Obito nie znalazł żadnego zadania dla Hinaty. To
dzięki Minoru miała zajęcie każdego dnia. Uczyła się programu, języka
technicznego, pomagała mu w jego obowiązkach. Czasami któryś z kolegów z pracy
próbował ją poderwać. Jeden z odważnych usiadł na rogu jej biurka i flirtował.
Obito uniósł wzrok i spojrzał na parkę. Gdy zrobił to pół godziny wcześniej
widział to samo. Nie podobało mu się, że nowa rozprasza jego pracowników. Mogli
się umówić po pracy. Aby skończyć tą przerwę, złapał za piłkę do siatki i
rzucił w szybę. Szkło nie pękło, ale dźwięk uderzenia zwrócił uwagę wszystkich.
Hinata i chłopak, który ją zagadywał zlękli się najbardziej. Ona jedynie
podskoczyła, a on spadł z biurka na podłogę. Uchiha wyskoczył z biura i
spojrzał na obu z durnym uśmieszkiem.
- Praca to nie miejsce na amory.
- Ja chciałem tylko lepiej poznać koleżankę, aby milej
nam się pracowało. Mógłbyś zorganizować spotkanie integracyjne. Gdy ktoś nowy
przychodził do pracy, zawsze tak zrobiłeś. - Chłopak który wylądował na ziemi,
starał się wyratować z sytuacji.
- Może masz rację. Pomyślę nad tym.
Hinata czuła się zawstydzona, ale miała dobre
nadzieje. Na takiej imprezie mogłaby lepiej poznać zespół i swojego
przełożonego. Chciała w końcu dostać prawdziwe zajęcie jak inni.
Obito ogłosił miejsce i termin spotkania. Dla każdego
miał strój. Hinata dostała taki sam jaki miał czerwonowłosy asystent. Oboje
byli podobnej postury, więc Obi założył, że będzie dobry. Mimo nie najgorszych
chęci, strój wisiał na dziewczynie. Nie narzekała. Integracją miał być mecz
piłki nożnej. Uchiha był dobry w organizacji męskich wypadów. Jeśli laska
stwierdzi, że to nie dla niej, to niech szuka miejsca w innym biurze. Hyuga
starała się robić dobrą minę do złej gry. Nie znała zasad, ani nie wiedziała co
ma robić. Raz oberwała piłką w plecy, co powaliło ją na trawę. Minoru pomógł
jej wstać. Zalecił też, aby stała na uboczu. Na boisku rządziły dwie osoby.
Obito i Sho byli najbardziej wysportowani. Oni też najczęściej byli przy piłce.
Po meczu całą ekipą udali się do baru. Obito zamówił prywatną loże. Dziesięciu
facetów i jedna kobieta. Hinata była zaskoczona całą grupą, ale najbardziej
zadziwiał ją przełożony. Był wybitnym projektantem, znakomitym sportowcem, a
teraz okazało się, że jest także duszą towarzystwa. Było tylko jedno ale. Cały
czas zachowywał się jakby miał na nią alergie i nieustannie unikał nawet
kontaktu wzrokowego z nią.
Po dwóch miesiącach Obito wezwał do siebie asystenta.
Kazał mu skserować dziewięć razy kartkę formatu A3. Gdy to zrobił, Obi oryginał
odłożył na swoje biurko, a z resztą kartek wyszedł na salę.
- Mam dwa bilety na mecz otwarcia. Jeden jest dla
mnie, a drugi dla jednego z was. - Zamachał wspominanymi biletami. - Aby go
dostać wystarczy rozwiązać jak najlepiej zadania przygotowane przeze mnie.
Każdy oprócz kartki dostanie także numerek. W ten sposób nie będę sugerował się
nazwiskiem, a wy macie równe szanse.
Przeszedł się po sali. Testy i numerki otrzymali
wszyscy mężczyźni. Wytłumaczył im też gdzie mają wpisać swoją cyfrę. Do Hinaty
nie podszedł. Całkowicie ją olał. Zrobiło jej się przykro, choć wiedziała, że
nie ma szans w osobami doświadczonymi.
- Minoru, za pół godziny przejdź się po sali, zbierz
kartki i mi je przynieś.
Jego asystent spełnił prośbę przełożonego. W sali
rozbrzmiały dyskusje na temat poprawności rozwiązań. Obito spodziewał się, że
tak będzie, dlatego kazał zamknąć drzwi. Od dwóch tygodni miał też zasłonięte
rolety na tyle, aby nie widzieć koleżanki za szybą. Ciągle jej obecność mu
przeszkadzała. Wziął się za sprawdzanie, aby jak najszybciej mieć to z głowy.
Po godzinie wyszedł ze swojego biura.
- Pierwsza i najważniejsza informacja głosi, że bilet
miał być wyłącznie zachętą. Mam ambitny i ciekawy projekt, do którego póki co
potrzeba mi jedna osoba. Ten z was który wygrał, pojedzie ze mną na mecz
otwarcia i będzie uczestniczył w tworzeniu czegoś wyjątkowego. Czas na wyniki.
Numery jeden, trzy, cztery i dziewięć, masakra! Chyba zacznę dokładniej
sprawdzać wasze rysunki, o ile dowiem się kim jesteście. - Zgniótł kartki i
rzucił na biurko Minoru. - Ósemka, gratulacje, byłeś blisko. Tych co nie
wymieniłem nie jest źle, ale bilet dostaje piątka. Który jest tym szczęśliwcem?
Każdy zaczął rozglądać się, ale żaden nie wstał.
- No tylko mi nie mówcie, że mamy tchórza w szeregach.
Piątka, wstawaj i czym prędzej do mnie.
Dwie osoby zaczęły się podśmiewać pod nosem, a Uchiha
obserwował tylko to co działo się przed nim.
- To ja. - Słabym głosikiem odezwała się osóbka za
nim.
Obito spojrzał na dziewczynę i zastanawiał się co ona
od niego chcę. Ona wyciągnęła dłoń, a na niej miała kółko z cyfrą pięć w
środku.
- Żarty sobie ze mnie robisz?
- Oddałem jej moją kartkę i cyfrę. Nie lubię siatki,
więc nie korciła mnie wygrana.
Obito wbił wściekłe spojrzenie w asystenta. Jak mógł
mu to zrobić? Pogniótł kartkę należącą do dziewczyny, rzucił za siebie i zaczął
iść w stronę swojego biura.
- Zdrajca! - Rzucił jedynie za siebie przed
trzaśnięciem drzwiami.
Obito wszedł do pokoju tylko po to, by zabrać kluczyki
od auta, po czym wyszedł z firmy. Musiał ochłonąć. Nie zakładał opcji, że
będzie współpracował z Hyugą.
Przez kolejne trzy dni nie było żadnego odzewu w
sprawie projektu i meczu. Obito siedział za zamkniętymi drzwiami, a rolety w
pokoju zasłaniały każdy skrawek szklanej ściany. Minoru wchodził do szefa tylko
na chwilę i choć chciał coś od niego wyciągnąć, to za każdym razem był
spławiany. Uchiha zawsze tłumaczył się w ten sam sposób. Potrzebował spokoju i
ciszy, aby zagłębić się w temat nowego projektu. Reszta siedziała cicho.
Wkurzony szef miał dziwne pomysły i lepiej było mu nie zajść za skórę.
Był piątek, gdy Obito wchodząc do biura odsłonił całą
ścianę. Każdy z pracowników spoglądał zastanawiając się, czy to oznacza poprawę
humoru szefa. Najbardziej przejmowała się Hinata. Zdawała sobie sprawę, że to
ona i jej pojawienie przyczyniło się do takiego stanu rzeczy. W końcu znalazła
w sobie na tyle dużo odwagi, aby stawić czoła sytuacji. Wstała i podeszła do
drzwi. Zapukała czekając na jego reakcje. Obito uniósł głowę i spojrzał na
dziewczynę, po czym wzrokiem wrócił do papierów, dalej coś kreśląc.
- Hinata, pukasz i wchodzisz. Nie czekaj aż ci pozwoli
wejść, bo on nic nie powie.
Dziewczyna skorzystała z rady asystenta. Zapukała, a
później nieśmiało otworzyła drzwi. Uchiha słyszał jej wejście. Ona zamknęła za
sobą drzwi, ale nie miała odwagi postawić dalej kroku. Bywały chwile w których
się go bała i ta zdecydowanie do takiej należała.
- Przyszłaś w jakimś celu, czy stęskniłaś się za moim
widokiem?
- Chciałam z panem porozmawiać.
- Nie widzę tu żadnego pana, więc źle trafiłaś.
- Przepraszam, że wzięłam udział w teście bez pana
zgody.
- Za to, że oszukiwałaś też planujesz przeprosić? -
Podniósł wzrok i przyjrzał się jej uważnie.
- Nie oszukiwałam. Rozwiązałam go sama, bez pomocy.
- Przeczytałem twoją pracę magisterską, Hyuga. Jako
jedyna byłaś obeznana w temacie. Chciałem sprawdzić który z nich da sobie radę
w czymś, z czym nie miał jeszcze styczności.
- Czytał pan moją pracę magisterską? - Zrobiła wielkie
oczy ze zdziwienia. Ona jego też czytała, ale nigdy nie sądziła, że i on
kiedykolwiek prześledzi jej dyplom.
- Przestań mi paniować, bo mnie tylko irytujesz.
- Przepraszam.
- Siadaj! - Wskazał jej krzesło przed sobą. Posłusznie
wykonała polecenie. - Czytałem i zastanawia mnie sposób w jaki ją napisałaś.
Wzorowałaś się na czymś?
- Tak. - Spuściła głowę. Nie była pewna czy może się
przyznać.
- Na czym?
- Na seminarium miałam przygotować prezentację
odnośnie pracy dyplomowej starszych roczników. Ta która mi przypadła... - Nie
wiedziała jak ująć to w słowa, aby zabrzmiało dobrze.
- Wiem o czym mówisz. Ja też miałem takie zadanie. Jak
nazywał się autor?
- Obito Uchiha. - Wyszeptała tak cicho, że ledwie ją
dosłyszał.
- Wkurzasz mnie, Hyuga. - Przejechał dłonią po
włosach, czochrając je jeszcze bardziej. - Gdybyś była facetem, to uścisnąłbym
ci dłoń i z zadowoleniem powitał na pokładzie, ale ty wolałaś wyhodować sobie
cycki. - Westchnął ciężko, po czym wstał i podał jej segregator. - Zapoznaj się
z tym. Nie wolno wynosić ci tego z biura. Jak tylko przeczytasz wszystko,
przyjdź, a ja powiem ci od czego masz zacząć.
- To znaczy, że pozwoli mi pan wziąć udział w
projekcie?
- Jestem Obito i tak masz do mnie mówić. Żaden kurwa
pan. Jeśli nie wiesz, to uświadom sobie, że Uchiha dotrzymują słowa. Projekt
jest twój i liczę, że podejdziesz do sprawy na serio. Nie chcę tu jakiejś wtopy
i babskich fochów. Zrozumiano?
- Tak, proszę p... - Złapała się na usta, zakrywając
je i nie pozwalając wypowiedzieć ostatniego słowa. - Zrozumiałam.
- To wynocha, zanim się rozmyślę.
Hinata wyszła z gabinetu z wielkim uśmiechem na
twarzy. Od razu zabrała się za czytanie. Siedziała w pracy do osiemnastej
trzydzieści razem z asystentem. Zdziwiło ją, że jej przełożony dalej jest w
biurze. Myślała, że skoro później przychodzi, to nie spędza zbyt dużo czasu we
firmie. Zwłaszcza, że dziś piątek, a tak rozrywkowy człowiek pewnie miał sporo
planów na weekend. Minoru uświadomił ją jak bardzo się myli. Zapewnił
dziewczynę, że on w weekend też tu będzie.
Hinata chciała pokazać wielkiemu Uchiha, że ona
zasługuje na uczestnictwo w projekcie. Codziennie siedziała po dziesięć godzin
starając się jak najlepiej wykonać każde zadanie jakie jej dał.
Dwa dni przed meczem, Obito wezwał ją do siebie. Dał
jej kwitki urlopowe do podpisania. Powiedział, że przyjedzie po nią
jutrzejszego dnia, i razem pojadą na lotnisko. Udzielił dziewczynie instrukcji
co do wyposażenia bagażu. Mięli przenocować w hotelu, aby na meczu mieć siłę.
Zaskoczyło ją, że razem z nimi leciał Itachi i Sasuke. Obaj Uchiha zrobili
przedziwne miny na jej widok.
- Nawet nie pytaj! - Obito warknął na prezesa, po tym
jak jego uśmiech stał się niezwykle szeroki.
- Co tu robisz? - Sasuke zwrócił się bezpośrednio do
Hyugi. Znali się, bo przez jakiś czas razem z Naruto i Sakurą byli w jednej
grupie na studiach.
- Lecę na mecz otwarcia. - Hinata odpowiedziała
przyciszonym głosem.
- Wiesz chociaż kto z kim gra?
- Czy to ważne? - Do rozmowy wtrącił się Itachi. -
Mnie bardziej ciekawi jakim cudem dostałaś bilet od Obito. - Bilet za który on
zapłacił, by wynagrodzić kuzynowi to, że przydzielił kobietę do jego działu.
Hyuga spojrzała na przełożonego. Nie wiedziała co może
powiedzieć, a co ma przemilczeć.
- Morda, albo będziesz kibicować z fioletowym okiem,
prezesiku. - Groźne spojrzenie najstarszego poskromiło ciekawość braci.
Hinata prawie całą drogę przemilczała. Obito przy
wejściu do samolotu wyrwał Itachiemu bilet z dłoni i dał ten, który miał dla
Hinaty. W ten sposób młodsi siedzieli razem. Sasuke nie był zadowolony, ale
miał to gdzieś. Wyciągnął książkę i zaczął czytać. Starsi Uchiha całą drogę
przegadali. Najwięcej miał do powiedzenia Obi. Hyuga wyłapywała niektóre ze
zdań. Miała nadzieję, że odkryje sposób na przekonanie szefa do siebie.
Obito udało się wymienić pokój dwuosobowy na dwie
jedynki. Całe szczęście, bo już obawiał się, że będzie musiał spędzić z Hyugą
nie tylko mecz i podróż, ale również dzielić z nią przestrzeń i powietrze w
pokoju podczas nocy.
Kolację zjedli w czwórkę. Itachi najczęściej zagadywał
do dziewczyny, ale ona mało co mówiła. Na drinka z nimi nie poszła, tłumacząc,
że jest zmęczona i chce się już położyć. Mężczyźni porządzili na mieście sami, przez
co ledwo wstali na śniadanie. Mecz spodobał się Hyudze. Pierwszy raz brała
udział w takim wydarzeniu. Obito był jednym z najgłośniejszych kibiców. Hyuga
próbowała zrozumieć zasady. Na pomoc przyszedł jej mężczyzna siedzący po jej
prawej stronie. Sporo z nim rozmawiała. Po meczu on zaprosił ją na drinka.
Sasuke na polecenie brata, podszedł, położył jej rękę na ramieniu i skutecznie
spławił adoratora. W spojrzeniu każdego Uchiha jest coś mrocznego, co potrafić
przestraszyć niejednego twardziela.
Hinata nie zasnęła w samolocie, za to momentalnie
odpłynęła w aucie. Obito nie był z tego faktu zadowolony. Najpierw mówił
normalnie, ale ona nie reagowała. W końcu złapał za jej dłoń, wyprostował jej
palec wskazujący i wsadził go jej do nosa. To ją obudziło.
- Co ty robisz? - Zapytała zaskoczona nieprzyjemną
pobudką.
- Ja? Kiego czorta robisz sobie sypialnię z mojego
auta?
- Przepraszam. - Otworzyła szybko drzwi i od razu
zaczęła iść w stronę swojego mieszkania.
- Czekaj, śpiąca królewno. Nie zapomniałaś czegoś? -
Podszedł do bagażnika wyjąć jej torbę. Ona wróciła i wyciągnęła rękę po swoje.
- Zaniosę ci. Jesteś tak nieprzytomna, że pewnie będziesz ładować się do
sąsiada zamiast do siebie.
Nie protestowała. Było jej zbyt głupio, aby cokolwiek
powiedzieć. Zostawił ją jak tylko otworzyła drzwi. Dwadzieścia minut później
wchodził do swojego lokum.
Próba poprawienia kontaktów z szefem nie wypaliła. On
dalej był w stosunku do niej szorstki i zdawkowy. Z resztą osób w biurze
żartował, wydurniał się i chętnie rozmawiał.
Mimo tego, jak ciężko było być kobietą w biurze Obito,
Hinata cieszyła się, że może tu pracować. Wiedza przełożonego była ogromna, a
ona garściami brała to, co on jej dawał. Przyzwyczaiła się, że zawsze zwracał
się do niej po nazwisku, albo słowem: mała. Nie była niska, jak na kobietę, to
on był wysoki i na każdego w biurze patrzył z góry.
* * * * *
Zapraszam do podzielenia się ze mną opinią na temat moich opowiadań.
Cudowne ja za razem! Podoba Mi się ten parring. Tylko kończysz w takich momentach xD
OdpowiedzUsuńBardzo mnie to cieszy. Następny rozdział w poniedziałek :))
UsuńDziękuję za komentarz :)))
Uff nareszcie dorwalam sie do lapka! Rozdzial swietny i nie moge sie doczekac nastepnego tylko ten obito tak wkurzajacy...
OdpowiedzUsuńWeny!!
~~Aya~~
Spokojnie, ani się obejrzysz, a Obito będzie fajny :)))
OdpowiedzUsuńNastępny rozdział w poniedziałek. Tak na miły początek tygodnia.
Zapomniałam wcześniej dodać, że kolorystyka i wygląd twojego bloga są bardzo przyjemne, przynajmniej dla moich oczek. xd Przeczytałam kolejną kolejną część i wkrótce się biorę za następną. Ten stosunek do piłki nożnej powalił mnie na kolana.
OdpowiedzUsuń,,Do Hinaty nie podszedł. Całkowicie ją olał. Zrobiło jej się przykro, choć wiedziała, że nie ma szans w osobami doświadczonymi." A jaka prawdziwa była ta późniejsza reakcja Hinaty. Po za tym Obito przypadł mi do gustu. Nie ukrywam, że wolę właśnie takich Uchihów i świetnie go opisałaś. xd
dzięki, dzięki i jeszcze raz dzięki :)))
UsuńDokonałam kolejnych obserwacji. Obito jest na razie totalnym palantem, ale w gruncie rzeczy go lubię. Niby dorosły facet, a zachowuje się jak dziecko :-). Co musiało mu się przydarzyć, że ma aż taki uraz do kobiet? Zacieram rączki z radości, że wkrótce się dowiem :D. Choć jeszcze bardziej ciekawi mnie, jak to rozegrasz i jakoś połączysz tę dwójkę, bo...
OdpowiedzUsuńHinata swoją rozlazłością i nieumiejętnością postawienia się Obito, mnie coraz bardziej irytuje. Nie potrafiłabym być taka spokojna i uległa na jej miejscu i już dawno zaczęłabym wojnę z Obito, pal licho, że szef ;-).
Póki co niewiele się dzieje, a wszystkie wydarzenia przedstawiasz raczej skrótowo, ale miło się czyta. Ciekawi mnie, czy masz jakieś doświadczenie w branży, którą zajmują się bohaterowie, czy to wiedza czysto internetowa? Bo niby na razie zbyt wiele o ich pracy nie było, ale wzbudza ona moje zainteresowanie, a w temacie jestem zupełnie zielona.
Pozdrawiam :-)
Pewnie nie czytałaś komentarzy (bo chyba tam coś było) i nie wiesz, że to opowiadanie to miał być one shot :) stąd pisanie skrótowe. Na tym etapie jeszcze łudziłam się, że mi się to uda. Kiedy ostatecznie straciłam nadzieję, zaczęłam lepiej rozpisywać sytuację i nie ma już takich skoków w fabule.
Usuńhehe, no i masz mnie. Nie musiałam się dokształcać, aby umiejscowić bohaterów w branży budowlanej. Wręcz przeciwnie, postanowiłam twardo okroić ten temat i nie strzelać fachowymi terminami, bo to nie miałby sensu i kto by je zrozumiał. Pisałam z nastawieniem: "to tylko otoczka, skupmy się na bohaterach".