Muszę jak najwięcej się
nauczyć, bo dziś idę na tańce do klubu. Chciałam się wykręcić, ale Sakura mnie
przygwoździła. Dzisiejsza impreza ma być rekompensatą, za ucieczkę z Aquaparku.
Czemu jej wtedy obiecałam, że jakoś jej to wynagrodzę? To było głupie i dziś
muszę ponieść konsekwencję. Myślałam, że uda mi się coś wykombinować, ale po
piątkowym treningu piłki nożnej, na który Sakura mnie wyciągnęła, moje nadzieje
upadły. Haruno i Uzumaki wymusili moją obecność. Jak zostałyśmy same, to
podjęłam jeszcze jedną próbę i wtedy poległam. Nie mam już wyboru, ale skoro
Różowa Burza teraz wykorzystała koło ratunkowe w postaci mojego wynagrodzenia,
to nie może go użyć w przyszłości. No cóż, uczę się dalej, choć po tych kilku
godzinach nie czuję się ani trochę mądrzejsza. Poprosiłabym Nejiego, ale jak on
się dowie, że tak słabo mi idzie, to od razu będzie przekonywał ojca, na mój
powrót do mojego dawnego życia. Dlatego trzeba brać się w garść i działać. Może
pogadam z Naruto? Humanistą jest słabym, za to typowo ścisły z niego umysł i z
matmy jest dobry. Fajnie byłoby mieć takiego nauczyciela. Będę się uczyć
wytrwale, a jak będzie sprzyjająca sytuacja to poproszę Naruto o kilka lekcji.
Mam teraz więcej odwagi, gdy jest blisko mnie, więc trzeba to wykorzystać.
Sakura zadzwoniła, żebym
już przyszła. Mam u niej nocować. Ech!! Znowu to samo. Dobrze wiem, jak to się
skończy. Taksówką wrócę do domu SAMA. Sakura się spije i na swoim wewnętrznym GPS’ie
pójdzie do domu beze mnie. Trochę mnie to bawi. Już tyle razy tak zrobiła, a
mimo tego cały czas się łudzi, że następnym razem będzie inaczej i wciska mi
kit, że tym razem wrócimy razem. Ona w tej kwestii jest po prostu
niereformowalna.
Jak tylko weszłyśmy do
klubu, to Naruto pojawił się przy nas. Przystojniak z niego. Zabrał nas do
swojego stolika. Sakura usiadła między mną i Naruto z kurwikami w oczach. Nie będziemy
tu zbyt długo, właściwie już powinnyśmy wyjść, zanim Różowa Burza zagrzmi i
zacznie rzucać piorunami. Dlaczego? Bo naprzeciwko nas siedzi Sasuke z
przyklejoną do jego ramienia Ino. Blondynka wie o słabości Sakury do Sasuke,
dlatego specjalnie, by zdenerwować moją przyjaciółkę, obściskuje się z Uchihą.
- Co ona tu robi? -
Rozzłoszczona Haruno zapytała Uzumakiego.
- Sasuke ją zaprosił.
- Czemu nic mi o tym nie
powiedziałeś? - Wysyczała mu do ucha. To już bardzo zaawansowane stadium jej
zdenerwowania. Trzeba ją stąd zabrać.
- Sakura, ja się nie
czuję za dobrze. Może wrócimy do domu? - Musiałam zareagować i ją stąd zabrać,
zanim dziewczęta rzucą się sobie do gardeł.
- Jak to iść? Dopiero co
przyszłyście. Nie wychodźcie. - Naruto chciał nas zatrzymać.
- Muszę się napić! -
Sakura wstała, a ja razem z nią i szłyśmy w stronę znaną tylko różowłosej.
- Zaczekajcie! Chyba nie
chcecie się teraz zmywać. Sakura, co się stało? - Złapał ją za rękę i tu
popełnił duży błąd.
Sakura przywaliłam mu
wolną ręką w brzuch, aż się lekko zgiął.
- Słuchaj Uzumaki!
Odpierdol się w końcu ode mnie! Nie jestem zainteresowana twoim towarzystwem i
nigdy nie będę, więc daj mi wreszcie święty spokój! Jak jeszcze raz mnie
złapiesz za rękę, to tak ci przypierdolę w jaja, że spuchną ci jak arbuzy i nie
usiądziesz normalnie przez miesiąc!
- Co ja ci takiego
zrobiłem?
- Nie powiedziałeś mi,
że Sasuke przyjdzie w tą bondwywłoką!
- Nie pytałaś.
- To nie jest żaden
argument! Myślisz, że dlaczego ja tu przyszłam? Dla ciebie? Nie bądź śmieszny!
- Obróciła się i odeszła szybkim krokiem.
Podeszłam do niego i
położyłam mu rękę na ramieniu.
- Ona tak o tobie nie
myśli. Sakura i Ino kiedyś się przyjaźniły, a teraz się nienawidzą. Dlatego
Haruno jest zła i tak ci nagadała, a wierz mi, że w złości nie kontroluje się i
potrafi mówić dużo gorsze rzeczy. Mi też nie raz nagadała tak, że w pięty
poszło. - Chciałam go trochę pocieszyć. Wiem, że Naruto jest twardy i nie
przejmuje się słowami innych, ale nie chcę aby tak zapamiętał tą imprezę.
- Powiedź mi, co ona w
nim widzi? Co on takiego ma, czego ja nie mam?
- Ja tego nie wiem.
Zawsze uważałam, że jesteś dużo fajniejszy od Sasuke.
- Mówisz tak tylko
dlatego, żeby mnie pocieszyć.
- Nie prawda! Mówię to
co naprawdę myślę. Nie wiem co inne dziewczyny widzą w Sasuke. Nigdy tego nie
rozumiałam i już chyba nie zrozumiem. On mnie przeraża, za to ty… - Moja odwaga
się nieco podłamała. Mało brakowało, a bym mu powiedziała co o nim myślę.
Pochyliłam głowę i na pewno się zaczerwieniłam.
- Co ja? - Był
zaskoczony moimi słowami i bardzo chciał wiedzieć jak miała się skończyć moja
wypowiedź.
- Ty jesteś
najfajniejszym chłopakiem jakiego znam. - Nie wierzę! Powiedziałam to głośno!
Ja!? Sama siebie nie poznaję.
Naruto złapał mnie w
pasie, mocno przytulił, a ja poczułam jak mi się nogi od ziemi odrywają. To
było niesamowite uczucie. Nie wyśmiał mnie, ani nie nagadał. Po chwili ponownie
stanęłam na nogach. Jedną ręką potargał mi włosy. Był bardzo uśmiechnięty.
- Dzięki Hinata! To były
najmilsze słowa jakie kiedykolwiek usłyszałem od dziewczyny. Fajnie wiedzieć,
że nie wszystkie laski są ślepo zapatrzone w takich dupków jak Sasuke.
- Zdajesz sobie sprawę,
że to twój najlepszy przyjaciel? - Zaskoczył mnie swoimi słowami.
- Bo przyjacielem jest
zajebistym, ale na tym się kończą jego plusy.
Oboje zaczęliśmy się
śmiać. W życiu bym nie przypuszczała, że będę w stanie tak swobodnie rozmawiać
z Naruto. No dobra, na pewno jestem zaczerwieniona. Najważniejsze, że póki co
nie zemdlałam, więc jest postęp!
Na tym nasza rozmowa się
skończyła. Wściekła Różowa Burza powróciła, złapała mnie jedną ze swoich macek,
po czym porwała w kierunku, z którego przybyła. Naruto nie zaprotestował, ani
nie poszedł za nami. Pożegnał mnie swoim ciepłym uśmiechem, o którym zawsze
marzyłam że któregoś dnia będzie przeznaczony tylko dla mnie. Tylko dla tego
widoku warto było tu dziś przyjść. Moje cudowne rozmyślenia przerwał warkot
mojej przyjaciółki.
- Co pijemy?
- Ja chcę sok bananowy z
czarną porzeczką.
- Barman! Dwa razy blue
kamikaze!
- Sakura, ja nie… -
Nawet nie dała mi dokończyć.
- Musisz się ze mną
napić, bo inaczej pójdę do tej zdziry i powyrywam jej wszystkie kudły!
No i pięknie. Właśnie
druga z moich ważnych zasad poszła się bujać! Jestem na imprezie z Sakurą i
będę pić alkohol. Zaklinam samą siebie, aby więcej zasad nie złamać! Kiwnęłam
jej głową, bo co mam zrobić.
- Pokaż dowód. -
Odpowiedź barmana mnie zaskoczyła.
- Został w domu. -
Sakura zazwyczaj jest w stanie zbajerować barmana i wycyganić alkohol, jak jej
nie idzie, to ja pomagam i o ile jest to facet, to wygraną mamy w kieszeni.
Teraz Haruno jest zła, więc to się raczej nie uda.
- Nie ma dowodu, to nie
ma alkoholu!
Słowo daję, że chciałam
zachować spokój. Pomyślałam, że jednak ktoś nade mną czuwa i nie pozwoli mi na
złamanie drugiej z moich zasad.
- Słuchaj no koleś! Nie
będę teraz zapierdalać kilka kilometrów do domu, po ten durny dowód!
- To nie mój problem.
Jak się nie podoba, to idź szukać szczęścia w innym klubie.
O nie! Sakura zaraz
będzie miała twarz w kolorze włosów.
- Powinieneś się
cieszyć, że zaszczyciłam ten klub swoją obecnością! Już ja wam zrobię
antyreklamę! Obsmaruję was wszędzie, gdzie się tylko da i ciebie w
szczególności. - Wyciągnęła telefon, zrobiła zdjęcie barmanowi, na co on się
jeszcze bardziej zdenerwował. - Jutro pojawi się artykuł z twoim zdjęciem i
nagłówkiem: To on sika do piwa swoich klientów!
- W tej chwili skasuj to
zdjęcie, albo wezwę ochronę!
- Daj mi moje
zamówienie, to skasuję, inaczej możesz sobie pomarzyć! Mój telefon i będę z nim
robić co mi się podoba.
- Przepraszam za
koleżankę, ona ma dziś zły dzień. - Chciałam nieco załagodzić sytuację i
uspokoić Sakurę.
- Jak zaraz nie
przestanie się tak zachowywać, to obie stąd wylecicie. - Barman był nieugięty.
- Daj mi moje
zamówienie! - Różowa Burza ponownie się wydarła.
- To pokaż dowód!
Między nami pojawiła się
ręka skierowana w stronę barmana z dowodem.
- Proszę podać tej pani
jej zamówienie. - W trójkę spojrzeliśmy się na osobę kończącą bezsensowny spór.
- Co zamówiłyście?
- Blue kamikaze. -
Spokojnym, wręcz anielskim głosem odpowiedziała Sakura.
- Barman, to jeszcze dwa
razy to samo.
Co on tu robi? Zaczynam
się sama sobie dziwić, że w dalszym ciągu jestem zaskoczona jego nagłym
pojawianiem się w moim pobliżu. Jak siedziałyśmy przy stoliku Naruto i Sasuke,
to nie widziałam, żeby Itachi też tam był. Teraz jakby nigdy nic pojawia się i
ratuje sytuację w krytycznym momencie.
Uchiha nachylił się do
mojego ucha.
- Zamknij usta, bo ci
mucha wleci.
No bardzo śmieszne!
Hahahaha! Co za durny tekst. Chciał mnie zawstydzić? To mu się udało! A on to
niby jak wyglądał jak mnie podglądał w schronisku? Jemu to by nawet szerszeń dał
radę wlecieć do buzi.
- To mój przyjaciel,
Sasori. - Przesunął się odrobinę i naszym oczom ukazał się niższy od niego
chłopak w czerwonych włosach. - To jest Hinata i Sakura.
Tak oto poznałyśmy
innego członka Akatsuki. Sakura nieco go wyśmiała, że musi być z niego słaby
koszykarz, skoro jest niski. On nie wydawał się tym zmieszany. Pewnie więcej
osób mu to mówi i już zdążył się przyzwyczaić. Itachi zapewniał ją, że drużyna
wiele by straciła, gdyby Sasori nie grał z nimi, a jeśli nie wierzy, to powinna
przyjść na mecz. Korzystając z okazji zaprosił nas na najbliższy. Barman podał
drinki, a Uchiha zapłacił za wszystko. Posprzeczałam się z nim chwilę o to.
Ostatecznie on wygrał ten spór słowny. Każdy z nas dostał po cztery kieliszki z
niebieskim płynem. Sakura była tak zła, że swoje wypiła momentalnie, Sasori
poszedł w jej ślady, a że ja się w tym czasie sprzeczałam z Itachim o kasę, to
oni wypili połowę tego co było dla nas. Sakura podsumowała to, że sami jesteśmy
sobie winni i na drugi raz mamy się nie kłócić o głupoty. W czwórkę
siedzieliśmy na hokerach przy barze. Początkowo sumienie nie dawało mi spokoju,
ale później nabrałam wielkiej ochoty, aby oderwać się od matematyki i
wszystkich problemów. Nie jestem sam na sam z Itachim na jego terenie, więc nie
powinna się powtórzyć sytuacja z przed kilku tygodni. Ja piłam znacznie wolniej
od reszty. Gdy Itachi zapytał dlaczego omijam kolejki, przyznałam się, że pije
bardzo rzadko i pewnie od razu bym się upiła, a nie chcę doprowadzić się do
takiego stanu. Miał to na uwadze, przy ponownym zakupie. Spytał czy zaufam mu i
pozwolę, aby sam wybrał mi drinka. Nie byłam przekonana do tego pomysłu. W
końcu uległam. Itachi ma dobrego nosa. Drink był pyszny, a gdy przyznałam się,
że więcej nie chcę, bo już mi się w głowie kręci, on stwierdził, że zna idealną
metodę na poradzenie sobie z takim stanem. W ten oto sposób zaciągnął mnie na
parkiet. Byłam bardzo zawstydzona jego obecnością i bliskością. Dopiero po
jakimś czasie zaczęłam się czuć swobodniej, a dotyk jego dłoni mnie nie
przerażał. Itachi nie tylko bosko całuje, ale też wspaniale tańczy. Sakura i
Sasori znaleźli wspólny język i nawet gdy do nich podchodziliśmy, to oni nie
zwracali na nas uwagi. Itachi później pił wyłącznie piwo, a ja przerzuciłam się
na sok. Jemu to w ogóle nie przeszkadzało. Stwierdził, że dopóki będę z nim
tańczyć, to jest w stanie zaakceptować każdą moją zachciankę. Podczas tego
wieczoru, potwierdziło się to co już wiedziałam. Z Itachim czas płynie szybko i
przyjemnie. O ile mnie nie zawstydza, to mogę przy nim zachowywać się
swobodnie. Alkohol zrobił swoje, a on zaczął prowokować głupie akcje.
- O!! - Wyciągnął coś z
kieszeni, a przyglądając się owemu przedmiotowi uśmiechał się coraz szerzej.
- Co to jest? - To był
niewielki woreczek, a raczej siateczka z czymś.
- Amunicja. - Cieszył
się jak małe dziecko, co było rozkoszne. Wyśmiałam go, bo jego odpowiedź i
zachowanie bardzo mnie bawiło. - Mam pomysł! Powkurzamy Saso i Sakurę.
- Że co? Jak chcesz to
zrobić? - No nie poznaję go! Co on teraz wymyślił? Chyba już za dużo wypił, w
każdym razie ja na pewno. - I co to niby za amunicja?
- Byliśmy na strzelnicy
przed przyjściem tutaj. Zapomniałem, że został mi jeszcze jeden mały woreczek z
plastikowymi kulkami.
- Co chcesz z nim
zrobić?
- Porzucamy w ludzi.
- Dobra!
Nie wierzę! Na dodatek
nie wiem co bardziej mnie zaskoczyło. To, że Itachi to zaproponował, czy to że
ja się zgodziłam. Ludzie, przecież to jest tak dziecinne, że aż przykro patrzeć
na nas skrywających się za jakimiś przypadkowymi ludźmi i temu jak z błyskiem w
oczach szukamy najlepszego miejsca, aby rozpocząć atak. W końcu wybraliśmy
odpowiednie miejsce. Itachi dał mi połowę kulek, a resztę trzymał w swojej
dłoni. Pierwszy rzut i już wiedzieliśmy, że jesteśmy za daleko. Trzeba było się
zbliżyć. On był zdecydowanie lepszy w tej zabawie ode mnie. Jego kulki uderzały
w cel, ale nasi przyjaciele nie bardzo odczuwali, że są trafiani. Moje latały
wszędzie i za każdym razem trafiały w coś innego. To też padło na nas kilka
oskarżycielskich spojrzeń. Jednej dziewczynie trafiłam między cycki. Podeszła
niezadowolona do mnie, a ja powiedziałam, że to Itachi. Uchiha uśmiechnął się
przepraszająco i rzucił jakiś komentarz, który wywołał u niej rumieńce. Kiedy
ona powiedziała, że mu wybaczy, ale musi postawić jej drinka, on wykręcił się,
że chętnie by to zrobił ale jego dziewczyna jest bardzo zazdrosna i mogłoby się
to dla niej źle skończyć. W tym czasie przytulił mnie do siebie, sugerując, że
mówi o mnie. Dodał jeszcze, że ja trenuję jujutsu od kilku lat, więc nawet on
mi się nie stawia w obawie, że zrobię mu krzywdę. Laska odeszła patrząc na mnie
jak na jakąś zbrodniarkę. Zapytałam się oburzona, czemu ją tak okłamał i
naopowiadał takich dziwnych rzeczy na mój temat. On mnie wyśmiał, że sama
zaczęłam zganiając winę na niego, więc musiał jakoś ratować sytuację. Potem
mnie pochwalił, że mam niezłego cela i że on pewnie nawet jakby się starał to
nie trafiłby w tak piękne miejsce jak ja. To spowodowało, że ponownie
śmialiśmy się jak dwa nienormalne dzieciaki. Sytuacja się odwróciła, gdy Itachi
trafił w jakiegoś przechodzącego chłopaka. On również podszedł oburzony naszym
zachowaniem. Wtedy Uchiha zgonił winę na mnie i to ja musiałam go ratować. Moje
słodkie, wyszkolone do perfekcji oczka również zdziałały cuda. Wtedy to trafiony
chłopak zaprosił mnie do tańca. Chcąc się wykręcić powiedziałam mu, że jestem
tu z kuzynem sugerując, że jest nim Itachi. Dodałam, że nie mogę go zostawić
samego, bo nie jest do końca normalny i pewnie zaraz zrobiłby coś za co oboje
wylecielibyśmy z klubu, a ja dostałabym od rodziców szlaban na pół roku. Uchiha
nie był zadowolony moją wymówką. Stwierdził, że mogłam go spławić mówiąc, że
jesteśmy parą, ale ja go wyśmiałam. Moje stwierdzenie brzmiało: Nie dam ci tej
satysfakcji! Zaczął mnie nazywać złą kobietą i gilgotać jako karę. Tylko, że ja
nie mam gilgotek. Hinata górą!!! Bo on ma. Wróciliśmy do bombardowania Sakury i
Sasoriego. No w końcu, jak się człowiek trochę napije, to ma głupie pomysły i
wtedy wydaje mu się, że to jest fajne.
- O nie! - Odwróciłam
się gwałtownie do Uchihy. Złapałam go za ramię i pociągnęłam w dół, aby nas obu
ukryć.
- Gdzie trafiłaś? - Od
razu wiedział dlaczego to zrobiłam. Śmiał się czekając na moją odpowiedź.
- Do szklanki. - Byłam
przerażona. Podniosłam głowę patrząc czy ten ktoś zauważył.
- Nie gadaj! Masz cela.
- Kręcił głową w niedowierzaniu i śmiał się delikatnie trzymając za brzuch.
- Muszę iść i powiedzieć
tej dziewczynie, żeby wyjęła tą kulkę. - Stanęłam i już chciałam ruszyć w
stronę baru, gdy Itachi złapał mnie w pasie i powstrzymał.
- I co jej powiesz?
Sorry, w twoim drinku pływa moja kulka. - Wzruszyłam ramionami, nie znając
odpowiedzi na jego pytanie. - Pokaż która to dziewczyna.
Wskazałam miejsce. Widać
chyba sam chciał to zrobić, bo w końcu jemu ta laska na pewno wybaczy bez
większego starania. Dziewczyna spostrzegła naszą amunicje w swojej szklance i
wyciągnęła, po czym zaczęła rozglądać się na boki. Oboje kucnęliśmy nie chcąc być zdemaskowani. Skoro było pewne, że owa dziewczyna nie połknie plastiku, to
my zaczęliśmy się śmiać. Trzeba było zrobić chwilową przerwę z rzucaniem i
obmyślić nową taktykę. Klub miał w sumie cztery bary w różnych miejscach.
Udaliśmy się do tego na parterze, aby się czegoś napić. Tam podjęliśmy decyzję,
że podejdziemy nieco bliżej i rzucimy wszystkie kulki na raz. To miało szybko
zakończyć naszą zabawę, a jednocześnie dawało spore szanse, że Sakura albo
Sasori zauważą. Tak też zrobiliśmy. Odliczyliśmy do trzech, rzuciliśmy i
kucając zaczęliśmy oddalać się od miejsca zbrodni. Itachi wychylił się
odrobinę, a widząc, że oni nas szukają, złapał mnie za rękę i zaczął ciągnąć.
Uciekliśmy piętro wyżej. Zaczęłam się tak śmiać, że nie mogłam się uspokoić. Tu
nie było tak ciasno. Schowaliśmy się w rogu pustej loży. Itachi chciał ukryć
naszą obecność, ale ja nie mogłam się uspokoić. Delikatnie docisnął mnie do
ściany, jedną ręką zasłonił moje usta, a drugą pokazał abym była cicho. Byliśmy
tu sami, bardzo blisko siebie. On przestał się śmiać, a oczy zaczęły mu
błyszczeć w niezrozumiały dla mnie sposób. Uspokoiłam się. Wtedy Itachi wolną
ręką oplótł mnie w pasie, a dłonią którą jeszcze przed chwilą zasłaniał mi
usta, zaczął głaskać mój policzek. Jego twarz była coraz bliżej. To wszystko
szło w niepokojącym kierunku. Już ja dobrze pamiętam jak skończyła się ostatnia
impreza na której mnie pocałował. Wtedy też trochę wypiłam i byliśmy sami.
- Sprawdźmy gdzie są. -
Wyszeptałam odwracając głowę lekko w bok.
Czoło oparł o moją
głowę, a swoim oddechem owiewał moje ucho.
- Hinata, - nie
wypowiadał słów normalnie, tylko szeptał ciężko oddychając - ja jestem… -
Przerwałam mu ponownie się odzywając.
- Powinniśmy do nich
iść. - Delikatnie odepchnęłam go, aby móc wyjść z loży i sprawdzić co się
dzieje na korytarzu.
Itachi pozwolił mi
odejść, a sam został na miejscu. Z jego spojrzenia zniknął błysk. Co on chciał
mi powiedzieć? Zżera mnie ciekawość i strach jednocześnie. Jak wychyliłam się,
tak też moje spojrzenie spotkało się ze wzrokiem Sasoriego. Cofnęłam się gwałtownie.
Oboje stali dość daleko, ale teraz zapewne szli już w naszą stronę.
- Sasori mnie widział. -
Zaczęłam panikować. Jak to wygląda? Jestem tu sama z Itachim. - Zaraz tu
przyjdą. Co im powiemy?
- Co proponujesz? - Po
tym co się stało, on spoglądał na mnie dość chłodno.
- Może powiemy, że
czegoś szukaliśmy.
- Niby czego?
Pomysł raczej nie wydał
mu się zbyt dobry. Zaczął się rozglądać po loży. Gdy stanął do mnie tyłem, ja
wpadłam na pomysł. Podeszłam do niego i szybkim ruchem ściągnęłam mu gumkę z włosów.
Odwrócił się i spojrzał nie rozumiejąc co ja robię. Gdy zasugerowałam mu, że to
będzie nasza domniemana zguba, on uśmiechnął się do mnie kręcąc w swój
specyficzny sposób głową.
- A co wy tu robicie
sami? - Sakura, aż wrzasnęła.
- Itachi zgubił gumkę. -
Odpowiedziałam, choć mogło to też zabrzmieć jak pytanie.
- Że co?!?! - Sakura
wyglądała, jakby miała zaraz kogoś znokautować za taką informację.
- Do włosów. -
Dopowiedziałam dość cicho z pochyloną głową.
Cała ta sytuacja
wywołała rumieńce na mojej twarzy. Dłonie trzymałam z tyłu. Sakura z otwartą
buzią, spoglądała to na mnie, to na Uchihę. Chłopców wyraźnie rozbawiła ta
sytuacja. Oboje zaczęli się śmiać.
- Szukamy właściciela. -
Sasori wyciągnął rękę, w której miał naszą amunicję. - Nie wiecie przypadkiem,
gdzie możemy go znaleźć?
- Wy czegoś szukacie i
my również, to może połączymy siły? - Uchiha był lepszym kłamcą ode mnie. Po
nim nie było widać niczego, w przeciwieństwie do mnie.
Ostatecznie
postanowiliśmy w czwórkę zostać w tej loży. Na środku był stolik, a dokoła trzy
kanapy. Chłopcy mieli załatwić coś do picia, a ja z Sakurą poszłyśmy do
łazienki. Gdy odchodziłyśmy, oni stali na korytarzu. Jak odwróciłam się, by
zobaczyć co robią, widziałam jak oboje rozmawiają, chodź spojrzenia skierowane
mieli w naszą stronę. Kolejka do kibla była długa. Dostałam długi wykład o tym,
jacy Uchiha są i że nie powinnam mu na nic pozwolić. Nie chciałam tego
wysłuchiwać. Przecież ja niczego ostatnio nie robię, tylko cały czas próbuję go
unikać i zniechęcić do siebie. Przypomniałam Sakurze, że podkochuję się w
Naruto i nie zamierzam zmieniać obiektu zainteresowania. Ona była już
konkretnie podpita, dlatego szybko odpuściła. Stwierdziła, że bawi się bardzo
dobrze i ma ochotę zaszaleć. Jak wróciłyśmy Haruno dosiadła się do Sasoriego, a
ja usiadłam na wolnej kanapie. Długo nie zostaliśmy w takim gronie, bo Różowej
Burzy nie brakowało wiele. Upiła się i jak z Sasorim poszli po kolejną kolejkę,
tak już nie wrócili. Próbowałam się do niej dodzwonić, ale bezskutecznie.
Wiedziałam, że tak będzie! No po prostu wiedziałam! Chciałam zamówić taksówkę i
również udać się do domu. Itachi długo nalegał, aż udało mu się mnie namówić na
spacer w połączeniu z odprowadzeniem do domu. Przekonał mnie argumentem, że w
ten sposób więcej alkoholu ze mnie wyparuje i dotrę prawie trzeźwa. Wiem, że
przekolorował to nieco, ale trochę prawdy też w tym było. Noc była ciepła i
spokojna. Szliśmy spokojnie. Całą drogę rozmawialiśmy. Byłam już zmęczona i
trochę żałowałam, że nie wytrwałam przy planach zamówienia taksówki. Gdy
dotarliśmy, trzeba było się pożegnać.
- To już tu. - Wskazałam
ręką na mój dom.
- Szkoda.
- Nie podzielam twojego
zdania. Chętnie położę się spać, bo już ledwo stoję na nogach.
- Hinata, zastanawiałaś
się nad moją propozycją nauki matematyki?
- Tak, ale nie zmieniłam
zdania, jeśli o to pytasz.
- Chciałbym ci się w ten
sposób odwdzięczyć za pomoc w schronisku i to co się stało, gdy byłem tam
pierwszy raz.
- Nie musisz.
- Jednak chcę. Tobie
może się to wydawać nieznaczące, ale ja nie lubię mieć długów u kogokolwiek. -
Chwilę się zawahałam, a on to zauważył i wykorzystał. - Daj mi szansę. Jeśli po
godzinie poczujesz, że to nie ma sensu, to więcej nie będę nalegał.
Skubaniec mnie podszedł.
Sama nie jestem w stanie tego ogarnąć. Chciałam poprosić Naruto, no cóż może
spróbuję z Itachim. Nic nie tracę, godzina nauki z nim, czy samej, to i tak
pewnie nie zrobi ze mnie mądrzejszej. Umówiliśmy się na niedzielę o
czternastej. Ma po mnie przyjechać i wspólnie udamy się do kawiarni. Tam
sprawdzimy czy Uchiha jest w stanie wbić coś do mojej głowy. Gdy się
żegnaliśmy, on chyba liczył na coś więcej, ale ja go uprzedziłam wyciągając
rękę. Uścisnął moją dłoń i odszedł.
O zgrozo! Umówiłam się z Itachim w
kawiarni! No niby na naukę, jednak to jest niepokojące! Mam nadzieję, że nikt
ze znajomych nas nie spotka.
* * * * *
Wyjątkowo dodaję dwa dni wcześniej, gdyż od dzisiejszego wieczoru jestem niedostępna aż do niedzieli. Może zajrzę tu na chwilkę, ale z telefonu ciężko byłoby mi dodać rozdział.
Życzenia na Nowy Rok zamieściłam na stronie głównej, ale gdyby ktoś tego nie zauważył, to chcę Wam wszystkim życzyć udanego Sylwestra i jak najlepszego w roku 2016.
Pomyślności!!!
PS. Nie miałam czasu sprawdzić dokładniej rozdziału. Mam nadzieję, że jest stosunkowo mało błędów i w oczy nie kolą.
PS.2. Może nie powinnam tego pisać, bo ktoś mógłby pomyśleć, że jestem taka i owaka, ale uwielbiam tekst z szerszeniem. Czy komuś też przypadł do gustu jak mi?
Życzenia na Nowy Rok zamieściłam na stronie głównej, ale gdyby ktoś tego nie zauważył, to chcę Wam wszystkim życzyć udanego Sylwestra i jak najlepszego w roku 2016.
Pomyślności!!!
PS. Nie miałam czasu sprawdzić dokładniej rozdziału. Mam nadzieję, że jest stosunkowo mało błędów i w oczy nie kolą.
PS.2. Może nie powinnam tego pisać, bo ktoś mógłby pomyśleć, że jestem taka i owaka, ale uwielbiam tekst z szerszeniem. Czy komuś też przypadł do gustu jak mi?
Rozdział wspaniały!! <3 Jestem okropnie ciekawa co też nasz Ita chciał dla Hianaty powiedzieć... Nie mogę się doczekać następnego rozdziału~~
OdpowiedzUsuńSzczęśliwego Nowego Roku!
~~Aya~~
Powiem tak. Itachi użył swojego intelektu i sprytnie wszystko zaplanował, ale Hinata to Hinata i nie da się przewidzieć co zrobi.
UsuńRównież życzę Szczęśliwego Nowego Roku! :))
Do dzisiaj miałam cichutką nadzieję, że zeswatasz Sakurę z Naruto :D No bo SasuSaku jest tak oklepane... A może Haruno wda się w romans "na pokaz" z Sasorim aby tylko wzbudzić zazdrość w Sasuke?? :D To byłoby mega bo uwielbiam ludzi z Akatsuki! ^-^
OdpowiedzUsuńPomimo mojej wielkiej miłości do [TWOJEJ wersji] Itachiego, jestem tak bardzo bardzo bardzo szczęśliwa, że Hinata [prawie] bez żadnej krępacji powiedziała Naruto "Ty jesteś najfajniejszym chłopakiem jakiego znam." ach *.*
Nosz ja cię chyba ukatrupię.!!! -,-' UGH!!! CZEMU HINATA NIE POZWOLIŁA MU DOKOŃCZYĆ.?! Jestem pewna, że chciał się przyznać iż to on jest Nieznajomym.
Wydaje mi się, że Itachi nie pamiętał dokładnie Niewidzialnej. Pamiętam jak ucieszył się kiedy poznawał Sakurę, no bo przecież Hinata wygadała się jak ma na imię Różowa Burza. Chyba nie był do końca pewny że Hyuga to dziewczyna z imprezy. Ale ta akcja w schronisku... on musiał zauważyć coś co potwierdziło jego przypuszczenia - dla tego miał taką głupią minę. [tak jak ona rozpoznała go po tatuażu]
Ahaa! Ja już wiem jak się kończy wspólna nauka... Nie raz to już przerabiałam xp Dobrze, że w kawiarni się spotkają a nie w domu. I znając jej pecha to ktoś ich przyłapie. Haha!
Albo Sasuke ich zobaczy i bd startował do niej z tekstem "Mówiłem ci byś uważała na Itachiego ale widać tępa dzida jesteś..." -,-'
I takie pytanko na koniec: bo jeszcze nie ogarniam... co ile wstawiasz rozdziały Labiryntu?? i w jakie dni
Jak by to moi harcerze zaśpiewali "Bardzo mi się podobało! Ajajajajaj! Fajnie było ale mało! Ajajajajaj!" :D :D
całusy ;3
No to zacznę od tego, że moje założenie mówi, że Labirynt Luster wstawiam co piątek. Są drobne wyjątki od reguły, ale raczej na korzyść czytających ;)
UsuńNa Sakurę mam pewien pomysł, ale szczegółów nie zdradzam ;)
Nie wiem czy jest ktoś, kto mógłby przewidzieć to jak się skończy ich wspólna nauka :) Pewnie nie, bo to nieszablonowy przypadek. W końcu Hinata nie jest typową nastolatką. Mimo wszystko myślę, że będą chwilę, które przypadną do gustu wielu osobom, a za niektóre będziecie chcieli mnie naprawdę ukatrupić ;)
Na koniec zdradzę, że niedługo nawiąże nie rozmowa na temat pierwszego spotkania Hinaty i Itachiego.
I kolejny świetny rozdział :) Klub był po prostu genialny i ta ich zabawa z kulkami hehehe. Oj nikt tak jak ty nie potrafi wywołać na mojej gębie takiego banana. Może nadrobię dzisiaj jeszcze pare rozdziałòw. Prztnajmniej taką mam nadzieję.
OdpowiedzUsuńlubię gdy uda mi się kogoś rozśmieszyć :)) W końcu śmiech to zdrowie
Usuń