Jak tylko odzyskałam
świadomość, miałam nadzieję, że to tylko sen. Niestety, to najprawdziwsza
prawda. Jestem w Aquaparku w pomieszczeniu ratowników. Przy mnie siedzi pani w
czerwonej koszulce z logiem ośrodka. Niech mnie ktoś stąd zabierze do domu,
albo nie! Chcę do taty! Ratownicy kazali mi jeszcze chwilę tu zostać i poleżeć.
Mam wielką nadzieję, że moi znajomi sobie poszli. Nie chcę spotkać żadnego z
nich. Nie jestem gotowa by stanąć twarzą w twarz z Nieznajomym. Po cholerę ja
tu przyszłam? Ach słodka niewiedzo, czemuś mnie opuściła?
Trzeba działać! Chciałam
jak najszybciej zakończyć to spotkanie. Wyszłam z pomieszczenia ratowników. Nie
planowałam się rozglądać za towarzystwem, tylko od razu szłam w stronę szatni.
Muszę stąd wyjść, zaczerpnąć powietrza i w samotności zastanowić się co dalej.
Za drzwiami nikogo nie spotkałam, a gdy tylko usłyszałam moje imię, szłam dalej
udając głuchą.
- Stój Terumi, albo na
głos powiem coś, czego możesz bardzo pożałować! - Wkurzyłam Sakurę. No po
prostu pięknie! Jestem między młotem a kowadłem. Mimo wszystko się zatrzymałam i
odwróciłam. Całe szczęście szła sama. - Gdzie ty się wybierasz?! Chciałaś dać
nogę?
- Muszę wracać do domu.
- Tak bez słowa?! Co się
z tobą ostatnio dzieje? Masz niepowtarzalną okazję na zdobycie Naruto, a
zamiast tego uciekasz? Nie tak się umawiałyśmy! W tej chwili wracasz ze mną do
chłopców!
- Nie mogę. Źle się
czuję i chcę stąd wyjść. - Popatrzyła się na mnie ze skrzywioną miną.
- A twoje złe
samopoczucie nie ma czasem czegoś wspólnego z Uzumakim?
- Nie. - Och gdybyś
tylko wiedziała, że to wyłącznie sprawka mojej głupoty i starszego Uchihy, to
nie dałabyś mi żyć. Dlatego nie możesz się dowiedzieć! Ukryję to przed tobą tak
samo jak moje prawdziwe nazwisko. No to do dzieła! Maska kłamczuchy na twarz! -
Wiesz, że nie chciałam tu przyjść i to nie ze względu na Naruto. Obiecałam
Kibie, że dziś przyjdę do schroniska. Chcę spędzić trochę czasu z Rambem, bo w
tygodniu rzadko go odwiedzam, dlatego proszę nie naciskaj na mnie. Jak nie
zaczerpnę zaraz świeżego powietrza, to znowu zemdleję. - Mam skruszoną i
błagalną minę. To działa prawie zawsze. Mam nadzieję, że teraz też podziała. Sakura
toczy woje w swojej głowie. Waha się, a to już daje mi pewne szanse, na wygranie
tej bitwy.
- Może cię odprowadzić?
HURAAA!!!! Słodkie oczka, a’la kot ze Shreka
podziałały. Tylko się nie zaśmiać, bo plan runie.
- Sama pójdę. Skoro mnie
nie będzie, to chociaż ty im dotrzymaj towarzystwa. - Ponowne wahanie, ale
teraz jestem już pewna jej odpowiedzi. W grę wchodzi spędzenie czasu z Sasuke.
Nie ma takiej siły, która by ją wyciągnęła z aquaparku.
- Dobra, ale w razie
czego, to masz dać mi znać i bądź grzeczna.
- Ja zawsze jestem
grzeczna. - Hinata ty wstrętna kłamczucho!! W zeszły weekend przebiłam nawet
Różową Burzę. Na serio ze mną jest coś nie tak.
- Idź, ale nie myśl, że
to ci ujdzie na sucho. Będziesz musiała mi to jakoś wynagrodzić.
- Wynagrodzę. - Uśmiechnęłam
się.
Udało mi się. Odeszłam
zadowolona. Zostało mi jakieś dwadzieścia metrów do szatni. Byle tylko nie
spotkać po drodze Nieznajomego, który dziś stracił prawo do tego tytułu. Idę z
nieco lżejszym sercem. Nie wiem czy pójdę do schroniska. Raczej zabunkruję się
w domu. Minęłam zakręt i wpadłam na kogoś. Wpadłam? A może to ten ktoś tu na
mnie czekał?
- Wszystko w porządku? -
Spojrzałam przestraszona w czarne oczy. Itachi rękoma delikatnie trzymał moje
ramiona, zupełnie tak samo jak na betonowym placyku, gdy chciał abym z nim
została.
Jak ja mogłam tego nie
dostrzec od razu? Teraz nawet jego głos wydaje mi się znajomy. Odwróciłam
spojrzenie od niego.
- Tak. - Nie chciałam z
nim rozmawiać , nie byłam na to gotowa. Chciałam go minąć i wyjść, licząc że
nie będzie mi tego utrudniał. Bałam się, że jeśli za długo będę zwlekać, to
powtórzy się sytuacja sprzed chwili. Moje nogi już robiły się niepokojąco
wiotkie.
- Wychodzisz już? - Jego
głos zabrzmiał dość dziwnie. Chyba nie tego się spodziewał.
- Tak. - Unikałam jego
spojrzenia. - To cześć. - Ponownie skierowałam się do szatni. Zostało mi do
przejścia zaledwie kilka kroków, ale on złapał mnie za nadgarstek i
powstrzymał.
- Odwiozę cię do domu. -
Co za koleś?! Nawet nie zapytał, tylko stwierdził, tak jakby mógł decydować za
mnie. Skąd wie, że chcę udać się do domu? I to jeszcze z nim? Wykluczone!!
- To nie będzie
konieczne. Poradzę sobie sama.
Spokojnym krokiem
weszłam do szatni. Moja ciekawość zwyciężyła i widziałam kątem oka jak i on
wchodzi do męskiej szatni. Teraz liczył się czas. Dziękowałam w duchu Sakurze i
jej pomysłowi, na nie branie prysznica przed wejściem. Przebieranie się nie
wchodziło w rachubę. Ubrania pośpiesznie wciągnęłam na strój kąpielowy.
Wszystko robiłam w bardzo szybkim tempie. Do kasy podbiegłam, położyłam aż za
dużo pieniążków i uciekłam. Biegłam nawet wtedy, gdy byłam już na dworze.
Pozwoliłam sobie na postój, dopiero gdy czułam, że jestem już wystarczająco
daleko. Spokojne kroki skierowałam do najbliższego parku. Usiadłam na ławeczce.
Tu w końcu mogłam odetchnąć z ulgą. Tu mnie nikt nie znajdzie.
Jestem kretynką!! Teraz
jak o tym pomyślę, to sama powinnam dojść do odpowiedzi na początku tygodnia.
Kto lepiej mógłby wiedzieć jak przedostać się przez las, gdzie przeskoczyć
rzeczkę, jak otworzyć drzwi od piwnicy, przejść w kompletnych ciemnościach na
piętro bez błądzenia po drodze, odnaleźć pokój i koszulkę na zmianę, jak nie
jeden z domowników? Wszystko układa się w jedną spójną całość. Zastanawiałam
się, czemu Sasuke nas nie wyrzucił. Odpowiedź jest prosta. To nie był jego
pokój! Że też od razu się nie domyśliłam. IDIOTKA !! O zgrozo! Przecież
wszystko wskazywało na niego od samego początku! Jak mogłam podejrzewać, że
Nieznajomym jest Kankuro? Przecież sam mi mówił, że lubi grać w kosza, a nie w
piłkę nożną. Koszykarzy jest mniej niż piłkarzy i wszyscy są starsi. Nie wiem
czy Sasuke w ogóle z którymś się przyjaźni poza bratem. Odpowiedź była na
wyciągnięciu ręki, a ja jej nie widziałam. KRE-TYN-KA!! Wypowiadając to jedno
słowo, pięścią uderzałam w czoło.
Czy on wie, że ja jestem
tą dziewczyną, którą poznał tydzień temu? Nic nie powiedział, może on też nie
pamięta. Mam nadzieję, że się spił i urwał mu się film. Tylko czemu zaprosił
nas na gokarty? Czemu zaproponował wypad do aquaparku? Wiedział, że lubię
pływać. Czy to oznacza, że on wie kim jest Niewidzialna? A jeśli wie, to co to
z kolei oznacza dla mnie?
Tak jak przypuszczałam,
zabunkrowałam się w domu. Miałam nieodpartą ochotę zadzwonić do szefa ochrony i
powiedzieć, że chcę jechać do rezydencji taty. Tam mogłabym w spokoju popływać
i odciąć się od ludzi z tego miasta. Tylko to mogłoby wywołać pytania, na które
ja nie chcę udzielać odpowiedzi. Ciekawe czy tata już wie, że nie nocowałam w
domu w zeszły weekend. Pewnie raport z tego dnia już dawno leży u niego na
biurku, ale skoro nic nie mówi, to chyba nie jest zły? Może mi się upiecze. W
końcu nawet on był młody i też czasami robił coś głupiego. Z tego co mi się o
uszy obiło, to niezły był z niego wywijas.
Niedzielę przeleżałam w
łóżku. Rozmawiałam z Hanabi przez telefon. Musiałam jej wytłumaczyć, czemu mam
taki wisielczy humor. Powiedziałam o tym, że byłam w aquaparku z Naruto i
zemdlałam. Nie przyznałam się z jakiego powodu, bo ona też nie może wiedzieć.
Nie zdradziłam obecności Itachiego z nami. Jeśli nie będę nic o nim mówić, to
nie pojawią się pytania, które zbyt sprytnie poprowadzone, mogą wciągnąć mnie w
niezłą kabałę. Hanabi zbyt dobrze wyłapuje moje słowa. Przed nią dużo trudniej
coś ukryć, niż przed Sakurą. Dlatego moja siostra dobrze wie o mojej słabości
do Naruto. Nie uwierzyła, że moja utrata przytomności jest powodem mojego
stanu. No cóż, mam i na to radę. Jak tylko powiedziałam, że on ewidentnie
świruje do Sakury, Hana zaniemówiła. Hinata kłamanie wchodzi ci w krew! Cieszę
się, że zataiłam to wcześniej przed nią. Tylko dzięki temu, uratowałam się
dzisiaj. Z drugiej strony nie wiem czy się martwić, czy świętować. Właściwie to
nie okłamałam Hanabi, po prostu pozwoliłam jej myśleć, że to mnie martwi i
dołuje. A jak jest naprawdę? Fascynacja Uzumakim zeszła nieco na bok. Dalej się
w nim podkochuję, tylko teraz mam nieco inne problemy na głowie. Jak tylko
rozwiążę sprawę z Uchihą, to dalej będę mogła skrycie marzyć o Naruto. Nie
martwię się jego słabością do Sakury. Ona nie widzi nikogo prócz Sasuke, więc
nie zwiąże się z moim bóstwem. Gdy Różowa Burza zrealizuje swój plan, na
zdobycie bruneta, ja będę miała drogę wolną do blondyna. Moje przemyślenia mnie
rozwaliły. Śmiałam się na głos. Droga wolna do Naruto! No super, tylko co ja w związku
z tym będę mogła zrobić? Przecież i tak nie będę miała odwagi, by choćby do
niego podejść. Zanim zrobię pierwszy krok, to on już będzie spotykał się z kimś
innym. Ach Hinata! Ty powinnaś się leczyć!
Weekend się skończył,
czas wracać do rzeczywistości. Idę do szkoły niepewnym krokiem. Nie chciałabym dziś się natknąć na starszego Uchihę, ale czy to jest w ogóle możliwe? Przecież
chodzimy do tej samej szkoły. Dziś też chciałam być niewidzialna. Włosy
zaplecione w warkocz, luźna bluza i czarne spodnie. Nie mogłam się oprzeć i
założyłam na głowę czapkę z daszkiem. Chciałam jeszcze wsadzić okulary na nos,
ale to by już było podejrzane. Specjalnie wyszłam później, by wejść do szkoły
równo z dzwonkiem. Nie spodziewałam się, że aż tyle ludzi woli przychodzić na
ostatnią chwilę. Zostało mi jakieś dwieście metrów do szkoły, gdy koło mnie
przyjechał srebrno-czarny motor. Coś mnie tknęło. Stanęłam i widziałam, jak z
niego zsiada chłopak, zdejmuje kask i ręką zaczesuje niesforne kosmyki włosów.
Czy on zawsze musi być tam gdzie ja? Teraz muszę poczekać, aż wejdzie do
szkoły. Nie rozglądał się, tylko od razu poszedł w stronę wejścia. Całe
szczęście! Powolnym krokiem ja również udałam się w tą samą stronę. Zdjęłam
czapkę. Cieszyłam się, że ją miałam, bo może dzięki niej Itachi mnie nie
zauważył. A może ja przesadzam? Poznaliśmy się w czwartek, a nie przypomniałam
sobie, bym go widziała w piątek. Jestem tak mało znaczącą osobą, że może
nie będzie chciał, aby ktoś myślał, że się znamy.
Za chwilę zacznie się
czwarta godzina lekcyjna, a ja nie natknęłam się jeszcze na Uchihę. Nie wiem
czy to przypadek, czy też mój spryt, bo jak tylko mogę, to chowam się w
łazience. Sakurze powiedziałam, że chyba naziębiłam pęcherz, bo co chwila chce
mi się siku. Całe szczęście nie chodzi za mną, tylko pełna wyrozumiałości o
nic więcej nie pyta. Ile to różnych historii się tu nasłuchałam. Szkolny kibel
jest prawie jak konfesjonał. Laski przychodzą tu i gadają na wszystkie tematy,
nawet wstydliwe. Do pomieszczenia weszły jakieś dziewczęta. Mogłabym je nazwać
wyniosłe damy, bo głosy miały nienaturalnie uniesione.
- Co za upierdliwe
babsko! Uwzięła się na mnie, bo jest brzydka i zazdrości mi urody! Jak tylko
skończę szkołę, to jej powiem co o niej myślę i gdzie sobie może wsadzić te
swoje uwagi! - Nazwę tą dziewczynę Ropucha, bo jej głos najbardziej mi się z
tym zwierzątkiem skojarzył.
- Nie masz co się nią
przejmować. Za rok nas tu nie będzie, więc będzie mogła ci podskoczyć. - A to
będzie Żmija, bo pasuje do Ropuchy. Team idealny! Siedziałam ukryta w kabinie i
z nudów podsłuchiwałam. Nie planowałam tego, po prostu nie dało się ich
zagłuszyć.
- Podskoczyć? - To chyba
Ropucha się zaśmiała, ale nie jestem pewna, poznałam tylko, że to ona
przemawiała. - Taki kurdupel jak ona? Musiałaby na drabinę wejść, aby się ze
mną zrównać wzrokiem.
- Dokładnie! Nie mówmy
już o niej. Powiedź lepiej jak ci się układa z Itachim. - O zgrozo!!! Nawet w damskiej
toalecie nie można się przed nim ukryć! Załamka!!! Chyba powinna wyjść. Nie
chcę poznać żadnych informacji na jego temat.
- Poluje! - Ropucha
zaczęła mówić z niezadowoleniem, a ja choć już wstałam, to nie otworzyłam
drzwi. To jedno słowo mnie powstrzymało, a właściwie to chęć poznania jego
znaczenia.
- Kto tym razem jest na
celowniku? - Żmija odpowiedziała jej z wyrazem politowania.
- Chyba nie ma żadnego
konkretnego celu. W sobotę bawił się kilkoma gówniarami. Pewnie którejś z nich
złamał serce.
- Ale przynajmniej
będzie miała co wspominać. Naznaczona przez Uchihę. Nie jesteś zazdrosna?
- Ja? - Parsknięcie
odbiło się od ścian. - Proszę cię! Współczuję tylko tym idiotkom, co pchają mu
się do łóżka, licząc na wielką miłość. One wyobrażają sobie bóg wie co, a on na
drugi dzień nawet nie pamięta ich imienia.
Rozbrzmiał dzwonek na
lekcję i dziewczęta wyszły z łazienki. Czy ja jestem jedną z idiotek o których
one właśnie mówiły? No nie do końca, bo ja nie liczę na wielką miłość, ja chcę
po prostu więcej go nie spotkać. Poszłam pod klasę zanurzona we własnych
myślach. Akurat wszyscy wchodzili do środka. Lekcja języka japońskiego zleciała
mi szybko. Nie mogłam się skupić na tym co się na niej działo. Nauczycielka
wybrała kilka osób, między innymi Sakurę, i kazałam im czytać wiersze, a my mięliśmy
słuchać uważnie. Za tydzień mamy napisać sprawozdanie z tej lekcji. Nie mogłam
się skupić. W głowie miałam mętlik. To co powiedziała Ropucha nie dawało mi
spokoju. On teraz poluje. W sobotę po aquaparku poszedł na imprezę i tam bawił
się z innymi dziewczynami. Czy to oznacza, że jakaś inna nastolatka przeżywa
coś takiego jak ja? Czy ona też obudziła się w jego łóżku naga? Czy jest
możliwe, że ja jestem tylko jedną z wielu, która nic dla niego nie znaczy? A
może on nie wie, że to ja jestem Niewidzialną i nieświadomy tego, teraz poluje
na mnie? Na mnie? Za dużo sobie wyobrażam. On zaproponował mi odwiezienie do
domu, to nie oznacza że jestem na jego celowniku. Hinata, świat nie kręci się
wokół ciebie! Pewnie Ropucha ma racje, a Uchiha nawet nie pamięta jak mam na
imię.
Tym razem nie poszłam
schować się do łazienki. Tam nie jest bezpiecznie. Nie chcę usłyszeć nic
więcej. Razem z Sakurą poszłyśmy na dwór. Jest duża przerwa, więc możemy zjeść
na spokojnie. Na tyłach szkoły jest mały park, gdzie znajduje się pełno ławek.
Usiadłyśmy na jednej z nich i zaczęłyśmy rozmawiać. W połowie przerwy dosiadł
się do nas Naruto. Sakura nie była tym faktem zachwycona, bo przyszedł sam, ale
po wymownym spojrzeniu na mnie, odpuściła. Haruno i Uzumaki nie mogli dojść do
porozumienia. Sprzeczali się o drobnostki. To było bardzo zabawne. Dzięki nim
oderwałam się od niemiłych myśli. Różowa Burza w końcu się pożegnała i
stwierdziła, że nie będzie się z nim dłużej użerać, a teraz jak chce, to niech
mnie wkurza. Naruto się skrzywił. Chwilę
ze mną posiedział i sam też odszedł. Za bardzo mnie onieśmiela, abym mogła z
nim swobodnie rozmawiać.
Przerwa się kończyła, to
też i ja ruszyłam w stronę szkoły. Zanim dotarłam do budynku, przede mną stanął
Itachi. Tak bardzo nie chciałam go spotkać, a on akurat w tej chwili pojawił
się znikąd. Dlaczego?
* * * * *
W tym tygodniu szybciej, bo na weekend wyjeżdżam, więc mogłabym nie mieć czasu na publikację.
Rozdział nieco dłuższy od poprzedniego (całkiem przypadkiem). Wiem, że nie powalam ilościom tekstu (w porównaniu do niektórych piszących). Mogłaby wstawiać po dwa posty naraz, albo częściej, ale wtedy szybko się skończy to co mam i jetem pewna, że z pisaniem trzech opowiadań na raz sobie nie poradzę :(( Już teraz bardzo zaniedbuję Pośród Gwiazd, z czego nie jestem zadowolona.
Cyan Hotel, masz niepowtarzalną umiejętność rozszyfrowania moich pomysłów. Pewnie nic Cię nie zaskoczyło, ale ciekawa jestem czy przewidzisz dalszy rozwój wydarzeń :))
Rozdział nieco dłuższy od poprzedniego (całkiem przypadkiem). Wiem, że nie powalam ilościom tekstu (w porównaniu do niektórych piszących). Mogłaby wstawiać po dwa posty naraz, albo częściej, ale wtedy szybko się skończy to co mam i jetem pewna, że z pisaniem trzech opowiadań na raz sobie nie poradzę :(( Już teraz bardzo zaniedbuję Pośród Gwiazd, z czego nie jestem zadowolona.
Cyan Hotel, masz niepowtarzalną umiejętność rozszyfrowania moich pomysłów. Pewnie nic Cię nie zaskoczyło, ale ciekawa jestem czy przewidzisz dalszy rozwój wydarzeń :))
Na koniec odwołam się do ankiety. Kończy się 27 listopada o 20:20. Do tego czasu jeszcze wszystko może się zmienić, ale ja na to nie mam wpływu, tylko Wy. To też śmiało ;)
Zobaczyłam właśnie że dodasz rozdział w czwartek i jest zapowiedź więc wchodziłam co 5 minut na twojego bloga aby zobaczyć czy cuś się nie pojawiło xD
OdpowiedzUsuńTu już jest jak dla mnie trudniej Hinata jest w takim momencie gdzie nie chce mieć do czynienia z nieznajomym zapewne jeżeli będzie dla niej miły ona pomyśli że do z powodu tego iż chce ją zaliczyć. Coś Mi się wydaje że Itasiu jednak taki nie jest i rozpozna swoją Niewidzialną co raczej nie będzie taki trudne zważywszy na to iż Hinać się spił a nie on... Rozdział jak zwykle cudowny co pewnie wiesz ale autorowi trzeba schlebiać aby wiedział jaki jest świetny. Przepraszam za tak częste powtarzanie "iż" i "że" ale po tak wspaniałym rozdziałku języka Mi w gębie zabrakło" Oczywiście jest za krótki ale to jednak wina tego że tak szybko czytam :3
Wszem i wobec ogłaszam, że dostajesz tytuł: Jedenastego Bystrzaka Widmo :)) Co prawda, nie pojawisz się w opowiadaniu, ale tytułu nikt Ci nie zabierze :))
UsuńAby zrozumieć o co dokładniej biega, będziesz musiała uzbroić się w cierpliwość i poczekać.
Dlaczego Ci go daję? Samo mi się nasunęło po zebraniu wszystkich Twoich wypowiedzi do kupy. Pewna osoba wytłumaczy w jednym z rozdziałów co trzeba zrobić, aby dostać się to tej grupy :)))
Ze mną jest tak, że po prostu uwielbiam dawać podpowiedzi do tego co próbuję ukryć przed czytelnikami. Jeśli dobrze się poskłada dwa zdania z dwóch różnych rozdziałów, to można poznać odpowiedź, czy Itachi jest nieświadomy czy też świadomy tego kim jest Niewidzialna :) To mała podpowiedź z mojej strony, gdybyś chciała rozwiązać tą zagadkę wcześniej.
Piszesz, że rozdział jest cudowny. Bardzo mnie to cieszy i możliwe, że Cię zaskoczę, ale nie mogłabym powiedzieć, że to wiem. Zanim nacisnęłam przycisk, aby go opublikować, autentycznie się zestresowałam. Miałam wątpliwości czy się spodoba i obstawiałam, że raczej rozczaruję niż zachwycę. Dlatego bardzo się cieszę, że Ci się podoba.
Każdy lubi być chwalony, zwłaszcza gdy robi coś, co jest mega wielkim wyzwaniem i to mu się udaje. Dla mnie pisanie to coś, o co nikt by mnie nigdy nie posądził, bo jestem typowym umysłem ścisłym, z wybujałą wyobraźnią. Co więcej, jako jeden z dyslektyków solę błędów tysiące i dziwie się, że jeszcze nikt mnie tutaj za to nie zlinczował (widocznie słowniki w kompie dobrze sobie radzą)
Nie przepraszaj za swoją pisownię, bo mi to kompletnie nie przeszkadza. Komentarz, to komentarz. Jaki by nie był, to super że jest!
Szybkie czytanie to zaleta, o ile robi się to ze zrozumieniem. W Twoim wypadku nie wątpię, że radzisz sobie z obiema tymi rzeczami znakomicie. Gratuluję, bo u mnie z tym pierwszym gorzej :)))
Fajny rozdział. :) Bardzo szybko i przyjemnie się czytało. Jestem ciekawa, co kombinujesz z życiem prywatnym Itachiego i jak zakończy się to spotkanie . Czekam na dalszy rozwòj zdarzeń, pozdrawiam, życzę weny, czasu i chęci :D
OdpowiedzUsuńDziękuję za komentarz i miłe słowa. Popsułabym zabawę, gdybym powiedziała co kombinuję, dlatego nic nie zdradzę co do życia Itachiego. No może poza tym, że na pewno nie jest taki idealny :))
UsuńJak zwykle świetny :3 Rozwalają mnie te monologi Hinaci XD Przez ciebie moja rodzinka myśli że oszalałam tak szczerze się do ekranu :P I znowu zakończenie w takim momencie a do następnego rozdziału tak daleko :C
OdpowiedzUsuń~~Aya~~
Własnie wpisałam nową informację (w polu Plany), że jeśli nie wyrobię się do poniedziałku z napisaniem posta do Skorupy, to wstawię bonusowo kolejny rozdział Labiryntu :) Więc możliwe, że nie każę Ci tak długo czekać. Nie wiem tylko, czy to dobry pomysł (intensywnie myśli). Co jeśli Twoja rodzinka, po zdwojonej dawce przemyśleń Hinaty, wyśle Cię do lekarza, a ja dostanę rachunek na leczenie? ;p Pamiętaj, aby nie dać zakuć się w kaftan, bo bardzo by mi Cię tu brakowało, gdybyś nie mogła nic napisać.
UsuńNo i oczywiście cieszę się, że Ci się podoba.