- Cześć. - Itachi
uśmiechał się do mnie. A może on do wszystkich się uśmiecha. To, że jego brat
patrzy na każdego z wyższością, nie oznacza, że on też tak ma.
- Cześć. -
Odpowiedziałam cicho i niepewnie, z nadzieją, że chciał się jedynie przywitać i zaraz sobie pójdzie dalej.
- Wszystko w porządku? -
Zapytał niby normalnie. Ciężko odkryć co kryje się w jego głowie.
Jestem odrobinę zaskoczona swoją niechęcią do jego osoby. Po co
on do mnie podszedł?
- Tak.
- Na pewno? Wyglądasz
trochę blado. Nie zemdlejesz? - Wydawał się rozbawiony, gdy to mówił.
- Nie. - Spojrzałam w
stronę wejścia do szkoły. Chciałam już iść, tylko musiałam go jakoś minąć.
- Hinata, pójdziesz ze
mną na spacer po szkole? - O nie! To znaczy, że teraz poluje na mnie, a gdzieś
tam głęboko w moim serduszku, tliła się nadzieja, że to wszystko się nie
dzieje, że to tylko wytwór mojej wyobraźni.
- To kiepski pomysł. -
Co ja mówię? Powinnam mu powiedzieć, że kategorycznie nie chcę z nim nigdzie
się pojawiać.
- Dlaczego?
Dlaczego!? Pomyślmy. Bo
jestem Niewidzialną i skoro już mnie zaliczyłeś, to powinieneś obrać inny cel.
Rozbrzmiał dzwonek na lekcję. Nigdy nie cieszyłam się tak jak teraz, że muszę
iść na matmę. Ten dzień zapisze się długo w mojej pamięci. Hinata cieszy się,
że matematyka się zaczęła. Tego w tym teatrze jeszcze nie grali.
- Muszę iść. - Chciałam
go minąć, ale złapał mnie za nadgarstek.
- Dlaczego?
- Zajęcia się zaczęły. -
Jedyna odpowiedź jaka mi się nasunęła. Głupia? Nie ważne, byle była skuteczna.
- Nie o to pytam.
Dlaczego spacer ze mną, to kiepski pomysł?
Po jego rozbawieniu nie było ani
śladu. Teraz miał wyraz twarzy, z którego nic nie dało się wyczytać. W tej
chwili przypominał mi swojego brata.
- Już się z kimś
umówiłam.
Puścił mój nadgarstek. Nie odezwał się, tylko bacznie mi się
przyglądał. Nie mogłam znieść tego spojrzenia. Odwróciłam się i szybkim krokiem
poszłam do klasy.
Zaczyna mnie już
wkurzać! Przez niego nie mogę się skupić. Mam nadzieję, że da mi spokój. Jeśli
jeszcze raz mnie gdzieś zaprosi, to powiem mu żeby się ode mnie odwalił. Ja nie
jestem idiotką i nie wyobrażam sobie bóg wie czego. Nie planuje też powtarzać
swojego błędu z zeszłego weekendu.
Na następnej przerwie
Różowa Burza zdała mi relacje na temat aquaparku. Ponoć Itachi zniknął im z
oczu jeszcze przede moim wyjściem. Chłopców to jakoś szczególnie nie zdziwiło. Naruto się
naśmiewał, że zapewne jego uwagę przyciągnęły jakieś zgrabne, długie nogi, bądź
krągłe piersi. Sakura przywaliła mu w głowę za takie teksty. Trochę się
zdenerwowała, bo Sasuke oglądał się za innymi dziewczynami, zamiast skupić się
na niej. W pewnym momencie on też zniknął, a ona została sama z Naruto. Tak też
temat braci Uchiha nasunął się przypadkiem, a Sakura go pociągnęła dalej.
Opowiedziała mi jak to oni oboje mają takie same zapędy i że po szkole chodzi
wiele plotek o podbojach starszego. Niektórzy się zastanawiają, czy Sasuke
przebije popularnością brata. Ponoć ma duże szanse. Co najbardziej mnie ubodło
ze wszystkich informacji jakie usłyszałam? Uchiha lubią dziewice, a one czasem
same pchają im się do łóżka, by swój pierwszy raz przeżyć z kimś takim jak oni. Może jeszcze powinni oboje na raz taką babę zaliczać! To głupota! A gdzie
uczucie? Ja bym wolała zrobić to z kimś kogo kocham, niż dla szpanu. Wolałabym,
bo już nie będę miała okazji. Co gorsze, to nawet tego nie pamiętam. Z
przykrością muszę przyznać, że jestem jeszcze bardziej głupia i żałosna od tych
lasek.
Do końca tygodnia starałam
się unikać Nieznajomego. Szło mi całkiem nieźle. Gdy się mijaliśmy,
wymienialiśmy wyłącznie cześć i tyle. Dobrą metodą było skupienie się na nauce.
Siadałam pod klasą i czytałam książkę. Skoro się uczyłam, to nikt mi nie
przeszkadzał. Na dużej przerwie wychodziłam z Sakurą i nie odstępowałam jej na
krok. Gdy Itachi podchodził, ja wychodziłam do łazienki. Czasem widziałam jak
mi się przygląda. Raz gdy byłam sama na dworze, dostrzegłam, że idzie w moją
stronę. Z opresji uratował mnie Kiba. Podbiegł do mnie i zaczął ze mną
rozmawiać. Itachi stanął i przyglądał się nam. Serce waliło mi jak szalone. Nie
wiele brakowało. Kochany Kibuś! Ja ci chyba pomnik postawię, a jestem do tego
zdolna, w końcu mnie akurat na to stać.
W piątek Naruto zaprosił
Sakurę na imprezę do swojego domu. Zapytała czy to jest tylko dla niej, czy
tyczy się też mnie, bo jeśli ja nie pójdę, to ona też nie. Uzumaki stwierdził,
że oczywiście zaprasza nas obie i liczy na naszą obecność. Nie miałam
najmniejszej ochoty iść, ale jakie miałam podać argumenty? Wstępnie się
zgodziłam. W sobotę wymyśliłam wymówkę i zostałam z domu. Jaką? Powiedziałam,
że tata chce ze mną pogadać przez skype i dopiero o dwudziestej będzie mógł zadzwonić, a że moja siostra jest z nim, to pewnie będziemy gadać z
dwie, a może trzy godziny. Rodzina najważniejsza, więc Sakura odpuściła i
poszła sama. Odetchnęłam z ulgą.
W niedzielę zadzwoniła i
zdała mi relacje z imprezy. Stwierdziła, że Sasuke to dupek i nie wie co ona w
nim widzi, a Naruto ją wkurzył i znowu musiała mu przypieprzyć. Mam być
spokojna, tym razem nie będzie chodził ze śliwą pod okiem, a ja bałam się
zapytać w co go walnęła. Jak pozbyła się natrętnego blondyna, to resztę imprezy
spędziła z kim? A no z Itachim. Czyli on też był! To dobrze, że ja nie poszłam. Sakura jak
zwykle zachlała. Obudziła się w domu, choć nie pamięta jak się do niego
dostała. Ona to ma dobrze, nawet jak się spije, to budzi się w swoim łóżku. Jej
wewnętrzny GPS zawsze sprawny! Ciekawe czy tego można się nauczyć? Niepokoi
mnie tylko o czym rozmawiała z Itachim. Jak zapytałam, czy teraz woli starszego
Uchihę, to stwierdziła, że może i się na niego przerzuci, ale póki co dalej
chce Sasuke. Jedyne co mi zdradziła, to że Itachi zadaje dużo pytań, ale można
mu to wybaczyć, bo dobrze tańczy i ma ciekawe poczucie humoru. Nie podoba mi
się to! Boję się co ona mogła mu powiedzieć. Ba!! Co ona mu powiedziała gdy się
spiła? O zgrozo!
I tak oto dzięki mojej
przyjaciółce, ja ponownie idę w poniedziałek do szkoły z żołądkiem blisko
przełyku. To zaczyna być męczące. W ten sam sposób zaczynam już trzeci tydzień
z rzędu, gdy boję się tego co może się zdarzyć po przekroczeniu bramy szkolnej.
A jeśli Sakura nagadała na mój temat za dużo? Itachi jest cwany. Mnie też
chciał podejść. Jako Nieznajomy wymyślił przymus odpowiedzi na pytanie za
trafienie piłką do kosza. Tylko nie dodał, że jest kapitanem drużyny
koszykarskiej i pewnie ani razu nie spudłuje! Jak dobrze, że się wykręciłam.
Chociaż to jak mnie uczył rzucać było całkiem fajne. Gdyby nie finał naszej
zabawy, to miałabym bardzo miłe wspomnienia z tego dnia. Może sama chciałabym
się ujawnić i kontynuować tą znajomość? No i wtedy przypomniała mi się rozmowa
Ropuchy i Żmii. Gdyby to był ktoś inny, ale to jest Uchiha. Z nim nie ma mowy o
jakiejkolwiek kontynuacji. Ktoś taki jak on widzi w takich dziewczynach jak ja
tylko i wyłącznie przygodę. Skoro się przy mnie kręci, to jest niemal że pewne,
że on nie wie kto jest Niewidzialną. Dostał co chciał, więc teraz mu nie zależy
by się dowiedzieć.
I tak nad tym dumałam,
że przede mną wyrosła szkoła. Szłam korytarzem, nie rozglądałam się na boki, aż
dotarłam do celu.
Szok!! Stoję na
korytarzu, w pobliżu mojej klasy. Uchiha minął mnie, podszedł do Sakury i z nią
rozmawia. Czy on właśnie mnie olał? Jestem nieco zaskoczona jego zachowaniem.
Powinnam się raczej cieszyć. Tylko, że nie wiem co to oznacza dla mnie. Czy
mogę już być spokojna, bo nie będzie mi zawracał głowy? A może to jakaś jego
gra? Ja nie chciałam, to teraz startuje do Sakury. Nie chcę się nad tym
zastanawiać!
No nie!!! Babka od
historii się rozchorowała, więc mieliśmy godzinę wolną. Spędziłam ją z Sakurą
za szkołą. Pół godziny pieprzenia o tym jaki to Itachi jest cudowny i jak to
fajnie się z nim imprezuje. O zgrozo!!! Za co życie mnie tak karze?! Wcale nie
miałam ochoty wysłuchiwać takich informacji. Wiem, że imprezuje się z nim
dobrze, ale zakończenia nie zawsze są takie cudowne. Wpuszczam jednym uchem i
wypuszczam drugim. Dobrze, że Naruto przyszedł, to temat się zmienił. Chwała
blondynowi!!
Otworzyłam oczy. Zegarek
wskazywał szóstą rano. Baaardzooo wcześnie! Dopadł mnie silny ból brzucha i
takie złe przeczucie. W ustach poczułam posmak krwi. Tak się dzieje tylko i
wyłącznie w jednym przypadku. Lekko się przekręciłam i poczułam, jak się ze
mnie leje. ZAJEFAJNIE!! Prześcieradło i pościel upieprzone. No po prostu
pięknie! Czy w ostatnim czasie nie mogłoby spotkać mnie coś miłego? Czemu
dzieją się tylko złe rzeczy? Wyciągnęłam z szafki czyste gacie i poszłam do
łazienki. Już sobie nie pośpię. Muszę się ogarnąć, nafaszerować tabletkami
przeciwbólowymi i uporządkować wyrko. Stojąc pod prysznicem, zastanawiam się
komu tam na górze podpadłam. Dobre jest to, że chociaż Itachi dał mi spokój.
Mówi mi wyłącznie cześć, czasem się uśmiechnie, ale nie zaczepia i nie
podchodzi nawet gdy jestem sama. Widocznie teraz poluje na inną dziewczynę.
Raczej nie na Sakurę, bo choć z nią rozmawia, to nigdzie jej nie zaprosił. Ona
też przestała już tyle o nim gadać. Na topie znowu jest Sasuke.
Odetchnęłam głęboko.
Lubię czuć wodę na swoim ciele. Prysznic to nie basen, ale też poprawia mi
samopoczucie. Szkoda, że nie mogę teraz popływać. Chętnie bym pojechała do
rezydencji taty i zabunkrowała się tam na tydzień. Pewnie całymi dniami
siedziałabym we wodzie. No plan dobry, ale nie do realizowania. Mam okres i nie
mogę. Większe wysiłki jak na razie odpadają, bo będzie mnie tylko bardziej
bolało. To niesprawiedliwe! Faceci nie muszą przez to przechodzić. W głowie
urodziła mi się pewna myśl. To, że mam okres to chyba nie jest takie wielkie
zło, bo przynajmniej wiem, że nie jestem w ciąży. Przez moją lukę w pamięci nawet
nie wiem, czy się zabezpieczyliśmy. A jeśli nie? Co by było gdybym teraz była w
ciąży? T R A G E D I A !!
Pierwszy raz cieszę się,
że miesiączkuję. Nawet ból zrobił się bardziej znośny. Z rozbawieniem na twarzy
zdjęłam pościel i wrzuciłam do prania. Jedząc śniadanie, cieszyłam się jak mała
dziewczynka, bo jednak spotkało mnie coś dobrego. Itachi nie zostawił mi
pamiątki do końca życia, a teraz dał mi spokój. Czyli wszystko wraca do normy.
Ani się obejrzę, a ponownie będzie tak jak na początku roku szkolnego. Sakura
będzie wzdychać do Sasuke, a ja do Naruto.
I tak spokojnie zleciał
mi cały tydzień, aż do soboty.
* * * * *
Nikt nie protestował, więc postanowiłam się aż tak nie spinać i na spokojnie skończył pisany rozdzialik, a dziś wstawić kontynuację głównej historii.
Przypominam o ankiecie. Kończy się 27 listopada, ale o tym już wspominałam poprzednio. Po poznaniu wyników zapewne się do nich odniosę i pojawi się stosowny komentarz z mojej strony :)
Strasznie narzekała ta nasza Hinacia w tym rozdziale XD Rozdział świetny i jestem bardzo ciekawa dlaczego Itachi tak naglę przestał się nią interesować. Czyżby miał plan? ^^
OdpowiedzUsuńWeny!
~~Aya~~
Kurczę byłam na moim innym koncie :"C Ale wiesz że to ja? *O*
UsuńSpokojnie, wiem, że to Ty :)
UsuńItachi to niezły spryciarz. Ma dobry plan, ale czy mu wypali to inna para kaloszy :)
Mówiłam ci że mam zamiar pisać bloga o Hiancie? Oto on! Zapraszam *O*
Usuńhttp://historiahinaty.blogspot.de/
Jak dla mnie za szybko :( Tak się wciągnęłam, że nawet nie zauważyłam kiedy mi się rozdzał skończył. Naprawdę świetny, ale zakończyłaś go w takim momencie, że chce mi się płakać. Po prostu torturujesz mnie tym oczekiwaniem w stylu "co się zaraz stanie" i te nagłe BUM. Czekaj se babo na kolejny. Ale, że nie pozostaje mi nic innego, będę z utęsknieniem czekać na kolejny rozdział oraz rozwòj wypadkòw.
OdpowiedzUsuńJeszcze muszę wspomnieć, że niektòre teksty po prostu mnie rozwaliły. I coś mi się niepodoba z Uchihą. Teraz po mojej głowie krąży pytanie co on kombinuje łącząc się z Twoją ostatnią informacją i stwarzając przeròżne scenariusze.
Jednym słowe świetnie. Pozdrawiam i życzę dużo weny :D
Przeczytałam wczoraj dzisiejszy rozdział i kilka kolejnych, które czekają na publikację. Przepraszam, ale takich tortur będzie tu więcej. Ten, który dodam w piątek będzie zakończony w jeszcze bardziej perfidnym momencie. Mam nadzieję, że to Cię nie zrazi do dalszego śledzenia historii Hinaty i jej wewnętrznych przemyśleń :)))
UsuńWena na pewno się przyda :))) Mam jeszcze tak dużo niezrealizowanych pomysłów ;)
I tym o to z tym komentarzem udało ci się zostać pierwszą osobą, ktòra doprowadziła mnie do załamania w tak kròtkim czasie. Ja chyba tak łatwo tego nie przeżyję, ale nie martw się. Nie dlatego ta historia mnie w sobie rozkochała, żebym miała przez to rezygnować. Jakoś dotrwam i będę kibicować ci przez cały czas. (Firmowa poza Guya nr5) hehee :D
Usuńja nie chciałam, ale cieszę się, że się nie zrażasz :p
UsuńPrzy tym stopniu wkręcenia się w historię mowy nie ma :P
Usuńmiło mi to słyszeć :) (czy też czytać)
UsuńWnerwia mnie to ocenianie ludzi po pozorach Hinaci. Ogólnie caluteńki rozdział to głownie jej przemyślenia mało akcji :3 Co nie zmienia faktu że takie rozdzialiki potrzebne aby uporządkować główny wątek i objaśnić uczucia bohaterów. Jak zwykle spisałaś się na medal i rozdział świetny :) Wydaje Mi się że skoro oboje by widzieli kto był kim na imprezce to Itachi by to wyznał chociaż co do tej zagadki to chyba nie zrozumiem jej dopóki Mi jasno tego nie powiesz bo od pewnego momentu w opowiadaniu coraz trudniej Mi cię wyczuć. Życzę dużo weny! :)
OdpowiedzUsuńMasz rację. Ten rozdział jest, bo musiał być. Choć na nic konkretnego nie było nacisku, to wydarzyło się coś, bez czego dalsza akcja nie byłaby spójna i czytelna. Od następnego będzie więcej się działo.
UsuńCo do mojej podpowiedzi. Nie twierdzę, że zagadka jest prosta :)) Kiedy wyjaśni się wielka niewiadoma i będziesz zainteresowana odpowiedzią, to ją dostaniesz :)
Dzięki za komentarz.
PS. Cały czas nie daje mi spokoju niepewność, czy czasem nie złościsz się na mnie, za ten komentarz o szybkim czytaniu.
Oczywiście że nie rozdziały tak szybko czytam bo są przecudowne chociaż nie narzekałabym na dłuższe to wstawiasz je bardzo często co w pewien sposób mi to rekompensuje :)
UsuńKamień z serca :) Czasem jak się coś człowiekowi wkręci, to... :)))
UsuńCieszę się, że to opowiadanie się podoba czytelnikom, ale mam z nim pewien problem. Na zakończenie mam ze cztery-pięć (a może i więcej) pomysłów i ciągle nie mogę się zdecydować czy trzymać się początkowych założeń, czy wybrać jakieś inne. Ale w sumie nie będę tym nikogo zamęczać na tym etapie.