Tego dnia wstała lekko
zestresowana. Dziś były ich pierwsze wspólne walentynki. Pierwszy raz w to
święto miała partnera, którego kochała i któremu zależało na niej. Obito był
jednak na tyle specyficzny, że nie wiedziała jak się na taki dzień nastawiać.
Wiedziała już, że on romantyzmem nie grzeszy, ale również to, że jest
nieprzewidywalny. Zawsze miał mało czasu, szczególnie ostatnio i trochę
obawiała się, że tego dnia nie znajdzie go wystarczająco, aby spędzić ten dzień
wspólnie z nią. Długo też zastanawiała się nad prezentem dla niego. Pierwszym
pomysłem było coś słodkiego, dlatego postanowiła zamówić tort w kształcie
serca. Miała go odebrać po pracy i nie wiedziała jeszcze czy będą wracać
wspólnie, czy też może trafi jej zamówić taksówkę. Chociaż niespodzianka byłaby
fajniejszą opcją, to gdyby udało jej się go przekonać do wcześniejszego
wyjścia, mogliby spędzić wieczór wspólnie. Aby Obito był bardziej skory, do
wcześniejszego powrotu do domu, założyła sukienkę. Tej sukience daleko było do
wyzywającej kreacji, jaką kiedyś doradziła jej kupić Ino. Tamtego dnia nie
osiągnęła tego co chciała, a przynajmniej tak jej się wydawało. Dopiero po
czasie dowiedziała się, że i na brunecie zrobiła wrażenie swoim pojawieniem.
Tym razem na zakupy poszła z Karin i była bardzo zadowolona z wyboru. Spojrzała
na siebie w lustro, uśmiechając się promieniście do swojego odbicia. Mimo, że
to dzień zakochanych, nie zdecydowała się na żaden odcień czerwieni. Czarny materiał
zdobiły duże, białe kwiaty. Krój sukienki podkreślał jej kształty w subtelny
sposób. Rękawy sięgały przed łokcie, delikatny dekolt ładnie uwydatnił smukłą
szyję. Materiał kończył się tuż nad kolanami. Wyszła z sypialni, zerkając
ukradkiem na zainteresowane spojrzenie Uchihy. Cel osiągnięty. Jego spojrzenie
zdradzało zaskoczenie, a uśmiech zadowolenie. Nie skomentował jednak niczego.
Gdy wyszli z domu w stronę samochodu, podszedł od strony pasażera, otwierając
jej drzwi. Podziękowała mu, czując jak się czerwieni. Byli już ze sobą kilka
miesięcy, a ona dalej nie potrafiła nad tym panować. Całe to podekscytowanie
dzisiejszym dniem robiło swoje. To w końcu jej pierwsze walentynki z
chłopakiem. Dużo tych pierwszych razów z nim zaliczyła i z całą pewnością mogła
przyznać, że chętnie jeszcze zaliczy wiele kolejnych. Obito nic nie mówiąc
wsiadł do auta i włączył silnik.
- Dużo masz dziś
pracy? - Zapytała, chcąc wybadać sytuację.
- Tak jak zwykle.
Ta odpowiedź nie
przypadła do gustu dziewczynie. Mogła sugerować, że nie będzie im dane spędzić
wspólnie wieczór.
- Może moglibyśmy
spędzić dziś trochę czasu po pracy. Co ty na to? - Denerwowała się pytając.
Wiedziała jak bardzo on poświęca się temu, co robi i że pewnie zarwie kolejną
nockę, jeśli dziś będzie z nią świętował.
- Zobaczymy jak
sytuacja się rozwinie, ok?
- Jasne. -
Posmutniała, mimo tego starała się mu tego nie pokazać. W końcu to tylko
głupie walentynki i wcale nie muszą obchodzić tego święta. Równie dobrze
mogliby spędzić ze sobą sobotę albo niedzielę, gdy już nie ma aż tyle roboty. -
Gdybyś chciał, to mogę ci pomóc.
- Będę miał to na
uwadze.
Reszta drogi minęła im
w ciszy. Wchodząc do windy w budynku, gdzie było ich biuro, Obito przyciągnął ją
do siebie, pochylając się do jej ucha.
- Pięknie dziś
wyglądasz. - Wyszeptał, po czym pocałował ją najpierw w policzek, a później w
usta, tak długo, aż drzwi windy się otworzyły na ich piętrze.
Hinata poczuła jak
motylki szaleją jej w brzuchu. Od przeszło tygodnia nie mieli chwili dla
siebie, dlatego każde jego spojrzenie, dotyk i pocałunek pobudzał większe
pragnienia bliskości. Na miękkich nogach doszła do swojego biurka. Zdjęła
płaszcz, odwiesiła na oparcie krzesła, po czym usiadła przed komputerem i
spojrzała przez szklaną ścianę na swojego ukochanego. Pracowanie w tym samym
budynku, na tym samym piętrze, w jednym dziale miało swoje plusy. Nawet jeśli on
będzie miał dużo pracy, nie muszą być oddzielnie. Może na niego spojrzeć za
każdym razem kiedy o nim pomyśli, a gdy już wszyscy sobie pójdą, przywiezie
tort do firmy i tu wspólnie go zjedzą. Kiedy wrócą do domu, będą się kochać z
okazji walentynek i to jej wystarczy. Nie potrzeba żadnych fajerwerków.
Najważniejsze, że są razem szczęśliwi. Na monitorze pojawiło się powiadomienie,
sygnalizujące, że przyszła wiadomość od Karin.
Karin:
I jak? Podobała mu się kiecka?
Hinata:
Tak. Powiedział mi, że pięknie wyglądam.
Karin:
A nie mówiłam? A tą seksi bieliznę też mu pokazałaś?
Hinata:
Spaliłabym się ze wstydu.
Karin:
Ale masz ją na sobie.
Hyuga nie odpisała.
Zamiast tego, zastanawiała się nad zmianą tematu.
Karin:
Hinata!!! No nie wierzę, nie założyłaś jej. Powiedz chociaż, że ją masz
przy sobie.
Hinata:
Karin, ja nie czułabym się dobrze w pracy, gdybym ją założyła. Może
kiedyś to zrobię, ale jak będziemy w domu i jak okazja będzie odpowiednia.
Karin:
Dał ci coś? Zaprosił gdzieś?
Hinata:
Jest dziś zajęty.
Karin:
Jest twoim chłopakiem, więc to jego zasrany obowiązek coś ci dać.
Hinata:
Obito daje mi dużo każdego dnia.
Karin:
Jesteś zbyt wyrozumiała. Powinnaś od niego więcej wymagać.
Hinata:
Pogadamy na obiedzie, teraz mam sporo pracy.
Musiała zająć się
czymkolwiek, aby nie myśleć zbyt dużo o tym, co niezwiązane z projektowaniem.
To, że Obito z nią był, znaczyło dla niej więcej, niż kwiatek czy też
czekoladki podarowane w święto zakochanych. Ona była dla niego ważna i na tym
należało się skupić, chociaż w głębi serca pragnęła ten dzień spędzić wspólnie
z nim, bez myślenia o innych sprawach.
Po czternastej Obito
zebrał swoje rzeczy i wciągnął na siebie płaszcz. Kiedy stanął przed Hinaty
biurkiem, ona ledwo zachowała spokój. Widziała, że gdzieś się wybiera, a to
raczej niweczyło wszystkie wspólne plany na ten dzień.
- Mała, zbieraj się.
Pojedziesz ze mną na budowę.
- Romantyzm przemówił
przez Uchihę. Drżyjcie wszelacy bogowie, a szczególnie ty Amorze. - Karin
odezwała się głośno i wyraźnie, a reszta osób uśmiechnęła się pod nosem.
Hinata zgromiła przyjaciółkę
wzrokiem. Czerwonowłosa nic sobie z tego nie zrobiła. Hyuga nie miała
przerażającego spojrzenia godnego Uchihy, ale nawet gdyby miała, to ona i tak
była na taki wzrok odporna.
- Długo nam to zajmie?
- Zapytała Obito, aby zatrzeć poprzednią wypowiedź koleżanki.
- Licząc czas w aucie
i na miejscu, to pewnie do wieczora. - Odpowiedział spokojnie. - Poczekam na
dole. Muszę jeszcze gdzieś zadzwonić.
Jak tylko wyszedł,
Karin wstała i podeszła do przyjaciółki.
- Ja mu mogę
przypomnieć co to dziś za dzień. - Zaciśniętą pięścią uderzyła w otwartą dłoń.
- Zrobię to z wielką przyjemnością.
- Karin, proszę.
Najważniejsze, że będziemy razem.
- Ty jesteś dla niego
zbyt pobłażliwa. Są walentynki, a on cię będzie woził po budowie. Słowo daję, mógłby
się bardziej postarać.
- Jestem pewna, że
wszystko wynagrodzi mi w nocy. - Powiedziała na tyle cicho, aby inni nie
usłyszeli jej słów.
- Bez szczegółów i tak
cię już nie lubię za te wszystkie historie. Weź mi go wypożycz na jedną noc.
- Nie ma takiej opcji.
Jest mój i z nikim się nie podzielę. To cześć wszystkim i do jutra.
Hinata wyszła szybkim
krokiem, aby jak najszybciej znaleźć się w aucie. Wsiadła po cichutku, bo Obito
jeszcze rozmawiał. Jak tylko odpalił silnik, telefon połączył się z radiem samochodowym
i dźwięk rozbrzmiał w głośnikach auta. Obito omawiał problem z jednym z
wykonawców. Lubiła słuchać takich rozmów, bo wtedy uczyła się czegoś nowego, a
mianowicie co można, a czego nie należy mówić podczas takiej rozmowy. Słyszała
też, że Obito jest dobrym negocjatorem i jak fachowo przedstawia pewne
problemy, z którymi spotkają się na budowie w przypadku wybrania kiepskiego
rozwiązania. W którymś momencie Uchiha stanął na parkingu. Nie wysiadał z auta,
tylko dalej prowadził rozmowę, jednocześnie zdejmując swój krawat. Wiedziała,
że go nie lubił, dlatego nie była zaskoczona. To nie była budowa, co
sugerowało, że zaraz ruszą dalej. Kiedy zakończył rozmowę, uśmiechnął się
łobuzersko do Hinaty.
- Bądź grzeczna, a
będzie ci to wynagrodzone.
Wykorzystując
zaskoczenie dziewczyny, wyciągnął obie dłonie i zawiązał jej oczy swoim
krawatem.
- Co robisz?
- Porywam cię.
- Dlaczego?
- No jak to dlaczego?
Aby cię wykorzystać. Nie trzeba było się tak seksownie ubierać, to by cię nikt
nie uprowadził. A teraz bądź grzeczna, to nie skrępuję ci rączek ani nóżek,
chociaż aż mnie korci, by skoczyć po kajdanki z futerkiem.
Gdyby to zrobił
ktokolwiek inny, byłaby teraz śmiertelnie przerażona. Jednak skoro to zrobił
jej ukochany, czuła podniecenie. Sama nie mogła uwierzyć w to jak jego słowa
mocno na nią działały. Czy tak nieśmiała dziewczyna jak ona mogła troszeczkę
tego chcieć? Czy fakt, że w ogóle o tym pomyślała, oznaczał, że była jakaś
dziwna, albo coś dużo gorszego? Zagryzła wargę i zacisnęła uda.
- No proszę, chyba ktoś
tu lubi jak się go porywa. Chętnie bym teraz poznał twoje myśli. Szczególnie te
nieprzyzwoite.
Nie mogła pohamować
uśmiechu, ani rumieńców na policzkach. Twarz ją paliła. Cokolwiek zaplanował
Obito, prawdopodobnie nie jechali na budowę. Odwróciła od niego głowę, aby
ukryć emocje wymalowane na twarzy. Mężczyzna położył dłoń na jej udzie,
przesuwając ją delikatnie w górę i w dół.
- Wieczorem wrócimy do
tej rozmowy.
Nie kontynuując
zaczętego tematu, ruszył dalej. Jechali około piętnastu minut. Na miejscu pomógł
jej wysiąść z auta, a następnie prowadził ją w sobie znane miejsce. Słyszała
kroki innych ludzi, wyczuwała, że idą po chodniku. Obito trzymał rękę na prawym
boku jej talii, jednocześnie przyciskając jej lewą stronę do siebie. To miało
nie pozwolić jej na przewrócenie się. Gdy doszli do schodów, wziął ją na ręce i
wniósł. Nie miała pojęcia gdzie ją prowadzi, ale była pewna, że to nie budowa.
Było zbyt gwarno, a dźwięki przypominały centrum miasta. Cisza nastąpiła po
wejściu do budynku. Szum miejski zastąpiła przyjemna, spokojna melodia.
- W czym mogę pomóc? -
Rozbrzmiał przyjemny, kobiecy głos.
- Mamy rezerwację na
nazwisko Uchiha. Tylko bez szczegółów proszę. - Obito wskazał na zawiązane oczy
dziewczyny.
- Proszę tędy. -
Dziewczyna poprowadziła ich korytarzem do prywatnej szatni. - Tu mają państwo
stroje, szlafroki oraz ręczniki. Gdy będą państwo gotowi proszę wejść tutaj.
Przekażę, że już państwo dotarli.
- Dziękuję.
- Życzę miłego pobytu.
Poczęstunek do państwa dyspozycji. - Po tych słowach kobieta wyszła, a oni
zostali sami.
- Czy teraz mogę już
odkryć oczy.
- Ty nie. O takich
rzeczach decydują porywacze, a nie porwani. - Po czym sam ściągnął z niej
krawat.
Hinata rozejrzała się
po szatni. Spokojna muzyka, piękny zapach kwiatów i czegoś słodkiego.
- Gdzie my jesteśmy?
- W szatni. -
Uśmiechnął się, po czym zaczął rozpinać jej płaszczyk. - Teraz muszę cię
rozebrać.
Gdy tylko rozpiął
ostatni guzik, nachylił się i ją pocałował. Nie odrywając od siebie ust,
zaczęli zrzucać z siebie ciuchy. Obito oderwał się od niej, kiedy Hinata
dobrała się do jego paska.
- Dobra, czas to
przerwać.
- Dlaczego? - Mała nie
chciała nic przerywać. Zbyt dużo mogła sobie wyobrażać, kiedy miała zawiązane
oczy i teraz jej zdrowy rozsądek był gdzieś daleko.
- Bo zaraz nie będę
się mógł powstrzymać.
Odsunął się od niej w
stronę szafki, gdzie były przygotowane stroje, czy raczej coś, co miało udawać
stroje. Oboje mieli założyć gumowe stringi, to też oboje skrzywili się widząc
ubogą bieliznę. Biustonosz dla Hinaty nadzwyczaj mało zakrywał zwłaszcza, że
jej biust nie należał do małych.
- Obito powiedz, że
nie muszę tego zakładać.
- To albo na golasa. -
Zaśmiał się widząc jej minę. - Przyznaję, że tego nie przewidziałem. Zakładaj.
- Podał jej strój dla niej i odwrócił się, by nie patrząc na nią, móc się
przebrać.
Hinata była lekko
zaskoczona jego zachowaniem i tym, że tym razem jej nie podgląda. Nie wstydziła
się go, ani on jej. Mimo tego, zaraz po założeniu skromnej bielizny, nałożyła
na siebie szlafrok. Obito poszedł w jej ślady, po czym oboje udali się za
drzwi, gdzie czekała ją kolejna niespodzianka. Znajdowały się tam dwa łóżka.
Kobieta i mężczyzna czekali w środku na nich.
- Witamy państwa. Czy
zechcą państwo najpierw skosztować czegoś słodkiego?
- Ja zawsze chętny na
słodkie. - Obito podszedł do dziewczyny i pochwycił z jej rąk elegancką
filiżankę.
Chwilę oboje popijali
gorącą czekoladę, po czym kazano im zdjąć szlafroki i położyć się na łóżkach.
Niespodzianką, jaką zaplanował Obito, był masaż gorącą czekoladą. Po masażu,
masażyści zawinęli ich ciała folią, przykryli ciepłymi kocami i zostawili na
piętnaście minut samych.
- Nie sądziłam, że
mnie zabierzesz w takie miejsce. - Hinata spoglądała w sufit, czując ciepło na
sercu. Nigdy nie pomyślała, że walentynki mogą być takie fajne.
- Poniekąd, to zasługa
Minoru. Przypomniał mi o tym dniu ze dwa czy trzy tygodnie temu, kiedy sam
zrobił rezerwację do teatru. Trochę wypadłem z obiegu i sam pewnie ocknąłbym
się dzień po. Nie myśl, że zawsze tak będzie. Nie jestem fanem tego dnia. Mój
ojciec powtarzał, że mężczyzna powinien obsypywać kobietę kwiatami przez cały
rok, a nie tylko w święta. - Zawahał się, ale kontynuował dalej. - Rin zawsze
się na mnie wściekała, bo ja dawałem jej kwiaty dzień po i dzień przed, a w
same walentynki nigdy z nią nie świętowałem.
- Dlaczego więc
świętujesz je ze mną?
- Bo chcę. Poza tym,
coś mi podpowiada, że dzięki temu to zarówno mój jak i twój pierwszy raz.
Hinata zaśmiała się.
- To prawda. Dałeś mi
kolejny pierwszy raz. W sumie to więcej pierwszych razów. Nikt mnie nigdy nie
prowadził po mieście w zawiązanych oczach, ani nie zabrał na masaż czekoladą.
Pierwszy raz też jestem owinięta folią.
- Ja w sumie miałem na
sobie kiedyś czekoladę, ale bez masażu.
- A folią ktoś cię
kiedyś owinął? - Spojrzała na niego, korzystając z tego, że jedynie głową dało
się ruszyć.
- No w tej kwestii
zostałem rozdziewiczony już dawno temu.
- Twoje życie musiało
być barwne i ciekawe.
- Oj było. Babcia od
strony mamy mówiła, że na starość lepiej się wstydzić niż żałować. Ta dewiza
przypadła mi do gustu i wcielałem ją w życie często i gęsto.
- Jest coś jeszcze,
czego nie robiłeś i co mógłbyś zrobić pierwszy raz ze mną?
- No bez przesady,
sporo jest tych rzeczy.
- To wymień kilka.
- Jak coś mi wpadnie
do głowy, to ci powiem.
Drzwi się otworzyły i
po chwili w pomieszczeniu pojawili się masażyści. Odwinęli folie z ich ciał, a
następnie pomogli zmyć czekoladę z ciała. Kolejnym miejscem, jakie zaplanował
Uchiha, była restauracja, gdzie zjedli obiadokolację. Mięli tu dużo czasu na
rozmowę. Hinata opowiadała o wyjściach ze znajomymi. Obito opowiedział jej
kilka zwariowanych historii ze swojego życia. Wspominali również wspólny wypad
do kina, jeszcze z czasów, gdy nie byli parą. Kiedy wyszli na dworze było już
ciemno. Tym razem, to Hinata zawiązała Obito oczy i kazała mu usiąść na
siedzeniu pasażera. Podjechała do cukierni i szybko skoczyła po zamówiony tort.
Brunet grzecznie czekał, nie podglądając, aby nie popsuć niespodzianki.
Pozwoliła mu zdjąć krawat dopiero, gdy wjechali na swoje podwórko.
- O dom. No tego to
się nie spodziewałem.
- Tak? - Hinata
uśmiechnęła się z satysfakcją.
- No raczej. W nic nie
uderzyłaś, nie przytarłaś auta ani nawet nikt cię nie strąbił. Jestem pod
wrażeniem.
- Jesteś okrutny.
- Ależ ja jestem dziś
słodki jak czekoladka. Będę twoją praliną tej nocy, a ty moją. Do rana zjemy
się doszczętnie.
- Chyba powinnam
zacząć się bać.
- Trzeba było wiać,
jak tylko zawiązałaś mi oczy, teraz już za późno na ratunek.
- Nie pomyślałeś, że
może mam coś, czym się uratuję? W końcu znam twoje zapędy.
- Nie ma niczego, co
by cię uratowało.
- Zobaczymy.
Hinata wyszła z auta i
zabrała karton schowany w bagażniku. Gdy przechodziła koło Obito, on już się
uśmiechał, na widok logo na kartonie.
- Przebiegła lisica,
ale pączkami mnie nie odciągniesz od swojego czekoladowego ciała.
W domu Hinata
postawiła karton na stoliczku w salonie, po czym poszła po łyżeczki i
talerzyki. Przed kartonem usiadł Uchiha. Chwile zastanawiał się, wyobrażając
sobie, co może być w środku, po czym widząc, jak jego dziewczyna kiwa głową,
otworzył pudełko. Wewnątrz znajdował się tort w kształcie serca i napisem
kocham cię.
- To wolisz zjeść mnie
czy torcik? - Zamachała łyżeczką przed nim.
- Tort czy czekoladowe
cycuszki? Trudny wybór, ale chyba... - Uniósł brwi, gapiąc się na jej kształtne
"oczy".
- Przypominam tylko,
że byłam w biustonoszu, to też moje piersi nie są czekoladowe.
- Dawaj tą łyżeczkę. -
Złapał ją za rękę i przyciągnął do siebie, aby usiadła mu na kolanie, po czym oboje,
bez talerzyków, zabrali się na kosztowanie tortu. - O matko, jaki pyszny. - W
krótkim czasie wciągnął ćwierć wypieku. - Dobra, nie za dużo, bo mam jeszcze
coś do dokończenia.
- Co? - Hinata
spojrzała na niego nieco zmieszana. Czyżby planował iść teraz pracować?
- Po pierwsze, od rana
chcę z ciebie ściągnąć tą sukienkę. Po drugie, czas dokończyć, co zaczęliśmy
przed masażem.
- Poczekaj!
- O nie, już się
naczekałem. Moja powściągliwość jedzie na rezerwie.
- Daj mi pięć minut.
Słowo, że zaraz wracam i zaspokoimy twoje potrzeby.
Niechętnie ją puścił.
Hinata pobiegła do sypialni, a po chwili niosąc coś ukrytego w siatce, zamknęła
się w łazience. Chłopak spojrzał na zegarek, zapewniając samego siebie, że po
minionym czasie wkracza do akcji.
Hyuga czuła, że trzęsą
jej się nogi i dłonie. Nie była pewna czy robiąc to, co robi, postępuje dobrze
czy źle. Karin twierdziła, że to będzie najlepszy prezent, jaki może dać
chłopakowi na walentynki, ale ona trochę się wstydziła. Z drżącymi dłońmi miała
problemy, aby zdjąć sukienkę. Kiedy w końcu jej się udało, zaczęła wkładać
seksowną bieliznę. Dół, to prawie sama koronka, góra składała się z siateczki i
koronki. Nie czuła się ubrana, bo patrząc w lustro dokładnie widziała swoje
piersi. Prześwitywało wystarczająco dużo, aby wątpić, czy da sie to nazwać
bielizną. Zaczęła się zastanawiać, czy czasem nie zrezygnować z pomysłu, kiedy
w drzwiach stanął Obito ze śrubokrętem w ręku, którym posłużył się do
otworzenia drzwi.
- Pięć minut....
minęło. - Potrząsnął głową, jakby chciał upewnić się, że to nie jego
wymysł, a oczy go nie okłamują. - Wow! Wiesz co, od dziś będziemy świętować
każde walentynki.
*****
No to mam nadzieję, że ten mały, lekki bonusik wynagrodzi wytrwałym moją długą nieobecność.
Świetnie to wyszło kolejny raz to czytam i nie mogę się nadziwić zkąd bierzesz tą inspiracje na ten blog szkoda tylko że tak mało jest o obito blogów ale twój blog o tej parze jest po prostu świetny
OdpowiedzUsuń