Czułam że powinnam wyjść, ale nogi jak za każdym razem, gdy panikowałam, odmówiły mi posłuszeństwa.
- No dalej, śmiej się. Ciesz się moją porażką, tym co mi zrobił, jak mnie potraktował. W końcu to zemsta za to co ci zrobiłam. - Prychnęła urażona, zalewając się przy tym łzami. - Za to, że powiedziałam ci wtedy w łazience jaki jest naprawdę. - Przyglądała mi się, jakby czekała aż zapytam, ale ja stałam sparaliżowana sytuacją. - Zabrał mnie do domku w lesie. - Spuściła głowę. - Wykorzystał mnie. Kazał robić takie rzeczy... - Otarła oczy i wysmarkała nos. Z rozmazanym makijażem wyglądała żałośnie. - …a później powiedział, że to nagrał. Wiesz co teraz robi?
Wbiła we mnie spojrzenie, a ja jedynie zaprzeczyłam ruchem głowy.
- Powiedział, że jeśli jeszcze raz się do ciebie zbliżę, opublikuje ten film w Internecie. Mam trzymać się od ciebie z daleka tak długo, póki nie zrobi z tobą tego, co zrobił ze mną. Chce się na tobie zemścić za tego karateke i za to, że go upokorzyłaś. No dalej, śmiej się! - Krzyknęła, a ja aż podskoczyłam. - Teraz jesteś górą. To ze mnie zrobił prawdziwą szmatę na tym pieprzonym bezludziu. Po wszystkim zostawił mnie i kazał wracać pieszo.
Płakała, a ja nie wiedziałam co zrobić. Wybiec, zatkać uszy, czy może spróbować ją pocieszyć? Tsukino była wredna, ale kara jaka ją spotkała była okrutna i nawet komuś takiemu jak ona się nie należała. Nie miałam podstaw, aby nie wierzyć, że wszystko to zrobiła z chorej miłości do Uchihy. Tak ciężko było jednak uwierzyć, że Itachi był skłonny do takiego okrucieństwa.
- Zawsze wiedziałam, że on lubi perwersję i bierze ode innych co zechce, ale tego dnia… - Zacięła się, jakby próbowała zebrać myśli. - Jeśli to upubliczni zniszczy mnie, a wtedy ja nie będę miała już nic do stracenia. Rozumiesz? Zapłacisz mi za to, tak samo jak on. Wynoś się!
Wrzasnęła, a ja nie czekając na dalszy ciąg, wyszłam z łazienki. Oparłam się o ścianę, ciężko oddychając i walcząc z burzą w głowie. Chciałam jakoś poskładać do kupy to co właśnie powiedziała mi Ropucha. To nie mogła być prawda. Itachi jakiego znałam nie był taki. Nie użyłby podstępu, aby wykorzystać Tsukino. Złapałam się za głowę i osunęłam na podłogę. Walczyłam z wspomnieniami mężczyzny, którego poznałam na placyku, jaki przeprowadził mnie przez las i zabrał do swojego pokoju. Czy tamtego dnia też wyjął kamerę? Nagrał to jak się kochaliśmy? Nie pamiętam co się działo, a więc mógł zrobić ze mną wszystko. To jednak nie pasuje do osoby, z którą spędziłam tak wiele czasu. Byliśmy w tym domku i tam nic nie zrobił. Schronisko, basen, wspólna impreza w klubie, nauka matematyki. Nie mógł tego zrobić. Nie on. Gdyby to zrobił, oznaczałoby, że jestem skończoną idiotką, naiwną do granic możliwości.
- Wszystko w porządku? - Kucnęła koło mnie obca mi dziewczyna. - Zaprowadzić cię do pielęgniarki?
- Nie.
- Na pewno? Wyglądasz strasznie blado.
- Nic mi nie jest. - Odrzekłam jej po czym wstałam.
Niepewnym krokiem zaczęłam iść przed siebie. Musiałam go odnaleźć i zapytać czy to prawda. Nie było innego sposobu jak zdobyć zaprzeczenie Uchihy, bądź potwierdzenie, że faktycznie jest tak podły jak twierdziła Ropucha.
Słowa zapłakanej piękności przekreślały wszystko dobre co kiedykolwiek myślałam o Itachim. Co jeśli takie właśnie było prawdziwe oblicze bruneta? Nie, to niemożliwe. Tata, Kacper i Neji czuwali nade mną. No i Kurenai, ona radziła mi, abym dała mu szanse na powiedzenie tego co chciał mi powiedzieć. Czy zrobiłaby to, gdyby wiedziała, że Itachi jest zdolny do takiej potworności? Nie mogłam tak po prostu snuć domysłów. Wiedziona jakąś nieznaną mi siłą, jaką zawdzięczałam zapewne Hyudze, a nie pasującą do typowej Terumi, odnalazłam go. Podeszłam do grupki osób, z którymi stał. No i tu skończyła się moja odwaga. O zgrozo! Czy tylko na tyle było mnie stać? Rudowłosy chłopak z kolczykami, którego imienia w tamtej chwili nie pamiętałam, szturchnął Uchihę w ramię i wskazał podbródkiem w moją stronę. Itachi odwrócił się i stanął patrząc na mnie swoimi czarnymi, surowymi oczami. Do tej pory zdawał się wygadany, ale teraz patrzył jedynie obserwując mnie. Wszyscy zamilkli czekając na to co powiem. To jeszcze bardziej zbiło mnie z tropu. W końcu podniosłam głowę, wzięłam głęboki oddech i zapytałam.
- To prawda, że szantażujesz Tsukino?
Dopiero, gdy wypowiedziałam swoje pytanie, pożałowałam własnej pochopności. Nie powinnam tego robić tu, przy innych. Może w ogóle nie powinnam tego robić. To co między nami było, skończyło się. Nie należało się wtrącać w to co mnie nie dotyczyło. Choć ze słów Tsukino po części dotyczyło to również mojej osoby.
- Chodź. - Złapał mnie za ramię i najprawdopodobniej chciał poprowadzi do wyjścia z budynku.
- Nie! - Po dwóch krokach wyrwałam się z jego uścisku. - Nigdzie z tobą nie pójdę. - Powiedziałam twardo patrząc w jego oczy.
- To nie miejsce na rozmowę. - Odpowiedział surowo.
- Nie przyszłam z tobą rozmawiać. Zadałam ci proste pytanie, na które odpowiedź brzmi tak albo nie.
Serce waliło mi jak szalone, a w głowie się zaczęło kręcić. Chciałam aby zaprzeczył, powiedział coś co pozwoli mi nie stracić wiary w samą siebie i mojej wiary w ludzi. Tak abym nie poczuła się do reszty jak naiwna kretynka. Kątem oka zerknął na grupkę swoich przyjaciół, po czym wrócił spojrzeniem do mnie.
- Tak. - To nie słowa zabolały najbardziej, a jego oczy zimne jak lód, a palące jak ogień.
Do tej pory myślałam, że Sasuke jest przerażający. Widocznie Uchiha posiadali to w pakiecie z nazwiskiem.
- Jakim trzeba być człowiekiem, aby tak postąpić? - Jego wyraz twarzy nie zmienił się nawet na chwilę. Staliśmy tak kilka sekund, aż poczułam, że dłużej już nie zdołam znieść jego spojrzenia.
Odeszłam nie zatrzymana przez nikogo. Ze spuszczoną głową, aby nikt nie dostrzegł szklistych oczu. Z całych sił starałam się nie rozpłakać. Nie był tego wart. Na lekcji, pełna burzliwych emocji wyjęłam telefon i napisałam mu smsa.
Hinata: Doprowadziłeś do tego, że żałuję wszystkiego co wiążę się z imprezą u Sasuke.
Za korzystanie z telefonu podczas lekcji zostałam wywołana do odwiedzi. Nie miałam kompletnie pojęcia o czym była lekcja. Konsekwencją okazał się najgorszy ze stopni, wpisany do dziennika. To jednak nie odciągnęło moich myśli od wydarzeń z ostatniej przerwy. W głowie ciągle miałam obraz zimnych oczu bruneta i tego co mu napisałam. Wiedziałam, że jest na tyle inteligentny, aby domyślić się, że miałam na myśli iż żałuję, że się wtedy poznaliśmy. Nic mi na to nie odpisał, a ja dopiero wieczorem w łóżku zdałam sobie sprawę z tego, że nie powinnam sięgać po telefon i wysyłać mu wiadomości. Może właśnie dałam mu satysfakcję, bo tym stwierdzeniem potwierdziłam, że zabolało mnie poznanie tego jaki jest. Zimny, egoistyczny, bezwzględny kłamca, myślący tylko o sobie, wykorzystujący wszystkie swoje atuty do osiągania swoich zachcianek. No i niesamowity aktor. W stu procentach wart każdego złego słowa na swój temat. Kim byłam ja? Naiwną dziewczyną, która chciała być tą jedyną, wyjątkową. Okazałam się dokładnie tą dziewczyną, za jaką wzięła mnie Tsukino. Mnie i chordę innych, skrzywdzonych dziewcząt. Za to, że miała rację nienawidziłam jej jeszcze bardziej niż wcześniej. Kiedy już wypłakałam się w poduszkę, zasnęłam padnięta, obiecując sobie w duchu, że już nigdy więcej nie zapłaczę z jego powodu.
* * *
- Hinata, słyszałaś co się stało? - Sakura zapytała z radością w głosie następnego dnia. Nawet gdybym chciała, nie podzielałam jej radości. Zaprzeczyłam jedynie ruchem głowy, nie chcąc słyszeć swojego zachrypniętego głosu. - Ktoś skasował wszystkie posty na forum. Nie ma nic poza jedną wiadomością. Chcesz wiedzieć jaką? - Nie czekała nawet na moją odpowiedź. Po co więc pytała? - Cytuję: „Zawistny - wymyśla, Głupi - rozpowiada, Idiota - we wszystko wierzy. Do której z tych grup zaliczasz się Ty?” Jak myślisz, kto to napisał?
Wzruszyłam jedynie ramionami. Skąd niby miałam to wiedzieć. Dopiero po godzinie odpowiedź pojawiła się w mojej głowie. To musiała być sprawka Kacpra. Ciekawe tylko czy na życzenie mojego ojca, czy po prostu, aby nie było jakiś upokarzających informacji na mój temat w Internecie. Uśmiechnęłam się smutno. Znałam odpowiedź, ale nie mogłam jej udzielić mojej przyjaciółce. Miałam nadzieję, że od teraz nie będę już musiała słuchać o podbojach Uchihy. Kiedy po zajęciach dodatkowych z chemii, razem z Kibą poszliśmy do schroniska, przy Rambo poczułam się lepiej. Brakowało mi mojego kochanego pieska. Wiedziałam, że zaniedbuję aż za bardzo wszystkie obowiązki w schronisku, a to co powinnam robić jako wolontariuszka było przeze mnie sukcesywnie odkładane na późniejsze nigdy. To jednak nie był cud, że szefowa jeszcze mnie nie wywaliła. Zawdzięczałam to moim przyjaciołom. Oni wykonywali swoje i moje obowiązki, w czasie gdy ja bujałam w chmurach. W końcu upadłam i czas było się podnieś i zacząć twardo stąpać po ziemi. Dość dobry dzień popsuła wizyta Uchihy. Shino się z nim przywitał, a mnie wmurowało. Zapomniałam, że on też jest tu wolontariuszem, może dlatego że dawno go tu nie spotkałam i miałam nadzieję, że więcej się nie pojawi. Zamknęłam oczy walcząc z emocjami. Nie mogłam na niego patrzeć. Byłam pewna, że nie zniosę jego widoku. Rzuciłam miotłę, którą trzymałam w ręku i szybkim krokiem poszłam do szatni. Drżącymi dłońmi otworzyłam szafkę i zaczęłam upychać jej zawartość do jakiegoś worka, który szczęśliwie tam był. Moje oczy zaczęły się szklić, utrudniając mi widzenie. Silne dłonie oderwały mnie od szafki, zatrzaskując ją, abym przerwała swoją czynność.
- Nie bądź głupia. - Mierzyłam się z twardym i nieprzyjemnym spojrzeniem bruneta. - Przyszedłem tylko złożyć rezygnacje i zabrać swoje rzeczy.
- Nie dotykaj mnie. - Wyrwałam się z jego uścisku, jakby parzył i trochę po części tak było.
- Proszę, proszę. - W drzwiach zakpił Kiba. - Nie będziemy tu za tobą tęsknić.
- Nie wątpię. - Burknął Itachi, po czym zaczął wyjmować rzeczy ze swojej szafki.
Kiba podszedł do mnie, zarzucając swoją dłoń na moje ramię. Był szczęśliwy, oglądając wynoszącego się kapitana koszykarzy. Itachi zebrał swoje rzeczy i podszedł do Shino, stojącego blisko wyjścia.
- Dasz mu to? - Uchiha zwrócił się do mojego przyjaciela, wyciągając coś w dłoni?
- Jasne. - Shino wziął od niego to coś i schował do kieszeni bluzy. - Trzymaj się.
Oboje uścisnęli sobie dłonie, a Mika, która stała obok, rzuciła się odchodzącemu na szyję. Nie odwzajemnij jej uścisku, ale pożegnał się z nią w o wiele przyjaźniejszych relacjach niż ze mną i Kibą. Dopiero w czwartek dowiedziałam się co i dla kogo zostawił Itachi. W zagrodzie Rambo pojawił się nowy gryzak. Niby drobna, mała rzecz, ale coś mnie zakuło. Spoglądałam na mojego pupila, rozłożonego tuż przy mnie, z łapą położoną na nowej zabawce. Zdawał się zadowolony.
- To od Itachiego, prawda?
Rambo podniósł łeb, spojrzał na mnie i szczeknął.
- Polubiłeś go i pewnie dalej go lubisz. - Ponowne szczeknięcie w ramach odpowiedzi. Gdyby mógł mi powiedzieć, o czym rozmawiali, kiedy byli sami. Nie posiadłam jednak umiejętności rozumienia zwierząt. Pozostawały mi domysły. - Tęsknisz za nim? - Pies wydał z siebie dźwięki, jakby próbował mi odpowiedzieć, a mi ponownie pozostały domysły. - Itachi zrobił coś okropnego i możliwe, że udawał tylko dobrego człowieka.
Rambo położył głowę na mojej nodze i cicho zaskomlał. Podzielał mój smutek. Minęło już kilka dni, a ja dalej nie mogłam do siebie dojść. Powinnam porozmawiać z Sakurą i opowiedzieć jej o tym co stało się w poniedziałek. Nie chciałam do tego wracać, dlatego w duchu liczyłam, że sama się dowie. Forum zamarło, to też nikt nie opisał sytuacji jaka miała miejsce w domku w lesie, ani sceny z łazienki. Ludzie szeptali, niektórzy podśmiewali się po kątach, każdy wiedział, że Itachi i Tsukino nie są już parą, ale bez forum, nie było koła napędowego, które roznieciłoby potężny ogień hejtu, nienawiści i wyśmiewania się z tych, którzy mieli nieszczęście trafić na podłego kochanka. Ktoś celowo, czy też przypadkiem ochronił dziewczynę, która możliwe, że na ochronę sobie nie zasłużyła. To była jednak moja prywatna opinia, bardzo subiektywna, więc nie koniecznie uczciwa.
Wszystkie te przemyślenia skłoniły mnie do rozmowy z Nejim. Po wizycie mojej nauczycielki kłamania, bo tak czasem o niej mówiłam, poprosiłam aby jeszcze chwilę został. Poszliśmy do mojego pokoju.
- Coś się stało? - Braciszek wyglądał na nieco zaniepokojonego. Zmarszczył czoło czekając na odpowiedź.
- Czy forum skasował Kacper? - Nie musiałam tłumaczyć jakie forum. Ta informacja poszła w eter z zaskakującym tempie i w środę już każdy wiedział, że nie ma ani jednego obraźliwego posta, jednocześnie nie dało się nic więcej dodać.
- Forum? - Uśmiech jaki przyozdobił twarz Nejego od razu zdradzał, że coś wie. - To nie jest robota nikogo z nas.
- Więc czyja?
- Kto to wie? - Odpowiedział wzruszając ramionami.
- No ale Kacper wie kto to zrobił. - Oznajmiłam wierząc w mojego szefa ochrony. Dalej sądziłam, że maczał w tym palce on, bądź ktoś wytypowany przez niego.
- Pewnie wie.
- Neji, ty coś wiesz. Powiedź mi proszę. Chcę wiedzieć kto to zrobił i dlaczego.
- A jak myślisz kto i dlaczego? - Zapytał pozbawiony jakiegokolwiek rozbawienia. Zaczął za bardzo upodabniać się do mojego szefa ochrony. Już nawet słyszałam w głowie ten jego sztuczny głoś: „No dalej Hinata, poskładaj puzzle w całość”.
- Ktoś z ochrony. Chciałabym tylko wiedzieć, czy to decyzja taty, czy może Kacpra.
- Zdajesz sobie sprawę z tego, że w takiej sytuacji nie powinienem ci nic mówić? Ja w końcu też jestem w składzie twojej ochrony.
- Neji, nie pytam teraz ochroniarza, tylko mojego brata.
- Jako aspirujący na szefa ochrony, mówiąc ci cokolwiek, ponownie udowodnię, że się nie nadaję na to stanowisko. Jako brat kazałbym ci główkować dalej. Mi domyślenie się odpowiedzi na twoje pytania zajęło dwie minuty.
- Tylko ty jesteś bystrzakiem i to naprawdę dobrym. Ja się dopiero uczę, a jak widzisz, postępy robię marne.
- No i? Jak masz się czegoś nauczyć, to potrzebne ci wyzwania i odpowiednia motywacja. Niech to więc będzie twoją motywacją. Kto i po co miałby skasować forum? Odpowiedź może być bezwartościowa bądź cenna. Czyli ryzyko zawodowe.
- Zdecydowanie za dużo czasu spędzasz z Kacprem. Wolałam, gdy nie byłeś przesiąknięty jego metodami.
On jedynie się zaśmiał, a ja już wiedziałam, że dziś nic z niego nie wyciągnę. Mogłabym być na niego zła, ale to nie byłoby w porządku. Miałam mu pomóc znaleźć przyjaciół, a zamiast tego skupiałam się na swoich problemach miłosnych. Chciałabym wymazać z pamięci wszystkie dobre wspominania związane z koszykarzem. Czując do niego wyłącznie niechęć, nie miałabym problemu z funkcjonowaniem. Nie miałabym mętliku w głowie i tak bardzo nie bolałoby mnie na wysokości mostka, na same wspomnienie widoku oczu, głosu, dotyku. Co on mi zrobił? Najchętniej wsiadłabym w samolot i udała się na wyspę, gdzie wyleczyłabym się z tego co mi teraz dolegało. Tak mogłaby postąpić Terumi, tyle, że ona nie ma prywatnej wyspy. Taki przywilej posiada Hyuga, ale Hyuga by tak nie postąpiła. Hinata Hyuga jest dumna, silna i godna swojego nazwiska. Hinata Hyuga weszłaby do szkoły z dumnie podniesioną głową, nie wzruszona zaistniałą sytuacją. Hinata Terumi nie miała wyjścia i wchodząc do szkoły, miała spuszczoną głowę, licząc że kolejny dzień nie będzie jej dane zmierzyć się z lodowatym spojrzeniem czarnych, surowych oczu.
* * * * *
Plusem ostatnich wydarzeń był fakt, że nikt już nie plotkował o tym, że między mną i Itachim do czegokolwiek doszło. W szkole ograniczono się do mówienia o rozstaniu dwójki nastolatków. Para idealna była parą zaledwie przez tydzień. Zeszli się szybko, a rozstali jeszcze szybciej. Niektórzy mówili, że Uchiha dostał co chciał i poszedł na łowy gdzie indziej. Dziewczęta, które nie cierpiały Tsukino, rozpowiadały, że ich bożyszcze zorientował się jak pusta jest Ropucha i nie mając o czym z nią rozmawiać, skończył całą tą farsę jaką był ich związek. Nikt nie wspomniał prawdziwego powodu ich rozstania. Znałam go ja i pewnie kilkoro tylko osób ze szkoły. Gdy w piątek po lekcjach zdobyłam się na odwagę i powiedziałam o tym co się stało Sakurze, ona przybrała dziwny wyraz twarzy.
- Ogólnie to dobrze tej małpie, tylko jakoś trochę mi to wszystko śmierdzi.
- Mi też ciężko było uwierzyć w całą sytuację.
- Nie o to chodzi. No wiesz, Tsukino jest suką i jej mi nie szkoda, tylko nie jestem pewna, że wszystko co powiedziała jest prawdą. Mogła nieco podkoloryzować swoją wersję wydarzeń.
- Bronisz jej?
- No co ty! - Sakura wyglądała na oburzoną. - Życzę jej jak najgorzej, ale czemu miała cię ostrzegać? Dobre uczynki raczej nie leżą w jej naturze. - Jej telefon zapiszczał, a ona z lekkim uśmiechem od razu go złapała. Przeczytała smsa, po czym rzuciła z powrotem na łóżko, nic nie odpisując.
- Kto to? - Zapytałam widząc zmianę na jej twarzy.
- A, nikt taki. To o czym mówiłyśmy?
Zwykły sms nie mógł jej wybić z wątku. Znam Sakurę na tyle długo, aby to wiedzieć. Była w stanie ze mną rozmawiać i jednocześnie odpisywać mamie na sma, a teraz tak po prostu urwał jej się wątek? Od raz śmierdziało na kilometr.
- Ja ci opowiadam o rzeczach, o których nie koniecznie chcę mówić, a ty nie powiesz mi kto do ciebie pisze? - Zapytałam udając lekko oburzoną. Chętnie zmieniłabym temat, a to zdawała się dobra okazja.
- Eeee. - Uśmiech szybko zszedł z jej twarzy. - Nie będziesz zła?
- Niby czemu miałabym być? Sakura, na ciebie nigdy.
- Czasem smsuję z Sasorim. Pamiętasz jak ostatnio dał mi książkę? No to pytał po prostu czy już próbowałam coś z niej zrobić. Jest ciekaw jak mi idzie, bo powiedziałam, że lubię origami, ale znudziły mnie już te rzeczy które robiłam i nie widziałam żadnego ciekawego wzoru, więc ostatnio niczego nie robię. To dał mi książkę, która w jego odczuciu mogłaby mnie zainteresować.
- O, fajnie. - Zaskoczyła mnie tym, że utrzymuje kontakt z Sasorim. - To jak ci idzie?
- Do bani. - Otworzyła szufladę, wyrzucając wszystko co do tej pory zrobiła. Jak dla mnie wyglądało to ładnie, ale ona nie wyglądała na zadowoloną. - Wcześniej robiłam tylko jakieś popierdółki, a on dał mi książkę z zaawansowanymi modelami. Co próbuję, to gdzieś coś mi nie wychodzi. Jak tak dalej pójdzie, to znienawidzę origami do tego stopnia, że nigdy więcej nic nie zrobię.
- Ja uważam, że ładnie to wygląda.
- Ta. Tylko to nie ma wyglądać ładnie, tylko idealnie.
- Aż tak zależy ci na dobrej ocenie Sasoriero?
- Nie zależy mi, po prostu nie chcę wyjść na samochwałę. - Wzięła telefon i pokazała mi zdjęcie. Przedstawiało drewnianą lalkę. - Sasori ją zrobił. Ponoć siedział nad nią trzy czy cztery tygodnie. Jego dbałość o szczegóły jest przytłaczająca. Sama rozumiesz. Nie mogę mu wysłać byle jak zrobionej pracy, bo wyjdzie, że jestem amatorem, a kiedy chwaliłam się, że jestem w tym dobra, przez myśl mi nie przeszło, że on jest rzeźbiarzem. Nie wygląda, prawda?
- Zdecydowanie nie. W końcu to sportowiec.
- Po prostu lubi grać w kosza, ale nie wiąże ze sportem przyszłości. Chce być lekarzem, a jako hobby rzeźbić lalki do teatru.
- Sporo o nim wiesz.
- Tak jakoś wyszło. - O zgrozo! Sakura się zaczerwieniła. - Ty byłaś dość zajęta ostatnio, a ja miałam więcej czasu. Wiesz jaki on jest. Przykleił się, kiedy chciał wyciągnąć informacje o Nejim i tak jakoś od słowa do słowa. - Uśmiechnęła się, a ja nie drążyłam. - Jesteś zła?
- Ja? Niby dlaczego miałabym być zła?
- No wiesz, on przyjaźni się z Itachim, więc to trochę jak zdrada.
- W ogóle się mną nie przejmuj. - Nie byłam do końca szczera. Fakt, że moja przyjaciółka kumpluje się z przyjacielem Uchihy, nie był pocieszający. Mogło się bowiem zdarzyć, że od czasu do czasu będziemy się widywać.
- Wiesz, z tej znajomości może wynikać kilka plusów. Mogę na przykład zapytać jak to dokładnie było z Itachim i Tsukino.
- Nie! - Wrzasnęłam zbyt gwałtownie. Uspokoiłam oddech i dodałam spokojnie. - Nie rób tego. Nie chcę mieszać do tego Sasoriego. Będzie za mną chodził i chciał coś za tą informację, a ja niekoniecznie chcę z nim rozmawiać. Lepiej powiedz o co chodziło z waszym pocałunkiem.
- Nie ma o czym mówić. To był jakiś jednorazowy przypadek. Twierdził, że chciał mnie po prostu uciszyć i tylko taki sposób wpadł mu do głowy.
- A ty co o tym myślisz?
- Ja? - Wzruszyła ramionami, choć zdawało mi się, że nieco posmutniała. - To nie ma żadnego znaczenia. Podobało mi się, ale to pewnie dlatego, że dawno się z nikim nie całowałam. Może powinnam się go zapytać jak zdobyć Sasuke, bo nie tylko pocałunków mi brakuje.
Uśmiechnęłam się gorzko.
- Zaraz wracam. Muszę iść do łazienki.
Wstałam i poszłam do toalety, nie tyle za potrzebą, co dla chwili oddechu. Wiedziałam czym jest tęsknota za pocałunkami, które nie powinny się wydarzyć i które odbiły swoje piętno na sercu i duszy. Jeśli Sakura całując się z Sasorim czuła się tak jak ja, gdy całował mnie Itachi, to obie miałyśmy ciężki orzech do zgryzienia. Choć może to tylko ja go miałam. Po wszystkich wydarzeniach nie mogłam zrobić nic lepszego, niż zapomnieć o brunecie. To jednak nie powinno blokować związku Sakury z Sasorim, o ile ona tego chciała, bo cały czas wzdychała do Sasuke. Gdy wróciłam, Sakura kazała mi zasiąść przed swoim laptopem. Po chwili otworzyła jedyną dostępną informację na forum, gdzie jeszcze nie tak dawno koleżanki i koledzy ze szkoły obsmarowali mnie za spotkanie się z Itachim.
- Przyjrzyj się. - Wypowiedziała Sakura, a ja skrzywiłam się.
- Czemu mi to pokazujesz?
- Nie pytaj, tylko się przyjrzyj.
Nie chcąc się z nią kłócić, zaczęłam czytać informację na stronie głównej.
Zawistny - wymyśla,
Głupi - rozpowiada,
Idiota - we wszystko wierzy.
Do której z tych grup zaliczasz się Ty?
To był ten sam tekst jaki nie tak dawno przeczytała mi Sakura.
- Czemu mi to pokazałaś?
- Po prostu miałaś to sama zobaczyć i przeczytać.
- Kto tak powiedział? – Poczułam narastającą we mnie złość.
- Sasori. - Uśmiechnęła się przepraszająco.
- Sakura, miałaś nic mu nie pisać.
- Tak wiem, ale znasz mnie. Jak bardzo chcę coś wiedzieć, to i tak będę drążyć. Musiałam się zapytać, ale spoko, nie wspomniałam o tobie. No to patrz na forum i szukaj odpowiedzi.
Westchnęłam ciężko, próbując się w sobie uspokoić i ponownie spojrzałam na laptopa, nie wierząc, aby coś mi zaświtało od powtórnego przeczytania. Zrobiłam to wyłącznie dla świętego spokoju i żeby dała mi spokój. Koło wiadomości widniał obrazek osoby, która zamieściła posta, ale nie wstawiła żadnego zdjęcia. Adresatem był Nieznajomy. Czyli typowy pseudonim osoby nie chcącej się ujawnić. Nic nadzwyczajnego. Wyżej był tytuł posta "Mucha w mucholocie". Zamarłam. Ranking bystrzaków nie był przypadkowy. Jak zrobić coś tak, by móc się podpisać, a jednocześnie nikt poza jedną osobą nie będzie wiedział kto to? Dla kogoś, kto był pierwszy na liście, nie powinno to stanowić problemu. Tyle że, jeśli to prawda, oznaczało, że Nieznajomy znalazł sposób na to, aby usunąć i zablokować forum, kończąc ze wszystkimi plotkami w szkole. Jednocześnie skierował zainteresowania uczniów na siebie i Tsukino, odciągając nieprzyjemne komentarze ode mnie.
- Hinata, dziwnie się zachowujesz. Coś się stało?
- Wiem kto to zrobił.
- Mówisz o forum? Wiesz kto je zablokował?
- Itachi.
- Żartujesz? Niby jak mógł to zrobić? Twierdził, że to nie jego sprawka i że on go nie zakładał.
- On go nie założył, tylko zablokował.
- Ale skąd ta pewność?
Palcem wskazałam na podpis "Nieznajomy".
- No bez jaj? Przecież każdy mógł tak się podpisać. Teraz to sobie wkręcasz, bo powiedziałam ci, że Sasori radził, abyś sama zajrzała na forum.
- Po prostu wiem, że to on. - Podniosłam się, zbierając swoje rzeczy.
- Gdzie idziesz?
- Muszę wyjść.
- No ale chyba nie chcesz się spotkać z Itachim.
- Co to, to nie. Idę do Nejiego.
- Dlaczego? Hinata, co w ciebie wstąpiło?
- Po prostu muszę się z nim spotkać. On będzie wiedział, czy to był Itachi, czy nie.
- Niby skąd? Co Neji ma do Itachiego? – Nie słuchałam jej, tylko nerwowo zapinałam swoją torbę. – Hinata, co się z tobą dzieje? Przemyśl to jeszcze. No bo jeśli masz rację, to co wtedy?
- Wtedy zastanowię się dlaczego to zrobił. Cześć.
Praktycznie wybiegłam z jej pokoju, a później pędem ruszyłam przed siebie. Wyjęłam telefon, aby zadzwonić do braciszka. Nim jednak wykonałam połączenie zastanowiłam się co jeśli mam rację. Jak mogę przekonać Nejiego, aby udzielił mi informacji, które pragnę poznać. No i jeszcze jedno. Póki nie rozwikłam nurtujących wątpliwości, nie chciałam, aby pewne osoby wiedziały, że ja wiem. Zadzwoniłam do Sakury. Odebrała od razu.
- Nic nie pisz, ani nie mów Sasoriemu. Jeśli zapyta, powiedź, że nie udało ci się mnie przekonać, abym spojrzała na forum.
- Czemu chcesz to trzymać w tajemnicy? - Była wyraźnie zdziwiona.
- Bo Sasori to papla. Od razu pobiegnie z informacją do Uchihy. Nie chcę, aby on wiedział, zanim dowiem się czemu to zrobił.
- Nie jest paplą. W ogóle go nie znasz. - To jak zaczęła go bronić, trochę mnie zdenerwowało. Nie chciałabym się z nią pokłócić z jego powodu, ale nie podobało mi się, że moja przyjaciółka staje po stronie przyjaciela Uchihy. Należało więc podać argumenty swojego zdania.
- Kiedy napisałam mu kartkę z odpowiedzią jaką chciał z zakładu od razu dał ją Itachiemu. Prosiłam, aby powiedział mu po meczu, zamiast informować przed. Muszę już kończyć. Proszę cię jak przyjaciółka przyjaciółkę. Nie pisz mu nic.
- Dobrze. Czekam na info. Może tym razem powiesz mi wcześniej niż po tygodniu. Cześć.
Stanęłam, gapiąc się w telefon. Różowa Burza rozłączyła się, będąc na mnie zła. Miała rację. Jak tak dalej pójdzie wyjadę stąd, bo nie będę miała tu ani jednej życzliwej osoby. Musiałam się przejść i poukładać w głowie jakiś plan. Mogłabym pojechać do rezydencji i wskoczyć do basenu. Tam łatwiej o owocne przemyślenia. To jednak wiązało się ze spotkaniem z Nejim. Przyjechałby również, a ja nie wiedziałam jeszcze jak wyciągnąć od niego informacje. Miałam jednak sposób na spotkanie z bratem. Nie musiałam używać podstępów. Wystarczyło w weekend pojawić się w rezydencji, a już miałam pewność, że się z nim spotkam. Idąc ulicą, przeszłam koło kiosku z gazetami. Do głowy przyszła mi pewna myśl. Zawróciłam, aby wejść do środka. Otoczona wielką galerią kolorowych i czarnobiałych magazynów, postanowiłam zacząć od znalezienia tego, który nie tak dawno przyniosła Tenten. Już wcześniej o tym myślałam. Może czas sprawdzić jaką głupotą było pojawienie się na wybiegu. Korzystając z lekcji jakie dali mi Neji i jego przyszywana mama, niczego nie zdradzając, podałam ekspedientce magazyn. Zapłaciłam i spokojnie schowałam go do torby, nie okazując podekscytowania tym, jak bardzo chciałam już zajrzeć do środka. Musiałam wytrwać i poczekać, aż będę sama w swoim pokoju. Tego dnia podjęłam ważną decyzję. By nauczyć się radzić sobie z bystrzakami, takimi jak Neji czy Itachi, trzeba stać się bystrzakiem. Kacper powiedział mi, że rozrzucam okruszki, a on je podnosi, aby nikt nie dowiedział się kim naprawdę jest Hinata Hyuga. Ciekawa jestem czy jest w stanie zrobić to również tam, gdzie teoretycznie go nie ma, oraz czy mam się czego bać w związku z tym nieszczęsnym artykułem. Dlatego teraz czas na układanie puzzli.
Neji miałeś rację. Prawdziwe wyzwania to najlepsza motywacja do działania.
* * * * *
No i jest rozdział dawno temu obiecany, w końcu opublikowany. Jako, że piszę coraz rzadziej, mam nadzieję, że jeszcze nadto nie zardzewiałam w tych sprawach :))
A tak na marginesie. Jest tu ktoś jeszcze ze mną?
Obecna
OdpowiedzUsuńI bardzo mnie to cieszy :D
UsuńJa cały czas czekam na nowe rozdziały, także pisz śmiało!!!
OdpowiedzUsuńNo to coś piszę :D A co tam. Trochę opadły mi skrzydełka, no ale skoro dalej tu ktoś zagląda i czeka, to trza coś pisać :D
UsuńZaczęłam czytać i proszę pisz dalej, to jedno z lepszych opowiadań
OdpowiedzUsuńPóki ktoś tu zagląda, póty ja staram się coś pisać :D
UsuńJa wciąż zaglądam i czekam na kolejny rozdzial z niecierpliwością:) jest może w planach jakis rozdzialik?
OdpowiedzUsuńA no jest :) się nawet trochę następnego napisało :)
UsuńTo ja jakby co też nadal czekam na resztę opowiadań :,)
OdpowiedzUsuńOk :) pomyślę o czymś nowym :)
UsuńNadal wierze ze coś się pojawi 😭
UsuńZa mną ciężki okres. A teraz myślę aby coś wklikać w komputerze i puścić ponownie w świat. Także jeśli dalej wierzysz, to teraz jest większa szansa na to, że coś faktycznie się pojawi 😄
UsuńHej hej! Mam nadzieje że ciężki okres minął i już nie wrócił. Bardzo mi brakuje twoich opowiadań, więc robie sobie powtórkę ze wszystkiego co tu jest. Dlatego za każdym razem jak skończę będę się odzywać :) Życzę weny i wszystkiego dobrego 😊
UsuńO jej, ktoś tu jeszcze zagląda :) ale się cieszę. Niedługo powinien pojawić się nowy rozdział LL. Mam większość napisane, ale muszę zebrać go do kupy i dopisać braki :D Niby tylko tyle, a aż tyle :D
UsuńSuper, że jesteś. Będziesz moją motywacją do szybszego wstawienia rozdziału.