To będzie rzeź
niewiniątek. Neji zabije Itachiego, a ja zabiję mojego braciszka za to, że się
wtrącił.
Gdy tylko doszłam nieco do siebie, od razu zerwałam się i pobiegłam za
szkołę. Nie wiedziałam czy ktoś coś do mnie mówił, gdzie jest Sakura i co zrobię, gdy
już dotrę na miejsce. KRETYNKA!!! Powinnam to przewidzieć i zapobiec takiej
sytuacji. Co mu odbiło, żeby od razu przejść do bójki? Nie powinien tego robić, a jestem pewna, że to mój braciszek zaczął.
Sytuacja i tak była wystarczająco trudna, a Neji tylko ją pogarszał takim
zachowaniem. Za szkołą zebrała się grupka osób tworząca krąg. Przystanęłam na
chwilę. Chciałam zacząć przedzierać się przez tłum, ale poczułam ucisk na
nadgarstku. Spojrzałam na dłoń, która mnie trzymała. Miałam wrażenie, że czas
poruszał się w żółwim tempie. Podniosłam wzrok i w pierwszej chwili nie mogłam
dojść kto stoi przede mną. Chłopak pokręcił przecząco głową z miną poważną i
niezadowoloną. Odwrócił się i zaczął ciągnąć mnie za sobą odciągając nas od
zbiorowiska ludzi. Nagle mnie olśniło. Przecież to Sasori! Skoro on jest
przyjacielem Uchihy i w tej chwili nie chce abym była światkiem tego jak oni
się biją, to oznacza, że… O NIE!!! Szybkim ruchem wyrwałam się jemu i pobiegłam
od razu do reszty. Przedarłam się przez tłum. Spojrzałam na braciszka. Był
bardzo wkurzony. Takiej furii na jego twarzy chyba nigdy nie widziałam. Itachi
stał z lodowatym spojrzeniem. Miał rozciętą wargę, ale mimo tego starał się nie
okazywać żadnych emocji. Neji zapytał czy mu mało po czym zablokował cios
Uchihy i wyuczonym atakiem powalił go na ziemię. Itachi z impetem wylądował na
plecach. Brunet zasyczał, przyłożył rękę w okolicę żeber, po czym szybko
podniósł się na nogi. Nie mogłam dopuścić, aby dłużej to trwało.
- Nie! - Podbiegłam do
braciszka i rękoma powstrzymałam go przed kolejnym atakiem. - Neji, przestań!
- Odsuń się! - Nie był
zadowolony, że się pojawiłam. - Jeszcze nie skończyłem.
- Nie powinieneś w ogóle
zaczynać. - Swoim błagalnym wzrokiem chciałam uprosić go, by przestał. -
Chodźmy stąd.
Wokół nas zapanowała
cisza. Kątem oka widziałam jak inni czekają na dalszy ruch i zapewne
zastanawiają się co ja tu robię.
- Złością i siłą niczego
nie zyskasz. - Starałam się mówić na tyle cicho, aby tylko on słyszał. -
Proszę.
Widziałam jak mi się
przyglądał. Nie mogłam teraz oderwać od niego wzroku, bo tylko w taki sposób
miałam szanse na przekonanie go do przerwania walki. Neji nie lubił odpuszczać,
ani nie schodził z ringu, póki ktoś nie padnie, bądź przeciwnik się nie poddał.
On sam, nigdy nie odpuszcza. Zawsze stara się udowodnić swoją wartość.
- Najpierw zapłaci mi za
wszystko. - Powiedział to ze zaciśniętymi zębami.
- Uderz go jeszcze raz,
a jutro już cię tu nie będzie. - Nie miałam wyboru, musiałam posunąć się dalej.
Te słowa wypowiedziałam do niego po włosku. Wiedziałam, że on zrozumie i miałam
wielką nadzieję, że nie ma tu ani jednej osoby, która również wiedziała co
powiedziałam. Mój braciszek skrzywił się. Znaczy się, że pojął sens mojej
wypowiedzi.
- Ten skurwysyn dostanie
nauczkę tu i teraz. - Był bardzo, bardzo zły, tego byłam pewna, dlatego tak trudno było go uspokoić.
- Dotknij go, a będziesz
szukał sobie innego celu w życiu, a my będziemy widywać się wyłącznie na
zjazdach rodzinnych.
- Nie możesz. -
Odpowiedział mi cicho w tym samym języku, w jakim ja się do niego zwracałam.
- Właśnie, że mogę,
złamałeś zasady. - Po tych słowach doszło do niego, że ja nie żartuję. -
Chodźmy. - To jedno słowo wypowiedziałam w języku znanym całemu zbiorowisku.
Neji przytaknął mi.
Złapałam go za ramię i zaczęłam odciągać w stronę wyjścia z terenu szkoły. Nie
utrudniał, a wyłącznie podążał we wskazanym kierunku. Ludzie zeszli nam z
drogi. Spojrzałam za siebie, Itachi obserwował nas. Sasuke i Sasori stali koło
niego. Brat podał mu chusteczkę, ale starszy Uchiha odtrącił jego rękę.
Wzrokiem podążał za nami. "Przepraszam cię po raz kolejny. Neji nie powinien
stawać do walki z tobą, to wszystko to moja wina." Tak szeptało moje serce, ale nikt go nie usłyszał. Nie mogłam dłużej na niego
patrzeć. By się nie rozpłakać, ponownie skierowałam wzrok przed siebie. Neji
przyglądał się mi, a ja ścieżce pod moimi stopami. Puściłam jego ramie, jak
tylko byłam pewna, że on już nie zawróci.
- Należało mu się. -
Burknął mój towarzysz.
- Skąd ty możesz o tym
wiedzieć?
- Pieprzony kretyn!
Potraktowałem go zbyt łaskawie. Mogłem mu tak pokiereszować twarz, aby już
żadna na niego patrzeć nie chciała. Miałem ochotę urwać mu jaja i kazać je
zjeść.
- Co ci zrobił, że tak
go nienawidzisz?
- Raczej co zrobił
tobie? Słyszałem co ludzie mówią. Teraz już wiem, czemu tak nagle chciałaś
wyjechać. Pieprzony gnój! Gdy Hiashi się o tym dowie, to on jest już trupem!
- To są plotki, a ty mi
nie mów, że w nie wierzysz. - Czy mój braciszek zakłada, że to wszystko co
mówią to prawda?
- Nie kłam! Gdyby to
były wyłącznie plotki, to nie uciekłabyś przed ich pojawieniem się. Chciałaś
wyjechać, bo ten skurwysyn pchał łapska tam gdzie nie powinien. Dlaczego nie
wezwałaś ochrony? Gdzie oni do cholery byli? Hiashi wszystkich ich wypierdoli
jak się dowie, a przydupasa zabije, że nie zareagował.
- O czym ty mówisz?
Jakiego przydupasa? Nie widzę też powodu by komukolwiek miał robić krzywdę.
Itachi nic mi nie zrobił przed wyjazdem, a te wszystkie plotki są wyssane z
palca.
- Więc czemu wyjechałaś?
- Szarpnął mnie za ramiona i przyciągnął do siebie. Wbił swoje spojrzenie we
mnie, czekając na odpowiedź. - Czemu uciekłaś? Przez te dwa lata, które tu
mieszkałaś, ani razu nie wyjechałaś z dnia na dzień. Nie wmówisz mi, że teraz
cię naszło.
- Puszczaj, to boli!
- Nie puszczę póki nie
usłyszę odpowiedzi!
- W piątek wieczorem
zadzwoniłam do taty, a gdy usłyszałam jego głos, poczułam, że brakuje mi jego,
siostry i ciebie. Zachciało mi się płakać. Ojciec wyłapał mój humor i sam mi
zaproponował przyjazd. Jak nie wierzysz, to wystarczy, że go zapytasz.
- Hinata, nie kłam! W
ten piątek przed wyjazdem spotkałaś się z tym skurwysynem? Odpowiedz!
- To boli, puść mnie! -
Miał uścisk tak mocny, że byłam pewna siniaków jakie właśni mi powstają.
- Odpowiadaj, albo wrócę
za szkołę i skatuję tego gnoja. - Co się z nim dzieje? Pierwszy raz widzę, aby
był taki zły. Nie pamiętam też, aby tak klął, nawet w złości.
- Tak, spotkałam się z
nim. Zadowolony? Teraz mnie puść!
- Dobierał się do
ciebie? Zmuszał do czegoś? Zgwałcił cię? - To ostatnie pytanie przeszło mu
ciężko przez gardło. Dlatego jest taki zły. Obstawiał, aż tak czarny
scenariusz? Jego uścisk nieco zelżał. - Mi możesz powiedzieć. - W oczach
pojawiła mu się troska.
- Nic takiego się nie
wydarzyło.
- Kłamiesz! Proszę,
powiedź mi prawdę.
- Jedyna zbrodnia jakiej
dopuścił się Itachi, to pocałunek, który odwzajemniłam, więc nie podepniesz
tego pod zmuszanie mnie do czegokolwiek. Dla twojej wiadomości, to nie był to
nasz ani pierwszy ani ostatni buziak. - Neji wykrzywił twarz w grymasie. O
naszej wspólnej nocy nie mogę nawet wspomnieć, bo wtedy mój brat wylądowałby za
kratkami za zabójstwo Uchihy i nawet mój ojciec miałby problem, by go stamtąd
wydostać.
- Po cholerę mu na to
pozwoliłaś? Całować się z nim? Z całej szkoły nie mogłaś wybrać sobie gorszego
chłopaka do amorów. - Złościło go to co usłyszał.
- Jak to mówią: serce
nie sługa.
- Że co? - Ups! Wymsknął
mi się zbyt odważny komentarz. - Zakochałaś się w nim?
- Nie zakochałam się,
ale go lubię.
- Idziemy! - Szarpnął
mnie za jedno ramię i prowadził w kierunku przeciwnym do szkoły. Z kieszeni
wyciągnął telefon. Wybrał połączenie, po czym odezwał się do rozmówcy. -
Podstaw samochód pod kawiarnię koło szkoły. Dziś wieczorem wylatujemy i na
zawsze opuszczamy Japonię.
On nie może tego zrobić!
Co to w ogóle ma znaczyć?! Czułam jak silne emocje zaczynają ogarniać moją
głowę, kończyny i serce. Nie mogłam mu pozwolić! Nie teraz! W przypływie chwili szybkim
gestem wyrwałam mu telefon i przyłożyłam do ucha.
- Ja nigdzie nie lecę! -
Prawie, że wykrzyknęłam do słuchawki. Byłam pewna co do osoby po drugiej
stronie. Zapanowała cisza. Neji też był zaskoczony moją reakcją. - Nie wsiądę
też, do auta z Nejim! Masz go stąd zabrać i pilnować do czasu gdy się uspokoi.
- Dopilnuj, by był tam
jeszcze przez kilka minut. - Odezwał się szef mojej ochrony i od razu
rozłączył. Był po mojej stronie, chociaż on. Tak przynajmniej wtedy myślałam.
- Co ty do cholery
wyprawiasz?! - Brat się zdenerwował. Zabrał mi telefon i chciał ponownie
zadzwonić.
- Co ja wyprawiam?! Coś
ci się chyba pomyliło! Lepiej mi powiedź co ty wyprawiasz. - Adrenalina jaką
miałam w sobie dawała niezłego kopa. Teraz korzystając z niej, musiałam zatrzymać
brata na kilka minut w tym miejscu. - Nie nadajesz się na agenta ochrony.
- Co ty możesz o tym
wiedzieć? Żyjesz sobie beztrosko i wszystko masz gdzieś, a ja jestem na każde
twoje pierdnięcie.
- Beztrosko? Wydaje ci
się, że mnie znasz i wiesz o mnie wszystko, ale to nieprawda. - Rozejrzałam
się, by upewnić się, czy ktoś nas nie słyszy, po czym przyciszonym głosem
kontynuowałam. - Od dwóch lat uważam na każde słowo, które wypowiadam.
Zakodowałam sobie w głowie niechęć do alkoholu i używek, bo boję się, że powiem
o jedno słowo za dużo i zniszczę to co do tej pory osiągnęłam. Pluję sobie w
twarz za każdym razem, gdy okłamuję bliskie mi osoby. Boli mnie, gdy przechodzę
koło ciebie korytarzem, a nie mogę się nawet do ciebie uśmiechnąć. Jestem
daleko od ojca i Hany, nawet nie wiesz ile razy płaczę z tęsknoty za nimi i
tobą. Czasem czuję się jak sierota. Wiem, że cokolwiek robię, to obserwuje mnie
kilka osób. Wstydzę się rozebrać w łazience, bo nie wiem, czy ktoś nie podgląda
mnie na ukrytej kamerze. Ostrożnie dobieram sobie znajomych. Są dni, w których
poważnie zastanawiam się, kim ja w ogóle jestem. Gdziekolwiek się pojawię,
odgrywam rolę, postać którą wykreowałam sama.
- Więc z tym skończ.
Wróćmy do poprzedniego życia.
- Do więzienia?
- Do domu.
- Ja nie wracam. Tu jest
moje miejsce, ale ciebie nie zatrzymuję.
- Z tego co mówisz, jest
ci tu ciężko, więc po cholerę chcesz tu zostać?
- Moje życie w Japonii
nie jest doskonałe, ale wolę takie niż jakiekolwiek inne. Tu mogę wyjść w
każdej chwili na spacer, do kina, potańczyć, czy nawet pobawić się z psem.
Pierwszy raz mam prawdziwych przyjaciół i choć nie mam odwagi nazwać się ich przyjaciółką,
to oni są dla mnie kimś bardzo ważnym. Żaden z nich nie oczekuje ode mnie
kociołka ze złotem, a gdy mam problem służą pomocą i dobrą radą. Wiesz co to
znaczy? Czułeś to kiedykolwiek?
- Wiem. Mam jedną
przyjaciółkę i jestem tutaj by ją chronić.
Neji jest bardzo skrytym
w sobie człowiekiem. Nie lubi mówić o sobie i swoich uczuciach. Zawsze stara
się grać twardziela, ale czasami nawet on ma kiepskie dni. Jeśli jest bardzo
źle, to przychodzi do mnie. Nie mówi co mu leży na wątrobie, ale pozwala się
pociągnąć za język. Czasem trwa to bardzo długo. Zawsze jestem cierpliwa. Tylko
mi powierza swoje sekrety, obawy i smutki, choć pewnie nie wszystkie. Hana potrafi
czytać ze mnie jak z otwartej księgi, ale nie z Nejiego. On jest geniuszem,
więc opanował sposób na ukrycie wszystkiego przed nią, a że ona nie ma
cierpliwości, to nigdy nie jest w stanie nic od niego wyciągnąć.
Mój braciszek zachował
się dziś nagannie. Złość już mi przeszła, bo wiem czemu to zrobił. Podeszłam do
niego i mocno przytuliłam.
- Kocham cię, braciszku.
- Ty też jesteś dla mnie
ważna. - Uśmiech wdarł się na moją twarz. Pewne rzeczy i teksty się nie
zmieniają. - Proszę, powiedź mi prawdę. Chcę wiedzieć co zaszło między tobą i
Uchihą.
- Nie okłamałam cię. -
Oderwałam się od niego i spojrzałam mu w oczy. - To co słyszałeś to tylko
plotki. Nic z nich nie jest prawdą poza tym, że faktycznie spotkałam się z
Itachim.
- Czy on miał coś
wspólnego z wyjazdem?
- I tak i nie. - Nie
było sensu kłamać. - Itachi ma złą opinię w szkole, ale tak naprawdę on taki
nie jest. To inteligentny, miły i wesoły chłopak. Im bardziej go poznawałam tym
miałam większy mętlik w głowie, bo on nie okazywał się draniem, tylko kimś zupełnie
innym. Sakura nagadała mi wiele rzeczy na jego temat. Nie wiedziałam co myśleć.
Chciałam sama wyrobić sobie opinię na jego temat. Po tym jak mnie pocałował,
przestraszyłam się. Zaczęłam myśleć o swoim poprzednim życiu i teraźniejszym.
Zadzwoniłam do taty, bo poczułam tęsknotę za nim i siostrą. Nie uciekłam,
propozycja taty była mi po prostu na rękę, abym mogła zobaczyć się z rodziną i
przemyśleć to co było między mną i Itachim.
- Co chciałaś zrobić z
Uchihą po powrocie? - Spuściłam głowę.
- To już nie ma żadnego
znaczenia. Gdy wróciłam, dowiedziałam się o tych wszystkich plotkach i jedyne co
mogłam zrobić, to udowodnić tacie, że sobie poradzę nawet w takiej sytuacji.
Usłyszałam westchnięcie
brata. On też od czasu do czasu wykonuje ten typowy dla Hyuga gest. Tylko Hana
nie wzdycha nieświadomie. Czasem się z nas nabija i robi to prześmiewczo.
- Co teraz zrobimy? - To
było dobre pytanie.
- Nie wiem. Pewnie teraz
wszystko się jeszcze bardziej skomplikuje. - Chciałabym się mylić, ale wiadomo,
że tak nie będzie. - Pojawią się pytania skąd się znamy i czemu biłeś się z
Itachim.
Podjechał samochód. Neji
spojrzał na mnie pytająco.
- Jedziemy do
rezydencji?
- Ty jedź i ochłoń, a ja
wracam do szkoły.
- Jesteś tego pewna?
- Jeśli teraz oboje
znikniemy z lekcji, to będzie jeszcze gorzej. O mnie się nie martw. W końcu nie
jestem szarą myszką, którą staram się tu grać, a kimś żyjącym wśród plotek i
pogoni za sensacją. - Uśmiechnęłam się do niego najładniej jak tylko dałam
radę. Widząc jego reakcję, byłam pewna, że to kupił, choć sama nie miałam pewności czy dobrze robię.
* * * * *
Tak wiem, zaraz posypią się pretensje, że za mało tekstu. Nie jest go wcale tak mało, po prostu się skupia na rozmowie Hinaty z Nejim ;) Nie mniej wyjaśniłam odrobinę. Wiecie już kto był prowodyrem i czemu zaczął. Chociaż to było oczywiste :)
W następnym rozdziale.... chyba jednak nic nie zdradzę ;p
W następnym rozdziale.... chyba jednak nic nie zdradzę ;p
Tak mnie zaciekawiła ta rozmowa, że mam wrażenie że przeczytałam to w jedną minutę... ;)... Jak mówili po włosku miałam wrażenie jakby ktoś ich jednak rozumiał, ale może to moje schizy ;D. Neji niech sie uspokoi i zostawi Hinatkę w Japonii ;)... "serce nie sługa" ?? Aż się dziwie że Neji tak szybko to zignorował :D Haha :D. No cóż ;) Czekam na ciąg dalszy ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
hehe :) to fakt, ktoś rozumiał, ale ten ktoś nikomu nie zaszkodzi, bo zna prawdę o Hinacie. Jednak na tym etapie opowiadania, to praktycznie nie istotne :))
UsuńNo Neji trochę się uspokoi :)
Waa, nawet nie wiem czemu ale nie zauważyłam też rozdziału 25 więc na zajęciach z chęcią nadrobiłam straty i przeczytam oba :) Łooo, zaczyna się dziać. Jestem zła na obie strony. Na Hinę, że jest tak bardzo niezdecydowana. na dodatek powinna znać już Itasia i wiedzieć, że nawet jak coś zrobił, to jej o tym nie powie. Błagam.. pobicie blondyneczki... czy to jej nie ruszyło czegoś tam w mózgu ? To oczywiste, że Deidara powiedział coś Itachiemu i mu się dostało.
OdpowiedzUsuńNa Itasia, bo... nie wiem. Według mnie bronił dziewczyny swoimi sposobami, ale jestem zła na niego bo to przed nią ukrywa. Jakoś nie jestem w stanie być zła na Uchihę zbyt długo haha.
Neji... WOW... Tu mnie zdziwiłaś myślałam, że najpierw porozmawia z Hiną nim mu przywali, ale że jest taki wybuchowy to mnie zdziwiłaś :)
Cóż czekam na następne rozdziały Luster i Skorupy :)
hehe :D Labirynt jak zwykle w piątek :) jeszcze, bo pewnie od maja się to rozreguluje.
UsuńAkcja będzie trwać jakiś czas. Ciekawa jestem czy to co wykombinowałam spodoba się innym.
Ta złość na Itachiego to faktycznie szybko Ci przechodzi :) Tak to jest, jak się postać lubi :D
Co do Nejiego, to nie mogłam sobie wyobrazić, że zareaguje spokojniej. Chłopak jest silny i ma chronić Hinatkę, a tu dowiaduje się, że najważniejszą dla niego osobę na świecie spotkało coś takiego. Emocje go poniosły i stało się :)
Dobra pierwsze zasadniszcze pytanie. Co za "tak przynajmniej wtedy myślałam"?
OdpowiedzUsuńTo mi się nie podoba. Czy Ty znowu masz zamiar wpakować Hinate w kolejne tarapaty?
Tak z innej beczki, miałam wrażenie, że ktoś jednak zrozumiał tą rozmowę i Hina będzie miała problemy, ale widzę,że aż tak źle nie jest. Za to wydaje mi się, że ta osoba jest bliżej niż można podejrzewać.
Najbardziej jednak zastanawia mnie co teraz zrobi Itaś. Znając Ciebie mogę się spodziewać dokłasnie każdego scenariusza.
Chce kolejny rozdział. Błagam (na kolanach). :3
Pisz tak szybko jak dasz radę.
Uwierzysz jak przyznam się, że to zdanie dodałam chwile przed publikacją? Oczywiście, że nie powiem dlaczego, ale ja rzadko kiedy robię coś bez powodu (w swoich historiach, bo na co dzień to różnie bywa).
UsuńRozdział już jest i czeka. Nawet go w miarę sprawdziłam. Pojawi się w piątek po północy. Ostrzegam jednak, że Uchihy w nim nie będzie. Przybliżę jednak postać innej osoby. Jakiej? Odpowiedź w piątek ;))
Też tak czasem mam. Wpada mi do głowy dobra historia i wprowadzam ją w czasie sprawdzania tesktu. :D
UsuńPrzez ciebie zamiast skupić się na tekstach piosenek będę głòwkować nad historią.
Co ty ze mną robisz ;)
Przepraszam, to nie specjalnie :( ja chciałam tylko, żeby się podobało ;)
Usuń