W gabinecie szefa rozbrzmiał dźwięk telefonu Obito.
Hinata spojrzała na wyświetlacz. Przez chwilę zastanawiała się czy nie odebrać,
bo dzwonił Itachi. Ostatecznie wolała nie ryzykować. Gdy usłyszała, że teraz
dzwoni jej firmowy telefon, podbiegła od razu.
- Słucham.
- Hyuga, chono do kuchni. Tylko szybko!
Od razu odłożył słuchawkę. Dziewczyna poszła do nich.
Obaj Uchiha nie wiedzieli jak zabrać się za podgrzanie pizzy. Obito włożył
kawałek, ale nie zdjął foli aluminiowej. Gdy zaczęło im strzelać za ochronną
szybką, postanowili wezwać pomoc. Dziewczyna była zdziwiona, że nie znali
podstawowej zasady korzystania z mikrofalówki.
- Nigdy nic nie podgrzewaliście sami? - Była tak
zaskoczona, że pytanie samo wyszło z jej ust.
- Jakoś tak wyszło. - Z uśmiechem odpowiedział jej
Itachi.
- Mamy od tego ludzi, co nie Hyuga? - Obi ruchem głowy
machnął w stronę dziewczyny.
- Mnie? - Nie wiedziała czy ma się cieszyć, czy
kłócić, że tak nie jest.
- Obito na studiach zawsze potrafił kogoś
zorganizować, aby przygotował nam jedzenie. Teraz chodzimy do restauracji.
- Studiowaliście razem?
- Całe pięć lat w jednej grupie i tym samym pokoju.
- Pierwszy kawałek dla mnie. - Obito odciągnął kuzyna
za szlufkę spodni i sam stanął koło dziewczyny. - Pośpiesz się, Hyuga. - Złapał
za kostkę apetycznego mięsa i wsadził sobie do ust.
- Nie podjadaj. - Klepnął go w ramię drugi Uchiha.
- Cicho, bo nie dostaniesz ani gryza!
- Jest dużo, starczy dla was obu. - Dziewczynę bawiło
zachowanie dwójki dorosłych mężczyzn.
- Mała, a co ty się rządzisz moją pizzą? - Obi pociągnął
Hinatę za pasmo włosów. - Jeszcze się zastanawiam czy w ogóle się z nim
podzielę czy nie.
Chociaż wcześniej nie chciał przyjąć od niej
poczęstunku, to teraz dziewczyna cieszyła się, że będzie jeść obiad
przygotowany specjalnie dla niego. Jego wesoły ton w jej stronę też ją cieszył,
bo zwiastował poprawę, której ona pragnęła.
- Twoja? Jeszcze mi powiedz, że sam ją zrobiłeś. -
Prezes przemówił z jawną drwiną.
- Sam ją dostałem. Zapytaj Hyugę, to ci potwierdzi.
Dziewczyna pokiwała głową w stronę prezesa.
- A dlaczego? - Pytanie Itachiego przestraszyło
Hinatę.
- Ty się nie interesuj, prezesiku. To sprawa między
mną i Małą.
Hinata wstawiła pierwszy kawałek do kuchenki. Itachi
naśmiewał się z kuzyna, że włożył z folią, przez co poszły iskry. Później oboje
próbowali sobie znaleźć sztućce. Obito psioczył na prezesa, że żydzi im na
sprzęty i on ma jeść beznadziejnym widelcem. Aby pokazać mu, jak bardzo jest
beznadziejny, zgiął go celowo. Za to Itachi powiedział, że potrąci mu z pensji
na nowy srebrny zestaw. Obito wyzwał kuzyna na pojedynek. Ciężko było uwierzyć
w to jak dwóch trzydziestolatków stanęło przed sobą, z tępymi nożami w
dłoniach. Każdy przyjął postawę do walki, a później odliczyli od trzech do
jednego i w tym samym momencie wyciągnęli drugą dłoń. Obito pokazał symbol
papieru, a Itachi nożyczek.
- Nóż kurwa mać! Czy ty zawsze musisz wygrać?
- Tak to już jest, gdy się jest geniuszem. - Prezes
ukłonił się pięknie obecnym osobom.
- Jaki z ciebie geniusz? Pewnie podpisałeś cyrograf z
diabłem.
Hinata wyjęła pierwszy kawałek. Spytała kto będzie go
jadł. Obito zarzucił rękę na ramię kuzyna i kazał dać temu, którego sama
wybierze jako fajniejszego. Postawił ją w niezręcznej sytuacji. Ona bez namysłu
dałaby wszystko Obito, ale nie chciała zdradzać przed nimi kogo woli. Ku ich
zdziwieniu przekroiła kawałek na dwie równe części i dała obu tłumacząc, że w
ten sposób będzie sprawiedliwie. Obito powęszył w lodówce. Znalazł ketchup i
sos czosnkowy. Jak to zwykle bywało, nie czuł oporów przed podebraniem komuś
jedzenia. Itachi uświadomił Hinacie, że jej przełożony zawsze tak robił na
studiach, a to były najlżejsze numery jakie wykręcał.
- Jaki najcięższy numer wywinąłeś? - Hinata zapytała
widząc, że przy kuzynie szef jest dużo bardziej otwarty.
- Ja byłem grzeczny, to on był wywijas. - Wskazał
nożem na chłopaka z kitkiem.
- Ja ci odpowiem. - Prezes wykazywał dużo większą chęć
do zwierzeń.
- Morda, gówniarzu! Nie ładnie kablować na starszych.
- Jaki gówniarz, staruchu?
- A wy nie jesteście w tym samym wieku? - Oboje spojrzeli
na Hinatę, po czym zaczęli się śmiać. - Co ja takiego powiedziałam?
- Ten gówniarz dopiero na drugim roku mógł sobie kupić
legalnie piwo. - Obito odezwał się przerywając śmiech. - To nasz mały cudowny
geniusz, który zaczął studia w wieku siedemnastu lat.
Hinata spojrzała na prezesa z uznaniem.
- Jakbyś nie był taki leniwy, to też być mógł uchodzić
za geniusza i nadgonić dwa lata do przodu. - Mężczyzna z kitką uniósł wysoko
brew.
- Wtedy nie byłbyś ulubieńcem dziadziusia.
- Wiesz jaki Obito wywinął mi numer? - Hinata skupiła
uwagę na prezesie, a Obito wywrócił oczami. - Ukradł moją legitymację...
- Ja ją tylko pożyczyłem! - Starszy przerwał mu przemowę.
- Ukradł i poszedł na egzamin wstępny na zarządzanie,
podając się za mnie. W akademiku przejął papiery z wynikami i na imieninach dziadka pochwalił się w moim imieniu, przy wszystkich, że się dostałem. Nawet
pokazał papier potwierdzający.
- Co ci się nie podoba? Dziadek cieszył się jak głupi.
- Obito wzruszył ramionami. - Zrobisz mi jeszcze jeden kawałek? - Zwrócił się
do Hinaty. Jego uśmiech i chęć do jedzenia pizzy, bardzo cieszył dziewczynę,
więc od razu zabrała się za spełnianie jego prośby.
- Ja też poproszę. - Drugi z mężczyzn uśmiechnął się do dziewczyny, po
czym ponownie wrócił do opowiadania. - Jasne, że się cieszył! W kółko
powtarzał, że ten który pójdzie na zarządzanie, przejmie dowództwo nad firmą. -
Hinata spojrzała zaskoczona na Itachiego. - Dokładnie to co myślisz. W
obawie, że dziadek zrobi z najstarszego wnuka, czyli z niego - wskazał nożem na Obito - prezesa, wkopał mnie w drugi kierunek studiów. A teraz ja jestem
jego szefem.
- Już się tak nad sobą nie użalaj. Dobrze ci idzie,
prezesiku. Powinieneś być mi wdzięczny. Trzy dni zakuwałem na ten durny
egzamin.
- O pół dnia za długo. Napisałeś na dziewięćdziesiąt
sześć procent, przez co ja miałem przechlapane, bo wykładowcy wyszli z
założenia, że jestem najmądrzejszy z całego roku.
Obito oparł czoło o zimną ścianę.
- Całe życie będziesz mi to wypominał? Zachowujesz się gorzej niż baba. - Westchnął ciężko, ale jego humor momentalnie się poprawił, gdy Hyuga postawiła przed nim kolejny pyszny kawałek.
Hinata, za namową szefa, zjadła razem z nimi. Gdy w
trójkę pochłaniali pizzę, mało co rozmawiali. Obito podkradł dziewczynie
wszystkie papryczki jakie miała na talerzu. Chciał tak samo zrobić kuzynowi, ale
w czasie kiedy on wbijał się w warzywo, stracił spory kęs mięsa, więc
odpuścił sobie polowanie.
- To jeszcze tyle zostało? - Obito przyjrzał się
blaszce, na której Hinata przyniosła mu obiad. Wolał sam narzucić temat, zanim
kuzyn rozkręci się bardziej i powie o innym jego numerze. - Piękniś też jest we firmie? Może dalibyśmy
mu resztki?
- Żartujesz? W domu siedzi. - Itachi powiedział to,
jakby to było niezwykle oczywiste.
- Co on tam robi? Plemniki wysiaduje czy co? -
Najstarszy z towarzystwa pokazał udawane oburzenie zachowaniem młodszego kuzyna.
- Ktoś musi przedłużyć nazwisko Uchiha, skoro my
zajmujemy się firmą. Nawet ma już dziewczynę.
Hinata przysłuchiwała się wyłącznie wymianie zdań po
między kuzynami.
- Znam ją?
- Sakura Haruno. Pracuje razem z nim w ekipie
Kakashiego.
- Pokaż telefon.
Itachi podał mu swojego smartphona. Obito wszedł z
niego w odpowiednie miejsce i znalazł CV dziewczyny.
- Nie no, trzeba go wysłać do okulisty. Jeśli
rozbudowę klanu powierzymy temu smarkaczowi, a on dalej będzie z tą laską, to
ja różowo to widzę i wcale nie oznacza to nic dobrego.
- Co ci się w niej nie podoba? - Itachi spojrzał na
kuzyna z lekkim uśmiechem.
- Co?!?! Ona ma różowe włosy! Wyobrażasz sobie Uchihę
w różowych kudłach? Jakbym miał na głowie coś takiego, to bym sobie w łeb strzelił.
- Geny Uchiha są silne. Prawie wszyscy mają czarne
włosy i oczy. Dzieci Sasuke też będą tak wyglądać.
- Wiesz co gówniarzu? Ja w końcu rozumiem dlaczego ty
nosisz długie włosy. Zrobisz z nich perukę dla małego Uchiha który wyskoczy w
brzucha różowej laluni. No po prostu geniusz! - Obito wykrzyknął na całą
kuchnię. - Wiedziałeś to już na studiach. Może moją przyszłość też znasz?
- Może i znam. - Itachi oparł się o blat z założonymi
rękoma. Jego uśmiech sugerował, że wie coś, o czego starszy Uchiha nie ma
pojęcia.
- Nie bajeruj, tylko wymyśl jak smarka odciągnąć od
tej laski.
- Sakura jest znajomą Hinaty, więc uważaj co mówisz. -
Prezes zwrócił mu uwagę.
- My się tylko znałyśmy, nie przyjaźniła się ze mną. -
Sprostowała dziewczyna.
- Ja wracam do pracy. Dzięki za obiad. - Palcem
wskazującym i środkowym Itachi dotknął do czoła Hinaty. Był bardzo uśmiechnięty
i zadowolony, gdy to robił. Po tem wyszedł.
- Wpadłaś mu w oko. - Obito wyrwał Hinatę ze stanu
zaskoczenia.
- Co? - Wielkie oczy dziewczyny wywołały wybuch
śmiechu u przełożonego.
- Nie w tym sensie. Po prostu cię polubił. Inaczej nie
pacnąłby cię w czoło. Ja też się zbieram. Dobra pizzą, Mała. - Obito potargał
ją po głowie.
Dziewczyna spojrzała na przełożonego ciesząc się z progresu,
który udało jej się osiągnąć. Została sama, ale bardzo szczęśliwa. Posprzątała
po jedzących. Ostatni kawałek pizzy schowała do lodówki i poszła do gabinetu, w którym znajdował się interesujący ją mężczyzna. Usiadła na krzesełku przed nim. Obito spojrzał na nią, uniósł
brew i czekał na to co chciała powiedzieć.
- Czy teraz pozwolisz mi pracować tak jak wcześniej?
- Nie. - Odpowiedział, po czym wrócił do pracy.
- Dlaczego? Co mam zrobić, abyś mi wybaczył? - Jej
głos zaczął się łamać.
Obito nie lubił płaczących kobiet, a dziewczyna przed
nim była o krok od tego. Odłożył wszystko co miał w dłoniach i skupił na niej
całą swoją uwagę.
- Myślisz, że nie daję ci więcej pracy, bo jestem zły
na ciebie? - Jej spojrzenie potwierdzało jego słowa. - Wściekłem się przede
wszystkim na siebie. Pracujesz tu najkrócej, a ja zawaliłem cię robotą, jakbyś
wszystko już wiedziała. Uczysz się i masz prawo się pomylić. To mój błąd, że
nie sprawdziłem wszystkiego przed wyjazdem. Dlatego ucz się dalej, ale na
spokojnie, bez siedzenia po godzinach.
- Nie zgadzam się. - Hinata patrzyła w dół. Nie miała
odwagi dłużej utrzymywać kontaktu wzrokowego. - Chcę pracować po godzinach, tak
jak wcześniej. Przez cały ten czas czułam się tak jak nigdy dotąd. Ty jesteś
duszą towarzystwa. Pewnie zawsze miałeś pełno znajomych i w jednym roku
zaliczyłeś więcej imprez, niż ja w całym swoim życiu. Gdy dałeś mi szansę, to
tak jakbyś otworzył przede mną drzwi do świata, w którym zawsze pragnęłam być.
Nie zabieraj mi tego. Proszę. Inaczej cały czas będę odnosiła wrażenie, że
zawiodłam i nie nadaję się na projektanta, choć wydaje mi się, że tylko to
potrafię.
Hinata dalej patrzyła w dół. Znowu się przed nim
otworzyła. W tym wszystkim nie podała jeszcze jednego powodu, który
zadecydował, że walczy. Ona pragnie spędzać więcej czasu z nim. Obito obserwował
ją i myślał nad tym co ma robić. Kobiety podchodzą do spraw za bardzo
emocjonalnie. Facet powiedziałby mu, że chce więcej roboty, albo pierdoli i nie
będzie się przykładał do tego co teraz robi. Minoru na przykład by mu pocisnął.
Kobiety są upierdliwe! Uchiha spojrzał na cztery teczki, które miał na biurku.
Miał to zlecić asystentowi, ale on niedługo się hajta, więc pewnie nie będzie
zadowolony z dodatkowej roboty. Wziął więc pierwszą z góry. Podsunął ją do
Hinaty.
- To coś, czego jeszcze nie robiliśmy. Klient zażyczył
sobie innowacyjne rozwiązanie, które mu się przyśniło. - Dziewczyna spojrzała
na przełożonego zaskoczona. - Nie patrz tak na mnie. Ja musiałem zachować
powagę, gdy mi to mówił. Wiesz jak było trudno? A jego wstępne rysunki? Wbiłem
sobie kluczyki w udo, aby wytrzymać przed wybuchem śmiechu. Zajmiesz się tym.
Ja stworzyłem koncepcję, a ty pociągnij temat dalej i zrób mi rysunek ogólny.
Tylko dokładnie, to ja bądź Kenji wrzuci to w program i sprawdzimy czy ma to
ręce i nogi. Jak jeden projekt będzie ogarnięty, to są jeszcze trzy podobne
obiekty.
Hinata otworzyła teczkę i spojrzała na przygotowane
dane.
- Dajesz mi ten projekt?
- Hyuga, czy ja niewyraźnie mówię? Bierz to i spływaj.
Za góra dwa tygodnie chcę mieć rysunek ogólny w wersji do dyskusji.
Ponownie oboje mięli sporo pracy, a Hinata siedziała
po godzinach. Starała się najbardziej jak to było możliwe, aby szef był
zadowolony. Po tylu miesiącach spędzonych pośród samych mężczyzn nabrała
pewności siebie. Uczucie które żywiła do przełożonego nieco się nasiliło, a ona
cieszyła się z każdego uśmiechu jakim ją obdarzył. Zauważyła też, jak bardzo
Obito jest łakomy na słodkości. Dlatego często kupowała cukierki i trzymała na
swoim biurku w miseczce. Uchiha co jakiś czas zachodził do niej i podjadał. Czasami
siadał na rogu jej biurka, twierdząc, że on patrzy, aby dobre rysowała, a sam
częstował się słodyczami. Niekiedy ktoś jeszcze się do nich przyłączał. Gdy
miska robiła się pusta, wszyscy wracali na swoje miejsca pracy. Kiedyś z rana,
Hinata znalazła w swojej miseczce kopertę z informacją, że to kasa na
cukierki. Oprócz sporego banknotu, była też karteczka z rysunkiem i opisem
jednego z ulubionych cuksów, jakie Obito chciałby znaleźć na jej biurku. Kupiła
je i zaniosła do niego. Gdy przyszedł, bardzo się ucieszył. Jak sęp rzucił się
na łakocie. Ostatniego cukierka zostawił i nie pozwolił nikomu ruszyć. On był
dla Hinaty. Gdy jej o tym powiedział, dziewczyna czuła się cudownie. Zaczęła
się śmiać, kiedy po zjedzeniu usłyszała, że ten kto bierze ostatniego, ten
napełnia do pełna. To było bardzo w stylu Obito, a ona właśnie do takiego
mężczyzny czuła wielką słabość. Uzupełniła mu miseczkę, ale on całą zawartość
zaniósł i wsypał do jej naczynia. Stwierdził tylko, że lepiej smakują podkradane, niż
swoje i puścił jej oczko. Ten drobny gest, dla niego nic nieznaczący, jej
przyspieszył bicie serca. Hinata nie liczyła na wielką miłość. Była pewna, że
będzie tak jak z Naruto. Uchiha był osiem lat starszy od niej i wątpliwe, by
kiedykolwiek zwrócił uwagę na kogoś takiego jak ona. Wszystko dlatego, że nie potrafiła sama w siebie uwierzyć.
* * * * *
Miałam dodać posta koło południa, ale w sumie mogę i teraz. Miłego czytania :)))
Jako, że w tej historii zakończenia nie sugerują co może się wydarzyć później, wprowadzę mini spojler.
W następnym rozdziale do Obito przyjdzie bardzo atrakcyjna kobieta.
Jako, że w tej historii zakończenia nie sugerują co może się wydarzyć później, wprowadzę mini spojler.
W następnym rozdziale do Obito przyjdzie bardzo atrakcyjna kobieta.
Widzę ,że jednak wykombinowałaś jak ich połączyć! :) Jak widzę już zaczyna się ocieplanie relacji! Fajnie by było zobaczyć cuś z punktu widzenia Obito kiedy będzie się robić między nimi goręcej :) Cudaśny rozdział <3 Życzę dużuo weny :)
OdpowiedzUsuńA no ociepliły się i będą dalej się ocieplać :) Mam dziś dobry humor, więc zdradzę coś więcej. Przełom nastąpi za sprawą słodyczy :)))
UsuńJak zaczynałam publikować to opowiadanie, to miałam gotowe 6 rozdziałów. Został mi ostatni z gotowców, a później będę musiała zapisać w słowach swoje myśli. Wezmę pod uwagę Twoją sugestię. Na pewno pojawi się wersja z punktu widzenia Obito, tylko nie od razu i nie w świetle wszystkich faktów. Całość będzie bardziej zrozumiała, gdy wyjaśni się kwestia Rin.
Stosujesz zasadę przez żołądek do serca? :)
Usuńhehe :)) w tym przypadku, to chyba bardziej pasowałoby: przez łakomstwo do pożądania :))
UsuńDobra, tym razem pojedziemy w punktach. Więc:
OdpowiedzUsuń1. Czytanie o pizzy, kiedy zegarek wybija północ, to zło. Zrobiłam się głodna, baaaardzo głodna. Już nawet czułam w nozdrzach zapach świeżo upieczonego ciasta i stopionego sera, ale...
2. Kiedy przeczytałam wzmiankę o SasuSaku, szybko straciłam apetyt. Nie wiem, czy istnieje coś, czego nienawidzę bardziej niż tej pary. A co za tym idzie...
3. Moje dwa ulubione fragmenty w tym rozdziale, to:
- "Nie no, trzeba go wysłać do okulisty. Jeśli rozbudowę klanu powierzymy temu smarkaczowi, a on dalej będzie z tą laską, to ja różowo to widzę i wcale nie oznacza to nic dobrego."
- "Nie bajeruj, tylko wymyśl jak smarka odciągnąć od tej laski."
4. A Obito jeszcze bardziej zyskał w moich oczach. Jakieś co najmniej + milion punktów :D
Koniec punktowania.
Co mi się jeszcze podobało, to dojrzałość, którą w gruncie rzeczy cechuje się Uchiha, a której na co dzień nie ukazuje. Zaimponował mi przyznaniem przed Hinatą, że za całą sytuację wini przede wszystkim siebie. Bardzo na plus. Widać, że prócz niemożliwego żartownisia, w tej postaci kryje się również dojrzały i inteligentny mężczyzna :-)
Hinaty niestety wciąż nie trawię, cóż poradzić. Swoją drogą to ciekawe doświadczenie, czytać opowiadanie i zamiast kibicować głównej parze, trzymać kciuki, by się nie zeszli, pierwszy raz tak mam :D. A sio, Hinata, sio! Trzymaj się od niego z daleka!
Matko, ja naprawdę kocham ten twój "spam", jak to nazwałaś przy pierwszym rozdziale Skorupy.
UsuńTo zdanie: "Widać, że prócz niemożliwego żartownisia, w tej postaci kryje się również dojrzały i inteligentny mężczyzna :-)" no strzał w dziesiątkę. Taki właśnie miał być. Z zewnątrz niemożliwy, a w środku dojrzały. Obito, który uśmiechem maskuje wszystko czego odkryć nie chce przed światem :) którego można kochać i nienawidzić jednocześnie i którego chce się więcej i więcej
Co do Hinaty, to taka tu jest i tego już nie zmienię. Może ją chociaż zaczniesz tolerować, a może to się nie uda, ale ja uważam, że oni do siebie pasują, tylko tego jeszcze na tym etapie nie widać.