czwartek, 19 listopada 2015

Labirynt Luster - Rozdział 8



Jak tylko odzyskałam świadomość, miałam nadzieję, że to tylko sen. Niestety, to najprawdziwsza prawda. Jestem w Aquaparku w pomieszczeniu ratowników. Przy mnie siedzi pani w czerwonej koszulce z logiem ośrodka. Niech mnie ktoś stąd zabierze do domu, albo nie! Chcę do taty! Ratownicy kazali mi jeszcze chwilę tu zostać i poleżeć. Mam wielką nadzieję, że moi znajomi sobie poszli. Nie chcę spotkać żadnego z nich. Nie jestem gotowa by stanąć twarzą w twarz z Nieznajomym. Po cholerę ja tu przyszłam? Ach słodka niewiedzo, czemuś mnie opuściła?
Trzeba działać! Chciałam jak najszybciej zakończyć to spotkanie. Wyszłam z pomieszczenia ratowników. Nie planowałam się rozglądać za towarzystwem, tylko od razu szłam w stronę szatni. Muszę stąd wyjść, zaczerpnąć powietrza i w samotności zastanowić się co dalej. Za drzwiami nikogo nie spotkałam, a gdy tylko usłyszałam moje imię, szłam dalej udając głuchą.
- Stój Terumi, albo na głos powiem coś, czego możesz bardzo pożałować! - Wkurzyłam Sakurę. No po prostu pięknie! Jestem między młotem a kowadłem. Mimo wszystko się zatrzymałam i odwróciłam. Całe szczęście szła sama. - Gdzie ty się wybierasz?! Chciałaś dać nogę?
- Muszę wracać do domu.
- Tak bez słowa?! Co się z tobą ostatnio dzieje? Masz niepowtarzalną okazję na zdobycie Naruto, a zamiast tego uciekasz? Nie tak się umawiałyśmy! W tej chwili wracasz ze mną do chłopców!
- Nie mogę. Źle się czuję i chcę stąd wyjść. - Popatrzyła się na mnie ze skrzywioną miną.
- A twoje złe samopoczucie nie ma czasem czegoś wspólnego z Uzumakim?
- Nie. - Och gdybyś tylko wiedziała, że to wyłącznie sprawka mojej głupoty i starszego Uchihy, to nie dałabyś mi żyć. Dlatego nie możesz się dowiedzieć! Ukryję to przed tobą tak samo jak moje prawdziwe nazwisko. No to do dzieła! Maska kłamczuchy na twarz! - Wiesz, że nie chciałam tu przyjść i to nie ze względu na Naruto. Obiecałam Kibie, że dziś przyjdę do schroniska. Chcę spędzić trochę czasu z Rambem, bo w tygodniu rzadko go odwiedzam, dlatego proszę nie naciskaj na mnie. Jak nie zaczerpnę zaraz świeżego powietrza, to znowu zemdleję. - Mam skruszoną i błagalną minę. To działa prawie zawsze. Mam nadzieję, że teraz też podziała. Sakura toczy woje w swojej głowie. Waha się, a to już daje mi pewne szanse, na wygranie tej bitwy.
- Może cię odprowadzić?
HURAAA!!!! Słodkie oczka, a’la kot ze Shreka podziałały. Tylko się nie zaśmiać, bo plan runie.
- Sama pójdę. Skoro mnie nie będzie, to chociaż ty im dotrzymaj towarzystwa. - Ponowne wahanie, ale teraz jestem już pewna jej odpowiedzi. W grę wchodzi spędzenie czasu z Sasuke. Nie ma takiej siły, która by ją wyciągnęła z aquaparku.
- Dobra, ale w razie czego, to masz dać mi znać i bądź grzeczna.
- Ja zawsze jestem grzeczna. - Hinata ty wstrętna kłamczucho!! W zeszły weekend przebiłam nawet Różową Burzę. Na serio ze mną jest coś nie tak.
- Idź, ale nie myśl, że to ci ujdzie na sucho. Będziesz musiała mi to jakoś wynagrodzić.
- Wynagrodzę. - Uśmiechnęłam się.
Udało mi się. Odeszłam zadowolona. Zostało mi jakieś dwadzieścia metrów do szatni. Byle tylko nie spotkać po drodze Nieznajomego, który dziś stracił prawo do tego tytułu. Idę z nieco lżejszym sercem. Nie wiem czy pójdę do schroniska. Raczej zabunkruję się w domu. Minęłam zakręt i wpadłam na kogoś. Wpadłam? A może to ten ktoś tu na mnie czekał?
- Wszystko w porządku? - Spojrzałam przestraszona w czarne oczy. Itachi rękoma delikatnie trzymał moje ramiona, zupełnie tak samo jak na betonowym placyku, gdy chciał abym z nim została.
Jak ja mogłam tego nie dostrzec od razu? Teraz nawet jego głos wydaje mi się znajomy. Odwróciłam spojrzenie od niego.
- Tak. - Nie chciałam z nim rozmawiać , nie byłam na to gotowa. Chciałam go minąć i wyjść, licząc że nie będzie mi tego utrudniał. Bałam się, że jeśli za długo będę zwlekać, to powtórzy się sytuacja sprzed chwili. Moje nogi już robiły się niepokojąco wiotkie.
- Wychodzisz już? - Jego głos zabrzmiał dość dziwnie. Chyba nie tego się spodziewał.
- Tak. - Unikałam jego spojrzenia. - To cześć. - Ponownie skierowałam się do szatni. Zostało mi do przejścia zaledwie kilka kroków, ale on złapał mnie za nadgarstek i powstrzymał.
- Odwiozę cię do domu. - Co za koleś?! Nawet nie zapytał, tylko stwierdził, tak jakby mógł decydować za mnie. Skąd wie, że chcę udać się do domu? I to jeszcze z nim? Wykluczone!!
- To nie będzie konieczne. Poradzę sobie sama.
Spokojnym krokiem weszłam do szatni. Moja ciekawość zwyciężyła i widziałam kątem oka jak i on wchodzi do męskiej szatni. Teraz liczył się czas. Dziękowałam w duchu Sakurze i jej pomysłowi, na nie branie prysznica przed wejściem. Przebieranie się nie wchodziło w rachubę. Ubrania pośpiesznie wciągnęłam na strój kąpielowy. Wszystko robiłam w bardzo szybkim tempie. Do kasy podbiegłam, położyłam aż za dużo pieniążków i uciekłam. Biegłam nawet wtedy, gdy byłam już na dworze. Pozwoliłam sobie na postój, dopiero gdy czułam, że jestem już wystarczająco daleko. Spokojne kroki skierowałam do najbliższego parku. Usiadłam na ławeczce. Tu w końcu mogłam odetchnąć z ulgą. Tu mnie nikt nie znajdzie.
Jestem kretynką!! Teraz jak o tym pomyślę, to sama powinnam dojść do odpowiedzi na początku tygodnia. Kto lepiej mógłby wiedzieć jak przedostać się przez las, gdzie przeskoczyć rzeczkę, jak otworzyć drzwi od piwnicy, przejść w kompletnych ciemnościach na piętro bez błądzenia po drodze, odnaleźć pokój i koszulkę na zmianę, jak nie jeden z domowników? Wszystko układa się w jedną spójną całość. Zastanawiałam się, czemu Sasuke nas nie wyrzucił. Odpowiedź jest prosta. To nie był jego pokój! Że też od razu się nie domyśliłam. IDIOTKA !! O zgrozo! Przecież wszystko wskazywało na niego od samego początku! Jak mogłam podejrzewać, że Nieznajomym jest Kankuro? Przecież sam mi mówił, że lubi grać w kosza, a nie w piłkę nożną. Koszykarzy jest mniej niż piłkarzy i wszyscy są starsi. Nie wiem czy Sasuke w ogóle z którymś się przyjaźni poza bratem. Odpowiedź była na wyciągnięciu ręki, a ja jej nie widziałam. KRE-TYN-KA!! Wypowiadając to jedno słowo, pięścią uderzałam w czoło.
Czy on wie, że ja jestem tą dziewczyną, którą poznał tydzień temu? Nic nie powiedział, może on też nie pamięta. Mam nadzieję, że się spił i urwał mu się film. Tylko czemu zaprosił nas na gokarty? Czemu zaproponował wypad do aquaparku? Wiedział, że lubię pływać. Czy to oznacza, że on wie kim jest Niewidzialna? A jeśli wie, to co to z kolei oznacza dla mnie?

Tak jak przypuszczałam, zabunkrowałam się w domu. Miałam nieodpartą ochotę zadzwonić do szefa ochrony i powiedzieć, że chcę jechać do rezydencji taty. Tam mogłabym w spokoju popływać i odciąć się od ludzi z tego miasta. Tylko to mogłoby wywołać pytania, na które ja nie chcę udzielać odpowiedzi. Ciekawe czy tata już wie, że nie nocowałam w domu w zeszły weekend. Pewnie raport z tego dnia już dawno leży u niego na biurku, ale skoro nic nie mówi, to chyba nie jest zły? Może mi się upiecze. W końcu nawet on był młody i też czasami robił coś głupiego. Z tego co mi się o uszy obiło, to niezły był z niego wywijas.
Niedzielę przeleżałam w łóżku. Rozmawiałam z Hanabi przez telefon. Musiałam jej wytłumaczyć, czemu mam taki wisielczy humor. Powiedziałam o tym, że byłam w aquaparku z Naruto i zemdlałam. Nie przyznałam się z jakiego powodu, bo ona też nie może wiedzieć. Nie zdradziłam obecności Itachiego z nami. Jeśli nie będę nic o nim mówić, to nie pojawią się pytania, które zbyt sprytnie poprowadzone, mogą wciągnąć mnie w niezłą kabałę. Hanabi zbyt dobrze wyłapuje moje słowa. Przed nią dużo trudniej coś ukryć, niż przed Sakurą. Dlatego moja siostra dobrze wie o mojej słabości do Naruto. Nie uwierzyła, że moja utrata przytomności jest powodem mojego stanu. No cóż, mam i na to radę. Jak tylko powiedziałam, że on ewidentnie świruje do Sakury, Hana zaniemówiła. Hinata kłamanie wchodzi ci w krew! Cieszę się, że zataiłam to wcześniej przed nią. Tylko dzięki temu, uratowałam się dzisiaj. Z drugiej strony nie wiem czy się martwić, czy świętować. Właściwie to nie okłamałam Hanabi, po prostu pozwoliłam jej myśleć, że to mnie martwi i dołuje. A jak jest naprawdę? Fascynacja Uzumakim zeszła nieco na bok. Dalej się w nim podkochuję, tylko teraz mam nieco inne problemy na głowie. Jak tylko rozwiążę sprawę z Uchihą, to dalej będę mogła skrycie marzyć o Naruto. Nie martwię się jego słabością do Sakury. Ona nie widzi nikogo prócz Sasuke, więc nie zwiąże się z moim bóstwem. Gdy Różowa Burza zrealizuje swój plan, na zdobycie bruneta, ja będę miała drogę wolną do blondyna. Moje przemyślenia mnie rozwaliły. Śmiałam się na głos. Droga wolna do Naruto! No super, tylko co ja w związku z tym będę mogła zrobić? Przecież i tak nie będę miała odwagi, by choćby do niego podejść. Zanim zrobię pierwszy krok, to on już będzie spotykał się z kimś innym. Ach Hinata! Ty powinnaś się leczyć!

Weekend się skończył, czas wracać do rzeczywistości. Idę do szkoły niepewnym krokiem. Nie chciałabym dziś się natknąć na starszego Uchihę, ale czy to jest w ogóle możliwe? Przecież chodzimy do tej samej szkoły. Dziś też chciałam być niewidzialna. Włosy zaplecione w warkocz, luźna bluza i czarne spodnie. Nie mogłam się oprzeć i założyłam na głowę czapkę z daszkiem. Chciałam jeszcze wsadzić okulary na nos, ale to by już było podejrzane. Specjalnie wyszłam później, by wejść do szkoły równo z dzwonkiem. Nie spodziewałam się, że aż tyle ludzi woli przychodzić na ostatnią chwilę. Zostało mi jakieś dwieście metrów do szkoły, gdy koło mnie przyjechał srebrno-czarny motor. Coś mnie tknęło. Stanęłam i widziałam, jak z niego zsiada chłopak, zdejmuje kask i ręką zaczesuje niesforne kosmyki włosów. Czy on zawsze musi być tam gdzie ja? Teraz muszę poczekać, aż wejdzie do szkoły. Nie rozglądał się, tylko od razu poszedł w stronę wejścia. Całe szczęście! Powolnym krokiem ja również udałam się w tą samą stronę. Zdjęłam czapkę. Cieszyłam się, że ją miałam, bo może dzięki niej Itachi mnie nie zauważył. A może ja przesadzam? Poznaliśmy się w czwartek, a nie przypomniałam sobie, bym  go widziała w piątek. Jestem tak mało znaczącą osobą, że może nie będzie chciał, aby ktoś myślał, że się znamy.

Za chwilę zacznie się czwarta godzina lekcyjna, a ja nie natknęłam się jeszcze na Uchihę. Nie wiem czy to przypadek, czy też mój spryt, bo jak tylko mogę, to chowam się w łazience. Sakurze powiedziałam, że chyba naziębiłam pęcherz, bo co chwila chce mi się siku. Całe szczęście nie chodzi za mną, tylko pełna wyrozumiałości o nic więcej nie pyta. Ile to różnych historii się tu nasłuchałam. Szkolny kibel jest prawie jak konfesjonał. Laski przychodzą tu i gadają na wszystkie tematy, nawet wstydliwe. Do pomieszczenia weszły jakieś dziewczęta. Mogłabym je nazwać wyniosłe damy, bo głosy miały nienaturalnie uniesione.
- Co za upierdliwe babsko! Uwzięła się na mnie, bo jest brzydka i zazdrości mi urody! Jak tylko skończę szkołę, to jej powiem co o niej myślę i gdzie sobie może wsadzić te swoje uwagi! - Nazwę tą dziewczynę Ropucha, bo jej głos najbardziej mi się z tym zwierzątkiem skojarzył.
- Nie masz co się nią przejmować. Za rok nas tu nie będzie, więc będzie mogła ci podskoczyć. - A to będzie Żmija, bo pasuje do Ropuchy. Team idealny! Siedziałam ukryta w kabinie i z nudów podsłuchiwałam. Nie planowałam tego, po prostu nie dało się ich zagłuszyć.
- Podskoczyć? - To chyba Ropucha się zaśmiała, ale nie jestem pewna, poznałam tylko, że to ona przemawiała. - Taki kurdupel jak ona? Musiałaby na drabinę wejść, aby się ze mną zrównać wzrokiem.
- Dokładnie! Nie mówmy już o niej. Powiedź lepiej jak ci się układa z Itachim. - O zgrozo!!! Nawet w damskiej toalecie nie można się przed nim ukryć! Załamka!!! Chyba powinna wyjść. Nie chcę poznać żadnych informacji na jego temat.
- Poluje! - Ropucha zaczęła mówić z niezadowoleniem, a ja choć już wstałam, to nie otworzyłam drzwi. To jedno słowo mnie powstrzymało, a właściwie to chęć poznania jego znaczenia.
- Kto tym razem jest na celowniku? - Żmija odpowiedziała jej z wyrazem politowania.
- Chyba nie ma żadnego konkretnego celu. W sobotę bawił się kilkoma gówniarami. Pewnie którejś z nich złamał serce.
- Ale przynajmniej będzie miała co wspominać. Naznaczona przez Uchihę. Nie jesteś zazdrosna?
- Ja? - Parsknięcie odbiło się od ścian. - Proszę cię! Współczuję tylko tym idiotkom, co pchają mu się do łóżka, licząc na wielką miłość. One wyobrażają sobie bóg wie co, a on na drugi dzień nawet nie pamięta ich imienia.
Rozbrzmiał dzwonek na lekcję i dziewczęta wyszły z łazienki. Czy ja jestem jedną z idiotek o których one właśnie mówiły? No nie do końca, bo ja nie liczę na wielką miłość, ja chcę po prostu więcej go nie spotkać. Poszłam pod klasę zanurzona we własnych myślach. Akurat wszyscy wchodzili do środka. Lekcja języka japońskiego zleciała mi szybko. Nie mogłam się skupić na tym co się na niej działo. Nauczycielka wybrała kilka osób, między innymi Sakurę, i kazałam im czytać wiersze, a my mięliśmy słuchać uważnie. Za tydzień mamy napisać sprawozdanie z tej lekcji. Nie mogłam się skupić. W głowie miałam mętlik. To co powiedziała Ropucha nie dawało mi spokoju. On teraz poluje. W sobotę po aquaparku poszedł na imprezę i tam bawił się z innymi dziewczynami. Czy to oznacza, że jakaś inna nastolatka przeżywa coś takiego jak ja? Czy ona też obudziła się w jego łóżku naga? Czy jest możliwe, że ja jestem tylko jedną z wielu, która nic dla niego nie znaczy? A może on nie wie, że to ja jestem Niewidzialną i nieświadomy tego, teraz poluje na mnie? Na mnie? Za dużo sobie wyobrażam. On zaproponował mi odwiezienie do domu, to nie oznacza że jestem na jego celowniku. Hinata, świat nie kręci się wokół ciebie! Pewnie Ropucha ma racje, a Uchiha nawet nie pamięta jak mam na imię.

Tym razem nie poszłam schować się do łazienki. Tam nie jest bezpiecznie. Nie chcę usłyszeć nic więcej. Razem z Sakurą poszłyśmy na dwór. Jest duża przerwa, więc możemy zjeść na spokojnie. Na tyłach szkoły jest mały park, gdzie znajduje się pełno ławek. Usiadłyśmy na jednej z nich i zaczęłyśmy rozmawiać. W połowie przerwy dosiadł się do nas Naruto. Sakura nie była tym faktem zachwycona, bo przyszedł sam, ale po wymownym spojrzeniu na mnie, odpuściła. Haruno i Uzumaki nie mogli dojść do porozumienia. Sprzeczali się o drobnostki. To było bardzo zabawne. Dzięki nim oderwałam się od niemiłych myśli. Różowa Burza w końcu się pożegnała i stwierdziła, że nie będzie się z nim dłużej użerać, a teraz jak chce, to niech mnie  wkurza. Naruto się skrzywił. Chwilę ze mną posiedział i sam też odszedł. Za bardzo mnie onieśmiela, abym mogła z nim swobodnie rozmawiać.
Przerwa się kończyła, to też i ja ruszyłam w stronę szkoły. Zanim dotarłam do budynku, przede mną stanął Itachi. Tak bardzo nie chciałam go spotkać, a on akurat w tej chwili pojawił się znikąd. Dlaczego?


 * * * * *

W tym tygodniu szybciej, bo na weekend wyjeżdżam, więc mogłabym nie mieć czasu na publikację.
Rozdział nieco dłuższy od poprzedniego (całkiem przypadkiem). Wiem, że nie powalam ilościom tekstu (w porównaniu do niektórych piszących). Mogłaby wstawiać po dwa posty naraz, albo częściej, ale wtedy szybko się skończy to co mam i jetem pewna, że z pisaniem trzech opowiadań na raz sobie nie poradzę :(( Już teraz bardzo zaniedbuję Pośród Gwiazd, z czego nie jestem zadowolona.

Cyan Hotel, masz niepowtarzalną umiejętność rozszyfrowania moich pomysłów. Pewnie nic Cię nie zaskoczyło, ale ciekawa jestem czy przewidzisz dalszy rozwój wydarzeń :))

Na koniec odwołam się do ankiety. Kończy się 27 listopada o 20:20. Do tego czasu jeszcze wszystko może się zmienić, ale ja na to nie mam wpływu, tylko Wy. To też śmiało ;)


6 komentarzy:

  1. Zobaczyłam właśnie że dodasz rozdział w czwartek i jest zapowiedź więc wchodziłam co 5 minut na twojego bloga aby zobaczyć czy cuś się nie pojawiło xD
    Tu już jest jak dla mnie trudniej Hinata jest w takim momencie gdzie nie chce mieć do czynienia z nieznajomym zapewne jeżeli będzie dla niej miły ona pomyśli że do z powodu tego iż chce ją zaliczyć. Coś Mi się wydaje że Itasiu jednak taki nie jest i rozpozna swoją Niewidzialną co raczej nie będzie taki trudne zważywszy na to iż Hinać się spił a nie on... Rozdział jak zwykle cudowny co pewnie wiesz ale autorowi trzeba schlebiać aby wiedział jaki jest świetny. Przepraszam za tak częste powtarzanie "iż" i "że" ale po tak wspaniałym rozdziałku języka Mi w gębie zabrakło" Oczywiście jest za krótki ale to jednak wina tego że tak szybko czytam :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszem i wobec ogłaszam, że dostajesz tytuł: Jedenastego Bystrzaka Widmo :)) Co prawda, nie pojawisz się w opowiadaniu, ale tytułu nikt Ci nie zabierze :))
      Aby zrozumieć o co dokładniej biega, będziesz musiała uzbroić się w cierpliwość i poczekać.
      Dlaczego Ci go daję? Samo mi się nasunęło po zebraniu wszystkich Twoich wypowiedzi do kupy. Pewna osoba wytłumaczy w jednym z rozdziałów co trzeba zrobić, aby dostać się to tej grupy :)))
      Ze mną jest tak, że po prostu uwielbiam dawać podpowiedzi do tego co próbuję ukryć przed czytelnikami. Jeśli dobrze się poskłada dwa zdania z dwóch różnych rozdziałów, to można poznać odpowiedź, czy Itachi jest nieświadomy czy też świadomy tego kim jest Niewidzialna :) To mała podpowiedź z mojej strony, gdybyś chciała rozwiązać tą zagadkę wcześniej.

      Piszesz, że rozdział jest cudowny. Bardzo mnie to cieszy i możliwe, że Cię zaskoczę, ale nie mogłabym powiedzieć, że to wiem. Zanim nacisnęłam przycisk, aby go opublikować, autentycznie się zestresowałam. Miałam wątpliwości czy się spodoba i obstawiałam, że raczej rozczaruję niż zachwycę. Dlatego bardzo się cieszę, że Ci się podoba.
      Każdy lubi być chwalony, zwłaszcza gdy robi coś, co jest mega wielkim wyzwaniem i to mu się udaje. Dla mnie pisanie to coś, o co nikt by mnie nigdy nie posądził, bo jestem typowym umysłem ścisłym, z wybujałą wyobraźnią. Co więcej, jako jeden z dyslektyków solę błędów tysiące i dziwie się, że jeszcze nikt mnie tutaj za to nie zlinczował (widocznie słowniki w kompie dobrze sobie radzą)
      Nie przepraszaj za swoją pisownię, bo mi to kompletnie nie przeszkadza. Komentarz, to komentarz. Jaki by nie był, to super że jest!
      Szybkie czytanie to zaleta, o ile robi się to ze zrozumieniem. W Twoim wypadku nie wątpię, że radzisz sobie z obiema tymi rzeczami znakomicie. Gratuluję, bo u mnie z tym pierwszym gorzej :)))

      Usuń
  2. Fajny rozdział. :) Bardzo szybko i przyjemnie się czytało. Jestem ciekawa, co kombinujesz z życiem prywatnym Itachiego i jak zakończy się to spotkanie . Czekam na dalszy rozwòj zdarzeń, pozdrawiam, życzę weny, czasu i chęci :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz i miłe słowa. Popsułabym zabawę, gdybym powiedziała co kombinuję, dlatego nic nie zdradzę co do życia Itachiego. No może poza tym, że na pewno nie jest taki idealny :))

      Usuń
  3. Jak zwykle świetny :3 Rozwalają mnie te monologi Hinaci XD Przez ciebie moja rodzinka myśli że oszalałam tak szczerze się do ekranu :P I znowu zakończenie w takim momencie a do następnego rozdziału tak daleko :C
    ~~Aya~~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Własnie wpisałam nową informację (w polu Plany), że jeśli nie wyrobię się do poniedziałku z napisaniem posta do Skorupy, to wstawię bonusowo kolejny rozdział Labiryntu :) Więc możliwe, że nie każę Ci tak długo czekać. Nie wiem tylko, czy to dobry pomysł (intensywnie myśli). Co jeśli Twoja rodzinka, po zdwojonej dawce przemyśleń Hinaty, wyśle Cię do lekarza, a ja dostanę rachunek na leczenie? ;p Pamiętaj, aby nie dać zakuć się w kaftan, bo bardzo by mi Cię tu brakowało, gdybyś nie mogła nic napisać.
      No i oczywiście cieszę się, że Ci się podoba.

      Usuń