Idąc na imprezę u Nicol zastanawiałam się jak będzie wyglądała. Nie chodziłam na domówki do znajomych i nie miałam pojęcia czego się spodziewać. Gdy na studiach mój były zabierał mnie na imprezę, to zawsze był to jakiś ekskluzywny klub, gdzie zazwyczaj to ja byłam odpowiedzialna za opłacenie loży. W takich miejscach było głośno, światła migały jak szalone, DJ mówił coś niezrozumiale, a ludzie z czasem coraz bardziej się chwiali i coraz gorzej trzymali na nogach. Nie podobały mi się te imprezy, to też większość czasu spędzałam siedząc i gapiąc się w szklankę z sokiem, albo obserwując jak dobrze bawi się mój chłopak beze mnie. Właściwie to patrząc teraz na nasz związek, dostrzegam coraz więcej przesłanek świadczących o tym, jak ślepa byłam w tamtym czasie. Część z tych rzeczy uświadomił mi Rudy, który każdą wolną chwilę spędza ze mną, liczy się z moim zdaniem i wyraźnie stara się, abym była zadowolona. Nawet kłótnie z nim nie są tak niemiłe jak to było z Danielem. Dzisiejszego dnia przebrnęłam przez drugą kłótnię z Rudym i ponownie pogodziliśmy się jeszcze tego samego dnia. Daniel za każdym razem robił ze mnie jedyną winną i to ja musiałam go przepraszać, abyśmy mogli dalej być ze sobą. I ja miałam się za inteligentną osobę? Patrząc na to z perspektywy czasu wstyd mi samej za siebie. Już nigdy więcej nie pozwolę, aby jakikolwiek facet tak mnie ogłupił jak mój były.
Nie wiedząc czego mogę się spodziewać po domówce, wyobraziłam sobie, że będzie tak jak to pokazują w filmach. Dom będzie cały rozświetlony światłem, z otwartych drzwi i okien będzie dochodzić głośna muzyka, ludzie będą wszędzie, jeszcze przed domem, z kubkami z piwem, a po trawniku będzie biegał jakiś koleś krzycząc głupoty. Rodziców nie będzie, a o godzinie dwudziestej drugiej ktoś zawiadomi policję, że jest za głośno. Gdy dotarliśmy na miejsce nic się nie zgadzało. Stanęliśmy przed wysokim płotem z dużą bramą. Rudy podszedł do domofonu, ale nie zadzwonił, tylko wpisał kod i furtka się otworzyła.
- Wchodzisz jak do siebie. - To jak poradził sobie z wejściem jakoś mi nie odpowiadało.
- Swego czasu często tu przychodziłem. - Odpowiedział nieco przyciszonym głosem.
- Domyślam się, że gdy się spotykaliście, spędzałeś równie dużo czasu z Nicol, co teraz ze mną.
Rudy spojrzał na mnie z nietęgim wyrazem twarzy. Zdziwiło go, że wiem, czy nie spodobało mu się to co powiedziałam?
- Z Burym i Nicol przyjaźnimy się od dziecka. - Odwróciłam się, aby nie widział jak bardzo nie podoba mi się ta informacja. - Klara. - Złapał mnie za ramię, starając się abym na niego spojrzała. - Cokolwiek dziś usłyszysz, pamiętaj, że teraz spotykam się z tobą i niczego nie planuję zmieniać.
- Przynajmniej do końca września.
Czułam jak ponownie zbiera we mnie złość. Mieliśmy tyle do omówienia, wyjaśnienia, a mi grunt uciekał spod nóg. Tak jakby ten dzień był początkiem końca, którego nie da się powstrzymać. Pożałowałam, że pojawiłam się na tej imprezie. Nie chciałam iść i poznawać jego znajomych. Chciałam wrócić do hotelu, gdzie mogłabym zakopać się w kołdrze i użerać nad nieuniknionym losem. On nie wyjechał stąd dla Nicol, z którą miał tyle planów, znał ją od dawna, przyjaźnili się, a mimo to został, a miałby to zrobić dla mnie? Dla kogoś, kogo zna od niedawna? Dla takiej nieudaczniczki jak ja? Czy ponownie byłam w związku bez przyszłości? Czy czekało mnie takie samo rozczarowanie jak to było z Danielem?
- Klaro, obiecuję, że porozmawiamy o tym, ale nie teraz, nie dziś. Spędźmy ten wieczór razem, bawiąc się dobrze tak jak to było do tej pory.
Nie zdołałam odpowiedzieć, bo ponownie zabrzęczał elektrozamek przy furtce i pojawiły się w niej dwie osoby, niosące ze sobą skrzynkę z piwem.
- O kurwa, Rudy! - Zawołał jeden z nich. - Stary, kopę lat cię nie widziałem.
Mężczyźni podeszli do mojego chłopaka i uścisnęli ręce z Rudym. Chwilę rozmawiali, po czym zostałam im przedstawiona. Kuba i Zbyszek dołączyli do nas i wspólnie poszliśmy do reszty osób. Impreza nie była w domu, tylko w ogrodzie. Duża altana stała na uboczu, dość daleko od domu. W niej znajdowały się stoły zastawione różnymi rodzajami potraw. Głównie przekąski, chipsy, pieczone kiełbaski, kilka sałatek i masa butelek z napojami, piwem oraz wódką. Dostrzegłam też kilka butelek wina. Po drodze poznawałam masę innych osób, ale szybko zapomniałam kto aktualnie mi się przedstawia. Niektórzy byli zaskoczeni, inni twierdzili, że już nas widzieli razem, a niektórzy zachowywali się tak, jakby mieli to gdzieś. Kilka z dziewcząt mierzyło mnie nieprzychylnym spojrzeniem, podobnym do tego jakim obdarzyła mnie niejednokrotnie ratowniczka. Te za pewne mi zazdrościły, że to ja jestem teraz z Rudym, a nie one. Nie mogłam im się dziwić. Rudy był wyjątkowy nie tylko w łóżku, ale i za dnia, gdy spędzaliśmy ze sobą czas na plaży, rozmawiając, pływając na desce, czy nawet jedynie tuląc się w milczeniu. Nie mogłam też narzekać, kiedy miałam okres, bo opiekował się mną jak nikt dotąd. Zdziwiło mnie też, że wcale nie było głośno. W altanie muzyka leciała z głośnika, w pobliżu ogniska ktoś grał na gitarze, a dwie dziewczyny śpiewały do melodii. Widać było, że każdy czuje się swobodnie i ewidentnie większość z osób trzyma w ręku coś do popijania.
- James, jesteście w końcu.
W zwiewnej, ślicznej i niezwykle seksownej sukience podeszła do nas Nicole. Tak jak to robiła do tej pory, zawiesiła się na moim chłopaku, całując go w policzek. No ile jeszcze razy planuje go całować? Przecież widzieli się niedawno, a zajętych facetów nie powinno się całować.
- Klara, ty też jesteś. Nawet nie wiesz jak się cieszę. - Tym razem uścisnęła mnie przyjaźnie, a ja stałam jak słup soli, jakbym się bała, że jeśli tylko się ruszę, to mnie zmiażdży. - Wyglądasz prześlicznie. Nic dziwnego, że zawróciłaś w głowie takiemu mężczyźnie jak James. - Oderwała się ode mnie i objęła ramię mojego chłopaka. No co za bździągwa. Czy to już czas na wyrwanie jej tych włosów? - Och James, czuję że ja i Klara się zaprzyjaźnimy. Już teraz widzę, że mogłybyśmy wspólnie udać się na zakupy jak dwie psiapsióły. Mamy jeszcze trochę czasu zanim wyjedziesz Klaro. Może James wypuści cię któregoś dnia ze mną na sklepy. Nie wszystko jeszcze dojechało, to też mam sporo braków.
Jak kulturalnie i z klasą powiedzieć komuś aby spadał? Ton jej głosu to uosobienie słodkiego jednorożca, który gdy mówi, to z pyska leci mu tęcza, a gdy tylko się odwrócisz, wbije ci nóż w plecy. Może nie byłabym tak zła, gdyby nie fakt, że tuliła się do Rudego, a ten dureń nie reagował. Powinien ją od siebie odepchnąć, zamiast godzić się na to, że maca jego ramię. To było moje terytorium, na które ona wkraczała.
- Co tam gołąbeczki?
Na moim ramieniu pojawiła się dłoń Burego. Druga z jego rąk obejmowała Rudego, a głowa nowoprzybyłego pojawiła się między nami. No niesamowite, że jak macała go Nicol, to nic nie robił, ale jak Bury objął mnie ramieniem, Rudy momentalnie znalazł się przy mnie, strącając dłoń przyjaciela. Jedyne z czego mogę się cieszyć, to zaskoczona twarz modelusi.
- Spokojnie, przecież ci jej nie odbiję. Nie lubuję się w takich laskach, nie licząc, że pozabijalibyśmy się po godzinie. No chyba, że dobra jest w obciąganiu, to może jakoś bym ją znosił.
- Zapominasz Bury, że James to dżentelmen i ci tego nie powie. Zachowa w tajemnicy bez względu na to, czy seks mu się podoba czy też nie zadowala go partnerka tak, jakby tego chciał. Takie rzeczy zdradziłby tylko przyjaciółce.
Mrugnęła okiem. Ona mrugnęła okiem do Rudego! No nie wierzę! Czy on jej się zwierzał z tego co robił ze mną w łóżku? Spokojnie, nie panikuj. Przecież się nie widzieli sami, nie mogli więc ze sobą rozmawiać. On poświęca czas tylko tobie i nie mógł nic nikomu powiedzieć.
- Dżentelmen? - Bury zaczął się śmiać, a mięśnie Rudego się napięły. - Jaki dżentelmen potrafi wybekać cały... - No i tu nie dokończył, bo dostał w tył głowy od Rudego.
- Możecie sobie chociaż raz odpuścić? Zmieńcie temat. - Rudy zdawał się zdenerwowany.
- Już dobrze. Chodź Klara, zabieram cię na babskie ploty. - Nicol pochwyciła moje ramię, tak jak to niedawno trzymała mojego chłopaka i zaczęła mnie ciągnąć do grona innych dziewcząt. - Wyglądało tak, jakby zaraz mieli się o ciebie pobić. Czy ty czasem nie zawróciłaś w głowie im obojgu?
- Bury leci tylko na te z dużymi cyckami.
Odburknęłam niezadowolona ze swojego położenia, a ona odpowiedziała śmiechem. Czekałam aż zdejmie maskę słodkości i powie mi coś przykrego, bądź każe się mi wynosić z jej domu.
- Masz rację, z Burusia jest straszny zbok, ale to dobry facet. Ciekawa jestem jaka dziewczyna zdoła go usidlić tak, aby się opamiętał.
- Podobno ty jesteś w jego guście. - Nicole spojrzała na mnie z pięknym uśmiechem.
- Z tej mąki nie będzie chleba. Uwielbiam go, ale nie widzę w nim nikogo więcej niż przyjaciela.
- Nie to co w Rudym? - Wypowiedziałam to zdanie w formie pytania, chcąc, aby wreszcie odkryła karty.
- Jesteś zazdrosna o naszą relację? - Dalej była pogodna i uśmiechnięta. Wkurwiało mnie to strasznie. To takie dziwne uczucie, kiedy czujesz, że ten róż, to tylko pozory, a pod tą piękną maską siedzi prawdziwy diabeł. - Niepotrzebnie się martwisz. Kocham Jamesa jak brata. Przyjaźnimy się od tak dawna, że nie wyobrażam sobie, aby ta przyjaźń miała się rozpaść i przestać istnieć. Jest dla mnie ważny, dlatego mam nadzieję, że my też się zaprzyjaźnimy.
- Skoro jest dla ciebie jak brat, to znaczy, że nie widzisz w nim mężczyzny? - Bingo! W końcu wyraz jej twarzy przestał być tak wkurwiająco promienny.
- James był moim pierwszym chłopakiem i tym z którym spędziłam swój pierwszy raz. Nigdy nie przestanę widzieć w nim mężczyzny. Już zawsze będzie między nami ta szczególna więź. Nasz czas minął, a czasu nie da się cofnąć. Cieszę się, że mimo tego dalej potrafimy się przyjaźnić. Utrata go jako przyjaciela byłaby dla mnie zbyt bolesna. - Po tych słowach, czarujący uśmiech wrócił. - Nawet nie wiesz, jak cieszę się teraz szczęściem Jamesa. Tylko go nie skrzywdź. - Uniosła palec w geście, którym rodzice ostrzegają swoje dzieci, aby nie zbroiły czegoś. - Obym nie musiała pocieszać go, bo go zostawiłaś.
Czy takie było jej marzenie? Tego chciała? Być blisko, kiedy ja go rzucę? Niedoczekanie twoje głupia dupo. Przybrałam równie uroczy uśmiech jak ona.
- Nie masz się o co martwić. Nie rzucę Rudego, no bo jaka dziewczyna wypuściłaby takiego cudownego chłopaka z rąk?
Ha ha! Punkt dla mnie. A może jednak odnajdę się w tej imprezie lepiej niż sądziłam.
Nicole nic nie odpowiedziała. Jej uśmiech był głupkowaty, a ja byłam pewna, że zdecydowanie zrobiłam rysę na jej masce cudowności. Inne dziewczęta nie były takie cukierkowe, dzięki temu poczułam się lepiej. Nie były też super miłe, ale miałam już na dziś dość słodyczy. W mojej dłoni znalazł się kubek z winem, a ja musiałam opowiedzieć jak poznałam Rudego i jak to się stało, że jesteśmy teraz razem. Opowiedziałam o nieporadnym Rudym, który to nie wiedział jak zagadać, a potem jak uratował chłopca, czym złamał mój opór. Okazało się, że takich historii jest na pęczki. Dziewczyny się rozgadały i opowiedziały mi więcej sytuacji, w których Rudy komuś pomógł. Nic dziwnego, że lokalne dziewczyny go uwielbiają. Bury to przystojniak i niegrzeczny chłopiec, przez co ma powodzenie u dziewczyn i wiele próbowało go usidlić. Rudy to grzeczny chłopiec, który rozbraja dobrymi uczynkami i postępowaniem, a jeśli nie porównywać go do Burego, to towar też całkiem niezły. Nikt nie wie, dlaczego tak skrajne charaktery się przyjaźnią, ale tak jest od czasów, których nikt już nie pamięta i nie wydaje się, aby mogło się zmienić.
Po jakimś czasie dołączyli do nas mężczyźni. Rudy usiadł koło mnie i od razu zapytał jak się bawię. W sumie to odpowiedziałam mu, że dobrze, bo ostatnie pół godziny spędziłam dość miło. Dowiedziałam się też trochę o nim, co było fajne. Ewidentnie każdy go lubił. Nicole gdzieś zniknęła, co mnie akurat ucieszyło. Impreza zaczynała wydawać się coraz lepsza. Biorąc pod uwagę te na których byłam, to na tej było najfajniej. Przy Rudym czułam się dobrze i bezpiecznie. On nie bawił się z innymi, owszem rozmawiał, ale skupiał się głównie na mnie. Kiedy chciałam iść do toalety, poszedł mnie zaprowadzić. Po drodze przyciągnął mnie do siebie i pocałował długo i namiętnie.
- Dziękuję, że jesteś tu ze mną.
Jak miałam się na niego złościć? I za co? Za to, że ta blond czupryna dalej widziała w nim mężczyznę? Rudy był mój i nie było widać przebłysków na to, aby coś miało się zmienić.
- Chętnie bym dalej się tu z tobą całowała i obściskiwała, ale naprawdę muszę do toalety. - Niechętnie się od niego oderwałam.
- Mogę wejść z tobą i całować cię, gdy będziesz sikać. - Rudy po alkoholu jest rozkoszny.
- O nie. Taka opcja nie wchodzi w grę. Poczekaj grzecznie na mnie.
Zostawiłam go przed drzwiami i weszłam do środka. Słyszałam jak zaczął z kimś rozmawiać i poczułam się zaniepokojona, że to może być ta małpa. Dlatego przyspieszyłam ruchy, aby jak najszybciej przepędzić właścicielkę damskiego głosu. Wyszłam nabuzowana i gotowa walczyć jak lwica, ale takiego widoku się nie spodziewałam. Rudy gadał ze starszą, elegancką panią. Kiedy mnie spostrzegli, kobieta spojrzała na mnie ciepłym, pogodnym wzrokiem.
- Ty pewnie jesteś Klara. Miło cię poznać. - Wyciągnęła do mnie rękę, a ja ją uścisnęłam, nie mogąc się oderwać. - Jestem mamą Nicol.
- Dzień dobry. Miło mi. - Wydusiłam w końcu coś, stając koło Rudego.
- Gustujesz w pięknych kobietach, obyś był tak szczęśliwy, jak swego czasu twoi rodzice.
- Póki co jestem. - Rudy objął mnie w pasie, a kobieta jeszcze bardziej się uśmiechnęła.
- Dbaj o niego, Klaro. Czas najwyższy, aby i o niego ktoś się w końcu zatroszczył tak, jak na to zasługuje.
- James, tu jesteś. - Tym razem to był ewidentnie głos, którego nie chciałam dziś już więcej słyszeć. - Pomożesz mi wszystko podłączyć jeszcze raz? Nie wiem co nabroiłam, ale nie działa.
- Jasne.
Rudy już był gotowy iść, ale Nicol zatrzymała go, sięgając po coś wiszącego z jego spodni.
- James, zawiesiłeś ją przy kluczach. Jesteś kochany. - Nie mogłam dostrzec co takiego trzymała w dłoniach. - Mamo spójrz, to brelok, który kupiłam mu w Paryżu. Nie masz pojęcia, jak bardzo żałowałam, że nie ma cię tam ze mną. - Jej spojrzenie ponownie wlepione było w mojego chłopaka, a on stał jak słup soli. Tak jakby ktoś go przyłapał na czymś i nie wiedział co powiedzieć. - Kiedy go kupowałam myślałam, że może gdy ci go dam, to zmienisz zdanie.
- Nicol, proszę. - Wypowiedział słowa cicho i z odczuwalnym przygnębieniem.
- Tak wiem. - Puściła brelok, a jej dłoń spoczęła na jego ramieniu. - Teraz to niemożliwe, wiem. - Jej wzrok powędrował na mnie. Smutne spojrzenie? Nie wiedziałam jak to interpretować. Była modelką, więc potrafiła udawać. - To jak, pomożesz mi z projektorem? Proszę. Wolę nie wołać tych pijaków, bo wtedy możliwe, że już nic nie zobaczymy.
- Chodźmy.
Rudy wziął mnie za rękę i poprowadził za Nicole. Nie odzywaliśmy się do siebie ani słowem. Co tu było mówić. Spojrzałam na wystającą figurkę wieży Eiffla z jego spodni. To był prezent od niej. Prezent, który miał kiedyś tam otworzyć i który miał być głupi i nieważny. Okazało się, że nic z tego co powiedział nie było prawdą. Najwyraźniej nie był głupi, ani mało ważny, skoro od razu zaczepił ten badziew przy kluczach. No i co, niby przypadkiem to mu wystawało ze spodni? Może celowo tak włożył klucze, aby ona to dostrzegła. Szlag mnie trafiał. Co tu się działo? Czy ta dwójka zrobiła ze mnie głupią, oszukując, jaka to jestem fajna i piękna, a tak naprawdę mieli się ku sobie? Rudy zaczął majstrować przy sprzęcie, a Nicol stanęła koło mnie.
- Całe szczęście, że James jest taki wszechstronny. Gdyby nie on, w ogóle nie moglibyśmy dziś obejrzeć zdjęć z mojej podróży. Co ja mówię, w ogóle nie byłoby tej imprezy gdyby nie on. - Głupia małpa, dała kolejny popis jaka to cudowna z niej przyjaciółka.
- Nie za dużo zasług mu przypisujesz? On właściwie nic nie zrobił. - Miałam już dość tych jej tekstów. W co ona grała?
- Jak to nic? Nie mówił ci? - Spojrzała na mnie grając na szczerze zdziwioną, ale oczy ją zdradzały. Nie była aż tak zdziwiona jak sugerowała reszta twarzy, a ja nie byłam tak pijana, aby się na to nabrać. - Pomagał mi całe popołudnie, aby to wszystko przygotować. Kiedy zapraszałam ludzi, jakoś nie przemyślałam wszystkiego. Całe szczęście James jest cudownym przyjacielem i przyszedł od razu, jak go tylko poprosiłam o pomoc. Nieźle się tu namęczyliśmy, ustawiając wszystko. No i te zakupy. On jest taki silny, nie dał mi niczego dźwigać.
Kurwa! Zdzira zdobyła kolejny punkt. Jej kąciki ust unosiły się delikatnie, prawie niezauważalnie, a ja czułam wściekłość i idę o zakład, że było to po mnie widać. To tutaj tak biegł Rudy po tym dziwnym telefonie. Spędził z nią pół dnia, cholera wie co tu razem robili. Nic mi nie powiedział. Nie wierzę, że spędził z nią tyle czasu sam na sam.
- Klaro, nie wiedziałaś? - Głupia dupa dopytywała się, a ja miałam ochotę podrapać jej mordę.
- Powiedziałby mi, gdyby to było ważne, widocznie tak nie uważał. - Zaciskałam pięści i chociaż starałam się grać miłą, to mi to nie wychodziło.
- No wiesz, nie miej żalu. James zawsze pomaga przyjaciołom, a szczególnie tym ważnym, na których mu zależy, których nie chciałby stracić. Jest typem człowieka, dla którego długoletnia przyjaźń jest ważniejsza od krótkich znajomości, czy też chwilowej uciechy ciała.
A to małpa. Odniosłam wrażenie, że właśnie poznałam prawdziwą twarz byłej miłości Rudego. Na to nie wiedziałam co jej odpowiedzieć.
- Odwal się od mojego chłopaka. - Burknęłam przez zaciśnięte zęby.
- Klaro, nie rozumiem o co ci chodzi. Ja tylko mówiłam, że James jest zdolny i pomocny. - Jednorożec srający tęczą powrócił. - James, proszę wytłumacz jej, że nie miałam złych intencji. - Skuliła się w sobie, grając biedną, pokrzywdzoną dziewczynkę, a ja już wiedziałam, że on stoi za mną.
Mina Rudego wyrażała niezadowolenie. Odciągnął mnie na bok, a ja choć nie widziałam wrednego babsztyla, to byłam pewna, jaką ma minę.
- Co się dzieje? - Głos Rudego nie był zadowolony.
- Mnie się pytasz? To ona jest jakaś dziwna. Całuje cię, wiesza się na ramieniu, wygaduje jakieś bzdury. Ona ewidentnie chce mnie upokorzyć, abym wyszła na zdzirę w twoich oczach, a sama pewnie chce cię dla siebie.
- Nie powiedziała o tobie ani jednego złego słowa. Wszystkim mówi jaka jesteś fajna i miła.
- Jasne, ale nie wiesz co o mnie myśli, ani co knuje.
- Klara, jak możesz ją tak oczerniać? W ogóle jej nie znasz. Cały wieczór jest dla ciebie miła, a ty niewiadomo dlaczego wygadujesz takie bzdury, że aż się nie chce słuchać.
- Mówisz tak, bo nie słyszałeś co mówi, kiedy ciebie nie ma.
- Na przykład co? - Założył ręce na piersiach, wpatrując się na mnie z wyczekiwaniem.
- Że przyjaźń jest dla ciebie ważniejsza od wakacyjnej przygody takiej jak ja.
- Nie wierzę. Nie powiedziałaby czegoś takiego.
- Jasne, mi nie wierzysz, a ja jak mam wierzyć tobie w cokolwiek, skoro podobno całe popołudnie spędziłeś z nią? - Wykrzyczałam to chyba trochę za głośno, ale nerwy poniosły mnie aż za bardzo.
- Ja jej tylko pomagałem przygotować imprezę.
- Tak? Tylko, że z jakiegoś powodu mi o tym nie powiedziałeś. Nie wspomniałeś też słowem, że to twoja była dziewczyna i długoletnia przyjaciółka. A o tym, że ją rozdziewiczyłeś, to już na pewno byś mi nie powiedział, co nie?
- Klaro, to nie czas i miejsce na takie rozmowy.
- Czas nam się kończy, a my nie rozmawiamy na żadne ważne tematy.
- Proszę cię, pogadamy o tym, ale nie teraz.
- A właśnie, że teraz. Powiedź mi dlaczego się rozstaliście. Kto z kim zerwał i dlaczego.
- Klara, wracajmy do altany, pokaz się zaraz zacznie.
- Nie Rudy. Jeśli mamy tam wrócić odpowiedz mi na jedno ważne pytanie. Kto zerwał? Kto powiedział koniec? Jeśli nie powiesz mi kto, w wychodzę i więcej się nie zobaczymy.
Widziałam, że pytanie nie jest mu na rękę. Był zły, pewnie równie mocno jak ja.
- Nicol. To ona powiedziała koniec. Teraz możemy przestać robić scenę?
- Czyli ty ją dalej kochasz? - Po twarzy pociekły mi łzy. - Jestem w pieprzonym trójkącie, jako ten niechciany róg. Ona chce cię odzyskać, dlatego mi dokucza, a ty i tak ją wybierzesz.
- Co ty mówisz? Tu nie ma żadnego trójkąta. Jesteśmy tylko ty i ja. Nicol to tylko przyjaciółka, z którą kiedyś coś mnie łączyło, ale to już przeszłość.
- To dlaczego wierzysz jej, a nie mi?
Zamknął oczy, dłonią przetarł twarz.
- Nie chcę się z tobą kłócić. - Zacytował moje słowa. - Proszę.
- Chcę wiedzieć co jest między tobą i Nicolą, inaczej tam nie pójdę.
- Ona jest dla mnie ważna, bo jest częścią mojego życia, ale tą częścią, która minęła. Była moją pierwszą dziewczyną. Kochałem ją, ale to wszystko to przeszłość. Wybrała światowe życie, podróże, karierę, modę. Wszystko to w czym ja nie mogłem uczestniczyć. To była jej decyzja. Każde z nas poszło inną drogą i teraz nie ma już szans na to, aby te drogi znowu się skrzyżowały.
- Tu jesteście. - W naszą stronę szedł Bury. - Wszyscy na was czekają. Także dupę w troki i idziemy, bo się towarzystwo zaczyna niecierpliwić.
- Nie teraz Bury. - Rudy warknął na niego.
- Co jest? Ruda ma okres? - Zaśmiał się, ale tylko jego to bawiło.
Ledwo zdążyłam otrzeć łzy, kiedy wpadli inni chłopcy, śmiejący się, że czas rozdzielić gołąbeczki, po czym złapali nas za ręce i nogi i zanieśli do altany. Nie siedziałam koło Rudego. W tej chwili nie wiedziałam czy chcę go oglądać. Nicol włączyła projektor i zaczęła pokazywać swoje zdjęcia. Krzyki i wrzaski, a także oklaski co chwila wybuchały koło mojego ucha. Fotomodelka z trudem przekrzykiwała towarzystwo, aby dodać kilka słów do każdego ze zdjęć. Była piękna na każdym z tych zdjęć, nawet jak robiła głupią minę. Zapewne wybrała najlepsze zdjęcia jakie miała. Ja nigdy nie wyglądałam tak dobrze na żadnym ze zdjęć. Nigdy też nie mogłam się pochwalić swoimi podróżami, bo nie miałam przyjaciół, którzy chcieliby takie zdjęcia zobaczyć. Nie mogłabym się z nią przyjaźnić, szczególnie teraz, gdy nienawidziłam jej za to, że miała wszystko to, czego ja nigdy nie doświadczyłam. Teraz gdy spotkało mnie w końcu coś dobrego, ona chciała mi to odebrać. Na białym ekranie projekcyjnym pokazało się zdjęcie Nicole, na którym w tle widniała wieża Eiffla. Po sali rozeszły się odgłosy zachwytu. Dziewczyna z pierwszego planu trzymała w ręku duże zdjęcie twarzy Rudego. Słyszałam, jak to oboje mieli kiedyś odwiedzić to miejsce, dlatego zrobiła właśnie takie zdjęcie, ale w jakimś sensie on mógł tego dnia być tam z nią. Miałam spuszczoną głowę i nawet nie próbowałam znaleźć wyrazu twarzy mojego chłopaka. Czy dalej był moim chłopakiem? Czy może to jednak tylko nasza wspólna wakacyjna przygoda. Nie miałam już siły z nią walczyć. Prowadziła w rozgrywce między nami. Była sprytniejsza niż ja. Pozostało mi jedynie z klasą przetrwać do końca tej imprezy. Nie mogła chyba zrobić już nic gorszego, co bardziej by mnie pogrążyło. Wtedy też coś do mnie doszło. Rudy powiedział, że Nicol była jego pierwszą dziewczyną, a skoro on ją rozdziewiczył, to ona jego pewnie też. Czy takie dziewczyny, z którymi chłopiec staje się mężczyzną, są ważniejsze od każdej kolejnej dziewczyny? Pokaz się skończył, a ja wymknęłam się do łazienki. Chciało mi się płakać. Ogarnęłam się, bo ktoś zapukał do drzwi. W progu minęła mnie jakaś dziewczyna, która ewidentnie potrzebowała szybko do toalety. Jak tylko trzasnęły drzwi i dobiegł mnie dźwięk przekręcanego zamka, dostrzegłam Rudego opartego o ścianę. Czekał na mnie, niepewnie przyglądając się mnie. Odwróciłam wzrok, a on oderwał się od ściany i podszedł do mnie. Dłonią dotknął mojego podbródka.
- Wytrzymajmy jeszcze pół godziny i wracamy.
- Dlaczego nie możemy iść od razu? - Nie rozumiem, czemu mamy jeszcze na coś czekać. Moglibyśmy już iść od razu.
- Ktoś bardzo chce z tobą porozmawiać.
- Tylko nie mów mi, że ta... - Nie dokończyłam, bo cisnęło mi się na język brzydkie określenie, a wtedy znowu to ja wyszłabym na tą złą.
- Proszę. Jeśli rozmowa ci się nie spodoba, to wyjdziemy od razu, ale daj jej szansę.
- Rudy, ja nie będę z nią gadać. Ona jest fałszywa.
- Jeśli ci na mnie zależy, to proszę, spróbuj się z nią dogadać. Nie chciałbym, aby dwie ważne dla mnie osoby żywiły się taką niechęcią.
- To się nazywa szantaż emocjonalny.
- A gdybym ja nie potrafił dogadać się z kimś ważnym dla ciebie, nie chciałabyś, abyśmy jakoś się dogadali?
No i mnie załatwił. Jeśli mi zależy, to pogadam, jeśli nie, to pójdę, a wtedy jestem tą przegraną. Zgodziłam się, chociaż nie było to dla mnie łatwe i wróżyłam katastrofę. Rudy zaprowadził mnie w miejsce w ogrodzie, gdzie były dwie bujaczki. Na jednej z nich siedziała Nicol, a ja siadłam na drugą. To nie mogło się udać. Nie po tym co się stało do tej pory. Byłyśmy jak ogień i woda. No raczej jak rozszalały ogień i sztorm. Siedziałyśmy chwilę w ciszy, zanim Rudy odszedł na tyle daleko, abyśmy mogły pogadać w spokoju.
- Jestem ci winna przeprosiny. - Zaczęła Nicol, a mnie zatkało. Co tym razem knuła? - Nie wiedziałam, że James kogoś ma i nie byłam gotowa na to co zastałam. Kiedy was razem zobaczyłam, poczułam że go tracę i spanikowałam. - Wyglądała dziwnie. Nie wiem czy grała, czy wymyśliła sobie jakiś inny podły plan. Ja nie planowałam się tu otwierać przed nią. Nie ufałam jej po tych wszystkich krzywych akcjach. - Pewnie mnie nienawidzisz, szczególnie za to ostatnie. Masz prawo, a ja nie będę miała ci tego za złe, jeśli długo jeszcze nie zdołasz mi wybaczyć.
- Czego ode mnie chcesz? - Zapytałam, nadając głosu irytujący oddźwięk.
- Pewnie myślisz, że chcę ci odbić chłopaka. - Kiwnęłam tak jakbym coś takiego właśnie podejrzewała. - My nie jesteśmy parą już od dawna. Nie chcę go dla siebie tak, jak kobieta mężczyznę. Nie mogę jednak znieść myśli, że stracę go jako przyjaciela. To dlatego poprosiłam go dziś o pomoc. Chciałam sprawdzić, czy przyjdzie mi pomóc, zostawiając cię samą. Wiesz, to wszystko co było na zdjęciach, to nie jest tak. To tylko wygląda tak ładnie, ale tak nie jest. Moda to ciężki temat. Udajemy, że się przyjaźnimy, ale tak naprawdę to wojna. Każda chce być tą ładniejszą, tą ważniejszą, tą bardziej zauważoną niż reszta. Myślałam, że będę wieść cudowne życie, podróżować, poznawać wspaniałych ludzi, celebrytów, a okazało się, że to wszystko nie tak. Były chwile, w których czułam jak tonę i gdyby nie James, to nie wiem czy bym przez to przetrwała. Tu zawsze słyszałam, że jestem ładna, zgrabna, a tam byłam za gruba, cycki miałam za duże, nogi za krótkie. Aby dostać się na jeden z pokazów tak się głodziłam, że aż znalazłam się w szpitalu. Gdyby nie on i mama, nie wiem jak to by się skończyło. Zawdzięczam mu tak wiele, pomimo tego, że zostawiłam go tu samego. Czasem gdy tonę, utrzymuję się na powierzchni tylko dlatego, że wiem, że on mnie złapie, jeśli znajdę się za głęboko i mnie wyciągnie. A kiedy was razem zobaczyłam, to tak jakby moje koło ratunkowe odpłynęło, a ja zostałabym zdana sama sobie. Zrobiłam coś potwornie głupiego zostawiając go tu. Z drugiej strony wiem, że bym go znienawidziła, gdybym tu została. Oskarżałabym go o to, że nie jestem tym kim chciała być. Jako para nie mieliśmy szans, ale jako przyjaciele... Klara, ja nie mogę go stracić. Nie potrafię żyć z świadomością, że nie ma go w moim życiu. Może jeśli kiedyś spotkam kogoś, kto będzie w stanie mi go zastąpić, ale póki co, proszę, nie każ mu, aby przestał się ze mną przyjaźnić. Nie zabieraj mi go.
Takiego wyznania się nie spodziewałam. Było widać, że dziewczyna jest bliska płaczu. Nie czułam jednak satysfakcji z jej kiepskiego stanu.
- Dlaczego go zostawiłaś? Chcę dokładnie wiedzieć dlaczego.
Nicole spojrzała na mnie.
- Jesteście parą, więc pewnie mówił ci o swojej rodzinie. Jego mama to cudowna kobieta, ale w tym domu, to on jest głową rodziny. Teraz praktycznie sam wychowuje brata, skoro nie mogą liczyć na ojca. Wcześniej też tak było. Ciągle pracował, a wszystko co zarabiał oddawał. Nigdy nie mogliśmy nigdzie pojechać. Chciałam go wyrwać z tego układu, żebym w końcu to ja była tą najważniejszą w jego życiu, ale on jest oddany rodzinie. Pewnie sama już tego doświadczyłaś. Niezależnie jak ważna to by była dla mnie chwila, oni zawsze byli ważniejsi. Nawet w moje urodziny zostawił mnie samą, bo młody złamał rękę i trzeba było iść z nim na SOR. Może zabrzmi to małostkowo, ale przecież ten chłopiec miał matkę, która to tego dnia też była z nim w szpitalu, a James mógł ten czas poświęcić swojej ukochanej. Byłam sama w domu i płakałam tak długo, aż wrócili rodzice. Wyszli, bo poprosiłam ich o to. Chciałam być z nim. Tego dnia mieliśmy to zrobić, a on wolał być z rodziną. - Zapadła cisza, a ja widziałam, jak przeciera ręką twarz. Jej historia brzmiała znajomo, aż za bardzo. - Pewnie masz mnie za idiotkę, że złoszczę się na coś takiego.
- Nie. Chociaż ludzie mają gorsze wady.
Zaśmiała się, a w zasadzie parsknęła.
- Masz rację. Taka wada nie jest taka zła, a ja właściwie nic więcej nie mam mu do zarzucenia. Za pewno słyszałaś o ojcu Jamesa, a mówił ci coś o swoim porytym dziadku?
- Nie. - Nie wiedziałam nic o mężczyźnie, z którym się spotykałam i jakoś nie podobała mi się informacja, że miał porytego dziadka a jego ojciec to jakiś element o którym pewnie nie można powiedzieć ani jednego dobrego słowa.
- No tak, pewnie to jeszcze nie ten etap. A jak się dogadaliście co do waszego związku po wakacjach? Skąd ty w ogóle jesteś?
- Ze stolicy i jeszcze nie poruszaliśmy tematu co z nami będzie, gdy wakacje się skończą.
- No tak, taka odległość nie jest prosta. Będę wam kibicować. - Poderwała się z miejsca i stanęła przede mną. - Zgoda?
Wstałam, chociaż tu nie było mowy o tym, że poczułam się lepiej. Dziewczyna górowała nade mną, co mnie trochę irytowało.
- Pod jednym warunkiem, a w zasadzie dwoma.
- Jakie warunki stawiasz?
- Koniec z buziakami i nie wieszaj się Rudemu na ramieniu. - Uśmiechnęła się do mnie.
- Zgoda. - Wyciągnęła do mnie rękę, a ja niepewnie ją uścisnęłam. - To chodźmy, bo on tam czeka i pewnie ma teraz większego pietra niż ja, zanim cię tu przyprowadził.
Podeszłyśmy do Rudego i gdy oznajmiłyśmy razem, że jakoś udało nam się dogadać, on wyraźnie odetchnął z ulgą. Ja nie do końca czułam się spokojniejsza. Ona dalej była dla niego ważna i tylko Rudy wiedział jaka to forma ważności. Z słów Nicol wynikało, że ma wiele sekretów, o których mi nie mówił. Nie mogłam mieć do niego pretensji, bo ja też nie byłam w stosunku do niego szczera, ale to nie to nie dawało mi spokoju. Nicol podlała ziarenko niepewności jakie zasiał Bury i ono zaczęło kiełkować. Dla Rudego rodzina była najważniejsza, dla rodziny poświęcił związek z Nicol i zawodził ją nawet w ważnych chwilach dla niej. Dla rodziny zostawił mnie samą w hotelu, chociaż chwilę wcześniej prawie ściągnął mi majtki. To ze mną powinien wtedy zostać, a pojechał, bo była awaria w domu i on musiał się nią zająć. Czy to oznacza, że nigdy nie będę dla niego wystarczająco ważna? Jak mielibyśmy się dogadać co do tego co będzie po wakacjach, skoro on nie widzi opcji aby stąd się wyrwać dla kogokolwiek, nawet dla osoby, która była tak ważna w jego życiu, że pomimo iż nie są już parą, on dalej przy niej trwa i chce abym ja żyła z nią w zgodzie. Czy to normalne aby między byłymi kochankami była taka zażyłość? Odpowiedzi na pytania nie przyniosły tego co bym chciała. Miałam w głowie jeszcze większy chaos i więcej obaw.
* * * * *
Coś nowego, może nie to co byście chcieli, ale miałam dziś taką chętkę na pisanie właśnie tego opowiadania i tak w jeden dzień powstał nowy rozdział.
No to do następnego :D
Halo halo! Ja tu czekam na dalsze rozdziały :D
OdpowiedzUsuńTak jest! Biorę się do roboty.
Usuń