piątek, 11 marca 2016

Labirynt Luster - Rozdział 25




Gdy Itachi wczoraj mnie tu przywiózł, byłam szczęśliwa i nie chciałam się z nim rozstawać. Dziś ciężko mi na niego patrzeć. Nie wiem jak z nim rozmawiać. Musiałam być twarda i nie pozwolić się zbajerować, ani omotać. Chciałam wiedzieć co on ode mnie chce, ale jak tą informacje wyciągnąć? Szłam wolno, nie śpieszyło mi się. Pół godziny temu byłam pewna swojego zdania i tego co chcę zrobić. Teraz moje niepewne kroki były odzwierciedleniem moich myśli i uczuć. Głowę miałam spuszczoną. Spojrzenie w jego oczy nie było proste, nie po tym czego się dowiedziałam. Broniłam go przed wszystkimi, nawet przed sobą. Nadszedł czas aby on obronił samego siebie przede mną. To co miał mi powiedzieć, miało duże znaczenie. Musiałam tylko potraktować go obiektywnie. To było pewne, że nie łatwo mi będzie, bo on faktycznie nie był mi obojętny. Nie zajął miejsca Naruto, ale zdecydowanie osłabił jego pozycję w moim sercu. Szłam dość wolno, dlatego i on wyszedł w moją stronę. Stanął przede mną. Choć nie patrzyłam w górę, tylko w dół, byłam przekonana, że on bacznie obserwował mój każdy ruch. Taki jest Itachi Uchiha. Dla niego to pewnie zwykła rozmowa. Nie wiem czy jest w stanie bardzo dobrze ukrywać swoje emocje, czy może jest jak bryła lodu. Do tej pory był miły i fajnie było spędzać z nim czas. Nigdy jednak nie ujawnił żadnych uczuć względem mojej osoby. Gdy powiedziałam, że jestem tylko jego przygodą, on stwierdził, że tak nie jest. Kiedy zapytałam kim w takim razie jestem, nie odpowiedział. Wykręcił się jedynie. Nie nazwał mnie nawet swoją koleżanką, a mowa że kimś ważniejszym. Co jeśli wszyscy dokoła mieli rację, a ja broniłam go szukając wymówek jego zachowania?
- Cześć. - Milczeliśmy oboje stojąc przed sobą, aż on przerwał ciszę.
- Cześć. - Nieśmiało uniosłam głowę. Spojrzenie miał nieodgadnione. Jego twarz nie okazywała żadnych emocji. Tak jakby stał i patrzył się gdzieś w dal, ale on był tu, a swój wzrok skierował na mnie.
- Może pojedziemy za miasto, będziemy mogli spokojnie porozmawiać.
- Wolę do tego samego parku co dwa tygodnie temu. - Nie chcę opuszczać z nim miasta. Choć jestem chroniona, to lepiej będzie znaleźć się w znanym miejscu, z którego w każdej chwili, niezależnie od niego, będę mogła odejść.
W zasadzie nie odpowiedział. Kiwnął jedynie głową i podszedł do motoru, by sięgnąć po kask dla mnie. Podał mi go, a ja założyłam i ruszyliśmy w drogę. W niedzielne przedpołudnia jest mały ruch na drogach. Po niedługim czasie byliśmy na miejscu. Zaparkował i oboje zaczęliśmy iść w stronę parku. Nie odzywaliśmy się do siebie. Gdybym tylko wiedziała o czym on teraz myślał. Może jednak lepiej, że nie wiedziałam. Część mnie bardzo by chciała, aby wszystko okazało się głupim nieporozumieniem.  Druga połowa każe mi uciekać od niego i unikać do końca życia. Nie ulega wątpliwością, że jestem wewnętrznie rozdarta. Usiedliśmy na ławce. Chyba mieliśmy podobny pomysł. Każde z nas czekało na to co drugie ma do powiedzenia. Wiem, że fakt, iż on w ogóle chciał się ze mną spotkać, dobrze o nim świadczy. Jeśli byłby draniem, to miałby mnie gdzieś, a mojego smsa by wyśmiał. Nie mogę jednak tak myśleć. To on miał się bronić, a nie ja jego. Ciekawe jak wytłumaczy mi te plotki. Milczenie zaczęło być męczące. Zbyt długa cisza mogła zwiastować burzę. W myślach zaczęłam układać zdanie, którym mogłabym zacząć rozmowę. Głowę miałam spuszczoną w dół. Gapiłam się na swoje dłonie, przebierając palcami.
- Przepraszam. - Zadźwięczał jego słaby głos.
Po tym jednym słowie serce zaczęło mi łopotać jak szalone. Czy to przyznanie się do winy?
- Przepraszam za to co mówią inni.
- To ty rozpuściłeś te plotki? - Nie spojrzę na niego. Nie mam tyle odwagi.
- Nie. - Nawet po jego głosie nie można odczytać żadnych emocji.
- Więc czemu przepraszasz?
- Oni tego nie zrobią, a ja nie chcę byś była smutna.
- Wiesz kto to zrobił i dlaczego?
- Nie. - Nie potrafię wytłumaczyć dlaczego, ale mu nie uwierzyłam. Podejrzewam, że skłamał.
- Myślę, że wiesz, ale nie chcesz mi powiedzieć. - Zapanowała cisza. Czyli faktycznie mogę mieć rację, że chce to przede mną ukryć.
- To tylko plotki. Ludzie zawsze gadają. Za kilka dni znajdą sobie inny temat do rozmów i zapomną. - Dość chłodno podchodził do sprawy: “tylko plotki”.
- Plotki według, których ty jesteś podłym kobieciarzem, a ja puszczalską idiotką.
- My wiemy, że to nieprawda, to najważniejsze. - Wygląda tak, jakby on nie widział żadnego problemu, co lekko zaczęło mnie irytować.
- Nie interesuje cię co mówią na twój temat?
- Kiedyś przykładałem do tego większą wagę. W pewnym momencie przestało mnie to obchodzić i tak pozostało. - Nie podobała mi się ta rozmowa. Bił od niego jakiś dziwny chłód i obcość. Odsłaniał przede mną Uchihę, którego nie z znałam.
- Na twój temat dużo się mówi. Ile w plotkach jest prawdziwego ciebie? - Nie sądzę, że ujawni mi prawdę. Rozmowa jest trudna. Nie chcę wejść na minę. Zanim jednak wydam swój osąd nad nim, chcę poznać jak najwięcej faktów.
- Interesuje cię co się mówi na mieście?
- Mówią, że w każdej plotce jest ziarnko prawdy. - Niestety w tej też coś jest. Okazałam się puszczalską, gdy weszłam do jego łóżka.
- Więc pewnie tak jest. - Cóż za szczegółowy wywód. Nie czuję się usatysfakcjonowana takimi odpowiedziami.
- To jest twoja odpowiedź? - Między nami ponownie zapadła cisza.
Byłam rozczarowana. Z tej rozmowy nic nie wynikało. Miałam ochotę wstać i pójść sobie. Zaczęłam patrzeć w dal. Odkąd byliśmy w parku, ani razu na niego nie spojrzałam. Lubię jego uśmiech i błysk w oczach. Gdy takiego go widzę, to się rozpływam, gdy patrzy ze smutkiem wymalowanym na twarzy, ja mam nieodpartą ochotę zrobić wszystko, by się uśmiechnął. Bezpieczniej jest unikać jego spojrzenia. Bezpieczniej dla mnie i dla tej rozmowy.
- Jaką chcesz usłyszeć odpowiedź? - Ponownie przerwał ciszę, a moje postanowienie rozprysło się niczym bańka mydlana. Tym razem odwróciłam się do niego i spojrzałam prosto w oczy. Spojrzenie miał puste, a ja poczułam jeszcze większy smutek. Koło mnie siedział ktoś obcy, kogo nie znałam.
- Prawdziwą. - Widziałam jak bacznie mi się przyglądał.
- Powiedzmy, że pół na pół. - Czyli jednak jest draniem, tylko trochę mniejszym niż mówią plotki.
- Dlaczego ja?
- Są chwile, w których sam zadaję sobie to pytanie. - Nie wiem jak rozumieć jego odpowiedź. Rozmowa jest na zupełnie innym poziomie. Między słowami, trzeba doszukiwać się znaczeń, a ja nie mam zdolności takich jak Hanabi. Nie odgadnę znaczenia jego wypowiedzi. Mogę jedynie przypuszczać do czego on zmierza.
- Kto rozpuścił te plotki? Chcę to wiedzieć. - Powiedziałam stanowczo, a on odrobinę przygryzł wargę.
- Ktoś, kto nie chciał, abyśmy się spotykali.
Tak naprawdę, to takich osób było sporo. Najbardziej pasowała mi tu jednak Tsukino. To mogła być jej zemsta za to, że piątek spędziłam z Itachim.
- Myślisz, że to Ropucha?
- Powiedź mi kim jest Ropucha, a ja powiem ci, czy o tą osobę mi chodzi. - Podstępny Uchiha. Użył słowa “osobę”. Nie mam gwarancji czy chodzi o dziewczynę, a on możliwe, że chce się dowiedzieć, kto mnie tak brzydko urządził w łazience.
- Powiedź mi jak zareagowałeś, gdy doszło do ciebie, co mówią o nas. - To jedno z najbardziej istotnych pytań, jakie mu dziś zadałam. Odpowiedź jest dla mnie ważna.
- Tak jak zawsze.
- Więc jak reagujesz zawsze? - Przyglądał mi się. Chyba chciał uzyskać jakąś podpowiedź. Starałam się nie pokazywać żadnych reakcji. W tej chwili zbierałam informacje, nie miałam jeszcze gotowego osądu. Muszę sporo się dowiedzieć, zanim się określę.
- Hinata, to tylko plotki. Słowa, które nic nie znaczą i które w każdej chwili można podważyć.
- Używasz bardzo wymijających odpowiedzi, z których niewiele mogę się dowiedzieć. Jak mam rozumieć twoją wypowiedź?
- To tylko plotka. Coś co nie jest prawdą. Nie pierwsza i zapewne nie ostatnia. - Jego słowa to był strzał, którego się nie spodziewałam.
- Ile takich plotek nieprawdziwych, z udziałem innych dziewczyn, powstało?
- Nie wiem, nie liczyłem, ale trochę ich było. Lubię dziewczyny, a gdy jestem na imprezie, nie skupiam się wyłącznie na alkoholu i podpieraniu ścian. Nie oznacza to, że każdą dziewczynę, z którą zatańczę, od razu zabieram do łóżka.
Nie jestem jedyna!!! Choć z drugiej strony nie mogę się wliczać w poczet takich dziewczyn. Ze mną zatańczył i się przespał.
- Czy powstały plotki, o takim charakterze jak o mnie i o tobie, z udziałem dziewczyn, z którymi nigdy nie spałeś?
- Tak i to sporo. - Odpowiedział spokojnie, jakby to było coś normalnego i naturalnego.
- Czy ty coś zrobiłeś, żeby inni o tym nie mówili.
- Czemu ty o to pytasz? Jaki to ma związek? - Lekko skrzywił się. Nie chciał o tym mówić, ale rozmowa już była w toku.
- Odpowiedź. Chcę po prostu wiedzieć.
- Odpowiem, ale ty mi powiesz, dlaczego zawsze gdy zaczynam temat naszego pierwszego spotkania, to od razu uciekasz, albo go zmieniasz. - Otworzyłam szeroko buzię. Tak nagle ni z gruszki, ni z pietruszki on wyskakuje z czymś takim. Co mu odbiło?
- Teraz to ty zmieniasz temat.
- Wykorzystuję sytuację, aby poznać odpowiedź. - Coś się w nim zmieniło. Zaczął być stanowczy i zdecydowanie dążył do jakiegoś celu.
- Zgoda, powiem ci, ale dopiero na końcu rozmowy, a ty nie zapytasz o nic więcej. - Zaczął zastanawiać się.
- Mam dużo pytań, na które chciałbym poznać odpowiedzi.
- To tak samo jak ja. Pytam po raz ostatni. Co zrobiłeś, gdy po szkole zaczęły chodzić nieprawdziwe plotki.
- Nic. - Odpowiedział patrząc mi prosto w oczy. - Nie ja rozpuszczałem te plotki.
- Świat rządzi się okrutnymi prawami. Mężczyzna, który sypia z wieloma kobietami, mamiąc je fałszywymi obietnicami, upijając alkoholem i szepcząc czułe słówka, a czasami dając tylko odrobinę tego, czego one zawsze pragnęły, jest playboyem, który w towarzystwie szczyci się swoimi podbojami, a inni mężczyźni mu zazdroszczą. Kobieta, która zawsze zachowuje się należycie i nigdy nie robi nic, co mogłoby ją oczernić, wystarczy, że raz, jedyny raz da się ponieść, za sprawą alkoholu, czułych słówek, pięknych obietnic, a może po prostu spragniona bliskości, której nie zaznała, od razu zyskuje łatkę puszczalskiej, dziwki czy też ladacznicy. Taka łatka nie odkleja się po kilku dniach. Nawet jeśli to plotka, to osoby z jej otoczenia zawsze o tym pamiętają i nigdy nie przestaną tego wypominać. - Wiem to z własnego doświadczenia. Nawet plotki powiedziane dawno temu na mój temat bądź mojej rodziny, dalej żyją wokół nas. Nie raz słyszałam pytania innych osób, które koniecznie chciały wiedzieć, czy to prawda, że.... a tematów jest wiele.
Itachi siedział patrząc na mnie i myśląc nad moimi słowami.
- Zostań moją dziewczyną.
- Co? - Nie wierzę w to co usłyszałam!
- Jeśli w poniedziałek ogłosimy, że jesteśmy parą, to plotki ucichną i nikt nie nazwie cię puszczalską, ani gorzej. Pary uprawiają seks, więc inni nie będą wnikać czy to prawda czy nie.
- Ty chyba nie wiesz o czym mówisz. Przecież temat i tak wróci, gdy się zorientują, że udajemy tylko parę. - Złapał moją dłoń w swoje dłonie.
- Więc naprawdę nią zostańmy.
- To nie jest rozwiązanie. Prędzej czy później i tak byśmy się rozstali, a wtedy plotki wrócą w jeszcze gorszej formie.
- Dlaczego tak mówisz? Może by nam wyszło.
- Jak na razie to nic nam nie wychodzi. - Gdy to powiedziałam, on spojrzał wbijając z niezadowoleniem swój wzrok we mnie.
- Skąd w tobie ten pesymizm?
- To nie pesymizm, tylko realizm. Po tym czego się dowiedziałam, nie chcę się z tobą wiązać. Najlepiej będzie jeśli ograniczymy naszą znajomość do spotkań w schronisku. Wolałabym, abyśmy w szkole nie rozmawiali ze sobą zbyt często.
- Czy twoja decyzja ma związek z chłopakiem, którego słyszałem, jak do ciebie dzwoniłem? Ta dziewczyna nazwała go bodyguardem. - Zapytał poważnie i z pełnym opanowaniem.
Na początku zdziwiłam się i nie wiedziałam o kogo mu chodzi. Dopiero po chwili doszło do mnie, że on mówi o Nejim.
- Nie! Doszukujesz się powodów w złym miejscu.
- Więc dlaczego?
- Nie dam ci nawet gwarancji na to, że jutro pojawię się w szkole. Możliwe, że to nasze ostatnie spotkanie i nigdy więcej się nie zobaczymy.
- O czym ty mówisz? - Głos nieco mu się zmienił. Nie spodziewał się takiego obrotu sprawy.
- O tym, że dla ciebie, to tylko zwykła plotka, która minie i wszyscy ponownie będą szczęśliwi. Problem w tym, że jeśli ona dojdzie do mojego ojca, a to jest bardzo prawdopodobne, to on może się bardzo zdenerwować i zabrać mnie stąd.
- Przeniesie cię do innej szkoły tylko dlatego, że ktoś coś o nas powiedział?
- Nie przeniesie mnie do innej szkoły, tylko każe wracać do siebie. Rozumiesz? Możliwe, że jutro będę musiała wsiąść do samolotu i nigdy więcej nie przylecę do Japonii. Nawet nie wiesz ile kosztowało mnie zachodu, aby móc tu zamieszkać. Poznałam tutaj wspaniałych ludzi, zdobyłam przyjaciół i wszystko mogę stracić. Jeśli się tak stanie, to będzie to jedna z największych moich porażek w życiu. Może zasłużyłam sobie na plotki, które chodzą na nasz temat. Ciężko mi w to uwierzyć, że były dziewczęta, które wyłącznie z tobą zatańczyły, a musiały stawić czoło takim brzydkim oskarżeniom. Naprawdę boli mnie to, że nie zareagowałeś. Dla ciebie to tylko nic nieznaczące słowa, a komuś mogły zrujnować życie. Jeszcze wczoraj broniłam cię przed Sakurą, dziś chciałam poznać sytuację z twojej strony. Rozczarowałeś mnie, Itachi. Wierzę ci, że nie od ciebie wyszły plotki. Po raz ostatni dziękuję ci za to co dla mnie zrobiłeś i przepraszam, że bywałam chamska. Na tym etapie nasze drogi powinny się rozejść. Popularność, która się z tobą wiąże nie jest dla mnie. Zanim cię poznałam, byłam Hinatą, do której idealnie pasował przydomek niewidzialna. Otaczałam się bardzo wąskim gronem osób i było mi z tym dobrze. Dziś jestem na językach całej szkoły, a jutro przyjdzie mi się zmierzyć z tą niechcianą popularnością.
Teraz Itachi spuścił wzrok i gapił się na swoje buty. Między nami ponownie zapadła cisza. Ta decyzja nie jest dla mnie łatwa. Przypominając sobie wczorajsze spotkanie, jest mi przykro, że tak kończy się nasza znajomość. Możliwe, że będę tego żałowała, ale na chwilę obecną wierzę, że postępuję właściwie. Przed wylotem z wyspy obiecałam sobie, że udowodnię tacie, iż zawsze dam sobie radę. Teraz też tak będzie. Choć miałam nikłą nadzieję, na inny obrót wydarzeń, to teraz jestem pewna, że nie mam wyboru. Muszę skończyć widywać się z Itachim. Wszystko zostało już powiedziane. Pora na kolejny krok. Powinnam wstać i odejść.
- Czas na mnie. - Podniosłam się, ale on nie pozwolił mi odejść. Złapał mnie za nadgarstek i powstrzymał. Głowę dalej miał spuszczoną.
- Przychodząc tutaj wiedziałaś, że tak chcesz zakończyć naszą rozmowę?
Nie odpowiedziałam od razu. Przyglądałam się mu z góry. Nie patrzył na mnie, co było bardzo dziwne.
- Po tym co usłyszałam od ciebie, Sakury i z forum, nie mam wyboru. - Nie dał mi niczego, czego mogłabym się złapać. Rozwiał moje wątpliwości i popchnął mnie w stronę tej decyzji. Gdyby tylko znał całą prawdę. Nie mogę pozwolić sobie na popularność, bo to może mnie zdemaskować.
- Miałaś na końcu rozmowy odpowiedzieć na moje pytanie. - Nie rozumiem tylko, dlaczego teraz na mnie nie patrzy. Wcześniej robił to pewnie, bez krępacji, a teraz?
- Jesteś pewny, że chcesz usłyszeć moją odpowiedź?
- Tylko wtedy, jeśli będzie szczera. - Zasłużył na nią, a jednocześnie chciałabym mu tego oszczędzić. Przykre jest to, że tylko w tej kwestii mogę powiedzieć mu całą prawdę.
- Wstydzę się tego co zaszło tego dnia. Nie chcę o tym z tobą rozmawiać, bo najchętniej wymazałabym ten dzień ze swojej pamięci.
- Żałujesz, że mnie poznałaś? - Miał nie zadawać więcej pytań. Mogłabym teraz odejść powołując się na naszą umowę. Tylko, że takich pytań nie można pozostawić bez odpowiedzi.
- Żałuję wielu rzeczy, nawet tego, że poszłam na tą imprezę, ale nie tego, że cię poznałam.
- W tym przypadku to się łączy. - Wstał i stanął przede mną. - Poznaliśmy się, bo tam byłaś. Gdybyś nie przyszła, możliwe, że nigdy byśmy się nie spotkali.
- Są chwile, w których myślę, że tak byłoby znacznie łatwiej. - Co ty ze mną zrobiłeś? Nawet zaczynam mówić tak jak ty.
- Przecież tego nie chcesz. - Zbliżył się jeszcze bardziej. Między nami była coraz mniejsza odległość. - Widzę to w twoich oczach. - Ręką zaczął gładzić mój policzek, później palce wsunął w moje włosy przytrzymując kark. - Czuję gdy cię całuję. - Nie czekał na pozwolenie. Ustami przylgnął do moich warg.
Nie powinnam mu na to pozwolić. Zamiast go odepchnąć, ja odwzajemniłam pocałunek. To było silniejsze ode mnie. On jest czarodziejem i w takich chwilach roztacza cudowną magię. Tym razem go nie objęłam za szyję. Dalej trzymał moją rękę. Gdy skończył nie odsunął twarzy. Patrzył mi prosto w oczy, z bardzo bliskiej odległości.
- Daj mi kilka dni, a wszystko odkręcę. Powstrzymam plotki i nikt nie powie o tobie złego słowa.
- Miałeś dwa tygodnie i nic nie zrobiłeś. Teraz poradzę sobie sama. - Muszę być twarda!! Nie mogę mu tego powiedzieć, ale robię to też dla nas. Nie chcę przestać go widywać. Jeśli wyjadę, to więcej się nie spotkamy. Przy takim układzie będziemy spotykać się chociaż w schronisku. - Muszę już iść. Proszę, byś mnie nie zatrzymywał. - Odwróciłam się i zaczęłam się oddalać.
- Skoro nie chcesz dać mi szansy, to czemu pozwoliłaś się pocałować? Dlaczego odwzajemniłaś pocałunek? Kogo ty próbujesz oszukać, Hinata? Uciekasz, bo nie masz odwagi przyznać, że nie jestem ci obojętny. - Usłyszałam jego pytania gdy byłam już kilka kroków od niego. Odwróciłam się po raz ostatni.
- To był pożegnalny pocałunek. Na więcej ci nie pozwolę. - Co on sobie w ogóle myśli? - Nasza bajka dobiegła końca. Nie przedłużaj tej rozmowy. Nie chcę powiedzieć czegoś, czego oboje będziemy żałować.
- To cześć! - Rzucił jedynie i skierował się w stronę parkingu.
Stałam patrząc jak się oddalał. Nie odwrócił się. Po chwili zniknął za zakrętem, a ja dalej byłam oniemiała. Nie rozumiem tego zachowania. Tak jakby w pewnym momencie stał się kimś innym i po prostu odszedł. Usiadłam na ławce. Miałam mętlik w głowie. Czy tego właśnie chciałam? ...

* * *
Jeśli wcześniej wyobrażałam sobie ciężki poniedziałek, to ten miał być najgorszy ze wszystkich. Do tej pory szłam z obawą, że ludzie plotkują, bo dowiedzieli się, co wydarzyło się między mną i Nieznajomym, albo bałam się, że natknę się na Uchihę i czeka mnie niezwykle ciężka i nieprzyjemna rozmowa. Dziś mam pewność jak zostanę przywitana. Gdybym naprawdę była Hinatą Terumi, to pewnie skorzystałabym z propozycji Uchihy. Sytuacja jest jednak zupełnie inna. Gdy tata dowie się co wyrabia jego córeczka, to dostanie białej gorączki. Wiem, że jestem śledzona i ochrona widziała większość czasu jaki spędziłam z Itachim. Nikt z nich nie był w łazience ze mną i Uchihą. Skoro plotka mówi, że tam się kochaliśmy, to jak mam udowodnić, że tak nie było? Brunet nie zaprzeczył, przez co nikt nie zakłada innej opcji. Nie ulega też wątpliwością, że po imprezie u Sasuke wracałam nie wieczorem, a nad ranem i w dość opłakanym stanie. Musiałabym być idiotką, gdybym łudziła się, że tata o tym nie wie. Mógł przymknąć oko na moje poczynania. Może nie nakrzyczał na mnie, bo mi ufa i wierzy, że nie zrobiłam nic złego tamtego wieczoru. Gdy dojdą do niego inne plotki, a ja pomimo tego co się mówi, związałabym się z Itachim, to tak jakbym potwierdziła wszystkie ich słowa. Dlatego właśnie musiałam to skończyć. Nie jestem jeszcze pełnoletnia i tata nie pozwoliłby mi na przyjazd do Japonii wiedząc, że tak planuję spędzać czas. Gdy zobaczyłam bruneta, to zwątpiłam w mój plan. Dlaczego od razu nie przekreśliłam znajomości z Itachim? Bo miałam nadzieję usłyszeć coś, czego mogłabym się złapać i ratować nawet przed ojcem. Zamiast dobrego argumentu, zyskałam jedynie kontrargumenty. Itachi się pogrążył przede mną, gdy powiedział prawdę. Faktem stało się, że Uchiha jest dupkiem. Miał w głębokim poważaniu, że przez niego gnoją inne dziewczęta. Każdy mówi o tym, że Itachi to kobieciarz. W tym przypadku nie wystarczy być czujnym. Nikt nie ostrzega, że samym tańcem można wpisać się na czarną listę puszczalskich idiotek. Gdyby brunet zrobił cokolwiek, aby zatrzymać te plotki, to może rozmowa potoczyłaby się inaczej. On tymczasem wszystko olał, a ja muszę zmierzyć się z tym sama, jak inne przede mną. Ktoś mógłby powiedzieć, że sama jestem sobie winna, bo nikogo nie słuchałam i uciekłam. Jest w tym trochę racji. Może mój wyjazd był nierozsądny, ale ja potrzebowałam odetchnąć. Odkąd w moim życiu pojawił się Itachi, wszystko zaczęło się komplikować. Pogubiłam się, a dwa tygodnie w zupełnie innym miejscu pomogły mi się odnaleźć. Gdybym tylko nie zastała takiej sytuacji, to dziś pewnie wchodziłabym do szkoły trzymając za rękę chłopaka o pięknych czarnych oczach. Życie to dziwka! Zamiast bruneta towarzyszy mi Różowa Burza. Ludzie patrzą na mnie z dziwnym uśmiechem. Plotka dziś odżyje na nowo, bo ja pojawiłam się w szkole. Zastanawiałam się, czy założyć czapkę, aby nie zwracać na siebie uwagi. Zrezygnowałam z tego pomysłu. W końcu jestem Hyuga i nie zamierzam chować głowy w piasek. Nie robiłam tego w towarzystwie ojca, nie okażę strachu, gdy go przy mnie nie ma. Kilka osób coś powiedziało w moją stronę. Sakura niektórych obdarzyła gniewnym spojrzeniem, które prawie zabija, niektórych pacnęła w ramię, albo burknęła coś pod ich adresem. Nie mam w sobie tyle siły i nie potrafię siać pogromu jak ona. Ja mogę jedynie robić dobrą minę do złej gry. Gdy dotarłyśmy pod klasę, koledzy i koleżanki spoglądali na mnie w przeróżny sposób. Jedni się podśmiewali, inni krzywili i zapewne w tej chwili wytykali palcami. Każdy znał dobrze Sakurę, a widząc jej groźną minę, nikt się nie odezwał. Jestem przeszczęśliwa, że ją mam. Sasuke obdarzył mnie tym samym lodowatym spojrzeniem co zawsze, sprawiając na krótką chwilę, że moja pewność siebie nieco osłabła. Za to Naruto był dla mnie pozytywnym zaskoczeniem. Tylko jego uśmiech nie był złowróżbny, a szczery i kojący moje zmartwienia. Podszedł i zaczął wypytywać o podróż do Nowego Jorku. Sam też by tam chciał polecieć, ale jego rodzice wysyłają go w miejsca, które sami wybierają. Parę razy, gdy powiedział coś głupiego, zupełnie w swoim stylu, Sakura zdzieliła go po głowie. Blondyn całkowicie rozluźnił atmosferę i całe szczęście nie zapytał o starszego z braci Uchiha. Dobrze wiedzieć, że chociaż Naruto nie odnosi się do mnie inaczej. Choć czy dawny Uzumaki podszedłby do mnie i zaczął ze mną rozmawiać? W jakimś sensie jego zachowanie jest inne, najważniejsze, że on mnie nie potępia. Czy są jeszcze w szkole jakieś osoby, które też mnie tak potraktują?
Pierwsza przerwa przyniosła mi ciężką próbę. Sakura chciała iść do łazienki. Gdy wracałyśmy natknęłyśmy się na przyczynę moich problemów. Itachi zatrzymał się przede mną. Chyba chciał coś powiedzieć, ale słowa wyraźnie ugrzęzły mu w gardle. Różowa Burza widząc nasze dziwne spojrzenia, zostawiła nas samych. Wymieniliśmy się jedynie krótkim “cześć”. On zapytał co mam teraz, choć pewnie sam dobrze to wiedział, bo w końcu znał plan Sasuke, więc i mój. Uratował nas dzwonek. Nie wiem jak z nim rozmawiać. Nie żałuję tego co powiedziałam. Nawet teraz wiem, że póki plotki nie ucichną, to najlepsze rozwiązanie. Nawet jeśli ja i Itachi nie wiemy jak ze sobą rozmawiać, to najważniejsze, że nie udawał, że mnie nie zna.
Wróciłam pod salę. Kolega z klasy widząc, że jestem bez obstawy zaczął głośno żartować ze mnie. Padło kilka pytań, jak bawiłam się z Itachim i czemu tak długo dochodziłam do siebie. Chciałam przejść obojętnie koło niego, ale stanął mi na drodze. Moim ratunkiem był nauczyciel. Sakura dowiedziała się od Tenten co zaszło przed lekcją. Gdy wychodziliśmy kazała mi iść z resztą, a ona obiecała, że zaraz do mnie dojdzie. Miałam złe przeczucia. Nic dobrego nie czekało odważnego kolegi i pewne było, że wytłumaczy mu, aby więcej tak nie robić. Czułam się żałośnie. Sama powinnam sobie poradzić, a tymczasem to ona broniła mnie przed innymi. Szłam wolniej od reszty klasy, przez co zostałam w tyle. Z nikim nie jestem bardziej zżyta, poza Sakurą. Doliczyłabym do tego grona Naruto, ale to, że on traktuje mnie normalnie, nie oznacza, że mogę uchodzić za jego dobrą koleżankę. Jest powód, dla którego wolałabym jednak nie podchodzić do Uzumakiego. Przy nim zazwyczaj jest Sasuke, a on przeraża mnie i osłabia moją pewność siebie. Boję się co mógłby mi powiedzieć. W końcu plotkuje się o mnie i jego bracie.
- Ej! Przecież to nowa dupa kapitana. - Rozległ się prawie, że krzyk koło mojego ucha. - Długo cię nie było. Dobrze, że wróciłaś, bo Uchiha bzikuje jak za długo nie ma kobiety pod sobą.
Dwóch z nich poznałam, bo już kiedyś podeszli do bruneta jak szedł ze mną korytarzem. Są z Akatsuki, trzeciego nie znam. Białowłosy chłopak, o ile dobrze pamiętam ma na imię Hidan. To on szczerzył się do mnie w tej chwili.
- Nie zwracaj na niego uwagi. On zawsze pierdoli głupoty, bo nic mądrego nie potrafi powiedzieć. Jestem Yahiko. - Rudy chłopak wyciągnął do mnie rękę.
- Hinata. - Ja również podałam mu dłoń, choć nie wiem czy to był dobry ruch. Co on może ode mnie chcieć?
- Nie musisz się przedstawiać, doskonale znamy twoje imię. - Wtrącił się białowłosy. - Ja jestem Hidan. - Teraz on wyciągnął dłoń, ale zamiast uścisnąć moją rękę, podniósł ją do góry. Wyglądało jakby chciał mnie pocałować. Zamiast tego eleganckiego gestu polizał mnie po wierzchu dłoni. - Ciekawe co Wrona zrobi, gdy mu powiem, że cię przelizałem.
Rudy parsknął śmiechem. Ja nie wiedziałam jak się zachować. Byłam zaskoczona i lekko zmieszana.
- Zawsze się tak witasz? - Dziś by przetrwać dzień, starałam się zachowywać dzielnie jak Hyuga, stąd miałam nieco więcej odwagi.
- Nie, znam też ciekawsze sposoby. Mogę ci pokazać
Zaczął się zbliżać, ale Yahiko przywalił mu w tył głowy.
- Pojebało cię?! - Skrzywił się rudy chłopak. - Hidan, debilu! Jak to zrobisz, to będziesz wyglądał jak maskotka naszej drużyny. - Podbródkiem wskazał na trzeciego chłopaka koło nich. Chociaż może to była dziewczyna. Blond włosy nastolatek opierał się o ścianę, miał skrzyżowane ręce przed sobą i patrzył się na mnie wrogim spojrzeniem. Nie rozumiem tylko dlaczego. Przecież ja nic mu nie zrobiłam. Może to przez plotki.
- Ja bym się tak łatwo nie dał jak ta cipa! - Hidan wyszczerzył zęby, a blond włosy chłopak zacisnął pięści i wyglądało jakby miał ochotę przywalić odważnemu koledze.
- Ja już pójdę. - Chciałam od nich odejść. Cokolwiek ode mnie chcieli, to lepiej było się ewakuować.
- Zostań! - Zastawił mi drogę. - Moje oczy łakną napatrzeć się na ciebie. - Hidan bezczelnie wbił swoje spojrzenie w moje piersi. Zaczęłam żałować, że od razu nie odeszłam. - Czuję, że odgadłem powód, dla którego Itachi w ciebie wycelował. Muszę mu przyznać, że gust mu się zdecydowanie poprawił. Po tych pasztetach jakie ostatnio obracał, zacząłem się zastanawiać, czy oczy mu nie szwankują.
- Jutro jest mecz, może przyjdziesz nam pokibicować? - Moją uwagę odciągnął Yahiko.
- Itachi nie zagra. - Pierwszy raz odezwał się ten naburmuszony koleś.
- Faktycznie. To w piątek, wtedy kapitan też wyjdzie na boisko. Gramy w naszej szkole, więc jakbyś chciała to przyjdź. Idziemy!
- Pa piękna, żegnajcie cudne meloniki. - Hidan był ode mnie odsunięty na metr. Zaczął na wysokości moich piersi rękami gestykulować tak jakby właśnie bawił się moimi cyckami. Ten koleś jest chyba ucieleśnieniem zboczoności.
- Wrona cię zabije, jak się nie pohamujesz. - Rudzielec złapał za kaptur bluzy swojego kolegi i pociągnął za sobą.
W Akatsuki grają dziwni ludzie. Itachi i Sasori też są dziwni. Jak tak skrajne charaktery mogą się dogadać na boisku?
Kompletnie nie wiedziałam co myśleć o kolegach Uchihy. Z ich zachowania nic nie można było wywnioskować. Sakura wróciła, a moje przypuszczenia się potwierdziły. Kolega z klasy, który godzinę temu był odważny i niemiły dla mnie, teraz chodził lekko kulawy. Różowa Burza go dorwała i aż boję się zapytać co mu zrobiła. W tym przypadku niewiedza będzie lepsza. Zapytała czy wszystko w porządku. Nie wiedziałam co powiedzieć. Może lepiej jej nie mówić o spotkaniu z chłopcami z Akatsuki. Mogłaby wyolbrzymić to spotkanie, a ja nie wiem czy oni się nabijali, czy zawsze tacy są. Gdy spotkałam Hidana pierwszy raz, był tak samo bezczelny jak teraz, a Itachi, tak jak Yahiko, kazał mi nie zwracać uwagi na niego.

Przy Sakurze byłam bezpieczna, a dzień wcale nie był taki ciężki jak się obawiałam. Może jednak plotka przycichła na tyle, by niektórzy kompletnie nie zwracali na mnie uwagi. Mogę tylko się cieszyć, że tak jest. Minęło już jakieś pięć minut dużej przerwy. Siedziałam z moją przyjaciółką przed klasą. Umawiałyśmy się na wspólną naukę. Mam tak dużo do nadrobienia, że trzeba się tym zająć.
- Sasuke!! Sasuke, szybko! - Przed klasę wpadł lekko zdyszany Naruto. - Sasuke choć szybko! Za szkołą Itachi bije się z Nejim!
Itachi bije się z Nejim!!! Widziałam jak młody Uchiha pobiegł za Uzumakim. Za nimi podążyli inni.
- On go zabije. - Z mojego gardła wydobył się wyłącznie cichy szept.
Jak mogłam zapomnieć o Nejim?
* * * * *

Zarzekałam się, że podzielę ten rozdział, ale znowu się rozchorowałam i nawet nie byłam w stanie go porządnie sprawdzić. Chyba czas najwyższy pomyśleć o kimś, kto by mi z tym pomógł. Także przepraszam za wszelakiego rodzaju błędy. Gdyby ktoś do tej pory narzekał na brak akcji, to chyba śmiało mogę powiedzieć, że się doczekał.
Skorupę pewnie wstawię jutro, może w niedzielę. Nie będzie to mega długi rozdział, ale biorąc pod uwagę mój stan zdrowia i chroniczny brak czasu na wszystko, to kazałabym Wam jeszcze długo czekać na całość. Dlatego zdecydowałam się na podział i podarowanie tego co już mam.

15 komentarzy:

  1. Już na początku zapytam się: czy ty czasem kiedyś nie dodawałaś rozdziałów w piątek zaraz przed 01:00 w nocy?? Bo ubzdurało mi się, że tak właśnie było i wczoraj po przebudzeniu od razu rzuciłam się do telefonu sprawdzić co tam wypociłaś. No i szok - NIC NIE MA :O Wchodziłam na boga co jakieś 10min ale wciąż nic nie było... a kiedy o tym zapomniałam, okazało się, że nie tylko dodałaś nowe LL a jeszcze Skorupę. Mało się nie wzuszyłam ze szczęścia. Dwa najbardziej wyczekujące rozdziały do tej pory.
    także tego... no... zabieram sie za pisanie na temat xp

    Boże... Tyle czekałam na tą rozmowę... Pochłaniałam wszystko w takim tępie, że musiałam przeczytać to jeszcze dwa razy bo nie docierało do mnie co ty żeś tam napisała.
    Aaaa... Czemu Hinata nie powie kto to jest Ropucha.?! :/ Może ułatwiłaby wtedy tą rozmowę chociaż w pewnym stopniu... Może wtedy Itachi powiedziałby, kto tak na prawdę rozpuścił te okropne pltoki??
    Kurde... Ja za bardzo nie przejmuje się opinią innych więc w pewnym sensie rozumiem Itachiego. Ma to wszystko w dupie i żyje sobie dalej we względnym spokoju. No ale przez take zachowanie, wszystkie dziewczyny mają jeszcze bardziej przerąbane. No bo jakby chociaż próbował zaprzeczać wszystkim historiom wyssanym z palca to ludzie może zaczeliby myśleć, a tak to isę jeszcze bardziej nakręcają. No a z drugiej strony jest Hinata, jej ochroniarze, Neji no i sam ojciec. Boję się myśleć o tym, co może się stać kiedy Hiashi o tym wszystkim się dowie.

    "- Dlaczego ja?
    - Są chwile, w których sam zadaję sobie to pytanie." - koleś, serio mówisz?? -,-'' lepiej było już powiedzieć coś w stylu "sam nie wiem" i spojrzeć na dziewczynę z krzywym uśmiechem. No ale to Itachi, dziwny koleś który mówi jeszcze dziwniejsze rzeczy. Ja bym taką odpowiedź odebrała..yy.. no tak jakby koleś mną gardził, albo się mnie wstydził [?].. Taki cement w herbacie normalne.

    "- Zostań moją dziewczyną.", "- Więc naprawdę nią zostańmy." - no to ja już wyżej napisałam, że to co ten facet mówi jest dziwne. Ale w tym momencie zaczęłam się potwornie śmiać. I to nie takie "hihi" pod noskiem, tylko takie głośne "HAHAHA" jakbym miała napad głupawki. No czegoś takiego się nie spodziewałam. Kurde, czy on nie mógł pomyśleć wcześniej?? Tylko dopiero teraz?? Chociaż nawet jak pomyślał to gówno z tego było. Wiem, że się jakoś tam starał ale mu to kompletnie nei wyszło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "- Żałujesz, że mnie poznałaś? (...)
      - Żałuję wielu rzeczy,(...) ale nie tego, że cię poznałam." - tak jak jeszcze niedawno śmiałam się w głos, tak teraz siedziałam ze ściśniętym sercem i drżącymi palcami przesuwałam obraz na ekranie.
      "- Przecież tego nie chcesz. (...) Widzę to w twoich oczach. (...) Czuję gdy cię całuję. - Nie czekał na pozwolenie. Ustami przylgnął do moich warg." - i wtedy właśnie wybuchłam. Siedziałam wbita w fotel i nie mogłam powstrzymać łez które uparcie chciały rozmazać mi cały makijaż. Kurde... dawno tak się nie rozryczałam podczas czytania bloga. No ale wtedy byłam tak nakręcona na nowy rozdział, że to wszystko musiało jakoś ze mnie wylecieć... Dopiero jak czytałam to trzeci raz to dotarł do mnie sens tych słów.. byłam w szoku. Bo w sumie myślałam, że się pokłucą, Hinata się rozryczy a Itachi będzie miał to w dupie. No a tu taki moment gdzie wychodzi z niego człowiek! Człowiek który potrafi coś oczuć do drugiej osoby. A tu bam! Ta druga osoba, chociaż odzwajemnia pocałunek to mówi KONIEC. I chociaż będę trzymać stronę Hyugi, to w tym momencie szkoda mi się zrobiło Uchihy. To tak jakby dostał pałką w twarz.
      Zapewne pamiętasz, jak bardzo nie lubię Sakury. Ale teraz nadchodzi chwila w której jestem jej bardzo wdzięczna. Jest z Hinatą, nie odwróciła się od niej i jest wielkim wsparciem. Różowa Burza ma u mnie wielkiego plusa. :)
      Bardzo ucieszył mnie fakt, że Itachi nie olał małej w szkole. Ba, nawet się z nią przywitał. Ciekawa jestem, co takiego chciał jej powiedzieć... "Chyba chciał coś powiedzieć, ale słowa wyraźnie ugrzęzły mu w gardle."

      Usuń
    2. Co Yahiko mógł zyskać przedstawiając się Hinacie i próbując proadzić z nią jako tako normalną rozmowę?? No ja wiem, że zaprosił ją na mecz [mam nadzieję, że ona tam pójdzie i coś się bedzie dziać a ty nam to wszytsko pięknie przedstawisz <3] ale jaki jest tego cel??
      No i Hidan... uwielbiam tego zboczucha!! :D nie ważne gdzie się pojawia i jak go opisują to zawsze będę go lubić ^^ no ale ty powaliłaś mnie na kolana już trzeci raz "Zamiast tego eleganckiego gestu polizał mnie po wierzchu dłoni. - Ciekawe co Wrona zrobi, gdy mu powiem, że cię przelizałem" - No właśnie... ciekawe co zrobi xp
      Szkoda mi tylko jednego... :/ a mianowicie tego jak przedstawiasz tutaj Deidarę. Zapewne postać tą masz głęboko gdzieś a po prostu musiałaś miać jakiegoś czóbka do roli debila, dla tego go tu umieściłaś. Nie mniej jednak trochę mnie to boli... [no wiesz, te sentymenty xp otóż Deidara był moją pierwszą miłością w podstawówce... to chyba dla tego XDXDXD]. No i cholernie ciekawi mnie, co takiego nagadał Itachiemu, ze ten mu spuścił lanie.
      "W Akatsuki grają dziwni ludzie." - jedno z najprawdziwszych i najbardziej trafionych wniosków w tym opowiadaniu. Strzał w dziesiątkę!! ^^

      No i doszliśmy do końca rozdziału... Tyle wycierpiałam podczas czytania tych wypocin, że na końcówce poczułam się zmiażdżona i rozwałkowana na suficie. Cholera!! Ja też o nim zapomnałam!! :O Wymyślałam czarne scenariusze gdzie ojciec Hinaty dowiaduje się prawdy i wtedy zabiera ją z Japonii bla bla ba... ale ani razu nie pomyślałam o tym jak zareaguje Neji!! Przecież on jest w tej samej szkole, to jest jej brat, i dla niego to musiał być jeszcze większy szok kiedy usłyszał te wszystkie plotki. Hinata była w pewnym sensie przygotowana ale on od razu został rzucony na ruszt. A stwierdzenie "- On go zabije." jest już drugim co do najbardziej trafionych wniosków w tej hstorii. Chociaż na początku [wspominając co zdarzyło się Deidarze] pomyślałam, że to Itachi rozwali Nejiego. Ale to by było nie logiczne. Neji był szkolony na ochroniarza kuzynki i jest zdolny do wszystkiego. Ajajaj... no i znowu współczuję Itachemu...

      Kurde... Przeżywanie tego rozdziału jeszcze raz, totalnie mnie wykończyło... no a przede mną jeszcze Skorupa do opisania. I chociaż już ją czytałam to boję się tego... Już wystarczająco jestem opuchnięta. :P

      W nawk mi już weszło nie poprawianie błędów... Jestem leniem... Nie che mi się pisać ale smutno mi kiedy widzę "Brak komentarzy" pod najnowszym postem... a wiem, że nasze bazgroły chociaż ociupinę coś dla ciebie znaczą [sama ostatnio stwierdziłaś, że czytasz komentarze po kilka razy xd].
      jest już późno... gadam od rzeczy... przepraszam...

      Jeśli znajdę jutro czas [między spaniem, zakupami w IKEA a jedzeniem xp] to wezmę sie za Skorupę i odp pod PG ;))

      bd czekać, bd czytać, całusy ;3

      Usuń
    3. Tak, zazwyczaj dodaję rozdziały po północy. Teraz też tak chciałam, ale nie miałam czasu wcześniej sprawdzić, więc można powiedzieć, że robiłam to na ostatnią chwilę. Jak siadłam do tekstu o 23:45, to się okazało, że jestem tak śpiąca i zmęczona całym tygodniem, że zaczęłam przysypiać. Mało tego, żadne zdanie mi się nie podobało. To też sprawdzanie nie miało sensu i postanowiłam, że wstawię w ciągu dnia. Tym oto sposobem rozdział pojawił się później.
      Hinata nie jest mściwa. Woli zapomnieć o tym jak potraktowała ją Tsukino. Wie też jak porywcza jest Sakura i co by zrobiła, gdyby dowiedziała się kto ją skrzywdził, dlatego milczy. W końcu nie zna Itachiego na tyle, aby mu zaufać , a jeśli on by zareagował, to możliwe, że informacja dotarłaby również do Różowej Burzy. Jak to mówią ostrożności nigdy za wiele.
      Hiashi :))) Szef ochrony w pewnym rozdziale dobrze się wypowie na jego temat. To co siedzi w głowie tego człowieka będzie z jednej strony oczywiste, a z drugiej całkowicie niezrozumiałe. Tylko jeden człowiek będzie wiedział do czego on zmierza i w pełni zrozumie każde z jego zachowań w stosunku do Hinaty.
      "To tak jakby dostał pałką w twarz." i to jest strzał w dziesiątkę. Itachi, geniusz, który jest przekonany, że wie wszystko i potrafi w pełni kontrolować sytuację, poznaje Hinatę i cały system szlag trafia. Znosił wiele przez kilka ostatnich tygodni, a na koniec zostaje z niczym więcej jak wspomnienia i to ze swojej winy.
      Ja też nie jestem wielką fanką Sakury, ale w tym opowiadaniu była mi bardzo potrzebna. Między innymi jako wsparcie dla Hinaty w tej chwili :))
      Yahiko to fajny człowiek i bardzo lubiany. Będzie go trochę więcej, więc sama się przekonasz :) Na pewno nie ma złych intencji. Hidan to Hidan. W szczegóły nie będę się wdawać, bo to będzie trzeba samemu przeczytać. :)) Dei nie jest czubkiem :)) w tym opowiadaniu on i Itachi przyjaźnili się gdy byli dziećmi, ale coś ich poróżniło i teraz Dei postrzega Uchihę jako swojego "wroga". To, że się tak zachował miało swoje podstawy. Tak to jest, gdy narracja jest pierwszoosobowa. Nie wiemy co siedzi w głowie blondyna, chyba że ktoś coś powie.
      "... a wiem, że nasze bazgroły chociaż ociupinę coś dla ciebie znaczą" Tu się z Tobą zgodzić nie mogę. Znaczą dla mnie bardzo dużo. To nie tak, że są wymogiem do tego abym w ogóle pisała. Wystarczy spojrzeć na Pośród Gwiazd. Dodawałam notki, choć nie było żadnego odzewu. Nie mniej słowa czytelników dają naprawdę wiele. W ten sposób poznaję Wasze gusta, upodobania i oczekiwania. Dużo chętniej też zasiadam do pisania i sama na siebie się złoszczę, gdy za długo niczego nie dodam. Ja w ogóle bardzo się przywiązuję do osób odwiedzających moje błogi i komentujących. Każdy pozostawiając po sobie ślad daje się lepiej poznać, a to jest bardzo fajne :))) czas skończyć tą wypowiedź, bo jeszcze weźmiesz mnie za jakieś dziwadło, a ja bym mogła pisać i pisać.
      Dziękuję Ci za komentarz. Ciężko uwierzyć, że jesteś leniem. Jeśli to jednak jest prawdą, to takie lenistwo jest niezwykle akceptowalne :)) doceniam i podziwiam to jak wiele czasu poświęcasz na wypowiedzi pod rozdziałami. Jak to często powtarzam: "Takie poświęcenie robi wrażenie"
      buziaki :)))

      Usuń
  2. zakochałam się w tym blogu, więc tym bardziej cieszy mnie fakt, że jest aktywny! życzę weny i chęci!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo. Chęci są, gorzej z czasem, ale staram się pisać kiedy się da :))
      No i witam Cię serdecznie :))

      Usuń
  3. Po pierwsze. Cudownie piszesz. Kocham twoje opowiadania i błagam, nigdy nie przestawaj pisać.
    Po drugie. Jak możesz kończyć rozdziały w takich momentach? Człowiek czeka przez CAŁY tydzień na następne kilka zdań. Czy zdajesz sobie sprawę z tego, że podczas tego czekania odchodzi się od zmysłów?
    Po trzecie. Dziękuję! Ten tydzień był bardzo męczący dla mnie. Potrzebowałam trochę rozrywki i odpoczynku, które mi zapewniłaś trzema rozdziałami. Jeszcze raz dzięki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam serdecznie :)) Cieszę się, że trafiłam w gust ze swoimi opowiadaniami.
      Piszę już od jakiegoś czasu i skoro dalej to robię, to pewnie jeszcze długo mi tak zostanie.
      Tak wiem. To wredne zakończenie i nie mam dla Ciebie dobrych informacji. Z tego co mi się kojarzy, to teraz większość rozdziałów do LL się tak kończy. Tak faza mnie dopadła gdy pisałam i oto są efekty :|
      Cieszę się, że zapewniłam Ci choć trochę rozrywki. Na co dzień lubię wywoływać uśmiech na twarzach innych i chętnie poprawiam humory przez internet :))

      Usuń
  4. Masakra :D. Co tu się dzieje... Nie mam zamiaru rozpisywać się tak jak krejzi kokonat, bo poprostu wszystkie myśli mi uciekają i jedynie co mam w głowie to pytanie "co będzie dalej?" "jak potoczy się walka Itachi vs Neji?" i "Kto zaczął walkę?"... Ogólnie fajny rozdział, lekko dobijający tymi pytaniami Hinaty i odpowiedziami Itachiego, wszystko dziś takie smutne :P. Jedynie ten pocałunek ale też wydawał mi się taki od niechcenia. I to wkurrr. Itachiego gdy Hinacia powiedziała że to na pożegnanie. ;). No nic czekam do piątku ;)
    Buziaaalne ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No cóż :)) Wprowadzam postać Nejiego do gry :)) Ma chłopak wejście, co nie?
      Wiem, że smutno się zrobiło. Tak może być jeszcze jakiś czas. :)))

      Usuń
  5. O matko Neji! To była moja reakacja na "Itachi bije się z Nejim!!!" Jak ja wogòle mogłam o nim zapomnieć w poprzednim rozdziale!?
    Co do Itachiego to się nie zawiodłam jeśli chodzi o te wszystkie dziewczyny. Raczej potwierdziły się moje przypuszczenia. W końcu wspominałaś, że świety to on nie jest. Nie dziwie się, że Hinata ma dość.
    Niestety tym rozdziałem namąciłaś mi w głowie, bo tak owszem nadal uważam, że to Dei lub Ropucha ;D rozpuścili te plotki. Jednak to "ktoś kto nie chiał abyśmy byli razem" zrodziło podejrzenie w pierwszej kolejności padające na Sakurę i Kibę, potem do mojej świadomości wdarł się Sasuke, ale zniknął tak szybko jak się pojawił. Bo i po co miałby to robić? To znaczy racja że na hama by się znalazło pare powodòw, ale teorytycznie odpadł. Moja podświadomość nadal obwinia przede wszytkim Deia (ta bòjka mi tu nie gra).
    Jeśli patrzeć na tą cudną tròjkę przy końcu w mojej głowie rodzi się pytanie "O co im chodzi?" Nawet nie pròbuje ich rozszyfrować.
    Tym rozdziałem zrobiłaś mi taką papkę z mòzgu, że jak widać pozbierałam się dopiero po dwòch dniach.
    Oby tego więcej;)
    Czekam na kolejny rozdział. Chce wyjaśnień, bo tego co siedzi teraz w mojej głowie nie da się ogarnąć :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozszyfrowanie zachowania zawodników z Akatsuki jest w tej chwili niemożliwe. Owszem, zostanie wyjaśnione w pewnym momencie, ale bez pomocy Hinata nie ma szans, aby dowiedzieć się o co biega.
      Spoko, w następnym rozdziale kogiel-mogiel, jeszcze następny sztorm, a kolejny istne tornado. Zero wyjaśnień przez następne pół roku :DDD
      Mam teraz głupawkę, więc nie zwracaj na mnie uwagi. Tak poważnie, to wyjaśnienia rozłożą się w czasie, ale słowo, że jeszcze przez kilka rozdziałów nie będzie nudno ;p

      Usuń
    2. Normalnie mam dzisiaj szczęśliwy dzień :D

      Usuń
  6. Wieki mnie tu nie było! Szalenie się stęskniłam za tym blogiem! A co do bójki to chyba od początku jej wyczekiwałam. Z niewiadomych przyczyn od razu polubiłam Hidana (w tym opowiadaniu) chyba mam dość spaczony gust xD Rozdział miły i przyjemnie Mi się czytało jestem chyba jedyną osobą która nie lubi gdy jest zbyt kolorowo... Cudowny życzę dużo weny i biorę się za następny zaległy! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. C Y A N !!! wróciłaś ! :D nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę :))) Brakowało mi tu Ciebie :) W zasadzie to nie tylko Ciebie, bo są jeszcze inni, którzy ostatnio ucichli :D
      Super, że ponownie jesteś, zwłaszcza, że w piątek wstawię rozdział, w którym... no nie mogę powiedzieć, ale mam nadzieję, że go przeczytasz ;)

      Usuń