Niepewnie otworzyłam kopertę. Mówił, że zrozumiem, gdy
zajrzę do środka. Tylko co mam zrozumieć? W kopercie były zdjęcia. Już pierwsze
spowodowało, że dłonią zasłoniłam usta. O zgrozo! Jak je zdobył? Nie było widać twarzy,
ale wiedziałam, że to ja na nim jestem. Widziałam moje plecy i malunek jaki się
na nich znalazł. Wodny smok! Kompletnie zapomniałam, że to zrobiłyśmy.
Przeglądałam kolejne fotki. Było ich sporo. Pewnie to są wszystkie jakie
powstały. Nie rozumiem co chciał mi przez nie powiedzieć. Czemu miałby je niszczyć? Dlaczego Sakura nie może ich zobaczyć? W pewnym momencie zaczęły się powtarzać, choć się różniły. Te z początku były
zwyczajne. Późniejsze ktoś poddał obróbce. Miałyśmy wygładzone twarze i
poukrywane wszystkie niedoskonałości. Zdjęcia idealne do wstawienia w
magazynie. Przerobiono tylko te na których byłam ja i moja twarz. Pod koniec
znalazło się kilka zdjęć Hanabi. Co on chciał mi powiedzieć tym pokazem? Ostatni
skrawek papieru był liścikiem:
“Wszędzie gdzie idziesz,
ja podążam za Tobą i zbieram wszystkie okruszki, które rozrzucasz, aby nikt nie
poszedł twoim śladem.
Cień”
Co to wszystko ma oznaczać? Rozłożyłam zdjęcia na
łóżku. Delikatny blask od lampki nocnej nie pomagał, więc poszłam zapalić
światło. Podeszłam z powrotem i zrozumiałam ukryty sens. Oczy, fryzury, twarz.
Zdjęcia przerobione w Photoshopie były bardzo podobne do zdjęć mojej siostry.
Nie mogłam w to uwierzyć. Przez cały ten czas, tak bardzo uważałam, aby się nic
nie wydało. Popełniłam błąd i mało co mogłabym pogrążyć się sama. Wybiegłam w
pokoju na korytarz. Nikogo nie było. Zbiegłam na dół, ale i tam wszędzie
świeciły pustki. Czego bądź kogo szukałam? Po co? Wróciłam do swojego pokoju.
Chwile jeszcze przyglądałam się zdjęciom na których było widać największe
podobieństwo. Właśnie Kacper mi udowodnił, że sama sobie nie dawałam rady. Kto wie ile takich momentów było wcześniej. Muszę się wziąć w garść i więcej nie dopuścić do takiej sytuacji. Postaram się
mu pokazać, że jestem w stanie przechytrzyć bystrzaków bez jego pomysłów i wyuczonych kłamstw.
Nie wyspałam się. Zbyt dawno nie pływałam, a wczoraj
przekroczyłam swoje możliwości fizyczne. Do tego niezapowiedziana wizyta mojego Cienia. Rano wszystko mnie bolało, a jak na
złość musiałam wstać wcześniej. Wyjazd z rezydencji taty wymaga kilku
dodatkowych zabiegów. To w połączeniu z wizytą Szefa i długimi rozmyśleniami ma
bardzo kiepski efekt finalny. Zaskoczył mnie Neji. Rano przekazał mi wszystko
co było mi potrzebne. Czyste ubranie, książki, zeszyty z odrobionymi pracami
domowymi oraz szczery uśmiech i buziak w czoło. Robi to tylko wtedy, gdy wie,
że mam doła. Mocno się do niego przytuliłam. Umówiliśmy się, że skoro już
wszyscy wiedzą, że się znamy, to przestaniemy się zachowywać jak do tej pory i
wreszcie będziemy ze sobą rozmawiać przy wszystkich. Powiedziałam mu, że
chętnie przedstawię mu Sakurę, oczywiście jeśli będzie chciał. Zgodził się chętnie.
Neji nie był zachwycony wchodząc do szkoły. Swoje kroki
skierował prosto do dyrektorki. Ma tam się dowiedzieć co go czeka dzisiejszego
dnia. Wiedział tylko, że odbędzie karę wspólnie z Itachim. Obiecał, że więcej
mu nie przywali, ale jak go wkurzy, to powie mu jakim jest palantem. Nieco się
przestraszyłam. Uspokoił mnie, bo przyznał się, że to jego szansa. Szef
zagroził mu ekstradycją przy kolejnym ataku z jego strony. Życzyłam mu
powodzenia. Naprawdę to trochę się boję jak to się skończy. Na koniec
poczochrał moje włosy. Kazał się nie martwić i powiedział, że zadzwoni jak
wypuszczą go na wolność. Delikatnie się uśmiechałam, Neji wszedł do środka, a
ja odwróciłam się i dałam zaledwie kilka kroków, gdy zauważyłam jak koło mnie
przeszedł Itachi. On również szedł do dyrektorki. Nawet na mnie nie spojrzał.
Był jak bryła lodu. Wziął wczorajsze słowa do serca, bo gdyby ktokolwiek
widział tą sytuację z zewnątrz miałby pewność, że się nie znamy. Zabolało mnie
to, ale tym razem nie pęknę. Przetrwałam śmierć mamy, dam sobie radę również w tej
chwili. Nie miałam już tyle pewności siebie, ale szłam przed klasę. Sakura od
razu wyłapała mój zły nastrój. Było już po dzwonku, więc nie mogłyśmy
porozmawiać. Dopiero na przerwie opowiedziałam jej o rozmowie z Itachim i
decyzji jaką podjęliśmy wspólnie. Powiedziałam też, że dzięki tej całej
historii ja i Neji przestaniemy ukrywać naszą znajomość. Spytała czy to
bezpieczne, a ja uśmiechnęłam się, że mój kuzyn już się nie boi dziadka, a
rodzice przystali na jego decyzję. W rezultacie cieszę się. Straciłam kogoś,
ale zyskałam to czego zawsze w tym mieście mi brakowało, mojego braciszka.
Sakura pogratulowała mi dobrego wyboru. W dalszym ciągu nie przekonała się do
Uchihy. Nie dziwie się jej. Nawet jeśli dał mi się nieco poznać, to ja również
nie jestem pewna, czy jego intencje były wyłącznie dobre. Ludzie nie zmieniają
się z dnia na dzień, a on niektóre z dziewcząt wykorzystał.
Zastanawiało mnie tylko, co Kakashi wymyśli dla dwóch
bystrzaków. Różowa Burza pytała, czy coś wiem. Powiedziałam tylko tyle ile
mogłam, czyli, że oboje dziś mają ją odbyć i rano mięli się dowiedzieć od
dyrektorki co ich czeka.
W całej szkole aż huczało. Wszyscy mówili o tym, jak
Itachi i Neji dostają popalić. Nie wiele wiedziałyśmy. Sakura postanowiła
dowiedzieć się jak najwięcej. Zaciągnęła mnie ze sobą. Niby przypadkiem
natknęłyśmy się na Sasoriego.
- Cześć! - Jak tylko
usłyszałam głos przyjaciółki od razu na nią spojrzałam. Figlarny uśmiech, lekko
uniesione brwi, błyszczące oczy i delikatny głos. Broń jakiej używa Sakura, gdy
chce osiągnąć swój cel. Teraz chodziło o informacje i ona wiedziała jak je
uzyskać. To podejście nie działało wyłącznie na Sasuke.
- Cześć. Coś ci się
stało z twarzą, może jesteś chora? - Sasori odpowiedział jej w podobny sposób.
Czyżby był bardziej odporny na urok Sakury od innych? Jeśli jest podobny do
młodego Uchihy, to może źle to wróżyć na przyszłość.
- Nie. - Odpowiedziała,
a w zasadzie odburknęła mu ze skwaszoną miną. - Wiesz coś o karze twojego
kolegi i Nejiego? - Teraz zaczęła już mówić normalnie.
- Ja? Czy przypadkiem to
Hinata nie powinna być najbardziej zorientowana? - Spojrzał na mnie. Szczerze pożałowałam, że uczestniczę w tej rozmowie. - W końcu bili się o ciebie, czyż nie?
- Masz złe informacje. -
Dlaczego ja tu jestem? Chciałabym się zapaść pod ziemię. Minęło zbyt mało czasu
od wczorajszej rozmowy w schowku. Nie mogę rozmawiać o Itachim, bo mogę nie
podołać. Dalej mi smutno, że tak to się skończyło. Dziwne jest to, że nie było mi tak źle, gdy sama mówiłam mu, że między nami koniec. Gdy on to zrobił, zabolało okrutnie. - Oni nie bili się o mnie, tylko przez plotki jakie dotyczyły między
innymi mnie.
Odpowiedziałam z trudem. Pewnie rumieńce zaczynały wychodzić na moją twarz. Było mi gorąco. Odczuwałam stres i nie mogłam nad tym
zapanować. Czemu tak bardzo bałam się tej rozmowy? Sasori przyglądał mi się
dłuższą chwilę z obojętną miną. Może liczył, że powiem coś więcej, albo
zastanawiał się nad znaczeniem mojej wypowiedzi. Nie chciałam mu zdradzać kim jest
dla mnie Neji. Jak na razie wiedziała tylko Sakura. Chciałam, aby jak najdłużej Itachi nic nie wiedział. Nie dał mi
tego powiedzieć w schowku, więc miał żyć w niewiedzy jeszcze jakiś czas! Na moje szczęście
zainteresowanie chłopaka z burzą czerwonych włosów powróciło na Sakurę.
- Co dokładnie chcesz
wiedzieć? - Głos miał obojętny, jak również spojrzenie. Przypominał Sasuke,
chyba nawet za bardzo. Pewnie gdyby był wyższy i nie taki kontrowersyjny
kolor włosów, byłby bardziej popularny wśród dziewczyn.
- Mów co wiesz! - Sakura
wydawała się mu rozkazywać. Jak na znajomych mają dziwne relacje między sobą. Przed
moim wyjazdem ona była dla niego milsza, a teraz trochę na siebie warczą. Może
powinnam zapytać o co chodzi?
- Nie ma o czym mówić.
Wpadli w ręce Kakashiego i jutro żaden z nich nie będzie miał miłej pobudki.
- Co masz na myśli? - Na
to pytanie to i ja chciałam poznać odpowiedź. Postanowiłam się nie odzywać tak
długo jak to nie będzie konieczne, dlatego cieszę się, że Różowa Burza jest
taka dociekliwa.
- Trener daje im
popalić. Pierwszą godzinę mięli cały czas rozgrzewkę, na drugiej biegali wokół
szkoły. Tylko na przerwach daje im trochę odsapnąć.
- Też mi coś! - Sakura
wydawała się oburzona. - Itachi to sportowiec, a Neji karateka. Każdy ma dobrą
kondycję, więc pewnie się nudzą. Co to są dwie godziny ćwiczeń! Ja bym wolałam
mieć bez przerwy sześć godzin wychowania fizycznego niż dwie matematyki w tym
samym dniu.
O zgrozo!! Ja wolałabym nie mieć przed sobą takiego
wyboru. To jak stanąć między młotem i kowadłem. Dwa najgorsze przedmioty jakie
są w szkole. Za to cały dzień mogłabym się oddać chemii.
- Jasne! - Jego wyraźnie
to rozbawiło. - Spróbuj wytrzymać jedną godzinę robiąc coś wspólnie z Ino. - Co
on wyprawia? Sakura, aż poczerwieniała ze złości. - Oboje są w dobrej kondycji
fizycznej, ale jeden i drugi zamiast robić wszystko racjonalnie i z głową, to
próbuje pokazać, że jest lepszy. Mało odpoczywają, zamiast truchtu, to prawie
się ścigali. Całe szczęście ze sobą nie rozmawiali, ale i to będzie musiało
nadejść.
- A to niby czemu?
- Kara nie skończy się,
póki się nie przeproszą i nie podadzą sobie ręki. - Obojętny wyraz twarzy koszykarza,
dziwnie komponował się z jego wypowiedzią.
- Przecież oni się nie
pogodzą, to niemożliwe! - Moja przyjaciółka ma racje. Neji i Itachi nie
dogadają się. Nie ma na to szans po tym co stało się w poniedziałek. Mój
braciszek go nie cierpi, a Uchiha kazał mi wybierać. Skoro przegrał ma pewnie
do niego duży uraz. - Co jeszcze Kakashi dla nich przygotował?
- Pytałem się trenera,
ale niewiele się dowiedziałem. Możliwe, że plan wymyśla na spontanie. Na
treningach też często nie ma konkretnego pomysłu, więc czasem każe nam robić tak
dziwaczne ćwiczenia, że sami wątpimy w ich skuteczność.
- Myślisz, że jak długo
to będzie trwało? - Ja też chciałabym to wiedzieć.
- Pewnie cały dzień.
- Ciekawe, czy jak my
będziemy miały w-f to jeszcze będą na sali. Może zobaczymy jak padają sobie w ramiona
ze zmęczenia. - To mnie nie bawiło, ale mimo wszystko się uśmiechnęłam.
- Lepiej w ramiona niż
do gardeł, ale myślę, że żadna z tych opcji nie nastąpi. W którymś momencie
zabraknie im sił i ochoty do dalszej rywalizacji, to jest pewne. Choć z drugiej
strony, jeśli dotrwają do momentu waszego wkroczenia na salę sportową, to
możesz być pewna, że przynajmniej jeden z nich wykrzesać z siebie wystarczająco
dużo energii aby udawać, że wszystko jest w porządku.
- Kogo masz na myśli? -
Usłyszałam pytanie Różowej Burzy, a moje usta otworzyły się w sposób
niekontrolowany.
- Neji wytrzyma. -
Sasori spojrzeniem wrócił do mnie. Ponownie zaczęłam odczuwać stres. Chyba nie
powinnam była się odzywać. Ach głupia młodzieńcza porywczość.
- W takim razie myślę,
że ja też powinienem pojawić się na tych zajęciach. - Co ten Sasori ma na myśli?
- Ty, to niby dlaczego?
- Do naszych uszu doszło pytanie mojej przyjaciółki, ale żadne z nas nie
spojrzało w jej stronę. On gapił się na mnie, a ja na niego.
- Podejrzewam, że to
będzie kluczowy moment. - On chyba chciał powiedzieć, że to będzie najgorsza godzina w moim życiu. Będę się
cały czas bała, że coś się zaraz wydarzy. - Ja też mam kilka pytań. - Jego głos
wyrwał mnie z rozmyślań. - Co jest między tobą i Nejim?
Sasori nie bawił się w pytania okrężne. Po linii
prostej do celu!
- To nie twoja sprawa. -
Moja odpowiedź zaskoczyła mnie samą.
- Nie uważasz, że po tym
co wam powiedziałem należy mi się odpowiedź?
- Nie zmuszałam cię do
rozmowy.
- Wiesz co wydaje mi się
bardzo dziwne? - Odczekał chwilę zanim zaczął mówić dalej. - Dlaczego
przyszłyście do mnie? Czemu nie poszłaś bezpośrednio do swojego chłoptasia?
Może chcesz, abym coś przekazał Itachiemu, tak aby chłoptaś nie wiedział?
- Neji nie jest moim
chłoptasiem, więc go tak nie nazywaj. Co do twojego kolegi, to chyba nie jesteś
na bieżąco. W świetle naszej wczorajszej rozmowy, informacja co jest między mną
i Neji jest zarówno dla niego jak i dla ciebie bezwartościowa. Co
najważniejsze, ja nawet nie znam twojego przyjaciela.
- O czym ty mówisz? - Na
jego twarzy malowała się chwilowa dezorientacja.
- Zapytaj się go, a on
powie ci to samo. - Odpowiedziałam pewnie czując, że to ja jestem teraz panią
sytuacji.
- Hinata, o czym ty
mówisz? Myślałem, że jesteś bardziej normalna, a to zalatuje głupim, babskim
fochem. - Za to zdanie miałam ochotę nagadać mu ile wlezie. Byłam zła i
zestresowana. W tej chwili chętnie bym się na czymś wyładowała, albo wskoczyła
do basenu. Nie podoba mi się cały ten dzień.
- To pomysł Uchihy! -
Sakura uratowała sytuację. - Kazał jej wczoraj wybierać, a gdy zorientował się,
że Neji jest ważniejszy, to stwierdził, że od dzisiaj będą udawać, że się w
ogóle nie poznali. - No teraz to już jej nie byłam wdzięczna. Mogła poprzestać
na pierwszym zdaniu.
- Wybierać? - Sasori był
wyraźnie zaskoczony. Pewnie myślał, że Itachi mówi mu wszystko, a tu BOOM! Coś
przed nim ukrył i postawił go w dziwnej sytuacji. - Hinata, to prawda? -
Zlekceważył Sakurę, zwracając się wyłącznie do mnie.
Sakura rozładowała całą
dziwną atmosferę i uratowała mnie zarazem. Przywaliła z dużą siłą w plecy
naszego rozmówcy. Dziwne, że dalej stał, choć musiał dać krok do przodu dla
utrzymania równowagi. Może nie włożyła całej swojej siły, ocalając Sasoriego przed spotkaniem jego nosa z podłogą.
- Spójrz prawdzie w
oczy. Twój kumpel to idiota! Chciałabym zobaczyć moment, w którym dowie się jak
wygląda prawda i sam zda sobie sprawę z tego, że Hinata i Neji nigdy nie będą
parą, a jego znajomość z nią wcale nie musiała się tak skończyć. - Chciałam ją
powstrzymać, aby nic więcej nie powiedziała. To mnie przerosło. - Wspaniały pan
Uchiha najpierw chciał rozmawiać, a jak przyszło co do czego, to nie chciał
słuchać.
By to powstrzymać
stanęłam na przeciwko Sakury, podniosłam wskazujący palec, jakby jej groziła i
zaczęłam mówić bardzo poważnie.
- Powiedz jeszcze słowo,
a już nigdy więcej nic ci nie powiem i nie pomogę z angielskiego! - Pierwszej
części raczej nie potraktowała poważnie, ale druga do niej trafiła. Skrzywiła
się i kiwnęła głową na zgodę. - Idziemy!
Chciałam odejść, gdy
Sasori złapał mnie za ramię i powstrzymał.
- Hinata, Itachi taki nie
jest. - Na twarzy nastolatka dostrzegłam coś na kształt zmartwienia i powagi. -
Ostatnio dużo się dzieje, a po tej bójce spotkało go sporo nieprzyjemności.
Pewnie był zły i dlatego kazał ci wybierać, nie słuchając co masz do
powiedzenia. Ja go znam i wiem, że normalnie by tak nie postąpił. Skoro nie dał
ci dojść do słowa, to porozmawiaj z nim gdy już ochłonie.
- Nie. - Odpowiedziałam
spokojnie, ale na tyle stanowczo, że nikt się nie odzywał przez chwilę.
- Przemyśl to jeszcze. -
On chyba mnie prosił o szanse dla Itachiego, tylko dlaczego? Przecież to jego
przyjaciel definitywnie zakończył naszą znajomość i jeśli chciał to odkręcić,
to powinien sam do mnie przyjść.
- Nikt z nas nie cofnie
czasu. - O dziwo Sasori wpłynął na mnie tak, że się uspokoiłam. Patrząc mu
prosto w oczy, spokojnym głosem powiedziałam co myślę o całej tej sytuacji. -
Mnie też spotkało wiele nieprzyjemności z jego powodu i zapewniam cię, że dużo
więcej niż jego. Doliczając do tego inne dziewczęta, których los też miał
gdzieś, jestem pewna swojej decyzji. Gdy teraz o tym myślę, to cieszę się, że
Neji utarł mu nosa. Może na drugi raz się zastanowi jak inni cierpią przez jego
lekceważące podejście.
Już nas nie zatrzymał. Sakura była zaskoczona. Nie
sądziła, że potrafię tak komuś nagadać. Ona zazwyczaj wojuje pięścią. Pierwszy
raz widziała, abym tak komuś nagadała, że rozmówca stracił cały swój arsenał
argumentów. Stwierdziła, że naprawdę się zmieniłam, a historia z Itachim dodała
mi odwagi i pewności siebie. Może i ma rację. Dziwne, że to co spotyka mnie
jako Terumi, ma dla mnie dużo większe znaczenie niż perypetie Hyugi. Czy to
może oznaczać, że więcej mojej prawdziwej “ja” jest w tej postaci? W dalszym
ciągu część mnie krzyczy że to nieprawda, bo w tej Hinacie nie ma moich
bliskich, których kocham najmocniej na świecie.
Przypadkiem podczas tej rozmowy uświadomiłam sobie, że
tak właśnie powinno być. Ja i Itachi nie możemy dalej utrzymywać naszej
znajomości. Kacper miał rację, że ostatnio byłam zbyt nieostrożna, a obecna
sytuacja bardzo się zmieniła. Muszę wykorzystać zamieszanie, jakie skupiło się
teraz na brunecie i ponownie wejść w cień stając się niewidzialną. Szkoda
tylko, że na samą myśl, już teraz żal mi spojrzenia czarnych oczu ze
zniewalającym błyskiem. Mam nadzieję, że czasem pojawi się w moich snach i
obdarzy mnie również swoim uśmiechem. TAK BĘDZIE LEPIEJ DLA NAS OBOJGA!
Sakura to bardzo ciekawskie stworzenie. Nie
wytrzymała, naściemiała nauczycielowi, że musi do łazienki i poszła zobaczyć dwóch chłopców odbywających karę. Chciała mieć
porównanie, gdy już ich zobaczy na naszych zajęciach, choć ja mam nadzieję, że
do tego czasu, ich już tam nie będzie.
Moje nadzieje rozwiał Naruto. Sam zapytał, czy wiem,
że oni też będą na sali. Pokiwałam głową. Zaczął mówić dużo więcej, ale Sakura
szybko się go pozbyła. Gdy wchodziłam do ogromnego pomieszczenia, ich jeszcze
nie było. Podobno chowają się w szatni podczas przerw, by odpocząć przed
kolejnym wyzwaniem. Ku mojemu zaskoczeniu wyszli w trójkę. Towarzyszył im
Sasori. Mój braciszek zauważył mnie i obdarzył delikatnym uśmiechem. Pozostała
dwójka przeszła obojętnie. Och, jak wielką nadzieję miałam, że Neji nie wygadał
się i Uchiha jeszcze nie wie o naszym pokrewieństwie. W trójkę podeszli do
Kakashiego. Nie wydawali się zmęczeni, a to oznaczało, że Sasori miał rację.
Nauczyciel uśmiechał się uroczo, a z tego co do tej pory słyszałam, wydawało
się, że jest bardzo surowy. To było dziwne. Po chwili cała trójka zniknęła w
schowku. Skazańcy wyszli z wielkim workiem, który na bank były ciężki, bo
nieśli go razem, a dodatkowy kolega niósł drabinę. Jak donieśli go na miejsce,
to poszli po drugi taki sam, a Akasuna trzymał w dłoniach rękawice. Nikt nie
mógł się skupić na rozgrzewce, każdy bacznie ich obserwował. Nasza nauczycielka
sama nie mogła oderwać wzroku. Gdy jedna z koleżanek zapytała jej, co oni
robią, kobieta niepochlebnie wypowiedziała się o pomysłach swojego kolegi. Ona
uważała, że już dostali wystarczającą karę i od samego patrzenia, ona ma dość i
czuje się padnięta, a nie jest sobie w stanie wyobrazić skąd oni biorą na to
tyle siły. Zadziwiające jest, jak oboje trzymają fason. Na specjalnej części
sali, Sasori stojąc na drabinie zawieszał worki, jakie podawała pozostała
dwójka. Gdy oba już wisiały, założyli rękawice, a rudzielec zawiązał im je.
Kakashi podszedł i pokazał jak mają uderzać we worek. To wyglądało trochę
zabawnie, lecz nikt się nie śmiał. Coś mi się wydaje, że dzisiejszy dzień
przejdzie do historii i ktokolwiek będzie chciał się bić w szkole, to w obawie
przed morderczym treningiem wuefisty, szybko zrezygnuje z tego pomysłu. Kakashi
poświęcał czas specjalnej dwójce, a Sasori prowadził rozgrzewkę chłopców z
mojej klasy i profilu biologiczno-chemicznego. Sakura zaczęła się ze mnie
śmiać, że w tej chwili mam na jednej sali Nejiego, Itachiego, Naruto i nawet
Kibę. Z tego wszystkiego zapomniałam o swoim przyjacielu. On faktycznie tu był
i jako jeden z nielicznych śmiał się z sytuacji w jakiej znalazł się Uchiha.
Tak bardzo go nienawidził, że nie było się mu co dziwić.
Sala była na tyle mała, że dzieliliśmy się boiskiem.
Najpierw grałyśmy my. Choć postanowiłam wybić sobie z głowy bruneta, to bardzo
się cieszyłam, że nauczycielka wybrała dziś dla nas siatkówkę. Nie chciałam, aby
on widział jak beznadziejna jestem w kosza. W siatce nie było tragedii.
Skoro nikt na mnie nie naskakiwał i nie drapał po rękach, to ja nie uciekałam przed piłką. Spięłam się w miarę swoich możliwości i sama kilka razy zagrałam
ładną piłką. Nawet udało mi się zdobyć punkt. Trochę nieswojo się czułam w
momencie, gdy stałam tyłem do dwóch ważnych dla mnie chłopców, ale z drugiej strony, nikt mnie nie
rozpraszał. Gdy skończyłyśmy grę, razem z Sakurą usiadłyśmy na materacach. Różowa
Burza nikomu nie pozwoliła się do nas dosiąść i każdego przepędziła. Chłopcy
zdjęli siatkę i zaczęli grać w piłkę halową. W takich chwilach trzeba mieć się
na baczności. Ponieważ było ich za dużo, to zmieniali się co jakiś czas. Do nas
doszedł Sasori i usiadł koło mnie.
- A ty tu czego? - Nie
wiem czemu Haruno powitała go tak brzydko.
- Nie przyszedłem do
ciebie, jeśli o to pytasz.
- Nie interesuje mnie do
kogo przychodzisz. Masz się stąd ulotnić, bo my byłyśmy tu pierwsze. - Wypowiedzi Różowej Burzy coraz bardziej mnie zaskakiwały.
- Mam wiadomość dla
Hinaty. - Spojrzałam na niego niepewnie, a Sakura zamilkła. - Od twojego
chłoptasia.
- Mówiłam ci, abyś tak
go nie nazywał. - Irytujący chłopak.
- Będę mówił tak, dopóki
nie powiesz mi co jest między wami.
- Co kazał przekazać
Neji? - Zmieniłam temat, bo nie zamierzam mu tego zdradzać.
- Powiedział, abyś nie
podchodziła do nich, bez względu na to co się wydarzy i ja mam tego dopilnować.
- I co to niby ma
znaczyć? - Haruno się oburzyła, a ja poczułam jak żołądek podchodzi mi do
gardła, a w oczach odrobinę wiruje.
Na sali rozległy się znajome krzyki. Kiba darł się na
Sasuke, bo on tak kopnął piłkę, aby wylądowała w jego najdelikatniejszym
miejscu. Krzyczał, że on zrobił to specjalnie i nie wierzy w przypadek oraz, że
on jest tak samo rąbnięty jak jego starszy brat. Gdyby nie nauczyciel, to
pewnie skończyłoby się bójką. Kiba usiadł na ławce trzymając się za krocze.
- Hinata, oni rozmawiają.
- Sakura położyła mi dłoń na ramieniu. Jej wzrok był skierowany bezpośrednio na
amatorów boksu.
Faktycznie rozmawiali, choć było widać, że to Neji
głównie coś mówi. Świat zewnętrzny przestał się liczyć. Mój wzrok był
skierowany tylko w ten punkt, gdzie stał mój brat. Błagałam go w myślach, aby
nie ujawnił nic o nas. Przez moją głowę przeszło bardzo dużo złych myśli i
czarnych scenariuszy. Przeczucie podpowiadało mi, że oni zaraz zrezygnują z
worków i zaczną okładać się nawzajem.
- To może mały zakładzik?
- Spojrzałam na Sasoriego. Tym razem wydawał się rozbawiony. - Załóżmy się
który z nich pierwszy zrobi coś głupiego.
Obdarzyłam go karcącym spojrzeniem. On dalej się
uśmiechał, czyli twardo trzymał się swojego pomysłu.
- Jaka miała by być
stawka tego zakładu? - Sakura podłapała temat.
- Jeśli wygram, Hinata
powie mi co dokładnie łączy ją z Nejim.
To absurd! Ja się nie zgadzam na to!!!
- Ale jeśli przegrasz,
to powiesz nam dokładnie czemu Itachi interesuje się Hinatą. - Nie chcę brać
udziału w tym zakładzie, więc czemu Sakura ciągnie ten temat?
- Przecież to już
wiadomo czemu, każdy głupi by się domyślił powodu. - Chłopak odgryzł się mojej przyjaciółce, przy okazji pojeżdżając również mnie. Dla mnie zachowanie Itachiego nie jest takie oczywiste.
- Każdy wie, że Itachi
to kobieciarz. My chcemy poznać prawdziwy powód! Jeśli przegrasz, to powiesz
nam czy jemu na niej zależy czy chce ją tylko wykorzystać oraz to jakie
dokładnie ma zdanie o Hinacie.
Uśmiech zniknął z jego twarzy. Przyglądał mi się
uważnie.
- Ty się zgadzasz na
takie warunki? Wygrana dotyczy ciebie, więc decyzja należy także do ciebie.
Spojrzałam na Uchihę. Był zły, a Neji obiecał, że się
na niego nie rzuci, jedynie powie mu co o nim myśli jak go wkurzy. Pewnie
Itachi zrobił coś, czym go zdenerwował. Wierzę w braciszka, w końcu Szef
postawił mu twarde warunki i za atak może stąd wyjechać. Gdybym wygrała ten
zakład, to mogłabym poznać odpowiedź na ważne pytanie. Jeśli on w coś grał od
początku, to nigdy nie żałowałabym swojej decyzji. W jego uczucia ciężko mi
uwierzyć i na taką odpowiedź nawet nie liczę.
- Jeśli któryś z nich
miałby zrobić coś głupiego, to będzie to Itachi. - Odpowiedziałam pewnie w jego
stronę. Mam wrażenie, że to pewna wygrana.
- Ja obstawiam, że
prędzej Neji coś odwali. - Wyciągnął w moją stronę dłoń, ja ją uścisnęłam, a
Sakura przecięła.
Ich rozmowa wydawała się ciągnąć w nieskończoność.
Myślałam, że zwariuję. Sasori i Sakura cały czas sobie dokuczali. Ewidentnie
coś ich poróżniło, tylko nie wiem co.
Moja uwaga była skupiona na boksującej dwójce. Widząc
twarz Nejiego, byłam pewna, że to co mówi, ma dla niego bardzo duże znaczenie.
Nie krzyczał, pięścią uderzał w zupełnie inny sposób niż na treningu, gdy daje
z siebie wszystko. Jedyne co przychodziło mi do głowy, to że on właśnie
opowiada mu o naszym pokrewieństwie. Uchiha słuchał i rzadko się odzywał.
Dźwięk dzwonka mnie przestraszył. Nie liczyłam, że skończy się to tak
spokojnie. Odetchnęłam z ulgą. Pozwoliłam sobie nawet na uśmiech. Miałam ochotę
podejść do brata i wyściskać go w nagrodę. Nim się podniosłam Neji zawołał do
Kiby, aby do niego podszedł. Razem z nim przyszło kilka innych, ciekawskich
osób. Nawet Naruto się znalazł w tej grupie. Neji coś do nich mówił, po czym
spojrzał na Uchihę. Brunet kiwnął na tak, jakby potwierdzał jego słowa, po czym
znowu mówił mój brat. Gdy skończył, stanął przed workiem. Widziałam jak on się
skupia, a ja poczułam zawartość żołądka w przełyku. Chciałam się podnieść i go
powstrzymać, ale to mnie zatrzymano. Sasori skutecznie zablokował moje ciało.
Sakura coś mówiła, ale do mnie to nie docierało. Neji otworzył oczy, wykonał
obrót i z okrzykiem uderzył we worek. Dźwięk uderzenia rozszedł się po sali,
zaraz za nim huk spowodowany upadkiem worka. Nikt nie krzyczał, ani nie
wiwatował na ten wyczyn. Zapanowała grobowa cisza. Z leżącego worka wysypywała
się zawartość. Byłam sparaliżowana, nie tym, że przegrałam zakład, tylko tym co
się stało. Plotki nie ustaną, a jutro pojawią się nowe. Dlaczego on mi to robi
po raz drugi?
Neji odwrócił się do Uchihy i ukłonił tak jak to robią
walczący dziękując za pojedynek. Jego kroki skierowane były bezpośrednio w moją
stronę. Podszedł i spojrzał z lekkim uśmiechem. Był cały mokry. Przez siedem
godzin dostał popalić, więc nie ma co się dziwić.
- Zdejmiesz mi rękawice?
- Zwrócił się bezpośrednio do mnie.
Chwilę trwało, zanim to pytanie dotarło do mojej
głowy. Podniosłam się i zaczęłam odwiązywać sznurki. Dłonie mi się trzęsły.
- Dlaczego to zrobiłeś?
- Zapytałam dostatecznie cicho.
- Nikomu nie pozwolę
mówić o tobie takich rzeczy. Zatrzymam te plotki, nawet jeśli musiałbym każdemu
z osobna, wytłumaczyć to siłą.
- Wiesz, że nie
pochwalam takiego rozwiązania. - Nie patrzyłam na niego.
- Wiem, dlatego
wykorzystałem sytuację.
- Może w końcu nas sobie
przedstawisz? - Sakura stanęła przy nas.
- Tak. To jest Neji, -
wskazałam na brata - a to moja przyjaciółka Sakura.
- Hinata dużo mi o tobie
opowiadała. Wybacz, że nie podam ci ręki, ale najpierw wolałbym ją umyć, aby
nie zrobić złego, pierwszego wrażenia. - Neji to dżentelmen w każdym calu.
- Ja o tobie nie wiem
zbyt dużo, ale mam nadzieję, że to się teraz zmieni.
- W takim razie
zapraszam was obie w weekend do kina. - Zgodziłyśmy się. Fajnie jest móc
wreszcie pokazać się z nim na mieście.
Do nas podszedł Itachi. Wyciągnął rękę do Nejiego. To
zaskoczyło wszystkich, poza moim bratem. Nie wiem czy ktokolwiek obstawiał, że
zobaczy jak oni ściskają swoje dłonie.
- Wygrałeś. - Słowa
Uchihy brzmiały tak nienaturalnie.
- Cieszę się, że
zrozumiałeś. - Ze wszystkich obecnych tylko oni dwaj wiedzieli o co chodzi.
Puścili swoje dłonie. Itachi spojrzał na mnie, po czym
poszedł w kierunku szatni. Nasz wzrok skrzyżował się tylko na chwilę, a ja
dalej czuję się dziwnie. Neji również poszedł do szatni. Zanim my wyszłyśmy z sali, o sobie przypomniał Sasori.
- Przegrałaś zakład.
Jesteś mi winna moją nagrodę.
Odwróciłam się do niego. Cholera! Faktycznie
przegrałam, bo to Neji zrobił coś głupiego, a Uchiha o dziwo, zachował się
wzorowo.
- To prawda. Powiem ci w
piątek po lekcjach.
- Powinnaś powiedzieć mi
teraz.
- Możliwe, ale nie
omówiliśmy szczegółów co do terminu wypłacenia nagrody. Dlatego sama mogę
zadecydować kiedy i gdzie uzyskasz odpowiedź na swoje pytanie.
- Co to za różnica
kiedy? Wystarczy jedno zdanie odpowiedzi.
- Sasori, przecież my
się prawie w ogóle nie znamy. Po co ci ta informacja?
- Powiedzmy, że znam
kogoś, kogo może to zainteresować. Odpowiedź mi teraz.
- Powiedźmy, że nie chcę
aby ten ktoś wiedział, dlatego nie powiem ci wcześniej. Do piątku! - Zaczęłam
się kierować w stronę wyjścia.
- Do jutra! - Krzyknął, gdy już prawie wyszłam z sali.
Właśnie przechytrzyłam jednego z bystrzaków. Choć on
też był cwany i wygrał ze mną zakład. Jak na moje to był zbyt pewny swojego zwycięstwa. Dlatego nie mam skrupułów każąc mu czekać. Druga strona medalu jest
taka, że Itachi nie chciał dać mi wczoraj cokolwiek wyjaśniać, więc niech czeka
teraz przynajmniej do piątku.
* * * * *
Wahałam się, czy nie podzielić tego rozdziału na dwie części. Głównie ze względu na to, żeby zyskać jeden dodatkowy rozdział, czyli tydzień więcej czasu na pisanie. Finalnie dałam go Wam w całości. Czemu? Bo w jednym z komentarzy obiecałam akcję, a nie chcę łamać słowa :)) Mam nadzieję, że się podobało :D
Przepraszam za wszelkie błędy. Nie miałam czasu na sprawdzenie, a nie chciałam kazać Wam czekać do czasu po weekendzie :))
Przepraszam za wszelkie błędy. Nie miałam czasu na sprawdzenie, a nie chciałam kazać Wam czekać do czasu po weekendzie :))
Rozdział dziwny. Znaczy w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Kilka razy się pogubiłam i musiała wracać i czytać jeszcze raz ( al tak to jest jak się czyta rozdział po tym jak się dopiero co wstało ).
OdpowiedzUsuńCoraz bardziej podoba mi się nowa Hinata. Pokazuje pazurki i w końcu postanawia postawić na swoim. I to lubię. Sasoriego lubię, ale w tym rozdziale uważam, że pewnie polubię go jeszcze bardziej. Jest lekko bezczelny i bezpośredni, co mi się bardzo podoba. I meeega, że jest takim dobrym przyjaciele, że stoi po stronie Itasia.
Nie wiem co się stało między Sakurą a Sasorim, ale pewnie poszło o te dwójkę. Jak mam być szczera to chętnie widziałabym ich razem :D Czuję, że ich charaktery fajnie by ze sobą współgrały. Wybuchowość Sakury i opanowanie Skorpiona :) Ale to tylko przemyślenia Miśki. Miśka ma dziwną wyobraźnie. Nie przejmuj się Miśką :P
Mam nadzieję, że nie wspomniałaś o Naruto i Kibie tak o. No jestem ciekawa jak masz zamiar namieszać w życiu naszej biednej Hinatce. Jestem pewna, że te dwa klauny będą miały coś z tym wspólnego.
Zastanawia mnie też o czym rozmawiał Itachi i Neji i dlaczego Hyuga zachował się tak dziwnie. Coś mi się zdaję, że postanowił wziąć sprawy w swoje ręce i może do końca słuchać rozkazów Kacpra? Ale to jedynie moje przypuszczenia.
Cóż zaczęłaś mi coraz bardziej mieszać w głowie. Zaczęłam się nawet zastanawiać nad tym, że to może Sasuke jest tym Aniołem stróżem... Ale to, że Kacper użył właśnie tych dwóch słów, dalej utwierdza mnie w przekonaniu, że to może być jednak Sakura... Ale aaaaa, dalej pisz szybko i nie każ mi zbyt długo czekać.
P.S. Czekam także na moją Skorupę ukochaną. Wiesz, masz już dość złej i wkurzającej Miśki, która ciągle ci o tym przypomina, ale tęsknię za Obito <3
P.S.2. Na bólu przeszłości pojawił się nowy rozdział więc serdecznie zapraszam :D
Życzę ci weny i dużo wolnego czasu abyś mogła napisać wiele rozdziałów ( najlepiej po jednym do każdego z opowiadań, na początek )
No nie ukrywam, że to byłoby fajne, zasiąść sobie przed kompem i naprodukować nowych rozdziałów do każdego opowiadania :D szkoda tylko, że to tak nie do końca działa :(
UsuńSakura i Sasori bardzo się różnią, ale mają jedną cechę wspólną. Są naprawdę dobrymi przyjaciółmi :) To co będzie z Sakurą mam już zaplanowane i raczej nie planuję tego zmieniać :D Możliwe, że to Ci się spodoba :D
Obito niedługo się pojawi. Zobaczymy tylko ile czasu zajmie mi napisanie rozdziału. zakładam, że w przyszłym tygodniu nie znajdę wystarczająco dużo czasu, dlatego wstawię coś nowego :)) wiem, że nikt tego nie chciał, ale zmuszać do czytania nie będę ;)
Dzięki za wszystkie życzenia. Wena i czas zawsze w cenie ;)
Dziękuję za komentarz :))
Ach! Kochanie! Właśnie doświadczyłam jak marne jest życie bez cudownej technologii! Więc przygotuj się na mega dlugi komentarz z trzech ostatnich rozdziałów. No to (tak, wiem. Nie zaczyna się zdań od no to...ale my się tym nie przejmujemy^^) zacznę od poświęcenia. Po przeczytaniu pierwszego rozdziału nie mogłam przełknąć pary Hinata i Gaara...nie wiem czemu (po prostu zawsze sobie Gaarę z kimś innym). Ale bardzo spodobało mi się ogólne uniwersum tego opowiadania i postać Asasina (nosz kurczę! Połączenie go z Hanabi jest naprawdę interesujące). A zachowanie Gaary można do woli analizować. Tak w sumie jakoś przekonałam się do tego opowiadania (ale to i tak przed wszystkim zasługa twego pytania. Uwielbiam je!). Zabawna była scena gdy Asasin przyszedł porozmawiać z Hanabi (tak w ogóle ciekawe będą starania młodej Hyuugi). Tylko u ciebie Gaara to taki dupek!! Jak w ogóle mógł coś takiego wymyślić!! Prawdziwy mężczyzna w życiu tak by nie postąpił, i w takim razie po co w ogóle się z nią żenił?! Grrr...ale koniec końców przekonałaś mnie do tego opowiadania.
UsuńW ogóle zauważyłam że tak właściwie przekonałaś mnie do paringów takich jak itahina, itasasu (gdzie w anime i mandze normalnie go nie trawię) i sasosaku (to samo co obok tylko z Sakurą, bo Sasoriego uwielbiam), co pokazuje jak bardzo niesamowita jesteś. Teraz komisarz do labiryntu. Hmmm...i tu jest tak trochę ciężko...szef ochrony zaczął mnie jeszcze bardziej intrygować. Mam kilka hipotez co do jego tożsamości, ale pewnie i tak okaże się że to ktoś zupełnie inny. Ale ciekawe jak będzie wyglądało kolejne jego wystąpienie. Cóż, wiem że u ciebie nie ma tak właściwie takiego oficjalnego paringu sasosaku, ale jak ja o nich czytałam to po prostu jak dla mnie do siebie pasowali, i tak było teraz (a jak pisałam wcześniej to nie znosiłam sasosaku). Kolejną kwestią jest to jak w sumie stara się o związek Hinaty i Itachiego (bardziej niż oni sami w tym momencie) i Shikamaru. Ale w tej kwestii jestem niezdecydowana, bo dla oryginalnego Shika nawet gdyby odkrył tożsamość Hinaty to byłoby zbyt kłopotliwe by komuś powiedzieć. Bardzo podobał mi się wątek karty Itachiego i Nejiego. Reakcja Itasia na nowinę że Hina i Neji są spokrewnieni będzie bezcenna i w ogóle nie mogę się soczewkach kolejnym rozmowy Hiny z Itasiem . I na koniec. Jak ja uwielbiam Hinate z pazurkami!! Mrrrau...
Życzę dużo czasu zdrowia i weny!
Ps. Kiedy można będzie spodziewać się kolejnego monsuna lub pośród gwiazd?
Ach! I zapomniałam...ta reakcja Nejiego...ciekawe co Itaś mu powiedział... Cóż...do kolejnego razu!!
Ja np. wiem, że nie zaczyna się zdania od "a więc". Lubię tak zaczynać, bo w jakimś sensie robię na złość swojej byłej polonistce, której nie lubię :D
Usuń"ale to i tak przed wszystkim zasługa twego pytania. Uwielbiam je!" jakie pytanie masz na myśli? Jeśli oczywiście można wiedzieć, bo mnie to bardzo ciekawi :D
Bo Gaara to Gaara :) Ma serce z lodu :)) W przyszłym rozdziale będzie trochę milszy ;)
No proszę :) Kolejna osoba której Sakura i Sasori do siebie pasują :D Kto wie, może coś w tym jest :)
Reakcja Itachiego będzie ciekawa w jakimś sensie :) ale nie jakaś spektakularna :) więcej szczegółów nie zdradzam, bo nie chcę spojlerować :D
Monsun prawdopodobnie będzie w piątek, a Pośród Gwiazd troszkę napisałam i stanęłam. Muszę sobie sama dać mentalnego kopa, aby zabrać się na poważnie za pisanie. W każdym razie w maju wstawię rozdział do tego opowiadania ;)
Ach, przepraszam miałam na myśli pisania. Też tak piszę na złość polonistce ^^ bardzo się cieszę ze wstawisz to opowiadanie.
OdpowiedzUsuńBlog świetny, rozwój akcji sprawia ze wyrywam sobie z głowy włosy myśląc nad dalsza częścią a z kolei budujące się napięcie wcale nie pomaga . pisz koniecznie dalej bo nie mogę się doczekać juz kolejnych rozdziałów i histori Hinaty
OdpowiedzUsuńPo za tym zapraszamy na mojego bloga który dopiero zaczyna funkcjonować http://napewnoumrzecie.blogspot.com
Mam nadzieję, że Cię nie urażę swoją wypowiedzą. Pozwolę sobie jednak na szczerość. Kiedy czytam komentarz od nowej osoby, a na dole widzę reklamę jej bloga, to nie wiem czy słowa są prawdziwe, czy mają mi schlebiać, abym chętniej zajrzała na bloga autorki wypowiedzi. Jeśli niedawno zaczęłaś swoją przygodę z pisaniem, to może nie natknęłaś się jeszcze na osoby reklamujące się właśnie w ten sposób. Dlatego szczerze powiedziawszy nie wiem co myśleć.
UsuńZakładając, że niepotrzebnie to w ogóle napisałam, chcę podziękować za komentarz i miłe słowa. Jeśli zachęciłam Cię do czytania moich wypocin, jest mi niezmiernie miło. Mam nadzieję, że nie wyrwiesz wszystkich włosów, a ja zaspokoję Twoją ciekawość.
Co do Twojego bloga, zapisuję go na listę "do przeczytania". Mam zaległości w kwestii nowych blogów. W pierwszej kolejności są te które czytam od jakiegoś czasu, a dopiero później te które chcę poznać. Zanim się wciągnę, czekam na kilka rozdziałów, aby sprawdzić czy autor pisze, czy "ściemnia" i kończy swoją pisarską zabawę po kilku wstawkach. W każdym razie wytrwałości.