnie również to, że już zaczęłaś numerować bonusy, to znaczy, że możemy się spodziewać kolejnych części. Może kiedyś doczekam się herbatki?
    Ale uważaj, bo jeśli będziesz kończyć każde opowiadanie tak jak "kończysz" Skorupę, to pisanie tego bloga zajmie Ci wieczność.
    Labirynt Luster:
    Cieszę się, że nie byłam w miejscu publicznym, kiedy się dowiedziałam, że niedługo będzie kolejny rozdział, bo po prostu skakałam z radości. To dziwne, mimo że to opowiadanie najbardziej mnie irytuje to i tak od dłuższego czasu to na nie czekam najbardziej. Mam nadzieje, że w najbliższym rozdziale sporo się wyjaśni.
    Bardzo przepraszam za błędy, ale w jak najkrótszym czasie staram się przekazać jak najwięcej treści, co niestety robi swoje...
    Dużo weny, powodzenia z LL i oczywiście wszystkiego co najlepsze w Nowym Roku!
    Lisek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak! O co chodzi z tym czasem, że nieustannie przecieka prze palce?
      Dzień w Raju ma z założenia być krótkie. Tylko Poświęcenie i Skorupa Żółwia pisałam w postaci długich rozdziałów. Tu tekstu na każdą notkę jest i będzie mniej. Dlatego ilościowo będzie tego mniej. Rozdziałów ciężko powiedzieć ile wyjdzie. Nie będę nawet strzelać, bo choć wiem co chcę tu napisać i w jakiś sposób mam obmyślane wszystkie wątki, to kiedy piszę, daję się ponieść wyobraźni i ona dyktuje warunki. Ciężko z tym walczyć, a gdy próbuję zagęścić, aby upchnąć jak najwięcej w małej ilości tekstu, to albo jest to słabe, albo do bani i kończy wtedy pod naporem klawisza "delete".
      Jakie będzie to opowiadanie? Myślę, że tu akcja bardziej skupi się na Sasuke, choć nie jedynie. Lubię próbować różnych rzeczy. Fakt, że zabrałam się za tego typu historię, już jest dla mnie wyzwaniem. No i myślę, że chyba spróbuję pociągnąć to opowiadanie przynajmniej jeszcze przez jakiś czas w stylu jaki jest do tej pory. Sama jestem ciekawa jak to mi wyjdzie. Wątek kryminalny, jaki pojawił się w pierwszych rozdziałach, miał pokazać to jaki jest Sasuke. Jego przeszłość jest nieco inna niż w innych opowiadaniach, dlatego i on jest inny. Nie będę zdradzać co dalej planuję, bo jeszcze powiem o jedno słowo za dużo i popsuję wszystko :))
      Sama zaczęłam się zastanawiać, czy ja zdradzałam co jest moim zamiarem w Muspelheim. Szczerze, nie pamiętam. To jakie osoby są na obrazku, każdy widzi. Dlaczego? To dłuższa i o wiele bardziej skomplikowana historia. Jeśli ktoś liczy na typowe Sasuhina, może się rozczarować. Za to może spodobać się komuś, kto lubi moje poczucie humoru i przygody.
      No i mnie masz!!! Kto dodaje "I" przy bonusie? No niby to zależy od zainteresowania czytelniczek i czytelników, ale nie robi się tego jeśli nie ma się chęci dalej pisać. Opowiadanie w końcu jest uznane za zakończone i co za tym idzie, nie musi się pojawiać w ankietach, gdzie głosują inni, aby wybrać co chcą przeczytać. To opowiadanie jest w pewnym sensie wyjątkowe. Pamiętam jak został mi ostatni (ten naprawdę ostatni) rozdział do napisania. Wtedy wpadł mi pomysł na inne zakończenie, całkowicie rozwalające system. Matko, jak ja chciałam je wykorzystać. Żyłam nim przez wiele dni, dopracowywałam w głowie szczegóły. Potem przeczytałam Skorupę od deski do deski i plan upadł. Od wizyty Shisuiego w biurze Obito realizowałam swój nietypowy pomysł na zakończenie historii. Powstawały wątki, które miały znaleźć swoje wytłumaczenie w przyszłości. Wprowadzając swój bombowy plan, zamknęłabym drogę temu, co powstało wcześniej. Nie byłoby żadnego bonusu, nie wyjaśniłoby się choćby to, skąd Shisui wziął się w biurze Obito, ani dlaczego Itachi zatrudnił Hinatę i dlaczego musiała pracować w dziale mostów.
      To właśnie jest wyjątkowe w tym opowiadaniu. Kiedyś powstanie coś, co to WSZYSTKO wyjaśni. Nie planuję żadnego z innych opowiadań prowadzić w ten zagmatwany sposób, dlatego jak coś innego się skończy, to będzie to koniec ostateczny. Przynajmniej tak będzie na tym blogu i na dzień dzisiejszy :)

      Powodzenie przy LL się przyda. Ostatnio miałam tak mało czasu na pisanie, że z bólem w sercu muszę przyznać iż ani Muspelheim, ani Skorupa-bonus, nie pojawiło się z takim zakończeniem, jakie planowałam. Zabrakło mi chwili, aby dopisać do momentu, w którym miała pojawić się ostatnia kropka. Dlatego w Skorupie można odnieść wrażenie, że to normalne życie Hinaty z Obito. Może chociaż LL zakończy się lepiej.
      Sorry, że aż tyle naklikałam. Dużo słów, mało konkretów. Nie wiem czy rozwiałam choć jedną z Twoich wątpliwości. W każdym razie, fajnie, że dalej czytasz moje wpisy.
      Dzięki za komentarz :)

      Usuń
  4. Kurdeee, znowu się spóźniłam :/ Gome!
    Wgl, to Cię kocham XD To takie cudne to było, że noooo <3 <3 <3
    Aż bym się nie obraziła za inne dodatki, dotyczące np. Itasia, czy przeszłości Minoru ;D (ale ja nic nie sugeruje...). Rozwaliła mnie ta ostatnia scena. Chyba trzy razy ją przeczytałam i nadal płaczę ze śmiechu. Chciałabym to widzieć na własne oczy :D
    Pozdrawiam i jeszcze raz przepraszam, że tak późno :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spoko loko :) Nie ma za co przepraszać. Miło, że znalazłaś chwilę czasu, aby jednak zajrzeć :) Inne dodatki? :) nic nie mówię, nic nie zdradzam :) będzie tak jak to sobie zaplanowałam i tyle :p
      Lubię wywoływać uśmiech na twarzach innych. Fajnie, że się udało. Domyślam się, że śmiech wywołała reakcja Kenjiego :) choć może nie tylko :))
      Dzięki za komentarz :)

      Usuń
  5. Noo, wreszcie spiołem(dobrze to napisałem?) moje cztery litery i przeczytałem ten bonusik. Ostatnio mam takiego lenia, że po prostu nie chciało mi się, choć przez tydzień miałem tą stronę zostawioną w zakładce. Ale już jest i mogę się podzielić opinią.
    Bardzo ciekawy i przyjemny rozdział. Nie zabrakło w nim humoru, ale też i dramatu. Nieźle pokazujesz związek Obito i Hinaty: niby wszystko dobrze, ale nie wszystko jest kolorowe. To plus! Dodatkowo zaskoczyła mnie forma. Dotąd każdy bonus, jaki czytałem, to sielanka, gromada dzieci, najlepiej spotkanie po latach i wspomnienie początku miłości. Tu nieduży skok w czasie, rozwinięcie, ale też i nie zakończenie. Jakbyś "przypadkiem" miała ponownie coś o nich napisać ;). Ale to już w decyzji Twojej i weny.
    Rozdział na plus, na błędy nie patrzyłem, bo zaciekawiła mnie treść. Życzę "oby tak dalej", weny, chęci i czasu. Wszystko to jest potrzebne, aby stworzyć dobry rozdział. I tego Ci właśnie życzę.
    Pozdrawiam!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fajnie, że jakoś się zmotywowałeś do przeczytania. Ja czasem też mam takiego lenia. Miło, że jednak się jakoś zmotywowałeś :)
      Hehe... no mój bonus jest nietypowy, to fakt. W poprzednich komentarzach już się dużo na jego temat rozpisywałam, to też teraz jakbyś chciał więcej się dowiedzieć, to odsyłam wyżej.
      Dzięki za komentarz :)

      Usuń