piątek, 30 października 2015

Labirynt Luster - Rozdział 5



Jeszcze nie otworzyłam oczu, a już czuję, że to będzie ciężki dzień. Nie wiem ile wczoraj wypiłam, ale zdecydowanie za dużo. Mogę się założyć, że mój ból głowy można zdefiniować jako KAC-MORDERCA. Masz Hinata co chciałaś! Trzeba było w ogóle nie wychodzić z domu, albo zaprzestać na jednym piwie. Głowa mi pęka tak bardzo, że oczy się nie chcą otworzyć. Dziś spałam u Sakury. Jestem pewna, że to nie mój pokój, bo nie pachnie mną. Ta pościel ostatecznie może być, ale wolę swoją. Czuję w kościach, że jest jeszcze bardzo wcześnie. Obudziłam się, bo bardzo chce mi się siusiu. Nie pogardziłabym też szklanką wody, by ugasić Saharę jaką mam w ustach. Gdyby nie nacisk na pęcherz, to bym nie wstawała, tylko dalej poszła spać. Otworzyłam oczy. Moje usta wykrzywił lekki grymas. Nie jestem u Sakury, a przynajmniej to nie jest jej pokój. Jak tylko spojrzałam na prawo, miałam ochotę wrzeszczeć na całe gardło. To nawet nie jest dom Sakury, a postać śpiąca koło mnie nie jest Różową Burzą, tylko czarnowłosym facetem. Bojąc się tego, co to może oznaczać, zamarłam na trzydzieści sekund. Moje serce tak przyspieszyło, że mogłoby przepompować ocean w jeden dzień. Jego walenie przypominało dzwon kościelny, bardzo głośny dzwon. Drżącymi rękoma uniosłam lekko kołdrę. Jest jeszcze gorzej niż na początku przypuszczałam. Poza majtkami, nie mam na sobie nic. Nie pamiętam co się działo wczorajszego dnia, ale nie jestem tak głupia, by uwierzyć, że między mną a tym kimś koło mnie nic nie było. On leży głównie na kołdrze i podobnie jak ja, jest wyłącznie w majtkach. Z wczorajszego dnia pamiętam tylko, że poznałam kogoś, kto przedstawił mi się jako Nieznajomy. Chłopak śpi na brzuchu z głową zwróconą w moją stronę. Nie widzę jego twarzy, bo połowa ukryła się w pościeli, a resztę zasłaniają długie czarne włosy. Mam bardzo skrajne uczucia. Chcę uciekać, ale z drugiej strony chciałabym wiedzieć kim jest chłopak, który pozbawił mnie mojego dziewictwa. Odsłoniłabym delikatnie jego włosy, ale boję się, że się obudzi, a tego bym nie chciała. Zlokalizowanie mojego stanika było proste. Spał razem ze mną na poduszce. Starając się jak najmniej kręcić, założyłam go na siebie. Najdelikatniej jak tylko dałam radę podniosłam się z łóżka. Plan był prosty: założyć sukienkę i uciekać gdzie pieprz rośnie. Nim stanęłam przed drzwiami moją uwagę przykuł spory tatuaż na plecach Nieznajomego. Przedstawiał czarną wronę w locie z hipnotyzującym spojrzeniem. Nie zwlekając dłużej opuściłam pokój. Mam tylko nadzieję, że nikt tu nie zaglądał w nocy i nie widział co się działo. Wczoraj, gdy wchodziłam do tego domu wydawał się inny. Dziś mam tylko nadzieję, że nie natknę się na nikogo. Na dworze poczułam chłód poranka. Moja kurteczka za pewne została gdzieś w pobliżu betonowego placu na tyłach ogrodu. Za żadne skarby nie pójdę po nią teraz, ani nigdy później. Całe szczęście, że mini torebka, którą zawsze noszę przy sobie, nie była razem z kurtką. Będąc za furtką odetchnęłam głęboko. Udało mi się wydostać nie napotykając nikogo po drodze. W całej tej historii to jedyny dobry aspekt jaki mnie spotkał. Jeszcze tylko muszę dotrzeć do domu. Zanim podejmę jakiekolwiek dalsze kroki, w końcu muszę się wysikać. Po tym co mnie wczoraj spotkało, limit kompromitacji wyczerpany. Gdyby ktoś przyłapał mnie na tym jak sikam w lasku to i tak byłoby to nic w porównaniu do tego co przeszłam po przebudzeniu.
Zadzwoniłam po taksówkę. Lepiej, by nikt mnie nie widział z takim stanie na mieście, a po ochronę boję się dzwonić. W głowie mam cichą nadzieję, że szef czuwający nad moim bezpieczeństwem, myśli iż jestem teraz u Sakury. To raczej płonna nadzieja, ale lepsza taka, niż żadna. Moja sukienka jest brudna, wygnieciona, a w jednym miejscu lekko rozdarta. Nic nie odsłania, ale wygląda fatalnie. Ku mojemu zadowoleniu taksówkarz wiedział gdzie mieszkają Uchiha. Po dziesięciu minutach podjechał po mnie. Całą drogę mi się przyglądał, ale nic nie powiedział. Nawet wejście do domu nie było takie trudne. Przedostałam się niezauważona przez Kurenai, dzięki czemu uniknęłam pytań na które nie jestem gotowa odpowiedzieć. Powinnam się najpierw wykąpać. W normalnych okolicznościach tak bym postąpiła. Moja sytuacja odbiega od normy, a ja nie mam teraz siły stanąć pod prysznicem. Z kuchni podkradłam butelkę wody, tabletkę przeciwbólową i zamknęłam się w pokoju. Chcąc zapomnieć o wszystkim ukryłam się pod kołdrą. Dopiero teraz poczułam jak jestem głupia i nieodpowiedzialna. Przespałam się z jakimś nieznajomym kolesiem, a w dodatku nic nie pamiętam. Gdybym chociaż zrobiła to z Naruto, to jakoś bym to przebolała. OBCY FACET!! Nawet nie znam jego imienia. Nie wierzę w swoją głupotę. A jeśli posunęłam się dalej? Co jeśli zdradziłam mu mój największy sekret? Może dziś będzie mój ostatni dzień w Japonii, a jutro będę musiała uciekać do ojca. Nie pohamowałam łez. Rozpłakałam się jak mała dziewczynka łkając cicho w poduszkę. Zmęczona zasnęłam.
Za wszelką cenę próbowałam przespać całą niedzielę. Sakura popsuła mi ten idealny plan. Słysząc jej głos, wiem że ona ponownie się spiła, a teraz męczą ją wyrzuty sumienia. Jest zła na mnie, bo szukała mnie połowę imprezy. Sugerowała, że Naruto to burak i mam się nie martwić, bo ona już mu to uświadomiła. Aż się boję co to niby znaczy. Na pocieszenie oznajmiła, że Sasuke też się nie popisał, ale jak to stwierdziła: Jeszcze zrobimy z nich ludzi.
Rozmawiając z nią starałam się udawać, że wszystko jest w porządku. Gdy się zapytała czemu mam taki słaby głos, wykręciłam się bólem gardła. To dobry plan, bo pewnie jutro też nie będę się czuła lepiej. Nie chcę iść do szkoły. Boję się, że wszyscy już wiedzą i będą wytykać mnie palcami. Zakładając, że spałam z tym gościem w pokoju Sasuke, to on musiał nas widzieć. Ciekawe tylko czemu nas nie wyrzucił. A jeśli zrobił mi zdjęcia jak jestem naga? Nakryłam się kołdrą. Tata miał rację mówiąc, że będzie mi ciężko żyć wśród innych i ukryć prawdę. Ostrzegał jak wiele ryzykuję i że mogą zdarzyć się chwile, że będę zdana tylko na siebie, a on nie będzie mógł mi pomóc. To koniec! Prawdopodobnie jutro skończy się moje życie jako Hinata Terumi.

Kurenai zaproponowała, abym została w domu, bo blado wyglądam i możliwe, że będę chora. Chciałabym skorzystać z tej propozycji, ale nie jest to rozwiązanie na dłuższą metę. W końcu i tak będę musiała stawić czoła przykrej rzeczywistości. Jeśli moje przypuszczenia się potwierdzą, to jeszcze dziś wylatuję do Włoch i nigdy tu nie wrócę. Włosy zaplotłam w warkocza. W ten sposób będę mniej widoczna, niż z moją bujną czupryną, długich włosów. Ubrałam się też najzwyczajniej jak się dało. Tak jak większość szarych dziewcząt. Istnieje małe prawdopodobieństwo, że Nieznajomy nie zna mojego nazwiska, a ja nie wygadałam się przed nim kim naprawdę jestem. Może Sasuke uchlał się w trzy dupy i na noc nie dotarł do swojego pokoju, dzięki czemu nikt nas nie przyłapał? To dzięki tej nadziei poszłam do szkoły. Zanim przekroczyłam bramę główną wzięłam kilka głębokich wdechów. Głowę spuściłam w dół. Czułam się jakbym szła na rozstrzelanie. Nie słyszałam nic poza głośnym biciem mojego serca. Bum-bum! Bum-bum! Jest tylko odrobinę ciszej niż w niedzielny poranek.
W poniedziałek szkoła, aż huczała od plotek z imprezy u Sasuke. Mówiono o tych, którzy się spili i tych którzy odwalili coś głupiego. Ponoć jakieś dwie dziewczyny się pokłóciły i jedna drugą oblała sokiem. Ta druga chcąc się zemścić wepchnęła pierwszą do basenu. Największą sensacje zrobiła śliwa pod okiem Uzumakiego. On nie chciał przyznać kto mu ją zafundował. Każdy w klasie snuł inną teorię jej powstania, ale wszyscy zgodnie się z niego nabijali. Gdy spytałam Sakurę czy ma coś z tym wspólnego, ona odpowiedziała mi: No co? Przecież mówiłam, że mu przypieprzę. Zasłużył to ma za swoje, a ty tak na mnie nie patrz, bo zaraz dla równowagi podbiję mu drugie oko.
To mnie by się przydało przywalić, a nie jemu. Najpierw zbłaźniłam się przed Naruto, potem przed Nieznajomym, a na końcu spiłam się i wylądowałam w łóżku z obcym facetem. Możliwe, że ten koleś nawet nie był tym, którego poznałam w ogrodzie. Nie wiem tego, bo nic nie pamiętam.
Przez cały dzień nie usłyszałam ani jednej wzmianki o mnie. Nawet moje omdlenie zostało niezauważone. Jedyne spojrzenie z Sasuke jakie miałam okazje wymienić, nie różniło się od tego, którym obdarzał mnie do tej pory. Zimne i lekceważące. Sakura też o nic nie pytała, a to oznacza, że żadna plotka do niej nie dotarła. Będąc w domu, odetchnęłam z ulgą. Może to cisza przed burzą, ale istnieje szansa, że nie zdradziłam swojego prawdziwego nazwiska i nie będę musiała uciekać z Japonii.
We wtorek padały już tylko nieliczne teksty na temat wydarzeń z weekendu. Dalej bałam się tego co jeszcze może się zdarzyć. Sakura prawie na każdej przerwie kręciła się koło Naruto i Sasuke, a ja udając, że się uczę przesiadywałam pod ścianą. Na przerwie przed ostatnią lekcją podniosłam głowę i nieśmiało zaczęłam się rozglądać po korytarzu. A jeśli Nieznajomy też się spił i nie pamięta, że spędził ze mną noc? Kim on może być? Wiem tylko, że ma długie czarne włosy. Z przerażeniem dostrzegłam kogoś o takiej fryzurze. Miał zaplecionego wysokiego kitka. To chyba chłopak z naszej klasy, więc pewnie był na imprezie. Na jego twarzy rysowało się znudzenie, a przecież Nieznajomy był bardzo wesoły i prawie cały czas się śmiał. Gdy rozejrzałam się ponownie, dostrzegłam jeszcze dwie osoby o długich, czarnych włosach. Czyli to żaden ślad. Może to dobrze, że nie wiem kim on jest. Sama przecież chciałam, aby to było tylko nasze wspólne wspomnienie, bez nazwisk i twarzy.
Środa wygląda podobnie do wtorku. Podobno w poniedziałek na chemii nasza nauczycielka zapowiedziała klasówkę zaraz po weekendzie. Kompletnie nie pamiętam, żeby coś takiego mówiła. W ogóle niewiele pamiętam z tego dnia. Tak bardzo się bałam, że wszystko się wyda, że nic do mnie nie dotarło.
Tenten nieco zamaskowała limo Naruto, bo chłopcy mają dziś mecz, a trener powiedział mu, że nie wpuści go na boisko z kolorowym okiem. Najpierw poprosił o to Sakurę, ale ona w dość niemiły sposób kazała mu spadać, a pięścią pogroziła, że co najwyżej może mu poprawić by dłużej takie zostało.
Różowa Burza od tygodnia mówiła o tym meczu. Skoro Sasuke gra, to ona musi się pojawić i kibicować. To też siedzimy teraz na trybunach wśród innych koleżanek z klasy i zagrzewamy naszych do gry. Pojawiło się dużo osób, nie tylko z naszej szkoły. W głowie zaczynam łączyć pewne fakty. Nieznajomy ma czarne włosy, ale nie wiem jak długie. Aż tak się mu nie przyjrzałam. Skoro jest umięśniony, bo to też mi się przypomina, to bardzo możliwe, że jest sportowcem. Zna Sasuke, co z kolei sugeruje, że może właśnie w tej chwili biega po boisku. Zapytałam Sakurę, czy zna resztę z graczy. Tak jak przypuszczałam, ona po miesiącu chodzenia do liceum, pamięta już prawie wszystkie imiona osób mających jakieś znaczenie w jej mniemaniu. Moją uwagę skierowałam na wszystkich czarnowłosych. Sasuke na starcie skreślam z listy. Nigdy nie widziałam go, by się śmiał. Czasem się uśmiecha gdy się z kogoś nabija, ale to wszystko. Poza tym on mnie przeraża, a Nieznajomy roztaczał wokół siebie bardzo przyjemną aurę. Czyli raczej jest lubiany. Lee ma chyba za krótkie włosy. Zastanawia mnie Kankuro, któremu czarne kosmyki sięgają do ramion. Mógłby być chłopakiem przy którym obudziłam się w niedzielę. Delikatnie podpytałam Sakurę, a ona podłapując temat, zdradziła mi bardzo istotną informację. Kankuro jest w trzeciej klasie, ma siostrę w drugiej i brata w pierwszej. Cała trójka chodzi do tego liceum. Nieznajomy powiedział mi, że chodzi regularnie na basen z bratem. Pytanie czy ma tatuaż? Myślę, że Różowa Burza mogłaby to wiedzieć, ale nie wiem czy ja chcę poznać odpowiedź. Co to właściwie zmieni gdy się dowiem? Do tej pory nikt nic nie powiedział, a jeśli ja zacznę drążyć ten temat, to mogę sama się pogrążyć. Będzie o wiele lepiej, jeśli zapomnę, że ten dzień w ogóle się wydarzył. Może za miesiąc, albo dwa, zapytam Sakurę czy wie kto ma wytatuowaną czarną wronę na plecach.
Zawsze myślałam, że będę miała coś więcej do powiedzenia o dniu, w którym stałam się kobietą, niż tylko: Zrobiłam z siebie kretynkę, spiłam się i przespałam z facetem, o którym kompletnie nic nie wiem, a w dodatku nie znam jego imienia. Powiadają, że prawda w oczy kole. Moja prawda kole w całe ciało gigantycznymi kolcami. Gdybym tylko mogła cofnąć czas.
Nim wróciłam do domu, razem z Sakurą zaszłyśmy na gorącą czekoladę. Różowa Burza, jest wściekła. Po meczu do Sasuke zleciała się cała chmara jego wielbicielek, a to ona miała mu pogratulować dobrej gry i wspólnie z nim uczcić jego wygraną. Trochę mnie to bawi, że wszystkie te laski miały taki sam pomysł. Całe szczęście, że nie ciągnęła mnie ze sobą, gdy w tłumie desperatek, przebijała się do czarnowłosego. Jedyne co się dowiedziała, to że cała drużyna będzie dzisiaj świętować, ale nie wiadomo gdzie, bo to impreza zamknięta. Czekolada pomogła w poprawie humoru Haruno, a ja szczęśliwie mogę udać się do domu.
Dziś podjęłam kilka ważnych decyzji. Po pierwsze: Nie chodzić z Sakurą na imprezy! Po drugie: Nie pić alkoholu! Po trzecie: Przestać rozglądać się za Nieznajomym! Nie jestem gotowa, aby stanąć z nim twarzą w twarz. Co bym mu powiedziała?  Właściwie powinnam ustalić jeszcze jedną ważną zasadę. Po czwarte: Nie sypiać z facetami, których nie znam. Nieee!!! To jest za słabe. Zmieniam nieco tą zasadę! Po czwarte: Nie iść do łóżka z żadnym facetem!!! No chyba, że to będzie Naruto, to się jeszcze zastanowię i może lekko nagnę tą zasadę, ale nie przez najbliższe pół roku.
Zasypiając w głowie miałam sylwetkę Kankuro. Czy to mógł być on? Jeśli tak, to co dla mnie zmienia posiadanie tej wiedzy?
* * * * *

Pewnie nie tego się spodziewaliście. Mam nadzieję, że nikogo nie zraziłam i nie zniechęciłam przed dalszym czytaniem. Myślę, że to co do tej pory było, można nazwać wstępem do dalszej historii. Takie wytłumaczenie jak to wszystko się zaczęło.
Jestem bardzo ciekawa opinii osób czytających, więc nie żałujcie sobie ;))




6 komentarzy:

  1. Jak mogłaś tak po prostu uciec Hinata?! T.T Od Itachiego?! Jejku mam nadzieje że szybko się z nim znowu spotka :3 Weny!
    ~~Aya~~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz dobre nadzieje :-))
      ale....

      Usuń
    2. Ale?!! T.T Nie dręcz mnie! :C
      ~~Aya~~

      Usuń
    3. se-se-se :)))) ja, mistrz dręczycielstwa mówię: Nic nie powiem ;)
      trzy najbliższe rozdziały powinny wyjaśnić o co chodzi z tym: ale...

      Usuń
  2. Ah a już myślałam ,że Itaś przylezie do braciszka na meczyk i jakoś się spotkają! Rozdział cudny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) Tak szczerze, to obawiałam się, że nie będzie się podobał.
      Kamień z serca! ;))

      Usuń