piątek, 27 kwietnia 2018

Labirynt Luster - Rozdział 37


O zgrozo! Co ja zrobiłam? Propozycja Sakury była tak kusząca, że z niej skorzystałam. Ojciec i cała ekipa moich ochroniarzy patrzyli mi skrupulatnie na ręce, Kacper kazał mi nie podejmować decyzji pod wpływem emocji, rozpoczęłam nawet specjalny trening pod okiem Yukari i gdy nadeszła pierwsza próba, koncertowo dałam plamę. Przecież to, że Itachi chciał się ze mną spotkać, nie oznaczało, że muszę iść za szkołę. Mogłam po prostu go olać i zaraz po zajęciach, udać się do domu, lekceważąc jego smsa. Co mnie podkusiło, aby wyjść przed końcem zajęć, by zminimalizować spotkanie go do zera? Otóż nie byłam w stanie odpowiedzieć na to pytanie i zdecydowanie nie mogłam zrzucić winy na Różową Burzę. Ona chyba też chciała nieco ochłonąć po spotkaniu z Sasorim, a mi było to wybitnie na rękę. Wyciągnęła mnie do kina. Leciała jakaś tam komedia romantyczna.Średnio potrafiłam się na niej skupić, mimo dobrych recenzji. Przez większość czasu zastanawiałam się co takiego chciał mi powiedzieć Uchiha. Czy dać do zrozumienia, że miedzy nami już nigdy nic nie będzie i nie życzy sobie żadnych ataków na jego dziewczynę? No bo raczej nie prosić o wybaczenie. Był z nią, wszyscy o tym mówili, a on nie zdementował plotek. Z drugiej strony on tego nigdy nie robił. Było mu wszystko jedno kto i co o nim mówi. Ludzie i tak gadają. Coraz bardziej nie podobało mi się jego podejście. Choć dalej mi na nim zależało, to czułam również wielką złość i rozczarowanie. Czemu akurat Tsukino? Jest tak wiele dziewcząt w szkole, a to musiałabyć akurat ta, której nienawidziłam całym sercem? Ciekawiło mnie czy teraz też Itachi patrząc mi w oczy, powiedziałby, że nie jestem jego przygodą. Może on inaczej nazywał takie dziewczęta. Ja, Hinata Terumi, nie była przygodą Itachiego Uchihy, ja byłam jego zdobyczą. I tyle!Śpiewka skończona, czas na następną. Wszystko na to wskazywało. Tego dnia na moich oczach trzymałTsukino za rękę, pozwolił się jej do siebie przytulać, pocałować publicznie w usta, sam też trzymał ją w objęciach. Tyle zarejestrowały moje oczy. Nie chcę nawet wiedzieć, jak daleko się posunęli, gdy byli sami. Widziałam wystarczająco dużo i byłam pewna, że tak szybko nie wymażę tych wspomnień. Nie chciałam go już więcej spotkać, rozmawiać z nim, słyszeć jego głosu, spoglądać w oczy. Postanowiłam wytrwać w swoich postanowieniach.Niezależnie co by się nie działo, on miał przestać dla mnie istnieć.
Do domu wróciłam tylko trochę później niż w zwyczajny poniedziałek. Emocjonalnie czułam się potwornie wykończona. Najchętniej pojechałabym do rezydencji. Musiałam jednak trzymać pion i nie poddawać się tak łatwo. Skoro już uciekłam, to mogłam chociaż nadrobić swoje zachowanie odpowiednią postawą po szkole. Włączyłam więc muzykę z komputera i rozłożyłam się na łóżku. Wyobrażałam sobie, że otacza mnie woda. To miał być mój sposób na wyciszenie myśli, przed zabraniem się za lekcje. Wyrwało mnie pukanie do drzwi.
- Proszę. - Odpowiedziałam, unosząc się do siadu.
- Nie byłam pewna czy wróciłaś, tak cichutko weszłaś. - Kurenai obdarzyła mnie ciepłym uśmiechem, który pokrzepiał lepiej niż kubek ciepłej czekolady. Czasami wyobrażałam sobie, że tak właśnie zachowywałaby się moja mama, gdyby żyła. Wyczułaby, że coś jest nie tak i przyszła obdarzyć mnie właśnie takim uśmiechem, abym poczuła się lepiej.
- Tak wyszło. - Odrzekłam odwzajemniając jej uśmiech. Lubiłam ją bardzo. Nie mówiłam jej o wszystkim, ale często rozmawiałyśmy na różne tematy. Przez poprzednie dwa lata była ze mną każdego dnia, a nasze relacje stały się dużo bardziej zażyłe. Nie widziałam w niej członka mojej ochrony, tylko kogoś, kto jest mi rodziną.
- W takim razie chodź. Masz gościa. - Po tych słowach zniknęła, ale nie zamknęła drzwi. - Hinata już idzie. - Usłyszałam jej stanowczy głos, skierowany do kogoś, kto zapewne czekał pod drzwiami.
Westchnęłam ciężko. Nie miałam ochoty na przyjmowanie gości. Nie mógł być to Neji, bo sam by od razu przyszedł i na pewno wiedziałby czy jestem u siebie, czy też nie, więc Kurenai nie musiałaby tego sprawdzać. Odpadał również Kacper, bo on też by to wiedział i gdyby chciał ze mną rozmawiać, to zapewne gdzieś w pokoju znalazłabym kopertę ze swoim imieniem. Shino zawsze wcześniej dzwonił. Z Sakurą niedawno co się rozstałam. Został Kiba. O tak, to musiał być on. Przyjaźniliśmy się i lubiłam z nim spędzać czas, ale w tamtej chwili nie miałam ochoty na wizytę kogokolwiek, szczególnie osoby, która de facto stała w korytarzu przy drzwiach i czekała na mnie. Aż mnie wgniotło w podłogę. Stałam jak słup, gapiąc się wprost na sprawcę bałaganu w moim poukładanym niegdyś życiu.
- Hinato, nie zaprosisz kolegi? - Głos Kurenai przywołał mnie do porządku. 
- To nie jest mój kolega. - Odpowiedziałam tak pewnie, że aż mnie samą to zaskoczyło. Swój wzrok skierowałam na opiekunkę. - Ja go nawet nie znam. 
- To nie jest czasem ten chłopiec, który uczył cię matematyki?
W jej głosie było szczere zdziwienie. Złościło mnie to, bo nie wiedziałam czy gra, czy może nikt jej nic nie powiedział. Zarzucałam jej w myślach, że popełniła wielki błąd, wpuszczając go w ogóle do środka. Odwróciłam się ponownie w stronę bruneta. Stał i mnie obserwował. Czekał na co? Trzeba mieć tupet, aby przyjść tak po prostu do kogoś z pretensjami. Ja tej jego dziewczyny nawet nie tknęłam. Mógł mi więc odpuścić. Patrząc na niego, czułam, że jeśli szybko się go nie pozbędę, to najpierw wybuchnę, a później rozsypię się na drobne kawałeczki na ich oczach i długo nie będę się w stanie pozbierać. Wspomnienia kapitana drużyny Akatsuki tulącego Ropuchę i jej słowa, jakie wypowiedziała w łazience przez upokorzeniem mnie, te chwile, gdy byłam skłonna walczyć z całym światem, aby tylko udowodnić innym i sobie, że Itachi Uchiha to dobry człowiek, zbyt mocno się ze sobą mieszały. Co ja właściwie o nim wiedziałam? Wierzyłam w to co chciałam, nie dostrzegając żadnych przesłanek, jakie zsyłał mi los. Dałam się ponieść mojej naiwności. Może tata kazał Kacprowi nie ingerować, bo wiedział, że się sparzę i miałam dzięki temu dostać ważną lekcję, by nie ufać uczuciom, bo wypaczają rzeczywistość.
- To ktoś zupełnie inny. Oni tylko wyglądają tak samo. - W moim głosie dało się dosłyszeć żal i ból. Nie potrafiłam ukryć tego, jak bardzo zranił mnie w ostatnim czasie.
- To nieprawda. - Odezwał się, a ja poczułam jak po moich plecach przechodzi dreszcz.
- Masz rację. - Odrzekłam równie smutno jak on, z trudem hamując płacz. - Prawda jest znacznie gorsza. - Spojrzałam na Kurenai. Posłałam jej błagalne spojrzenie. - Dopilnuj proszę, aby trafił do wyjścia.
Szybkim krokiem poszłam do swojego pokoju, zamknęłam drzwi i oparłam się o nie. Serce waliło mi jak szalone. Nie chciałam się z nim spotkać za szkołą, to dorwał mnie w moim domu. Nie mogłam się czuć bezpiecznie w żadnym z miejsc, o których wiedział. Uświadomiłam sobie, że teraz nawet wizyty w schronisku będą mordęgą, bo cały czas będę się bała, że on może się również tam pojawić. Choć raz przydałaby się bojowość mojego pupila, ale jak na złość, zdrajca polubił Uchihę. Nie było co liczyć, że ponownie rzuci się na niego i ugryzie. Co on takiego w sobie miał, że potrafi oczarować tak wielu ludzi i jeszcze do tego zwierzęta? Po chwili Kurenai ponownie zapukała do mojego pokoju. Wzięłam kilka głębokich wdechów, po czym wpuściłam ją.
- Wszystko w porządku? - Zapytała z troską. Pokiwałam jej głową. - Na pewno?
- Tak.
Jak tylko wypowiedziałam to jedno, krótkie słowo, z moich oczu popłynęły kaskady łez. Nie byłam w stanie dłużej się hamować. Szlochałam jak dziecko. Wszystkie emocje jakie mi ostatnio towarzyszyły, skumulowały się razem i uderzyły z wielką siłą, burząc ostatnie barykady. Kurenai przytuliła mnie do swojej piersi, a ja się nie opierałam. Potrzebowałam jej dużo bardziej niż mogłabym przypuszczać. Płakałam tak kilka minut, a gdy mi trochę przeszło, usiadłyśmy razem w salonie. Zrobiła nam po kubku gorącego kakao, przyniosła jakieś ciasteczka i przykryła mnie puszystym kocem. Jak tylko upiłam pierwszego łyka, kazała mi opowiedzieć o tym co się stało. No i powiedziałam jej. Wygadałam się ze wszystkiego co było między mną i Itachim. Ja potraktowała mnie Tsukino tego dnia i wcześniej, zanim wyjechałam do ojca. Powiedziałam jej nawet to, że spaliśmy ze sobą. I tak już wszyscy o tym wiedzieli, więc po co było udawać, że tego nigdy nie było? Kurenai słuchała, nie wtrącając się żadnym słowem. Nie skrytykowała mnie, ani nie pouczała. Po godzinie byłam wykończona. Szczypały mnie oczy, bolały ręce i nogi, piekły policzki, głowa zdawała się być ciężkim klockiem, ale ciężar jaki nosiłam na serce zdawał się dużo lżejszy. Dalej bolało i kuło mnie na wysokości mostka. Teraz jednak czułam, że mogę jakoś sobie ze wszystkim poradzić. Cisza trwała, a ja zaczynałam coraz spokojniej oddychać. Podniosłam więc głowę, by spojrzeć na moją opiekunkę. Ona spoglądała spokojnie w zawartość swojego kubka.
- O czym myślisz? - Zapytałam, licząc na jakąś reakcję słowną z jej strony.
- Przypominało mi się jak ja byłam młoda. - Upiła łyk zimnego już kakao. - Wtedy wydawało mi się, że moje problemy to prawie koniec świata. Dorośli mieli bowiem nudne, poukładane życie, gdzie codziennie robili to samo, a ja przeżywałam burze i huragany. Im byłam starsza, tym problemy stawały się większe i większe, a ja musiałam sobie z nimi radzić. W końcu zrozumiałam, że bardzo się myliłam, myśląc, że dorosłość zmniejszy mi liczbę zmartwień. To co kiedyś było wielkiej rangi, stało się błahe.
- Jeśli chcesz mi powiedzieć, że przeżywam za bardzo… - Przerwała mi nie dając dokończyć.
- Nie chcę. Teraz jest ci ciężko i tak będzie jeszcze jakiś czas. Trudno stwierdzić jak długo. Szkoda, że nie dałaś mu powiedzieć, czemu przyszedł. Może wcale nie jest tak jak myślisz.
- Chciał mi nagadać, żebym dała spokój jego nowej dziewczynie.
- Skąd możesz to wiedzieć? Nie dałaś mu szansy na rozmowę. Wątpię aby przyjechał tu po to, by ci nagadać. Mógł to zrobić w szkole.
- Chciał, ale uciekłam. - Zaczęłam się trochę denerwować. Nie podobało mi się jej podejście. Nie powinna go bronić. Liczyłam, że stanie po mojej stronie.
- Ja tylko myślę, że skoro przyjechał aż tu i miał tyle odwagi, by zadzwonić do drzwi, to znaczy, że to co chciał ci powiedzieć, było ważne.
- Czemu stajesz po jego stronie? - Uniosłam głos, czując jak nowa fala łez, ciśnie mi się do oczu.
- Ja tylko prowadzę z tobą dialog i mówię głośno to, co myślę. Z boku cała ta sytuacja wygląda inaczej. Dużo w tym wszystkim sprzeczności. Nie wiem czy można nazwać chamem kogoś kto staje prawie na rzęsach, aby zbliżyć się do dziewczyny, mimo, że jest popularny, może mieć prawie każdą, a ta jedna ciągle go odtrąca. Z drugiej strony zranił wiele dziewcząt, do czego ci się przyznał. Myślisz, że taki prawdziwy kłamca by tak postąpił? Prawdopodobnie szedł by w zaparte, że te wszystkie plotki są wyssane z palca, a on nigdy by tak się nie zachował. Jesteś zakochana, dlatego jego zachowanie cię rani. Wątpię jednak, by przyszedł tu w złej wierze. Miał minę zbitego psa, co wykluczało chęć nagadania ci. Prędzej chciał cię przeprosić, coś wyjaśnić, albo po prostu poznać twoją wersje wydarzeń.
- Przeprosić za co? Nie chcę żadnych przeprosin, ani wyjaśnień. Na to już za późno. Teraz chcę go jedynie wyrzucić z mojej głowy. No i nie mów, że jestem zakochana. Nie jestem i nigdy bym nie pokochałabym kogoś takiego jak on.
- Powinnaś się położyć. Sen leczy wiele ran, również te nękające duszę i serce. Może rano spojrzysz na wszystko z innej perspektywy.
- Pewnie masz rację. - Byłam tak zmęczona, że w tej kwestii nie planowałam dyskutować. - Kurenai… - Odwróciłam się w jej stronę, zanim zniknęłam za drzwiami. - Mogłabyś nic nikomu nie mówić? No wiesz, chodzi mi o to, aby to co się stało, nie dotarło do Kacpra i ojca. Wystarczająco dużo razy dałam dziś plamę.
Podeszła do mnie i obdarzyła mnie ciepłym uśmiechem. Oczy miała spokojne, kojące.
- Gdyby ktoś zapytał, powiem jedynie, że kazałaś mi go odprawić i poszłaś się pouczyć. Może być? - Pokiwałam jej głową. Uśmiechnęłam się, czując że mam ją po swojej stronie. Ona zbliżyła się jeszcze trochę, pocałowała mnie w czoło, czego się nie spodziewałam. - Śpij dobrze.
- Dziękuję.
Dziękowałam jej za wiele rzeczy i myślę, że ona o tym wiedziała. Odeszła do kuchni zanieść brudne kubki, a ja dużo spokojniejsza, weszłam do swojego pokoju. Potrzebowałam snu i wypoczynku, a przede wszystkim wody. Chciałam jednak wytrzymać do weekendu, aby choć udawać silną przed ojcem i ochroną. To znaczyło, że musiałam wytrzymać jeszcze cztery dni w szkole, zanim będę mogła zarządzić weekend w rezydencji. Nie wyobrażałam sobie jednak położyć się spać bez chociażby prysznica. Musiałam zmyć z siebie brud tego dnia. Najdokładniej szorowałam miejsca, które dotknęła Tsukino. Po ostatnich wydarzeniach zaczęłam ją darzyć jeszcze większą nienawiścią. Powinnam jej wtedy coś odpowiedzieć, nagadać, że mnie to w ogóle nie obchodzi i może sobie brać Uchihę jeśli tylko chce.
Było mi ciężko, ale zawsze mogło być gorzej. Ojciec mógł nie mieć tyle wyrozumiałości w sobie, bo w końcu jestem jeszcze niepełnoletnia i obiecywałam mu, że będę się grzecznie zachowywać i nie rzucać w oczy. Tymczasem nie raz już piłam alkohol, włóczyłam się do późna z Sakurą i nie tylko, uciekałam czasem z zajęć, zamiast się uczyć bujałam w obłokach i jeszcze ta cała historia z Itachim. Całe szczęście, że nie zarządził powrotu, choć bywały chwile w których sama chętnie bym się spakowała i wróciła na stałe do siostry i taty, do mojej rodziny.
Zabieranie się za lekcje w moim stanie, nie miało sensu. Położyłam się więc, nastawiając sobie budzik trzy godziny wcześniej niż zazwyczaj. Rano zrobiłam wszystko co konieczne i wyszłam do szkoły. Obawiałam się tego dnia, ale o dziwo nic takiego się nie stało. Sakura burkała od czasu do czasu coś pod nosem, ciągnąc mnie w różne miejsca na każdej przerwie. Nie powiedziała tego wprost, ale odniosłam wrażenie, że nie chce bym natknęła się na Itachiego, ani Tsukino. W końcu nie wytrzymałam i powiedziałam jej, że nie jestem w aż tak złym stanie, aby na siłę ich unikać. Szybko pożałowałam swoich słów. Ona chciała dobrze, a ja niepotrzebnie na nią naskoczyłam. Swoją złość, powinnam ukierunkować z zupełnie innym kierunku. Przeprosiłam więc moją jedyną przyjaciółkę, poprawiając jej tym i samej sobie humor. Więcej już nigdzie nie chodziłyśmy. Często jest tak, że gdy nie chcemy kogoś spotkać, to mimo wszystko ciągle się na tą osobę natyka. Dlatego też ten dzień mogłabym nazwać wyjątkiem od tej reguły. Nie natknęłam się ani na Itachiego, ani na Tsukino. Nawet Sasori się nie pojawił. Przez chwilę nawet zastanawiałam się, czy oni nie zrobili sobie wolnego od szkoły. Dopiero przed końcem dnia dowiedziałam się, że po południu drużyna Akatsuki gra mecz w innej szkole, więc cały skład miał wolne. Szkoda, że ani ja, ani Sakura o tym nie wiedziałyśmy wcześniej. Pewnie obie byłybyśmy dużo bardziej spokojne. Mimo wcześniejszych obaw zdecydowałam się na wizytę w schronisku. Istniała spora szansa, że nie pojawi się tam niechciany osobnik. Całe szczęście było tak, jak liczyłam. Przebywanie z Shino, Kibą i Rambo doskonale ładuje akumulatorki. Chłopcy o nic nieprzyjemnego nie pytali, za co byłam im wdzięczna. Kiba wydawał się dużo weselszy niż ostatnio, ale najbardziej zadowolony był mój ukochany pupil. Wylizał mi całą twarz, koślawo podskakiwał i merdał kikutem jak oszalały. Było prawie idealnie. Mając czas, rozmyślałam nad słowami Kurenai. Może faktycznie powinnam dopuścić Itachiego do głosu. Bałam się tylko, że znowu ulegnę dziwnemu zaślepieniu i zamiast wytrwać w swoich postanowieniach, pozwolę się zranić jeszcze bardziej. Do domu wróciłam w dość dobrym nastroju. W duchu dziękowałam losowi, że tak ten dzień wyglądał, bo wieczorem czekała na mnie Yukari i Neji. Skoro już szkoliłam się, na super kłamczuchę, to mogłam zacząć od praktyki. Nie wiem czy udało mi się ich przekonać, że wszystko jest w porządku. W każdym razie oni nie pytali, a ja starałam się sprawiać jak najlepsze wrażenie. Zajęcia skończyły się, kiedy zaczęłam przysypiać. Było już dość późno, dlatego oboje pożegnali się, a ja w końcu mogłam odsapnąć. Tej nocy spałam dużo lepiej niż poprzednio i dłużej. Rankiem nie bałam się tego, co może mnie spotkać. Skoro poradziłam sobie wcześniej, to z czasem powinno być coraz lepiej. Wchodząc jednak do szkoły, szłam z pochyloną głową, unikając wszelkiego kontaktu wzrokowego z innymi uczniami. To było tak na wszelki wypadek. Gdzieś w środku mnie była obawa, że może przez przypadek dostrzegę scenę podobną do tej, jak Tsukino zareagowała po odciągnięciu jej od Sakury. Widok tej dwójki, całującej się czy też tulącej do siebie, mógł zachwiać spokojem, jaki udało mi się osiągnąć, czego w dalszym ciągu byłam boleśnie świadoma. Podjęte więc środki ostrożności wspomagały moje wczorajsze postanowienia. No i byłoby pięknie i cudownie gdyby nie drobny mały szczegół, który nawet przez chwilę nie przyszedł mi do głowy. Na trzeciej lekcji, nasza klasa musiała zająć się sama sobą, bo nasz nauczyciel się rozchorował i nie mógł dotrzeć na zajęcia. Dyrektorka przyszła do nas, zadając nam jakieś zajęcie, ale nikt praktycznie jej nie posłuchał, zajmując się swoimi sprawami. Jedna z dziewcząt, mianowicie Tenten, wyciągnęła kolorowy magazyn i zaczęła czytać. Początkowo dość cicho, dla wąskiego grona. Później trochę głośniej, bo liczba zainteresowanych się zwiększyła. Dopiero burzliwa dyskusja i znane mi nazwisko, przyciągnęły moją uwagę. Artykuł dotyczył pokazu mody, jaki się odbył w Mediolanie, a sensacją okazała się Hinata Hyuga, która wyrosła jak z podziemi i wystąpiła w nim w roli głównego gościa. Aż zrobiło mi się słabo. Dobrze, że siedziałam i mogłam podeprzeć głowę, bo już pojawiały mi się przed oczami białe plamy. Jednak nie zemdlałam.
- Kurdę, jaka kiecka. Też bym taką nosiła, gdybym miała tyle kasy co ona i taką figurę. - Tenten westchnęła, po podzieleniu się swoją opinią.
- Faktycznie niezła z niej laska. Inne modelki też wyglądają zajebiście, szczególnie ta młodsza Hyuga. - Słowa Naruto mnie trochę zdziwiły. Możliwe, że nawet lekko się zaczerwieniłam. Nie wiedziałam, że mu się podobam w wersji odważnej i bogatej Hinaty.
- Co ty w nich widzisz? - Zbulwersowała się Różowa Burza. - To nie możliwe aby mieć jednocześnie kasę, figurę i urodę. Na pewno są zrobione za pieniądze, a zdjęcia poprawione, by więcej facetów śliniło się na ich widok. Tatuś podpłacił fotografa i tyle.
- No ale przecież pokazały się w tym pokazie, jakby były brzydkie, to ten projektant by ich nie wziął. - Bronił się Uzumaki, ale z Sakurą trudno jest wygrać.
- Tego projektanta też pewnie podpłaciły. Przecież jak się ma miliony, to można wszystko. Zamiast gapić się na te sztuczne niunie, weź się rozejrzył głąbie. Nasza Hinata jest o niebo ładniejsza, od tej tutaj.
Na te słowa ponownie zrobiło mi się słabo. Jeszcze bardziej bałam się podnieść głowę. Przerażała mnie myśl, że to koniec, za chwilę wszystko się wyda i nie będzie już co ratować.
- Sasuke, a ty co myślisz o tych modelkach? - Uzumaki wziął gazetę i zaniósł ją do Uchihy, podtykając mu ją praktycznie pod nos, aby mógł się przyjrzeć.
- Weź to zabierz. - Brunet warknął na przyjaciela, ręką odpychając gazetę.
- No tylko spójrz i powiedź czy ci się podobają. - Blondyn dalej drążył temat, nie dając mu spokoju.
W Sali zapanowała cisza, zakłócana jedynie głośnym naleganiem Naruto. Dziewczęta zamilkły, licząc na odpowiedź Uchihy. Podobał się on większości z nich, to też chciały poznać również jego gust. Ja natomiast błagałam w duchu, aby ktoś spalił tą gazetę i więcej o niej nie wspominał.
- Dawaj to! - Sasuke ponownie warknął. Tym razem przyjrzał się dziewczętom wskazanym przez palec blondyna. - To na pewno puste lale. To też domyśl się, jaką jedynie formę znajomości mógłbym z nimi zawrzeć.
- Ty myślisz tylko o jednym. Ja pytałem, czy ci się podobają. - Uzumakiemu nie spodobała się odpowiedź.
- Nie. Wystarczy?
Naruto musiał odpuścić, bo Sakura wyrwała mu magazyn z dłoni i zdzieliła go nim przez głowę. Ciężko było ocenić jaki miała w tym wszystkim powód. Kiedy gazeta ponownie znalazła się w dłoniach Tenten, ona zaczęła czytać o innym wydarzeniu, a ja tylko odrobinę spokojniej zaczęłam oddychać. Nie chciało mi się uwierzyć, że nikt się nie zorientował. Przecież Hanabi była taka do mnie podobna. Przed oczami stanęły mi zdjęcia, które nie tak dawno podarował mi Kacper. Na nich moje i siostry podobieństwo mocno rzucało się w oczy. Teraz powinno też być widoczne. Wyglądało na to, że tego dnia będę nie tylko unikać Itachiego i jego nowej dziewczyny, ale również całej mojej klasy. Kiedy zadzwonił dzwonek na przerwę, zbierałam się najbardziej ślamazarnie ze wszystkich. Powolnym krokiem szłam w stronę drzwi. Zanim jednak opuściłam salę, ktoś zastawił mi ręką wyjście, blokując mnie w klasie. Podniosłam głowę odruchowo, a moje jasne tęczówki spotkały się z czarnym spojrzeniem. Dałam krok w tył, popełniając wielki błąd. Odsuwając się od wyjścia, straciłam ostatnią możliwość ucieczki. Sasuke zamknął drzwi, opierając się o nie i mierząc mnie groźnym spojrzeniem.

* * * * *

Przepraszam, ale nie miałam już siły sprawdzać. Do domu wróciłam po 24 i od razu zasiadłam przed klawiaturę. Dopiero skończyłam pisać i nie mam pojęcia jak ja jutro wstanę o 6 i będę funkcjonować. Musiałam jednak się wyrobić, bo w piątek wyjeżdżam i nie wiem kiedy później mogłabym zasiąść do pisania. Mam straszny deficyt czasowy. No ale nie ważne. Jak rozdział? Może być? Nie jesteście rozczarowani? Starałam się, słowo :) a że wyszło jak wyszło, to już inna sprawa :D

Życzę udanej majówki :)))




24 komentarze:

  1. OFICJALNIE CIĘ LINCZUJĘ!
    Jak można tak zakończyć rozdział?
    Kiedy napisałaś, że jeżeli skończysz tak jak zaplanowałaś wszyscy będą wściekli za zakończenie wyobrażałam sobie to zupełnie inaczej. Najpierw miały być jakieś głupotki z Sakurą potem coś tam, a na zakończenie pojawiłby się Itachi żebyśmy na tę rozmowę mogli czekać przez kilka kolejnych miesięcy. JAK JA SIĘ MYLIŁAM!!!
    Samo spotkanie skrócone do minimum za to nasz koszykarz postanowił sam się pofatygować do Hinaty. Zostaje dosyć brutalnie wyproszony, na dobrą sprawę z jego własnej winy (przecież już się nie znają). Za to mamy pewien przełom w rozumowaniu Hiny. Rozmowa z Kurenai to jedna z lepszych rzeczy, które widziałam w fanficach. Naprawdę, powiedziała jej to co większość czytających sobie myślała (a na pewno ja). Mam nadzieję, że dzięki temu niedługo dojdzie do szczerej rozmowy między głównymi bohaterami.
    Kolejny dzień i znowu sporo się dzieje. Rozmowy klasy o Hyudze były dosyć ciekawe, ale mam kilka wątpliwości. Skoro Hinata jest taka sławna to musieli o niej rozmawiać wcześniej. Dlaczego więc zareagowała na to tak panicznie? Czemu w ogóle rozmawiają o tym tak późno? Od tego pokazu musiały minąć ze dwa tygodnie, a raczej tak długo nie omawia się pokazów mody. Trochę smutne jest też, że musiała słuchać na swój temat od swojej najlepszej przyjaciółki. Oczywiście Sakura nie ma o niczym pojęcia, ale jeżeli Hina chciała wcześniej się jej przyznać to teraz na pewno ma wątpliwości.
    I teraz najważniejszy punkt programu. Sasuke chce gadać z Hinatą. Pytanie brzmi z Terumi czy Hyugą? Patrząc na rozmowę, która miała miejsce przed chwilą sugerowana nam jest ta druga opcja. Ja jednak mam wątpliwości. Przecież on jest chyba dziesiątym bystrzakiem, czy ktoś wyżej w rankingu nie powinien się domyślić? Chyba, że rozumie włoski i pod wpływem tego co usłyszał zaczął węszyć. Wywęszył coś i się domyślił. Co chce dzięki temu ugrać? Chce, żeby się odczepiła od Itachi'ego (już to przecież zrobiła), czy wręcz przeciwnie? Następną opcją jest to, że rozmawiał z bratem dowiedział się o czymś i chce ją jakoś skonfrontować. Może dowiedział się o tym jak wziął ją na wieżę w lesie, a oni sobie obiecali wziąć tam tylko te jedne jedyne, które zostaną ich żonami? Wcześniej pod moim komentarzem napisałaś,że nikt nie wie co w jego głowie siedzi więc może nie potrzebnie o tym myślę? Jeśli cały czas będziesz tak kończyć to opowiadanie to chyba nigdy nie zejdzie z topki w ankiecie.
    Zaczęłam się ostatnio zastanawiać ile jeszcze nam zostało do końca LL? W sumie jesteśmy dość mocno posunięci w fabule więc stawiałabym, że ponad połowa opowiadania za nami.
    Błędy:
    "Położyłam się więc, nastawiając sobie budzik trzy godziny wcześniej niż za zwyczaj (zazwyczaj)."
    W trakcie czytania widziałam jeszcze jeden, ale teraz nie mogę go odnaleźć jak potem coś znajdę to ci go prześle ;)
    Mam nadzieję, że majówka upłynie Ci bardzo miło bez obmyślania nowych wrednych zakończeń :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No wiedziałam, że lincz pójdzie, ale chyba taka już moja natura, a z naturą ciężko wygrać :) Możliwe, że masz rację z tym, że to opowiadanie ponownie znajdzie się w czołówce następnej ankiety. W sumie to dzięki tym ankietom ruszyło bardzo do przodu. Uwierzysz, że gdy wpadłam na pomysł tej historii, to zakładałam, że będzie to dłuższa jednopartówka? Oczywiście moje plany szybko legły w gruzach. Całość rozbudowała się tak bardzo, że Labirynt Luster można bardziej nazwać tasiemcem, w którym końca jeszcze nie widać. Czy jest to połowa? Obawiam się, że jeszcze nie. Ponieważ dość dawno temu powstał pomysł na to opowiadanie, to ilość wymyślonych zakończeń też jest znaczna. Niby mam spisaną tylko jedną, ale nie wykluczam, że wybiorę inny moment i np. zakończę je dużo szybciej niż planowałam. Przy takim układzie, zdecydowanie bylibyśmy już za połową. Póki czytelnicy lubią i nie nudzą się tą historią, póty ja zostaję przy spisanym pomyśle.
      To fakt, że Itachi pojawił się na krótką chwilę. Gdyby sytuacja dotyczyła Naruto, to wszystko wyglądałoby inaczej. Uchiha są mimo wszystko skrytymi i dumnymi ludźmi, to też jego pojawienie było i tak przejawem wielkiej odwagi. No a że wyszło jak wyszło... Trochę za długo się na to zbierał i wybrał bardzo kiepski moment.
      W zasadzie rozmowa z Kurenai to spontan. Nie planowałam jej wcześniej, ale kiedy zaczęłam pisać, słowa same pojawiały się na ekranie. Najpierw myślałam, że może jednak z niej zrezygnować, to też przeczytałam cały tekst dzień później i wtedy już nie myślałam aby go skasować. Jakiś wpływ na Hinatę będą miały słowa opiekunki, ale... no właśnie, zawsze jest jakieś ale, a te tu będzie dość duże.
      Rozmowy o pokazie mody nie odbyły się wcześniej, bo w założeniu magazyn, który przyniosła Tenten pojawiał się co miesiąc, stąd opóźnienie czasowe. Hinata jest sławna, ale rzadko pokazuje się publicznie, to też nie często się o niej pisze, za to gdy już się gdzieś pojawi, to przykuwa zainteresowanie reporterów. Co do jej reakcji, to zanim zaczęło się zamieszanie związanie z nią i Itachi, była wystarczająco mało znana i dostrzegana w szkole, że czuła się pewniej. W ostatnim czasie Kacper udowodnił jej, że nie jest wystarczająco ostrożna, jej podobieństwo do Hanabi jest bardzo duże, a pokaz przecież odbył się w czasie, kiedy jej również nie było. Miała dużo powodów, aby się obawiać.
      W kwestii Sasuke nic nie wyjaśniam. Po co psuć początek kolejnego rozdziału. :))
      Jak dobrze wypocznę, to na pewno wymyślę jakieś fajne, wredne zakończenie. Jak się nie uda (co jest bardziej prawdopodobne), to nic nie szkodzi. Takie zakończenia same pchają się do głowy.
      Dziękuję za komentarz :)

      Usuń
    2. Nie wiem czy się cieszyć czy niepokoić, że LL będzie takie długie. Z jednej strony naprawdę uwielbiam to opowiadanie, a z drugiej wiele seriali pokazało nam jak trudno jest wyczuć moment kiedy dobra historia powinna się dobrze skończyć. Na przykład taki "Death Note", szczerze go uwielbiam. Moim zdaniem (i jak się orientuje wielu innych osób) jest to najlepsze anime jakie kiedykolwiek powstało, ale można by go skrócić o 10 odcinków. Ty akurat masz ten plus, że możesz na bieżąco kontrolować reakcje czytelników i w razie potrzeby zacząć wszystko kończyć wcześniej niż pierwotnie planowałaś. Mam tylko do długości opowiadania takie trochę bardziej złożone pytanie. Zdefiniujmy "punkt załamania fabuły" jako wydarzenie zmieniające kompletnie kierunek w jaki kroczy historia. Na razie pojawiły się dwa takie momenty.
      1) Impreza u Sasuke- Opowiadanie szło w kierunku NaruHiny aż do poznania Itachiego i od tego punktu wszystko dąży do Happy Endu dla głównych bohaterów jako pary
      2) Rozmowa Itaciego i Hinaty po powrocie od ojca dziewczyny- tutaj za dużo tłumaczyć nie trzeba po prostu najważniejsza relacja się rozpada i przez pewien czas się wszystko pogarsza, a my czekamy aż dojdzie do jakiejś rozmowy zmieniającej wszystko na lepsze.
      To teraz to moje pytanie :P Ile takich "punktów załamania przewidujesz? Albo ile masz w ogóle wymyślonych aktualnie? Zawsze muszę wszystko skomplikować :D
      Jeżeli Itachi chciał pogadać od czasu tego nieszczęsnego meczu to naprawdę gorszego momentu nie mógł wybrać. Jak teraz na to patrze to jest on bardzo kiepski w spawy społeczne. W takich momentach ubolewam nad narracją pierwszoosobową w tej historii. Uchiha proszący kogoś o rade w sprawach sercowych (tak btw fajny byłby z tego bonusik po zakończeniu). Najbardziej chciałabym, żeby Mikoto matka Sasuke i Itachiego zaczęła się we wszystko mieszać. Uwielbiam tą postać i mam wielką nadzieję, że kiedyś się pojawi w LL.
      "Jakiś wpływ na Hinatę będą miały słowa opiekunki, ale... no właśnie, zawsze jest jakieś ale, a te tu będzie dość duże." Przeraża mnie wielkość tego ALE. Najpewniej będzie się pojawiać pod nazwą Tsukino i może Sasuke, w zależności od tego co powie w następnym rozdziale.
      Dzięki za wyjaśnienie sprawy magazynu. Nie pomyślałam o tym, ze może to być miesięcznik. Pewnie za dużo teraz siedzę w internecie i nie czytam takich rzeczy ;)
      Ostatnio weszłam sobie NA "Pośród Gwiazd" i strasznie zaczęłam za nim tęsknić aż żałowałam, że nie głosowałam na nie w ankiecie (chociaż i tak za bardzo by nie pomógł). Szkoda mi tego opowiadania jest przyjemne i oryginalne. Jedyne co mnie od niego odciągało to za duża ilość twoich własnych postaci przez co przy czytaniu imienia musiałam główkować kto to jest. Może przy następnej ankiecie napisałabyś jakiegoś posta na tym blogu o tym na wypadek gdyby jakieś osoby zaglądały tylko tam?
      Ty i te twoje zakończenia. Jeszcze trochę będziesz ucinać w środku zdania :P
      Pozdrowionka ;)
























































      Usuń
    3. Przepraszam za tę przerwę, ale kot wlazł mi na klawiaturę i tak się zrobiło. Nie sądziłam, że te jego spacje też się wyświetlą.

      Usuń
    4. Olena, Ty wiesz jak mi poprawić humor :)
      Otóż siedzę w pracy (tak wiem, jest święto, ale to święto pracy, a jak je lepiej uczcić niż ciężką pracą? :) to też, siedzę w pracy i ...) sprawdzam maila. Mam dwa nowe komentarze. Super! Z ciekawości chcę sprawdzić od kogo i tu jakaś wielka pusta przestrzeń, po czym tekst o kocie, co też chciał coś napisać :D Mam nadzieję, że nie masz mi tego za złe, ale rozbawiło mnie to i to bardzo :D To oznacza, że nie tylko Ty potrafisz poprawić mi humor, ale również Twój kotek :)
      To był pierwszy znaczący punkt. Za tekst o ucinaniu z środku zdania masz drugi :) Przyznaję, że kuszące, ale póki co pozostanę przy swoich zakończeniach :D Dziękuję, teraz o wiele fajnej będzie mi się klikać myszką po ekranie :D
      Nie wiem czy dobrze kalkuluje punkty załamania fabuły, ale starałam się iść tą metodą dedukcji jaką wymieniłaś w punktach i wyszło mi jeszcze dziesięć takich momentów. W kwestii przeciągania historii masz rację. Boję się tego, że pociągnę ją za długo i przedobrze. Nikt wówczas nie będzie jej wspominał dobrze, tylko jak za długi makaron. Dlatego cały czas zostawiam sobie furtkę na to, że mogę ją zakończy w miejscu, które nadaje się na to. Niestety będzie to tylko koniec, bo aby główna bohaterka się rozwinęła i nauczyła jak wygląda życie, to potrzebna jest reszta historii. Jest jeszcze to, że w gruncie rzeczy podoba mi się to co wymyśliłam na drugą część historii i szkoda mi to wrzucić do kosza. No ale jest tak jak sama zauważyłaś. Mam tą możliwość uciąć w dowolnym momencie i gdyby już nikt nie chciał czytać o Hinacie i jej przemyśleniach, to szybko można całość zakończyć, tudzież wymyślić coś na szybko innego :)
      No to fakt, że Itachi może i jest geniuszem, ale w sprawach damsko-męskich raczkuje tak jak Hinata. Ciekawy bonusik, może kiedyś o nim pomyślę.
      Mikoto kiedyś się pojawi :) Masz na to moje słowo :)
      Pośród Gwiazd to ciężki temat. Nastąpił w nim zator twórczy i ciężko go przepchnąć. Nawet zastanawiałam się, aby nie podawać tego opowiadania w następnej ankiecie. Już jakiś czas temu podjęłam próbę przeczytania tego opowiadania od początku, by się w nie wciągnąć i coś napisać. Skończyło się na tym, że utknęłam na którymś z rozdziałów. Chcę je jednak skończyć, bo jest dla mnie ważne. Sama muszę przyznać, że jest oryginale i ma duży potencjał, kiedy się rozkręci. To też coś jeszcze w nim ruszy, ale nie wiem co i jak to teraz będzie wyglądało.
      Pozdrawiam i życzę miłego wypoczynku w ten piękny, słoneczny, "wolny" dzień :D

      Usuń
    5. Jeśli Mikoto się pojawi to LL w topce masz jak w banku ;)
      10 punktów załamania to sporo, ale mogą w pewnym momencie pojawiać się szybciej niż dotychczas. Strasznie mnie teraz zaciekawiłaś jakie masz dalsze plany. Trzymam kciuki za załatwienie wszystkiego tak jak planowałaś, bo mam przeczucie, że wiesz co robisz i będzie to naprawdę dobre.
      Z tym kotem było tak:
      Siedzę sobie spokojnie odpisując na twój komentarz gdy podchodzi do mnie Jaśmin (jego imię). Połasił się chwilę i zaczął miauczeć. Uznałam, że pewnie głodny więc jak na dobrą pańcię przystało wstałam wołając go na jedzonko (co samo w sobie trochę głupie było, bo jest głuchy jak pień). Odłożyłam laptopa, a on od razu na niego wskakuje. W tym własnie momencie zrozumiałam pewną bardzo ważną rzecz; "Wszystkie kocie memy są oparte na faktach" (mam go dopiero miesiąc i większość jego zachowań nadal mnie zaskakuje). No a potem nadeszło przerażenie gdy zobaczyłam brak mojego prawie ukończonego kilometrowego komentarza. Szczęśliwie okazało się, że to tylko wkład własny Jaśmina w moje wypociny :P Potem sama z mamą się z tego śmiałam więc w stu procentach rozumiem twoje rozbawienie. Przynajmniej ci humor poprawiłam w pracy :D
      Pozdrawiam i mam nadzieję, że twoje "wolne" dni będą wolne :*

      Usuń
    6. hehe :) nie wiedziałam, że Mikoto cieszy się tak wielkim zainteresowaniem :)
      Masz rację. Kilka z takich punktów będzie prawie, że po sobie. Między niektórymi będzie większa przerwa. Ech, się zamyśliłam, zamiast skupić się na robocie, a już bym chciała wyjść ;(
      Wychodzi na to, że kotki i dzieci są podobna. Moja mała kruszyna też łapką próbuje mi pomóc w pisaniu, gdy pakuje mi się na kolana, a laptopa mam przed sobą. Nie wiem co te klawiatury mają w sobie, że przyciągają małe łapki. W telefonie też mi klika, jak tylko daje rade sięgnąć i nosi go jak tylko dorwie z nocnej szafki, co skończyło się uroczą pajęczynką na szkle ochronnym. No ale jak ich nie kochać :D
      Teraz będę miała mało wolnych dni, ale czwartek i piątek planuję sobie odbić ostatnie długie posiadówy i nazbierać sił na kolejne :)
      pozdrawiam i Ciebie i kotka Jaśmina (fajne imię) ;)

      Usuń
  2. Ta radość, kiedy po kilku dniach codziennego sprawdzania jest nowy rozdział :D
    Po raz kolejny jestem zachwycona rozdziałem. Ciekawi mnie, o co chodzi Sasuke? Martwi się przez zachowanie brata (podczas rozmowy Kurenai i Hinaty pisałaś, że był przybity), czy może domyślił się prawdziwej tożsamości Hinaty, a może jeszcze jakaś inna opcja? Nie kończy się w takich momentach, za bardzo rozpalają wyobraźnię ;-;
    Występowały drobne błędy (np. artykuł piszę się przez "u"), jednak wybaczam, tak bardzo wgłębiłam się w historię, że nawet zbytnio nie zwracałam na nie uwagi :)
    W sumie to nadal zastanawiam się, czy Hinata rzeczywiście straciła dziewictwo? Może Itachi postanowił ją jednak oszczędzić? Planujesz wyjaśnić to w przyszłości?
    Kiedy przewidujesz kolejny rozdział?
    Dlaczego w Monsunie nie ma GaaHina?
    I czemu zawsze zadaję tyle pytań? ;d (serio przepraszam)
    Oczekuję z niecierpliwością wszystkich opowiadań, mogą być zawalone błędami, a i tak przeczytam :)
    Pozdrawiam i życzę weny ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wyobraźnia do potęga :) ileż ciekawych rzeczy można wymyślić, gdy się ją pobudzi :)) No a tak na serio, to jeśli pół godziny po przeczytaniu rozdziału, dalej masz go w pamięci i zastanawiasz się, co będzie dalej, to jest to mój osobisty sukces. O cóż więcej mogłabym prosić? Wyczekiwałaś kiedy pojawi się wpis, zachwycił Cię i podzieliłaś się ze mną swoją opinią. Jestem przeszczęśliwa, że mam takich kochanych czytelników, który poświęcają mi swój czas i dzielą się swoją opinią.
      Nie napiszę Ci co może chcieć Sasuke, bo popsułabym następny rozdział.
      Czy Itachi oświeci Hinatę? Wiesz, on jak dotąd miał problemy, żeby cokolwiek jej wyjaśnić. Chłopaczyna mimo dobrych chęci, źle się za wszystko zabiera. No ale co mu się dziwić, skoro do tej pory dziewczyny same o niego zabiegały, a nasza Hinatka nic nie ułatwia, tylko podkłada mu kłody pod nogi, nawet w sytuacjach, gdy jest pewny swego. Czy kiedyś pogadają, to jeszcze odległy temat. Najpierw musiałby wygrzebać się z tego bałaganu, w którym zaległ po samą szyję.
      Co do kolejnego rozdziały, to teraz w planach jest Monsun. Połowę rozdziału mam, więc dużo zależy od tego, jak pójdzie z drugą połową, ale będzie w wyznaczonych widełkach. O Monsuna to się nie martwię, ale z Poświęceniem będzie ciężko. Tam rozdziały są długie, a ja jeszcze nie mam żadnego fragmentu. No ale wiara czyni cuda, więc, wszystko może jeszcze ulec zmianie ;)
      W Monsunie nie ma GaaHina, bo to opowiadanie należy do Naruto. On tam rządzi i nie pozwoli, aby Gaara mu namieszał :D
      Podobno kto pyta, nie błądzi. Potwierdzisz zasadę? :)))
      Dziękuję za komentarz :))

      Usuń
  3. Jest nowy rozdział:) Tak jak ktoś wyżej już napisał, ja też wchodziłam codziennie żeby sprawdzić czy to już.
    Co do tego rozdziału to tak podejrzewałam, że do rozmowy ostatecznie nie dojdzie (to byłoby zbyt piękne, prawda?). Za to zachowanie Hinaty mi się bardzo nie spodobało, z jednej strony chce się odciąć od Itachiego, nie chce z nim nawet porozmawiać, dać mu szansy na wytłumaczenie (naprawdę czasem podziwiam jego cierpliwość i samozaparcie) a z drugiej ciągle o nim myśli, jest ciekawa co dla niego znaczy, co go łączy z Tsukino. Wypowiedź Kurenai (którą w pełni popieram) była jedną z najlepszych rzeczy jakie można było w tamtej sytuacji powiedzieć. Miejmy nadzieję, że Hinata weźmie ją sobie do serca.
    Co do Sasuke to moją pierwszą myślą było, że Sasu poznał ją, ewentualnie zobaczył jakieś podobieństwo między naszą Terumi a siostrami Hyuuga (w końcu znając żywiołowość Naruto to pewnie prawie mu wykuł oko tym czasopismem, żeby tylko zerknął). Po dłuższym zastanowieniu jednak myślę, że równie dobrze może chodzić o Itachiego. W tej kwestii pozostaje chyba tylko czekanie.
    Mam też takie pytanie (na które pewnie nie odpowiesz:P) czy któryś z wymienionych przez Kacpra bystrzaków może pracować jako ochroniarz Hinaty (a on jej tylko zamydlił troszkę oczy, żeby mieć pewność że Hina nie domyśli się o kogo chodzi?)
    Uff nareszcie udało mi się naskrobać komentarz pod którymś z opowiadań (a zbierałam się do tego przez dwa ostatnio dodane rozdziały). Co do LL to bardzo mi się podobało, zostawia też ten niedosyt i chęć na więcej:)
    Mam nadzieję, że wszystko jest w miarę zrozumiałe, bo komentarz pisany na telefonie i w czasie podróży;)
    Pozdrawiam, Annyi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawda :) Zbyt piękne, aby było prawdziwe. Za to zamienili ze sobą kilka słów :) Marne pocieszenie, wiem :)
      Dla Hinaty to ciężki czas. Nie ma żadnych doświadczeń z mężczyznami i nie wie do końca co ma zrobić. Zachowuje się różnie, bo takie są jej uczucia. Gdyby nie ojciec i pilnująca ją ochrona byłoby trochę inaczej. Poza tym ona jest jeszcze młoda i to bardzo odbija się na jej zachowaniu. Nie da się ukryć, że czeka ją dużo pracy nad samą sobą.
      Fajne to jest w pisaniu opowiadanie wzorującego się na znanych bohaterach, że wystarczy np. napisać, jak Naruto coś robił i każdy, kto zna jego charakter, jest w stanie wyobrazić sobie scenę opisaną z jego osobą.
      Ja nie odpowiem na pytanie? Czemu nie :)) Moja odpowiedź: Wszystko jest możliwe ;)
      Wszystko zrozumiałe :) Mam nadzieję, że moje poczucie humoru Cię nie odstraszy. Cieszę się, że się odezwałaś i napisałaś coś od siebie. Wiele to dla mnie znaczy. Każdy czytelnik to duży motywator do pisania dalszych rozdziałów.
      Dziękuję za komentarz :)

      Usuń
  4. Itachi się pofatygował! No to ciekawe, co właściwie chciał powiedzieć lub w jaki sposób się wyjaśnić, bo mnie nie przychodzi do głowy, jak miałby z tego teraz wybrnąć :-). Kurenai może ma i trochę racji, ale jego zachowanie jest dla mnie tak nielogiczne, że nie potrafię pojąć, co takiego mogło się stać, że nagle zaczął zachowywać się inaczej. Ciekawa jestem, jak to rozwiążesz.
    Jeśli mam być szczera, to trochę znudził mnie opis dnia Hinaty. Ściana tekstu bez akapitów, czyli ciężka do przeczytania, która w sumie niewiele wniosła. W pewnym momencie się wyłączyłam, wybacz.
    Końcówka natomiast mnie zaintrygowała! Jestem bardzo ciekawa, czego właściwie chce Sasuke i czy dotyczy do Itachiego, czy może jej osoby i drugiego życia, które prowadzi :-).
    Miałam jeszcze jeden zarzut odnośnie paniki Hinaty związanej z artykułem w gazecie, ale widzę, że już wyżej na niego odpowiedziałaś, więc tematu nie było.
    Wybacz, że tak krótko, ale mam urwanie głowy, a boję się, że jak teraz czegoś nie naskrobię, to zapomnę i w ogóle tego nie zrobię. No i mam nadzieję, że na kolejny rozdział nie każesz sobie czekać kilku miesięcy, bo znowu zdążę zapomnieć, o czym to jest :D
    Weny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Itachiego ciężko zrozumieć, bo wiemy tylko to co wie Hinata. Z resztą to skomplikowany człowiek, który nie jest najlepszy w relacjach międzyludzkich. W jego przypadku od taka cena bycia geniuszem. Na rozwiązanie poczekamy. Choć ciężko stwierdzić, czy zdoła się wygrzebać z bagna, w które wszedł swoim ostatnim zachowaniem.
      Opis musiał być. Gdybym z poniedziałku przeskoczyła na środę, to byłoby to dziwne i zbyt gwałtowne. Nie wszystko przecież dzieje się od razu, a ona jest normalną nastolatką, która nie tylko ma na głowie swoje perypetie miłosne, ale również szkołę, przyjaciół, obowiązki i ochronę za plecami. To też jak to mówi mój mężczyzna: "to po prostu musiało być" ;)
      Ech Sasuke. Poczekamy zobaczymy co on takiego chciał :)
      Nie powiem ile każę czekać, bo dużo zależny od czytelników. Ostatnio mam dość mało czasu, to też niewiele piszę poza tymi opowiadaniami, które rządzą w ankietach ;) Nie mam czego wybaczać, bo w ogóle mi to nie przeszkadza :) Fajnie, że w ogóle się odezwałaś :D No a wena zawsze się przyda, bo gdy ma się ciężki okres, to czasem bardzo jej brakuje :)
      Dziękuję za komentarz :)

      Usuń
    2. Hmm, nie do końca chodziło mi o to, że cały ten dzień był zbędny, bo jednak coś tam się wydarzyło. Chodzi raczej o Twój stosunek do tego fragmentu. Zamiast go rozwinąć, pozwolić czytelnikowi uczestniczyć w tych wydarzeniach, no a przynajmniej w ich części, zrobiłaś z tego streszczenie. To tak jakby nagle zaczęło kończyć Ci się miejsce, a przypomniałaś sobie, że w tym rozdziale musisz jeszcze zawrzeć to, to i tamto. A chyba nie masz powodów, by narzucać sobie jakieś limity? Akari i mnie znane są takie zagrywki, choć też nie stosujemy ich aż w takim stopniu.
      Będę czekać, Sasuke mnie zaintrygował ;-)

      Usuń
    3. tutaj zadziałało kilka czynników.
      1. W zasadzie to nie do końca jest tak, że nie obowiązują mnie limity. Coś tam sobie w głowie narzuciłam, w zależności od opowiadania. Nie mniej niż..., nie więcej niż..., bądź albo... albo... To też brakowało mi trochę tekstu do końca.
      2. Zbliżał się koniec czasu jaki przewidziałam na wstawienie rozdziału, to też trzeba było się streścić.
      3. To co się działo, nie było aż tak ważne i znaczące, aby jakoś szczególnie to opisywać, to też pozwoliłam sobie skrócić. Z resztą nie każdy lubi, jak rozpisuję takie sytuację, o czym też już miałam okazję się przekonać.
      4. Najważniejsze. Z pracy wyszłam o 23:57. W domu zasiadłam przed kompa około 0:30. Byłam tak padnięta, że ciężko mi się pisało, a to była ostatnia chwila jaką miałam, gdyż dzień później prosto z pracy jechałam w trasę, gdzie nie było szans na siedzenie przed kompem i kończenie rozdziału, by wstawić w terminie. Ja nawet nie miałam siły tego sprawdzić. Nie ważne, że poszłam spać późno, pobudkę miałam o 6:20 za sprawa mojej latorośli. Ostatnio sporo mam takich maratonów, więc coś musi na tym ucierpieć.

      Dziś przeczytałam ten fragment, aby zastanowić się nad ewentualną zmianą. Na chwilę obecną, nie odczuwam takiej potrzeby. Może kiedyś mi się to odmieni, ale to mało prawdopodobne. Dalej twierdzę, że to po prostu musiało być, a rozpisywanie tego, jest niepotrzebne. Może się mylę, ale wydaje mi się, że narracja pierwszoosobowa pozwala na takie skróty. W końcu, czasami gdy opisujesz swój dzień, to robisz to właśnie w taki sposób. Nie rozwijasz myśli, które są mało znaczące w danej chwili, bądź tak oczywiste, że mówienie o nich jest zbędne, a skupiasz się na innych, choć czasem nie zachodzi taka potrzeba.
      To tak z mojej strony, w ramach wytłumaczenia mojego podejścia :))
      Biorąc pod uwagę jak lubisz Saskue, nie dziwi mnie to, że on Cię zaintrygował :) Śmiem nawet przypuszczać, że czytasz to opowiadanie po części ze względu na niego i jego braciszka :) choć oczywiście mogę się mylić ;)

      Usuń
    4. Z tymi limitami, to szczerze mówiąc wciąż nie widzę problemu. Nie chcesz pisać rozdziału na 10 tys., to nie piszesz, a to, co się nie zmieściło przerzucasz na kolejny. Zdecydowanie nie jest to powód, by zjadać tekst :-)
      O rany, nie będę pytać, gdzie pracujesz, ale po godzinie wnioskuję, że to pewnie praca zmianowa. Przez półtora miesiąca żyłam tylko w takim trybie i brrr... nigdy więcej.

      Zrobisz jak uważasz, to Twoje opowiadanie :-) moim zdaniem zrobiłaś jednak najgorszą z tych dwóch rzeczy, bo to ani nie jest skrócone tak, by zawierało tylko najistotniejsze elementy tego dnia, ani rozbudowane, by można w tym czasie uczestniczyć z bohaterami. Jest kolosalne streszczenie pełne szczegółów, które ciężko się czyta i niewiele wnosi.
      Znowu napiszę, że się nie zgodzę, ale to raczej nie będzie dla Ciebie zaskoczeniem xD. Prawda jest taka, że mam bardzo niewielkie doświadczenie w stosowaniu narracji pierwszoosobowej, bo zaledwie jeden wciąż niedokończony tekst, ale... uważam wręcz przeciwnie :D. W trzecioosobowej można dopuścić się niewielkich skrótów, ale w pierwszo zaczyna mi to wyglądać niestrawnie i przypominać dziecięcy pamiętnik, w którym pełno wszystkiego, ale nic z niego nie wynika. Po prostu zaczyna to nużyć i jak dla mnie lepiej zrobić przeskok czasowy o kilka dni, niż się rozwodzić, co się w tym czasie robiło. Bardzo się pilnowałam podczas pisania, żeby się czegoś takiego nie dopuścić. Ale jak wiadomo, nie ma czegoś takiego jak jeden słuszny sposób, w jaki należy prowadzić akcję, więc każdy robi jak uważa :-).
      Szczerze... ja generalnie nie znoszę Hinaty. Nikt mnie tak nigdy w mandze i anime nie wkurzał jak ona i Sakura. Gdyby w opowiadaniu nie pojawił się żaden Uchiha, to bym się nie podjęła czytania :D

      Usuń
    5. hehe :D to się nazywa nielimitowany czas pracy, a jak się do tego dołoży pracoholizm i odpowiedzialność za duży projekt, to takie są efekty. Lepiej nie mówić ile ja tu nocek zarwałam :)) ale lubię to co robię i to jest najważniejsze.

      W kwestii "mojego skrótu", to powiem tak: "punkt widzenia zależy od punktu siedzenia." To standard, że się nie zgadzamy w wielu kwestiach. Ja nie czuję abym w jakiś sposób przesadziła. Tak samo jak były momenty w Waszej historii, które według mnie były zbyt streszczone, czego podejrzewam, że Ty nie odebrałabyś tak jak ja. Po prostu mamy inne podejście i gusta, a o gustach podobno się nie dyskutuje :) Szanuję Twoje zdanie i fajnie, że napisałaś mi to co Ci się narzuciło podczas pisania. Nie ukrywam, że tu nic nie będę poprawiać, ale Twoja uwaga będzie miała wpływ na kolejne rozdziały we wszystkich moich opowiadaniach. Może za bardzo zależało mi na takim zakończeniu, a jakoś trzeba było do niego dojść. Nie pominęłam po prostu kilku dni, bo kiedyś dostałam uwagę, że za bardzo przeskakuję. Staram się każdemu dogodzić, ale zdaję sobie sprawę, że to niemożliwe :)
      To też mam skrytą nadzieję, że jakoś wyrzucisz z pamięci fragment, który tak Ci nie pasował, a zamiast tego będziesz pamiętać te dobre momenty :)
      Pozdrawiam :))

      Usuń
    6. Aaa, no chyba że tak :-). To teraz chyba wiem skąd ten pomysł, że Obito i Hinata wiecznie przesiadywali w pracy do późnych godzin, wyjaśniło się ;P. Ja swoją obecną robotę lubię, ale chyba nie byłabym taka chętna przesiadywać w niej do nocy, za bardzo lubię wylegiwanie we własnym łóżku :D
      I teraz ciekawa jestem, czy więcej takich fragmentów, kiedy było za wiele streszczeń znalazłabyś u mnie czy u Akari :-). Szczerze przyznam, że ja bym sobie wiele potrafiła wytknąć, bo wiele musiałam ucinać bo gonił mnie limit, a miałam plany na coś jeszcze i bardzo żałuję, że nie mogłam niczego z tym zrobić. Wiem, że Akari ma podobnie. Szkoda, że dopiero teraz to wyszło, bo poprosiłabym Cię o wymienienie kilku takich sytuacji, bo jestem właśnie ciekawa, czy zostało to ucięte przez brak miejsca, czy żadna z nas po prostu nie czuła potrzeby tego rozciągać. Podejrzewam jednak, że nie pamiętasz, ale jeśli jakimś cudem tak, to daj znać :-)
      Ja przeciwnie (:D) myślę, że o gustach należy dyskutować, zwłaszcza jeśli się różnią. Można poznać inne spojrzenie na różne sprawy i nawet jeśli dalej nie będzie się z nim zgadzać, to dobrze wiedzieć, że jest ;-).
      Wszystkim nigdy nie dogodzisz, więc nie ma się co starać. Rób dalej, jak uważasz za słuszne, bo nie ma sensu pisać wbrew sobie lub niezgodnie z własnymi przekonaniami. Marudami jak ja, to się nie przejmuj. Widzę, że większość raczej nie ma uwag, więc jestem w mniejszości ;P.
      Bez przesady, to nie był jakiś koszmarnie zły i straszny fragment, żebym miała mieć po nim traumę :D. Teraz pamiętam, a za miesiąc nie będę bo... znajdę inny fragment, który mi nie pasuje xD. Nie no, żartuję, będzie ok ;-)
      Pozdrawiam!

      Usuń
    7. hehe :D nie wiem gdzie takich fragmentów było więcej. Ciężko teraz to powiedzieć. Kojarzę jak żaliłam się czasem Akari, że czegoś mi zabrakło i aż szkoda, że nie zostało to opisane. Zawsze była odpowiedź, że limity macie i nie dało się tego wcisnąć. No ale kojarzy mi się też jakiś moment w domu Uchiha, gdzie Mikoto pokazywała zdjęcia. Sytuacji nie przytoczę, wiem tylko, że coś mi tam bardzo nie pasowało i jakoś przeskoczyło, choć ja spodziewałam się bardziej rozbudowanej wersji. Aby coś więcej powiedzieć, to musiałabym ponownie przeczytać Wasze opowiadanie w całości, a to w tej chwili wydaje się prawie niemożliwe. Za dużo tekstu macie ;P a ja jestem żądna również innych historii, które czasem przez przypadek ukazują się przed moimi oczami :))
      Nie koniecznie jesteś w mniejszości. Może to mniejszość się wypowiedziała :D W końcu nie każdy kto czyta, komentuje. Sama nie zawsze zostawiam ślad swojej obecności autorowi.
      Do następnego sklikania :)

      Usuń
  5. Patrząc na to, jaki mamy dziś dzień, nie mam pojęcia czy zobaczysz ten komentarz :/ Przepraszam, nawet nie zauważyłam jak minął miesiąc. Miałam tak zawalone te tygodnie, że dopiero teraz, gdy mogę złapać oddech widzę jak dużo się działo i jak jestem zmęczona :(
    Kurde, powiem Ci, że nienawidzę takich zakończeń, ale czekałam na to. Noż, kurdeeeeee. Jak tylko Naruto podał tę gazetę Saskowi wiedziałam, że coś będzie na rzeczy.
    Ogółem rozdział bardzo przyjemny, pełny emocji i taki, że nooo... Kocham po prostu i tyle. Teraz będę czekać na kolejny, bo bardzo mnie ciekawi przebieg rozmowy Sasuke i Hinaty.
    Kurcze, już zdążyłam zapomnieć, że Twoje opowiadania pochłaniam o wiele za szybko w porównaniu do ich pojawiania się :/
    Mam nadzieję, że niedługo pojawi się kolejny LL i że dzisiaj dorwę jeszcze Monsuna, co jest bardzo prawdopodobne ;)
    Pozdrawiam i czasu :D <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, że zobaczę :) Tylko jak widzisz samo odpisanie też mi trochę zajmuje :)
      No moje zakończenia takie bywają :) Choć właśnie do głowy przyszło mi pytanie, czy bardziej wredne byłoby zakończenie gdzie Hinata zostaje zamknięta w klasie z Saskue czy Itachim :) Podejrzewam, że ta druga opcja mogłaby być jeszcze bardziej intrygująca.
      No raczej nie będę ich częściej dodawać. I tak staram się, by blog nie został zaliczony do zawieszonych i choć co jakiś czas się tu coś pojawiło ;)
      Dziękuję za komentarz :)

      Usuń
  6. Cześć! Jestem tu nowa jak widać hehe. Ogólnie to ja nawet nie wiem czy w ogóle zobaczysz ten komentarz bo widzę, kolejnego rozdziału nie ma a minęło już trochę czasu xD w każdym razie PROSZE CIE napisz coś bo mi to spokoju nie daje ja nie mogę nawet spać myślę tylko co ten Sasuke chce i jak sje potocznie sytuacja z Itachim no bez kitu opowiadanie jest świetne i nie mogę się doczekać kontynuacji :v BŁAGAM CIE WRÓĆ :(((

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja w zasadzie nigdzie nie odeszłam :) i jak widać, odnalazłam ten komentarz :) Cieszę się, że to co piszę przypadło Ci do gustu.
      Owszem mam na niektórych z opowiadań spory przestój :) w zasadzie to na każdym, ale nie wdawajmy się w szczegóły :D
      Co do kontynuacji, to od jakiegoś czasu to co piszę leży w rękach czytających. Jest ankieta (w prawym górnym roku znajduje się link do niej), gdzie czytelnicy głosują na to co chcieliby teraz przeczytać. Zwycięzca pojawia się zawsze, a kolejne miejsca w zależności od podjętych przez mnie decyzji. Zazwyczaj są to trzy pierwsze opowiadania. Możesz zagłosować na swoich faworytów, a 15 listopada napiszę co wygrało :)
      Jest też druga ankieta, świąteczna. Na stronie głównej jest link pod słowem "Mikołaj", ale można też do niej wejść przez kliknięcie "Ankieta IV" w pasku po prawej stronie. Tam dziesięć pierwszych osób wybiera liczbę od 1 do 99, ja sprawdza co kryje się pod tym głosem, a w Wigilię wygrane opowiadanie doczeka się kolejnego rozdziału.
      Także widzisz, to co się pojawi nie zależy do końca ode mnie.
      Dziękuję za komentarz :)

      Usuń
  7. O rany, no dobra ale fajowo ha ha już lece na te ankiety. Dzięki wielkie za odpowiedź i sorka, że z góry zakładałam, że odeszłaś ha ha (。・ω・。) pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń