Już od dłuższego czasu
nie cieszyłam się tak bardzo z soboty jak dziś. To tego dnia postanowiłam iść do schroniska. Chcę zabrać Rambo na spacer. Przy nim naładuję baterię na naukę historii. W
poniedziałek mam sprawdzian. Na samą myśl, że muszę na blachę wbić pełno dat,
nazwisk i wydarzeń, aż mnie skręca. Zanim oddam swój umysł we władanie dawnych
czasów, to będzie dzień samych przyjemności. Uśmiechnięta od ucha do ucha
przekroczyłam bramę i skierowałam swoje kroki do budynku, by się przywitać.
- Cześć Shino! -
Zawołałam, gdy spostrzegłam, że jest. Stał przed budynkiem i chyba z kimś
rozmawiał. Jak tylko usłyszał moje przywitanie, odwrócił się. - Cześć Mika! -
To ona była ukryta za jego plecami.
- Cześć! - Odpowiedzieli
mi wspólnie. Żaden z nich się nie przyzna i każde się wypiera, ale ja i Kiba
podejrzewamy, że coś między nimi jest. Mika jest starsza od Shino o pięć lat,
ale on jest dużo bardziej dojrzały jak na swój wiek, a ona zachowuje się jak
nasza rówieśniczka.
- Coś mnie ominęło? A
może śmiejecie się ze mnie? - Byli dość podejrzanie rozbawieni.
- Raczej z Kiby. - Shino
mówił, a Mika jedynie chichotała. - Mamy nowego wolontariusza. Takako kazała
Inuzuce go wszystkiego nauczyć.
Takako to szefowa
schroniska. Kiba kilka razy jej podpadł, więc pewnie dlatego dostał Świeżaka
pod swoje skrzydła. Nie widziałam jak przebiega szkolenie, ale ich śmiech jest
podejrzany.
- A co was tak bawi? -
Sama też już się uśmiecham. Niesamowite jak taki stan potrafi być zaraźliwy.
- Kiba nie polubił tego
nowego. Jak tylko się pojawił nazwał Akamaru kundlem. - Mika dalej nie dała
rady mówić, tylko chichotała zastawiając usta ręką. Widać nowy trafił w czuły
punkt Kiby. On ma wręcz obsesję na punkcie swojego pupila.
- To jakiś nieprzyjemny
koleś? - Zaciekawiło mnie czemu nowy tak nazwał bogu ducha winnego zwierzaka.
- Właściwie to chyba nie
zrobił tego celowo. Jak Takako go nam przedstawiała to podbiegł Akamaru. On
kucnął do niego i zaczął się z nim bawić. Powiedział coś w stylu: “A ty
kundelku co tu robisz?” Kiba usłyszał i prawie rzucił mu się do gardła. My wiemy jak nasz przyjaciel jest wrażliwy na tym punkcie i że Akamaru nie wolno nazywać kundlem, bo to obraza największa z największych, ale nowemu nikt nie zdążył powiedzieć. Aż się zagotowało w Kibie, gdy to usłyszał. W ten
sposób został wytypowany na nauczyciela. - Shino opowiedział całą historię z
uśmiechem na ustach. Nasza koleżanka nie mogła pohamować śmiechu. Ją łatwo jest
rozbawić, no i najważniejsze, ona uwielbia się śmiać. - Teraz sprzątają klatki
dla kotów. Przyszliśmy tutaj, bo Kiba wrzeszczy na niego o każdy drobiazg.
Skoro nowy trafił w
czuły punkt Kiby, to lepiej zejść mu teraz z drogi. Poczekam, aż ochłonie.
- To ja zabieram Rambo
na spacer.
Pożegnałam się z nimi i
poszłam po mojego ukochanego pieska. Uwielbiam te chwile, gdy razem wychodzimy
na spacer. Sama nie wiem czemu tak bardzo się do niego przywiązałam. Rambo miał
pana, który go bił, a raczej katował. Ma wiele blizn na ciele, a nawet
przypalenia. Na jedną łapkę kuleje, bo źle mu się zrosła. Zastanawialiśmy się,
czy spróbować ponownie ją poskładać, ale on jest już chyba za stary na
operacje. Boimy się też, że odebrałby to jako robienie mu krzywdy, no bo
przecież obudziłby się z wielkim bólem. Dlatego zrezygnowaliśmy. Nie jest tak
sprawny jak młodsze pieski, dlatego dłuższe bieganie odpada. Głównie
spacerujemy. Nie mogę spuścić go ze smyczy poza terenem schroniska, bo mógłby
kogoś ugryźć. W parku mamy swoje ulubione miejsce. Na trawie rozkładam kocyk,
który zawsze zabieram do plecaka jak wychodzimy razem, smycz przywiązuje do drzewa, a wtedy mogę mu
zdjąć kaganiec. Rambo obwąchuje mi kieszenie, bo wie, że w którejś mam schowane
smakołyki dla niego. Prosząc mnie o nie, czasem wskakuje mi na kolana i liże po
twarzy. Jest dość duży i silny, więc czasem ciężko mi go z siebie zrzucić. Gdy
zje wszystko co mu przyniosłam, kładzie głowę na moje kolana abym mogła go
pogłaskać. Czuję, że jestem dla niego ważna, tak jak on dla mnie. Gdy pierwszy
raz pojawiłam się w schronisku, Rambo od razu przykuł moją uwagę. Był nieufny,
drażliwy i odizolowany od innych. Ten kto miał dać mu jeść, nalać wodę, albo
posprzątać, był tak zwanym “wybrańcem”. A to jedno słowo oznaczało, że po
prostu masz pecha. Ciężko mi policzyć ile razy mnie ugryzł, zanim stałam się
akceptowana przez niego.
Minęła godzina, zanim
ponownie stanęłam przed schroniskiem. Czas w dobrym towarzystwie mija bardzo
szybko. Zanim pójdę do domu, muszę jeszcze wykonać część moich obowiązków. Jak
tylko przekroczyliśmy bramę, mogłam zdjąć Rambo kaganiec. Tu każdy wie, że nie
wolno go drażnić i ludzie sami schodzą mu z drogi. Po takim dniu czułam się szczęśliwa,
pierwszy raz od trzech tygodni. Jak będę wracać do domu, to kupię sobie po drodze
kubełek lodów. To pomoże mi w nauce historii i przypieczętuje zajebiaszczość
dzisiejszej soboty. Oby tylko Sakura mnie nigdzie nie wyciągnęła.
- Hinata, jesteś w
końcu! Chodź, przedstawię ci nowego!
Pomachałam Kibie i od
razu poszłam w jego stronę. Przywitaliśmy się. Mój przyjaciel skrzywił się na
widok psa u mojego boku. Rambo zawarczał na niego. Nie lubi gdy Kiba jest
blisko mnie, a jak mnie przytula, to czasem zaczyna głośno szczekać.
- To jak ci idzie panie
nauczycielu? - Nie mogłam się pohamować. Jak przypomniałam sobie rechoczącą
Mikę, to i mi się zachciało śmiać.
- Weź daj spokój! To
jakiś kretyn! Pomylił żarcie dla kotów z żarciem dla psów i kompletnie nie wie,
jak sprzątać klatki. Wszystkiego muszę go nauczyć od podstaw.
- Mówiłam, żeby podpisać,
gdzie jest jedzenie dla kogo, bo więcej osób się myli. - Ach Kibuś, czepiasz
się go. Musi się jeszcze złościć za kundla.
- Ja się nie mylę. -
Powiedział to z wielką dumą. No cóż, trzeba mu przyznać, że jego nosek radzi
sobie z rozróżnianiem najlepiej z nas wszystkich. - Nowy chodź tu! Poznasz
Hinatę. - Krzyknął na niego.
Gdy ja również
spojrzałam w tą samą stronę co mój przyjaciel, przyznam szczerze, że mnie
zatkało. Kto był nowym? O zgrozo!!! A miało być tak pięknie! Czemu on musiał
pojawić się w moim życiu?
- Nowy, to jest Hinata,
Hinata, to jest… Jak ty tam masz na imię? - Kiba zaszydził z niego. Jestem
pewna, że doskonale pamięta jego imię i znał je jeszcze zanim on się tu
pojawił.
- Jestem Itachi. Nie
musisz nas sobie przedstawiać, bo my się znamy. - Nawet przez chwilę nie spojrzał na mojego przyjaciela. Jego spojrzenie w stu procentach było skupione na mnie.
Staliśmy na przeciwko
siebie. On się uśmiechał, a ja choć bym chciała, to nie mogłam ukryć
zaskoczenia. JAK? SKĄD? NO I PO CO? Czy jego pojawienie się w schronisku może
być przypadkowe? To duże miasto, jest więcej takich miejsc, a on musiał akurat
tu przyjść jako nowy wolontariusz.
- Dziwnie się
zachowujecie. - Żadne z nas nie zareagowało na słowa Kiby. - Skąd się znacie?
Jestem pewna swojego
dziwnego wyrazu twarzy. Zawsze strzelam szneki, gdy coś mnie tak zaskoczy jak
dzisiaj Itachi.
- To twój pies? - Uchiha
zapytał, po czym od razu kucnął chcąc go pogłaskać.
Byłam w takim szoku, że
nie zareagowałam w odpowiednim momencie. Rambo pochwycił w zęby rękę,
która chciała go pogłaskać. Nie zawarczał, tylko od razu zaatakował. Dopiero po
chwili ocknęłam się z zaskoczenia. Niestety było już nieco za późno.
Odciągnęłam Rambo na bok. Itachi skrzywił się nieznacznie, złapał drugą ręką
obolałą dłoń. Tłumaczyłam mojemu pupilowi, że źle zrobił nie przyglądając się
dobrze co się dzieje z Uchihą.
- Jak Takako się o tym
dowie, to Rambo będzie miał problemy. Fiu-fiu! Ładnie się w ciebie wgryzł. Krew
się leje, że ho ho. Może chcesz Uchiha, aby zadzwonić po karetkę? - Kiba był widocznie
zachwycony zaistniałą sytuacją. Jego drwiący i szyderczy głos aż bił po uszach.
- Nie będzie potrzebna.
Swoją drogą, to nie pamiętasz jak mam na imię, ale moje nazwisko znasz, choć ci
go nie podawałem. - Teraz to Itachi zakpił z Inuzuki.
- Nie wymądrzaj się!
Pamiętaj, że jesteś tu nowy i masz się mnie słuchać, a jak zaczniesz pyskować,
to dostaniesz najgorszą robotę do wykonania! - Zaczęło robić się gorąco. -
Chodź! Pójdziemy do Miki, żeby ci to opatrzyła.
- Nie! - Podniosłam się
gwałtownie i stanęłam przy nich. Rambo wgryzł się dość mocno w dłoń bruneta, bo
kropelki krwi kapały na ziemię. - Ja to zrobię.
- Ty lepiej zabierz tego
dzikusa do klatki. Jak Takako się…
- Kiba, proszę nie mów
jej. - Przerwałam mu. Musiałam teraz zrobić wszystko, żeby ratować mojego psa.
- Dobrze wiedziałaś jaki
jest układ. To też pożegnaj się z nim. - Już chciał odchodzić, ale go
zatrzymałam.
- Kiba, a gdyby ktoś
chciał ci zabrać Akamaru, to byś pozwolił? Proszę cię. Będę bardziej uważać i
obiecuję, że to się nie powtórzy.
- On jest niebezpieczny.
Już tyle razy ci mówiłem, że trzeba go uśpić, ale ty się upierasz.
- Kiba, proszę. - Trzeba
było użyć podstępu. Złapałam go za ramię i uwiesiłam się tak, aby nie odszedł.
Słodkie oczęta patrzące w niego podziałały.
- Ja nie powiem, ale nie
dasz rady ukryć tego przed innymi. No i musisz jeszcze przekonać jego. - Ruchem
głowy wskazał na Uchihę, po czym zbliżył się do mnie i na ucho wyszeptał mi
resztę. - A tacy jak on nie robią nic za darmo.
Nie wiem co Kiba chciał
osiągnąć tym tekstem, ale mu się udało mnie wystraszyć.
- Poczekaj chwilę na
mnie. Ja tylko odprowadzę Rambo i się tobą zajmę. - Itachi spoglądał zagadkowo. Nic
nie odpowiedział, tylko pokiwał głową. Z plecaka wyciągnęłam chusteczkę i
podałam mu. - Przyłóż do rany, ja zaraz wracam.
* * * * *
Jak myślicie, Kiba i Itachi się zaprzyjaźnią? :)))
Chyba bez szans poza tym Kibuś ma do niego wyraźne sapy. A i jeszcze może mieć coś do Hinaci a wtedy to i Itasiu nie będzie popadał w przyjacielskie kontakty.. Tak jestem ciekawa czy Kiba ma coś do Hinaci? Bo odkąd napisałaś że pracują razem w schronisku to mi tak troszku spokoju nie daje..
OdpowiedzUsuńRzdzialik jak zwykle ŚWIETNY :3 Choć wyjątkowo krótki i tym razem to wcale nie ja za szybko czytam! :)
Z tą długością rozdziałów, to w sumie zabawna sprawa, bo ja staram się aby była podobna ilość tekstu. Większość wstawionych rozdziałów do tego opowiadania jest taka, czyli 3-4 strony w wordzie. Przyznaję, że on po prostu wyjątkowo sprawia takie wrażenie, jakby było mało tekstu. Mogłabym nieco wydłużyć tą akcję, ale ten moment był najbardziej odpowiedni do przerwania. Wyjątkowo następny będzie dłuższy, bo całej tej akcji w schronisku nie chcę rozciągać na trzy rozdziały.
Usuńdzięki za komentarz :)
co do Kiby, to zobaczymy :)))
To po prostu nie mogło inaczej wyglądać :D Jak tylko przeczytałam o nowym wolontariuszu, wiedziałam jak to będzie wyglądać. Itaś :D Taa Kiba raczej mu nie odpuści. Czekam na nexta, bo ten rzeczyeiście był trochę kròtki :) weny ;P
OdpowiedzUsuńMasz rację, nie mogło być inaczej. Itachi w końcu znalazł sposób, ale nie przewidział zachowania Rambo :))
UsuńDługo nie będzie dane Ci czekać na nexta, bo już jutro wstawię kolejny rozdział :)
Juuuuupiiii :D Nawet nie wiesz jak bardzo mi humor poprawiasz w tej chwili ;D
Usuńcieszy mnie to :))
Usuń