Świat w jakim żyje Hinata Hyuga diametralnie różni się
od tego, w którym wykreowała się postać Hinaty Terumi. Przepaść między nimi
jest tak ogromna, że można stwierdzić iż to dwie inne osoby. W każdej z tych
dziewczyn ulokowałam część mojej prawdziwej osobowości, ale żadna z nich nie
stanowi całości. To zamierzony efekt. Dzięki niemu czuję się bezpieczniej i
zmniejszam ryzyko zdemaskowania prawdy. Ma to również swoje słabe punkty. Moje
życie to gra pozorów, odpowiednich gestów i zachowań. Całą prawdę znają trzy
osoby: tata, Neji i Hanabi. Nawet moja ochrona nie wie, jak bardzo muszę się
poświęcać, aby chronić samą siebie. Nie znają mnie w pełni, bo gdy przyjeżdżam
do taty, pieczę nade mną przejmują inni specjaliści. Dlaczego? To kolejny
pomysł, na zapewnienie lepszego bezpieczeństwa. W ten sposób nikt nie dotrze do
mnie po ludziach wokół mnie. Jedynie Neji jest stałym punktem, ale on podobnie
jak ja, zmienia swój wizerunek. Póki co plan się sprawdza.
Dlaczego o tym pomyślałam? Bo właśnie w tej chwili
przekraczam próg domu w Mediolanie i od teraz przez dwa tygodnie będę kimś
innym.
- HINATA!!! - Rozległ
się wielki wrzask, mało co bębenki nie popękały, a sprawczyni zamieszania
rzuciła się na mnie jak lwica. Moja siostra ma mocny uścisk.
- Hanabi, zaraz mnie udusisz!
- Jestem sporo słabsza od niej, więc by się wydostać, zawsze wbijam jej palce
między żebra.
- A-ła!!! - Momentalnie
mnie puściła. - Nie wpychaj mi tych swoich szpil, bo będę miała siniaki. -
Dalej z wielkim bananem na twarzy zaczęła mi grozić palcem.
- Chciałaś mnie udusić,
musiałam ratować życie.
- Jak zobaczę chociaż
jednego maluśkiego siniaczka na moim pięknym ciałku, to nie znajdziesz miejsca,
gdzie mogłabyś się przede mną ukryć. - Uniosłam brwi w zdziwieniu. Do tej pory
nie przejmowała się tak bardzo swoim wyglądem. Baaa! Nader często sama
serwowała sobie stłuczenia i siniaki szukając sportu, który by ją w pełni
uszczęśliwił. - Będę występować w pokazie bielizny, muszę być idealna.
- Bielizny? Jak zobaczę,
że wszystko przez nią widać, to zabiorę cię z wybiegu i więcej nie weźmiesz
udziału w żadnym z pokazów. - Rozbrzmiał niezadowolony głos naszego kuzyna. Gdy
wysiedliśmy z auta, zadzwonił do niego telefon, więc dopiero teraz wszedł do
domu.
- NEJI!!!
Moja siostrzyczka nic sobie nie zrobiła z jego groźby,
tylko od razu rzuciła się na niego, by przywitać go podobnie jak mnie. Z tą
różnicą, że Neji złapał ją w pasie i podniósł do góry. Ona ściskała go mocno za
szyje i piszczała jak bardzo się cieszy, że przyjechaliśmy. Do nas, w swoim
starym i podniszczonym kimono, dołączył tata. Wtuliłam się w niego i
najchętniej w ogóle bym go nie puszczała. Tak bardzo mi brakuje chwil, gdy
jesteśmy wszyscy razem.
- Tato! Mamy gości, a ty
chodzisz w tej starej szmacie! Weź się przebierz, bo wyjdę z siebie. - Hana zawsze
się z nim kłóci o ten strój, a on uwielbia to ubranie i chowa, aby mu nie
wyrzuciła. Mnie to bawi i rozczula. Jeden z najbogatszych ludzi świata chodzi w
kimono, które miał gdy ja byłam jeszcze dzieckiem. Nasza mama mu je podarowała
i pewnie dlatego jest takie ważne.
- To nie goście, tylko
sami swoi. - Odpowiedział w ogóle nie patrząc na nią. - Pewnie jesteście
zmęczeni podróżą. Chcecie coś zjeść czy odpocząć chwilę?
Zanim przeszliśmy dalej, tato podszedł do Nejiego i
wyściskał go mocno. Odkąd rodzice stali się jego opiekunami, ojciec traktuje go
jak swojego syna. Jestem pewna, że nie udaje. Słyszałam kiedyś jak rozmawiał ze
swoim przyjacielem o dzieciach. Chwalił się całą naszą trójką w takim samym
stopniu. Czasem zabiera go ze sobą na męskie wyprawy. Niestety nigdy nie udało
nam się dowiedzieć co oni wtedy robią. Są chwile, gdy myślę, że nie chciałabym
tego wiedzieć.
Rozdwojenie jaźni mam chyba po tacie. Jako Hiashi
Hyuga jest bardzo poważny, zrównoważony, postępuje rozsądnie i myśli o
wszystkim. Gdy jest z nami, ukazuje się jego wesoła i pogodna natura. Lubi
płatać figle swojej młodszej córce. Pewnie dlatego, że ona reaguje dość
zabawnie. Zaczął nam opowiadać, jak Hanabi przesadnie dba o siebie i że zaczyna
się zastanawiać nad wstawieniem lodówki do łazienki, żeby Hana nie padła z
głodu, gdy rano siedzi w niej trzy godziny i robi się na bóstwo. Jego wypowiedź
spotkała się z kontratakiem. Usłyszeliśmy teorie, z której wynikało, że tato
chodzi w kimono, dlatego, że nie mieści się w swoich ubraniach. Wszystko to za
sprawą znikających ciasteczek. Nie odniosłam wrażenia, aby mu się przybrało,
ale teoria była zabawna.
Czas zleciał bardzo szybko. Jak to zwykle bywa, na
koniec dnia całą trójką wylegiwaliśmy się na moim łóżku i rozmawialiśmy. Gdy
tematy zrobiły się zbyt babskie, Neji pożegnał się i poszedł do siebie, a ja i
Hanabi zostałyśmy same. Zaczęła mnie wypytywać o Naruto. Nie miałam zbyt dużo
do opowiadania o blondynie. Ostatnio mój czas zdominował Itachi. Chętnie
podzieliłabym się swoimi przemyśleniami i obawami z siostrą. Nie zrobię tego
tylko dlatego, że najpierw ja sama muszę uporządkować swoje myśli na jego
temat. Ponieważ ja niewiele mówiłam o swoim życiu, to Hana przejęła pałeczkę.
To się nasłuchałam, aż w końcu zasnęłam ze zmęczenia. Siostra została na noc w
moim pokoju. Rano zrobiłam mi pobudkę.
- Wstałaś? - Lekko
szarpała mnie za rękę, abym się dobudziła.
- Yyyy… Śpię!
- No to wstawaj, mam
genialny pomysł! - Po jej głosie dało się odczuć wielkie pobudzenie. To za
pewne była jakaś sensacja.
- Daj mi jeszcze
godzinkę. - Nie byłam skora by się podnieść. Mało spałam poprzedniej nocy,
dzień był dłuższy niż normalnie, a tej nocy większość czasu przegadałam z
siostrą.
- Wstawaj! - Zerwała ze
mnie kołdrę i wskoczyła okrakiem na moje pragnące spokoju ciało.
- Ała! Grubasie, złaź ze
mnie!
- Sama jesteś gruba! Ja
ważę mniej od ciebie, chociaż jestem odrobinę wyższa!
- Nie jesteś wyższa! Ja
po prostu nie zakładam szczudeł takich jak ty. - Teraz byłam już na całego
obudzona i chciałam ją z siebie zrzucić. Nie było to takie proste.
- Ja wiem, że pojęcie
szpilki jest ci obce. Dziś zobaczysz jak specjalistki okiełznały te groźne
rekwizyty. - Jej uśmiech był nieco podejrzany, a ja nie wiedziałam, czy bać
się, uciekać, a może wracać do Japonii najbliższym samolotem.
- Co masz na myśli? -
Zapytałam, choć nie do końca chciałam poznać odpowiedź.
- Jedziesz dziś ze mną
na próbę! Będzie przymiarka i kilka próbnych przejść. Zobaczysz to co kocham od
środka. -Rączki uniosła w górę i wymachiwała nimi jak mała dziewczynka.
- Hana, ja nie mogę tam
tak po prostu wejść, a nie jestem przygotowana na wparowanie jako Hyuga.
- Wiem, dlatego masz jak
najszybciej wstawać, za pół godziny przyjedzie Alberto i Laura. Musimy się
wyrobić do dwunastej… - widziała, że otwieram buzię i chcę coś powiedzieć,
dlatego szybko mnie powstrzymała. - i nawet nie próbuj mi odmówić! Na resztę
prób nie będę cię ciągnąć, ale na tej chciałabym abyś była.
Magia oczu nie jest wyłącznie moim atutem. Możliwe, że
moje mają nieco większą moc, ale Hanabi też potrafi wykorzystać siłę
spojrzenia. Gapiła się teraz na mnie w błagalny sposób. Cóż ja mogę jej na to
poradzić? Widziałam, że jest to dla niej ważne, skoro zamówiła dla mnie
fryzjera i wizażystkę. Ta dwójka od samego początku pomaga mi w ukryciu mojej
prawdziwej osoby. Nie zdradzą mnie, bo ja nakręcam ich interesy. Korzystam
tylko i wyłącznie z ich usług, a to po świecie się niesie. Super reklama, plus
konkretne pieniążki od taty, ale za to mają być dyspozycyjni i przyjechać
zawsze gdy któraś z nas tego potrzebuje. Bądź któryś, bo Neji czasem też
korzysta.
- Dobra, ale tylko dziś!
- Podkreśliłam, że więcej nie dam się namówić.
Alberto był załamany, gdy zobaczył moje włosy.
Najpierw strzelił focha, bo podcięłam je u kogoś innego niż on. By go
udobruchać, zabrałam go na rozmowę w cztery oczy i powiedziałam powód dla którego
zostały podcięte. Tak się przejął, że prawie się popłakał. On jest bardzo
wrażliwy i tego typu historie tak na niego działają. Nie był by sobą, gdyby ta
fryzura nie była bardziej jego, niż obcego, dlatego odrobinę zmienił sposób
cięcia. Później malowanie i układanie fryzury. Zdecydowałam się je pomalować,
bo skoro i tak mam iść cztery razy dopingować Hanabi w akcji, to niech będzie.
Ważne, aby ułożenie było w stylu Hyuga i nie kojarzyło się z Terumi. Tato
wspomniał, że po pokazach zabiera nas na uroczystą kolację do jednej z jego
ulubionych restauracji, więc i tam się przyda fryzura pasująca do nazwiska.
Obiad zjadłam jako szatynka z grubymi falami na głowie. Makijaż po posiłku
i wspólnie z siostrą ruszyłyśmy na próbę. Neji upodobnił się do jednego z
ochroniarzy Hanabi i podszywając się pod niego, poszedł z nami. To też celowy
zabieg. Oboje wyglądają podobnie i jak do tej pory, nikt nie zauważył, że to
dwie różne osoby.
Hanabi jest podstępna! Przekonałam się o tym zaraz po
wejściu na salę prób. Ta mała żmija nie powiedziała mi czyj to będzie pokaz.
Sama doradziła mi, którą sukienkę założyć, a że była bardzo w moim stylu, to
nie protestowałam. W końcu to kreacja mojego ulubionego projektanta. Stanęłam
między modelkami. Chciałam ukryć się gdzieś z boku, ale moja kochana
siostrzyczka złapała mnie pod ramie i zaciągnęła w centrum zbiorowiska. Wyszła
do nas pani, której praca polegała na odpowiednim przebiegu całego show. Dalej
wszystko potoczyło się szybko. Modelki się rozbiegły, w poszukiwaniu swoich
kreacji, ja zostałam sama na środku. Owa pani spojrzała na mnie raczej karcącym
wzrokiem, co sugerowało, że nie poznała kim jestem. Ja lekko się uśmiechnęłam i
skierowałam swój wzrok w inną stronę. W moim kierunku zmierzał nie kto inny jak
Jiraiya. On od razu wiedział kim jestem. Ucałował mnie w obie dłonie, później w
policzki. Uniósł moją dłoń i zakręcił mną do koła, aby móc podziwiać jeden ze
swoich projektów na mnie. Było widać, że duma go rozpiera. Nazwał mnie swoją
muzą, stwierdził, że mogłabym reklamować wszystkie jego projekty, bo nikt nie
wygląda w nich tak dobrze jak ja i nie wiem jak, ale przekonał mnie do wzięcia
udziału w jego pokazie. Miałam wyjść na samym końcu razem z nim. To nie
spodobało się naburmuszonej pani, ale nikt się jej o nic nie pytał, tylko stwierdzał
fakty. Hana wyskoczyła, że to super pomysł i ona pomoże mi się przygotować. Tak
też zamiast chwili, spędziłam tam kilka godzin na próbie. Mega wysokie szpilki
to jednak przekleństwo. Jiraiya widząc moje poczynania, kazał przynieść coś
wygodniejszego i niższego. Jemu zależało na mojej obecności, a nie na połamaniu
mi nóg, więc robił wszystko bym nie zrezygnowała. Jest “trochę” zboczony,
opowiada sprośne żarty i ma różne dziwne zagrywki, ale nie jest z nim nudno.
Widać, że to co robi, wykonuje z pasją, a tworząc kreacje dla kobiet, chce
przede wszystkim podkreślić ich piękno i dodać pewności siebie. Ja przynajmniej
tak się czuję gdy zakładam coś stworzonego jego ręką.
Wieczorem poszliśmy potańczyć. Neji nie był zbyt
chętny, ale się dołączył. Najpierw stał jak kołek. Gdy się rozkręcił, impreza
się zaczęła. Lubimy się bawić w trójkę. Jest między nami więź, której nie da
się rozerwać żadną siłą. Przy tej dwójce całkowicie zapomniałam o reszcie
świata, tak też było i tym razem. Rano zaskoczył mnie sms od Sakury. Skoro u
mnie teraz dochodziła godzina dziesiąta, to u niej było przed osiemnastą. Nie
zwlekając od razu do niej zadzwoniłam. Rozmawiałyśmy koło pół godziny. Pierwszy
raz ktokolwiek z poza moich najbliższych osób zauważył moją nieobecność. To
jakoś szczególnie mnie nie ucieszyło. Nawet Naruto dopytywał czy wszystko w porządku
i czy mój wyjazd miał coś wspólnego z Itachim. Znajomość z Uchihą może mieć
większe konsekwencje niż mogłam przypuszczać. Według Sakury, brunet o którym
mowa, był jakiś dziwny. Zmieniłyśmy temat. Zaczęłam jej opowiadać jaka jestem
szczęśliwa, bo mogę spędzać czas z rodziną. Nic nie wspomniałam o pokazie, bo
to by mnie zdemaskowało. Zamiast tego powiedziałam, że siostra zabrała mnie
wczoraj na imprezę z jej znajomymi. Trochę się zdziwiła, że w niedzielę robią
imprezy, ale w końcu co kraj to obyczaj i mi odpuściła.
Kilka kolejnych dni zleciało mi tak szybko, że sama
nie zauważyłam upływającego czasu. Nie miałam nawet pięciu minut nudy. Z Hanabi
dwa razy byłam na próbie, w domu też uczyłam się chodzić po wybiegu. Tato
wynajął nauczycielkę dla mnie, więc moje poczynania śledziła profesjonalistka.
Gdy Hana była na próbach do innych pokazów, ja w towarzystwie Nejiego
zaglądałam do wszystkich miejsc za którymi tęskniłam. Sporo czasu spędziłam też
z tatą. On cały czas ma nadzieję, że przejmę po nim interesy. Dał mi też
zadanie bojowe, które lubię. Miałam do rozdysponowania całkiem konkretną pulę
kasy na cele charytatywne w imieniu jego firm. Neji gdy nie trenował z szefem
ochrony Hanabi, to pomagał mi w wyborach. Trochę się na dzwoniłam i kilka z
ośrodków pomocy kazałam sprawdzić naszym specjalnym informatykom. Mam swoje
żelazne zasady. Pomagam i wymagam mądrego użycia środków. Mam już swoją czarną
listę ośrodków, którym więcej nie pomogę. Są to głównie placówki w których
ludzie zamiast pomagać innym, napychają swoje kieszenie i latają na drogie
wycieczki po świecie. Osobom zapisującym się do takich fundacji odradzam współpracę
i polecam sprawdzone ośrodki. Gdy znalazłam chwilę czasu z rana, to zgadywałam
się z Sakurą. Wspólnie rozmawiałyśmy na czacie, póki któraś z nas nie musiała
kończyć. W czwartek przed śniadaniem odkryłam, że na moim telefonie jest sms od
Itachiego. Zaskoczyło mnie to, że w sumie o nim nie pomyślałam do tej pory.
Może dlatego, że zasypiałam razem z Hanabi ze zmęczenia, a rano budził mnie
prawie zawsze Neji. Dni były intensywne i wypełnione po brzegi, oddalając
skutecznie moje myśli od bruneta. Teraz patrząc na wyświetlacz i widząc
kopertę, a przy niej jego imię, czuję przypływ gorąca. Obawiam się treści, choć
nie wiem dlaczego.
Pochwyciłam telefon w dłoń i otworzyłam wiadomość: “Byłem
dziś w schronisku i zabrałem Rambo na spacer. Kręcił nosem, że cię nie ma, ale
jakoś mu to wyjaśniłem. Chyba by chciał, abyś już wróciła.”
Trochę dziwna ta wiadomość. Jestem pewna, że nawet
Shino napisałby mi smsa z większą dawką emocji i pozytywniejszego. Ten jest jak
letni deszcz. Spadnie i po chwili nikt nie pamięta, że był. Nie wiem czy mu
odpisać, czy potraktować to jak zdanie relacji bez oczekiwania na odpowiedź.
Nie wiedziałam co zrobić, więc postanowiłam się trochę zastanowić i odpisać
dopiero, gdy podejmę jakąś decyzję. Tato zawołał mnie, więc zeszłam szybko na
dół. Jego propozycja była nie do odrzucenia. Razem z Nejim wylecieliśmy na
wyspę tatusia. Uwielbiam to miejsce i nie mogłabym odmówić. Prawie cały dzień
spędziłam w wodzie. Starałam się nie opalić, aby nie wzbudzić podejrzeń. W moim
przypadku zmiana koloru skóry nie jest taka prosta. Mnie słońce nie lubi i
muszę dużo czasu spędzić na leżaku, aby wyglądać jak Sakura, czy Hanabi. One
nie mają takiego problemu. Mimo tego lepiej uważać. Neji namówił mnie na grę w
tenisa. To kolejny sport, który lubimy oboje. Długo nie dałam rady machać
rakietą, ale było fajnie. W tym czasie tata wspólnie ze swoim przyjacielem
Borunerem grali w golfa. Wiem, że to burżujstwo, ale właśnie dlatego chciał tu
przylecieć. Omawiali przy okazji jakiś nowy interes, który planują otworzyć
razem. Chcą wyłapywać młodych zdolnych ludzi, którzy jeszcze studiują, bądź są
świeżo po studiach. Twierdzą, że to najlepszy materiał do lepienia i
ukierunkowywania. Tacy chętnie się uczą i garściami zbierają wiedzę, a prezesi
lubią takich ludzi. Jak dla mnie to jeszcze bardzo odległy czas. Ja dopiero co
zaczęłam liceum, a już mam problemy.
Po tenisie musieliśmy się odświeżyć i odpocząć.
Wskoczyliśmy do jacuzzi a następnie do sali kinowej. Pomogłam gosposi w
przygotowaniu popcornu dla nas, a braciszek wybrał odpowiednią komedię.
Ubawiliśmy się po pachy. Kolację zjedliśmy razem z panem Borunero. To bardzo
wesoły człowiek. Cały czas powtarza mi, że wolałby abym mówiła mu po imieniu,
bądź wujek, bo przez tego pana on czuje się staro. Ostatecznie zdecydowałam się
na wujka. Neji od dawna mówi mu na ty i nie widać, aby mu to przeszkadzało. Borunero
lubi sobie żartować i opowiadać kawały. Powtarza, że smutasy nie poradzą sobie
w życiu, bo ich smutek zagryzie. Gdy odwiedza mojego ojca, to oboje żartują i
wspominają wiele numerów jakie wywinęli za młodu. Był czas gdy rywalizowali,
ale szybko z tego zrezygnowali, bo razem szło im lepiej. Choć mają większość
interesów oddzielnie, to współpracują bardzo często i wtedy odnoszą największe
sukcesy.
Do Mediolanu wróciliśmy bardzo późno. Zasnęłam w
samolocie i jedyne co pamiętam, to że Neji z trudem dobudził mnie, abym poszła
do auta. Tam ponownie zasnęłam i obudziłam się w swoim łóżku, w ubraniu. Ktoś
mnie pewnie tu przyniósł i przykrył kołdrą. Tak właściwie to powinnam nieco
sprostować swoją wypowiedź. Nie obudziłam się, a zostałam obudzona. Przez
siostrę w niezbyt przyjemny sposób. Rozwaliła się na mnie. Była zła, bo
polecieliśmy bez niej, ale cóż, życie! Dziś miałam spędzić większość dnia na
próbie przed pokazem, a później z projektantem. Jiraiya oprowadzał mnie niczym
swoją maskotkę i opowiadał o swojej pracy. Nie wiem czemu akurat ja jestem jego
ulubienicą. Hanabi się śmiała, że pewnie ze względu na figurę, bo on bez
przerwy zachwyca się, że moje proporcje są idealne i szyje dla takich kobiet
jak ja. Jest chyba jedynym projektantem, który tak myśli. Dla innych pewnie
byłabym nieco za gruba i zbyt hojnie obdarzona w górnych partiach. Sporo pływam,
to też ramiona mam lepiej zbudowane i nie straszę kośćmi przy obojczykach. Nie
wyglądam jak sportowiec, bo jestem za drobna, po prostu nie pasuje do mnie
określenie wieszak. W końcu mój ulubiony kreator mody pokazał mi sukienkę,
którą chciał abym założyła podczas pokazu. On ma coś w sobie i zawsze wie jak
zrobić mi dobrze kawałkiem materiału. Kolor srebrnoszary, bardzo podkreśla
figurę. Z przodu wygląda, że sukienka jest do połowy ud, z odkrytymi ramionami.
W rzeczywistości od piersi w stronę tyłu szyi idą po trzy błyszczące sznureczki
z każdej strony. Łączą się one z tyłu na kawałku materiału. Plecy całe pokrywa
cieniutka siateczka, przez którą widać dosłownie wszystko, ale od karku do pasa
doczepiony jest lekki półprzeźroczysty materiał. Ten sam materiał od pasa aż do
kostek okrywa tył. Nie wiem czy wystarczająco jasno opisałam cudo, które mam
włożyć. Jednego jestem pewna. W sobotę z siostrą i tatą idziemy na bankiet i ja
muszę mieć tą sukienkę na tej imprezie!
Powiedziałam Jiraiyi, że kupuję od razu sukienkę, którą
mam założyć na pokaz. Oburzył się, bo tą dostanę od niego w prezencie jak tylko
z nim wyjdę i nie ma mowy o sprzedawaniu, a gdy powiedziałam, że chcę ją założyć
w sobotę, obiecał, że mogę jej w ogóle nie zdejmować i od razu udać się na
imprezę. Bardzo mnie to ucieszyło. Lubię tego człowieka. Cały dzień zleciał mi
tak szybko, że nie wiedziałam kiedy dobiegł końca. Już jutro wystąpię publicznie
w pokazie. O zgrozo!!! Czy mi czasem nie odbiło? Przecież to nie mój świat i
nigdy tego nie chciałam. Teraz jednak nie mogę się wycofać. Wszystko za daleko
już zabrnęło. Wieczorem z Nejim poszliśmy do jacuzzi. Hanabi położyła się spać
po powrocie. Ma już jeden z pokazów za sobą. Byłam i widziałam jak się porusza.
Ona jest niesamowita. Widać, że lubi to co robi i sprawia jej to wielką frajdę.
Na ten krótki moment, gdy kroczy po wybiegu, potrafi dać z siebie wszystko i
nawet utrzymuje powagę na twarzy. W głowie miałam obraz jaki dziś widziałam.
- Hinata, powiedź mi, bo
ciągle nie daje mi to spokoju, co jest między tobą a Uchihą? Czemu w ogóle
tracisz na niego czas?
Mój kochany braciszek
zastrzelił mnie tym pytaniem. Widać, że nie odpuści, a jeśli teraz ucieknę
przed odpowiedzią, to nie uwierzy mi później, że to tylko kolega. No cóż,
trzeba powiedzieć część prawdy.
- Nic nie jest. Jest
moim kolegą i korepetytorem.
- Co? - To mu się nie
spodobało. - Czego niby on mógłby cię nauczyć?
- Matematyki. Dostałam
pałę ze sprawdzianu i pomógł mi poprawić ocenę. - To teraz się zacznie. Ale to
dobrze. W ten sposób temat nie pójdzie w złą stronę i nie wyda się nasz ostatni
pocałunek, ani wspólna noc.
- Jak mogłaś dostać pałę
z matematyki i nic mi nie powiedzieć?! Jeszcze poszłaś do tego dupka po pomoc?
Przecież wiesz, że bym ci wszystko wytłumaczył.
- Chciałam sobie sama
poradzić.
- Sama? Jednak to z
Uchihą się NIBY uczyłaś. Już ja widzę co wyście razem robili. Nic dziwnego, że
już chodzą plotki na wasz temat.
- Neji! - Gdy lekko
uniosłam głos, to on się trochę opanował. - Chciałam sama sobie poradzić, ale
mi nie szło, więc przyjęłam jego pomoc. Na początku sama nie wierzyłam, że
nauka z nim cokolwiek mi da, ale myliłam się. Itachi jest dobrym nauczycielem i
udało mi się poprawić pałę na czwórkę.
- A co zażądał za pomoc?
Wiesz, że on ma opinię podrywacza? Pewnie zrobił to, po to by zaciągnąć cię do
łóżka.
- Neji, uważaj co chcesz
powiedzieć! - Skarciłam go nieco, by się czasem nie zagalopował. - A dla twojej
wiadomości, to on nie jest taki! Pomógł mi nie po to aby czegoś żądać, a po to
by się odwdzięczyć.
- Odwdzięczyć?! - Mój
braciszek zaczął się w sobie gotować. Jest jakiś przewrażliwiony.
- Daj mi powiedzieć
zanim powiesz coś, czego oboje będziemy żałować. Jako Hyuga powinieneś bardziej
nauczyć się panować nad swoimi emocjami. - To go nieco uspokoiło. - Itachi jest
wolontariuszem w tym samym schronisku co ja. - Widziałam, że czoło mu się
marszczy z niezadowolenia, ale nic nie powiedział. Nie było sensu tego ukrywać
przed nim, bo i tak by się dowiedział. - Pomogłam mu, więc chciał się
odwdzięczyć. To tyle. Lubię go, ale nie martw się. Nie planuję więcej korzystać
z jego pomocy.
- Hinata, może powinnaś
skończyć udawanie Hinaty Terumi. Wróćmy tutaj. Przez cały tydzień chodzisz
szczęśliwa i uśmiechnięta, a w Japonii jesteś cieniem samej siebie. Tu
nauczyciele nauczą cię wszystkiego lepiej, bo skupią się na tobie. Nie będziemy
musieli dłużej udawać obcych ludzi, a dodatkowo będziesz miała blisko tatę i
siostrę.
- Och, Neji. Właśnie
dlatego nie chciałam abyś wiedział, że mam problemy z matematyką i chciałam
sobie poradzić sama. Owszem teraz jestem szczęśliwa, bo mam najważniejsze osoby
przy sobie, ale to są wakacje. Gdybym tu wróciła na stałe to ponownie
zaczęłabym się dusić w tej złotej klatce. Moje życie w Japonii nie jest
idealne, ale tam przynajmniej czuję, że żyję. Jeśli chcesz, to możesz tu
wrócić, nie zatrzymuję cię przy sobie. Pamiętaj też, że sama proponowałam ci
udawanie rodzeństwa, ale uparłeś się, że będziesz o mnie dbał z perspektywy
osoby trzeciej.
- Popełniłem błąd i
żałuję tego, że nie posłuchałem ciebie. Wolałbym, abyśmy razem mieszkali, a
tak to czuję, że w ogóle nie uczestniczę w twoim życiu.
- Zawsze będziesz w nim
uczestniczył, braciszku. - Przytuliłam go, by nieco udobruchać nerwusa. -
Zawsze też będziesz dla mnie wśród najważniejszych osób. Kocham cię, braciszku.
- On też mnie przytulił, a raczej objął ramieniem.
- Ty też jesteś dla mnie
ważna.
Przeważnie tak mi odpowiada. Słowo kocham chyba z
zasady nie przejdzie mu przez gardło. Czasem z Haną się z niego śmiejemy. Po
śmierci rodziców trochę się w sobie zamknął i nie pozwala sobie na głębsze
okazywanie uczuć. Spławia wszystkie dziewczyny, które do niego świrują, jakby w
ogóle nie istniały. Szkoda, bo może gdyby poznał jakąś fajną laskę, to ona
pomogłaby mu się otworzyć. Powinien więcej korzystać z życia. Skupił się na
treningach i nauce, aby w przyszłości dbać o swoje siostry, jak na głowę
rodziny przystało. Przez to poświęcił samego siebie i stracił część swojego
dzieciństwa. Teraz ma się już prawie za dorosłego, który powinien być
odpowiedzialny i postępować właściwie.
Temat całe szczęście się urwał a ja poszłam się
położyć. Rozmowa o Itachim przypomniała mi jego beznadziejnego smsa, na którego
nic nie odpisałam. No nie ma co, mam spory poślizg. Zaczęłam coś klikać w
telefonie. Nie wiem co mu napisać. Coś w stylu: Rambo musi jeszcze trochę
poczekać, bo ja nie mogę teraz wracać. Bez sensu! Zapytać się go, co u niego?
Też bez sensu. On w ogóle się nie zainteresował co u mnie, a ja mam pokazać że
mnie to interesuje? Jeszcze za dużo sobie dopowie. Miałam się zastanowić co
zrobić z tą dziwną znajomością, ale nawet nie pamiętałam o jego smsie. Może
lepiej tak to zostawić. Itachi mnie intryguje i na pewno mi się podoba, a jego
pocałunki są wspaniałe. Dał mi wiele i pewnie to jest moment, w którym jeszcze
wszystko można przerwać. Już teraz mam przez niego kłopoty. Jeśli dalej
będziemy się spotykać, to narobi ich się więcej. Najgorsze jest to, że jeżeli
ja ulegnę, a on mnie wykorzysta i rozgłosi to po całej szkole, to pewnie tato
się wtrąci i więcej nie będę Terumi. Tego nie chcę stracić! Mam jeszcze
tydzień. Muszę go sobie wybić z głowy na amen! Nie odpiszę mu. Niech myśli, że
mam gdzieś tego smsa. Postanowione! Gdy wrócę do Japonii, ponownie zakocham się
w Naruto i tym razem zdobędę jego serce. Jeśli mi się nie uda, to wrócę do
opcji niewidzialnej Hinaty.
* * * * *
Chwilę zastanawiałam się, czy dzielić rozdział na pół, czy zostawić taki jaki jest. W końcu nie dzieliłam. Macie więc dużo tekstu i chyba nawet znośny jest. :)))
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńHa, w końcu pierwsza. Przeczytałam już wcześniej, ale nie mogłam skomentować przez telefon :(
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o rozdział to wspaniały. Dobrze widzieć Hinacie uśmiechniętą, chociaż jestem pewna, że u boku Itachiego też by mogła być, gdyby przestała tyle myśleć.
Jeśli chodzi o rodzinkę, fajnie wykreowałaś Hanabi, podoba mi się dużo bardziej, niż Hana z mangi. Jeśli chodzi o ojca, to nigdy nie myślałam, że kiedyś go polubię. Nie nienawidziłam go, ale zawsze miałam do niego jakiś dystans ze względu na to jak traktował Hinate. Ale tutaj przynajmniej kocha obie swoje córki. Neji.. cóż był okres kiedy go nienawidziłam a teraz trudno sprawić, aby go nienawidziła, chociaż ta scena w jacuzzi z jego nerwem trochę mi nie pasuje do Nejiego, ale i DOBRZE. To twoje opowiadanie i to ty tworzysz postacie :)
Jeeezu ile bym oddała aby było więcej taki projektantów jak Jiraya ? Dobrze znam ból Hinaty ( niestety ). Fajnie, że wstawiłaś w końcu rozdział ukazujący Hinatę jako Hyuga :)
Czekam, na następne i życzę weny.
P.S Może dzisiaj wstawię rozdział, jak polska Ekstraklasa mi nie przeszkodzi w tym :)
Pierwsza, bez wątpienia :))
UsuńW tym opowiadaniu wszyscy Hyuga są fajni :) Neji jest trochę bardziej przewrażliwiony, więc stąd złość :) Jeszcze co najmniej jeden rozdział będzie w świecie Hinaty Hyuga.
Tak się składa, że ja również znam ból Hinaty :)) Choć teraz jest dużo łatwiej niż kiedyś. Wtedy to dopiero był problem, szczególnie jak się mieszkało w mniejszym miasteczku.
Rozdziały wstawione, więc zaraz biorę się za nadrabianie zaległości w czytaniu innych blogów. U Ciebie również się pojawię ;))
Ekstra opowiadanie. Akcja troche za mozolnie sie toczy.... :( Brak mi namiętności :D hehe. Takie osobiste zdanie :D. Hinata drażni tymi swoimi wahaniami nastroju, a Itachi jest słodki <3... Czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy ;).
OdpowiedzUsuńTo chyba największa wada opowiadań jakie pisałam wcześniej. Zgadzam się, że części wydarzeń mogłoby nie być, za to akcja powinna nabrać tempa. W kolejnych opowiadaniach z czasem sama zapragnęłam darować sobie niektóre z opisów, aby szybciej je zakończyć. To oczywiście też ma swoje minusy, bo spotykam się z wypowiedziami, gdzie czytelniczki chciałyby nieco więcej opisu danego wydarzenia :) Wychodzi na to, że jeszcze nie dostrzegłam złotego środka, ale może z czasem się nauczę gdzie jest punkt równowagi :))
UsuńCo do Hinaty i jej zachowania, to choć się to nie podoba wielu osobom, o tak właśnie chciałam ją tu przedstawić. Jako zagubioną i zdezorientowaną nastolatkę, która zapragnęła normalności, ale w świecie z pozoru prostym, gdy inni nie podtykają jej pod nos najlepszych rozwiązań, ona sama musi podejmować decyzję. Wpada w dezorientację, bo pojawienie się Itachiego naruszyło cały jej plan. Dodatkowo z jednej strony cały czas jest odtrącana przez Naruto, a z drugiej pojawia się ktoś, kto o nią zabiega. Wiadomo jak zaczęła się jej znajomość z Uchihą. Po czymś takim można mieć wątpliwości, czy nie zrobi się czegoś głupiego z taką osobą jak Itachi.
No i jest jeszcze jeden powód. Burza hormonów w nastoletnich ludkach często powoduje, że niektórzy z nich sami nie wiedzą czego dokładnie chcą.
pozdrawiam i dziękuję za komentarz :)))
jakby co, to nowe rozdziały do tego opowiadania pojawiają się co piątek, często zaraz po północy :))))
HURRAA.!! Jest i Hanabi!! :D Ileż ja na nią czekałam... Jej postać bardzo przypomina mi moją siostrę, dla tego za każdym razem cieszę się jak debil kiedy coś jej o niej wspomniane... a tu w co najmniej 1 rozdziale bd o niej 'w kółko'... ^^ Moim zdaniem idealnie pasuje na modelkę reklamującą bieliznę xp
OdpowiedzUsuń"- To nie goście, tylko sami swoi" normalnie jak w rodzinie mojego ojca! Nie ważne co jest tam za impreza, wszyscy siedzą w dresach [a babcie z wałkami na głowach] bo całe zbiorowisko to przecież sami swoi xd także bardzo dobrze rozumiem Hiashiego tym bardziej jeśli był to prezent od żony :)
A miałam nadzieję, że Hinata porozmawia z siostrą o Itachim. :( Że Hana może jej coś doradzi, wpierw opieprzy i ponabija się ale jednak wesprze jakimś dobrym słowem...
Dobrze rozumiem Alberto. Sama wkurzam się na moje znajome kiedy zamiast przyjś do mnie, idą do obcego fryzjera -,-''
Jiraya jako projektant wymiata!!!! :D Chyba lepszej fuchy nie mogłaś mu przydzielić xd "Zrobiłaś" go idealnie! Ta postać to guru tego rozdziału. ^^ można powiedzieć, że tworzy dla prawdziwych kobiet [które mają wszystko na swoim miejscu w idealnych ilościach] a nie dla tzw wieszaków. I bardzo dobrze, że wpakował Hinatę do pokazu!! [fajnie by było gdyby zdjęcia z tego wydarzenia ukazały się w tam jakiejś gazecie którą zawzięcie czyta Sakura która ogarnia, że modelka towarzysząca projektantowi jest bardzo podobna do jej przyjaciółki...]
"Pierwszy raz ktokolwiek z poza moich najbliższych osób zauważył moją nieobecność. To jakoś szczególnie mnie nie ucieszyło" nie rozumiem... czemu jej to nie pasowało?? Oo Chyba dobrze, że pamiętają o niej.
" Według Sakury, brunet o którym mowa, był jakiś dziwny. Zmieniłyśmy temat." no wiesz co.?!?!? Czemu Sakura nie powiedziała więcej.?!?! CZEMU ZMIENIŁY NAGLE TEMAT.?!
"Kręcił nosem, że cię nie ma, ale jakoś mu to wyjaśniłem. Chyba by chciał, abyś już wróciła." jak to czytałam to miałam wrażenie, że słowa które napisał Itachi odnoszą się i do psa i do niego samego. I wgl fajnie że poszedł do schroniska, pomimo tego, że NIBY Hinata go oszukała to jednak spełnił jej prośbę.
"Gdybym tu wróciła na stałe to ponownie zaczęłabym się dusić w tej złotej klatce. Moje życie w Japonii nie jest idealne, ale tam przynajmniej czuję, że żyję." i oby została przy tym! Oby nie zmieniała decyzji! Niech przyjeżdża do ojca częściej ale niech nie opuszcza Japonii na zawsze!!
Na SMS Itachiego mogła odpisać coś w stylu "Następnym razem podrap go za uchem i powiedz, że przepraszam za tak długą nieobecność i jakoś mu to wynagrodzę." Nie musiała pytać się co u niego słuchać, ważne aby odpisać bo potem Uchiha może się o to obrazić XDD
"Gdy wrócę do Japonii, ponownie zakocham się w Naruto i tym razem zdobędę jego serce. Jeśli mi się nie uda, to wrócę do opcji niewidzialnej Hinaty." hahahahhahaha XDD już to widzę!! Może i uda jej się poderwać Uzumakiego ale Itachi dalej będzie w pobliżu, nie uda jej się tak szybko o nim zapomnieć nawet jeśli jednak postanowi wrócić do "opcji niewidzialnej". Niemniej jednak ciekawa jestem co wymyślisz i jak to wszystko rozegrasz.
Ile tak mniej więcej zostało rozdziałów do końca?? ^^
bd czekać, bd czytać, całuję ;3
Po Twoim komentarzu doszłam do wniosku, że chociaż staram się dopasowywać charaktery każdej z osób do potrzeb opowiadania, to Hanabi chyba zawsze ma ten swój zadziorny i nieustępliwy sposób bycia. Najbardziej lubię ją z opowiadania Pośród Gwiazd, ale jeszcze jest zbyt wcześnie, aby inni mogli się przekonać o czym mówię. (Bo tego jeszcze nie publikowałam i prędko nie będę ;))))
UsuńTak mi się zdaje, że pierwszy raz zacytuję Twoje słowa, ale po prostu muszę to zrobić. "A miałam nadzieję, że Hinata porozmawia z siostrą o Itachim. :( Że Hana może jej coś doradzi, wpierw opieprzy i ponabija się ale jednak wesprze jakimś dobrym słowem..." Tak bardzo mocno chciałabym to skomentować i powiedzieć Ci coś na ten temat. Moja podświadomość szepcze, żebym jednak się powstrzymała. Więc z uśmiechem na ustach odpowiadam: komentarz z mojej strony jest zbędny, bo kolejny rozdział wypowie się sam za siebie (chyba kolejny, bo jeszcze nie wiem czy nie będę go dzielić) ;)
No ten sms miał tak właśnie brzmieć, aby czytający tak sobie pomyślał. Jeśli czytałaś może Igrzyska śmierci, to tam również łatwo można było dostrzec jak główna bohaterka nie łapała takich aluzji.
Hinata wiele razy zachowuje się niewłaściwie względem Itachiego. Zastanawiałaś się może głębiej, jak on się czuje, kiedy mimo uwielbienia ze strony kobiet, znalazła się taka, która co i rusz go odtrąca? Tak sobie pomyślałam, że sama osobiście chciałabym zobaczyć minę Uchihy. :))) W mojej klasie w liceum był chłopak, który cieszył się podobnym uwielbieniem. Często to wykorzystywał. Piękniś przeżył szok, kiedy chciał, abym coś dla niego napisała, a ja go spławiłam twierdząc, że ma rączki i sam może to zrobić. Jego kolega z ławki pytał się mnie później, czy jestem na niego obrażona, bo nie może zrozumieć mojego zachowania. To chyba był dla niego szok, że znalazła się dziewczyna nie lecąca na jego "wdzięk" i wygląd. :))) To tak tylko wtrącając. Choć nie mam pojęcia po co to piszę. Może za mało się odzywam w ciągu dnia do ludzi i to dlatego :)))
Ile zostało rozdziałów? To najtrudniejsze z możliwych pytań. Do końca, czy do powrotu Hinaty? To jedyne opowiadania, w którym nie wiem jak zakończyć i czy prowadzić historię według któregoś z kolei planu, który spisałam, czy urwać wcześniej. Nie wiem nawet czy ma być dobry czy zły finisz. Słowo daję, że głowię się i zmieniam zdanie co chwilę. Myślę, że to będzie zależało od czytelników. Dojdę do momentu, do którego każdy z moich pomysłów jest zgodny i wtedy będę decydować co dalej.
Więc może to ja zadam pytanie. Chciałabyś aby to opowiadanie trwało dłużej, czy lepiej by skończyło się jak najszybciej?
Mogę powiedzieć, że w teorii to co mam napisane starczy do maja.
PS. Poszłam Twoim sposobem i zaczęłam pisać dłuższe komentarze w notatniku. Przyznaję, że sprytne to jest :)))
Fajnie że pokazałaś Hinate w tej drugiej odsłonie. W dodatku zaczynasz mnie przekonywać do jej ojca, ktòrego nacodzień nienawidze:)
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejne rozdziały ;)
Hiashi z LL jest bardzo pozytywną postacią i najlepszym ojcem jakiego mogłaby mieć Hinata. Nie gwarantuję, że zawsze będzie tak przedstawiany, ale wiadomo jacy są tatuśkowie względem swoich córeczek :)
Usuń