Po zarwanej nocce w pracy, Obito wygonił Hinatę do domu. Sam
pojechał do siebie na cztery godziny. Gdy dziewczyna przyszła do biura Uchiha
przetarł oczy, a z głupkowatym wyrazem twarzy stwierdził, że chyba ma majaki,
bo widzi Hyugę, której miało dziś nie być. Z sali dobiegło ich zdanie: "Obito
odstaw ten krak, bo ci szkodzi!" On jedynie odkrzyknął podwładnemu, że na drugi raz ma mu
przynieść sprawdzony towar, a nie gówno halucynogenne.
- Czekaj Hyuga, nie ruszaj się! - Jego uwaga ponownie
skupiła się na dziewczynie. Szybko wskoczył do swojego gabinetu, a po chwili
wrócił z powrotem. Podszedł do jej biurka i podał jej lizaka w kształcie misia. - To nagroda za
dobrą pracę. Jako że lubisz lizać, to powinno ci się spodobać.
Hinata spoglądała na niego zaskoczona. Dopiero gdy
strzelił palcami drugiej ręki przed jej oczami, ona odzyskała świadomość
sytuacji. Wzięła lizaka i pochyliła głowę, by ukryć rumieńce na policzkach.
Jakkolwiek dziwacznie to zrobił i powiedział, to właśnie ją pochwalił. Cieszyła się z tego przez minutę. Gdy Obito zniknął w swoim gabinecie, po sali rozeszły
się żarty na jej temat. Na początku lekkie, a z każdą chwilą coraz
odważniejsze. Niektórzy zapytali otwarcie co takiego lubi lizać najbardziej i
czy im to zademonstruje. Powstała cała masa spekulacji na temat tego co oboje robią, gdy
zostają sami po godzinach. Minoru próbował ich uciszyć, lecz bezskutecznie. Gdy
żarty były obraźliwe, a Hinacie zrobiło się bardzo przykro, asystent napisał
stosownego maila do szefa. Zjechał jego zachowanie i nakazał jak najszybciej to
naprawić. Obito poczochrał włosy po przeczytaniu. Przeklął pod nosem. W końcu
on wiedział, że z babami to tak jest i wcale nie zdziwiłby się, gdyby ona zaraz
się popłakała. Jako że Minoru miał swoisty dar przekonywania, Uchiha wstał od biurka,
podszedł do swojej szafki i zaczął zastanawiać się co będzie najbardziej
przydatne w tej sytuacji. Decyzję podjął bardzo szybko. Wyszedł od siebie,
uniósł broń i strzelił do największego żartownisia, stojącego i gestykulującego
na środku sali. Zielona kulka z farbą rozprysła się na jego koszulce.
- Cholera! - Wrzasnął Obito i tupnął nogą o podłogę. - Celowałem w krocze. Z
drugiej strony, moja celność wynosi dziewięć na dziesięć. To znaczy, że czeka
mnie teraz dziewięć celnych strzałów. - Lufę skierował na krok zaskoczonego
kolegi. Ten się szybko zasłonił. - Proponuję zająć się pracą i darować sobie
chamskie uwagi. Cieszyliście się, że będziecie mieli koleżankę w pracy, więc
teraz zachowujcie się odpowiednio. - Opuścił broń widząc, że już osiągnął to co
chciał. Odwrócił się w stronę Hinaty. - To jeden z powodów dlaczego nie
chciałem mieć tu żadnej baby.
Hinata bała się jak będzie postrzegana po czymś takim.
Ku jej zaskoczeniu każdy zachowywał się, jakby zupełnie nic się nie wydarzyło.
Jedynie czasami, gdy Obito sypał przekleństwami gapiąc się w swój monitor,
reszta śmiała się, że zaraz wpadnie do nich z kałasznikowem i rozwali
wszystkich w drobny mak.
Gdy Obito wyjechał w delegacje, Hinata nie potrafiła
się skupić. W pracy siedziała długo. Gdy wszyscy wyszli, wchodziła do gabinetu
przełożonego. Jego marynarka została na fotelu. Materiał dalej utrzymywał
zapach perfum właściciela.
- Obito, wróć. - Wyszeptała w stronę okna.
Jej zachowanie samą ją zdziwiło. Ciężko było jej samej
przed sobą przyznać jakimi dokładnie uczuciami dąży Uchihę. Pewne było to, że w
sercu nie ma już miejsca dla Naruto. Zastanawiała się tylko, czy to co czuje to
już miłość, czy może jeszcze zauroczenie, pod którym bez wątpienia była.
Powrót Uchihy różnił się od wyobrażeń Hinaty. Liczyła,
że wpadnie ze swoją roztrzepaną fryzurą i uśmiechniętą twarzą. Takiego miała go
przed oczami za każdym razem, gdy pozwoliła sobie nieco odpłynąć w marzeniach.
Drzwi wejściowe trzasnęły, a wchodzący od razu
zdradził swoją tożsamość.
- Hyuga!!! - Obito wszedł wściekły, ze spojrzeniem
mordercy, a w głosie było słychać coś, czego Hinata jeszcze nigdy nie
doświadczyła. - Hyuga! - Wysyczał przez zęby patrząc na nią.
Reszta oderwała się od swoich zajęć i szczerze
współczuła dziewczynie. Ona tym czasem nie wiedziała co się dzieje i co takiego
zrobiła, że naraziła się przełożonemu. Obito wszedł do siebie, rzucił wszystkie
rzeczy na kanapę, zdjął marynarkę i wrócił przed biurko dziewczyny. Nie
przestając patrzeć na nią zaczął rozpinać pasek przy spodniach. Jednym, szybkim
pociągnięciem wyszarpnął go ze wszystkich szlufek. Złożył pas na pół. Złapał w
obie dłonie, tak że nieco wisiał, a później pociągnął. Po pomieszczeniu
rozszedł się dźwięk uderzenia skóry o skórę. Dziewczyna aż podskoczyła na
siedzeniu.
- Hyuga, do gabinetu! - Już nie krzyczał, ale głos był
równie mocno nieprzyjemny.
Hinata wstała i przestraszona szła we wskazane
miejsce. Gdy minęła przełożonego, on się zamachnął i mocno przylał jej pasem w
tyłek. Dziewczyna pisnęła, odskoczyła, a jej dłonie samoczynnie dotknęły
szczypiącego miejsca. Nigdy wcześniej nie dostała pasem po tyłku. Nawet ojciec
nie zadał jej takiego bólu, gdy była dzieckiem. Obito trzasnął drzwiami zaraz
po wejściu.
- Siadaj! - Wskazał kanapę. Ponieważ od razu nie
zareagowała, złapał ją za ramię i sam usadził we wskazanym miejscu. - Co to
jest?
Pokazał jej dokumentację, którą ostatnio uzupełniała.
Okazało się, że pomyliła się i połączyła dane do dwóch różnych projektów. Co
chwila coś czytał i podtykał jej pod nos, aby sama na własne oczy zobaczyła co
odwaliła. Uświadomił ją, że na rysunkach powstawiała błędne tabelki, bo dane
sczytała akurat z tej niewłaściwej części.
- Myślisz, że łatwo jest świecić oczami, gdy ma się
taką mordę jak ja?! Trzy godziny błagałem babę, aby pozwoliła mi to poprawić. W
końcu się zgodziła, tyle że czas mam jutro do ósmej. Odlicz pięć godzin jazdy i
zebranie na którym muszę dziś być, to ile mamy? Ups! Gdzie czas na sen?
Hyuuuuga!!!! - Ponownie wrzasnął na nią. - Jeszcze nigdy nie zawaliłem żadnego
projektu. Żadnego!! Do teraz, bo jakim kurwa cudem mam wyrobić się z
naprawianiem tego co wymodziłaś?!
Oderwał się od niej. Z kieszeni spodni wyciągnął
kluczyki. Wyszedł na salę, rzucił Minoru klucze do auta i kazał jemu i reszcie
osób przynieść wszystkie walizki jakie tam znajdą. Wrócił do siebie, ale tym razem już
nawet na nią nie spojrzał.
- Wyjdź. - Powiedział nadzwyczaj spokojnie. Nie
znaczyło to, że się uspokoił. Po prostu powiedział co chciał jej powiedzieć, a
teraz lepiej aby zeszła mu z oczu.
- Przepraszam.
Jej słowa nie spowodowały żadnego odzewu. Ona wyszła.
Usiadła przy biurku, a łzy popłynęły same. Nie chciała nic popsuć, a tym
bardziej zrobić Obito pod górkę.
Przez godzinę na kserach dokumentacji Minoru i Obito
zaznaczali co jest do poprawy. Hinata dostała radę od asystenta, aby póki co
nie próbować rozmawiać z szefem. Gdy Uchiha wyszedł na spotkanie, Minoru zabrał
dziewczynę na słówko. Powiedział jej jak widzi cały plan, ale jeśli inni nie
zostaną po godzinach i nie pomogą, to się nie uda. Hinata zgodnie ze
wskazówkami, wyszła na środek i poprosiła całą ekipę o pomoc. Musiała obiecać
im ciasto w zamian, ale podziałało. Obito wchodząc do biura nie spodziewał się
nikogo poza rudzielcem. Niektórzy się już wykruszyli, ale większość jeszcze
była. Część naklejała nalepki na rysunkach, a inni rozpinali dokumentację i
podmieniali odpowiednie kartki. O dwudziestej pierwszej Minoru wygnał szefa
spać. Stwierdził, że nie wsiądzie z nim do auta, ani nie pozwoli jechać samemu,
jeśli będzie bez snu. Obi przeciągnął swoje uczestnictwo do dziesiątej, po czym
położył się spać na kanapie. O drugiej wstał, poszedł do łazienki się
odświeżyć, a później zaczęli nosić walizki do auta. Hinacie kazali pilnować
windę, aby nie uciekła z teczkami, kiedy oni je noszą. Obito wygospodarował w
aucie miejsce dla dziewczyny i odwiózł ją do domu. Tam musiała wysiąść, chociaż chciała jechać z
nimi. Uchiha i Minoru zdążyli na czas. Po zdaniu projektu pojechali coś zjeść i
wrócili. Żaden z nich nie pojawił się tego dnia we firmie.
Hinata zgodnie z umową przyniosła do pracy ciasto,
które upiekła. Minoru zaciągnął całą ekipę na ich stołówkę. Jedynie Obito
przyszedł nieco później. Wszyscy już zajadali drugi kawałek.
- Ciasto? - Uchiha wytrzeszczył oczy. - Jakaś impreza?
- Podszedł do dużego talerza, wziął jeden z pokrojonych kawałków i wpakował do
buzi.
- Hinata upiekła.
To zdanie zadziałało jak płachta na byka. Podszedł do
zlewozmywaka i wypluł wszystko. Wytknął język, a dłońmi strzepywał okruszki z
niego.
- Co ty robisz? Marnujesz kawałek pysznego ciasta. -
Minoru jako jedyny wyraził swoje niezadowolenie z zachowania szefa. Reszta
obserwowała zaskoczona.
- Ten był wadliwy. Na bank by mnie po nim
przeczyściło.
Obito zachował się jakby dla niego to było oczywiste.
Minoru podszedł do talerza i wziął kolejny kawałek.
- Ciasto jest pyszne, a ty dziwaczejesz na starość.
Dobrze, że nie jesz, to więcej będzie dla nas.
To lubił w nim Uchiha. Zawsze szczery i bezpośredni.
Inni czuli przed nim respekt i hamowali swoje uwagi, a asystent bezpośrednio
mówił co miał na myśli. Obi szturchnął go w żebra i poszedł do siebie. W stronę
Hyugi padło sporo miłych słów od kolegów z pracy o jej wypieku. Choć uśmiechała
się, to było jej przykro. Tak naprawdę zależało jej tylko na reakcji szefa.
Nawet gdyby skrytykował, ale zjadł, to czułaby się lepiej. On wypluł wszystko i
poszedł.
Obito zabrał Hinacie dwa projekty, którymi miała się
zająć. Dał je innym, a ona miała się skupić tylko na jednym. Nie pozwalał jej
został dłużej w pracy i wyganiał gdy mijał standardowy czas pracy. Chciała podjąć z nim rozmowę i
ponownie przeprosić. Nie dopuścił jej do głosu. Stwierdził, że ma się wysypiać
wtedy jej praca będzie więcej warta.
Minoru w piątek podszedł do Hinaty i dał jej kopertę.
Powiedział, że w środku ma przepis na pizzę i podane składniki jakie najbardziej
lubi Obito. Zapisał jej też o której szef zamawia obiad i że musi ją przynieść
zanim to zrobi. Według niego, to dobry sposób na odbudowanie relacji między
nimi. Jeśli będą sami, to wtedy uda im się porozmawiać. Hinata planowała
skorzystać z pomysłu. Szybko wyszła z pracy i ruszyła na zakupy. W sobotę
wstała bardzo wcześnie, by na wszelki wypadek mieć czas na jeszcze jedną próbę,
jeśli jej nie wyjdzie. Nie chciała sama zaczynać pizzy, więc musiała zdać się
na zapach. Jej współlokatorka zapewniała, że na pewno jest pyszna, więc
spakowała ją i ruszyła do firmy. Biuro świeciło pustkami. Tylko gdzieniegdzie
dostrzegała oznaki, że ktoś jest. Jej szef też powinien być, bo jego auto stało
pod firmą. Weszła do środka działu. Nie wiedząc czemu szła po cichu. Słyszała
głosy, głównie kobiecy, co nieco ją zaniepokoiło. Dopiero gdy usłyszała muzykę,
zdała sobie sprawę, że to tylko radio. Obito siedział przy biurku i intensywnie
nad czymś myślał, czochrając sobie przy tym włosy. Hinata zapukała i weszła do
środka. Nie był wystrojony w garnitur jak to miało miejsce w tygodniu. Siedział
w dżinsach i koszulce. Uchiha spojrzał na nią zaskoczony. Nie zakładał, że ona
może się tu pojawić w weekend. Nic jednak nie mówił, tylko obserwował co robi
jego pracownica. Hyuga postawiła na jego biurku blachę z pizzą. Odsłoniła górę,
aby sam mógł dostrzec co przyniosła.
- Powiesz mi co planujesz, czy bawimy się w kalambury?
- Zapytał patrząc na nią.
- Zrobiłam ją dla ciebie w ramach przeprosin za to, że
zawiodłam.
- W takim razie ją zabierz. Temat jest już dawno
zamknięty i nie ma co do niego wracać.
- Czy to znaczy, że pozwolisz mi pracować tak jak
wcześniej?
- Nie.
Oboje usłyszeli jak zamykają się drzwi główne od
działu. Po chwili do gabinetu wpakował się drugi Uchiha.
- Obito, jedziemy na obiad? - Nie przejmując się
niczym Itachi podszedł i stanął koło Hinaty. - Już coś zamówiłeś? Pizza z
kurczakiem? Widzę czarne oliwki, dużo sera, a to czerwone?
- Papryczki. - Odpowiedziała dziewczyna. - Tylko
trzeba ją podgrzać.
- Gdzie? - Itachi zapytał przyglądając się uważnie
dziewczynie.
- W mikrofalówce.
- Ok!
Itachi złapał za blachę i szybkim krokiem zaczął
uciekać z pizzą.
- Oddawaj, kradzieju! To moje! - Obito wyskoczył zza
biurka i pobiegł za kuzynem.
Hinata spojrzała zaskoczona całą zaistniałą sytuacją.
Jeszcze przed chwilą myślała, że wróci z pizzą do domu, a teraz wygląda na to
że chętnych na jedzenie jest więcej. Nie wiedząc co ma zrobić, usiadła na
krześle przed biurkiem szefa i czekała aż wróci.
cdn...
cdn...
* * * * *
Zastanawiałam się ile jeszcze wyjdzie mi postów z tego opowiadanie. Jeśli znajdę czas i natchnienie na pisanie, to w drugiej połowie grudnia powinien pojawić się ostatni rozdział (plus/minus dwa tygodnie w zależności od tego czy się rozpiszę, czy postawię na szybki end)
To będzie pierwsze moje opowiadanie, które doczeka się końca :)) Po nim zacznę publikować następne, które wygra w ankiecie.
Zapraszam do podzielenia się ze mną opinią na temat moich opowiadań.
Tak mnie naszło ,że jedynym impulsem aby Obito zainteresował się Hinatą byłaby zazdrość! Rozdział cudny, zresztą jak zwykle. Ale Obito powoli zaczyna mnie denerwować nie pokazuje swoich ciepłych stron a jedyne jego przebłyski dobra to te dzięki Minoru. Mam nadzieję ,że wyjaśnisz nam więcej o roli Rin w tym opowiadaniu i czemu Obi zachowuje się tak w stosunku kobiet.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Ci się podoba notka :)) Impuls będzie nieco inny :))
UsuńCo do Rin i zachowania Obito, wyjaśnię wszystko w odpowiednim czasie ;)
Ja jak koleżanka powyżej też jestem tego ciekawa i jeszcze tego dlaczemu Hinata nie mieszka z rodzinką. Mam nadzieję że zbyt długo nie masz zamiaru nas dręczyć X.X
OdpowiedzUsuńWeny!
~~Aya~~
Długo? No przecież opowiadanie kończy się w przyszłym miesiącu. To oznacza, że w najgorszym przypadku będę Was dręczyć przez półtora miesiąca :)
Usuńwytrzymasz, prawda? :D
Coraz bardziej lubię Obito za to, jaki jest niemożliwy i okropny, a jednocześnie coraz bardziej irytuje mnie Hinata i jej rozlazłość. Doszło nawet do tego, że wcale nie kibicuję tej parze, bo mi do siebie kompletnie nie pasują xD.
OdpowiedzUsuńAle może od początku. Trochę mam problem z tym uczuciem, którym Hinata darzy swojego szefa, bo jakoś w ogóle nie potrafię zrozumieć, skąd się wzięło. Podejrzewam, że wszystko przez te ciągle przeskoki, bo nie wyczuwam między nimi żadnej więzi, nawet takiej jednostronnej. Niby po wzmiance o Naruto wiem, że ma słabość do hałaśliwych i nieprzewidywalnych mężczyzn, ale Obito chyba nie zrobił niczego, za co mogłaby go tak naprawdę polubić. Ceni sobie jego talent, doświadczenie i pracę, ale to wydaje mi się trochę mało. No nie rozumiem.
Aczkolwiek moją opinią w żadnym razie się nie przejmuj, bo ja mam alergię na większość romansów, a jeszcze większą na bohaterów, którzy przejawiają takie bezgraniczne uwielbienie do obiektu swoich uczuć. A najbardziej wkurza mnie to wtedy, kiedy sama coś takiego tworzę.
Obito jest za to fantastyczną postacią. Jest nieogarnięty, dziecinny, ma beznadziejny stosunek do kobiet i chociaż to są same negatywne cechy, to naprawdę go lubię. To jest postać z jajem! Podobają mi się dialogi z jego udziałem, podobają mi się jego akcje i, prawdę mówiąc, nie ma czegoś, co by mi się nie podobało. Chociaż pewnie tak będzie, jeśli zakocha się w tej okropnej Hinacie :D. Trzymam kciuki, żeby im się nie udało, chociaż nie mam większych nadziei xD
Pozdrawiam!
Za co? hehe :) Przychodząc do firmy on już był dla niej niedoścignionym wzorem. Imponuje jej swoją wiedzą, tym jak pracuje i odnosi się do reszty pracowników. Dla niej nie jest zbyt miły, ale ma coś w sobie, co przyciąga. Ona nie ma zbyt wiele znajomych. Nigdy nie zrobiła nic szalonego, ani niestosownego. Dla Obito nie ma rzeczy niemożliwych. Jak wiadomo przeciwieństwa się przyciągają. Na tym etapie to nie miłość, ale zalążek czegoś, co może przerodzić się w głębsze uczucie. Po prostu przy nim czuje się dobrze. Czy można jej się dziwić? Pisałaś, że nie lubisz Obito, a jednak sama do niego się przekonujesz, dlaczego więc dziwi Cię, że ona czuje coś podobnego? :))
UsuńHm, piszesz, że to miała być krótka historia, stąd te przeskoki i... to może dlatego. Niewykluczone, że dlatego nie do końca rozumiem, skąd się wzięło to uczucie Hinaty, bo zabrakło mi kilku bardziej rozbudowanych sytuacji, które przybliżyłyby ich relacje :-) no bo wzór wzorem, rozumiem, że jej imponuje, ale dla mnie to trochę za mało, tym bardziej, że właśnie dla niej nie jest zbyt miły. Ja bardzo polubiłam Obito, czego się zupełnie nie spodziewałam, ale ja to ja, nie jestem bohaterką tej historii i to nie do mnie się na początku zwracał w taki, a nie inny sposób :D
UsuńAle nic straconego, lecę zobaczyć, co tam wymyśliłaś dalej ;-)