W pomieszczeniu było słychać jedynie ciche kliknięcia
myszki, oraz jakąś spokojną muzykę w tle. Biuro wyglądało prawie jak obumarłe.
Prawie, ponieważ na jednym z pięter w dalszym ciągu świeciło się światło, co o
godzinie pierwszej pięćdziesiąt cztery w nocy, nie mogło być czymś normalnym. W
dziale mostów to jednak nikogo nie dziwiło. Stało się czymś tak powszechnym, że
mogłoby zacząć uchodzić za namiastkę rytuału. Przy ostatnim z kliknięć dało się
usłyszeć głęboki wdech i wydech. Obito przetarł oczy i przeciągnął się na
krześle. Wstał, a na jego twarzy pojawił się uśmiech, kiedy oczy spoczęły na
kanapie. Spała tam jego jego lepsza połowa. To też już podchodziło pod normalność. Ona
nie potrafiła wytrzymać tak długo na nogach jak on. Dlatego kiedy była
zmęczona, kładła się w jego gabinecie i przesypiała czas, kiedy on pracował.
Oczywiście wielokrotnie proponował jej aby pojechała do domu i tam położyła się
we wygodnym łóżku, ale ona nie lubiła przebywać sama w wielkim, pustym domu.
Będąc tu z nim, mogła nacieszyć oczy jego widokiem, przejrzeć za pomocą
telefonu internet, bądź pomóc mu, jeśli tylko miała w sobie tyle siły. Robiła
to też dlatego, że uwielbiała to jak ją budził i mogła przypilnować, aby
wracając nie zatrzymał się na miejskiej latarni. Raz widziała, jak głowa mu
leci ze zmęczenia i choć sama nie czuła się dobrze, zażądała zamiany miejsc.
Uchiha momentalnie się rozbudził, widząc jak niezdarnie sobie radzi, i od razu
sam nadawał się do jazdy, jakby był świeżutko obudzony. Myślała, że na nią
nakrzyczy, ale on w domu przyciągnął ją do siebie i z uśmiechem na ustach powiedział,
że powinien jej chyba kupić auto, które samo jeździ, w przeciwnym razie będzie
się martwił za każdym razem, kiedy wsiądzie za kółko. Odrzekła mu wtedy, że
takich jeszcze nie ma dopuszczonych do użytku publicznego. On tylko szerzej się
uśmiechnął i kazał jej wyciągnąć wnioski, aby wiedziała, co to dla niej
oznacza. Więcej nie dał jej auta, aby gdzieś pojechała sama. Siadała za kółkiem
tylko wtedy, gdy on był obok i czuwał nad sytuacją. Nie krzyczał, nie pouczał i
choć czasem się krzywił, to swoje rady przedstawiał w postaci żartów. Nie
chciał jej zrazić, a wiedział, że kobiety potrafią w tych kwestiach być bardzo,
ale to bardzo delikatne. Nie wiedział tylko, że to jego obecność tak bardzo ją
stresowała, a ona chcąc wypaść jak najlepiej w jego oczach, popełniała
niedorzeczne błędy, jak na przykład najechanie na krawężnik podczas skręcania w
mało uczęszczanych alejkach. Chciała się wtedy zapaść pod ziemię. Obito w
żartach zgonił winę na projektanta drogowego, który za pewne źle wyrysował kąt
i że gdyby uwzględnił kąt Hyugi, to taka sytuacja nie miałaby miejsca. Szybko
też zmienił temat, na dużo weselszy, przez co Mała się rozluźniła i jechała
dużo lepiej niż chwilę wcześniej.
Uchiha potargał sobie włosy i poszedł do łazienki.
Przed powrotem do domu, musiał zrzucić z siebie choć część kawy jaką wypił, aby
nie zasnąć przy smętnych melodiach, które puszczał, odkąd Hinata zasnęła. Gdyby
siedział sam, włączyłby coś mocniejszego. Nie chciał jednak, aby ona się
obudziła. To, że on był popieprzony i tak katował swój organizm, pracując jak
maszyna, nie oznaczało, że i ona miała na tym cierpieć. Dlatego ta część jego,
w której rządziło sumienie, krzyczała na to, że pozwala jej tu zostawać. Ta
druga część cieszyła się jak dziecko z obecności Małej. Ona była lekarstwem na
wszystko i narkotykiem dla duszy. Po skończonej pracy przychodził moment na
obudzenie śpiącej Hyugi. Robił to w różny sposób. Czasem gilgotał jej stopy,
głaskał włosy, muskał skórę na rękach, nogach, całował w usta. Tym razem
stwierdził, że położy się na nią, dociskając do kanapy. Twarz zanurzył w jej
szyi, a czując ruch pod sobą, zaczął całować skórę za uchem. Jęknęła cichutko,
więc on posunął się dalej. Jego usta sunęły po linii żuchwy, aż dotarły do jej
warg. Pocałunek był zachłanny, a oboje tak samo gorliwie angażowali się w
niego. Po dłuższej chwili chciał się oderwać, ale jej uścisk na to nie
pozwolił. Zatrzymała go przy sobie. Kiedy spojrzał w jej oczy, wiedział czego
teraz od niego oczekiwała. Była zbyt nieśmiała, aby otwarcie mu powiedzieć. Zdradzało
ją jednak spojrzenie i ciało. Dłonią przesunął po jej policzku. Powieki jej
opadły, głowa odchyliła się do tyłu, a dłonie mocno zacisnęła na jego koszulce.
Poruszyła biodrami. Uśmiechnął się znacząco. Zastanawiało go, czy zdaje sobie
sprawę z tego, że ocierając się o jego krocze, pobudza jego męskość. Taka
niewinna i taka sprytna, szumiało mu w głowie. Językiem przesunął po jej
odsłoniętej szyi. Zamruczała z aprobatą, a on ściągnął ramiączko bluzki,
zaczynając znaczyć skórę na ramieniu. Dość szybko odkrył jak bardzo lubi, gdy
dotyka ją w tym miejscu. W zadowoleniem zaobserwował, jak jej ciałem wstrząsnął
dreszcz. Właśnie tak odkrył jej słabość. Zawsze reagowała tak samo, kiedy na
cel obierał jej ramiona. Kiedy doszedł do dekoltu, ostatecznie pozbył się jej
ubrania osłaniającego część od pasa w górę. chwile później i on nie posiadał na
sobie już koszulki. Hinata spoglądała na jego odsłonięty tors ze zagryzioną
wargą. Przylgnął ponownie do niej, tak że ich klatki piersiowe się stykały.
- "Z" czy "bez"? - Wyraźnie
zaakcentował ostatnie słowo.
- Bez. - Tak bardzo zaschło jej w gardle, że
odszepnęła cicho.
To nie był żaden szyfr, tylko zwykłe pytanie dotyczące
użycia prezerwatywy. Spodobało im się tak bardzo kochanie bez
zabezpieczeń, iż postanowili zdać się na tak zwany kalendarzyk. Obito któregoś
dnia oznajmił, że ona ma pilnować tego kiedy mogą, a on będzie odpowiedzialny
za to, aby w razie potrzeby, zawsze mieć przy sobie foliową paczuszkę. Wyraziła
wtedy swoją obawę, czy aby będzie w stanie to przewidzieć. On spokojnie jej
odrzekł, że to jej ciało i kto jak ona sama, ma wiedzieć to lepiej. Na pytanie:
"Co będzie jeśli się pomylę i zajdę w ciążę?", on ucałował ją w czoło
i odrzekł spokojnie, choć trochę smutno: "Nie musisz się tego obawiać, bo
to się nigdy nie wydarzy." Dopiero, gdy odszedł kawałek dalej i stojąc
tyłem do niej, dodał: "Pamiętaj, że nie jesteś jedyną kobietą z którą
spałem, a jak dotąd nie dostałem żadnej kartki na dzień ojca". Możliwe, że
to był ten moment, kiedy powinni pogadać o wspólnej przyszłości i ewentualnym
potomstwie, ale dziewczynie zabrakło odwagi. W końcu nie powiedział jej
jeszcze, że ją kocha. Możliwe więc nie planował przyszłości z nią, choć
zachowywał się tak, jakby mieli się nigdy nie rozstawać.
- Jakieś życzenia? - Zapytał w momencie, kiedy rozpinał
guziki przy jej spodniach.
Często zadawał to pytanie, bo liczył, że któregoś dnia
odważy się i zdradzi mu jedną ze swoich fantazji. Nie zapytał czy jakąś ma, bo
to jak pytać pszczołę czy lubi nektar. Seksualne fantazje są czymś normalnym.
Jedne są przyzwoite, drugie wyuzdanie, a czasami to coś absurdalnego, bądź
scena z któregoś snu, ale zawsze jest chociaż jedna. On na przykład chciałby ją
posadzić nagą na swoim firmowym biurku i zadowolić na różne sposoby. Kiedyś
swój plan wprowadzi w życie, ale jeszcze Mała była zbyt nieśmiała i nieświadoma
piękna swojego ciała.
- Abyś nie przestawał. - Odpowiedziała mu z trudem
zaczerpując powietrze. Jej oddech był nierówny i zbyt płytki.
Uśmiechnął się cwaniacko. Jak mógłby przestać w
takiej chwili? W ogóle nie rozumiał jakim cudem miał wcześnie w sobie tyle
wstrzemięźliwości w stosunku do niej. Nie był pewny, czy potrafiłby się teraz
zatrzymać nawet, gdyby ktoś wszedł do nich i stanął obok. Potem by tego kogoś
rozszarpał, ale teraz nie chciał nawet słyszeć o tym, że czegoś mu nie wolno.
Jedyną osobą jaka mogłaby go powstrzymać, była ona. Tylko, że Mała go nie
chciała powstrzymywać. Ona też się tego domagała i możliwe, że przez mgnienie
nawet bardziej od niego.
Uwielbiał tą chwilę, kiedy byli po seksie. Po porannym
brali wspólnie prysznic, aby przedłużyć chwilę wzajemnej bliskości. Wieczorami
leniwie tulili się do siebie. Wszystko pachniało wtedy inaczej, a serce biło
jak szalone, mimo zakończenia fizycznych zmagań.
- Powinniśmy się już zbierać. Na pewno jest bardzo
późno. - Wyszeptał jej do ucha. Sam nie miał ochoty się ruszać, ale nie byli u
siebie, więc nie mogli tu zostać.
- Jeszcze chwilka, proszę. - Wypowiadając te słowa,
nasunęła jeszcze bardziej na nich koc, który Obito miał na wyposażeniu w razie
czego. Uniosła głowę, by spojrzeć w jego oczy. - Pięć minut.
- I ani minuty dłużej. - Odpowiedział jej z uśmiechem.
Nie mógł jej odmówić, kiedy robiła słodką minkę, przypominającą mu kota ze
Shreka.
Wtuliła się w niego mocniej. Przymknął oczy, by
bardziej skupić się na jej zapachu. Czuł się cudownie, aż za dobrze. Przyjemny
stan przerwało mu szarpnięcie za ramie. Otworzył oczy i nie spodobało mu się to
co dostrzegł. Odruchowo zaciągnął wyżej koc, osłaniając Hinatę i jednocześnie
nie zwracając uwagi na to czy czasem nie odsłania samego siebie. Za oknem było
jasno, a przed nim stał niezadowolony Minoru.
- Radzę ci szybko się budzić, bo zaraz będzie tu cały
dział i nie wydaje mi się, abyś chciał być przyłapany przez resztę w takich
okolicznościach.
Kiwnął mu jedynie głową. Minoru zanim wyszedł, wcisnął
na pilocie zasłanianie żaluzji i zamknął drzwi za sobą.
- Wstawaj, Hyuga. - Obito odezwał się podniesionym
głosem.
To, w połączeniu z jego odsunięciem się od niej,
nieprzyjemnie wyrwało ją ze snu.
- Coś się stało? - Zapytała na wpół zaspanym głosem.
Nigdy nie budził jej w taki nieprzyjemny sposób.
- Jest rano. Ubieraj się, zanim ktoś przyjdzie.
- Rano? To znaczy która? - Zapytała dalej oszołomiona
sytuacją. - Ktoś już jest?
- Minoru. On mnie obudził. - Wciągnął spodnie i
podszedł do biurka. Stuknął palcem dwukrotnie w ekranik telefonu. – Kurwa! Jest
ósma trzydzieści siedem. Ubieraj się szybko, proszę.
- Może po prostu pomyślą, że przyszliśmy wcześniej.
- Mało wiesz o facetach. Nie każdy, ale część z nich
na pewno zauważy, że masz te same ciuchy co wczoraj. - Podszedł do swojej
szafki i wyciągnął świeżą koszulę. Potem złapał za kluczyki i dokumenty. - Jedź
do domu i doprowadź się do porządku. - Włożył jej w dłonie trzymane przedmioty.
- Jakby kto pytał, to miałaś coś do załatwienia z rana, dlatego mnie
przywiozłaś do biura i pojechałaś w swojej sprawie.
- Czemu nie pojedziesz ze mną?
- Bo muszę tu być o dziesiątej, a nie zdążymy do tego
czasu wrócić.
- To nie ma sensu. Nawet jeśli ktoś domyśli się
prawdy, to przecież oczywiste, że sypiamy ze sobą. - Ubrana stała już z
dezaprobatą patrząc na jego poczynania.
- Nie zmuszę cię. Nie chcę jednak, aby ktoś mówił, że
zostajesz tu tak długo tylko dlatego, aby się ze mną pieprzyć. Nie chcę też, by
podważano twoje zaangażowanie w pracę. Nawet jeśli w tym dziale nie padnie
żadne złe słowo na twój temat, to nie wiadomo jak to będzie w innych. Plotki
się roznoszą szybko. Jeśli ktoś cię obrazi, będę się musiał z nim bić, by
odszczekał obelgi. Chcesz tego? - Zapytał lekko podenerwowany.
- Ja chcę tylko ciebie i nie obchodzi mnie co inni o
mnie powiedzą. - Uśmiechnęła się do niego ciepło. - Pojadę tylko dlatego, że
nie chcę abyś bił się z innymi z mojego powodu. - Wiedziała, że z tym biciem to
nie mówił na poważnie. Jego lekki uśmiech w połączeniu z uniesioną brwią,
potwierdzał jej przypuszczenia. Obito straszy, ale ma wystarczająco duży zasób
słów i argumentów, aby nie uciekać się do użycia siły. - Coś chciałbyś z domu?
- Czyste majtki i... jestem trochę głodny. - Podrapał
się w tył głowy.
- Załatwione. - Zasalutowała mu i wyszła.
Nieśmiało uśmiechnęła się do Minoru. Wychodząc na
korytarz zdecydowała się na pójście schodami. W ostatniej chwili minęła windę i
doszła do klatki schodowej, kiedy cichy dźwięk zasygnalizował, że metalowe
drzwi windy się otworzyły i wyszły z niej dwie dyskutujące ze sobą osoby.
Przylgnęła do ściany, oddychając ciężko i mając nadzieję, że nikt jej nie
zauważył. Po stopniach schodziła ostrożnie, z lekką przesadą. Gorzej było z
wyjściem z biura, aby nikt jej nie zauważył. Pomyślała, że gdyby Obito z nią
był, to mogłaby wyjść tylnym wyjściem. Przypomniała sobie jednak, że ma jego
klucze do auta, a to przy nich jest kluczyk do wymienionych drzwi. Kiedy
chciała włożyć klucz do zamka, one otworzyły się. Stanął w nich Itachi, tak
samo zaskoczony jak ona.
- Dzień dobry. - Rzucił, przerywając ciszę i
niezręczną sytuację.
- Dzień dobry. - Odpowiedziała nieśmiało, nie patrząc
mu w oczy.
- Z tego co wiem, tylko dwie osoby posiadają klucz do
tego zamka i jedną z nich jestem ja. - Rzucił spokojnym tonem.
- Co to za laska, co się wymyka z biura z samego rana?
- Do uszu obojga doszedł melodyjny, kobiecy głos.
Hinata podniosła głowę i przyjrzała się dziewczynie.
Była piękną, długonogą blondynką. Miała niezwykle niebieskie oczy, o odcieniu
rzadko spotykanym. Wysportowana, ale jednocześnie bardzo kobieca. Ubrana dość
zwyczajnie, a mimo tego wyglądało, że ubrania są skrojone dla niej. Dodatkowo
to dziwne uczycie, gdy się na nią patrzyło, tak jakby ją znała, choć mogłaby się
założyć, że spotkała ją pierwszy raz w życiu.
- Poznacie się innym razem i w innych okolicznościach.
Hinata najwyraźniej się gdzieś śpieszy, a my też nie mamy zbyt dużo czasu.
- Racja. Ruszajmy, bo ja zaraz muszę wychodzić, więc
mamy góra godzinę. - Blondynka przecisnęła się przodem i zaczęła wchodzić po
schodach.
- Myślałam, że ty i... - Hyuga nie dokończyła, bo
zaschło jej w ustach na myśl, że Itachi wykorzystał Andy i teraz spotyka się z
idealna blondynką.
- Nie wyciągaj pochopnych wniosków, Hinato. - Odrzekł
spokojnie, aczkolwiek dosłyszała w jego głosie naganę. - Radziłbym ci też nie
patrzeć na nią z taką wrogością, bo możliwe, że stanie się członkiem rodziny
Uchiha i będziesz ją dość często widywać. Lecz póki na jej palcu nie pojawi się
pierścionek, zachowaj dla siebie fakt, że kiedykolwiek ją tu widziałaś. Mogę na
ciebie liczyć?
- Tak. - była mu to winna. Zrobił dla niej wiele
dobrego. - A co z Andy? - Wypaliła zanim zdołała się ugryźć w język.
- Andy to zupełnie inna sprawa. - Uśmiechnął się i
może powiedziałby coś więcej, ale z góry schodów słychać było nawoływania.
- Itaś, idziesz? Dasz jej buzi innym razem, teraz twój
czas należy do mnie.
- Już idę. - Odpowiedział blondynce. - To do
zobaczenia później. - Zwrócił się do Hinaty i odszedł.
Nie pomyślała o nim dobrze. usiadła na schodach i
chwilę zastanawiała się co to ma oznaczać. Po biurze rozeszło się jak tornado,
że prezes spotyka się ze szwagierką Minoru. Niektórzy nawet dokuczali czerwonowłosemu że
teraz dostanie od Itachiego podwyżkę, aby on mógł przypodobać się nowej
rodzinie.
Minoru nic nie mówił, ale widać było, ze nie do końca
mu się to wszystko podobało.
Hinata chwilę siedziała na jednym ze stopni, kiedy doszedł
do niej dźwięk telefonu. Na wyświetlaczu pojawiło się imię Obito. Odebrała,
starając się zachowywać normalnie.
- Słucham.
- Coś się stało? - Jego głos był dość niespokojny.
- Nie, skąd ten pomysł?
- Wyszłaś prawie pół godziny temu, a auto dalej stoi
na swoim miejscu.
- Skąd to wiesz? - Była zaskoczona zarówno tą
informacją, jak i faktem, że minęło już tyle czasu. Widocznie ostrożność jaką
podjęła była zbyt przesadzona.
- Mam dostęp do kamer.
- Aha. - W sumie nie powinno to ją zaskoczyć. Był
Uchiha, a ta firma należała do jego dziadka. Chociaż właściwie teraz ta firma
należała po części też do niego.
- To co się dzieje? - Tym razem nie było już troski w
głosie. Można było dosłyszeć bardziej zniecierpliwienie.
- Pomyślałam, że jeśli chwilę poczekam, to nikt mnie
nie zauważy. - Wytłumaczyła się nadciągając trochę fakty.
- Już wszyscy są w biurze, więc możesz być spokojna.
- Dobrze, to idę. Już właściwie jestem na parkingu.
- Hyuga, - Chwilę się wstrzymał. Nie chciał jej
pouczać, ani dawać kazań, ale musiał coś powiedzieć - jedź ostrożnie.
- Dobrze. Postaram się nie zarysować ci auta.
- Dobrze wiesz, że nie to mam na myśli.
- Więc co? - Zapytała licząc na szczerą odpowiedź.
Doszła do samochodu i rozejrzała się po parkingu. Dostrzega najbliższą z kamer
i zaczęła w nią patrzeć licząc, że on ją właśnie teraz obserwuje.
- Kiedy się denerwujesz, stresujesz innych kierowców
na drogach. Jeszcze któryś z nich dostanie zawału.
Słysząc jego wesoły ton miała ochotę się uśmiechnąć,
choć było jej też smutno.
- Jak to miło, że martwisz się o innych kierowców, a
ja przez chwilę pomyślałam, że zależy ci na moim bezpieczeństwie. - Puknęła się
w głowę, jakby chciała wybić sobie z głowy tą myśl. - To ruszam, bo nie dotrę
do południa. Pa. - Nic mu nie dała odpowiedzieć, tylko się rozłączyła.
W samochodzie kliknęła na przycisk z numerem dwa.
Obito zapisał ustawienia fotela i lusterek pod nią, twierdząc, że drugi raz nie
będzie się w to bawił. Nawet nie pytał co ona na to, bo skoro siadała za
kółkiem jego auta, to czemu miałby tego nie zrobić? Na takiej samej zasadzie
kupował rzeczy do domu. "Jeśli czegoś potrzebujesz, to powiedz. Skoro tu
mieszkasz, masz się tu czuć tak swobodnie, jakby to był też twój dom."
Powiedział jej to, a później wcisnął jedną z kart, bo wspomniała, że przydałaby
się szafka w sypialni, na niektóre z jej drobiazgów.
Hinata była przekonana, że Obito miał na myśli właśnie
to, że martwi się o nią, bo ona nie jest za dobrym kierowcą. Wiedziała, ale
chciała to usłyszeć. Wcześniej wydawało jej się, że to nie takie ważne, że
czyny wystarczą. Teraz jednak nie była taka pewna. Zanim zapaliła silnik, jej
telefon obwieścił nadejście smsa. Spojrzała na telefon.
OBITO: Możesz nawet skasować to auto, mam gdzieś to co
się z nim stanie, ale zadrap sobie chociażby paznokieć, to przekonasz się, jaki
jestem gdy się złoszczę. Daj znać jak dojedziesz do domu i gdy będziesz
wyjeżdżać.
Westchnęła i odłożyła telefon. Nie była przecież zła
na Obito, tylko na dzisiejszą pobudkę i Itachiego. Może nawet nie tyle zła, co
rozczarowana. Skoro tak idealny mężczyzna jak Itachi spotykał się z kilkoma
dziewczynami w tym samym czasie, to czy to normalne i powszechne? Czy Obito też
mógłby tak postępować, gdyby nie spędzała z nim każdej chwili? Nie była bojową
osobą, ale gdyby jakakolwiek dziewczyna pojawiła się w życiu Obito i chciała go
jej odebrać, to chyba wydrapałaby jej oczy. Po tym co przeszła, nie odpuściłaby
tak łatwo. Nie poddawała się, aby go zdobyć, a teraz nie poddałaby się, bo nie
wyobrażałaby sobie, że mogłaby go stracić.
Koło dziesiątej na drogach nie ma zbyt dużego ruchu,
to też Mała bez problemu dojechała do domu. Dopiero gdy stanęła w łazience i
zobaczyła jak wygląda, podziękowała w myślach Obito, że ją tu przysłał. Włosy
miała w nieładzie, ubrania wygniecione, a w niektórych miejscach ubrudzone. Jej
zapach też nie powalał.
W dodatku rozmazał się jej lekko makijaż. Żaden z
kolegów z pracy nie pomyślałby o niej dobrze, gdyby ją taką zobaczył. Uchiha
miał również rację w tym, że zaczęłyby się jakieś plotki po czymś takim. W
końcu jej koledzy z pracy często lubili sobie dogryzać, a mieliby przegapić
taką okazję? Oni nie traktują tego jakoś złośliwie, ale zdarza się, że
przesadzą i niektóre z tekstów mogą zranić.
Usiłując doprowadzić się do porządku, stwierdziła, że
faceci to jednak mają lepiej. Obito wystarczy, że przejedzie ręką po głowie i
włosy już ma w swoim charakterystycznym nieładzie, bez poprawiania. Nie maluje
się, więc nie musi się bać, że pod oczami ma czarne ślady od tuszy, jeśli
wieczorem go nie zmyje. Może też założyć tą samą koszulę co dzień wcześniej, no
bo ma po kilka takich samych i o ile nie jest zbyt mocno wygnieciona bądź
brudna, to ciężko odróżnić noszona od świeżej. No i nikt mu nic nie powie, bo
jest szefem, który może bardzo dużo w tej firmie.
Starała się ogarnąć w miarę szybko. Zrobiła też
kanapki na śniadanie dla swojego mężczyzny. Co do obiadu, postanowiła kupić coś
po drodze. Wszystko zajęło jej sporo czasu, ponieważ zajrzała jeszcze do
cukierni. Do pracy dotarła dopiero przed dwunastą. Mało kto zwrócił uwagę na
jej przyjście. Minoru powiedział ciekawskim, że miała coś do załatwienia, a
żadnego z nich nie interesowało szczególnie co to mogło być. Bardziej
zaskakujące okazało się pojawienie Obito z samego rana. Jednak takie sytuacje
zdarzały się, gdy Uchiha miał spotkanie, albo jakiś ważny projekt, to też
większość założyła, że tak po prostu jest. Koło dziesiątek do działu mostów
weszło dwóch mężczyzn w garniturach z czarną teczką. Minoru powitał ich i
zaprowadził do pokoju szefa. Żaluzje pozostały zasłonięte. Obito wiedział, że
przy poważnych rozmowach, jego goście czują się o wiele swobodniej, gdy nie
patrzy nikt na nich z tyłu, dlatego nie odsłaniał widoku na swoich pracowników.
Minoru wprowadził gości do środka i zaproponował kawę. Zebrał zamówienia, po
czym udał się do pomieszczenia gospodarczego. Trójka mężczyzn zasiadła przy
biurku. Kiedy rudowłosy wrócił, rozłożył kawę, cukier oraz mleko, wyraźnie
unikając wzroku swojego szefa. Brunet zaklął w duchu. Nietypowe zachowanie
podwładnego musiało być spowodowane tym, co widział po przyjściu do firmy. Nie
wróżyło to nic dobrego. Postanowił jednak skupić się na rozmowie. Po godzinie
zaczął się nieco denerwować. Wyciszył telefon, ale zerkał na niego, obserwując,
czy pali się zielona dioda sygnalizująca nadejście smsa. Czekał na wiadomość od
Małej, a świadomość iż takowa nie nadchodzi zaczęła go niepokoić. Rozmowy skończyły
się dopiero o dwunastej trzydzieści. Gdy wstawał, chwycił telefon w dłoń i
dyskretnie wsunął do tylnej kieszenie spodni. Odprowadzając gości, szedł z
mocno bijącym sercem. Myśl, że wyjdzie i nie zobaczy jedynej kobiety mostowca w
dziale, napawała go lękiem. Już raz stracił bliska osobę w wypadku
samochodowym. Drugiej takiej straty by nie przebolał. Pamiętając jak powinien
się zachować, przepuścił dwóch mężczyzn przodem. Sam wychodząc, od razu zerknął
na lewo. Była tam. Siedziała przy biurku tak, jakby nic się nie stało. Cała,
zdrowa i bez widocznych zarysowań. Odetchnął z ulgą. Był spokojny jednak tylko
przez chwilę. Kiedy winda zamknęła się, a z jego oczu zniknęła dwójka
dzisiejszych gości, Obito wyciągnął szybko telefon. Tak jak myślał, nie znalazł
żadnej wiadomości. Schował elektroniczne urządzenie i podszedł do biurka swojej
dziewczyny. Obiema dłońmi uderzył z impetem w stolik Hinaty, pochylając się nad
nią. Dziewczyna podskoczyła. W oczach bruneta dostrzegła złość, podobną do tej,
jaką widziała, gdy zrobiła błąd w projekcie. Wtedy dostała paskiem po tyłku.
Przypominało jej się jak ją wtedy zapiekło i aż czuła ból towarzyszący tamtej
chwili.
- Hyuga, - wysyczał przez zęby, potęgując nieprzyjemne
wrażenie - czyżby popsuł ci się telefon? - Nie krzyczał. Mówił cicho, nie
żałując złowrogiego tonu.
- Nie, działa... - Wykrzywiła usta w dziwnym grymasie.
Nie napisała, kiedy dojechała do domu. Nie dała też znać, że wyjeżdża. -
Zapomniałam.
- Następnym razem mam ci wiązać nos na kokardkę, abyś
pamiętała? - Zapytał nieco spokojniej, choć dalej z gniewną miną.
- Przepraszam. - Wypowiedziała cicho, pochylając
głowę.
Nic jej nie odpowiedział. Odepchnął się od blatu
kołysząc stolikiem i poszedł do siebie. Dziewczyna chwilę siedziała,
zastanawiając się jak powinna się zachować. Mogłaby przeczekać jego wzburzenie.
Już zdążyła zauważyć, że kiedy złość mu przechodzi, odsłania żaluzje, a kiedy
jest wściekły odcina się od reszty działu. To jak ostrzeżenie: "Lepiej tu
nie wchodź." Jak dotąd parę razy udało jej się go uspokoić swoją
obecnością. Wystarczyło, że przytuliła się do niego. Czuła wtedy jak jego
oddech staje się spokojniejszy i a ciało się odpręża.
- Hinata! - Przyciszonym głosem, z głębi stali odezwał
się Kenji. W dziale zajmował się głównie liczeniem statyki, przez co ostatnio
miał masę roboty. - Weź go jakoś udobruchaj. Chcę dziś wcześniej wyjść, a nie
powinienem, więc musi być w dobrym humorze, by się nie rzucać.
Pokiwała mu głową, choć nie była przekonana czy to
dobry pomysł.
- Właściwie to czemu się złości? Od rana zachowuje się
jakby miał sraczkę. - Sho wtrącił się do rozmowy. - Nawet się nie przywitał,
tylko burknął coś przelotnie. - Hinata i Minoru nic nie odpowiedzieli. To co
wydarzyło się rano powinno zostać tajemnicą. Mała w końcu wstała. Wzięła ze
sobą paczkę i poszła do pokoju za szklaną ścianą. Zamknęła cicho drzwi. Obito
siedział oparty na kanapie. Głowę odgiął do tyłu, przez co wystawała mu z tyłu.
Oczy skrył pod powiekami.
- Mam dla ciebie śniadanie. - Korzystając, że Obito to
łasuch, warto było zacząć od czegoś związanego z jedzeniem.
- Zamknęłaś drzwi?
- Tak.
- To co masz do jedzenia? - Spojrzał na nią jednym
okiem.
- Kanapki. - Prychnął z rozczarowaniem. - Za to na
drugie śniadanie kupiłam ci pączki.
Na to zareagował z większą aprobatą.
- Jest południe, więc bardziej czas na drugie
śniadanie, niż na pierwsze. Kanapki mogą zostać na podwieczorek.
Podeszła bliżej i podała mu paczkę z cukierni. Złapał
ją za rękę i wciągając na swoje kolana, tak aby siedziała przodem do niego.
Palcem przesunął po jej dolnej wardze.
- Nie chcę cię kontrolować. Nie chodzi mi o to gdzie
jesteś, tylko o potwierdzenie, że nic ci nie jest. Rozumiesz? - W jego głosie
nie było już złości.
- Rozumiem. Kompletnie wyleciało mi z głowy, że mam do
ciebie napisać. Myślałam, że jeśli się pospieszę, to będzie dobrze. Nie złość
się na mnie.
- Już mi przeszło. - Przyciągnął ją bliżej siebie i
pocałował. Nie opierała się.
Potrzebował tego. Namacalnego dowodu, że nic jej się
nie stało i dalej wszystko jest tak jak być powinno. Wtuliła się w niego mocno.
W głowie powstała myśl: "On by mi tego nie zrobił. Nie zaczął by się
spotykać z inną za moimi plecami."
- Chętnie bym cię tu zatrzymał, ale czeka mnie dziś
dużo pracy. - Odezwał się lekko zachrypniętym głosem.
- Jeszcze chwila. Pięć minut i sobie idę.
- Hmmm. - Zaśmiał się cicho do jej ucha. - Za bardzo
ci pobłażam, a potem pięć minut przeradza się w całą noc i sporą część poranka.
- To jednorazowy przypadek. - Zrobiła skruszoną minę.
Oddałaby wiele, aby takie chwile jak ta trwały dużo dłużej.
Przyłożył dłoń do jej policzka. Kciukiem przesunął po
jej dolnej wardze.
- Przyjdzie czas, że dam ci dużo więcej niż pięć
minut, ale nie dziś. - Jedynie delikatnie ją cmoknął w usta, po czym zaczął się
podnosić, przymuszając ją do tego samego. - Przywiozłaś mi majtki?
- Tak. - Z siatki z jedzeniem, wyjęła mniejszą
paczuszkę z jego bielizną.
- To dobrze, bo suwak od spodni drapie mnie po
jajkach.
Uniósł brew, a na jego ustach pojawił się figlarny
uśmieszek. Był pewny, że nikt teraz nie odważy się wejść do środka, dlatego bez
skrępowania zdjął spodnie, dowodząc, iż zamówiona bielizna była mu bardzo
potrzebna. Hyuga z rumieńcami na policzkach zatapiała oczy w jego poczynaniach.
Lubiła go obserwować, a on znajdował przyjemność w jej zachowaniu, kiedy się
rozbierał. Sprawiała, że czuł się atrakcyjny tak jak kiedyś.
Zanim wyszła, odsłonił całą ścianę, ponownie widząc
wszystkich swoich pracowników. Uśmiechnęła się do niego, a on odpowiedział jej
tym samym. Ewidentnie nie był zły. Hinata zadowolona z siebie, zasiadła przed
swoim komputerem.
- Dzięki, Hinata. - Dobiegł ją przyciszony głos Kenjiego.
- Jesteś zajebista.
- Szybko ci poszło. Dobrze mieć w drużynie kogoś, kto
potrafi uspokoić szefa. - Sho posłał jej oczko, a inni przywtórzyli mu,
podpisując się pod jego słowami.
Obito zajrzał do umowy jaką właśnie zawarł z dwójką
mężczyzn. Podrapał się po głowie. Nie było żadnych szans, że się wyrobią na
czas przy aktualnym stanie zatrudnienia. Mógłby podzielić się pracą z innymi
działami, ale to nie było dobre rozwiązanie na dłuższą metę. Uniósł głowę i
chwilę przyglądał się swojej dziewczynie.
- Dałbym radę, ale wtedy... - urwał swoją przyciszoną
wypowiedź, po czym dodał prawie bezgłośnie - nie będę miał dla ciebie czasu. - Podniósł słuchawkę telefonu i
wybrał numer wewnętrzny do swojego asystenta. - Potrzebne mi plany wydatków na
ten rok i pula jaka została przeznaczona na rozwój firmy. Dasz radę załatwić mi
to jak najszybciej? - Zapytał bez jakichkolwiek wstępów.
- Już idę. - Minoru odłożył telefon, bez pytania po co
mu to.
W dziale inwestycji przywykli do widoku
czerwonowłosego mężczyzny z działu mostów. Pierwszy raz, kiedy tu przyszedł,
odmówiono mu udzielenia jakiejkolwiek informacji. Prosił, ale nic nie wskórał.
Wrócił do Obito, przepraszając, że mu się nie udało. Uchiha spojrzał na niego
spode łba, po czym podniósł się i zabrał ze sobą swojego pracownika. Wpadł do działu
inwestycji jak burza. Stanął na środku i gwizdnął tak głośno, że każdy zwrócił
na niego uwagę.
- Szanowne panie i panowie, - zaczął nonszalancko -
ten chłopak - dłonią uderzył w ramię swojego pracownika, nieco zbyt mocno, bo młody
mężczyzna lekko ugiął się od ciężaru uderzenia - to Minoru, mój asystent. Jak
go po coś tu wysyłam, to liczę, że mi to przyniesie. Dziś nie będę pytał, kto
mu odmówił udzielenia informacji. Za drugim razem zapytam, a wtedy przyjdę tu i
pogadam w cztery oczy z tą osobą. Od razu ostrzegam, że mój czas jest cenny,
więc każde pięć minut stracone bez sensu w tym dziale, odbiję sobie na premii
osoby odpowiedzialnej.
- Nie masz takiego prawa. - Odrzekła mu główna
księgowa.
- Tak myślisz? - Podszedł do niej i zmroził ją swoim
uchihowskim spojrzeniem. - Chcesz się o tym przekonać? Może naskarż na mnie do
prezesika.
- On ma kryminalna przeszłość, dlatego nie możemy...
- Tak? - Odrzekł z chytrym uśmieszkiem na twarzy.
Wiedział, że to o to właściwie chodziło. Już na starcie skreślili Minoru, bo
był karany. - To się nazywa przewrotność losu. Ty go potępiasz za to, za co ja
go szanuję. Masz go traktować jak każdego z asystentów szefów działu, a nawet
lepiej. Zrozumiałaś? - Spojrzenie miał groźne, przez co zdawał się dużo większy
i straszniejszy.
- Tak. - Kobieta skuliła się nieco w sobie, choć
starała się w dalszym ciągu grać odważną.
- No to super. - Obito klasnął w dłonie, a jego twarz
przyodział uśmiech. Podszedł do Minoru, potargał mu włosy. - To przynieś mi to
co chciałem, a ja skoczę po piąta kawę tego dnia. Gdyby koś ci powiedział coś
niemiłego, wal do mnie jak w dym.
Wyszedł, a w dziale rozeszły się jedynie szepty na
temat zaistniałej sytuacji.
Od tamtego czasu minęło kilka lat, a panie z
inwestycji i księgowości zdążyły się przekonać, że Minoru to miły mężczyzna,
który jest bardzo uprzejmy, pomocny i konkretny. Za każdym razem, kiedy
potrzebne były jakieś papiery z działu mostów, dostarczał je na czas i w
kompletnej formie. Na jego widok szczególnie jedna z dziewcząt bardzo szeroko
się uśmiechała. Wiedziała, że jest już żonaty i świata poza swoją żoną nie
widzi, ale miło było jej z nim rozmawiać. Udzieliła mu wszelkich potrzebnych
informacji. Wydrukowała potrzebne dokumenty i z szerokim uśmiechem,
odprowadziła do wyjścia.
Minoru przed wejściem do szefa, wziął głęboki oddech.
Czuł się głupio po tym czego był świadkiem, choć to właściwie nie była jego
wina. Wiedział, że zrobił dobrze budząc ich, ale mimo tego nie dawało mu to
spokoju. Zastanawiał się czy powinien przeprosić, albo coś innego zrobić. Nie
wiedział jak ma spojrzeć w oczy szefa, który już nie raz udowodnił jaki jest
wrażliwy na punkcie Hinaty. Zapukał przed wejściem, co było czymś nowym,
zwłaszcza, że Obito był sam i czekał na te papiery.
- Mam to, o co prosiłeś. - Położył przed nim dokumenty
przegotowane przez księgową, nie podnosząc wzroku. - Gdybyś... będę u siebie. -
Wyszedł przyspieszonym krokiem.
- Kurwa. - Burknął Uchiha. Wiedział, że tak się nie da
pracować.
Obito wyszedł z biura dziarskim krokiem
- Minoru, wstawaj! - Rzucił rozkazującym tonem.
Czerwonowłosy wstał, lecz zanim zdążył o cokolwiek
zapytać, na jego twarzy wylądowała pięść szefa.
- Teraz jesteśmy kwita?
Minoru siedział na podłodze. Podniósł wzrok na szefa i
lekko się uśmiechnął, po czym kiwnął mu głową. Uchiha odwrócił się, ale
przystanął jeszcze na chwilę, gdy usłyszał głos asystenta.
- Obito, ja bym ci przywalił mocniej.
- Nie kuś losu, chłopcze. - Rzucił za siebie z
rozbawieniem, po czym poszedł do swojego biurka.
- Ja pierdziu... coś ty mu zrobił? - Zawołał Sho.
- Tylko mi kurwa nie mów, że ty też chciałeś wcześniej
wyjść z pracy. - Lekko załamany odezwał się Kenji, tracąc nadzieje, na
wykonanie swojego dzisiejszego planu dnia.
Hinata podeszła do Minoru z chusteczką.
- Co się stało? - Zapytała przyciszonym głosem.
- Nic. - Odpowiedział Minoru z lekkim uśmiechem na
twarzy.
Chciała mu pomóc, ale on stwierdził, że da sobie sam
radę. Z ust starł wierzchem dłoni strużkę krwi, jaka pociekła z rozciętej
wargi. Poszedł do łazienki, aby się ogarnąć, a reszta dyskutowała o tym co
mogło się wydarzyć. Hinata nie brała udziału w dyskusji. Przez szybę
obserwowała swojego chłopaka, nie rozumiejąc co się właściwie stało. Obito bywał
porywczy, ale nigdy nie widziała, aby zaatakował kogoś. Owszem, miała okazję
obserwować go jak wyżywał się na worku bokserskim, a skoro jednym ciosem
potrafił powalić Minoru, to co zrobiłby mu, gdyby zaatakował swojego pracownika
tak jak podczas treningu? Musiał być bardzo silny i choć znała go od roku,
mieszkali ze sobą kilka tygodni, to w dalszym ciągu tak mało o nim wiedziała.
* * * * *
Moi kochani czytelnicy. Dziękuję Wam, że dalej tu zaglądacie. Za wszystkie słowa, które piszecie w komentarzach pod postami. To, że dalej coś piszę i tu publikuję, to wyłącznie Wasza zasługa. Przepraszam, że tak wiele razy Was zawodzę. Może przyjdą jeszcze czasy, kiedy będę miała więcej wolnych chwil na przelewanie moich myśli i pomysłów w słowo pisane. Może np.: na emeryturze, podobno wtedy jest dużo wolnego czasu. Tylko to jeszcze bardzo duuuuużo lat :))) Tak poważnie, to mam nadzieję, że będzie dużo lepiej.
Przy okazji życzę Wam spełnienia marzeń w Nowym Roku. Niech będzie lepiej niż w poprzednim roku.
Przy okazji życzę Wam spełnienia marzeń w Nowym Roku. Niech będzie lepiej niż w poprzednim roku.
Świetny rozdział ^^ Zamierzasz pisać więcej takich bonusów? Mam nadzieję, że tak :)
OdpowiedzUsuńJa tam mogłabym pisać więcej. Lubię tą parę, a Obito uwielbiam, chociaż bywa trudnym człowiekiem. Czy będę, zależy od zainteresowania tych co czytają. Jak pojawi się kolejna ankieta, to zobaczymy, czy Obito wkupił się w serca wystarczająco dużej ilości osób.
UsuńDziękuję za komentarz 😀
Cześć!
OdpowiedzUsuńCzytam twoje opowiadania od pewnego czasu, ale dopiero teraz zdecydowałam się pozostawić po sobie komentarz. Mam nadzieję, że nie będziesz miała ma za złe mojej dotychczasowej bierności ;)
Bonusik jest naprawdę MEGA! Fakt,że nie przedstawia żadnych dramatycznych zdarzeń ani nie zamyka wątków, na które czekamy niecierpliwie, ale czyta się go bardzo przyjemnie. Jedno słowo użyte przez Obito opisujące Hinatę w pierwszym akapicie wprawiło mnie w konsternacje- oblubienica. Czy w tym miejscu nie powinno być ulubienica? Wątpię żebyś zaręczyła główną parę opowiadania bez informowania o tym czytelników. Może ja coś przegapiłam? Jeśli tak jest to przepraszam za niepotrzebne zwrócenie uwagi.
Nie mogę się już doczekać nowego rozdziału LL. Od ostatniej publikacji przeczytałam wszystko ponownie ze trzy razy i zawsze znajdowałam nowych kandydatów na Kacpra, Anioła i zwykłych ochroniarzy :D Nie łudzę się, że ten rozdział odpowie na wszystkie moje pytania, ale nadal będzie to krok bliżej punktu kulminacyjnego całej opowieści.
Mam nadzieję, że miałaś spokojne i radosne święta oraz szampańskiego sylwestra. Życzę Ci żeby 2018 rok był dla Ciebie jak najbardziej owocny w każdej dziedzinie życia twojego jak i rodzinki. Obyście byli szczęśliwi i zdrowi :)
Pozdrawiam
Olenka <3
Oczywiście, że nie mam Ci za złe. Wiem, że nie każdy ma życzenie zostawiać po sobie pamiątkę w postaci komentarza. Miło mi, że się jednak zdecydowałaś na napisanie co sądzisz o mojej amatorszczyźnie, czego dowodem jest nieszczęsna "oblubienica". Jeśli ta parka się kiedykolwiek zaręczy, to nie omieszkam tego opisać ;)
UsuńNo tak, dramatów nie było i z pozoru niewiele się wydarzyło. Jeśli w przyszłości powstaną kolejne bonusy, to ten rozdział jest dobrym wstępem do nich.
LL - ech... a ja boję się do niego zasiąść. Aby ten rozdział się pojawił muszę napisać coś, czego jeszcze nie potrafię ująć w słowa. Niby wiem jaki efekt chcę uzyskać, ale jak do niego dojść? Podobnie mam z PG. Tam też głowa mi paruje z intensywności przemyśleń, a to co podpowiada wyobraźnia słabo mnie zadowala. Chyba wolałabym napisać którykolwiek rozdział do innego z opowiadań. Dlatego tym bardziej utwierdzam się w tym, że ankieta w której czytelnicy wybierają co chcą przeczytać, jest słuszna, bo może przymusić do przełamania się i wejścia na właściwy tor :))
Dziękuję za życzenia. Oby się spełniły. Również życzę Ci jak najlepiej. Niech ten rok będzie lepszy niż poprzednie razem wzięte. :))
Dziękuję za komentarz :)
Przepraszam za tak długą nieobecność, ale wiesz jak to jest, dużo rzeczy do zrobienia, mało czasu... Staram się czytać na bieżąco, niestety komentowanie idzie mi gorzej.
OdpowiedzUsuńDzień w Raju:
Wiem, że ciężko to teraz określić, ale ile mniej więcej planujesz rozdziałów? Wspominałaś, że będzie krótkie, krótsze czy dłuższe od Skorupy?
Jestem bardzo ciekawa jaka będzie tu Hinata. Zazwyczaj to dookoła niej się wszystko kręci, tym razem będzie inaczej? Czy to tylko taki wstęp?
Jak bardzo zamierzasz rozwijać wątki kryminalne? W pierwszych rozdziałach było ich sporo, a akcja opierała się głównie na nich. Czy Hinata będzie powiązana z jaką zbrodnią? Napisałaś, że ma dużo ciężkich problemów.
Muspelheim:
Jeszcze nie do końca rozumiem co chcesz tam zrobić, ale lubię śmieszne opowiadania, więc na pewno będę czytać. To będzie SasuHina? Przepraszam, ale nie pamiętam czy już gdzieś o tym wspominałaś, a wole poświęcić czas na napisanie komentarza, niż szukanie tej informacji. ( A przy okazji jestem strasznie leniwa. ;-P )
Skorupa:
Dzięki Tobie również pokochałam tą parkę! Będę prawdopodobnie zadowolona z każdego kolejnego bonusu,nawet jeśli nie miał by jakieś niewiarygodnie ciekawej akcji, z chęcią poczytam o ich "zwykłym" wspólnym życiu. Cieszy mnie również to, że już zaczęłaś numerować bonusy, to znaczy, że możemy się spodziewać kolejnych części. Może kiedyś doczekam się herbatki?
Ale uważaj, bo jeśli będziesz kończyć każde opowiadanie tak jak "kończysz" Skorupę, to pisanie tego bloga zajmie Ci wieczność.
Labirynt Luster:
Cieszę się, że nie byłam w miejscu publicznym, kiedy się dowiedziałam, że niedługo będzie kolejny rozdział, bo po prostu skakałam z radości. To dziwne, mimo że to opowiadanie najbardziej mnie irytuje to i tak od dłuższego czasu to na nie czekam najbardziej. Mam nadzieje, że w najbliższym rozdziale sporo się wyjaśni.
Bardzo przepraszam za błędy, ale w jak najkrótszym czasie staram się przekazać jak najwięcej treści, co niestety robi swoje...
Dużo weny, powodzenia z LL i oczywiście wszystkiego co najlepsze w Nowym Roku!
Lisek
O tak! O co chodzi z tym czasem, że nieustannie przecieka prze palce?
UsuńDzień w Raju ma z założenia być krótkie. Tylko Poświęcenie i Skorupa Żółwia pisałam w postaci długich rozdziałów. Tu tekstu na każdą notkę jest i będzie mniej. Dlatego ilościowo będzie tego mniej. Rozdziałów ciężko powiedzieć ile wyjdzie. Nie będę nawet strzelać, bo choć wiem co chcę tu napisać i w jakiś sposób mam obmyślane wszystkie wątki, to kiedy piszę, daję się ponieść wyobraźni i ona dyktuje warunki. Ciężko z tym walczyć, a gdy próbuję zagęścić, aby upchnąć jak najwięcej w małej ilości tekstu, to albo jest to słabe, albo do bani i kończy wtedy pod naporem klawisza "delete".
Jakie będzie to opowiadanie? Myślę, że tu akcja bardziej skupi się na Sasuke, choć nie jedynie. Lubię próbować różnych rzeczy. Fakt, że zabrałam się za tego typu historię, już jest dla mnie wyzwaniem. No i myślę, że chyba spróbuję pociągnąć to opowiadanie przynajmniej jeszcze przez jakiś czas w stylu jaki jest do tej pory. Sama jestem ciekawa jak to mi wyjdzie. Wątek kryminalny, jaki pojawił się w pierwszych rozdziałach, miał pokazać to jaki jest Sasuke. Jego przeszłość jest nieco inna niż w innych opowiadaniach, dlatego i on jest inny. Nie będę zdradzać co dalej planuję, bo jeszcze powiem o jedno słowo za dużo i popsuję wszystko :))
Sama zaczęłam się zastanawiać, czy ja zdradzałam co jest moim zamiarem w Muspelheim. Szczerze, nie pamiętam. To jakie osoby są na obrazku, każdy widzi. Dlaczego? To dłuższa i o wiele bardziej skomplikowana historia. Jeśli ktoś liczy na typowe Sasuhina, może się rozczarować. Za to może spodobać się komuś, kto lubi moje poczucie humoru i przygody.
No i mnie masz!!! Kto dodaje "I" przy bonusie? No niby to zależy od zainteresowania czytelniczek i czytelników, ale nie robi się tego jeśli nie ma się chęci dalej pisać. Opowiadanie w końcu jest uznane za zakończone i co za tym idzie, nie musi się pojawiać w ankietach, gdzie głosują inni, aby wybrać co chcą przeczytać. To opowiadanie jest w pewnym sensie wyjątkowe. Pamiętam jak został mi ostatni (ten naprawdę ostatni) rozdział do napisania. Wtedy wpadł mi pomysł na inne zakończenie, całkowicie rozwalające system. Matko, jak ja chciałam je wykorzystać. Żyłam nim przez wiele dni, dopracowywałam w głowie szczegóły. Potem przeczytałam Skorupę od deski do deski i plan upadł. Od wizyty Shisuiego w biurze Obito realizowałam swój nietypowy pomysł na zakończenie historii. Powstawały wątki, które miały znaleźć swoje wytłumaczenie w przyszłości. Wprowadzając swój bombowy plan, zamknęłabym drogę temu, co powstało wcześniej. Nie byłoby żadnego bonusu, nie wyjaśniłoby się choćby to, skąd Shisui wziął się w biurze Obito, ani dlaczego Itachi zatrudnił Hinatę i dlaczego musiała pracować w dziale mostów.
To właśnie jest wyjątkowe w tym opowiadaniu. Kiedyś powstanie coś, co to WSZYSTKO wyjaśni. Nie planuję żadnego z innych opowiadań prowadzić w ten zagmatwany sposób, dlatego jak coś innego się skończy, to będzie to koniec ostateczny. Przynajmniej tak będzie na tym blogu i na dzień dzisiejszy :)
Powodzenie przy LL się przyda. Ostatnio miałam tak mało czasu na pisanie, że z bólem w sercu muszę przyznać iż ani Muspelheim, ani Skorupa-bonus, nie pojawiło się z takim zakończeniem, jakie planowałam. Zabrakło mi chwili, aby dopisać do momentu, w którym miała pojawić się ostatnia kropka. Dlatego w Skorupie można odnieść wrażenie, że to normalne życie Hinaty z Obito. Może chociaż LL zakończy się lepiej.
Sorry, że aż tyle naklikałam. Dużo słów, mało konkretów. Nie wiem czy rozwiałam choć jedną z Twoich wątpliwości. W każdym razie, fajnie, że dalej czytasz moje wpisy.
Dzięki za komentarz :)
Kurdeee, znowu się spóźniłam :/ Gome!
OdpowiedzUsuńWgl, to Cię kocham XD To takie cudne to było, że noooo <3 <3 <3
Aż bym się nie obraziła za inne dodatki, dotyczące np. Itasia, czy przeszłości Minoru ;D (ale ja nic nie sugeruje...). Rozwaliła mnie ta ostatnia scena. Chyba trzy razy ją przeczytałam i nadal płaczę ze śmiechu. Chciałabym to widzieć na własne oczy :D
Pozdrawiam i jeszcze raz przepraszam, że tak późno :D
Spoko loko :) Nie ma za co przepraszać. Miło, że znalazłaś chwilę czasu, aby jednak zajrzeć :) Inne dodatki? :) nic nie mówię, nic nie zdradzam :) będzie tak jak to sobie zaplanowałam i tyle :p
UsuńLubię wywoływać uśmiech na twarzach innych. Fajnie, że się udało. Domyślam się, że śmiech wywołała reakcja Kenjiego :) choć może nie tylko :))
Dzięki za komentarz :)
Noo, wreszcie spiołem(dobrze to napisałem?) moje cztery litery i przeczytałem ten bonusik. Ostatnio mam takiego lenia, że po prostu nie chciało mi się, choć przez tydzień miałem tą stronę zostawioną w zakładce. Ale już jest i mogę się podzielić opinią.
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy i przyjemny rozdział. Nie zabrakło w nim humoru, ale też i dramatu. Nieźle pokazujesz związek Obito i Hinaty: niby wszystko dobrze, ale nie wszystko jest kolorowe. To plus! Dodatkowo zaskoczyła mnie forma. Dotąd każdy bonus, jaki czytałem, to sielanka, gromada dzieci, najlepiej spotkanie po latach i wspomnienie początku miłości. Tu nieduży skok w czasie, rozwinięcie, ale też i nie zakończenie. Jakbyś "przypadkiem" miała ponownie coś o nich napisać ;). Ale to już w decyzji Twojej i weny.
Rozdział na plus, na błędy nie patrzyłem, bo zaciekawiła mnie treść. Życzę "oby tak dalej", weny, chęci i czasu. Wszystko to jest potrzebne, aby stworzyć dobry rozdział. I tego Ci właśnie życzę.
Pozdrawiam!!!
Fajnie, że jakoś się zmotywowałeś do przeczytania. Ja czasem też mam takiego lenia. Miło, że jednak się jakoś zmotywowałeś :)
UsuńHehe... no mój bonus jest nietypowy, to fakt. W poprzednich komentarzach już się dużo na jego temat rozpisywałam, to też teraz jakbyś chciał więcej się dowiedzieć, to odsyłam wyżej.
Dzięki za komentarz :)