środa, 14 października 2015

Skorupa Żółwia - Rozdział 1


- Obito, od pół godziny powinieneś być na spotkaniu. - Chłopak w czerwonych włosach wszedł z niezadowoloną miną do gabinetu swojego przełożonego.
- Wiem, zaraz tam pójdę.
- Błagam, tylko nie mów, że oglądasz mecz?
- Zaraz tam pójdę. Nie peniaj, bo włosy zczerwienieją ci w nosie. - Wgapiał się w monitor. Jego ulubiony siatkarz przebił się przez blok i zdobył ostatni punkt. - Jest!! - Obito wykrzyczał głośno. Dłonie zacisnął w pięści i zaczął nimi uderzać w blat biurka. - Udało się! Nasi jadą na mistrzostwa!
- Obito! - Młody chłopak wydarł się, aby przekrzyczeć radość przełożonego. - W tej chwili won na spotkanie! - Palcem wskazał mu wyjście z gabinetu.
- Dobra już, dobra.
Uchiha przed wyjściem prztyknął w nos nabuzowanego chłopca i poszedł w kierunku biura prezesa. Jak gdyby nigdy nic wszedł bez pukania.
- Uszanowanie. - Zasalutował jak to robią żołnierze. - Mam nadzieję, że dużo nie straciłem. Miałem takie urwanie głowy, że naprawdę nie mogłem pojawić się wcześniej.
- Czy ty kiedykolwiek pojawiłeś się punktualnie? - Z swoistym uśmieszkiem Kakashi wyraził swoje zadowolenie z jego obecności.
Kiedyś ta dwójka była najlepszymi przyjaciółmi, ale teraz Uchiha unikał starego znajomego jak tylko mógł. Miał mu za złe wybór, którego dokonał przed laty. Choć oficjalnie się pogodzili, to wewnętrzna rana dalej się nie zagoiła.
- Z tego co wiem, ty również nie grzeszysz punktualnością. - Spóźnialski mężczyzna zasiadł na wolnym miejscu.
- Łap! - Itachi rzucił w stronę kuzyna teczkę. - Ty też dostajesz nowego. Może odciąży cię na tyle, że nie będziesz się spóźniał.
- W dechę! Nowy się przyda, bo ostatnio zawalasz mnie robotą jakbyś myślał, że ja to robię z przyjemności, panie prezesie. - Itachi nie lubił gdy Obito tak go nazywał. Był pewny, że starszy od niego o dwa lata kuzyn robi to specjalnie.
- A nie jest tak?
- Oczywiście, że nie. Z przyjemnością to ja stąd wychodzę i ruszam na miasto.
- Ekh! - Chrząknięcie jednego z szefów działu oznajmiło, że ta rozmowa robi się nazbyt prywatna, jak na spotkanie u szefa.
- Spokojnie, Nagato. Każdy wie co ma robić, a ty Obito dostaniesz skrót instrukcji na maila. Nowi przychodzą jutro, więc jeszcze dziś przygotujcie dla nich miejsca pracy. Sprzęt komputerowy pojawi się koło szesnastej, aby nie przeszkadzać innym. - Wszyscy zaczęli się zbierać. - Obito! - Głos szefa sugerował, że ten ma jeszcze chwilę zostać. Gdy zrobiło się pusto kontynuował swoją wypowiedź. - Kto wygrał?
- Nasi roznieśli leszczy trzy do jednego.
Uśmiech i kiwnięcie głowy zasygnalizowało starszemu, że może już iść. Nie czekając powędrował do siebie.
- Minoru! - Wykrzyknął imię czerwonowłosego chłopaka, który niedawno wygonił go z jego gabinetu. Jak tylko nawiązał się między nimi kontakt wzrokowy, on kiwnął głową, że ma do niego przyjść.
- Mam zamknąć drzwi? - Chłopak wszedł do biura.
- Nie. Do szesnastej przygotujcie miejsce dla nowego. Informatyk przywiezie sprzęt i ustawi co trzeba.
- Dostaliśmy nowego pracownika?
- Taaaa. Jutro się tu pojawi, więc się nim zajmiesz.
- Do którego z projektów go przydzielisz?
- A bo ja wiem? - Obito wzruszył ramionami. - Zdam się na instynkt. Jak go zobaczę to mnie olśni i będę wiedział co z nim zrobić. Zajmij się tym miejscem.
Czas było się wziąć za robotę. Mecz zabrał mu wystarczająco dużą część dnia.
Gabinet Obito oddzielony był od reszty jego działu ścianą z wzmocnionego szkła. Miał rolety, którymi bez problemu mógł się odciąć od wszystkich, ale nie używał ich. Wolał widzieć co się dzieje. Pod jego skrzydłami pracowało dziewięciu mężczyzn. Tam gdzie rządzą sami faceci, tam trzeba przede wszystkim pilnować aby towarzystwo nie zdziczało. Każdy z nich był od niego młodszy, ale nikt nie traktował go jak wielkiego szefa. Obito wprowadzał dobry rytm pracy i dbał o swoich.
Minoru miał problem ze zorganizowaniem miejsca dla nowego. Nikt nie chciał się podzielić swoją przestrzenią.
- Obi, wiesz może gdzie studiował ten nowy?
- Tu powinno coś być. - Podrzucił mu do ręki teczkę z danymi.
- Dzięki. - Chłopak wyszedł z jego biura i zajrzał w przekazane dane. Pomyślał, że to może mu pomóc i nie pomylił się.
W biurze zrobił się wielki hałas. Stoliki zaczęły jeździć po podłodze, a każdy z każdym kłócił się, o to gdzie robią miejsce dla nowej osoby. Obito uniósł brew i spojrzał przez szkło na całe zamieszanie. Widział, że jego asystent sobie z tym nie poradzi. To dobry i zdolny chłopak, ale jeszcze słabo potrafi okiełznać rozjuszony tłum. Z uśmiechem podrapał się po głowie. Wyszedł z pomieszczenia i oparł się o futrynę. Oglądał i słuchał wszystkiego z rozbawieniem. Ku jego zaskoczeniu, każdy chciał zrobić miejsce jak najbliżej siebie.
- Ja tu pracuję najdłużej, więc będzie siedziała koło mnie! - Wydarł się jeden z nich.
- Hola-hola! - Musiał przerwać tą bezsensowną kłótnie. - Co tu się dzieje? - Uchiha skupił swoją uwagę na asystencie.
- Nie wiem gdzie ją posadzić. Najpierw nikt nie chciał, a teraz każdy kłóci się o przydzielenie jej do niego.
- Jej? - Grymas na twarzy przełożonego nie zwiastował nic dobrego. Podszedł do rudzielca i wyrwał mu teczkę z dłoni. Jego oczom ukazała się twarz dziewczyny. Imię też zdecydowanie było dziewczęce. - Co to kurwa ma być? - On, Obito Uchiha nie pracuje z kobietami! Taki postawił warunek, gdy przyjmował posadę szefa działu. - To jakaś pomyłka. - Burknął jedynie i z papierami poszedł prosto do prezesa.
Uchiha nie pukał, bo nie miał tego w zwyczaju. Bezczelnie wepchnął swoje cztery litery do biura Itachiego. Teczkę rzucił na biurko szefa, a sam usadowił się na siedzeniu przed nim.
- Dałeś mi złą teczkę. - Był tego pewny, dlatego nie pokazał złości, a jedynie kpiący uśmieszek.
Itachi zajrzał do środka, zamknął ją z powrotem i podsunął w stronę gościa. Zdziwił się, bo obstawiał, że zajrzy do niej dopiero jutro.
- Wszystko się zgadza. Ta jest dla ciebie.
- Przestań pierdolić i daj mi właściwą. - Tym razem już się nie uśmiechał.
- Jest właściwa. Od jutra w twoim dziale pracuje Hinata Hyuga, a ty masz się nią zając tak jak resztą swoich pracowników.
- To baba! Umowa jest taka, że nie pracuję z osobami, które nie mają penisa.
- Zrobisz wyjątek.
- Nie zrobię! Daj mi jakiegoś kolesia, albo nie chcę nikogo.
- Od jutro pracuje dla ciebie pani Hyuga, a ty masz znaleźć dla niej zajęcie.
- Odmawiam wykonania misji!
- Boisz się, że nie poradzisz sobie z jedną małą dziewczynką? - Itachi skupił swoje zaskoczone spojrzenie na kuzynie.
- Co ty pieprzysz? Nie boję się! Nie chcę pracować z jakąś durną babą, która większość czasu poświęca na przeglądanie stron z kosmetykami i pindrzy się przed lustrem.
- To jedyny powód?
- Nie jedyny, ale wystarczający.
- Nie w tym przypadku. Hinata jest jedną z najlepszych absolwentek. Ambitna i pracowita. Jest obeznana z tematem twojego nowego projektu, bo jej praca magisterska...
- Co mnie to obchodzi?! Pewnie jechała na wyglądzie przez całe studia, a może nawet dawała dupy za stopnie.
- Czyżby wpadła ci w oko? - Itachi nie dawał za wygraną.
- Raczej zalazła za skórę. Nie chcę jej! Daj ją Kakashiemu.
- On dostał trójkę nowych.
- Jeszcze mi powiedź, że samych facetów.
- Zatrudniłem trzy dziewczęta i dwóch chłopców. Każdy z was dostał po jednej z kobiet. Ciekawy jestem, któremu uda się najlepiej wyszkolić swoją podopieczną.
- Co to ma być? Jakaś rywalizacja czy co? Ja w niej nie biorę udziału. Jeśli jutro ta laska pojawi się w moim dziale, to straci pracę jeszcze tego samego dnia. - Wstał i chciał wyjść.
- Obito, jeśli wytrzymasz z nią przez rok, to nigdy więcej nie będę dobierał ci pracowników. Będziesz to robił sam. Od początku do końca, bez mojego udziału. Co ty na to?
- Chcesz mnie przekupić?
- Chcę abyś dał jej szanse.
- Czemu?
- Jestem winny komuś przysługę.
Obito wyszedł z biura. W myślach przeklinał siarczyście. Co za palant?! Spłaca przysługę jego kosztem? Ma tupet. Kiedyś mu się za to odpłaci.
Jak tylko wszedł oczy całej dziewiątki zwróciły się na niego.
- Co się tak gapicie? Do roboty! - Jego uniesiony głos sugerował, że nie jest zadowolony.
- Co z nową osobą? - Jedynie asystent się odezwał.
Obito rozejrzał się po biurze. Otworzył teczkę i przyjrzał się zdjęciu. Dziewczyna była dość ładna, a on miał w biurze dziewięciu chłopa śliniących się na myśl o nowej. Jeśli posadzi ją koło kogoś z biura, to bez wątpienia będzie go rozpraszać. Spojrzał na podopiecznych. W duchu pomyślał, że pewnie minimalnie przesadził z tymi dziewięcioma, bo jego asystent raczej nie będzie patrzył na Hyugę lubieżnym wzrokiem. Westchnął i podrapał się po głowie.
- Będzie siedziała tutaj. - Ręką wskazał szklaną ścianę, przez którą do tej pory obserwował resztę biura.
Jak tylko wszedł do siebie, na sali zapanowało zamieszanie. Uchiha nigdy nie chciał, aby cokolwiek tam stało. Teraz miała siedzieć w tym miejscu jedyna kobieta, która będzie z nimi pracować. Różnie interpretowano ten pomysł.
Obito nie planował siedzieć w biurze do nocy, ale nieco mu nie wyszło. Gdy już złapał za kluczyki od auta, było grubo po północy. Całe biuro świeciło pustkami. Nie chciało mu się przebierać w garnitur. Wyszedł w spodenkach i koszulce. Elegancki strój miał na sobie do dziewiętnastej. Gdy wybijała ta godzina, on zrzucał wszystko poza bielizną i zakładał wygodne ciuchy. Jego biuro przeważnie świeciło już wtedy pustkami. Czasami siedział jego asystent, ale reszta chłopaków już dawno była w domu. Był zmęczony, ale mimo tego zaraz po wejściu do mieszkania, sięgnął po piwo. Połowę butelki opróżnił po przystawieniu do ust. Głupi Itachi złamał słowo. To trochę dziwne i gdyby nie fakt, że ten typ niczego nie robił bez ważnego powodu, to by mu nie popuścił. Nazwisko Hyuga coś mu mówiło, ale nie mógł sobie przypomnieć gdzie o nim słyszał. Może jej ojciec bądź matka zrobili kiedyś coś dla Uchiha i dlatego pan prezes tak się uparł na tą małą. Póki co się wstrzyma z osądami. Zobaczy co to za ziółko z niej i najwyżej doprowadzi do sytuacji, że ona sama będzie chciała odejść. Zresztą, jaka normalna dziewczyna wytrzymałabym w bandzie z dziesięcioma facetami?
Ranek Uchihy prawie zawsze wygląda tak samo. Wstał niechętnie, zjadł szybkie śniadanie, wskoczył w swoje dresy, czapka z daszkiem i kaptur na głowę. Ranem biega po pobliskim lesie. Mało kto się tu kręci, a ci których mija na co dzień, już go znają, uśmiechają się, czasem machają ręką na przywitanie. Kiedyś biegał po parku. Przestał bo miał dość tekstów małych dzieci: „Mamo, a co ten pan ma na twarzy?”, „Mamo, czy to potwór?”, albo krzyki i ucieczka. Kobiety różnie na niego spoglądają. Niektóre z obrzydzeniem, inne z niechęcią. To czego najbardziej nienawidzi, to litość. Jeśli ta nowa tak na niego spojrzy, to na bank się nie dogadają. Można powiedzieć, że połowa jego ciała przeraża. Prawa strona od głowy do stopy jest pokryta szpecącymi bliznami. Najmniej widać to na dłoni, najbardziej rzuca się w oczy oszpecony policzek.
Po godzinie chłopak powrócił do domu. Prysznic, coś na ząb i mógł wsiadać za kółko. Do biura dojechał dopiero na dziesiątą. Inni pracowali już od dwóch godzin. Przechodząc koło recepcji, odebrał pocztę do siebie. Przeglądał ją zawsze idąc dalej, a czasem otwierał i czytał po drodze. Przyszły uwagi do jednego z projektów, więc w drodze zainteresował się nimi. Czytał i już śmiał się z niektórych z nich. Urzędnicy lubią się czepiać, nie ma co. Śledząc tekst wszedł do swojego biura, lekceważąc wszystko i wszystkich po drodze. Odruchowo rzucił klucze w stałe miejsce. Marynarkę ściągnął od razu. Zawsze zakładał koszule z długimi rękawami. W ten sposób zakrywał większość blizn, nawet te na karku.
- Obito, masz chwilę? - Jego asystent wszedł do środka, a zaraz za nim nowa osoba.
- Jasne, dawaj. - Uchiha stał tyłem do nich przeglądając resztę korespondencji.
- To jest Hinata Hyuga, nasza nowa koleżanka z pracy. - Minoru cały wczorajszy wieczór zastanawiał się jak szef zareaguje na nową osobę. Teraz czuł lekki stres musząc być świadkiem ich pierwszego spotkania.
Obito odwrócił się i spojrzał beznamiętnym wzrokiem na dziewczynę. To ją speszyło, więc spuściła głowę. Stała zestresowana. Przez ostatnie dwie godziny sporo się nasłuchała na temat szefa. Wiedziała, że się nie ucieszył z faktu jej dołączenia do składu.
- Nikt ci nie powiedział, że twój szef jest brzydki? - Zakpił z jej zachowania. Nie do końca wiedział jak je zinterpretować, ale nie liczył na nic pozytywnego.
- Przepraszam. - Nie uniosła wzroku. - Ja po prostu nie wiedziałam, że będę pracować pod pana okiem.
- O jej, biedactwo. Jak ci się nie podoba, to idź do prezesika i poproś o przeniesienie.
- Nie. - Nieco głośniej wyrwało się z jej gardła, a ona tym razem pewniej spojrzała na niego. Na jej policzkach gościły rumieńce, co nie uszło uwadze dwójce obecnych mężczyzn. - To wielki zaszczyt pracować dla pana.
- Mała, schowaj tą wazelinę dla tych, którzy lubią jak ich się smaruje. Gdyby to zależało wyłącznie ode mnie, to nigdy byś się tu nie dostała. Baba na pokładzie, to wyłącznie kłopoty. Więc bądź tak miła i zejdź mi z oczu do czasu, aż wymyślę co z tobą zrobić. - Hinata skierowała się w stronę wyjścia. Zanim przekroczyła drzwi, on jeszcze się odezwał. - Hyuga, jak będziesz coś chciała ode mnie, to załatwiaj to przez Minoru.
- Dobrze, proszę pana.
Tym panem go dobijała. Czy on jest taki stary?
- Nie łam się. - Po plecach poklepał ją czerwonowłosy chłopak.
- Nie zrobiłam dobrego wrażenia. - Tak bardzo cieszyła się, że dostała się do tego działu.
- Daj mu trochę czasu. Musi oswoić się z nową sytuacją.
- Dobrze. Minoru, co ja mam teraz robić?
- Narazie poczekaj, aż Obito coś wymyśli. Możesz poczytać sobie w necie, albo pouczyć się programu, z którego korzystamy.
Minoru dał jej kilka książek i instrukcję do programu. Powiedział, że jeśli chce, to nauczy ją podstawowych funkcji, a później będzie mogła spróbować sama coś narysować.
Gdy rano powiedziano Hinacie, że trafiła do grupy pod przewodnictwem Obito Uchiha, to nie mogła przestać się uśmiechać. Wszyscy mówili, że on nie zatrudnia kobiet, a ona tak bardzo podziwiała jego pracę. Choć nie miał długiego stażu, to wykazał się już wielokrotnie jako projektant i chętnie dostawał ważne i niezwykłe projekty. Gdy była na piątym roku, na seminarium miała zaprezentować prace magisterską jednego ze starszych kolegów. Nie miała takiej siły przebicia jak inni z grupy. Gdy przyszła jej kolej, były już tylko dwie do wyboru. Otworzyła pierwszą z nich i była pewna, że to jest to z czym chce się zapoznać. Nauczyciel powiedział, że ma przed sobą trudne zadanie, biorąc akurat ten dyplom, ale pogratulował jej wyboru. W domu otworzyła ją na spokojnie. Przeczytała dedykację, a na dole był podpis autora: Obito Uchiha. Już wtedy on był wzorem wielu raczkujących projektantów. Przeczytała wszystko i przeanalizowała trzykrotnie. Aby zrozumieć jego tok myślowy, musiała zajrzeć do książek, do których się odwoływał w swojej pracy. Za prezentację dostała najwyższą z możliwych ocen. Od tamtej pory on był dla niej wzorem. Nie wiedziała tylko dlaczego nie znosił dziewcząt. Tym bardziej było to niezrozumiałe, że czytając dedykację odniosła wrażenie, że jego słowa skierowane były głównie do kobiety. To zrobiło się mało ważne, gdy stał się jej przełożonym. Niestety jedynie przez dwie godziny łudziła się nadzieją. Już pierwsze ich spotkanie uświadomiło ją, jak ciężko będzie jej udowodnić swoją wartość. Nie mniej będzie próbować.
* * * * *


6 komentarzy:

  1. Bardzo mi się podobało tylko troszkę się pogubiłam... to następna część opowiadania czy jakieś dodatkowe? O.o W sumie to nie ważne bo było świetne :33 Czyżby jakaś szansa na ObitoHinata? ^^
    Weny!!
    ~~Aya~~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten blog ma być zbiorem różnych opowiadań. To co przeczytałaś to pierwszy rozdział historii o Obito ;) W końcu mój ulubieniec będzie grał pierwsze skrzypce.
      Jeśli spodobał Ci się ten rozdział, to kolejne powinny jeszcze bardziej przypaść Ci do gustu.
      Odpowiedź na Twoje pytanie brzmi: TAK! ]:->

      Usuń
  2. Podoba mi się sposób w jaki tworzysz dialogi. xd Serio, można szczerze Ci tego pozazdrościć, bo dla mnie rozmowy to udręka i ograniczam się do minimum. U Ciebie jest tego dużo i czyta się przyjemnie. Ponadto widać, że masz tam doświadczenie, bo opisywanie postaci idzie Ci dużo lepiej niż mi. Bez przerywania przeczytałam do końca, a więc pewnie niedługo wezmę się za ciąg dalszy. xd

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z trzech opowiadań, jakie zdecydowałam się publikować to jest najświeższe. Trochę się już nauczyłam, ale dalej mam spore braki, a o perfekcji nawet nie marzę.
      Bardzo mnie cieszy, że Ci się podoba, choć nie zgadzam się z Tobą, że opisuję postacie lepiej od Ciebie :p

      Usuń
  3. Wow.
    Mam chyba trafienie, bo weszłam sobie dziś na kompa z zamiarem przeczytania jakiegoś opowiadania, obowiązkowo zakończonego, żeby nie musieć czekać na kontynuację, zajrzałam do Ciebie i proszę - znalazłam :-)
    No dobra, tak szczerze, to najpierw musiałam się przemóc, bo chociaż opis mnie zaintrygował, to nie lubię Obito. No ze wszystkich Uchihów, on denerwuje mnie najbardziej! Właściwie, to jest jedynym, który mnie drażni i jeszcze nie zdarzyło mi się życzyć mu dobrze. No ale okej, czytam.
    I tak sobie czytam i czytam, i chociaż Obito okazuje się być bucem, to nie da się go nie lubić. Rzadko uśmiecham się do monitora podczas czytania, a teraz to się zdarzyło. Gdzieś pod tą okropnością, kryje się całkiem sympatyczna postać, a ja się chętnie dowiem, gdzie i dlaczego. Nie wiem, czy będę komentowała każdy rozdział, ale lecę czytać dalej ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To faktycznie trafienie :) Bo to moje pierwsze i na razie jedyne opowiadanie, które zakończyłam :) Mam nadzieję, że mój kochany wesołek, jednak Cię przekona do siebie :)

      Usuń