No
jasne, że nie mogłabym tak po prostu zawiesić bloga. To był tylko taki żarcik
:)) Za bardzo uwielbiam wszystkie swoje czytelniczki (mam nadzieję, że nikt nie
czuje się pokrzywdzony, ale mężczyźni się tu chyba nie pojawiają, a przynajmniej
nie dają znać, że czytają). Byłabym naprawdę wredna, gdybym tak Was pozostawiła
z gromadą niewiadomych. Po prostu nie mogłam się oprzeć. Choć miałam dziś
kiepski dzień i kupę złych wieści, to nie wyobrażam sobie, że mogłabym nie
dodać kolejnej części o niezdecydowanej Hinacie :) Może nie piszę ostatnio tyle
ile bym chciała, ale coś tam skrobię, kiedy mam nieco siły i czasu. Ostatnio
nawet przeczytałam fragment Poświęcenia, który powstał jakiś czas temu i
chętnie przysiadłabym również do tego, aby się z Wami podzielić tym co mam. To
mało skromne, ale mi się podoba, więc przypuszczam, że znajdą się osoby, którym
również przypadnie do gustu mój pomysł na dalsze losy Hinaty i Gaary.
Nie
przedłużając, zapraszam na kolejny rozdział Labiryntu :))
** ** ** ** ** ** **
Siódma rano! Jakim cudem miałam wczoraj tyle siły w sobie? Pewnie zużyłam swoje pokłady mocy z wczoraj i z dziś. Wszystko mnie boli, głowa pęka, a nogi nie mają siły stać. Nie wyspałam się. Całą noc śniły mi się duchy, które mnie otaczają i zabierają do ojca. On zamykał mnie w małym pokoiku i kazał siedzieć tak długo, aż złość mu przejdzie. Super!! Rozmowa z szefem ochrony wybiła swoje piętno w mojej głowie. Chciałabym, aby wszystko szybko się skończyło. Niedługo powinnam wychodzić, a żaden mądry plan nie przyszedł mi do głowy. Nie ma co zwlekać. Wybrałam numer do szefa ochrony. Chyba muszę skorzystać z jedynego pomysłu jaki on mi zaproponował.
- Jak się czujesz? -
Zanim nacisnęłam zieloną słuchawkę. Kurenai stanęła przede mną.
- Sama nie wiem. Mogłoby
być lepiej. - Ona opiekuje się mną odkąd tylko mama zachorowała. Przez ten czas
wypracowałyśmy między sobą dobrą relację. Gdyby nie była pracownicą mojego
taty, to pewnie rozmawiałabym z nią o wszystkich moich problemach otwarcie.
- Choć, zaparzyłam
herbatę. Napij się ze mną przed wyjściem, a ja podwiozę cię dziś do szkoły.
- Dobrze. - Przyda mi
się mała odskocznia.
Kurenai jest maniakiem herbat. Mamy w domu chyba ze
sto różnych rodzaju. Jak mogłam się domyślić, to ona znała całą sytuację od
Szefa. Powiedziała mi sporo dobrych słów na temat tego człowieka. Przyznałam
się, że nie mam żadnego dobrego planu i boję się zadzwonić o tym powiedzieć.
Moja opiekunka mnie uspokoiła i kazała zrobić to jak najszybciej, abym nie
zawracała sobie dłużej głowy. Zadzwoniłam.
- Skoro dzwonisz w
ostatnim momencie, to pewnie nic dobrego nie wymyśliłaś, zgadza się? - Jeśli
Szef zna innych tak samo jak mnie, to nic dziwnego, że jest taki dobry.
- To prawda. Cokolwiek
próbowałam wymyślić, wydawało mi się głupie. Nie ma nic, co by tłumaczyło
dlaczego Neji zaatakował Itachiego i skąd oboje znamy włoski. Każdy mój plan
był dobrym wyjaśnieniem na jedną z tych rzeczy. Myślę, że ja i brat powinniśmy
udawać parę, choć to też jest dziwne, bo wcześniej nawet ze sobą nie
rozmawialiśmy. - To była najgorsza opcja jak dla mnie, ale miała sens.
- Jesteś gotowa udawać
związek, ale tego nie chcesz? - Czemu zadaje mi takie trudne pytania?
- Ciężko mi będzie grać
dziewczynę Nejiego i myślę, że jemu też nie będzie łatwo uczestniczyć w tym
planie.
- Powiedź mi jakie
miałaś pomysły. - Cały czas się stresuję, a Szef wydaje się wyluzowany. Nie
wiem czy go to bawi, a może ma wszystko w dupie.
- Sprawdzałam czy w
Japonii są szkoły języka włoskiego, ale nie natknęłam się na żadną, więc ten
trop był błędny. Moim kolejnym pomysłem był portal “coś za coś”. Można się w
ten sposób z kimś zgadać i wspólnie uczyć języka obcego. Tak mogłabym wyjaśnić
naszą znajomość włoskiego, ale dalej mam problem z powodem bójki i wzajemnym
niezwracaniem uwagi na przerwach. Sakura wyłapałaby to szybko.
- Bardzo byłem ciekawy,
jak poradzisz sobie z tym zadaniem. Już wczoraj miałem przygotowaną idealną
wymówkę. Pewnie sama byś na to wpadła, ale jesteś jeszcze zbyt młoda i nie
znasz się na mężczyznach. Wiesz dlaczego walczymy? Jaki czynnik musi zadziałać,
aby normalny, nie nadpobudliwy facet zaatakował kogokolwiek?
- Nie wiem. Duma, złość?
- Spokojnego i
opanowanego mężczyznę najszybciej sprowokuje zazdrość, obraza ważnej osoby czy
też ujma na honorze. Mogłaś zaobserwować słowną walkę między Itachim i Kibą. To
ta sama zasada, tylko inny rozkład sił. Neji zaatakował, bo wiedział, że jest
silniejszy i sam jest w stanie ukarać twojego adoratora.
- Do czego zmierzasz? -
Chcę już poznać jego pomysł i zacząć dzień, aby mógł się jak najszybciej skończyć.
Usłyszałam cały plan od Szefa. Starałam się wszystko
dobrze zapamiętać. Muszę mu przyznać, że nieźle to sobie wykombinował, a ja na
to bym nie wpadła. Zbyt mało żyłam wśród innych ludzi, nie poznałam problemów
innych rodzin i nawet nie pomyślałam o czymś takim. Im bardziej zagłębiam się w
jego pomyśle i staram się poczuć każdy szczegół historii, tym większy czuję
wobec niego szacunek i podziw. Plan doskonały, który tłumaczy wszystko: złość
Nejiego, jego atak na Uchihę, naszą znajomość siebie na wzajem oraz języka
włoskiego, to czemu odeszłam z nim i zrobiłam mu awanturę, dlaczego za każdym
razem udawaliśmy, że się nie znamy, a nawet to czemu wybrałam akurat to miasto
na miejsce swojego tymczasowego zamieszkania. Czuję, że wszystko może się udać.
Cieszy mnie to bardzo. Kurenai zawiozła mnie do szkoły. Nabrałam trochę
pewności siebie. Zanim wyszłam z auta, opiekunka podkreśliła, że cokolwiek
usłyszę od innych, mam cały czas utrzymywać, że do Nowego Jorku poleciałam
sama. Ona stwierdziła, że to ważne i jeśli powiem komuś cokolwiek innego, to
zniszczę plan. To była instrukcja od szefa ochrony, dlatego nie było sensu
protestować. Przeczucie podpowiadało mi, że skoro to takie ważne, to może ktoś
o to zapytać. Fajnie wiedzieć, że mam kogoś kto mnie wspiera. Szef obiecał mi,
że Neji nie zrobi dziś nic głupiego. Mam się skupić na sobie i nie dać się
podejść żadnemu bystrzakowi. Boję się spotkania z Itachim. Jemu też mogę
powiedzieć zmyśloną historię znajomości z Nejim, ale najpierw mam to
przetestować na Sakurze, aby nie było wtopy.
Moja przyjaciółka mnie zaskoczyła. Była wściekła i to
prawdopodobnie na mnie, choć ja nie wiedziałam, co takiego zrobiłam od wczoraj.
Jej mina była tak groźna, że żadna osoba z klasy nic do mnie nie powiedziała,
bojąc się ataku ze strony Różowej Burzy. To nie zmieniło faktu, że wszyscy się
na mnie patrzyli i wytykali palcami. Niektórzy złośliwie się podśmiewali, a
inni spoglądali bardzo nieprzychylnie. Wiem, że mogłam nieco złagodzić ten
stan. Wystarczyłoby, gdybym nie podbiegła do Nejiego. Mimo wszystko, nie
żałuję. Strach pomyśleć, jak braciszek by go załatwił. Skoro podejrzewał, aż
tak czarny scenariusz, to musiał być bardzo, bardzo wściekły. No cóż, teraz
muszę tylko wytrzymać kilka dni, aż Szef coś wymyśli na odciągnięcie uwagi innych.
Po wczorajszej rozmowie i dzisiejszym poranku, ufam mu i wierzę, że mi pomoże.
Jeszcze przed pierwszą lekcją Sakura odciągnęła mnie
na bok i zapytała kiedy chcę jej powiedzieć historię o mnie i Nejim.
Odpowiedziałam, że chwilę nam to zajmie, dlatego najlepsza będzie duża przerwa.
Ona nie chciała tak długo czekać. Oznajmiła, że albo powiem jej wszystko po
pierwszej lekcji, albo to koniec naszej znajomości. Nie dała mi wyboru. Nie
mogłam dopuścić do tego, byśmy przestały się przyjaźnić. Bez niej byłoby mi
źle. Nie chodzi o to, że lubię jej ochronę. Sakura stała się dla mnie bardzo
ważną postacią w moim życiu. Utrata jej, byłaby równoznaczna z utratą członka
rodziny.
Jak tylko zadzwonił dzwonek na przerwę, obie z Sakurą
poszłyśmy za szkołę. Znalazłyśmy sobie miejsce, gdzie mogłyśmy swobodnie
porozmawiać. Usiadłam na ławce, koło przyjaciółki. Ona wbiła we mnie
spojrzenie.
- No to mów, Terumi! Co
to za akcja z tym Nejim?
- Neji i ja jesteśmy
rodziną.
- Że co?! - Sakura
zatrzęsła głową w niedowierzaniu.
- Jest moim kuzynem.
- Terumi, ty sobie chyba
ze mnie jaja robisz. On w ogóle nie jest do ciebie podobny.
- Jest, musisz się
jedynie lepiej przyjrzeć. - Jasne, że jest. Wystarczy spojrzeć na nasze
nietypowe oczy.
- Świetnie maskowaliście
swoje pokrewieństwo.
- Mieliśmy powody.
- Mieliście? A teraz
raptem wam ich zabrakło? Co robiliście w Nowym Jorku razem? Spotkałaś się w
ogóle z ojcem? Może z tym też mnie okłamałaś? - Już wiedziałam czemu się
wściekała. Odkryła prawdę. Miałam przećwiczyć na Sakurze plan. - Nie rób takiej
zaskoczonej miny. Myślałaś, że nikt się nie domyśli? Forum, aż huczy od tego,
że Neji wyjechał w tym samym czasie co ty. Dziwnym zbiegiem okoliczności nie
było was obu w tym samym czasie. Wróciliście i pewnie z tą rodziną też mnie
wkręcasz. To jak to jest, Terumi? Jesteście kuzynami czy kochankami?
Odjęło mi mowę. Szef wiedział! Przypuszczał, że
połączą te fakty. Dlaczego nic mi nie powiedział? Czy Sakura jest też wśród
bystrzaków? Szef oznajmił mi, że mam być zaskoczona, a nie udawać zaskoczenie.
Czy to dlatego nie powiedział mi o czym będzie dziś mówić cała szkoła? Jedyna
instrukcja jaką dostałam, to fakt, że za wszelką cenę mam utrzymywać, że
pojechałam sama.
- Poleciałam do ojca.
Nie okłamałam cię. - Starałam się z całych sił, by wyszło to wiarygodnie. - Nie
wiem co w tym czasie robił Neji. Nawet nie wiedziałam, że go nie było.
- Twoja historia nie
trzyma się kupy. Myślałam, że jesteśmy przyjaciółkami, a ty wszystko przede mną
ukrywasz.
- Wiele o mnie nie
wiesz. - Może nie powinnam, ale pozwoliłam sobie na odrobinę szczerości. W
końcu ona ma rację. Okłamuję ją, choć deklarujemy sobie przyjaźń. Nawet w tej
chwili, nie mogę zapomnieć co tu robię. - Są rzeczy, których nie mogę ci
powiedzieć i takie których nie chcę. Choć nie czuję się w ten sposób
usprawiedliwiona, to wiem, że ty też nie wszystko mi o sobie powiedziałaś. Moja
rodzina to bardzo skomplikowany temat. Unikam go i nawet teraz, gdy chcę i
jestem gotowa ujawnić ci część historii, to nie będzie to cała opowieść.
- Takimi tekstami
uderzaj do kogoś innego. Ja niewiele z tego rozumiem. Powiedź mi wprost o co
chodzi z tobą i Nejim.
Wybacz mi to co ci teraz powiem. To kolejne kłamstwo
jakim cię obdarzę. Moja mina była wręcz pogrzebowa i idealnie wkomponowała się
w zaistniałą sytuację.
- Moja mama miała pięć
lat, gdy straciła rodziców. Dziadkowie Nejiego przygarnęli ją do siebie i
wychowali jak jedno ze swoich dzieci. Większość ich pociech była starsza, poza
mamą Nejiego. One wychowywały się razem i zżyły się ze sobą najbardziej.
- Gdzie tu
pokrewieństwo? Ten twój niby kuzyn jest przyszywany jak łatka na spodniach. -
Sakura wydawała się oburzona. Przerywała mi, tylko wtedy, gdy była naprawdę
wkurzona. No nic, nie będzie tak łatwo jak sądziłam.
- Mylisz się. Ja i Neji
mamy wspólnych pradziadków. Mój dziadek i jego babcia byli rodzeństwem.
- To czemu udawaliście,
że się nie znacie? - Uniosła wysoko brwi.
- Robiliśmy to, aby Neji
nie miał problemów.
- Terumi, do jasnej
ciasnej, o czym ty pieprzysz? Ja nie udaję, że cię nie znam, a mimo to nie mam
problemów.
- Dziadek Nejiego w
zamian za wychowanie mojej mamy, chciał wydać ją za mąż za jednego ze swoich
kolegów. Tata nie chciał mi tego dokładniej tłumaczyć, ale to małżeństwo miało
być swego rodzaju interesem. Mama nie chciała poślubić kolegi swojego opiekuna.
Długo udawało jej się zwlekać, aż w końcu wyczerpała wszystkie pomysły i
argumenty. Ślub był już zaplanowany, a obie ze stron rozpoczęły przygotowania,
gdy w życiu mojej mamy pojawił się mój tata. - Widziałam jak mojej przyjaciółce
zaczynają się robić mętne oczka. Ona uwielbia tego typu opowieści. Pewnie
zaczęła wyobrażać sobie, że ona jest na miejscu mojej rodzicielki. - Zakochali
się w sobie i postanowili wspólnie uciec. Wzięli skromny ślub i spędzili
przepiękne dwa miesiące podróżując po Japonii. Gdy wrócili, mama chciała
przedstawić swojej rodzinie męża. Domyślała się, że czeka ją ciężka rozmowa. To
co zastała, zdziwiło ją dużo bardziej. Jej wuj zniszczył i spalił wszystkie jej
rzeczy, całej rodzinie nagadał wiele nieprzyjemnych historii na jej temat, co
poskutkowało, że wszyscy się od niej odwrócili. Za ucieczkę zapłaciła odcięciem
się wszystkich poza jedną z kuzynek, która była dla niej jak siostra.
- To była mama Nejiego?
- Sakura zapytała z rozmarzonym głosem. Widać, że się wkręciła. Ona uwielbia
wszystkie historie, w których jest mowa o miłości i ślubie. Teraz tylko, nie
mogę się roześmiać. W końcu to poważna rozmowa.
- Tak. Mama i ciocia
spotykały się w ukryciu przed wszystkimi. Gdyby kiedykolwiek, ktoś je
przyłapał, to wuj postąpił by ze swoją córką podobnie jak z podopieczną.
- Czy ten zakaz tyczy
się też ciebie i Nejiego? Wy też nie możecie się spotykać?
- Jeśli dziadek Nejiego
dowie się, że on utrzymuje ze mną jakikolwiek kontakt, to zarówno on, jak i
jego rodzice mogą mieć problemy.
- Też mi rodzinka. Pałą
po głowie tego buraka i niech spada na drzewo. W obliczu prawdziwej miłości,
nie można nic zrobić. - Jak ja cię uwielbiam moja Różowa Burzo. Ciebie i ten
twój szybkozmienny charakterek.
- To nie takie proste. W
całej rodzinie wszyscy się go boją i nikt nie waży się mu sprzeciwić.
- To znaczy, że wy cały
czas utrzymywaliście ze sobą kontakt?
- Tak. Nasze mamy się
spotykały, więc i my się poznaliśmy jako dzieci. Wybrałam Japonię i to miasto,
aby go lepiej poznać. Chciałam dowiedzieć się więcej o miejscu z którego
pochodziła moja mama.
- No dobra, powiedzmy,
że ci wierzę. Tylko nie czaję, dlaczego oboje gadaliście w jakimś innym języku.
- Po włosku. To nasz
drugi język narodowy.
- Ty wiesz gdzie są
Włochy? Trochę daleko, jak na język narodowy.
- Nasza prababcia była
Włoszką. Odkąd pojawiła się w rodzinie, pradziadek zarządził, że wszyscy
potomkowie muszą znać japoński i włoski. Dlatego mama mnie i siostrę uczyła od
małego. Jakiś czas mieszkałam we Włoszech, więc opanowałam go dość dobrze.
- Nawet nie wiesz jak ci
tego zazdroszczę. Gadasz po japońsku, angielsku i jeszcze włoski do tego.
Poliglota z ciebie. Tylko nie mów, że znasz jeszcze jakiś język.
Mój uśmiech był dość wymowny, a Sakura tylko
prychnęła.
- Wiesz, że mój ojciec podróżuje
po świecie. Na tyle dobrze, abym śmiało mogła powiedzieć, że znam dany język,
to wliczam tylko te trzy. Znam kilka zwrotów z innych państw. Też byś się nieco
nauczyła, gdybyś musiała mieszkać dajmy na to pół roku w jakimś obcym kraju. Po
trzech miesiącach, jesteś w stanie wyłapać sporo znajomych słów i dogadać się
na najprostsze tematy.
- Wątpię. - Kręciła
nieco nosem. - Jeśli kiedyś nauczę się angielskiego, to może w to uwierzę, ale
póki co, to myślę, że trzeba być tobą, aby tak szybko łapać te głupie znaczki i
słowa.
Głupie znaczki, czyli alfabet. Oj Sakuro, żebyś
wiedziała, co ludzie w Europie myślą o naszych znaczkach. Japoński i chiński to
dla nich ozdoba. Robią sobie tatuaże z naszych słów, które według nich mają
mieć większe znaczenie, a mają tak głupie zwroty wypisane na skórze, że z
trudem mogę się pohamować, aby nie wyśmiać ich.
- Co teraz będzie z
Nejim? - Moja historia musiała przypaść do gustu Sakurze. Teraz zaczęła się o
niego martwić.
- Ciężko powiedzieć. Wuj
nawet nie wiedział, że ja tu jestem. Teraz ciężko będzie ukryć to, że my się
czasem spotykamy i cały czas utrzymujemy ze sobą kontakt.
- Jesteście jak Romeo i
Julia.
Zaśmiałam się mimowolnie.
- To nie jest trafne
porównanie. Nie zapominaj, że jesteśmy rodziną.
- Co zrobisz z Itachim?
- Na to pytanie nie byłam gotowa. Nie wiedziałam co dokładnie mogłabym jej
opowiedzieć.
- Nic.
- To znaczy, że go sobie
odpuszczasz? - Według niej, ta opcja była najlepsza od samego początku.
- Na to wygląda. Chyba
miałaś rację, gdy kazałaś mi trzymać się od niego z daleka.
- No cóż, od samego
początku ci to mówiłam. Nawet jeśli to nie on za tym wszystkim stoi, to musisz
przyznać, że jest bardzo problematyczny.
Wywołała śmiech na moich ustach. To jest najbardziej
trafione stwierdzenie jakie usłyszałam o Itachim od innej osoby. On jest
problematyczny, a znajomość z nim wiąże się z bardzo zaskakującymi i
niechcianymi perypetiami. Teraz już to wiem, szkoda, że tak późno.
- Masz rację. Większość
moich obecnych problemów wynika pośrednio bądź bezpośrednio za sprawą znajomości
z Uchihą. Na drugi raz będę bardziej cię słuchać.
- No ja myślę. Szkoda,
że tego nie nagrałam. Mogłabym wtedy ci to puścić, kiedy na drugi raz nie będziesz słuchać.
Obie przytuliłyśmy się mocno. Jak to dobrze, że między
nami jest już dobrze.
- Hinata, jednego tylko
nie rozumiem. Skoro Neji jest twoim kuzynem, to dlaczego on zaatakował Uchihę?
Czy on czasem nie jest w tobie zakochany?
- Wątpię, aby czuł do
mnie coś więcej, niż do kuzynki, bądź siostry. To bardziej wynika z wychowania.
Pochodzimy z rodziny, która zawsze się wspiera i chroni każdego ze swoich
członków. Zaatakował, bo dowiedział się o plotkach, a obiecywał swojej mamie i
mojemu ojcu, że będzie miał na mnie oko i w razie czego, będzie mnie chronił.
Pewnie się wkurzył, że zawiódł naszych rodziców.
Dalsza rozmowa potoczyła się spokojnie. Na lekcję się
spóźniłyśmy. Sakura ponownie była po mojej stronie. Choć usłyszałam od innych
kilka głupich pytań i zdań, to nie było tak źle. Nie wyobrażam sobie, jak bym
przez to przebrnęła bez pomocy Różowej Burzy. Ona zasługuje na jeszcze jeden
przydomek. Jest moim Aniołem Stróżem.
Na trzeciej godzinie lekcyjnej, dyrektorka przemówiła
przez radio węzeł. Na dużej przerwie kazała przyjść do siebie, Nejiemu i
Itachiemu. Czy ktoś powiedział, że się bili? Na to pytanie szybko uzyskałam
odpowiedź. Jak pojawił się nauczyciel, to Kiba od razu wydał Uchihę. O moim
bracie powiedział jeden z koszykarzy. Akatsuki równa się wielka rodzina. Skoro
ich kapitan został w to wkręcony, to czemu mieli ukrywać głównego sprawcę
zamieszania, nic dla nich nie znaczącego gościa. Najbardziej niepokoiło mnie to
co powiedziała nauczycielka, po tym, jak Naruto zaczął ją ciągnąć za język. Obu
za bójkę grozi zawieszenie i nagana. Dla braciszka to nie jest koniec świata,
ale Itachi może przez to stracić szanse na dostanie się do lepszych uczelni w
Japonii. Och Neji! Czemu ty to zrobiłeś?
Nie doszły do nas słuchy na temat tego, jaka kara
czeka dwójkę bliskich mi chłopców. Dowiem się wszystkiego jak wrócę do domu.
Teraz ku mojej radości mogę udać się do schroniska. Nie mogę wracać z Sakurą,
dlatego wolałam poczekać chwilę, aż większość osób już sobie pójdzie. Nie
poszłam też na dodatkową chemię. Ciekawe gdzie jest Kiba. Co ja bym dała za
jego towarzystwo. On tymczasem mnie unika. Pewnie jeszcze jest zły za to jak go
potraktowałam w weekend. Chłopak chciał dobrze, bronił mnie przed Uchihą, a ja
nazwałam go dupkiem. Jestem kretynką i mam za swoje. Jeśli pojawi się w
schronisku, to go przeproszę.
Czas wyjść z szatni. Mam nadzieję, że nie ma już
nikogo w szkole. O tej porze powinno być pusto. Szłam spokojnie i cichutko, ale
to nie pomogło. Daleko nie zaszłam. Poczułam jak ktoś łapie mnie w pasie i
zastawia mi usta ręką. To musi być jakiś chłopak, bo jak tylko docisnął mnie do
siebie i zaczął nieść w sobie tylko znane miejsce, poczułam męskie perfumy.
Zapach przyznaję, że ładny. Zadziwiające jak głupie myśli można mieć w takim momencie.
Po chwili do mnie doszło położenie w jakim się znalazłam. Dlaczego nikt jeszcze
nie zareagował? Gdzie jest moja ochrona? Co zrobi mój porywacz? Ze strachu
zaczęłam cała drżeć. Jestem pewna, że wszystko trwało zaledwie chwilę, ale dla
mnie to było jak wieczność. Każdy ruch w mojej głowie przeciągał się
nieubłaganie. Zaniósł mnie do schowka na miotły i mopy. Już po mnie. Nikt nas
nie znajdzie, a mnie zapewne czekają najgorsze chwile w życiu.
- Nie bój się, nic ci
nie zrobię. Chcę tylko porozmawiać w cztery oczy. - Cała się trzęsłam, on
zabrał swoją dłoń z mojej buzi, ale to nie pomogło. Chciałam krzyknąć, zamiast
tego z ust wydobył się mój szept.
- Nie rób mi krzywdy,
proszę.
Odwrócił mnie w swoją stronę. Było ciemno, a ja byłam
tak przerażona, że nie myślałam trzeźwo.
- To ja, Itachi. Nic ci
nie zrobię. - Nie uspokoiło mnie to ani trochę. Kto wie, co będzie ode mnie
chciał. - Ty się cała trzęsiesz. Zimno ci, czy tak bardzo cię wystraszyłem?
- To drugie. - Gdy
mówiłam, to brzmiało to tak, jakbym się jąkała.
Itachi przytulił mnie do siebie.
- Przepraszam, nie
chciałem cię wystraszyć. Po prostu zależało mi na rozmowie bez świadków.
* * * * *
Mam jedną wiadomość, która niekoniecznie się Wam spodoba. Ponieważ mój zapas Labiryntu się kończy, a ja naprawdę mam mało czasu na pisanie, to chcę wprowadzić pewne zmiany. Pomyślałam, że aby utrzymać ciągłość dodawania rozdziałów, będę wstawiać tylko jeden w tygodniu. Oznacza to, że gdy dokończę rozdział Skorupy i wstawię, to w tym samym tygodniu nie pojawi się Labirynt, ani żadne z innych opowiadań. Ta zasada nie będzie się tyczyć wyłącznie Pośród Gwiazd. Jeśli tam napiszę jakiś rozdział, to po prostu go wstawię niezależnie od tego blogu. Mam nadzieję, że nowe zasady są jasne. Jak wiadomo czasem bywają odstępstwa od reguł, ale to raczej będzie rzadkość. Gdy skończy mi się zapas tekstu, wtedy będę pewnie kazała Wam czekać dłużej, niestety :(((
Życzę miłego weekendu ;)))
Życzę miłego weekendu ;)))
Nooo... Już myślałam że zapomniałaś :). Nareszcie dowiedziałam się wymówki. Ciekawość zżerała cały tydzień... :) Dość pomysłowe. Nie wymyśliłabym czegoś tak zagmatwanego... xD... Heheszki. Itaś porywa Hinate do schowka... Awwwrrr.... No myślałam że nie wytrzymam w tym momencie. Podnieta natychmiastowa, a następnie natychmiastowy zawód... kółeczkiem do dołu, a tam koniec... ann zwill ty nasz kochany trollu... :D.
OdpowiedzUsuńNie podoba mi się zmiana :D Ale przeżyje :)
Całuski :**. Wyczekuje następnych rozdziałów. :)
Ileż radości może sprawić czytelnik autorowi jednym komentarzem :D Podoba mi się bardzo wesoła nutka w Twojej wypowiedzi :D Pewnie jeszcze jakiś czas zostanę trollem :D Kolejne rozdziały kończą się w podobnie wredny sposób. Aż tak dobrze nie pamiętam który jak, ale w końcu niedługo odkryję kart tej historii :D przynajmniej część z nich ;)
UsuńNo i może w końcu uda mi się wstawić Skorupę :D
Dziękuję za komentarz :D
Moja reakcja:
OdpowiedzUsuń- Na początku: Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa jak się cieszę, dodała kolejny rozdział, nareszcie dowiem się co dalej. (Moja radość była tym większa, że czekałam w czwartek wieczorem na notkę i doczekałam się twojego psikusa. I nabrałam się połowicznie, w to, że zawiesisz bloga nie uwierzyłam, ale w to, że na następny rozdział będę musiała czekać tydzień już tak.)
- Na końcu: Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa pragnę krwi, mam ochotę kogoś rozszarpać. Serio? Serio? Przecież rozdział nie może się tak skończyć. Już by mnie to mniej ciekawiło gdybym nie wiedziała, że to Itachi. Teraz będę się zastanawiać co chce jej powiedzieć. Wyznać miłość? Nie, to by było za łatwe. ( Ale czy na pewno?) Czy on już słyszał tę historyjkę? Jestem tego prawię pewna. (A może na prawdę plotki go gówno obchodzą?) Domyślił się, że coś w niej nie gra? To w końcu Uchiha innej opcji nie ma. ( W sumie skąd ja mogę to wiedzieć?)
Jest też taka opcja, że chce poprawić swoje relacje z Hinatą. ( Ale czy wielkie EGO Pana Uchiha mu na to pozwoki?)
Czterema słowami DOPROWADZIŁAŚ MNIE DO SZAŁU. Tak przy okazji muszę Ci pogratulować, bo nie łatwo u mnie wywołać taki stan, a Tobie się to już kilka razy.
Wydaje mi się, że do powodów, przez które faceci walczą powinnaś dodać jeszcze ego :p.
Życzę weny i wolnego czasu.
"Czterema słowami DOPROWADZIŁAŚ MNIE DO SZAŁU." Zdradzisz mi, które to słowa? :D Bo mnie ciekawość zżera :D Zastanawiam się też czy to dobry czy zły szał :D
UsuńO tak, wena i czas się przyda :D teraz teoretycznie mam go troszkę więcej, ale mimo tego poświęcam go najważniejszej dla mnie osobie, która jest jak rzep i ciężko ją od siebie odkleić. No ale w większości przypadków to najukochańszy rzep na świecie :D
Oczywiście nie zdradzę czego można się spodziewać w kolejnym rozdziale, ale bardzo mi się podobają Twoje pomysły :) Już taka jestem, że uwielbiam słuchać przypuszczenia innych. Jak to mówią: Ile ludzi, tyle pomysłów, dlatego zawsze ciężko jest trafić w wizję drugiej osoby :) Z drugiej strony nie chcę stać się przewidywalna, bo zaczęłoby być nudno.
Dziękuję za komentarz :D
Fajnie że mimo wszystko zawsze będzie coś dodawane :)
OdpowiedzUsuńCo do opowiadania to końcówką rozbudziłaś moją ciekawość. Ostanimi czasy cierpię na brak Itachi'ego ale kolejny rozdział chyba Mi to wynagrodzi. Wydaje Mi się że wszystko wyjaśnią sobie dopiero na końcu Labiryntu ale w kolejnym rozdziale również nie zabraknie akcji i tłumaczeń. Jestem także pewna że Itaś nie przyjmie wyjaśnień które Hinata wcisnęła Skaurze. A może chce z nią pogadać bo sam domyślił się wszystkiego?
Rozdział świetny jak zwykle życzę dużo wolnego czasu i pomysłu na pisanie :)
Dziękuję bardzo :D Pomysły i czas zawsze mile widziane :)))
UsuńStaram się aby akcji nie zabrakło. Oby tylko się spodobało :)
No faktycznie Itachi trochę zszedł z głównego planu :D W przyszłym rozdziale będzie go trochę więcej :)))
Wiedziałam, że byś Nas nie zostawiła. Jakbyś to zrobiła to bym cię wyśledziła sama i zmusiła do pisania, haha :) Rozdział epicki i muszę przyznać, że mnie zagięłaś z tym planem Szefa. Zastanawiam się kim on jest. Przez małą chwilunię myślałam, że to może być miła i fajna wersja Danzo, ale się na 100 % mylę , prawda ? :D
OdpowiedzUsuńTak bardzo żal mi Itachiego. Ten biedny chłopaczek. Jak Hinata go nie chce to ja go z wielką chęcią wezmę :)
Jaka ta dziewczyna jest niekumata to mnie przeraża haha
Hmmm, Itachi i Hinata w schowku... to może być ciekawie ^^
No ale życzę Ci dużo weny, abyśmy nie musiały tutaj na ciebie za długo czekać :)
P.S. Ja powracał powoli z zaświatów i wstawiłam rozdział na Płomieniu :)
Pewnie się domyślasz, że nie zdradzę tego kim jest szef Hinaty. Trzymam to w tajemnicy z konkretnych powodów :D Czy może to być Danzo? Czemu nie :D To wiem tylko ja jak jest na pewno :)
UsuńItachi ma to na co sobie zapracował. Sama musisz przyznać, że się nie popisał. Gdyby sensownie wykorzystał dwa tygodnie i stłumił plotki, to byłoby inaczej. Poza tym, on kojarzy mi się z postacią tragiczną i cierpiącą, więc tak to już z nim jest w moich opowiadaniach, pomimo, że bardzo go lubię.
No ja wiem i rozumiem. Moja dziewczęca część mówi mi, że Itachi zachował się podle. Ale jak czytam te momenty kiedy go ranisz to mi się serce kraja. Ale wierzę, że mam ku temu słuszny powód i że na końcu będzie szczęśliwy. A jak nie, to cóż... Miśka będzie cierpieć wraz z Itachim :P
UsuńJeśli chodzi o opowiadanie Gaary i Hinaty to czekam na dalsze rozdziały ( nie tak bardzo jak na Skorupę oczywiście) i mam nadzieję, ze nie długo coś się pojawi :D
OdpowiedzUsuńJa też mam taką nadzieję, że niedługo coś innego niż Labirynt się pojawi. Pracuję nad tym, ale idzie mi opornie :(
UsuńSpokojnie nie śpiesz się. Pośpiech nie zawsze jest dobry. Lepiej sobie czasami zrobić chwilę odpoczynku i odejść od pisania niż pisać bo trzeba. Pisanie ma przede wszystkim przynosić radość :)
UsuńNiezła historyjka :D
OdpowiedzUsuńPrzez ten plan mam jeszcze większe wrażenie, że szef to Kakashi. Chociaż nie zdziwie sie jesli okaże sie nim być ktòrys z panòw z akatsuki.
Nie chce snuć zbyt wielu scenariuszy. Wole zaczekać na ten prawdziwy :)
Ciekawa jestem o czym Itachi chce rozmawiać. I czy Hinacie uda się go okłamać. Wątpie że pòjdzie tak łatwo jak z Sakurą.
Ciekawi mnie to skąd wziął się pomysł na Kakashiego. Czy to z sympatii do jego osoby, czy coś innego Ci to zasugerowało. Ponieważ przypuszczam, że lubisz go nieco bardziej, skoro o nim piszesz, to zdradzę Ci, że on też się tu pojawi :D a wzmianka o nim padnie niedługo ;)
UsuńPrzede wszystkim zaświtał mi Asuma oraz sposòb mòwienia i myślenia szefa. Racja uwielbiam go ale ttm razem to nie dlatego ;)
Usuń