Po tym co powiedziała, nie mogła się już pokazać w
biurze, w którym pracowała. Nie zniosłaby karcącego wzroku, albo nieprzyjemnego
tonu Obito. „To co się stało, to była czysta chemia. Chwilowy zawrót głowy. Ja
już zdążyłem zapomnieć, że coś takiego w ogóle miało miejsce i ty też powinnaś
to puścić w niepamięć.” Zdania, które wypowiedział jakiś czas temu Obito,
zagnieździły się w jej głowie i cały czas powracały. Jeśli mężczyzna tak
tłumaczy pocałunek, to nie ma wątpliwości, że nic on dla niego nie znaczył.
Wierzyła, że postąpiła słusznie, choć serce szeptało coś innego. Jeśli ona
zniknie, to Uchiha ponownie zapanuje nad sytuacją. Teraz i tak był z niej marny
pożytek, bo robota jej nie szła.
Wyciągnęła zgniecioną kartkę papieru. Wyprostowała ją.
Palcem przesunęła po podpisie szefa. Pewnie by go nie złożył, gdyby najpierw spojrzał
co to za papier. To ostatnia rzecz jaką dla niej zrobił. Chciał ją powstrzymać
do czasu, gdy ona przyznała się do swoich uczuć. Później po prostu pozwolił jej
odejść. Nie wytrzymała. Łzy same spływały po bladych policzkach. Odłożyła kartkę na stolik i
przykryła ją grubą książką, aby nieco się rozprostowała. W ubraniach wślizgnęła
się do łóżka. Twarz wtuliła w poduszkę, aby stłumić rozpacz.
- Mamo. - Wyszeptała cicho. Chciałaby mieć ją teraz
przy sobie, w momencie, kiedy ponownie musi zacząć od początku ze złamanym
sercem. Żeby pogłaskała ją po głowie i zapewniła, że wszystko się jakoś ułoży.
To jednak nie mogło się stać, bo dawno temu zabrała ją choroba. Nie było więc
nikogo, kto mógłby ją teraz pocieszyć tak jak tylko matka potrafi. Nie miała
też przyjaciółki, której mogłaby się wygadać. Kiedy Shisui wyjechał, odniosła
wrażenie, że Ino ma do niej żal, a ich relacje się oziębiły. To też mało prawdopodobne było, że blondynka będzie chciała ją wysłuchać.
Gdyby Hinata miała wskazać najgorszy w możliwych
poranków, to bez wątpienia wytypowałaby właśnie ten, który przyszedł nazajutrz. Wstała obolała, niewyspana,
niechętna do życia. Cierpieńczo poczłapała do łazienki. Prysznic zmył
wyłącznie powierzchowny ból. To co najbardziej ciążyło, pozostało w środku. Nie
wiedziała co przyniesie jej dzień i bała się spotkania z rzeczywistością.
Wczorajszego dnia była pewna swojej decyzji. Dalej wierzyła w to, że tak pomoże
Obito, ale nie przemyślała tego, że sam podpis szefa to dopiero początek. Nie
śpieszyła się z niczym. Celowo wszystko przeciągała, żeby nieco odwlec to co ją
czekało. Stanęła w końcu przed drzwiami prezesa. Jego asystentka dała znać, że
może wejść, bo Itachi ją przyjmie. Hyuga zapukała i pociągnęła za klamkę.
Prezes przywitał ją ciepłym uśmiechem. Podniósł się, wskazał miejsce i usiadł
dopiero, gdy ona również to zrobiła. Widział, że coś ją trapi, dlatego
cierpliwie poczekał, aż lekko drżącymi dłońmi wyciągnie papier z torebki i mu
poda. Już na początku zdziwiła go faktura kartki. Pogniecenia, choć
wyprostowane, to wyraźnie się odznaczały. On w przeciwieństwie do Obito, od
razu dostrzegł czego dotyczyło pismo. Nie dał po sobie poznać żadnych emocji.
Na jego twarzy cały czas gościł spokój.
- Jesteś pewna, że chcesz odejść? - W końcu rozbrzmiał
męski głos w pomieszczeniu. Uchiha spokojnie spoglądał na zestresowaną dziewczynę.
- Tak. - Odpowiedziała starając się zabrzmieć pewnie.
- Chcesz o tym porozmawiać?
- Nie.
Itachi podniósł słuchawkę, wystukał numer i chwilę
odczekał, aż rozmówca odbierze. W końcu odezwał się mężczyzna po drugiej
stronie. Poprosił go, aby mu sprawdził jaki typ umowy ma Hinata. Kiedy dostał
wszystkie informacje, podziękował i się rozłączył.
- Według umowy jaką z nami podpisałaś przysługuje ci
miesięczny okres wypowiedzenia. Z tego co widzę, mogłabyś połowę tego czasu być na urlopie. Dwa tygodnie musisz jeszcze popracować. Możesz jednak zostać na
cały miesiąc, a na końcu zostanie ci wypłacony ekwiwalent za niewykorzystane
wolne.
- Dwa tygodnie? - Wykrzywiła twarz w grymasie, zdając
sobie sprawę, że będzie musiała wrócić do biura i stawić czoła szefowi.
- Tak. Masz już jakąś pracę umówioną?
- Nie.
- Nie wiem jaki jest powód twojego odejścia, ale
proponowałbym ci zostać na cały miesiąc.
- Nie, ja nie chcę tu już być. - Strach w jej oczach w
połączeniu z cieniami pod dolnymi powiekami dawał przygnębiający efekt.
- Tu masz na myśli całą firmę czy konkretnie dział
mostów? - Nie odpowiedziała, więc odpowiedź sama mu się nasuwała. - Rozumiem. -
Ponownie podniósł słuchawkę. Po chwili odezwał się rozmówca z drugiej strony.
- Słucham. - Szef działu mostów odebrał nie zakładając
kto to może być.
- Część, Obito. Jest u mnie Hinata Hyuga. Powiedz mi
co mam zrobić z jej okresem wypowiedzenia. - Pytanie prezesa zadźwięczało w
uszach zarówno rozmówcy, jak i dziewczyny, której dotyczyła rozmowa.
Zapadła cisza. Starszy Uchiha nie wiedział co ma
powiedzieć. Potargał swoje włosy i chwilę zastanawiał się nad doborem słów. W
dalszym ciągu miał mętlik w głowie. Hinata natomiast siedziała jak na
szpilkach. Sama nie wiedziała na co liczy, ale sytuacja bardzo ją stresowała.
- Hyuga zdała projekt. To co z nią zrobisz zależy od
ciebie i jej samej. - Obito nie było łatwo podjąć taką decyzję, ale na inną,
odważniejszą zdobyć się nie potrafił.
- Jesteś tego pewny? - Młodszy Uchiha zapytał
kontrolnie. Coś mu tu nie grało i planował dojść co to takiego.
Ponownie zapanowała chwilowa cisza. Obito spojrzał na
puste miejsce, gdzie jeszcze wczoraj siedziała jedyna kobieta, jaka pracowała
pod jego pieczą. Poczucie winy kołatało się w jego głowie, ale duma spychała je
na bok. Rozważał pytanie prezesa. Doszedł do wniosku, że teraz nie był już
niczego pewny, ale tego w życiu by prezesikowi nie powiedział. Trzymał się więc
strony, że jest to mu obojętne.
- Tak. Skoro chce odejść, nie będę jej zatrzymywał.
Jeśli to wszystko, to chciałbym wrócić do swoich zajęć.
- Jasne. Pracuj dalej. - Młodszy nie ciągnął dalej
rozmowy
Itachi odłożył słuchawkę i spojrzał na Hinatę. Miała
opuszczoną głowę, a dłonie kurczowo zaciskała na pasku od torebki. Jeszcze
bardziej był pewny, że coś między nią i jego kuzynem zaszło. Oboje zachowywali
się wystarczająco dziwnie, aby nie miał wątpliwości.
- Nie każę ci wracać do działu mostów. - Spięła się na
dźwięk słów wypowiedzianych w jej kierunku. - Dam ci wybór na spędzenie
ostatniego miesiąca. Możesz wrócił na swoje stanowisko pracy, bądź spróbować
swoich sił w konstrukcjach stalowych. Nie musisz podejmować decyzji od razu.
Możesz przyjść jutro i powiedzieć mi co postanowiłaś.
Chwilę jeszcze milczała. Była ciekawa co powiedział
Obito, z drugiej strony bała się, że jego słowa mogłyby jeszcze bardziej ją
skrzywdzić. Tak bardzo skupiła się na swoich myślach, że nie dostrzegła chwili
w której prezes podniósł się z fotela i kucnął tuż przy niej.
- Przepraszam. - Palcami delikatnie odgarnął jej
kosmyk z twarzy. - Uparłem się, abyś pracowała z Obito. Nie sądziłem, że tak
bardzo odbije się moją decyzja na tobie.
- Nie masz za co przepraszać. Cieszę się, że dostałam
szansę na naukę od Obito.
- Więc czemu chcesz odejść?
- Bo to przeze mnie zawaliliśmy projekt. Wcześniej też
nabroiłam. Obito udało się jednak wszystko uratować. Nie chcę aby inni
cierpieli przeze mnie. - Łzy pociekły po bladych policzkach. Tak bardzo tego
nie chciała, ale nie dała rady dłużej panować nad emocjami. - Ja się po prostu
nie nadaję.
Nie czekał na pozwolenie. Przyciągnął Hinatę do siebie
i mocno objął.
- Znam się na ludziach i jestem pewny, że znajdujesz
się w dobrym miejscu, a ja nie popełniłem błędu zatrudniając cię. W kwestii
zawalania pracy wiedz, że każdemu się to zdarza. Nawet Obito i ja nie jesteśmy
wyjątkami. Dlatego proszę abyś została.
Tak naprawdę nie miała gdzie odejść. Rezygnując z
pracy, nie zastanowiła się co dalej. Silne, męskie ramiona uspokoiły jej
popękane serce. Propozycja prezesa była sensowna, więc zgodziła się przejść do
drugiego działu. Itachi zapewnił ją, że jeśli po miesiącu dalej będzie chciała
odejść, to pozwoli jej na to bez okresu wypowiedzenia, a jeśli jej się spodoba,
to podpiszą nową umowę. Uśmiechnęła się, bo przynajmniej nie musiała zaczynać
wszystkiego od początku. Miała dalej pracę i miesiąc na to, aby zastanowić się
co ze sobą zrobić.
Hinata powiedziała Obito co czuje w środę. W czwartek
pojawiła się we firmie wyłącznie po to aby spotkać się z prezesem. On sam kazał
jej wrócić do domu i stawić się dopiero w piątek rano w jego biurze. Pukając do
drzwi prezesa bała się, że będzie wracał do tego co zaszło dzień wcześniej. Nie chciała
nic wyjaśniać, ani tłumaczyć się dlaczego płakała w jego ramionach. Itachi na
przywitanie obdarzył ją ciepłym uśmiechem, wstał i podszedł.
- Gotowa na spotkanie z Nagato? Możemy najpierw napić
się kawy jeśli byś chciała.
- Nie, wolę mieć to już za sobą.
- Nie ma sprawy. - Pokrzepiająco poklepał ją po
ramieniu. - Będzie dobrze. No to chodźmy. Przedstawię ci twojego nowego szefa.
Pokiwała nieśmiało głową i ruszyła za prezesem. Było w
nim coś, co dodawało jej pewności siebie i pozwalało wierzyć, że się nie myli.
W dziale konstrukcji stalowych panowała cisza i
porządek. Jej stanowisko było już gotowe i czekało od wczorajszego popołudnia.
Itachi zaprowadził ją prosto do biura, w którym siedział mężczyzna z długimi,
czerwonymi włosami. Na imię miał Nagato i w żaden sposób nie przypominał Obito.
Był poważny, konkretny i nieskory do żartów. To nie zraziło Hyugi. Po
burzliwych doświadczeniach z poprzednim przełożonym, przyda jej się
spokój. W tym dziale szefa od swoich podopiecznych oddzielała zwyczajna ściana.
Stanowisko, które przydzielono Hinacie wyglądało tak jak każde inne. Tutaj
siedziała razem z resztą. Czuła się nieco dziwnie, bo przyzwyczaiła się do
innych zasad. Szybko dostrzegła, że w konstrukcjach stalowych pracowało się
sumiennie, a szef wzbudzał szacunek i respekt. Usłyszała też, że aby
zostać na nadgodzinach musi uzgodnić to z Nagato. Do tego wszystkiego można
było się przyzwyczaić. Na polecenie czerwonowłosego Karin miała pomóc Hyudze w
przystosowaniu się i poznaniu reguł, co było znakomitym pomysłem. Okazało się
bowiem, że prawie każdy słyszał o dwunastym mostowcu z cyckami, bo była pierwszą kobietą
w dziale mostów. Podobno powstały zakłady jak długo wytrzyma i czy odejdzie
sama, czy to Obito ją zwolni. Kiedy została zapytana przez nowych znajomych o
szczegóły, nie wiedziała co odpowiedzieć. Z pomocą przybyła Karin. Jednym
zdaniem spławiła wszystkich ciekawskich. Gdy dziewczęta zostały same,
czerwonowłosa przyznała się, że jest kuzynką Nagato i od niego wie, że Obito to
dobry facet, tylko życie dało mu ciężkiego kopa w dupę i dlatego teraz jest
cięty na kobiety. Hyuga zastanawiała się co dokładnie ma na myśli jej nowa
koleżanka, ale z dalszej rozmowy okazało się, że Nagato nic więcej jej nie
powiedział. Dzięki Shisuiemu domyślała się, że wszystkiemu winna jest Rin. Nie
wiedziała tylko co takiego zrobiła Obito, że on teraz nie cierpi kobiet.
Fakt, że Hinata nie pojawiła się w pracy w czwartek
był dziwny, ale gdy sytuacja powtórzyła się w piątek, powstały pytania wśród
mostowców. Do tej pory dziewczyna dawała znać Minoru o swojej nieobecności.
Kiedy Obito wszedł do biura, w dziale zapanował spokój. Każdy z nich zauważył
dziwnie zachowanie Hyugi i Uchihy w ostatnim czasie. Podejrzewali, że się
pokłócili i to dlatego ich jedyna koleżanka wzięła wolne. W połowie dnia, kiedy
szef przyszedł z uwagami do jednego z nich, Minoru postanowił dowiedzieć się
jak wygląda sytuacja.
- Obito, wiesz czemu nie ma Hinaty w pracy?
Uchiha miał nadzieję, że nie będzie musiał nic
tłumaczyć przed weekendem. Po raz kolejny nic nie układało się po jego myśli.
Kiwnął jedynie głową, a cała reszta pracowników skupiła się na nim. Trybiki w
jego głowie przyspieszyły, aby jak najszybciej umknąć i nie kontynuować
rozmowy.
- No to może podzielisz się z nami tą informacją, bo
zaczynamy się martwić?
- Hyuga już tu nie pracuje. - Wypowiedział słowa
twardo, aby nie dać po sobie znać, że cokolwiek to dla niego znaczy. Postanowił
nie kręcić, tylko jak szybko zakończyć temat.
- Co takiego? - To był szok dla pracowników. -
Zwolniłeś ją? Dlaczego? - Pytania padały z różnych stron.
- Sama odeszła. - Odburknął im dając do zrozumienia,
że nie ma ochoty o tym rozmawiać.
- Więc czemu jej nie powstrzymałeś? - Minoru był
oburzony po tym czego się dowiedział. On nie planował milczeć.
- Gdybyś nie wiedział, to nikogo tu na siłę nie
trzymam. - Uchiha w końcu podniósł głos. - Więc daruj sobie wszelkiego rodzaju
żale. Skoro odeszła, to miała powód i to powinno ci wystarczyć.
Wszedł do swojego biura, ale tuż za nim poszedł jego
asystent. Nie chciał mu tak łatwo odpuścić. Doskonale zdawał sobie sprawę z
uczuć koleżanki i chciał uświadomić swojego przełożonego, nawet jeśli on nie miał
ochoty tego słuchać.
- Obito, musisz wiedzieć, że Hinata...
- Nic nie muszę wiedzieć! Wiem wystarczająco dużo, aby
stwierdzić, że to nie twój interes. - Uchiha przybrał bojowe nastawienie.
- Powiedziała ci czemu odchodzi? - Czerwonowłosy
chłopak cały czas spoglądał z niedowierzaniem na swojego szefa.
- Tak. - Odburknął bez przekonania brunet. Powód jaki
wyciągnął od Małej nie do końca jeszcze do niego docierał.
- I nic nie zrobiłeś? - Na to pytanie nie padła
odpowiedź. - Więc podziel się tą informacją i powiedz jaki powód podała Hinata.
- To nie twoja sprawa.
- Właśnie, że moja. Skoro ty nie potrafiłeś tego
załatwić, to ja to zrobię. - Asystent dał dobitny dowód na to, że nie planuje
tak tego zostawić.
- Wczoraj była u prezesa, skoro dziś jej nie ma, to
znaczy że już jej nie zobaczysz.
- Co się z tobą dzieje, Obito? Ona jest jedną z nas.
Nie odeszłaby bez pożegnania, gdyby coś się nie wydarzyło.
- To nie twoja sprawa, więc bądź tak łaskaw i odwal
się ode mnie. - Resztki cierpliwości Uchihy wisiały na włosku.
- Jesteś ślepy albo bardzo głupi, skoro nie dostrzegłeś,
że wystarczyło jedno twoje słowo, a na pewno by została.
Obito podniósł się, złapał za marynarkę i kluczyki.
Stanął na przeciwko asystenta i obdarzył go zabójczym spojrzeniem, które
młodszy zaskakująco dobrze znosił.
- Nie wpieprzaj się w nie swoje sprawy.
Po tych słowach Uchiha wyszedł z biura. Miał dość
oskarżeń. Nie kazał Małej się w nim zakochać. Nie robił nic, aby do tego
doszło. Popierał jej decyzję, bo jak będzie daleko od niego, to zda sobie
sprawę, że to bez sensu. Mimo tego, kiedy wsiadł do auta, to nie wiedzieć czemu
zajechał pod jej dom. Czuł, że powinien z nią pogadać, ale nie miał pojęcia jak
zacząć i co powiedzieć. Przesiedział w samochodzie dwie godziny dumając nad tym
co powinien zrobić. W ostateczności zapalił silnik i odjechał do siebie.
Zrezygnował, bo w głowie nie ułożył nawet jednego sensownego zdania. W
mieszkaniu zrzucił eleganckie ciuchy i wciągnął na siebie dres. Nie miał teraz
ochoty na spotkanie z kimkolwiek, więc wszedł na bieżnię i ustawił sobie
zawrotne tempo. Myślał, że gdy skupi się na wysiłku fizycznym, to nie będzie
wspominał rozmowy z Minoru. Nie zdziwiło go, że ten kretyn wiedział o uczuciach
Hyugi. Złościło go, że sam tego nie zauważył. W trakcie biegu sięgnął po małą
butelkę wody i napił się. Gdy chciał ją odłożyć, ręcznik z jego ramienia się
zsunął. Wyciągnął w dół dłoń by go załapać, przez co głową uderzył w pulpit z
ustawianiami urządzenia. Chwilowe zamroczenie wystarczyło, aby wyrzuciło go z
bieżni. Leżał na plecach, z nogami podciągniętymi w rozkroku i obserwował
sufit. W dłoni dalej trzymał butelkę z wodą.
- Co za zjebane urządzenie. - Wysyczał w złości, że
wszyscy i wszystko jest dziś przeciwko niemu. Uniósł głowę i spojrzał na
bieżnie. - Chuj ci w dupę!
Rzucił butelką w miejsce, z którym spotkała się jego
głowa. Butelka upadła na pędzącą taśmę i z impetem powróciła do właściciela
uderzając w jego najczulsze miejsce. Pozycja Uchihy zmieniła się momentalnie.
Dłonie powędrowały do krocza, a on kulił się w akompaniamencie siarczyście
rzucanych obelg pod adresem niewdzięcznego życia, urządzenia, któremu groził
śmietnikiem i zdradliwej butelce wody, która najwyraźniej była po stronie
bieżni.
Po weekendzie sytuacja w biurze się zmieniła. Chłopcy
byli dziwnie przybici. Minoru zadzwonił w sobotę do Hinaty, ale niewiele się
dowiedział. Twierdziła wyłącznie, że tak jest lepiej dla wszystkich i nie
chciała słuchać o powrocie. Asystent nie drążył dalej. Nie mógł jednak darować
Obito, że on nic nie zrobił.
Uchiha skupił się na pracy, odizolowując się od reszty
świata. Już to kiedyś przerabiał, stąd doskonale zdawał sobie sprawę, jak zająć
burzliwe myśli. Teraz jednak było nieco inaczej, bo to miejsce bezpośrednio
kojarzyło mu się z rozkoszną kobietką. Kilka razy podniósł głowę, chcąc zawołać
Hyugę, aby pokazać jej coś, co mogłoby ją zainteresować. Kiedy widział puste
krzesło, uświadamiał sobie, że jej już tu nie ma i mało prawdopodobne, aby
kiedyś wróciła. Takie chwile były namacalnym dowodem tego, jak bardzo się do
niej przyzwyczaił. Czochrając sobie włosy, starał się wybić ze swojej głowy
widok onieśmielonej osóbki. Coraz więcej jej dziwnych zachowań stawało się dla
niego jasne. W końcu on sam zachowywał się dziwacznie, gdy podkochiwał się w
Rin, a ona nie zwracała na niego uwagi. Obito podniósł się z krzesła. Musiał pohamować
swoje myśli, inaczej zawędrowałyby zbyt daleko, przypominając sobie zbyt dużo.
Kierowany głodem i czymś jeszcze, do czego nie chciał się przyznać przed samym
sobą, powędrował wprost do cukierni. Pani za ladą rozpoznała go bez trudu.
Obserwowała go z uwagą. W końcu postanowiła zapytać o dziewczynę, z którą
kiedyś tu przyszedł. Od tamtej pory jej nie widziała, co było dziwne, bo
wcześniej była częstym klientem. Uchiha zdawkowo odpowiedział, że nie jest w
stanie odpowiedzieć na jej pytanie. Zapłacił za zakupy i sam postanowił, że
również tu więcej nie przyjdzie. Spojrzał po raz ostatni tęsknym wzrokiem na
wystawę cukierni. To tu były jego ulubione łakocie, których więcej nie
skosztuje. Tłumaczył sobie, że tak będzie lepiej, w końcu gdyby nie ptysie, które tu jakiś czas temu kupił, nie pocałowałby Hyugi. Wmawiał sobie, że wszystko
zaczęło się od tego nieszczęsnego pocałunku.
Od czasu odejścia Hinaty minął prawie miesiąc. Nastał
również dzień, w którym Hyuga miała spotkać się z kolegami-mostowcami. Dzień w
którym Junko i Minoru mieli połączyć się świętym węzłem małżeńskim. Był to
pierwszy tydzień czerwca. Pogoda wprost idealna na taką okazję. Po niebie
wędrowały nieliczne białe chmurki, zasłaniające promienie słoneczne
sporadycznie, na zaledwie kilka minut. Młodzi zaprosili wielu gości, ale
ostatecznie miało być wszystkich koło setki. Cała, a raczej prawie cała grupa
czekała na Młodą Parę przed wejściem. Hinata rozglądała się niepewnie, lekko
się stresując. Była pewna, że spotka dziś Obito. Sama świadomość przyspieszała
bicie serca i powodowała niepokój. Nie spotkali się, ani nie kontaktowali odkąd
wybiegła z jego biura. Widziała jego auto pod firmą, czasem zastanawiała się,
czy zajść do działu mostów pod pretekstem spotkania z innymi. Bała się jednak
pytań i tego jak zareagowałaby na spotkanie z Uchihą. Teraz nadszedł dzień,
gdzie nie miała wyboru. Nie odwołała swojej obecności, bo między innymi chciała
go zobaczyć. Zakochani ludzie czasem utrudniają swoje życie, no bo przecież o
wiele łatwiej byłoby nie spotkać obiektu swoich westchnień, gdzie chce się o nim zapomnieć. Uchiha jednak się nie pojawiał, co
stresowało ją jeszcze bardziej. Pomyślała, że zrezygnował, aby się z nią nie
spotkać. Poczuła napływające łzy. Auto młodych zajechało przed kościół, więc
wszyscy zaczęli wchodzić do środka. Sho zagarnął ją swoim ramieniem i zabrał do
ławki. Przywitał się z nią każdy z mostowców, który przybył. O dziwo żaden nie
spytał o powód odejścia, ani nie miał do niej pretensji. Nie sądziła, że tak
lekko to pójdzie. Domyślała się wyłączę, że stoi za tym Minoru, bo koledzy zachowywali
się jakby chcieli ją pocieszyć, ale choć otwierali usta, słowa grzęzły im w
gardłach. Praktycznie każdy z nich przyszedł z osobą towarzyszącą. Dziewczyna
Sho była bardzo sympatyczna i miła dla Hinaty. Okazała się również fanką
ślubów, więc na wszystko zwracała uwagę, co wywoływało u jej chłopaka częste
przewracanie oczami. Hyuga widząc jego minę tylko się uśmiechała, ale w głębi
serca odrobinę im zazdrościła, bo było widać, że oboje są ze sobą szczęśliwi.
Nie spotykali się zbyt długo, ale za to znali się prawie od dziecka. Sho zdradził
Hinacie na ucho, że już kupił pierścionek, bo skoro jego pierwsza miłość w
końcu zwróciła na niego uwagę, to teraz tego nie spieprzy. Zastrzegł również,
że ma go nie wydać. Hinata nie wiedziała czemu jej to powiedział. W każdym
razie było jej miło.
Rozległy się dźwięki marsza weselnego, przez co wzrok
wszystkim powędrował na dwójkę najważniejszych osób. Minoru ze spokojem
prowadził Junko. Za nią ciągnął się tren od sukienki. Jako ostatni szli
świadkowie. Ponieważ Hinata nie pracowała od miesiąca w dziale mostów nie
wiedziała, że w roli świadków ma wystąpić starsza siostra Młodej i kuzyn Młodego. Hyuga
widząc swojego kolegę z pracy wystrojonego w garnitur nieco się rozczuliła. To
pierwszy ślub znajomego, na jaki ją zaproszono. Była na kilku u kuzynostwa. One
nie zrobiły na niej wrażenia, bo słabo znała ślubujących krewnych. Teraz miała
okazję uczestniczyć w uroczystości, gdzie pierwsze skrzypce grał chłopak,
którego traktowała jak przyjaciela. Nie miała odwagi nazwać się jego
przyjaciółką, ale była pewna, że dla niego też jest kimś ważniejszym niż zwykłą koleżanką.
Cała uroczystość pochłonęła Hyugę tak bardzo, że
straciła poczucie czasu. Rozmarzyła się wyobrażając sobie jak młodzi się
poznali. Minoru kiedyś opowiedział jej tą historię. Lubiła go słuchać kiedy
mówił o Junko. Jego głos się wtedy zmieniał, a uśmiech jaki gościł na
jego twarzy bez wątpienia był wyłączenie dla kobiety, której dzisiejszego dnia
ślubował miłość i wierność. Nie wątpiła, że on dotrzyma danego słowa.
W kościele ponownie rozbrzmiał marsz weselny. Minoru
sprawnym ruchem pochwycił żonę na ręce i przeniósł po czerwonym dywanie. Na zewnątrz obsypano ich
ryżem i drobnymi monetami, które młodzi musieli pozbierać. Kiedy mieli już
większość nagromadzoną do koszyczka, przed szereg wystąpił Obito Uchiha. W
woreczka sporych rozmiarów wyrzucił swoje monety. Rozbrzmiały śmiechy gości na
widok zaskoczonych min Pary Młodej. Tylko Hinata się nie śmiała. Stała jak
zahipnotyzowana, wpatrując się w sprawcę zamieszania. Przyszedł i już na
początku zrobił efektowne wejście. Cały on, w pełnej krasie. Wyglądał dokładnie
tak jak go zapamiętała. Właśnie taki gościł w jej snach. Wesoły Uchiha klepnął
Minoru w plecy, aby zachęcić go do działania. Junko zawołała kilkoro dzieci,
aby pomogły. Hyuga w żaden sposób nie byłaby w stanie stwierdzić ile to trwało.
Choć jej ukochany wycofał się i zniknął gdzieś w tłumie, to ona w dalszym ciągu
miała przed oczami jego uśmiechniętą twarz. Z tego stanu otrząsnęła się
dopiero, gdy Sho pomachał jej dłonią przed nosem. Zapytał czy ma czym dojechać
do hotelu. Ona zaprzeczyła jedynie ruchem głowy. Przyjechała do kościoła
taksówką, a jej rzeczy były już w pokoju hotelowym, w którym goście mogli się
kwaterować od rana. Mężczyzna objął jednym ramieniem swoją dziewczynę, a drugim
Małą i poprowadził obie panie do auta. Oddał Hyudze wielką
przysługę. Po szoku jakiego doświadczyła, miałaby problem z dotarciem na salę
weselną w pobliżu hotelu. Ponieważ nie miała jeszcze odwagi, aby stanąć twarzą
w twarz z byłym szefem, starała się nie rzucać mu w oczy. Widziała jak jego
podopieczni witają się z Obito i Itachim. Obaj Uchiha prezentowali się
wyśmienicie. Czarne garnitury na pierwszy rzut oka wyglądały na drogie, a ich
idealne dopasowanie do sylwetki sugerowało, że wyszły spod rąk nie byle jakiego
krawca. Prezesik pod marynarką miał śnieżnobiałą koszulę i czarny krawat. Obito
postawił niemalże w stu procentach na czerń. Onyksową koszulę rozjaśniały białe
oblamówki na wysokim kołnierzyku, przy mankietach oraz w kilku innych miejscach
na torsie. Choć Hyuga często widywała go w garniturze, to dziś wyglądał inaczej
niż zazwyczaj. Był po prostu idealny. W tej chwili większość kobiet spoglądała
w kierunku, gdzie znajdowali się Uchiha.
- Jaki on przystojny. On aż emanuje sexem. - Do ucha Hyugi
dotarły westchnienia jednej z dziewcząt nieopodal. Mała blondyneczka, na
wysokich szpilkach wyglądała na nastolatkę.
- Ty się tak nie napalaj. Nie jesteś w jego guście. -
Jej kuzynka również przyglądała się brunetom. Z podstępnym uśmieszkiem owinęła
sobie pasmo włosów w okół palca.
- Skąd ty możesz o tym wiedzieć?
- Bo to ja jestem dla niego stworzona. - Brunetka
poprawiła biust i już chciała ruszyć, kiedy Obito odwrócił się odkrywając swój
prawy profil. To ostudziło zapędy obu dziewcząt. - A temu drugiemu co się stało
z twarzą? - W słowach dało się wyczuć odrazę.
- Myślisz, że to zaraźliwe? - Blondynka również się
skwasiła.
- Nie wiem, ale wolę nie ryzykować. - W ten oto sposób
Obito zniechęcił do amorów względem Itachiego dwie pierwsze kandydatki.
Hinata nie mogła znieść dłużej tej rozmowy. Jak one
mogły tak szybko i łatwo ocenić człowieka po wyglądzie? Odsunęła się i stanęła
w kolejce ustawionej do Pary Młodej. Gdy przyszła jej kolej pogratulowała Junko
i Minoru. Czerwonowłosy mocno ją uścisnął, a na ucho szepnął, że cieszy się z
jej obecności. Dzięki niemu szeroko uśmiechnięta podeszła po kieliszek z
szampanem. Postanowiła zbyt szybko nie pokazywać się Obito na oczy. Stanęła
koło grupy starszych mężczyzn. Ukradkiem podglądała interesującego ją
bruneta. Widziała, że od czasu do czasu się rozglądał. Tak bardzo chciałaby
dowiedzieć się co kryło się w jego głowie. Musiała się jednak zadowolić
domysłami. Po toaście odszukała swoje nazwisko na winietce i usiadła. Spojrzała
na nadrukowane na papierze nazwisko po lewej stronie. Nic jej to nie mówiło, więc skierowała swój wzrok
w drugą stronę i zamarła. W dłoń pochwyciła swoją winietkę. Przeczytała po raz
kolejny swoje nazwisko i jeszcze raz. Zrobiła to z kilkadziesiąt razy, zerkając
na miejsce obok. Bez trudu rozpoznała zbliżające się głosy za sobą. Pochyliła głowę w dół,
chcąc się ukryć. Dwóch mężczyzn zasiadło na miejscach obok. Serce waliło jej
jak szalone, a dłonie lekko dygotały. Kamuflaż działał, ale wiadomo było, że w
ten sposób nie ukryje się na dłużej niż kilka minut, a może jedynie sekund.
- Zaschło mi w gardle. Podaj sok.
Niski, wesoły głos wdarł się do prawego ucha Hyugi
choć polecenie nie było skierowane do niej, to jej ręka drgnęła chcąc je
wykonać. Pohamowała się widząc kątem oka jak drugi z mężczyzn sięga dzbanek i
nalewa do szklanki kuzyna pomarańczowy sok. Wlał również sobie i odstawił
szklane naczynie. Chwilę później wychylił się przed pijącego kuzyna.
- Cześć, - mężczyzna w długiej, czarnej kitce zrobił
chwilową pauzę po czym dodał resztę wypowiedzi obserwując reakcję kuzyna -
Hinata.
Pijący Obito zakrztusił się. Na ratunek przybyła mu
silna dłoń drugiego Uchihy. Gdy w końcu odkaszlnął, odwrócił się i spojrzał na
rozkoszną istotkę, która dzisiejszego dnia wyglądała zupełnie inaczej niż ją
zapamiętał. Delikatny makijaż podkreślił jej księżycowe tęczówki. Grzywka
upięta do góry odkryła czoło, przez co oczy wydawały się większe. Kaskady
długich włosów falami padały na odkryte ramiona. Miała na sobie błękitną
sukienkę z czarnymi, cienkimi ramiączkami i pasem czerni zwężającym talie.
Błękitny materiał ledwie zakrywał kolana, a jego ilość była wystarczająca, aby
pięknie się kręcić w tańcu. Rączki dziewczyny zdawały się cieńsze od ostatniego
razu jak się widzieli. Zapewne trochę schudła prze ostatni miesiąc. Ich kontakt
wzrokowy trwał jedynie chwilę, bo zawstydzona dziewczyna spuściła głowę. Nim to
zrobiła, Obito zdążył wychwycić rumiane policzki. Mała, rozkoszna osóbka nieco
się zmieniała przez ostatni miesiąc, ale jej urok pozostał.
- Witaj, Itachi. - Słodki, niepewny głosik w końcu
wydobył się dziewczęcych ust. - Dzień dobry, Uchiha Obito. - Nie wiedziała czy
ma jeszcze prawo, aby odzywać się do niego po imieniu, dlatego wolała
zastosować formalny zwrot.
Oszołomiony Obito przyglądał się
z góry zawstydzonej dziewczynie. Gdzieś tam głęboko w sobie cieszył się, że mógł
ją zobaczyć, choć nie miał najmniejszej ochoty komukolwiek się przyznać do
tego. Tym bardziej nie spodobał mu się sposób w jaki go przywitała.
* * * * *
No to jest świeża Skorupka, prawie że z pieca :D
Tak wiem, znowu wredne zakończenie. Pewnie kolejne nie będzie lepsze. Jedyne co sobie pomyślałam, to że nie będę wychodzić z założenia, że ma się pojawić w rozdziale dokładnie to co zaplanowałam, bo inaczej nie wstawiam. Po prostu jak w kolejnym osiągnę jakąś przyzwoitą ilość stron, to wstawię. Czyli nie wiadomo do końca ile rozdziałów się jeszcze pojawi. No myślę, że więcej niż 5 to chyba musiałoby mnie ostro ponieść. Starałam się dodać trochę więcej opisów, nie wiem czy mi wyszło. Może nikt nawet nie zauważył :D No i pracuję nad tym, aby dialogi były bardziej czytelne. Ktoś się w nich pogubił? Pewnie tak, bo dopiero zaczynam nad sobą pracować w tej kwestii.
Tak wiem, znowu wredne zakończenie. Pewnie kolejne nie będzie lepsze. Jedyne co sobie pomyślałam, to że nie będę wychodzić z założenia, że ma się pojawić w rozdziale dokładnie to co zaplanowałam, bo inaczej nie wstawiam. Po prostu jak w kolejnym osiągnę jakąś przyzwoitą ilość stron, to wstawię. Czyli nie wiadomo do końca ile rozdziałów się jeszcze pojawi. No myślę, że więcej niż 5 to chyba musiałoby mnie ostro ponieść. Starałam się dodać trochę więcej opisów, nie wiem czy mi wyszło. Może nikt nawet nie zauważył :D No i pracuję nad tym, aby dialogi były bardziej czytelne. Ktoś się w nich pogubił? Pewnie tak, bo dopiero zaczynam nad sobą pracować w tej kwestii.
Jak mogłaś zakończyć w takim momencie! Są dni kiedy Cię uwielbiam, a czesem jestem zła, że tych pięknych momentach kończysz. Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział. Poza tym cieszę się, że skorupa się jeszcze nie skończyła. Jak dla mnie mogłabyś rozpisywać ich życie aż do ich śmierci, a nawet życia w niebiosach.
OdpowiedzUsuńŻyczę weny i pozdrawiam. Oraz mam nadzieję, że się rozmyślisz i jeszcze dłużej będziesz kontynuowała skorupę z nowymi przygodami bohaterów.
Przepraszam, ale kończąc w ten sposób daję chociaż przypuszczenia co teraz będzie, a tak to byłoby zgaduj zgadula :D
UsuńFajne wytłumaczenie, co nie? :D Prawda jest taka, że tak jest dużo ciekawiej ;)
Będę miała na uwadze Twoje życzenie zwiększonej dawki Hinaty i Obito. Coś tam w związku z tą dwójka planuję, ale nie będę uprzedzać faktów :))
Dziękuję za komentarz ;))
Itachi, kochany, cudowny Itaś. To chyba jedyne opowiadanie, w którym przedstawiasz go jako miłego i kochanego, a nie potwora :P Meega fajnie, że zaproponował jej coś takiego. Znając jego w ten sposób zaplanował pewnie, że jakoś pogodzi tę dwójkę :D
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o Obito, to spodziewałam się trochę, że nie zrobi niczego pochopnie. W końcu to Obito. Chociaż troszę smutno, że tak jakby olał Hinacię. No cóż wyczuwam, że będzie się działo po tej końcówce. Już nie mogę się doczekać następnego rozdziału :)
Życzę duuuużo weny ! :D
hehe :D fajnie, że choć raz udało mi się Ciebie zadowolić postacią Itachiego :)) Z niego to jest niezły kombinator, ale Obito mu się odpłaci i to już w najbliższym rozdziale :D Masz rację, będzie się działo. Oby tylko udało mi się to dobrze napisać :D
UsuńDzięki za komentarz :)
Oj jak ja kocham Skorupę :D ale skończyłaś w takim momencie, że mam ochotę cię udusić.
OdpowiedzUsuńObito to palant. Ta bieżnia i butelka mu sie należały ;D
Fajnie słyszeć, że jeszcze troche tych rozdziałòw będzie.
Czekam na ciąg dalszy :D
DUŻO weny ;)
Proszę nie dusić, bo jak padnę, to już nic więcej nie napiszę :D
UsuńTak po prawdzie to Obito należało się znacznie więcej. Powiedzmy kegą po plecach, a nie małą buteleczką :D w końcu taka fajna dziewczyna się w nim zakochała, a on jeszcze się zastanawia co z tym zrobić :))
No tak, cały czas mi to kończenie nie wychodzi, ale super, że nikt mnie za to nie goni, tylko wszyscy się cieszą, że historia dalej trwa :)
Dzięki za komentarz :))
O kurcze. Serio? Obito spieprzył i teraz na dodatek nie wie co robić, chociaż całkiem urocze było jak brakowało mu Hinaty i podjechał pod jej dom. Założę się że Minoru specjalnie dał Hinatce miejsce koło Uchihów... Ciekawe czy wydarzy się coś na tym weselu. Wyobrażam sobie takiego upitego Obito, który zdobi coś głupiego, ale tak naprawdę wyjdzie to na dobre. Itaś, mój Itaś...cudny...tak się troszczy o Hinatke, mam wrażenie że niedługo domyśli się lub wyciągnie z Obito co się między nimi wydarzyło i przemówi mu do rozumu (oczywiście jeżeli wcześniej nie stanie się coś ciekawego...). Czy Nagato będzie miał jakąś znaczącą rolę? Pytam, bo bardzo lubię tę postać. Bardzo dziękuję za rozdział, był świetny. Opisy były fajniutkie, ale mimo iż rozdział całkiem długi tak bardzo pragnę jeszcze i jeszcze bo to opowiadanie jest niesamowite. Pierwszy raz czytałam o takim fajnym Obito i bardzo się cieszę że przedstawiłaś tę postać rośnie w taki sposób.
OdpowiedzUsuńNa koniec życzę dużo, dużo weny, zdrówka i czasu na odpoczynek i chwili wytchnienia od obowiązków.
Nagato możliwe, że pojawi się jeszcze raz, ale nie wiem jeszcze, czy dostanie swoje pięć minut i jakąś kwestię do wypowiedzenia, czy tylko o nim wspomnę. Wyjdzie w trakcie pisania :))
UsuńBo Obito potrafi być uroczy i cudowny, gdy chce :D
To super, że opisy Ci się podobały. Oznacza to, że moje starania chyba idą w dobrym kierunku :D
Ja bardzo lubię Obito i chętnie zarażam sympatią do niego :) Cieszy mnie niezmiernie, gdy mi się to udaje.
Dziękuję za komentarz i dobre słowa ;))
Taki przejmujący moment z tą bieżnią i butelką, a ja zamiast współczuć Obito i wczuwać się w sytuację, rechotałam jak głupia :D. Cudna scena i biedny Obito.
OdpowiedzUsuńCzemu miałam wrażenie, że Hinata zareaguje szybciej i niepostrzeżenie zamieni winietki miejscami? Ach, ale wtedy nie siedziałaby obok Obito! Jasne, jasne ;-). Ale swoją drogą, wredni są ci państwo młodzi, że do tego doprowadzili. Rozumiem chęć pogodzenia Obito i Hinaty, ale w ten sposób mogli popsuć im zabawę. No ryzykownie :D
Kiedy wpadł mi do głowy ten pomysł z bieżnią, to sama cieszyłam się jak głupia :) Czasem chyba aż za bardzo wczuwam się w to co piszę. To też kiedy powstają wesołe sceny, śmieje się do monitora, a kiedy piszę coś smutnego, to sama wyglądam jak siedem nieszczęść i czasem mam łzy w oczach.
UsuńPaństwo młodzi nie są wredni. Oni nie do końca wiedzą o tym co dzieje się miedzy Hinatą i Obito. Właściwie to czy jest ktoś, kto to wie? :)) Poza tym, to słabo to nakreśliłam, ale założenie było takie, że Junko chciała spiknąć Obito ze swoją siostrą.
Dzięki za komentarz :)