poniedziałek, 23 listopada 2015

Labirynt Luster - Rozdział 9



- Cześć. - Itachi uśmiechał się do mnie. A może on do wszystkich się uśmiecha. To, że jego brat patrzy na każdego z wyższością, nie oznacza, że on też tak ma.
- Cześć. - Odpowiedziałam cicho i niepewnie, z nadzieją, że chciał się jedynie przywitać i zaraz sobie pójdzie dalej.
- Wszystko w porządku? - Zapytał niby normalnie. Ciężko odkryć co kryje się w jego głowie.
Jestem odrobinę zaskoczona swoją niechęcią do jego osoby. Po co on do mnie podszedł?
- Tak. 
- Na pewno? Wyglądasz trochę blado. Nie zemdlejesz? - Wydawał się rozbawiony, gdy to mówił.
- Nie. - Spojrzałam w stronę wejścia do szkoły. Chciałam już iść, tylko musiałam go jakoś minąć.
- Hinata, pójdziesz ze mną na spacer po szkole? - O nie! To znaczy, że teraz poluje na mnie, a gdzieś tam głęboko w moim serduszku, tliła się nadzieja, że to wszystko się nie dzieje, że to tylko wytwór mojej wyobraźni.
- To kiepski pomysł. - Co ja mówię? Powinnam mu powiedzieć, że kategorycznie nie chcę z nim nigdzie się pojawiać.
- Dlaczego?
Dlaczego!? Pomyślmy. Bo jestem Niewidzialną i skoro już mnie zaliczyłeś, to powinieneś obrać inny cel. Rozbrzmiał dzwonek na lekcję. Nigdy nie cieszyłam się tak jak teraz, że muszę iść na matmę. Ten dzień zapisze się długo w mojej pamięci. Hinata cieszy się, że matematyka się zaczęła. Tego w tym teatrze jeszcze nie grali.
- Muszę iść. - Chciałam go minąć, ale złapał mnie za nadgarstek.
- Dlaczego? 
- Zajęcia się zaczęły. - Jedyna odpowiedź jaka mi się nasunęła. Głupia? Nie ważne, byle była skuteczna.
- Nie o to pytam. Dlaczego spacer ze mną, to kiepski pomysł? 
Po jego rozbawieniu nie było ani śladu. Teraz miał wyraz twarzy, z którego nic nie dało się wyczytać. W tej chwili przypominał mi swojego brata.
- Już się z kimś umówiłam. 
Puścił mój nadgarstek. Nie odezwał się, tylko bacznie mi się przyglądał. Nie mogłam znieść tego spojrzenia. Odwróciłam się i szybkim krokiem poszłam do klasy.
Zaczyna mnie już wkurzać! Przez niego nie mogę się skupić. Mam nadzieję, że da mi spokój. Jeśli jeszcze raz mnie gdzieś zaprosi, to powiem mu żeby się ode mnie odwalił. Ja nie jestem idiotką i nie wyobrażam sobie bóg wie czego. Nie planuje też powtarzać swojego błędu z zeszłego weekendu.
Na następnej przerwie Różowa Burza zdała mi relacje na temat aquaparku. Ponoć Itachi zniknął im z oczu jeszcze przede moim wyjściem. Chłopców to jakoś szczególnie nie zdziwiło. Naruto się naśmiewał, że zapewne jego uwagę przyciągnęły jakieś zgrabne, długie nogi, bądź krągłe piersi. Sakura przywaliła mu w głowę za takie teksty. Trochę się zdenerwowała, bo Sasuke oglądał się za innymi dziewczynami, zamiast skupić się na niej. W pewnym momencie on też zniknął, a ona została sama z Naruto. Tak też temat braci Uchiha nasunął się przypadkiem, a Sakura go pociągnęła dalej. Opowiedziała mi jak to oni oboje mają takie same zapędy i że po szkole chodzi wiele plotek o podbojach starszego. Niektórzy się zastanawiają, czy Sasuke przebije popularnością brata. Ponoć ma duże szanse. Co najbardziej mnie ubodło ze wszystkich informacji jakie usłyszałam? Uchiha lubią dziewice, a one czasem same pchają im się do łóżka, by swój pierwszy raz przeżyć z kimś takim jak oni. Może jeszcze powinni oboje na raz taką babę zaliczać! To głupota! A gdzie uczucie? Ja bym wolała zrobić to z kimś kogo kocham, niż dla szpanu. Wolałabym, bo już nie będę miała okazji. Co gorsze, to nawet tego nie pamiętam. Z przykrością muszę przyznać, że jestem jeszcze bardziej głupia i żałosna od tych lasek.

Do końca tygodnia starałam się unikać Nieznajomego. Szło mi całkiem nieźle. Gdy się mijaliśmy, wymienialiśmy wyłącznie cześć i tyle. Dobrą metodą było skupienie się na nauce. Siadałam pod klasą i czytałam książkę. Skoro się uczyłam, to nikt mi nie przeszkadzał. Na dużej przerwie wychodziłam z Sakurą i nie odstępowałam jej na krok. Gdy Itachi podchodził, ja wychodziłam do łazienki. Czasem widziałam jak mi się przygląda. Raz gdy byłam sama na dworze, dostrzegłam, że idzie w moją stronę. Z opresji uratował mnie Kiba. Podbiegł do mnie i zaczął ze mną rozmawiać. Itachi stanął i przyglądał się nam. Serce waliło mi jak szalone. Nie wiele brakowało. Kochany Kibuś! Ja ci chyba pomnik postawię, a jestem do tego zdolna, w końcu mnie akurat na to stać.
W piątek Naruto zaprosił Sakurę na imprezę do swojego domu. Zapytała czy to jest tylko dla niej, czy tyczy się też mnie, bo jeśli ja nie pójdę, to ona też nie. Uzumaki stwierdził, że oczywiście zaprasza nas obie i liczy na naszą obecność. Nie miałam najmniejszej ochoty iść, ale jakie miałam podać argumenty? Wstępnie się zgodziłam. W sobotę wymyśliłam wymówkę i zostałam z domu. Jaką? Powiedziałam, że tata chce ze mną pogadać przez skype i dopiero o dwudziestej będzie mógł zadzwonić, a że moja siostra jest z nim, to pewnie będziemy gadać z dwie, a może trzy godziny. Rodzina najważniejsza, więc Sakura odpuściła i poszła sama. Odetchnęłam z ulgą.
W niedzielę zadzwoniła i zdała mi relacje z imprezy. Stwierdziła, że Sasuke to dupek i nie wie co ona w nim widzi, a Naruto ją wkurzył i znowu musiała mu przypieprzyć. Mam być spokojna, tym razem nie będzie chodził ze śliwą pod okiem, a ja bałam się zapytać w co go walnęła. Jak pozbyła się natrętnego blondyna, to resztę imprezy spędziła z kim? A no z Itachim. Czyli on też był! To dobrze, że ja nie poszłam. Sakura jak zwykle zachlała. Obudziła się w domu, choć nie pamięta jak się do niego dostała. Ona to ma dobrze, nawet jak się spije, to budzi się w swoim łóżku. Jej wewnętrzny GPS zawsze sprawny! Ciekawe czy tego można się nauczyć? Niepokoi mnie tylko o czym rozmawiała z Itachim. Jak zapytałam, czy teraz woli starszego Uchihę, to stwierdziła, że może i się na niego przerzuci, ale póki co dalej chce Sasuke. Jedyne co mi zdradziła, to że Itachi zadaje dużo pytań, ale można mu to wybaczyć, bo dobrze tańczy i ma ciekawe poczucie humoru. Nie podoba mi się to! Boję się co ona mogła mu powiedzieć. Ba!! Co ona mu powiedziała gdy się spiła? O zgrozo!

I tak oto dzięki mojej przyjaciółce, ja ponownie idę w poniedziałek do szkoły z żołądkiem blisko przełyku. To zaczyna być męczące. W ten sam sposób zaczynam już trzeci tydzień z rzędu, gdy boję się tego co może się zdarzyć po przekroczeniu bramy szkolnej. A jeśli Sakura nagadała na mój temat za dużo? Itachi jest cwany. Mnie też chciał podejść. Jako Nieznajomy wymyślił przymus odpowiedzi na pytanie za trafienie piłką do kosza. Tylko nie dodał, że jest kapitanem drużyny koszykarskiej i pewnie ani razu nie spudłuje! Jak dobrze, że się wykręciłam. Chociaż to jak mnie uczył rzucać było całkiem fajne. Gdyby nie finał naszej zabawy, to miałabym bardzo miłe wspomnienia z tego dnia. Może sama chciałabym się ujawnić i kontynuować tą znajomość? No i wtedy przypomniała mi się rozmowa Ropuchy i Żmii. Gdyby to był ktoś inny, ale to jest Uchiha. Z nim nie ma mowy o jakiejkolwiek kontynuacji. Ktoś taki jak on widzi w takich dziewczynach jak ja tylko i wyłącznie przygodę. Skoro się przy mnie kręci, to jest niemal że pewne, że on nie wie kto jest Niewidzialną. Dostał co chciał, więc teraz mu nie zależy by się dowiedzieć.
I tak nad tym dumałam, że przede mną wyrosła szkoła. Szłam korytarzem, nie rozglądałam się na boki, aż dotarłam do celu.

Szok!! Stoję na korytarzu, w pobliżu mojej klasy. Uchiha minął mnie, podszedł do Sakury i z nią rozmawia. Czy on właśnie mnie olał? Jestem nieco zaskoczona jego zachowaniem. Powinnam się raczej cieszyć. Tylko, że nie wiem co to oznacza dla mnie. Czy mogę już być spokojna, bo nie będzie mi zawracał głowy? A może to jakaś jego gra? Ja nie chciałam, to teraz startuje do Sakury. Nie chcę się nad tym zastanawiać!

No nie!!! Babka od historii się rozchorowała, więc mieliśmy godzinę wolną. Spędziłam ją z Sakurą za szkołą. Pół godziny pieprzenia o tym jaki to Itachi jest cudowny i jak to fajnie się z nim imprezuje. O zgrozo!!! Za co życie mnie tak karze?! Wcale nie miałam ochoty wysłuchiwać takich informacji. Wiem, że imprezuje się z nim dobrze, ale zakończenia nie zawsze są takie cudowne. Wpuszczam jednym uchem i wypuszczam drugim. Dobrze, że Naruto przyszedł, to temat się zmienił. Chwała blondynowi!!

Otworzyłam oczy. Zegarek wskazywał szóstą rano. Baaardzooo wcześnie! Dopadł mnie silny ból brzucha i takie złe przeczucie. W ustach poczułam posmak krwi. Tak się dzieje tylko i wyłącznie w jednym przypadku. Lekko się przekręciłam i poczułam, jak się ze mnie leje. ZAJEFAJNIE!! Prześcieradło i pościel upieprzone. No po prostu pięknie! Czy w ostatnim czasie nie mogłoby spotkać mnie coś miłego? Czemu dzieją się tylko złe rzeczy? Wyciągnęłam z szafki czyste gacie i poszłam do łazienki. Już sobie nie pośpię. Muszę się ogarnąć, nafaszerować tabletkami przeciwbólowymi i uporządkować wyrko. Stojąc pod prysznicem, zastanawiam się komu tam na górze podpadłam. Dobre jest to, że chociaż Itachi dał mi spokój. Mówi mi wyłącznie cześć, czasem się uśmiechnie, ale nie zaczepia i nie podchodzi nawet gdy jestem sama. Widocznie teraz poluje na inną dziewczynę. Raczej nie na Sakurę, bo choć z nią rozmawia, to nigdzie jej nie zaprosił. Ona też przestała już tyle o nim gadać. Na topie znowu jest Sasuke.
Odetchnęłam głęboko. Lubię czuć wodę na swoim ciele. Prysznic to nie basen, ale też poprawia mi samopoczucie. Szkoda, że nie mogę teraz popływać. Chętnie bym pojechała do rezydencji taty i zabunkrowała się tam na tydzień. Pewnie całymi dniami siedziałabym we wodzie. No plan dobry, ale nie do realizowania. Mam okres i nie mogę. Większe wysiłki jak na razie odpadają, bo będzie mnie tylko bardziej bolało. To niesprawiedliwe! Faceci nie muszą przez to przechodzić. W głowie urodziła mi się pewna myśl. To, że mam okres to chyba nie jest takie wielkie zło, bo przynajmniej wiem, że nie jestem w ciąży. Przez moją lukę w pamięci nawet nie wiem, czy się zabezpieczyliśmy. A jeśli nie? Co by było gdybym teraz była w ciąży? T R A G E D I A !!
Pierwszy raz cieszę się, że miesiączkuję. Nawet ból zrobił się bardziej znośny. Z rozbawieniem na twarzy zdjęłam pościel i wrzuciłam do prania. Jedząc śniadanie, cieszyłam się jak mała dziewczynka, bo jednak spotkało mnie coś dobrego. Itachi nie zostawił mi pamiątki do końca życia, a teraz dał mi spokój. Czyli wszystko wraca do normy. Ani się obejrzę, a ponownie będzie tak jak na początku roku szkolnego. Sakura będzie wzdychać do Sasuke, a ja do Naruto.

I tak spokojnie zleciał mi cały tydzień, aż do soboty.

 * * * * *

Nikt nie protestował, więc postanowiłam się aż tak nie spinać i na spokojnie skończył pisany rozdzialik, a dziś wstawić kontynuację głównej historii.


Przypominam o ankiecie. Kończy się 27 listopada, ale o tym już wspominałam poprzednio. Po poznaniu wyników zapewne się do nich odniosę i pojawi się stosowny komentarz z mojej strony :)


14 komentarzy:

  1. Strasznie narzekała ta nasza Hinacia w tym rozdziale XD Rozdział świetny i jestem bardzo ciekawa dlaczego Itachi tak naglę przestał się nią interesować. Czyżby miał plan? ^^
    Weny!
    ~~Aya~~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kurczę byłam na moim innym koncie :"C Ale wiesz że to ja? *O*

      Usuń
    2. Spokojnie, wiem, że to Ty :)
      Itachi to niezły spryciarz. Ma dobry plan, ale czy mu wypali to inna para kaloszy :)

      Usuń
    3. Mówiłam ci że mam zamiar pisać bloga o Hiancie? Oto on! Zapraszam *O*
      http://historiahinaty.blogspot.de/

      Usuń
  2. Jak dla mnie za szybko :( Tak się wciągnęłam, że nawet nie zauważyłam kiedy mi się rozdzał skończył. Naprawdę świetny, ale zakończyłaś go w takim momencie, że chce mi się płakać. Po prostu torturujesz mnie tym oczekiwaniem w stylu "co się zaraz stanie" i te nagłe BUM. Czekaj se babo na kolejny. Ale, że nie pozostaje mi nic innego, będę z utęsknieniem czekać na kolejny rozdział oraz rozwòj wypadkòw.
    Jeszcze muszę wspomnieć, że niektòre teksty po prostu mnie rozwaliły. I coś mi się niepodoba z Uchihą. Teraz po mojej głowie krąży pytanie co on kombinuje łącząc się z Twoją ostatnią informacją i stwarzając przeròżne scenariusze.
    Jednym słowe świetnie. Pozdrawiam i życzę dużo weny :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przeczytałam wczoraj dzisiejszy rozdział i kilka kolejnych, które czekają na publikację. Przepraszam, ale takich tortur będzie tu więcej. Ten, który dodam w piątek będzie zakończony w jeszcze bardziej perfidnym momencie. Mam nadzieję, że to Cię nie zrazi do dalszego śledzenia historii Hinaty i jej wewnętrznych przemyśleń :)))
      Wena na pewno się przyda :))) Mam jeszcze tak dużo niezrealizowanych pomysłów ;)

      Usuń
    2. I tym o to z tym komentarzem udało ci się zostać pierwszą osobą, ktòra doprowadziła mnie do załamania w tak kròtkim czasie. Ja chyba tak łatwo tego nie przeżyję, ale nie martw się. Nie dlatego ta historia mnie w sobie rozkochała, żebym miała przez to rezygnować. Jakoś dotrwam i będę kibicować ci przez cały czas. (Firmowa poza Guya nr5) hehee :D

      Usuń
    3. ja nie chciałam, ale cieszę się, że się nie zrażasz :p

      Usuń
    4. Przy tym stopniu wkręcenia się w historię mowy nie ma :P

      Usuń
    5. miło mi to słyszeć :) (czy też czytać)

      Usuń
  3. Wnerwia mnie to ocenianie ludzi po pozorach Hinaci. Ogólnie caluteńki rozdział to głownie jej przemyślenia mało akcji :3 Co nie zmienia faktu że takie rozdzialiki potrzebne aby uporządkować główny wątek i objaśnić uczucia bohaterów. Jak zwykle spisałaś się na medal i rozdział świetny :) Wydaje Mi się że skoro oboje by widzieli kto był kim na imprezce to Itachi by to wyznał chociaż co do tej zagadki to chyba nie zrozumiem jej dopóki Mi jasno tego nie powiesz bo od pewnego momentu w opowiadaniu coraz trudniej Mi cię wyczuć. Życzę dużo weny! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację. Ten rozdział jest, bo musiał być. Choć na nic konkretnego nie było nacisku, to wydarzyło się coś, bez czego dalsza akcja nie byłaby spójna i czytelna. Od następnego będzie więcej się działo.
      Co do mojej podpowiedzi. Nie twierdzę, że zagadka jest prosta :)) Kiedy wyjaśni się wielka niewiadoma i będziesz zainteresowana odpowiedzią, to ją dostaniesz :)
      Dzięki za komentarz.
      PS. Cały czas nie daje mi spokoju niepewność, czy czasem nie złościsz się na mnie, za ten komentarz o szybkim czytaniu.

      Usuń
    2. Oczywiście że nie rozdziały tak szybko czytam bo są przecudowne chociaż nie narzekałabym na dłuższe to wstawiasz je bardzo często co w pewien sposób mi to rekompensuje :)

      Usuń
    3. Kamień z serca :) Czasem jak się coś człowiekowi wkręci, to... :)))
      Cieszę się, że to opowiadanie się podoba czytelnikom, ale mam z nim pewien problem. Na zakończenie mam ze cztery-pięć (a może i więcej) pomysłów i ciągle nie mogę się zdecydować czy trzymać się początkowych założeń, czy wybrać jakieś inne. Ale w sumie nie będę tym nikogo zamęczać na tym etapie.

      Usuń