O zgrozo!
Zostałam sam na sam z Sasuke. Ponieważ ludzka głupota nie ma końca, ja
pokazałam jak wiele takich samych błędów można popełnić w przeciągu kilku
minut. Dałam kolejny krok w tył, ostatecznie odcinając drogę wyjścia. Uchiha
oparł się całym ciałem o drzwi, blokując mi wyjście, a innym, hipotetycznym
wybawcom, wejście. Jego spojrzenie nie wróżyło nic dobrego. On wiedział.
Domyślił się, bo widział tą durną gazetę i teraz mógł zażądać wyjaśnień.
Spuściłam głowę, nie mogąc dłużej znieść czegoś na wzór niechęci jakimi przeszywały
mnie jego tęczówki, w oprawie ściągniętych brwi.
- W co ty grasz? - Zapytał w taki sposób, jakbym nie
miała wyboru i musiała mu odpowiedzieć.
O zgrozo! On
wiedział, wiedział, wiedział. Poskładał puzzle i rozgryzł mój największy
sekret. Serce prawie mi stanęło, głos ugrzązł w gardle, a ja szukając ratunku
postawiłam kolejny krok w tył. Co mogłam zrobić? Krzyknąć? Tylko co i czy
ktokolwiek by to dało?
- Może powinienem zapytać inaczej. Co jest między tobą
i moim bratem?
Gapiłam się w
podłogę, analizując pytanie jakie mi zadał. Bratem? Moim bratem? Niepewnie
podniosłam wzrok, łapiąc jego rozgniewane spojrzenie. Nie moim bratem, tylko
jego bratem. Nie mogłam uwierzyć w szczęście w tej nieszczęsnej sytuacji. Serce
waliło mi jak oszalałe. On nie wiedział kim jestem? Zatrzymał mnie w sali tylko
po to, aby zapytać o relacje jakie łączyły mnie z Itachim? Nie dochodziło do
mnie to co się właśnie działo. Nie zatrzymał mnie tu, aby zniszczyć to co
budowałam od tak dawna, tylko chciał wiedzieć o relacjach łączących mnie z
Itachim.
- Nic. - Wypowiedziałam tak cicho i chrypliwie, że nie
byłam pewna, czy ktokolwiek mnie usłyszał.
- Nie kpij ze mnie! Co jest między tobą i moim
bratem?! - Tym razem głos był bardziej donośny, z nutką rozkazu.
Cofnęłam się
o kolejny krok, co było kolejnym, największym z moich błędów. Odepchnął się od
drzwi i zaczął kroczyć w moją stronę. Ja odruchowo zaczęłam się dalej cofać, aż
trawiłam na opór w postaci przeciwległej ściany z oknami. Pośladkami oparłam
się o kamienny parapet. Sasuke stanął bezpośrednio przede mną. Zbyt blisko jak
na relacje koleżeńskie. Moglibyśmy oddychać tym samym powietrzem, gdyby nie to,
że był wyższy ode mnie.
- Nie testuj mojej cierpliwości, Terumi. - Choć głos
znacząco ściszył, to nie było lepiej. Bałam się go jeszcze bardziej, niż na
początku rozmowy. Czego on właściwie ode mnie chciał?
- Czemu nie zapytasz brata? - Odpowiedziałam licząc,
że w ten sposób jakoś się od niego uwolnię. To nie mnie powinien pytać o takie
rzeczy.
- Myślisz, że nie pytałem? - Rzekł nieprzyjemnie. -
Itachi wścieka się, gdy rozmowa schodzi na twój temat. Pewnie telefon też
rozwalił przez ciebie.
- Co? - Spojrzałam na niego ponownie nie rozumiejąc co
on do mnie mówi. Jaki znowu telefon i co niby ja miałam mieć z tym wspólnego?
- Przez tydzień chodził jak struty, aż pewnego dnia
wrócił do domu zadowolony. Zaczął się stroić, jakby wybierał się na ważne
spotkanie, a wieczorem rzucił telefonem o ścianę.
- Nic mi o tym nie wiadomo. - Broniłam się, bo
przecież nie całe zło tego świata, to moja sprawka.
- To było w sobotę, tuż przed twoim powrotem. Coś
świta?
Nie świtało!
Mogło być wiele różnych powodów wyjaśniających jego zachowanie i nie wiążących
się ze mną. Sasuke przerażał mnie zbyt mocno. Zarzucał mi coś, czego moja głowa
nie mogła pojąć, a ja nie mogłam się uspokoić. Nogi mi dygotały. Czemu on aż
tak bardzo mnie przerażał? Prawie jak Tsukino. Różnica była tylko taka, że ona
już wyrządziła mi wielką krzywdę, a on póki co nie. Mimo tego bałam się go
potwornie. Możliwe że nawet bardziej niż Ropuchy.
- Więc w co grasz?
- Ja nic nie wiem. - Mój głos zdradził mój stan. Wbrew
swojej woli, byłam bliska płaczu i to było słychać w ostatniej wypowiedzi.
Miałam ochotę wykrzyczeć mu w twarz, aby poszedł szukać odpowiedzi u Tsukino.
Skoro ta dwójka wiecznie razem się zabawiała, to ona ma na pewno lepsze
informacje.
Sasuke ujął
palcami moją brodę, unosząc ją w górę. Staliśmy zdecydowanie za blisko siebie.
On wpatrywał się w moje oczy, a ja wbrew wielkiej chęci odwrócenia się w bok,
wytrzymywałam jego spojrzenie. Po chwili nachylił się, prawie dotykając swoimi
wargami do mojego ucha. Jego czarne kosmyki łaskotały mój policzek. Czułam
ciepło jego oddechu, zamierając przez chwilę jak posąg. Nie podobała mi się ta
sytuacja ani trochę.
- Pamiętasz jak ostrzegałem cię przed Itachim?
Moje
delikatne kiwnięcie głową odpowiedziało mu na pytanie.
- To nie ciebie powinienem wtedy ostrzec przed nim,
tylko jego przed tobą.
Odsunął się,
obdarzając mnie po raz ostatni nieprzychylnym spojrzeniem i wyszedł z klasy.
Osunęłam się na podłogę, walcząc o odzyskanie oddechu. O zgrozo! On nie wie.
Odetchnęłam głębiej, czując niewyobrażalną ulgę i satysfakcję, bo dalej na swój
sposób byłam bezpieczna. Ze strachu napięłam wszystkie mięśnie, przez co czułam
niewyobrażalny ból w całym ciele. To jednak dało się przetrwać. Pies ganiał
całą resztę. Liczyła się chwila, w której przetrwałam spotkanie z Sasuke.
Siedziałam
tak do dzwonka. Zerwałam się do pionu w momencie, kiedy otworzyły się drzwi, a
do sali zaczęła się wlewać fala uczniów. Musiałam chwilę przeczekać, aż wszyscy
wejdą i da się opuścić pomieszczenie. Gdy już udało mi się dostrzec szanse w
postaci sporej luki, ruszyłam, zderzając się jednocześnie z innym ciałem. Nie
miałam wątpliwości, że to mężczyzna i to zdecydowanie dobrze zbudowany. On
praktycznie odrobinę wyhamował, a ja poleciałabym w tył, lądując na tyłku,
gdyby nie jego silne ramiona i refleks.
- Rusz się. - Burknął ktoś zza pleców ściskającego
mnie ucznia.
- Chętnie. - Zabrzmiał znajomy głos z bardzo bliska i
już wiedziałam, że nie trafiłam na przypadkową osobę, choć w pierwszej chwili
nie potrafiłam przypisać tego głosu do właściciela.
Mężczyzna
zaczął się wiercić, przyciskając mnie do siebie jeszcze bardziej. Nie dałam
rady zareagować. Nawet nie wiedziałam co zrobić. Standardowo w sytuacji
zagrożenia moje ciało ogarniał paraliż, a ja liczyłam na jakikolwiek cud
uratowania mnie przez osobę trzecią.
- Co ty robisz, kretynie? - Usłyszałam stanowczy głos
dyrektorki i odgłos uderzenia.
Trzymający mnie uścisk puścił, a chłopak stojący
przede mną dotykał obolałego miejsca na głowie.
- Odciskam na sobie mapę kobiecego ciała, by
zapamiętać jak najwięcej szczegółów i móc je odtworzyć przy najbliższej
masturbacji. - Hidan szczerzył się do dyrektorki, odpowiadając swobodnie na jej
ostatnie pytanie, jakby rozmawiał z kumplem, a nie nauczycielem.
- Żebym czasem ja ci czegoś nie odcisnęła.
Hidan
błyskawicznie padł na kolana, wyciągnął ręce do góry, w stronę starszej
kobiety, która podeszła już do biurka nauczycielskiego i spojrzał błagalnym wzrokiem.
- Co pani chce i gdzie chce. Marzę o tym od pierwszego
dnia, gdy panią ujrzałem.
- Siadaj kretynie do ławki i nie błaznuj więcej, a ty
dziecko nie wydaje mi się, abyś była z tej klasy. Idź na lekcje. - Jej ostatnie
wyraźnie skierowane było do mnie.
Kiwnęłam jej
głową i ponownie ruszyłam do drzwi. Tym razem nikt na mnie nie wpadł.
- Odprowadzę ją do klasy. - Hidan błyskawicznie zerwał
się na nogi i wyszedł za mną. Nim zamknął drzwi, słychać było, jak dyrektorka
grozi, że zadzwoni do jego ojca, ale on się nie przejął, tylko złapał mnie za
nadgarstek i pociągnął mocno, aby jak najszybciej znaleźć się dalej
rozgniewanej kobiety. Drzwi się otworzyły i było słychać donośny krzyk,
nawołujący mojego towarzysza, ale my byliśmy już schowani za najbliższym
zakrętem. - Uf, było blisko.
- Możesz mnie puścić? - Odzyskałam głos. Choć Hidan
był zwariowanym i bezczelnym człowiekiem, którego nie mogłam zrozumieć, to nie
czułam się przy nim zagrożona. Był zboczony, ale na swój sposób miły.
- A po co? - Zaśmiał się wymownie. - Przecież
odprowadzam cię do klasy, na wyraźne życzenie Tsunade.
- Będziesz miał problemy.
Zaśmiał się
trochę zbyt głośno, w ogóle się tym nie przejmując.
- Uwielbiam jak się złości. Oddycha wtedy ciężko i
cycki jej skaczą. Jeszcze lepiej jest jak krzyczy, siedząc w swoim gabinecie,
za biurkiem, a najlepiej, gdy opiera dłonie o biurko, nachylając się w moją
stronę. W połączeniu z dużym dekoltem, widok nie do opisania.
- Mówiła, że zadzwoni do twojego ojca. - Przypomniałam
mu słowa dyrektorki, chcąc zakończyć jego wypowiedz. Przedstawiony przez niego
opis, nie przypadł mi do gustu. Czy on niezależnie co robił, zawsze myślał
tylko o cyckach?
- Niech dzwoni. Jak wkurzają się, wzajemnie się
nakręcając, ja dostaję orgazmu. To gdzie masz teraz zajęcia?
Nie mogłam go
zrozumieć. Lubił irytować ludzi? Nawet przez chwilę nie przyszłoby mi do głowy,
aby cieszyć się z faktu, że kogoś celowo denerwuję, a tym bardziej, że mój tata
złości się na mnie. To dla mnie co najmniej dziwnie, a może nawet niedorzeczne.
- Piętro wyżej. - Odpowiedziałam zgodnie z prawdą,
choć dopiero po chwili.
- To ruszamy. - Wypowiedział hardo i ruszył w stronę
klatki schodowej, ciągnąc mnie za sobą.
Trochę nie
mogłam go zrozumieć. Przyjaźnił się z Itachim, a mimo tego co ostatnio się
działo, rozmawiał ze mną w swój normalny sposób. Za sprawą jego zachowania, to
ja czułam się dziwnie. Kiedy znaleźliśmy się pod klasą, stanęłam tępo patrząc
na drzwi.
- Co, nie jesteś pewna, czy tu masz zajęcia? - Zadrwił
ze mnie chłopak o włosach białych jak śnieg.
- Jestem.
- Więc w czym problem?
- Zastanawiam się co powiedzieć. - To nie było moje
jedyne zmartwienie. Przerażała mnie myśl, że muszę stawić czoła nie tylko
nauczycielowi, ale również Sasuke.
- Możesz powiedzieć dziękuję ci panie i władco za
odprowadzenie mnie pod samą klasę. Choć bardziej preferowałbym zapłatę w
naturze.
- Nie chodziło mi o ciebie. - Mimowolnie się
skrzywiłam. - Zastanawiam się co powiedzieć nauczycielowi.
- Nic. Wejdź i siadaj do ławki.
- No ale się spóźniłam.
- Nie ty pierwsza i nie ostatnia. Głowy ci nie urwą.
Jak się zaczniesz tłumaczyć, to pomyśli, że coś kręcisz, bo tylko winni się
tłumaczą.
- A jak zapyta?
- Powiedz, że byłaś w klopie. Natury nie oszukasz, to
też nikt nie będzie wnikał, co tam robiłaś. - Spoglądałam na niego nie do końca
przekonana, choć było ziarnko prawdy w tym co mówił. - Czego ty się boisz? Ze
szkoły cię za to nie wyrzucą. Do starych nie zadzwonią, bo musiałabyś się
notorycznie spóźniać, a sądząc po twoim zachowaniu, to pewnie pierwszy raz. -
Nie odpowiedziałam mu, tylko spuściłam głowę. - To wchodzisz czy nie? Bo jak za
dziesięć sekund dalej tu będziesz, to przerzucam cię przez ramie i zabieram do
szatni na zabawę w doktora. Jestem w tym dobry. Szczególnie w specjalizacji
ginekologicznej. No a po dokładnych oględzinach, zmieniam się w kominiarza i
czyszczę kanał długo i dokładnie. - Przyglądałam mu się, licząc, że żartuje, a
ja wyczytam to z jego twarzy. On uśmiechał się szeroko, a oczy mu dziwnie
błyszczały. - Sześć, siedem, osiem, dziewięć, dziesięć. - Policzył trochę za
szybko.
Znowu mnie
sparaliżowało, przez co nie zrobiłam tego co powinnam. W duchu liczyłam, że
Kacper wyskoczy teraz na korytarz i odciągnie ode mnie tego zboczeńca. Hidan
zbliżył się tak szybko, że nie zarejestrowałam nawet tego, kiedy się poruszył.
Koszykarze byli szybcy, za szybcy.
- Masz takie cycuszki, że dla ciebie zrobiłbym wyjątek
od reguły, ale niestety jesteś na liście, kapitanowo.
Stuknął w
drzwi, otworzył je i wepchnął mnie do środka. Przez chwilę stałam jak słup
soli, a moje policzki płonęły.
- Dobrze się czujesz, Hinato? - Zapytał nasz
nauczyciel. Odpowiedziałam mu ruchem głowy. - Na pewno?
- Tak. Przepraszam za spóźnienie. - Skwitowałam cichym
głosem, po czy poszłam do swojej ławki z nogami jak z waty.
Choć miałam
spuszczoną głowę, kątem oka dostrzegłam jak inni mi się przyglądają. Sakura
przyłożyłam mi rękę do czoła, aby sprawdzić czy czasem nie mam gorączki. Od
rozpoczęcia minionej przerwy przeżyłam jeden z bardzo niezrozumiałych i
zaskakujących nagłymi zwrotami akcji kwadrans. Najpierw atak ze strony Sasuke,
a później... Co Hidan miał na myśli? Jaka znowu lista? Być na niej to dobrze,
czy źle?
- Gdzie byłaś? - Usłyszałam cichy szept Sakury. -
Nigdzie nie mogłam cię znaleźć.
- W łazience. - Odpowiedziałam jej równie cicho. Nie
wiem czemu skłamałam. W zasadzie mogłam jej powiedzieć prawdę, niczego nie
ryzykując.
- Tak długo?
Pokiwałam
głową, a ona o dziwno nie zapytała o nic więcej. Naprawdę to zadziałało?
Spojrzałam na nauczyciela. On również wydawał się zachowywać normalnie. Nie
zapytał co się stało i dlaczego się spóźniłam. Co do Sasuke to zachowywał się
tak, jakbyśmy w ogóle ze sobą nie rozmawiali. Hidan miał racje. Czego się więc
bałam? Czy gdyby nie było ze mną zboczonego koszykarza, to weszłabym do sali
sama? Czy może stałabym przed drzwiami, zwlekając tak długo, aż wejście nie
miałoby żadnego sensu? Musiałam przyznać przed samą sobą, że w niektórych
kwestiach jestem potwornym tchórzem. Chciałabym to w sobie zmienić. Nabrać
odwagi i dystansu. Może to pomogłoby mi radzić sobie z atakami takich ludzi jak
Tsukino. Tylko jak z tchórza zmienić się w kogoś odważnego? Może moim
rozwiązaniem była przyszywana mama Nejiego. Równie dobrze mogłam zacząć już
dzisiaj próbować być taka jakbym chciała. Jako pierwszy cel do sukcesu
postawiłam sobie rozmowę z Hidanem i próbę wyciągnięcia od niego, o jakiej
liście mówił, dlaczego nazwał mnie kapitanową, a na koniec zwrócenie uwagi, aby
przestał skupiać swoją uwagę na moich piersiach. To miała być rozgrzewka pod
dużo trudniejszą rozmowę, jaka czekała mnie z Itachim. O ile on jeszcze chciał
ze mną rozmawiać. Zanim zadzwonił dzwonek rozpoczynający przerwę, byłam pewna,
że wykonam swój plan wzorowo. Zwątpienie przyszło dużo szybciej niż zakładałam.
Uciążliwy dźwięk zwiastujący, szanse na działania, wyprał ze mnie chwilową odwagę,
zatapiając w wątpliwościach. Nie poszłam szukać Hidana, bo przecież jak mam do
niego zagadać? Cześć Hidan. Zamiast skupić się na zajęciach, zastanawiałam się
co miałeś na myśli mówiąc, że jestem na liście. Wyjaśnij mi to, proszę, a ja...
Co ja? Poproś zboczucha o trzy rzeczy, a zobaczysz jaką poda cenę. Mogłabym się
założyć, że rzuci coś w stylu: "Pokarz cycki, to powiem ci co chcesz
wiedzieć" albo jeszcze bardziej wymowny tekst. Z nim to nigdy nic nie
wiadomo.
- Co jesteś taka zamyślona i czerwona? - Z moich
rozmyślań wyrwała mnie Sakura.
- Słyszałaś kiedyś o jakiś liście w szkole? -
Wypaliłam nie zastanawiając się co mówię, no ale przecież Sakura to skarbnica
wiedzy dotyczącej ludzi w szkole.
- Liście? Dobrze ty się czujesz? W szkole jest pełno
list.
- No ale takich na przykład wśród sportowców.
- Hinata mów że po ludzku, bo nic nie rozumiem i
szczerze zaczynam się o ciebie martwić.
- Hidan powiedział mi, że jestem na jakieś liście. -
Była moją przyjaciółką i jeśli tak dalej miało być, to nie powinnam przed nią
zatajać wszystkiego.
- Kiedy ci to powiedział?
- Przed lekcją, a właściwie to już podczas trwania.
Spotkaliśmy się i odprowadził mnie do klasy.
- Ten Hidan? Przecież to kretyn myślący jedynie o
seksie. Jeśli on mówi o jakieś liście to na pewno ma na myśli laski do
zaliczenia, albo zaliczone. W twoim wypadku pewnie chodzi o te pierwsze. Lepiej
trzymaj się od niego jak najdalej. Kto wie jak on zwabia te wszystkie baby,
skoro nie grzeszy ani inteligencją ani urodą.
Nie podobała
mi się ta interpretacja. Bo raczej nie byłam na żadnej z tych list, ale jeśli
takie listy istniały wśród koszykarzy, to stwierdzenie "kapitanowo"
jasno sugerowało u kogo stałam się jednym z odhaczonych punktów. Musiałam jakoś
wyciągnąć informacje od Hidana. Mogłam spróbować podstępu przy kolejnym
spotkaniu, o ile do takiego dojdzie. Najpierw Hidan, a później Itachi.
Jako że życie
potrafi szybko weryfikować nasze postanowienia, jeszcze na tej samej przerwie
idąc z Sakurą dostrzegłyśmy z przeciwległej strony Itachiego idącego z Sasorim.
Obie przystanęłyśmy, nie czując pewności czy iść dalej, czy też skręcić i
szukać sposobu na uniknięcie bezpośredniego spotkania. Nie było pewności czy
się zatrzymają przy nas. Właściwie szanse były małe. Moje oczy uważnie badały
poważną i surową twarz bruneta. On obserwował mnie. Nie mogłam liczyć na
przyjazne ani miłe spojrzenie. Niedawno wyrzuciłam go z domu, dając mu kolejny
powód, aby mnie znienawidził. Mimo tego widziałam, że jego kroki prowadzą go
wprost do mnie. Serce waliło mi jak szalone. Miałam dać mu szansie na rozmowę.
Wysłuchać tego co chciał mi powiedzieć. Jeśli chciałam postępować zgodnie ze
sobą, to nie mogłam mu teraz odmówić. Nie do końca gotowa na to co miało
nastąpić, przymknęłam oczy.
- A tobie co?
Poczułam jego
zapach. Nie wiem czy naprawdę, czy po prostu to sobie wyobraziłam, ale poczułam
zapach Itachiego w momencie, gdy mnie mijał. Nie zatrzymał się. Może poczułabym
powiew powietrza, gdyby nie to, że to szkoła i tu co chwila ktoś przechodzi.
- Halo? Ziemia do Hinaty. Jesteś tam jeszcze?
- Jasne. - Uśmiechnęłam się do kuzyna, który
zmaterializował się koło mnie gdy tylko przymknęłam oczy.
- Dziś odprowadzę cię do domu. Mam dobry film, więc
moglibyśmy sobie obejrzeć wspólnie, a później pouczę cię trochę matmy.
- Naprawdę dobry ten film? - Wtrąciła się Różowa
Burza.
- Jasne.
- To ja idę z wami. - Sakura nie zapytała, postawiła
twardo swoje warunki, ale to nikomu nie przeszkadzało. Ja uwielbiam spędzać z
nią czas, a Neji fajnie jakby się z nią skumplował.
Gdy późnym popołudniem w trójkę zasiedliśmy przed
telewizorem, oglądając produkcję przyniesioną przez mojego kuzyna, nie mogłam
pozbyć się wrażenia, że gdyby nie pojawienie się Nejiego, to Itachi podszedł by
do mnie, a ja możliwe, że poznałabym informacje, którymi chciał się ze mną
podzielić. Tylko czy to bardziej było wrażenie czy też nadzieja, do której
głośno i oficjalnie nie potrafię się przyznać?
* * * * *
Myślę, że tym rozdziałem możemy rozpocząć wiosnę na blogu :)
Dziękują za wzięcie udziału w głosowaniu. Jestem bardzo zadowolona z wyników. Jakiś czas temu tknęło mnie na pisanie LL, dlatego rozdział jest tak szybko po wynikach, a oprócz niego napisałam połowę rozdziału do Muspelheim. O ile LL prowadziło w wynikach od samego początku, to Muspelheim zdawało się bez szans na miejsce w czołówce. O wygranej nad Poświęceniem zadecydowały ostatnie dni. To tak, gdyby to kogokolwiek interesowało :D
No a teraz oddaję Wam pole do popisu, abyście mogli ocenić to co zamieściłam :)
Fajnie, że wstawiłaś coś nowego, bo zaczęłam tęsknić ;)
OdpowiedzUsuńKurcze chyba muszę wrócić do rozdziału z powrotem Hiny od taty. Sasek, który jednak niczego się nie domyślił tylko miał wąty o to jak jest traktowany jego brat, powiedział coś ciekawego co pewnie łączy się z tamtym dniem. Sobota była dniem, w który Hinata dowiedziała się o tych plotkach, no nie? Jeśli tak to moim zdaniem:
-Itachi chodził przybity bo się nie spotkał z Hinatą na lotnisku
-Spotkali się w schronisku gdzie umówili się na randkę
-Wrócił do domu i zaczął się szykować, ale dostał eska (od sakury lub Hinaty nie pamiętam tego już tak dokładnie), że jest chu... nie honorowym mężczyzną wściekł się i rzucił telefonem
Jeśli to prawda to mam pytanko; jak dostał esemesa od Hiny o spotkaniu? Sasuke powiedział, że rozwalił swój telefon. Rzucił nim pewnie porządnie biorąc pod uwagę jego złość i sprawność fizyczną więc na stłuczonej szybce się nie skończyło. Pewnie to najgłupsza rzecz, o którą można mieć wątpliwości w tym rozdziale XD Sama Hinata była pod dużym stresem w tamtej sytuacji i nie połączyć wątków już raz to się przecież zdarzyło (opowieść Kacpra).
Lubię postać Hidana, wydaje się być taki niewinny w porównaniu do swojego pierwowzoru :P Wspomniał też o liście i nazwał bohaterkę "kapitanową". Hina myśli, że to lista "zaliczonych" lub "do zaliczenia", ale ja dosyć mocno w to wątpię. Czy ona nie powinna być już na liście "zaliczonych", a wtedy o tym dowiedziałaby się cała drużyna i w końcu inni uczniowie. Nie wiem też czemu miałaby być na tej "do zaliczenia" skoro reszta drużyny interesuje się nią tylko jako "tej lasi od kapitania", a nie wydaje mi się, żeby Itachi chciał ją tam umieścić. Moim zdaniem jest na liście "nie dotykać" lub coś w tym stylu. Może się mylę, a ty zapewne każesz mi czekać kilka rozdziałów, aby poznać prawdę :(
Życzę wesołych świąt tobie i twojej rodzince oraz czekam na kolejne rozdziały <3
W końcu znalazłam trochę czasu na odpisanie :)
Usuń"Rzucił nim pewnie porządnie" - o tak :) jak dobrze przypuszczasz roztrzaskał telefon na tyle porządnie, że nie nadawał się do użytku :) no ale smsa dostał i nawet odpowiedział :) czyżby niedopatrzenie autorki? Skądże znowu. Już gdy pisałam tamte rozdziały przemyślałam sprawę telefonu. Wymyśliłam nawet, że ten który posiadał był super nowym i drogim modelem, który otrzymał od rodziców na urodziny. Mogę to napisać, bo akurat ta informacja pewnie nie padnie, chyba, że jakimś sposobem przypasuje mi w dalszych rozdziałach. Nasz koszykarz błyskawicznie załatwił sobie zastępstwo, w końcu to Itachi. Zgadnij czyj "stary" telefon jest aktualnie w posiadaniu Uchihy :)
Hinata nie może łączyć wszystkich wątków. Z boku widzi się więcej, a ona jest w centrum wydarzeń. Biorąc pod uwagę jej sekrety i emocjonalne rozdarcie, by być naturalna musi na niektóre sprawy być ślepa. Możliwe, że z czasem nauczy się dostrzegać więcej.
Co do listy to nie planuję za dużo pisać. To taki temat na który trzeba poczekać ;)
Dzięki za życzenia :) Święta były fajne, choć szybko minęły :)
Dzięki za komentarz :)
Uuuuu zagadka. Wchodzę w to!
UsuńBiorąc pod uwagę, że zrobił to błyskawicznie można zakładać Sasuke lub innego członka rodziny. Jednakże skoro, jak doskonale wiemy, Itachi ni przejmuje się limitami prędkości mógł pojechać do kogoś 200km/h i też załatwić sprawę błyskawicznie. Coś mi się przypomina sytuacja z Naruto chwalącym się nowym telefonem, ale nie jestem pewna czy dobrze mi się przypomina :( Był w ogóle kiedyś z kimś jakaś rozmowa wspominająca zmianę telefonu? Jeśli była stawiam, że to właśnie od tej osoby Itaś pożyczył telefon. Najłatwiej byłoby wziąć SWÓJ stary telefon, ale dla pana Uchiha byłoby to za proste XD
Hinata niedługo nie będzie mogła połączyć 2+2 z 4 :P
Lista pewnie jeszcze długo pozostanie tajemnicą :(
Pozdrowionka ;)
hmmm, chyba nie było takiej rozmowy, ale głowy sobie za to urwać nie dam :) jak coś to w innym opowiadaniu :)
UsuńNaruto to w każdy razie zły strzał. On w moim wyobrażeniu jest zbyt roztrzepany, aby zachować jakiś stary telefon. Raczej zakładałabym, że je psuje, niż składuje :)
Co do tych limitów prędkości, to kiedy Hinata opowiedziała Itachiemu o swoich lękach związanych z szybką jazdą, on oświadczył, że więcej nie będzie głupcem, co w tamtej chwili było deklaracją poprawy i końca z brawurą. Jako że to narracja pierwszoosobowa, to nie wiadomo czy mówił to na serio, czy też blefował, aby ją do siebie przekonać, no ale można to wziąć pod uwagę w zgadywaniu :)
Prawdą jest stwierdzenie: "Najłatwiej byłoby wziąć SWÓJ stary telefon, ale dla pana Uchiha byłoby to za proste XD"
Bawimy się dalej, czy chcesz już poznać odpowiedź? :D
Skoro ani Sasek ani Naruto go nie pożyczyli to może ktoś z drużyny koszykarskiej? Sasori, Nagato, Yahiko lub ktoś inny z ekipy. Wpadła mi do głowy jeszcze Ropucha, ale za to bym się na Itachiego obraziła :P
UsuńJeśli znowu nie trafiłam to powiedz już odpowiedź, bo trochę mi już postacie się kończą.
Dobrze zakładałaś na początku :) stary telefon Sasuke :)
UsuńJak miło było znowu coś od Ciebie przeczytać ^^
OdpowiedzUsuńMnie też zastanawia co to za lista O.O
Muszę przyznać, że Hidan jest bezbłędny XD
Rozmowa z Sasuke mnie rozwaliła tak trochem bardzo O.O Zastanawiam się co ten gnojek jeszcze może zrobić O.O
Czekam na ciąg dalszy, pozdrawiam i czasu życzę ann ;D
hehe :D a czego Sasuke może nie zrobić? :D to lepsze pytanie
Usuńja też lubię Hidana. O dziwo polubiłam go właśnie przez to opowiadanie. Spodobała m się postać jaka w pewien sposób sama się wykreowała, a ja mu po prostu dałam szanse na pojawienie się więcej niż raz. Mam jeszcze kilka fajnych pomysłów na niego i aż sama nie mogę się doczekać kiedy się pojawią :)
Dzięki za komentarz :)
Ooo super jak miło w końcu coś przeczytać xD Ja w sumie wiedziałam że Sasuke będzie pytał o Itachiego bo tamto to zbyt drażliwy temat xD Kurcze myślałam, że w tym rozdziale trochę więcej się podzieje ale i tak był super haha Nie mogę się doczekać kontynuacji ALE bardziej nie mogę się doczekać Muspelheim dlatego mam taką cichutką malutką nadzieje, że może jakimś cudem rozdział pojawi się jeszcze w kwietniu. Wiem, że są święta za niedługo a ty masz pewnie prace i inne takie, no ale cóż, marzyć można no nie? Haha
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :3
Marzenia to piękna sprawa. Mój tatko powtarza, że gdyby za marzenia karano, to on już dawno dostałby dożywocie. Ze mną jest tak samo. Choć ja jeszcze bardziej lubię swoje marzenia urzeczywistniać :D Cudze również, ale prawdopodobnie nie dam rady do końca kwietnia dopisać brakującej części. Myślę jednak, że Muspelheim pojawi się na początku maja. Lubię pisać to opowiadanie, więc liczę, że nie będzie ciężko mi dokończyć rozdziału :)
UsuńDzięki za komentarz :)
Nowy rozdział :D I co ja mam tu napisać jak już wszystko w komentarzach zostało powiedziane :P
OdpowiedzUsuńTak myślałam, że Sasek nie przejrzał tożsamości Hinaty, to byłoby jakieś takie... zbyt szybkie? Taka informacja popchnęłaby akcję w tempie błyskawicy. Jedyny minus to, że nie pamiętam dobrze tych rozdziałów z wyjazdu Hiny oraz powrotu i nie mogę sobie umiejscowić tego rozwalenia telefonu;/
Powiem szczerze, że o ile Hinatę ogólnie bardzo lubię to tutaj jestem teamItaś i bardzo mi biedaka szkoda. Ona chyba jest tu dla mnie ciut za bardzo kapryśna, a w połączeniu z jej niemożnością poruszenia się w stresowych sytuacjach daje to unikalną mieszankę. Jak można stać jak słup w sytuacji gdy ktoś (dodajmy że szkolny i naczelny zboczeniec) chce się z Tobą pobawić w ginekologa, no jak? :P
Mój kolejny ulubieniec - Hidan. Fajnie, że ma dosyć sporą rolę, aż ciekawa jestem co jeszcze nas czeka. Co do listy to zgadzam się z tym co zostało wyżej napisane - bardziej "nie dotykać, własność kapitana" niż zaliczona/do zaliczenia.
Z niecierpliwością czekam na Muspelheim
Pozdrawiam
Annyi
hehe :D teamItaś :) no cóż się dziwić, skoro on tu jest taki fajny (teoretycznie), sama chętnie bym go do siebie przygarnęła :) (oby mój mężczyzna tego nie przeczytał)
UsuńNo Hinata może być kapryśna, w końcu to nieco rozpieszczona bogata dziewczynka, która zwykła dostawać to co chce, a sprawy nieprzyjemne załatwiano za nią. Czyli taka istotka nie przygotowana do życia w społeczeństwie. Odseparowanie jej i ukrywanie przed światem jak widać miało swoje konsekwencje.
Hidan, ech :D Hidan to Hidan i co tu więcej pisać, każdy widzi jak to jest, a jego pojawianie się poprawie humor nawet gdy świat się wali i pali.
Muspelheim się pisze :) Meri tego pilnuje, poganiając mnie, abym skończyła jak najszybciej :)
Dzięki na komentarz :)
Hejka! Nie chcę być nachalna ale co tam z tobą? Długo cie nie ma :/
OdpowiedzUsuńWitam! Przeczytalam całego bloga w trzy dni, jestem zachwycona! Ale z wielkim bólem patrzę na datę ostatniej notki I na dzisiejszą:( mam nadzieję że niedługo coś wrzucisz bo nie dopuszczam do siebie myśli, że mogłaś opuścić bloga. Nie zgadzam się, koniec! Czekam więc z utęsknieniem na następną notkę, pozdrawiam:*
OdpowiedzUsuńŻyjesz w ogóle? Daj chociaż znać, że czasem tu zaglądasz nawet jeśli nie piszesz
OdpowiedzUsuńżyję :) no i czasem tu zaglądam
UsuńTo zaparcie, które kiedyś miałam do pisania, poszło w las. Czasem tu wchodzę z sentymentem patrząc na wszystkie posty. Czasem ogarnia mnie chęć aby coś napisać i wstawić, ale kończy się to na kilku zdaniach.
Choć muszę przyznać, że każdy nowy komentarz budzi we mnie iskierkę pchającą mnie do tego, aby znowu tu wrócić i dać Wam wszystko to co jeszcze jest w mojej głowie, a nie zapisane.
Ostatnio przeczytałam wszystkie posty z Monsuna, bo chciałam coś dopisać i wstawić. Tylko niestety skończyło się jak zwykle na chęciach :(
Ja tak kocham Skorupe Żółwia i Labirynt Luster, że serio, nawet jeśli ze względu na długą przerwę w pisaniu będzie Ci się wydawać, że opowiadanie jest słabe to i tak będę czytać, a wprawa wróci z czasem. Także nawet jeśli Ci nie idzie to publikuj dalej a serio wena znowu się pojawi!
UsuńTo jest myśl :) Może czas najwyższy rozklikać ponownie palce ;)
UsuńDzięki za komentarz i motywację :)
Błagam, musisz pisać! To najlepszy blog jaki w zyciu czytałam, dlatego zależy mi by w wolnej chwili, po studiach, wykończona, usiąść sobie i poczytać kontynuację tego cuda jak i innych opowiadań, zwłaszcza z parą sasuhina 😘 pozdrawiam i mam nadzieje, że jeszcze coś napiszesz!
OdpowiedzUsuńJa też mam taką nadzieję :)
UsuńDzięki za miłe słowa. To niesamowite uczucie, gdy się komuś podoba się to co się napisało. Jak skończę czytać książkę, za którą się obecnie zabrałam, to mam nadzieję, że najdzie mnie aby coś naskrobać. Pomysły w głowie są, tylko trzeba je tylko teraz uporządkować i wklikać do kompa.
Dzięki za komentarz :)
Nie wierzę, że to ostatnia notka na ten moment (mam nadzieję). Liczę na to, że następna pojawi się szybko:) pozdrawiam <3
OdpowiedzUsuńaaaaa, ratunku!
OdpowiedzUsuńWena nie chce pomóc napisać ostatnią brakującą scenę do rozdziały :(
pomóżcie