piątek, 8 kwietnia 2016

Labirynt Luster - Rozdział 29



Czemu on tak na mnie działa? Dlaczego nawet teraz nie mogę tak po prostu go odepchnąć i wyjść? W milczeniu łapczywie wtulam się w niego pragnąc, aby mnie nie puszczał. Przy Itachim staję się słaba. Czy wszystkie dziewczyny tak się przy nim czują? Jak to możliwe, że tak bardzo się zmieniłam? Boję się tego co jeszcze może się stać, jeśli nasza znajomość bardziej się rozwinie.
- Nigdy więcej tego nie rób. - Wypowiedziałam drżącym głosem.
- Przepraszam, naprawdę nie chciałem cię wystraszyć.
- Jednak to zrobiłeś. - Wątpię aby ktokolwiek potraktował taką sytuację ze spokojem.
- Ostatnio robię wiele rzeczy, których później żałuję. O dziwo wszystkie wiążą się z tobą. Pomóż mi, Hinata. Powiedz co mogę zrobić, aby to wszystko naprawić. - Nie udawał, a przynajmniej ja tego nie wyczułam. Chodź szeptał, czułam w głosie skruchę. Przytulał mnie tak samo mocno jak ja jego.
Chciałabym wiedzieć jak wszystko naprawić. Nie mogę mu nic doradzić, bo sama nie znam sposobu. Było mi przykro, bo byłam pewna, że on sam sobie odpuści. Teraz czuję się jeszcze gorzej. Wiem co powinnam zrobić, ale tak bardzo kłóci się to z moimi uczuciami. Jesteś najbardziej problematycznym człowiekiem jakiego kiedykolwiek spotkałam. Wszystko utrudniasz! Jeszcze te pieprzone testy. Czemu musisz wychodzić w nich tak dobrze? Jak to możliwe, że jesteś najlepszy z bystrzaków i tak bardzo komplikujesz moje życie?
- Nie ma sposobu. - Sama nie wierzyłam, że to powiedziałam. Po moim policzku poleciała łza, za nią kolejna. Nienawidzę samej siebie, że muszę to zrobić. Puściłam go i dałam pół kroku do tyłu.
- Zawsze jest sposób, trzeba go tylko odnaleźć.
Kolejne łzy wydostały się z moich oczu. Zdradzały to, jak mi ciężko. Czy on to widział? Czy naprawdę wierzył w sposób na rozwiązanie naszych problemów?
- Masz racje. Wiem jak można wszystko naprawić i myślę, że ty też wiesz.
- Jak? - Zbliżył się do mnie, skracając dzielący nas dystans.
- Wróćmy do punktu wyjścia. Do miejsca, gdzie nie wiedzieliśmy o swoim istnieniu. Wtedy wszystko wróci do normy. - Jestem Hyuga! Muszę być twarda i stawić czoła każdej sytuacji! Nawet gdy w grę wchodzą uczucia, ja nie poddam się pragnieniom! Muszę być twarda… nawet gdy tak bardzo mnie to boli… Mamo pomóż mi i daj mi siłę.
- Nie rozumiem cię. Gdzieś w tym wszystkim jest fałsz. Mówisz i robisz coś zupełnie innego.
- Nie mów mi, że tego nie widzisz. Im bardziej się do siebie zbliżamy, tym jest gorzej.
- Teraz może być już tylko lepiej. - Chciałabym w to wierzyć.
- To nieprawda.
Przez to, że Itachi nie wie kim ja jestem, nie zdaje sobie sprawy co gorszego może się wydarzyć. Ja mogę stracić przyjaciół, a jeśli tata bardzo się na niego zdenerwuje, to może zniszczyć firmę jego ojca. Wierzę, że nie byłby do tego zdolny, z drugiej strony jestem jego ukochaną córeczką, która ma przejąć po nim miejsce. Kto wie jak ukarałby Uchihę gdyby uwierzył we wszystkie plotki na nasz temat. Co mam powiedzieć Itachiemu, aby zrozumiał powagę sytuacji?
- Byłeś dziś u dyrektorki. Jaką dała wam karę? - Musiałam to wiedzieć.
- Nie zmieniaj tematu. - To mu się nie spodobało.
- Dostaliście po naganie?
- Hinata, - plecami dobiłam do ściany, a on obie dłonie oparł o nią zamykając mnie w potrzasku - nie przejmuj się głupotami.
- To bardzo ważne. Proszę, powiedz mi czy dostałeś naganę.
- Nie. Żadnej nagany, ani zawieszenia.
- W takim razie masz jeszcze dużo do stracenia. Jeśli dalej będziemy utrzymywać kontakt, ta sytuacja może się powtórzyć. Gdy dostaniesz naganę, to zamkną się przed tobą drzwi do najlepszych uczelni. Wiem, że jesteś zdolny, więc…
- To nie ma żadnego znaczenia na jakiej uczelni skończę. - Przerwał mi. Co on w ogóle mówi?
- To nieprawda! Uczelnia ma znaczenie.
- Nie dla mnie. Mógłbym pójść nawet na archeologię, bądź całkowicie zrezygnować ze studiów, a moja przyszłość się nie zmieni.
- Skąd ta pewność? - To co mówił, było dla mnie niezrozumiałe. Studia nie mają dla niego sensu?
- Jakąkolwiek uczelnie wybiorę, to i tak będę pracował w firmie ojca. Wiedziałem to odkąd się urodziłem. Szkoła tego nie zmieni.
Wychodzi na to, że jesteśmy w podobnej sytuacji. Ja jednak uważam zupełnie inaczej niż ty. Odpowiednie przeszkolenie i przygotowanie, pomaga w mądrym podejmowaniu decyzji. Jak ci to powiedzieć, aby samej siebie nie zdemaskować?
- Skoro tak twierdzisz, to może twój przypadek taki jest. Ja w przeciwieństwie do ciebie mam sporo do stracenia. Kiba ze mną nie rozmawia od zajścia w schronisku. Sakura mnie zbeształa, ludzie patrzą na mnie w taki sposób, że nie mam odwagi podnieść głowy, gdy idę korytarzem.
- Przyznaj się, że nie chodzi ani o Kibę, ani o innych, tylko o Nejiego.
- To nieprawda. - Zareagowałam natychmiastowo.
- Więc jaka jest prawda? Może grałaś na dwa fronty? - Odepchnął się od ściany, otworzył drzwi i rozejrzał się, czy jest pusto na korytarzu. Nie zamknął, gdy wrócił. Dzięki temu oboje dokładnie widzieliśmy swoje twarze. - Proste pytanie. - Stał przede mną. Patrzeliśmy sobie w oczy. - On czy ja?
Przyparł mnie do muru. Neji to wybór z rozsądku, Itachi z serca. Jeśli powiem, że mój brat, to osiągnę to do czego dążę. Szef ochrony radził mi taką opcję. Jeśli wybiorę bruneta, to nie dam rady się dłużej przed nim bronić. Czy istnieje trzecia opcja?
- Dlaczego mi to robisz? - Z moich oczu ponownie pociekły łzy.
- Wybieraj. Chcę wiedzieć czy opłacało się dostać wpierdol na oczach wszystkich. - W jego głosie czuć było złość. Nie lubiłam, gdy mnie tak traktował.
- Mówisz tak, jakbyś tylko ty ucierpiał, ale to mnie wytykają palcami, twierdząc że się puszczam na lewo i prawo. Nie byłeś przy mnie, gdy z twojego powodu przeszłam największe upokorzenie za sprawą twojej niby dziewczyny.
- Nie zmieniaj tematu. Wybieraj! Jeśli będziesz ze mną, obronię cię przed wszystkimi.
- Jeśli odmówię, to zostawisz mnie samej sobie? Nie przypuszczałam, że będziesz w stanie postawić mi takie warunki.
- Wybieraj! - Ponownie zablokował mnie swoimi rękoma. Czułam jego oddech. Bałam się go i tego co zrobi gdy odpowiem.
- To tak jakbym ja kazała ci wybierać między mną i Sasuke. Oboje wiemy jaka byłaby odpowiedź. - Spojrzał na mnie nieco inaczej. Pokręcił głową. Chyba nie wierzył w to co powiedziałam. Odsunął się ode mnie.
- Chcesz powiedzieć, że… W twojej wersji ja jestem tobą, a Neji to Sasuke? - Mówił bez przekonania. Czy liczył, że zaprzeczę?
- Tak, to dokładnie taka sytuacja. Relacja jaka jest między tobą i Sasuke… Neji i ja… Itachi proszę, nie każ mi wybierać. - Kolejna salwa łez pociekła po moich policzkach. Coraz trudniej było mi się kontrolować. Nie chcę cię stracić. Nie tak! Cofnijmy czas. Poprowadźmy tą rozmowę od początku.
- A więc on… - Chyba sam nie mógł w to uwierzyć. Przeczesał dłonią włosy.
- To wszystko jest dużo bardziej skomplikowane. Daj mi więcej czasu, a ja ci wszystko wytłumaczę.
- Dopiero teraz widzę, jakim byłem kretynem przez cały ten czas. Okłamywałaś mnie od początku. Usprawiedliwiłaś się powołując się na ojca, a chodziło wyłącznie o to, abym nie widział jak wchodzisz do samolotu razem z Nejim. W Nowym Jorku on był z tobą gdy dzwoniłem.
Jak? O nie! Zapomniałam, że Itachi gdy dzwonił, to… Niedobrze! Nie wiem co powiedzieć. Otwieram i zamykam usta, ale żadne słowo ze mnie nie wypływa. Połączył te fakty? Miałam zaprzeczać, cokolwiek usłyszę. Teraz też muszę się tej wersji trzymać.
- To nie był on.
- Nie kłam, bo ci to nie wychodzi. Zwrócił się do ciebie po japońsku, a ty odpowiedziałaś mu w tym samym języku, w którym rozmawialiście przy wszystkich. Ile może być takich osób w Nowym Jorku? Jeszcze ta dziewczyna, ona opowiadałam o chłopaku, który cię nosił. - Ręką uderzył w ścianę. Nawet nie zająknął, choć widać było, że użył dużo siły. - Zrobiłaś ze mnie głupca! Co miał znaczyć ten teatrzyk? Chciałaś się zabawić? Może sprawdzałaś gdzie kończy się moja cierpliwość? Myliłem się co do ciebie. Myślałem, że jesteś wyjątkowa, a ty tymczasem jesteś jeszcze gorsza od wszystkich dziewczyn jakie poznałem.
Jego słowa bolały. Na jego oczach stałam się żałosną beksą. Chciałam to zatrzymać. Powiedzieć mu całą prawdę i liczyć, że mi wybaczy. W tej krótkiej chwili, nic się dla mnie nie liczyło, poza nim.
- Itachi, da...daj mi to wy...wytłumaczyć. To co mówisz, to wszystko jest nie tak.
- Zapomnij! Nie mam ochoty więcej czasu tracić na ciebie. Skorzystajmy z twojego planu. Wróćmy do początku. Będziemy udawać, że nigdy się nie poznaliśmy.
- Itachi… - Wyciągnęłam rękę, aby położyć ją, na jego ramieniu. On szybko dał krok w tył. Wyraźnie nie chciał, bym go dotknęła. Ręką otarłam twarz. - Tego chcesz?
Był bardzo zły, a ja nie chciałam by więcej oglądał mnie w takim stanie. Sama jestem sobie winna. Zakończę tą rozmowę jak należy. Przybrałam poważną minę. Starałam się nie płakać i nie dać po sobie znać, że w każdej chwili mogę ponownie wybuchnąć. Chwilę mi się przyglądał. Przeczesał włosy dłonią, spojrzał po raz ostatni i odezwał się.
- Ja? Chciałaś powiedzieć, że oboje chcemy tego samego. Choć raz doszliśmy do porozumienia i się w czymś zgadzamy. Pierwszy i ostatni raz.
Wyszedł. Nawet się nie pożegnał, po prostu zniknął, a ja go straciłam. Osunęłam się na podłogę. Nie wiem jak długo tam byłam. Cały czas płakałam, za chłopakiem którego starałam się unikać. Powinnam się cieszyć, zamiast tego zalewam się łzami. Więcej nie zobaczę jego uśmiechu, ani nie usłyszę głosu. Od teraz on będzie miał takie samo złe zdanie na mój temat jak inni w szkole. Chociaż to chyba inaczej, bo on będzie myślał jeszcze gorzej niż reszta. Dlaczego to tak bardzo boli? Dobrze wiedziałam, że Itachi to niepewna opcja. Nawet gdyby coś między nami było, to mogłoby to trwać kilka dni. On bawił się dziewczynami. Pewnie teraz pojechał prosto do Tsukino i pociesza się między jej nogami. Nie powinnam o tym myśleć, bo jeszcze bardziej się dołowałam. Otarłam twarz rękawem. Wyciągnęłam telefon i zadzwoniłam do szefa ochrony. Chciałam znaleźć się w rezydencji taty.

Nie pamiętam drogi. Zleciała mi zaskakująco szybko. Kierowca się nie odzywał, za co byłam mu wdzięczna. Przywitałam się z gosposią. Zapytała czy jestem głodna. Nie czułam niczego poza bólem w sercu, więc odmówiłam. Kroki skierowałam prosto do mojego ulubionego miejsca. Szybko przebrałam się w strój kąpielowy. To co uwielbiam, to pływanie połączone z dobrą muzyką. Mam tu najlepsze z możliwych nagłośnień basenowych. W takich chwilach nie ma nic lepszego niż Intro zespołu The xx. Uwielbiam włączać aby powtarzało ją na okrągło i słucham pływając. Tak samo było tym razem. Gdy pływam z przyjemności, to często włączam Gravity w wykonaniu Coldplay, bądź coś w tym stylu. Mam tu bardzo duży wybór.
Szybka rozgrzewka, krótki prysznic, okulary na oczy i skok do wody. Moim ulubionym momentem jest chwila, w której wskakuję do basenu. Tafla wody jest moją granicą, między światem realistycznym i tym, w którym wszystkie problemy tracą jakiekolwiek znaczenie. Jestem tylko ja i świat pod powierzchnią. Dźwięki wypełniają moją głowę, wypychając nieprzyjemne i bolące myśli. Gdy mama chorowała, ja pływałam codziennie. To pomagało mi przetrwać. Do końca byłam dzielna, a gdy zabrakło najważniejszej osoby w moim życiu, woda koiła ból i tęsknotę. W takich chwilach wychodzę dopiero gdy zabraknie mi sił, bądź w głowie poukłada mi się wystarczająco dobry plan. Jestem silna, choć inni cały czas traktują mnie jak małą bezbronną dziewczynkę. Jeszcze jakiś czas będzie bolało, a ja spędzę w tym domu wiele wieczorów, ale pozbieram się i tym razem.
Skończyłam swój dzisiejszy maraton. Wynurzyłam się, by zdjąć okulary i odsapnąć chwilę.
- Dawno nie widziałem cię w takiej formie.
Odwróciłam się i widziałam jak na jednym z bloków startowych znajduje się mój braciszek. Często tak robi, a właściwie to zawsze. Siada po turecku i medytuje. Zazwyczaj się śmieje, że przekazuje mi wtedy dobrą aurę, a przy okazji pilnuje, abym nie przesadziła i przypadkiem się nie utopiła.
- Długo tu jesteś? - Zapytałam dysząc.
- Od samego początku. Przyjechałem chwile przed tobą, ale nie chciałem przeszkadzać.
Zanurkowałam, po czym podpłynęłam do drabinki. Jak wychodziłam, on już czekał ze szlafrokiem. Pomógł mi go założyć i podał ręcznik do wytarcia włosów, jak tylko rozpuściłam warkocza.
- To chyba rekord. Naliczyłem piętnaście długości bez odpoczynku. Nie chciałabyś spróbować swoich sił na olimpiadzie? - Prychnęłam w odpowiedzi. - No co? Ty naprawdę jesteś dobra.
- Skoro jesteś taki mądry, to czemu sam nie zgłosisz się na zawody? Trenujesz codziennie i jesteś lepszy od niejednego z moich ochroniarzy. Mógłbyś wystartować i pokazać co potrafisz.
- Jak w końcu uda mi się pokonać twojego szefa ochrony, to się nad tym zastanowię. Póki co cały czas się uczę i od półtora roku nie czuję się ani trochę lepszy.
- Znasz Szefa? Wiesz kto nim jest?
- Wiem. - Przez chwilę poczułam zazdrość. Więc to tylko przede mną wszystko ukrywają. Neji wie, ja nie. To niesprawiedliwe!
- Czy ja go poznałam?
- Nie powinienem ci tego mówić. Choć pójdziemy coś zjeść. Przygotowali dla nas same przysmaki.
- Neji, poczekaj. - Złapałam go za ramie. - Wiem, że jestem obserwowana gdziekolwiek pójdę. Nie będę zadawać więcej pytań, ale chcę wiedzieć, czy poznałam Szefa osobiście, tak jak ty i Itachi.
- Skąd wiesz, że on i Itachi się znają? - Zaskoczyłam go. Nie spodziewał się tego.
- Szef sam mi powiedział. Ja udzieliłam ci odpowiedzi, teraz ty. Czy ja poznałam szefa ochrony, bądź kogoś z jego ludzi? - Na braciszka moje słodkie oczka nie działają tak jak na Kibę, czy też innych ludzi, ale często pomagają.
- Z tego co mi wiadomo znasz tylko kilka wybranych osób.
- Jak to możliwe, że ja nie znam Szefa, a Itachi tak? W jakich okolicznościach się poznali?
- Na to pytanie ci nie odpowiem. Gdyby zdradził okoliczności, to tak jakbym od razu powiedział ci kim on jest.
- To powiedź mi chociaż kim jest przydupas?
- Co? - Nie załapał o kogo mi chodzi.
- Gdy myślałeś, że Itachi mnie skrzywdził, byłeś zły, że ktoś nie zareagował. Czy to Szefa nazwałeś przydupasem? Z początku myślałam, że to może woźny, ale teraz wydaje mi się, że chodziło o kogoś kto miał pilnować albo mnie, albo Uchihę w szkole.
- Hu-hu!!! Ktoś tu się bawi w Sherlocka Holmesa. - Poczochrał mi włosy. A ja nieco się odsunęłam.
- Nie nabijaj się ze mnie, tylko odpowiadaj na pytania! - Zagroziłam mu palcem.
- Twoje pytania podążają w niebezpiecznym kierunku. Jeśli chcesz poznać odpowiedzi, to pytaj tego, który zna wszystkie i wie ile może ci zdradzić, a czego wiedzieć nie powinnaś dla swojego dobra.
- Pytam ciebie. Narozrabiałeś, więc jesteś mi winny odpowiedzi.
- Nie tylko ja nabroiłem. To, że tu przyjechałaś zapłakana nie jest moją sprawką. Może powiesz mi kto doprowadził cię do takiego stanu?
- Itachi wie, że to ty byłeś ze mną w Nowym Jorku.
- Dlaczego mu powiedziałaś? - Nie był zadowolony.
- Sam to sobie poskładał. Ja zaprzeczyłam, a on nazwał mnie kłamcą. Gdy do mnie dzwonił, ty tak głośno się do nas odezwałeś, że słyszał faceta mówiącego po japońsku. Pewnie nawet w odróżnieniu do mnie zapamiętał każde słowo jakie wypowiedziałeś. Żeby Itachi nie wiedział co chcę powiedzieć, do ciebie i do Matijasa mówiłam po włosku. Poskładał to sobie i jest pewny, że byłeś ze mną i z twojego powodu nie mógł odwieźć mnie na lotnisko, ani odebrać gdy wracałam.
- Czemu nic nie powiedziałaś o tej rozmowie? - Brat wyraźnie się zmartwił.
- Tyle się działo, że pamiętałam wyłącznie o tym, że była. Nie skojarzyłam, że mógł cię usłyszeć.
- No trudno. Szef coś wymyśli. Jutro powie ci, co masz powiedzieć Itachiemu, aby ci uwierzył.
- To już nie ma znaczenia. Więcej nie będę z nim rozmawiać. - Mój spokój jaki udało mi się wypracować, legł w gruzach. Pochyliłam głowę starając się więcej nie zapłakać.
- Powiesz mi co się stało? - Neji zapytał z troską.
- Nie chcę o tym mówić. Chodźmy jeść.
Nie czekałam na odpowiedź. Poszłam przodem a on podążyła za mną.
Niewiele przełknęłam. Miałam tak dużo pytań, ale nie znałam odpowiedzi. Neji nie wytrzymał. Zabrał mnie do ogrodu i usiadł koło mnie. Chciał wiedzieć co takiego się stało, że jestem przygnębiona. Obiecał mi, że sam porozmawia z szefem ochrony i poprosi go, aby udzielił mi odpowiedzi na część moich pytań. Gdy ponownie zapytał mnie co się stało, ja opowiedziałam mu o mojej rozmowie z Itachim. Ponownie się rozpłakałam. Poszłabym popływać, ale pierwszy raz czułam, że nie mam siły żeby wskoczyć do wody. Zabroniłam bratu zbliżać się do Uchihy, ani kiedykolwiek go atakować. Obiecał, że następnym razem jak mu podpadnie, to zapyta o zgodę.
Dowiedziałam się też jaką dostali karę. Trochę obawiam się, jak to się skończy. Wierzę, że brat mnie nie zawiedzie w tym przypadku.

Oboje postanowiliśmy dzisiejszą noc spędzić w rezydencji. Położyłam się wcześnie. Zasnęłam prawie od razu. Spałam niespokojnie. Miałam koszmary przez które budziłam się często. Z jednego z nich wybudził mnie brat.
- Hinata, masz gościa.
- Gościa? O tej porze? - Może ja dalej śnię. W pokoju panowała ciemność. Okno było zasłonięte i nie wpuszczało ani jednego promyczka do środka pokoju.
- No cóż. To bardzo nietypowy gość. Porozmawiasz z nim?
Przetarłam oczy. Chciałam zapalić lampkę, ale nie włączyła się.
- Nie ma prądu? - Jak to możliwe. Chyba we wszystkich domach tata kazał zamontować generatory, aby nie było takiej sytuacji. - Co tu się dzieje?
- Gdy on wyjdzie, odzyskasz prąd.
- Kim on jest? - Zaczęłam odczuwać lęk. Było bardzo ciemno. Nie widziałam nawet czubka swojego nosa, jak w takich warunkach można przyjmować gościa?
- Kimś bardzo ważnym. Będę w swoim pokoju, żebyście mogli swobodnie porozmawiać.
- Neji, nie wychodź. Proszę, zostań ze mną. - Bałam się. Usłyszałam zamknięcie drzwi. Czyli on wyszedł. W pokoju zostałam sama. Nikt nie wszedł, ani się nie poruszał. Widocznie gość dopiero przyjdzie.
- Witaj, Hinato. - Blisko mnie usłyszałam nieznajomy głos.
Tak bardzo mnie wystraszył, że gdybym była postacią z kreskówki, to teraz rękami i nogami trzymałabym się sufitu. Ponieważ to świat realny, podskoczyłam jedynie, a serce waliło mi jak szalone.
- Kim jesteś? - Zapytałam od razu. Z trudem nie wykrzyczałam tego pytania.
- Przepraszam cię za egipskie ciemności. Dzięki temu zabiegowi, możemy się spotkać. Jestem twoim szefem ochrony.
Mój szef ochrony? W ciągu ostatniego tygodnia dzieje się dużo więcej niż przez całe dwa lata jakie spędziłam jako Hinata Terumi.
* * * * *


Jak ten czas szybko leci. Odnoszę wrażenie, że wstawiałam poprzedni rozdział góra dwa dni temu. Miałam też nadzieję, że tym razem dam Was coś innego niż Labirynt. Ostatnio nawet napisałam kilka zdań do Poświęcenia. No to może teraz mi się uda zrobić tak, aby wstawić rozdział do jednego z innych opowiadań :D Pewnie chcielibyście Skorupę :D Kto to wie? Może to będzie właśnie to. Jeśli nic nie dokończę na tyle, aby zrobić z tego rozdzialik, to będzie kolejny Labiryncik :D
Przepraszam za błędy. Sprawdzane na szybko i stylu już nie poprawiałam, bo wtedy bym nie dała rady dodać przed niedzielą.



14 komentarzy:

  1. Rozdział eksra. Patrząc na koniec poprzedniego rozdziału i na wydarzenia z ostatnich byłam święcie przekonana, że tan rozdział będzie cały poświęcony rozmowie Itachiego i Hinaty. Taka nadzieja, że coś się między nimi polepszy prysła jak mydlana bańka. I jeszcze bardziej ich relacja się za przeproszeniem spierr***... Ehh.. ;) Umiesz psuć nadzieje... Ciekawi mnie rozmowa Szefcia z Hiantą. Szkoda że nie wiemy kim on jest. I zapewne szybko się nie dowiemy. Tak wgl. Skorupa niedługo się kończy tam zostały mniej więcej 2 rozdziały. A Labirynt Luster? Mniej więcej ile? Dużo? Mało? ;) Jesteśmy w połowie? To dopiero początek? A może zbliżamy się do końca?
    Czeekam na koleeejny ;)
    Buziale ;*.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, że się podobało.
      O tak, potrafię psuć dużo rzeczy, ale jeszcze się za to zrekompensuję. :))) chyba :D
      To kim jest szef ochrony wyda się dopiero pod koniec :) więc faktycznie będę kazała troszkę na to poczekać.
      Nie jestem w stanie odpowiedzieć na Twoje pytanie. W dalszym ciągu nie zdecydowałam nawet jak się zakończy to opowiadanie. Wciąż nie wiem czy to będzie dobry czy zły finał. W każdym razie do punktu, w którym będę musiała już podjąć jedną z decyzji wiążących i mających wpływ na długość całości zostało jeszcze trochę czasu (sporo). Tak jak już kiedyś wspominałam, myślę że będzie to zależne od nastrojów czytelników.

      Usuń
  2. Dlaczego?! Eh i znowu wracamy do punktu wyjścia.
    Szczerze coś mi się nie podobało od momentu w ktòrym Hinaya poròwnała te dwie sytuacje, ale żeby aż tak?
    Co do Nejiego myślałam, że jednak będzie mieć do niego takie maciupeńkie pretensje (ja bym miała) a tu nic.
    Teraz znowu na szefa pasuje mi Sasori. No ludzie jak można tak mieszać w głowach.
    Też jestem ciekawa ile właściwie zostało rozdziałò Labiryntu. Mam nadzieję, że jeszcze troche, bo mi będzie tego za bardzo brakować.
    Teraz nie moge sie doczrkać rozmowy z szefem, a ona najszybciej za tydzień ;-;
    Na koniec to ci czasu życze i chwili wytchnienia ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. SASORI! Ej to ma sens. Jak tam czytam twój komentarz to to ma jednak sens! O jezu, jak mogła na to wpaść. Chociaż z drugiej strony Sasori może być jedynie podstawionym agentem ( wtedy jak jej nie mówił aby szła w miejsce w którym biją się Itachi i Neji. Hmm teraz mam schizę i nie wiem co i jak haha

      Usuń
    2. No właśnie przez tamtą scene zaczęłam go podejrzewać o to, że do tej ochrony należy. A teraz jeszcze cały czas mi się o ten stołek szefa z Kakashim we łbie bije.
      Widze że jesteśmy w podobnym stanie

      Usuń
    3. Moje kochane dziewczęta :) Wasze snucie teorii mojego pomysłu na szefa bardzo mi się podoba. Oczywiście nie zaspokoję Waszej ciekawości i nie zdradzę, czy jesteście daleko, a może blisko prawdy. Nie mniej bardzo mnie to cieszy, że moje teksty dają do myślenia, a nie są spychane w kąt po przeczytaniu. Ponieważ wiem, że lubicie Kakashiego, to zdradzę Wam nie tylko to, że on również się pojawi w historii, ale również to kim jest. Kakashi Hatake to jeden z nauczycieli wychowania fizycznego i jednocześnie trener drużyny Akatsuki. Co do Sasoriego, to na pewno można powiedzieć, że jest dobrym przyjacielem Itachiego i to jeszcze nie raz udowodni :D Czy któryś z nich ma coś wspólnego z ochroną? Tego nie powiem, ale w następnym rozdziale dam Wam jeszcze więcej do myślenia :D
      Yorumi możesz nie obawiać się, że skończę zbyt wcześnie opowiadanie. W końcu to Labirynt, więc jeszcze troszkę się pokręcą w kółko, zanim trafią na dobą ścieżkę, która może okazać się właściwą :D Gdyby w razie opowiadanie zakończyło się wcześniej, to zawsze mogę zacząć publikować druge, w którym on również odgrywa jedną z głównych ról ;)

      Usuń
    4. :D i takie wiadomości to moge dostawać hehe ;)

      Usuń
  3. Cześć i czołem 😂 dawno nie komentowałam, ale wiedz, że zawszę czytałam. Więc co by ci to wyskrobać hmmm najważniejsze kto jest szefem! Chcę wiedzieć kto to, ją muszę to wiedzieć bo zaraz popadnę w paranoje i każdego będę o to podejrzewać XD po drugie szkoda mi troche Itasia, ale mógł jej dać wytłumaczyć! A nie zrobić takie EFEKTOWNE wyjście.
    Czekam na kolejny rozdział i pozdrawiam 😀
    ~Eri

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fajnie, że się odezwałaś. Zastanawiałam się ostatnio czy tu jeszcze zaglądasz :D
      Szef jest niewiadomą i tak pozostanie jeszcze dłuuuugo, chyba że się przypadkiem wydam, ale mam nadzieję, że to się nigdy nie stanie :D Trzymam kciuki, abyś nie popadła w paranoje do tego czasu.
      Itachi popełnił ostatnio sporo błędów. Jeszcze mu się kilka gaf zdarzy strzelić. Koleś jest po prostu nastolatkiem z burzą hormonów, który myśli, że pozjadał wszystkie rozumy, a teraz trochę mącą mu w głowie. :D

      Usuń
  4. Teraz do następnego tygodnia będę miała schizę o to kto jest tym szefem ochrony. Już nawet Sakurę zaczęłam o to podejrzewać! Rozdział świetny! Dużo Itachi'ego choć akurat tutaj nie był zbyt miłą postacią. Życzę dużo weny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hehe :D no proszę, nawet Sakura poszła na celownik :D no ale ja oczywiście nic nie zdradzam :D Po wszystkich wypowiedziach widzę, że to teraz najciekawsza sprawa. Kto jest szefem ochrony? Skoro się już pojawił, to trochę lepiej będzie można go poznać. Ciekawe czy jego postać będzie się podobać :d

      Usuń
  5. Hmm, kim jest szefem. Na początku typowałam miłego Danzo ( nie wiem czemu ) a teraz może Kakashi ? Albo Jiraya ? Cóż trzeba czekać do następnego piątku ( albo i dłużej ) aby się dowiedzieć.
    Biedny Itachi ( a tak, jestem po stronie Itachiego ). Ja rozumiem, że opinia mówi o czymś, ale jak na osobę, która uważa Itasia za kogoś więcej niż przyjaciela, Hinata, nie próbuje go głębiej poznać ( nie tak głęboko, jak ci się zdaje haha). Serduszko mi się kraja jak czytam, jak krzywdzisz tego niewinnego chłopca. CO on CI zrobił, co ? Zastanawiam, sie tylko nad jednym. Jak długo ojciec pozwoli Hinie robić co jej sie podoba, a kiedy się wtrąci.
    Czekam na następny rozdział i życzę dużo weny
    P.S. U mnie na dwóch blogach pojawił lub pojawi się dzisiaj rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bronisz Itachiego, ale przecież on też nie zachowuje się idealnie. Chłopak popełnia błędy pomimo swojego geniuszu ;) Może wkrótce się zrekompensuje, może nie.
      Hiashi :) To bez wątpienia fajny ojciec. Podejmuje mądre decyzje, choć czasem wydaje się, czy jego czujność się uśpiła :)) Kto wie, może już podjął jakieś decyzje w związku z sytuacją w jakiej znalazła sie Hinata ;p
      Ok, postaram się niedługo do Ciebie zajrzeć. Jestem bardzo ciekawa co napisałaś, ale jestem również mega śpiąca i mogę zasnąć w połowie tekstu. Jutro wygrzebię trochę czasu i nadrobię zaległości. Choć przyznam szczerze, że bardzo mnie korci aby jeszcze dziś coś przeczytać :D

      Usuń