piątek, 13 maja 2016

Labirynt Luster - Rozdział 32



Niepewnie otworzyłam kopertę. Mówił, że zrozumiem, gdy zajrzę do środka. Tylko co mam zrozumieć? W kopercie były zdjęcia. Już pierwsze spowodowało, że dłonią zasłoniłam usta. O zgrozo! Jak je zdobył? Nie było widać twarzy, ale wiedziałam, że to ja na nim jestem. Widziałam moje plecy i malunek jaki się na nich znalazł. Wodny smok! Kompletnie zapomniałam, że to zrobiłyśmy. Przeglądałam kolejne fotki. Było ich sporo. Pewnie to są wszystkie jakie powstały. Nie rozumiem co chciał mi przez nie powiedzieć. Czemu miałby je niszczyć? Dlaczego Sakura nie może ich zobaczyć? W pewnym momencie zaczęły się powtarzać, choć się różniły. Te z początku były zwyczajne. Późniejsze ktoś poddał obróbce. Miałyśmy wygładzone twarze i poukrywane wszystkie niedoskonałości. Zdjęcia idealne do wstawienia w magazynie. Przerobiono tylko te na których byłam ja i moja twarz. Pod koniec znalazło się kilka zdjęć Hanabi. Co on chciał mi powiedzieć tym pokazem? Ostatni skrawek papieru był liścikiem:

“Wszędzie gdzie idziesz, ja podążam za Tobą i zbieram wszystkie okruszki, które rozrzucasz, aby nikt nie poszedł twoim śladem.
Cień”

Co to wszystko ma oznaczać? Rozłożyłam zdjęcia na łóżku. Delikatny blask od lampki nocnej nie pomagał, więc poszłam zapalić światło. Podeszłam z powrotem i zrozumiałam ukryty sens. Oczy, fryzury, twarz. Zdjęcia przerobione w Photoshopie były bardzo podobne do zdjęć mojej siostry. Nie mogłam w to uwierzyć. Przez cały ten czas, tak bardzo uważałam, aby się nic nie wydało. Popełniłam błąd i mało co mogłabym pogrążyć się sama. Wybiegłam w pokoju na korytarz. Nikogo nie było. Zbiegłam na dół, ale i tam wszędzie świeciły pustki. Czego bądź kogo szukałam? Po co? Wróciłam do swojego pokoju. Chwile jeszcze przyglądałam się zdjęciom na których było widać największe podobieństwo. Właśnie Kacper mi udowodnił, że sama sobie nie dawałam rady. Kto wie ile takich momentów było wcześniej. Muszę się wziąć w garść i więcej nie dopuścić do takiej sytuacji. Postaram się mu pokazać, że jestem w stanie przechytrzyć bystrzaków bez jego pomysłów i wyuczonych kłamstw.

Nie wyspałam się. Zbyt dawno nie pływałam, a wczoraj przekroczyłam swoje możliwości fizyczne. Do tego niezapowiedziana wizyta mojego Cienia. Rano wszystko mnie bolało, a jak na złość musiałam wstać wcześniej. Wyjazd z rezydencji taty wymaga kilku dodatkowych zabiegów. To w połączeniu z wizytą Szefa i długimi rozmyśleniami ma bardzo kiepski efekt finalny. Zaskoczył mnie Neji. Rano przekazał mi wszystko co było mi potrzebne. Czyste ubranie, książki, zeszyty z odrobionymi pracami domowymi oraz szczery uśmiech i buziak w czoło. Robi to tylko wtedy, gdy wie, że mam doła. Mocno się do niego przytuliłam. Umówiliśmy się, że skoro już wszyscy wiedzą, że się znamy, to przestaniemy się zachowywać jak do tej pory i wreszcie będziemy ze sobą rozmawiać przy wszystkich. Powiedziałam mu, że chętnie przedstawię mu Sakurę, oczywiście jeśli będzie chciał. Zgodził się chętnie.
Neji nie był zachwycony wchodząc do szkoły. Swoje kroki skierował prosto do dyrektorki. Ma tam się dowiedzieć co go czeka dzisiejszego dnia. Wiedział tylko, że odbędzie karę wspólnie z Itachim. Obiecał, że więcej mu nie przywali, ale jak go wkurzy, to powie mu jakim jest palantem. Nieco się przestraszyłam. Uspokoił mnie, bo przyznał się, że to jego szansa. Szef zagroził mu ekstradycją przy kolejnym ataku z jego strony. Życzyłam mu powodzenia. Naprawdę to trochę się boję jak to się skończy. Na koniec poczochrał moje włosy. Kazał się nie martwić i powiedział, że zadzwoni jak wypuszczą go na wolność. Delikatnie się uśmiechałam, Neji wszedł do środka, a ja odwróciłam się i dałam zaledwie kilka kroków, gdy zauważyłam jak koło mnie przeszedł Itachi. On również szedł do dyrektorki. Nawet na mnie nie spojrzał. Był jak bryła lodu. Wziął wczorajsze słowa do serca, bo gdyby ktokolwiek widział tą sytuację z zewnątrz miałby pewność, że się nie znamy. Zabolało mnie to, ale tym razem nie pęknę. Przetrwałam śmierć mamy, dam sobie radę również w tej chwili. Nie miałam już tyle pewności siebie, ale szłam przed klasę. Sakura od razu wyłapała mój zły nastrój. Było już po dzwonku, więc nie mogłyśmy porozmawiać. Dopiero na przerwie opowiedziałam jej o rozmowie z Itachim i decyzji jaką podjęliśmy wspólnie. Powiedziałam też, że dzięki tej całej historii ja i Neji przestaniemy ukrywać naszą znajomość. Spytała czy to bezpieczne, a ja uśmiechnęłam się, że mój kuzyn już się nie boi dziadka, a rodzice przystali na jego decyzję. W rezultacie cieszę się. Straciłam kogoś, ale zyskałam to czego zawsze w tym mieście mi brakowało, mojego braciszka. Sakura pogratulowała mi dobrego wyboru. W dalszym ciągu nie przekonała się do Uchihy. Nie dziwie się jej. Nawet jeśli dał mi się nieco poznać, to ja również nie jestem pewna, czy jego intencje były wyłącznie dobre. Ludzie nie zmieniają się z dnia na dzień, a on niektóre z dziewcząt wykorzystał.  
Zastanawiało mnie tylko, co Kakashi wymyśli dla dwóch bystrzaków. Różowa Burza pytała, czy coś wiem. Powiedziałam tylko tyle ile mogłam, czyli, że oboje dziś mają ją odbyć i rano mięli się dowiedzieć od dyrektorki co ich czeka.

W całej szkole aż huczało. Wszyscy mówili o tym, jak Itachi i Neji dostają popalić. Nie wiele wiedziałyśmy. Sakura postanowiła dowiedzieć się jak najwięcej. Zaciągnęła mnie ze sobą. Niby przypadkiem natknęłyśmy się na Sasoriego.
- Cześć! - Jak tylko usłyszałam głos przyjaciółki od razu na nią spojrzałam. Figlarny uśmiech, lekko uniesione brwi, błyszczące oczy i delikatny głos. Broń jakiej używa Sakura, gdy chce osiągnąć swój cel. Teraz chodziło o informacje i ona wiedziała jak je uzyskać. To podejście nie działało wyłącznie na Sasuke.
- Cześć. Coś ci się stało z twarzą, może jesteś chora? - Sasori odpowiedział jej w podobny sposób. Czyżby był bardziej odporny na urok Sakury od innych? Jeśli jest podobny do młodego Uchihy, to może źle to wróżyć na przyszłość.
- Nie. - Odpowiedziała, a w zasadzie odburknęła mu ze skwaszoną miną. - Wiesz coś o karze twojego kolegi i Nejiego? - Teraz zaczęła już mówić normalnie.
- Ja? Czy przypadkiem to Hinata nie powinna być najbardziej zorientowana? - Spojrzał na mnie. Szczerze pożałowałam, że uczestniczę w tej rozmowie. - W końcu bili się o ciebie, czyż nie?
- Masz złe informacje. - Dlaczego ja tu jestem? Chciałabym się zapaść pod ziemię. Minęło zbyt mało czasu od wczorajszej rozmowy w schowku. Nie mogę rozmawiać o Itachim, bo mogę nie podołać. Dalej mi smutno, że tak to się skończyło. Dziwne jest to, że nie było mi tak źle, gdy sama mówiłam mu, że między nami koniec. Gdy on to zrobił, zabolało okrutnie. - Oni nie bili się o mnie, tylko przez plotki jakie dotyczyły między innymi mnie.
Odpowiedziałam z trudem. Pewnie rumieńce zaczynały wychodzić na moją twarz. Było mi gorąco. Odczuwałam stres i nie mogłam nad tym zapanować. Czemu tak bardzo bałam się tej rozmowy? Sasori przyglądał mi się dłuższą chwilę z obojętną miną. Może liczył, że powiem coś więcej, albo zastanawiał się nad znaczeniem mojej wypowiedzi. Nie chciałam mu zdradzać kim jest dla mnie Neji. Jak na razie wiedziała tylko Sakura. Chciałam, aby jak najdłużej Itachi nic nie wiedział. Nie dał mi tego powiedzieć w schowku, więc miał żyć w niewiedzy jeszcze jakiś czas! Na moje szczęście zainteresowanie chłopaka z burzą czerwonych włosów powróciło na Sakurę.
- Co dokładnie chcesz wiedzieć? - Głos miał obojętny, jak również spojrzenie. Przypominał Sasuke, chyba nawet za bardzo. Pewnie gdyby był wyższy i nie taki kontrowersyjny kolor włosów, byłby bardziej popularny wśród dziewczyn.
- Mów co wiesz! - Sakura wydawała się mu rozkazywać. Jak na znajomych mają dziwne relacje między sobą. Przed moim wyjazdem ona była dla niego milsza, a teraz trochę na siebie warczą. Może powinnam zapytać o co chodzi?
- Nie ma o czym mówić. Wpadli w ręce Kakashiego i jutro żaden z nich nie będzie miał miłej pobudki.
- Co masz na myśli? - Na to pytanie to i ja chciałam poznać odpowiedź. Postanowiłam się nie odzywać tak długo jak to nie będzie konieczne, dlatego cieszę się, że Różowa Burza jest taka dociekliwa.
- Trener daje im popalić. Pierwszą godzinę mięli cały czas rozgrzewkę, na drugiej biegali wokół szkoły. Tylko na przerwach daje im trochę odsapnąć.
- Też mi coś! - Sakura wydawała się oburzona. - Itachi to sportowiec, a Neji karateka. Każdy ma dobrą kondycję, więc pewnie się nudzą. Co to są dwie godziny ćwiczeń! Ja bym wolałam mieć bez przerwy sześć godzin wychowania fizycznego niż dwie matematyki w tym samym dniu.
O zgrozo!! Ja wolałabym nie mieć przed sobą takiego wyboru. To jak stanąć między młotem i kowadłem. Dwa najgorsze przedmioty jakie są w szkole. Za to cały dzień mogłabym się oddać chemii.
- Jasne! - Jego wyraźnie to rozbawiło. - Spróbuj wytrzymać jedną godzinę robiąc coś wspólnie z Ino. - Co on wyprawia? Sakura, aż poczerwieniała ze złości. - Oboje są w dobrej kondycji fizycznej, ale jeden i drugi zamiast robić wszystko racjonalnie i z głową, to próbuje pokazać, że jest lepszy. Mało odpoczywają, zamiast truchtu, to prawie się ścigali. Całe szczęście ze sobą nie rozmawiali, ale i to będzie musiało nadejść.
- A to niby czemu?
- Kara nie skończy się, póki się nie przeproszą i nie podadzą sobie ręki. - Obojętny wyraz twarzy koszykarza, dziwnie komponował się z jego wypowiedzią.
- Przecież oni się nie pogodzą, to niemożliwe! - Moja przyjaciółka ma racje. Neji i Itachi nie dogadają się. Nie ma na to szans po tym co stało się w poniedziałek. Mój braciszek go nie cierpi, a Uchiha kazał mi wybierać. Skoro przegrał ma pewnie do niego duży uraz. - Co jeszcze Kakashi dla nich przygotował?
- Pytałem się trenera, ale niewiele się dowiedziałem. Możliwe, że plan wymyśla na spontanie. Na treningach też często nie ma konkretnego pomysłu, więc czasem każe nam robić tak dziwaczne ćwiczenia, że sami wątpimy w ich skuteczność.
- Myślisz, że jak długo to będzie trwało? - Ja też chciałabym to wiedzieć.
- Pewnie cały dzień.
- Ciekawe, czy jak my będziemy miały w-f to jeszcze będą na sali. Może zobaczymy jak padają sobie w ramiona ze zmęczenia. - To mnie nie bawiło, ale mimo wszystko się uśmiechnęłam.
- Lepiej w ramiona niż do gardeł, ale myślę, że żadna z tych opcji nie nastąpi. W którymś momencie zabraknie im sił i ochoty do dalszej rywalizacji, to jest pewne. Choć z drugiej strony, jeśli dotrwają do momentu waszego wkroczenia na salę sportową, to możesz być pewna, że przynajmniej jeden z nich wykrzesać z siebie wystarczająco dużo energii aby udawać, że wszystko jest w porządku.
- Kogo masz na myśli? - Usłyszałam pytanie Różowej Burzy, a moje usta otworzyły się w sposób niekontrolowany.
- Neji wytrzyma. - Sasori spojrzeniem wrócił do mnie. Ponownie zaczęłam odczuwać stres. Chyba nie powinnam była się odzywać. Ach głupia młodzieńcza porywczość.
- W takim razie myślę, że ja też powinienem pojawić się na tych zajęciach. - Co ten Sasori ma na myśli?
- Ty, to niby dlaczego? - Do naszych uszu doszło pytanie mojej przyjaciółki, ale żadne z nas nie spojrzało w jej stronę. On gapił się na mnie, a ja na niego.
- Podejrzewam, że to będzie kluczowy moment. - On chyba chciał powiedzieć, że to będzie najgorsza godzina w moim życiu. Będę się cały czas bała, że coś się zaraz wydarzy. - Ja też mam kilka pytań. - Jego głos wyrwał mnie z rozmyślań. - Co jest między tobą i Nejim?
Sasori nie bawił się w pytania okrężne. Po linii prostej do celu!
- To nie twoja sprawa. - Moja odpowiedź zaskoczyła mnie samą.
- Nie uważasz, że po tym co wam powiedziałem należy mi się odpowiedź?
- Nie zmuszałam cię do rozmowy.
- Wiesz co wydaje mi się bardzo dziwne? - Odczekał chwilę zanim zaczął mówić dalej. - Dlaczego przyszłyście do mnie? Czemu nie poszłaś bezpośrednio do swojego chłoptasia? Może chcesz, abym coś przekazał Itachiemu, tak aby chłoptaś nie wiedział?
- Neji nie jest moim chłoptasiem, więc go tak nie nazywaj. Co do twojego kolegi, to chyba nie jesteś na bieżąco. W świetle naszej wczorajszej rozmowy, informacja co jest między mną i Neji jest zarówno dla niego jak i dla ciebie bezwartościowa. Co najważniejsze, ja nawet nie znam twojego przyjaciela.
- O czym ty mówisz? - Na jego twarzy malowała się chwilowa dezorientacja.
- Zapytaj się go, a on powie ci to samo. - Odpowiedziałam pewnie czując, że to ja jestem teraz panią sytuacji.
- Hinata, o czym ty mówisz? Myślałem, że jesteś bardziej normalna, a to zalatuje głupim, babskim fochem. - Za to zdanie miałam ochotę nagadać mu ile wlezie. Byłam zła i zestresowana. W tej chwili chętnie bym się na czymś wyładowała, albo wskoczyła do basenu. Nie podoba mi się cały ten dzień.
- To pomysł Uchihy! - Sakura uratowała sytuację. - Kazał jej wczoraj wybierać, a gdy zorientował się, że Neji jest ważniejszy, to stwierdził, że od dzisiaj będą udawać, że się w ogóle nie poznali. - No teraz to już jej nie byłam wdzięczna. Mogła poprzestać na pierwszym zdaniu.
- Wybierać? - Sasori był wyraźnie zaskoczony. Pewnie myślał, że Itachi mówi mu wszystko, a tu BOOM! Coś przed nim ukrył i postawił go w dziwnej sytuacji. - Hinata, to prawda? - Zlekceważył Sakurę, zwracając się wyłącznie do mnie.
Sakura rozładowała całą dziwną atmosferę i uratowała mnie zarazem. Przywaliła z dużą siłą w plecy naszego rozmówcy. Dziwne, że dalej stał, choć musiał dać krok do przodu dla utrzymania równowagi. Może nie włożyła całej swojej siły, ocalając Sasoriego przed spotkaniem jego nosa z podłogą.
- Spójrz prawdzie w oczy. Twój kumpel to idiota! Chciałabym zobaczyć moment, w którym dowie się jak wygląda prawda i sam zda sobie sprawę z tego, że Hinata i Neji nigdy nie będą parą, a jego znajomość z nią wcale nie musiała się tak skończyć. - Chciałam ją powstrzymać, aby nic więcej nie powiedziała. To mnie przerosło. - Wspaniały pan Uchiha najpierw chciał rozmawiać, a jak przyszło co do czego, to nie chciał słuchać.
By to powstrzymać stanęłam na przeciwko Sakury, podniosłam wskazujący palec, jakby jej groziła i zaczęłam mówić bardzo poważnie.
- Powiedz jeszcze słowo, a już nigdy więcej nic ci nie powiem i nie pomogę z angielskiego! - Pierwszej części raczej nie potraktowała poważnie, ale druga do niej trafiła. Skrzywiła się i kiwnęła głową na zgodę. - Idziemy!
Chciałam odejść, gdy Sasori złapał mnie za ramię i powstrzymał.
- Hinata, Itachi taki nie jest. - Na twarzy nastolatka dostrzegłam coś na kształt zmartwienia i powagi. - Ostatnio dużo się dzieje, a po tej bójce spotkało go sporo nieprzyjemności. Pewnie był zły i dlatego kazał ci wybierać, nie słuchając co masz do powiedzenia. Ja go znam i wiem, że normalnie by tak nie postąpił. Skoro nie dał ci dojść do słowa, to porozmawiaj z nim gdy już ochłonie.
- Nie. - Odpowiedziałam spokojnie, ale na tyle stanowczo, że nikt się nie odzywał przez chwilę.
- Przemyśl to jeszcze. - On chyba mnie prosił o szanse dla Itachiego, tylko dlaczego? Przecież to jego przyjaciel definitywnie zakończył naszą znajomość i jeśli chciał to odkręcić, to powinien sam do mnie przyjść.
- Nikt z nas nie cofnie czasu. - O dziwo Sasori wpłynął na mnie tak, że się uspokoiłam. Patrząc mu prosto w oczy, spokojnym głosem powiedziałam co myślę o całej tej sytuacji. - Mnie też spotkało wiele nieprzyjemności z jego powodu i zapewniam cię, że dużo więcej niż jego. Doliczając do tego inne dziewczęta, których los też miał gdzieś, jestem pewna swojej decyzji. Gdy teraz o tym myślę, to cieszę się, że Neji utarł mu nosa. Może na drugi raz się zastanowi jak inni cierpią przez jego lekceważące podejście.
Już nas nie zatrzymał. Sakura była zaskoczona. Nie sądziła, że potrafię tak komuś nagadać. Ona zazwyczaj wojuje pięścią. Pierwszy raz widziała, abym tak komuś nagadała, że rozmówca stracił cały swój arsenał argumentów. Stwierdziła, że naprawdę się zmieniłam, a historia z Itachim dodała mi odwagi i pewności siebie. Może i ma rację. Dziwne, że to co spotyka mnie jako Terumi, ma dla mnie dużo większe znaczenie niż perypetie Hyugi. Czy to może oznaczać, że więcej mojej prawdziwej “ja” jest w tej postaci? W dalszym ciągu część mnie krzyczy że to nieprawda, bo w tej Hinacie nie ma moich bliskich, których kocham najmocniej na świecie.

Przypadkiem podczas tej rozmowy uświadomiłam sobie, że tak właśnie powinno być. Ja i Itachi nie możemy dalej utrzymywać naszej znajomości. Kacper miał rację, że ostatnio byłam zbyt nieostrożna, a obecna sytuacja bardzo się zmieniła. Muszę wykorzystać zamieszanie, jakie skupiło się teraz na brunecie i ponownie wejść w cień stając się niewidzialną. Szkoda tylko, że na samą myśl, już teraz żal mi spojrzenia czarnych oczu ze zniewalającym błyskiem. Mam nadzieję, że czasem pojawi się w moich snach i obdarzy mnie również swoim uśmiechem. TAK BĘDZIE LEPIEJ DLA NAS OBOJGA!

Sakura to bardzo ciekawskie stworzenie. Nie wytrzymała, naściemiała nauczycielowi, że musi do łazienki i poszła zobaczyć dwóch chłopców odbywających karę. Chciała mieć porównanie, gdy już ich zobaczy na naszych zajęciach, choć ja mam nadzieję, że do tego czasu, ich już tam nie będzie.
Moje nadzieje rozwiał Naruto. Sam zapytał, czy wiem, że oni też będą na sali. Pokiwałam głową. Zaczął mówić dużo więcej, ale Sakura szybko się go pozbyła. Gdy wchodziłam do ogromnego pomieszczenia, ich jeszcze nie było. Podobno chowają się w szatni podczas przerw, by odpocząć przed kolejnym wyzwaniem. Ku mojemu zaskoczeniu wyszli w trójkę. Towarzyszył im Sasori. Mój braciszek zauważył mnie i obdarzył delikatnym uśmiechem. Pozostała dwójka przeszła obojętnie. Och, jak wielką nadzieję miałam, że Neji nie wygadał się i Uchiha jeszcze nie wie o naszym pokrewieństwie. W trójkę podeszli do Kakashiego. Nie wydawali się zmęczeni, a to oznaczało, że Sasori miał rację. Nauczyciel uśmiechał się uroczo, a z tego co do tej pory słyszałam, wydawało się, że jest bardzo surowy. To było dziwne. Po chwili cała trójka zniknęła w schowku. Skazańcy wyszli z wielkim workiem, który na bank były ciężki, bo nieśli go razem, a dodatkowy kolega niósł drabinę. Jak donieśli go na miejsce, to poszli po drugi taki sam, a Akasuna trzymał w dłoniach rękawice. Nikt nie mógł się skupić na rozgrzewce, każdy bacznie ich obserwował. Nasza nauczycielka sama nie mogła oderwać wzroku. Gdy jedna z koleżanek zapytała jej, co oni robią, kobieta niepochlebnie wypowiedziała się o pomysłach swojego kolegi. Ona uważała, że już dostali wystarczającą karę i od samego patrzenia, ona ma dość i czuje się padnięta, a nie jest sobie w stanie wyobrazić skąd oni biorą na to tyle siły. Zadziwiające jest, jak oboje trzymają fason. Na specjalnej części sali, Sasori stojąc na drabinie zawieszał worki, jakie podawała pozostała dwójka. Gdy oba już wisiały, założyli rękawice, a rudzielec zawiązał im je. Kakashi podszedł i pokazał jak mają uderzać we worek. To wyglądało trochę zabawnie, lecz nikt się nie śmiał. Coś mi się wydaje, że dzisiejszy dzień przejdzie do historii i ktokolwiek będzie chciał się bić w szkole, to w obawie przed morderczym treningiem wuefisty, szybko zrezygnuje z tego pomysłu. Kakashi poświęcał czas specjalnej dwójce, a Sasori prowadził rozgrzewkę chłopców z mojej klasy i profilu biologiczno-chemicznego. Sakura zaczęła się ze mnie śmiać, że w tej chwili mam na jednej sali Nejiego, Itachiego, Naruto i nawet Kibę. Z tego wszystkiego zapomniałam o swoim przyjacielu. On faktycznie tu był i jako jeden z nielicznych śmiał się z sytuacji w jakiej znalazł się Uchiha. Tak bardzo go nienawidził, że nie było się mu co dziwić.
Sala była na tyle mała, że dzieliliśmy się boiskiem. Najpierw grałyśmy my. Choć postanowiłam wybić sobie z głowy bruneta, to bardzo się cieszyłam, że nauczycielka wybrała dziś dla nas siatkówkę. Nie chciałam, aby on widział jak beznadziejna jestem w kosza. W siatce nie było tragedii. Skoro nikt na mnie nie naskakiwał i nie drapał po rękach, to ja nie uciekałam przed piłką. Spięłam się w miarę swoich możliwości i sama kilka razy zagrałam ładną piłką. Nawet udało mi się zdobyć punkt. Trochę nieswojo się czułam w momencie, gdy stałam tyłem do dwóch ważnych dla mnie chłopców, ale z drugiej strony, nikt mnie nie rozpraszał. Gdy skończyłyśmy grę, razem z Sakurą usiadłyśmy na materacach. Różowa Burza nikomu nie pozwoliła się do nas dosiąść i każdego przepędziła. Chłopcy zdjęli siatkę i zaczęli grać w piłkę halową. W takich chwilach trzeba mieć się na baczności. Ponieważ było ich za dużo, to zmieniali się co jakiś czas. Do nas doszedł Sasori i usiadł koło mnie.
- A ty tu czego? - Nie wiem czemu Haruno powitała go tak brzydko.
- Nie przyszedłem do ciebie, jeśli o to pytasz.
- Nie interesuje mnie do kogo przychodzisz. Masz się stąd ulotnić, bo my byłyśmy tu pierwsze. - Wypowiedzi Różowej Burzy coraz bardziej mnie zaskakiwały.
- Mam wiadomość dla Hinaty. - Spojrzałam na niego niepewnie, a Sakura zamilkła. - Od twojego chłoptasia.
- Mówiłam ci, abyś tak go nie nazywał. - Irytujący chłopak.
- Będę mówił tak, dopóki nie powiesz mi co jest między wami.
- Co kazał przekazać Neji? - Zmieniłam temat, bo nie zamierzam mu tego zdradzać.
- Powiedział, abyś nie podchodziła do nich, bez względu na to co się wydarzy i ja mam tego dopilnować.
- I co to niby ma znaczyć? - Haruno się oburzyła, a ja poczułam jak żołądek podchodzi mi do gardła, a w oczach odrobinę wiruje.
Na sali rozległy się znajome krzyki. Kiba darł się na Sasuke, bo on tak kopnął piłkę, aby wylądowała w jego najdelikatniejszym miejscu. Krzyczał, że on zrobił to specjalnie i nie wierzy w przypadek oraz, że on jest tak samo rąbnięty jak jego starszy brat. Gdyby nie nauczyciel, to pewnie skończyłoby się bójką. Kiba usiadł na ławce trzymając się za krocze.
- Hinata, oni rozmawiają. - Sakura położyła mi dłoń na ramieniu. Jej wzrok był skierowany bezpośrednio na amatorów boksu.
Faktycznie rozmawiali, choć było widać, że to Neji głównie coś mówi. Świat zewnętrzny przestał się liczyć. Mój wzrok był skierowany tylko w ten punkt, gdzie stał mój brat. Błagałam go w myślach, aby nie ujawnił nic o nas. Przez moją głowę przeszło bardzo dużo złych myśli i czarnych scenariuszy. Przeczucie podpowiadało mi, że oni zaraz zrezygnują z worków i zaczną okładać się nawzajem.
- To może mały zakładzik? - Spojrzałam na Sasoriego. Tym razem wydawał się rozbawiony. - Załóżmy się który z nich pierwszy zrobi coś głupiego.
Obdarzyłam go karcącym spojrzeniem. On dalej się uśmiechał, czyli twardo trzymał się swojego pomysłu.
- Jaka miała by być stawka tego zakładu? - Sakura podłapała temat.
- Jeśli wygram, Hinata powie mi co dokładnie łączy ją z Nejim.
To absurd! Ja się nie zgadzam na to!!!
- Ale jeśli przegrasz, to powiesz nam dokładnie czemu Itachi interesuje się Hinatą. - Nie chcę brać udziału w tym zakładzie, więc czemu Sakura ciągnie ten temat?
- Przecież to już wiadomo czemu, każdy głupi by się domyślił powodu. - Chłopak odgryzł się mojej przyjaciółce, przy okazji pojeżdżając również mnie. Dla mnie zachowanie Itachiego nie jest takie oczywiste.
- Każdy wie, że Itachi to kobieciarz. My chcemy poznać prawdziwy powód! Jeśli przegrasz, to powiesz nam czy jemu na niej zależy czy chce ją tylko wykorzystać oraz to jakie dokładnie ma zdanie o Hinacie.
Uśmiech zniknął z jego twarzy. Przyglądał mi się uważnie.
- Ty się zgadzasz na takie warunki? Wygrana dotyczy ciebie, więc decyzja należy także do ciebie.
Spojrzałam na Uchihę. Był zły, a Neji obiecał, że się na niego nie rzuci, jedynie powie mu co o nim myśli jak go wkurzy. Pewnie Itachi zrobił coś, czym go zdenerwował. Wierzę w braciszka, w końcu Szef postawił mu twarde warunki i za atak może stąd wyjechać. Gdybym wygrała ten zakład, to mogłabym poznać odpowiedź na ważne pytanie. Jeśli on w coś grał od początku, to nigdy nie żałowałabym swojej decyzji. W jego uczucia ciężko mi uwierzyć i na taką odpowiedź nawet nie liczę.
- Jeśli któryś z nich miałby zrobić coś głupiego, to będzie to Itachi. - Odpowiedziałam pewnie w jego stronę. Mam wrażenie, że to pewna wygrana.
- Ja obstawiam, że prędzej Neji coś odwali. - Wyciągnął w moją stronę dłoń, ja ją uścisnęłam, a Sakura przecięła.
Ich rozmowa wydawała się ciągnąć w nieskończoność. Myślałam, że zwariuję. Sasori i Sakura cały czas sobie dokuczali. Ewidentnie coś ich poróżniło, tylko nie wiem co.
Moja uwaga była skupiona na boksującej dwójce. Widząc twarz Nejiego, byłam pewna, że to co mówi, ma dla niego bardzo duże znaczenie. Nie krzyczał, pięścią uderzał w zupełnie inny sposób niż na treningu, gdy daje z siebie wszystko. Jedyne co przychodziło mi do głowy, to że on właśnie opowiada mu o naszym pokrewieństwie. Uchiha słuchał i rzadko się odzywał. Dźwięk dzwonka mnie przestraszył. Nie liczyłam, że skończy się to tak spokojnie. Odetchnęłam z ulgą. Pozwoliłam sobie nawet na uśmiech. Miałam ochotę podejść do brata i wyściskać go w nagrodę. Nim się podniosłam Neji zawołał do Kiby, aby do niego podszedł. Razem z nim przyszło kilka innych, ciekawskich osób. Nawet Naruto się znalazł w tej grupie. Neji coś do nich mówił, po czym spojrzał na Uchihę. Brunet kiwnął na tak, jakby potwierdzał jego słowa, po czym znowu mówił mój brat. Gdy skończył, stanął przed workiem. Widziałam jak on się skupia, a ja poczułam zawartość żołądka w przełyku. Chciałam się podnieść i go powstrzymać, ale to mnie zatrzymano. Sasori skutecznie zablokował moje ciało. Sakura coś mówiła, ale do mnie to nie docierało. Neji otworzył oczy, wykonał obrót i z okrzykiem uderzył we worek. Dźwięk uderzenia rozszedł się po sali, zaraz za nim huk spowodowany upadkiem worka. Nikt nie krzyczał, ani nie wiwatował na ten wyczyn. Zapanowała grobowa cisza. Z leżącego worka wysypywała się zawartość. Byłam sparaliżowana, nie tym, że przegrałam zakład, tylko tym co się stało. Plotki nie ustaną, a jutro pojawią się nowe. Dlaczego on mi to robi po raz drugi?
Neji odwrócił się do Uchihy i ukłonił tak jak to robią walczący dziękując za pojedynek. Jego kroki skierowane były bezpośrednio w moją stronę. Podszedł i spojrzał z lekkim uśmiechem. Był cały mokry. Przez siedem godzin dostał popalić, więc nie ma co się dziwić.
- Zdejmiesz mi rękawice? - Zwrócił się bezpośrednio do mnie.
Chwilę trwało, zanim to pytanie dotarło do mojej głowy. Podniosłam się i zaczęłam odwiązywać sznurki. Dłonie mi się trzęsły.
- Dlaczego to zrobiłeś? - Zapytałam dostatecznie cicho.
- Nikomu nie pozwolę mówić o tobie takich rzeczy. Zatrzymam te plotki, nawet jeśli musiałbym każdemu z osobna, wytłumaczyć to siłą.
- Wiesz, że nie pochwalam takiego rozwiązania. - Nie patrzyłam na niego.
- Wiem, dlatego wykorzystałem sytuację.
- Może w końcu nas sobie przedstawisz? - Sakura stanęła przy nas.
- Tak. To jest Neji, - wskazałam na brata - a to moja przyjaciółka Sakura.
- Hinata dużo mi o tobie opowiadała. Wybacz, że nie podam ci ręki, ale najpierw wolałbym ją umyć, aby nie zrobić złego, pierwszego wrażenia. - Neji to dżentelmen w każdym calu.
- Ja o tobie nie wiem zbyt dużo, ale mam nadzieję, że to się teraz zmieni.
- W takim razie zapraszam was obie w weekend do kina. - Zgodziłyśmy się. Fajnie jest móc wreszcie pokazać się z nim na mieście.
Do nas podszedł Itachi. Wyciągnął rękę do Nejiego. To zaskoczyło wszystkich, poza moim bratem. Nie wiem czy ktokolwiek obstawiał, że zobaczy jak oni ściskają swoje dłonie.
- Wygrałeś. - Słowa Uchihy brzmiały tak nienaturalnie.
- Cieszę się, że zrozumiałeś. - Ze wszystkich obecnych tylko oni dwaj wiedzieli o co chodzi.
Puścili swoje dłonie. Itachi spojrzał na mnie, po czym poszedł w kierunku szatni. Nasz wzrok skrzyżował się tylko na chwilę, a ja dalej czuję się dziwnie. Neji również poszedł do szatni. Zanim my wyszłyśmy z sali, o sobie przypomniał Sasori.
- Przegrałaś zakład. Jesteś mi winna moją nagrodę.
Odwróciłam się do niego. Cholera! Faktycznie przegrałam, bo to Neji zrobił coś głupiego, a Uchiha o dziwo, zachował się wzorowo.
- To prawda. Powiem ci w piątek po lekcjach.
- Powinnaś powiedzieć mi teraz.
- Możliwe, ale nie omówiliśmy szczegółów co do terminu wypłacenia nagrody. Dlatego sama mogę zadecydować kiedy i gdzie uzyskasz odpowiedź na swoje pytanie.
- Co to za różnica kiedy? Wystarczy jedno zdanie odpowiedzi.
- Sasori, przecież my się prawie w ogóle nie znamy. Po co ci ta informacja?
- Powiedzmy, że znam kogoś, kogo może to zainteresować. Odpowiedź mi teraz.
- Powiedźmy, że nie chcę aby ten ktoś wiedział, dlatego nie powiem ci wcześniej. Do piątku! - Zaczęłam się kierować w stronę wyjścia.
- Do jutra! - Krzyknął, gdy już prawie wyszłam z sali.
Właśnie przechytrzyłam jednego z bystrzaków. Choć on też był cwany i wygrał ze mną zakład. Jak na moje to był zbyt pewny swojego zwycięstwa. Dlatego nie mam skrupułów każąc mu czekać. Druga strona medalu jest taka, że Itachi nie chciał dać mi wczoraj cokolwiek wyjaśniać, więc niech czeka teraz przynajmniej do piątku.

 * * * * *

Wahałam się, czy nie podzielić tego rozdziału na dwie części. Głównie ze względu na to, żeby zyskać jeden dodatkowy rozdział, czyli tydzień więcej czasu na pisanie. Finalnie dałam go Wam w całości. Czemu? Bo w jednym z komentarzy obiecałam akcję, a nie chcę łamać słowa :)) Mam nadzieję, że się podobało :D
Przepraszam za wszelkie błędy. Nie miałam czasu na sprawdzenie, a nie chciałam kazać Wam czekać do czasu po weekendzie :))


7 komentarzy:

  1. Rozdział dziwny. Znaczy w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Kilka razy się pogubiłam i musiała wracać i czytać jeszcze raz ( al tak to jest jak się czyta rozdział po tym jak się dopiero co wstało ).
    Coraz bardziej podoba mi się nowa Hinata. Pokazuje pazurki i w końcu postanawia postawić na swoim. I to lubię. Sasoriego lubię, ale w tym rozdziale uważam, że pewnie polubię go jeszcze bardziej. Jest lekko bezczelny i bezpośredni, co mi się bardzo podoba. I meeega, że jest takim dobrym przyjaciele, że stoi po stronie Itasia.
    Nie wiem co się stało między Sakurą a Sasorim, ale pewnie poszło o te dwójkę. Jak mam być szczera to chętnie widziałabym ich razem :D Czuję, że ich charaktery fajnie by ze sobą współgrały. Wybuchowość Sakury i opanowanie Skorpiona :) Ale to tylko przemyślenia Miśki. Miśka ma dziwną wyobraźnie. Nie przejmuj się Miśką :P
    Mam nadzieję, że nie wspomniałaś o Naruto i Kibie tak o. No jestem ciekawa jak masz zamiar namieszać w życiu naszej biednej Hinatce. Jestem pewna, że te dwa klauny będą miały coś z tym wspólnego.
    Zastanawia mnie też o czym rozmawiał Itachi i Neji i dlaczego Hyuga zachował się tak dziwnie. Coś mi się zdaję, że postanowił wziąć sprawy w swoje ręce i może do końca słuchać rozkazów Kacpra? Ale to jedynie moje przypuszczenia.
    Cóż zaczęłaś mi coraz bardziej mieszać w głowie. Zaczęłam się nawet zastanawiać nad tym, że to może Sasuke jest tym Aniołem stróżem... Ale to, że Kacper użył właśnie tych dwóch słów, dalej utwierdza mnie w przekonaniu, że to może być jednak Sakura... Ale aaaaa, dalej pisz szybko i nie każ mi zbyt długo czekać.
    P.S. Czekam także na moją Skorupę ukochaną. Wiesz, masz już dość złej i wkurzającej Miśki, która ciągle ci o tym przypomina, ale tęsknię za Obito <3
    P.S.2. Na bólu przeszłości pojawił się nowy rozdział więc serdecznie zapraszam :D
    Życzę ci weny i dużo wolnego czasu abyś mogła napisać wiele rozdziałów ( najlepiej po jednym do każdego z opowiadań, na początek )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No nie ukrywam, że to byłoby fajne, zasiąść sobie przed kompem i naprodukować nowych rozdziałów do każdego opowiadania :D szkoda tylko, że to tak nie do końca działa :(
      Sakura i Sasori bardzo się różnią, ale mają jedną cechę wspólną. Są naprawdę dobrymi przyjaciółmi :) To co będzie z Sakurą mam już zaplanowane i raczej nie planuję tego zmieniać :D Możliwe, że to Ci się spodoba :D
      Obito niedługo się pojawi. Zobaczymy tylko ile czasu zajmie mi napisanie rozdziału. zakładam, że w przyszłym tygodniu nie znajdę wystarczająco dużo czasu, dlatego wstawię coś nowego :)) wiem, że nikt tego nie chciał, ale zmuszać do czytania nie będę ;)
      Dzięki za wszystkie życzenia. Wena i czas zawsze w cenie ;)
      Dziękuję za komentarz :))

      Usuń
    2. Ach! Kochanie! Właśnie doświadczyłam jak marne jest życie bez cudownej technologii! Więc przygotuj się na mega dlugi komentarz z trzech ostatnich rozdziałów. No to (tak, wiem. Nie zaczyna się zdań od no to...ale my się tym nie przejmujemy^^) zacznę od poświęcenia. Po przeczytaniu pierwszego rozdziału nie mogłam przełknąć pary Hinata i Gaara...nie wiem czemu (po prostu zawsze sobie Gaarę z kimś innym). Ale bardzo spodobało mi się ogólne uniwersum tego opowiadania i postać Asasina (nosz kurczę! Połączenie go z Hanabi jest naprawdę interesujące). A zachowanie Gaary można do woli analizować. Tak w sumie jakoś przekonałam się do tego opowiadania (ale to i tak przed wszystkim zasługa twego pytania. Uwielbiam je!). Zabawna była scena gdy Asasin przyszedł porozmawiać z Hanabi (tak w ogóle ciekawe będą starania młodej Hyuugi). Tylko u ciebie Gaara to taki dupek!! Jak w ogóle mógł coś takiego wymyślić!! Prawdziwy mężczyzna w życiu tak by nie postąpił, i w takim razie po co w ogóle się z nią żenił?! Grrr...ale koniec końców przekonałaś mnie do tego opowiadania.
      W ogóle zauważyłam że tak właściwie przekonałaś mnie do paringów takich jak itahina, itasasu (gdzie w anime i mandze normalnie go nie trawię) i sasosaku (to samo co obok tylko z Sakurą, bo Sasoriego uwielbiam), co pokazuje jak bardzo niesamowita jesteś. Teraz komisarz do labiryntu. Hmmm...i tu jest tak trochę ciężko...szef ochrony zaczął mnie jeszcze bardziej intrygować. Mam kilka hipotez co do jego tożsamości, ale pewnie i tak okaże się że to ktoś zupełnie inny. Ale ciekawe jak będzie wyglądało kolejne jego wystąpienie. Cóż, wiem że u ciebie nie ma tak właściwie takiego oficjalnego paringu sasosaku, ale jak ja o nich czytałam to po prostu jak dla mnie do siebie pasowali, i tak było teraz (a jak pisałam wcześniej to nie znosiłam sasosaku). Kolejną kwestią jest to jak w sumie stara się o związek Hinaty i Itachiego (bardziej niż oni sami w tym momencie) i Shikamaru. Ale w tej kwestii jestem niezdecydowana, bo dla oryginalnego Shika nawet gdyby odkrył tożsamość Hinaty to byłoby zbyt kłopotliwe by komuś powiedzieć. Bardzo podobał mi się wątek karty Itachiego i Nejiego. Reakcja Itasia na nowinę że Hina i Neji są spokrewnieni będzie bezcenna i w ogóle nie mogę się soczewkach kolejnym rozmowy Hiny z Itasiem . I na koniec. Jak ja uwielbiam Hinate z pazurkami!! Mrrrau...
      Życzę dużo czasu zdrowia i weny!

      Ps. Kiedy można będzie spodziewać się kolejnego monsuna lub pośród gwiazd?
      Ach! I zapomniałam...ta reakcja Nejiego...ciekawe co Itaś mu powiedział... Cóż...do kolejnego razu!!

      Usuń
    3. Ja np. wiem, że nie zaczyna się zdania od "a więc". Lubię tak zaczynać, bo w jakimś sensie robię na złość swojej byłej polonistce, której nie lubię :D
      "ale to i tak przed wszystkim zasługa twego pytania. Uwielbiam je!" jakie pytanie masz na myśli? Jeśli oczywiście można wiedzieć, bo mnie to bardzo ciekawi :D
      Bo Gaara to Gaara :) Ma serce z lodu :)) W przyszłym rozdziale będzie trochę milszy ;)
      No proszę :) Kolejna osoba której Sakura i Sasori do siebie pasują :D Kto wie, może coś w tym jest :)
      Reakcja Itachiego będzie ciekawa w jakimś sensie :) ale nie jakaś spektakularna :) więcej szczegółów nie zdradzam, bo nie chcę spojlerować :D

      Monsun prawdopodobnie będzie w piątek, a Pośród Gwiazd troszkę napisałam i stanęłam. Muszę sobie sama dać mentalnego kopa, aby zabrać się na poważnie za pisanie. W każdym razie w maju wstawię rozdział do tego opowiadania ;)

      Usuń
  2. Ach, przepraszam miałam na myśli pisania. Też tak piszę na złość polonistce ^^ bardzo się cieszę ze wstawisz to opowiadanie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Blog świetny, rozwój akcji sprawia ze wyrywam sobie z głowy włosy myśląc nad dalsza częścią a z kolei budujące się napięcie wcale nie pomaga . pisz koniecznie dalej bo nie mogę się doczekać juz kolejnych rozdziałów i histori Hinaty

    Po za tym zapraszamy na mojego bloga który dopiero zaczyna funkcjonować http://napewnoumrzecie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że Cię nie urażę swoją wypowiedzą. Pozwolę sobie jednak na szczerość. Kiedy czytam komentarz od nowej osoby, a na dole widzę reklamę jej bloga, to nie wiem czy słowa są prawdziwe, czy mają mi schlebiać, abym chętniej zajrzała na bloga autorki wypowiedzi. Jeśli niedawno zaczęłaś swoją przygodę z pisaniem, to może nie natknęłaś się jeszcze na osoby reklamujące się właśnie w ten sposób. Dlatego szczerze powiedziawszy nie wiem co myśleć.

      Zakładając, że niepotrzebnie to w ogóle napisałam, chcę podziękować za komentarz i miłe słowa. Jeśli zachęciłam Cię do czytania moich wypocin, jest mi niezmiernie miło. Mam nadzieję, że nie wyrwiesz wszystkich włosów, a ja zaspokoję Twoją ciekawość.

      Co do Twojego bloga, zapisuję go na listę "do przeczytania". Mam zaległości w kwestii nowych blogów. W pierwszej kolejności są te które czytam od jakiegoś czasu, a dopiero później te które chcę poznać. Zanim się wciągnę, czekam na kilka rozdziałów, aby sprawdzić czy autor pisze, czy "ściemnia" i kończy swoją pisarską zabawę po kilku wstawkach. W każdym razie wytrwałości.

      Usuń