Sama nie wiem kiedy zaczęłam
prowokować. Przykładałam większą wagę do strojów kąpielowych. Dziś ubrałam się
w czarny, idealnie dopasowany do ciała. Idąc do wody, nie śpieszyłam się.
Najpierw moczyłam jedynie nogi. Później weszłam głębiej. Aby nie doznać szoku
termicznego, powoli zanurzałam całe ciało we wodzie. Niby przypadkiem
odwróciłam się w stronę ratowników. Widziałam, że jestem obserwowana. Bury
pomachał mi ręką. Szczerzył się jak głupi do sera. Nie zareagowałam. Rudy
powiedział coś do kumpla, po czym złapał boję ratowniczą i poszedł przejść się
w przeciwną stronę niż ja byłam. Wyglądał jak jeden z bohaterów słonecznego
patrolu, gdy tak szedł. Chyba miał mi za złe, że dałam mu kosza. Nie mogę mieć
do niego za to pretensji. Liczyłam, że będzie mnie obserwował swoją lornetką, a
on wolał się przejść w drugą stronę. Nie wiedzieć czemu, to mnie troszkę zakuło.
Odwróciłam się, starając się wybić z głowy wszystko co wiązało się z
ratownikami z tej plaży.
Jak tylko zamoczyłam całe
ciało, zaczęłam pływać. Mistrzem nie jestem, ale radzę sobie. Możne nawet
popłynęłam nieco za daleko. Zrobiłam coś odważniejszego. Zanurkowałam i płynęłam
pod wodą tak długo, aż zabrakło mi powietrza. Robiłam tak kilka razy. Sama nie
wiem co mnie podkusiło na tak lekkomyślne zachowanie. Może w ten sposób
chciałam sprowokować Rudego, by zwrócił na mnie uwagę? Skończyło się tym, że
Bury podpłynął łódką, zabrał mnie na pokład i dał mi spory wykład. Moje
skrzydełka gwałtownie opadły. Przy brzegu czekał jego kumpel. Rudy pomagał
wciągnąć łódkę na plażę. Nic nie powiedział, ale minę miał niezadowoloną.
Odchodząc nie pohamowałam się.
- O co tyle krzyku? Przecież
się nie topiłam. - Musiałam coś powiedzieć. Nie było w mojej naturze okazywać
skruchę.
- Rudy to już chciał wzywać
karetkę. Miej na uwadze, że jest jeszcze młody, a przez ciebie prawie dostał
zawału serca.
Za ten tekst dostał w tył
głowy od wspomnianej osoby.
- Masz kartę pływacką? -
Padło pytanie od Rudego. Faktycznie był zły, ale czemu tak się tym przejął?
Nawet mnie nie zna, więc powinien mnie zlekceważyć.
- Chyba już ci udowodniłam,
że potrafię pływać. - Oburzyłam się jego pytaniem. Nie chciałam dać mu odczuć,
że troszkę żałuję swojego zachowania.
- Pokaż mi kartę, to
będziesz mogła pływać gdzie chcesz. Jeśli jej nie masz, to nie wolno ci być
poza bojami. Rozumiesz?
- Tak. - Odpowiedziałam, a w
zasadzie wysyczałam przez zęby.
- To dobrze. - Po tych
słowach po prostu odszedł. Poczułam po raz kolejny małe ukucie pod skórą, na
wysokości mostka.
- Jest zły, bo go
wystraszyłaś. - Spokojnym i przyciszonym tonem odezwał się Bury. - Pierwszy raz
widzę, aby tak się zachowywał w stosunku do dziewczyny. Naprawdę wpadłaś mu w
oko. Zamiast ciągle go olewać, mogłabyś dać mu chociaż jedną szansę.
- Jeszcze nie spotkałam
mężczyzny, który potrafiłby wykorzystać jakąkolwiek szansę.
- Bo nie poznałaś Rudego.
Bury musiał iść. Jego
koleżanka wzywała go, więc rozmowa się urwała. Posłusznie wróciłam na leżak.
Jak tylko wyschłam, wróciłam do hotelu. Sama siebie przyłapałam, że myślę o mężczyźnie
który się mną interesuje. Choć bałam się związków damsko-męskich, to nie
chciałam pozbywać się jego widoku z mojej głowy. On jest trochę, tak tyci-tyci przystojny,
nieśmiały i coś jeszcze w nim jest. Czy to dlatego kobiety do niego lgną?
Kolejnego dnia Rudy
przełamał mur jakim odgradzałam się od niego. Widziałam jak obserwował wodę.
Wziął telefon i coś powiedział. Później złapał za boję, ponownie spojrzał na
wodę. W pewnym momencie odłożył niechlujnie lornetkę, a sam zaczął biec wzdłuż
plaży. Poderwałam się z leżaka. Dopiero po chwili jakaś kobieta zaczęła
lamentować, że jej synek wypłynął za daleko. Wprowadziła tylko niepotrzebny
chaos. Mały chłopiec się wystraszył, chciał ustać na materacu, na którym
pływał, stracił równowagę i wpadł do wody. Podeszłam bliżej brzegu, tak jak
inni. Widziałam jak się topi. Rudy zanim dopłynął, małego już nie było.
Złapałam się za serce. Pierwszy raz widziałam akcję ratunkową. W filmie taka
scena cię nie rusza, ale na żywo czułam strach o tego małego. Rudy nurkował, aż
wypłynął z chłopcem. Szybko oboje znaleźli się na takiej głębokości, że
ratownik mógł wziąć dziecko na ręce. Bury zrobił im przejście. W drodze Rudy
kazał wzywać pogotowie. Widziałam jak kładzie chłopca na piasku. Sprawdził, że
nie oddycha i serce nie bije. Widziałam jak walczył o życie dziecka. Nie
poddawał się i powtarzał do niego, że ma zacząć oddychać. Chyba nie było osoby,
która nie odetchnęła z ulgą, jak ratowany powrócił do żywych. Rudy przekręcił
go, by mógł wykrztusić wodę. Słychać było karetkę. Nie wiem skąd ten ratownik
miał w sobie tyle siły. Wstał, wziął chłopca na ręce i podbiegł do karetki.
Wszystko zdawało się, że trwało chwilę. Gdy Rudy wracał przeszedł koło mnie.
Oboje patrzyliśmy na siebie, ale żadne z nas nic nie powiedziało. Nie mogłam o
tym zapomnieć. Mężczyźni jakich poznałam nie byli tacy. Żaden z nich nie
zaangażowałby się w ratowanie życia innego człowieka tak jak Rudy. Po tym czego
byłam świadkiem, postanowiłam dać mu szansę, na przekonanie mnie do siebie. Przed
powrotem do hotelu, podeszłam do budki ratowników. Nie miałam odwagi podejść
wystarczająco blisko.
- Hej! Ty do mnie? - Koło
mnie pojawił się natrętny chłopak.
- Nie, ja do... - Swój wzrok
skierowałam na jego kolegę, który stał tyłem.
- Rudy, panienka do ciebie!
- Uśmiechnął się i poszedł go zmienić.
Wyraz twarzy mojego
adoratora był obłędny. Podchodził powoli, jakby nie dowierzał czy to nie jest
jakiś żart. Zrobił minę pytającą, a ja pokiwałam, by potwierdzić, że chodzi mi
o niego. Gdy stanął przede mną, poczułam się okrutnie niekomfortowo. Chyba już
wiem dlaczego on wyłamywał palce.
- Coś się stało? - Zapytał
niepewnie.
- Jutro chciałabym zwiedzić
okolicę. Nie mam żadnego przewodnika, więc jeśli byś chciał coś mi pokazać, to
będę o dziesiątej pod hotelem La Brava.
Na początku był szok. Jego
zaskoczyło, że sama proponuję mu wspólne wyjście, a mnie że dałam radę to
powiedzieć i brzmiało to normalnie. Jego uśmiech był ciepły i szczery.
- Jasne. - Odpowiedział
zadowolony.
- To do jutra. - Odwróciłam
się. Chciałam jak najszybciej odejść, by nie widział mojej reakcji i tego, że
się cieszę.
- Poczekaj! - Zabiegł mi
drogę. - Ja jutro pracuję, ale mam wolne po jutrze. Moglibyśmy przełożyć
zwiedzanie o jeden dzień?
- Trudno, najwyżej będę
zwiedzać sama. - Moja mina i słowa dawały do zrozumienia, że nic z tego. - Ja
muszę już wracać do hotelu. Miłego wieczoru. - Nie mogłam się zgodzić na zmianę
terminu, bo to by oznaczało, że mi zależy. No i ten cały Bury twierdził, że mam
dać jedną szansę jego koledze. To daję, a to jak z tego wybrnie to jego sprawa.
- Dziękuję, tobie również
tego życzę. Do jutra.
Gdy tak się ze mną żegnał to
nie byłam pewna czy będzie czy też nie. Niech kombinuje, ale czy mu się to uda?
* * * * *
Skorupa w przyszłym tygodniu. Mam teraz ciężki czas i nie dam rady przyspieszyć, choćbym bardzo chciała. Zdradzę, że będzie tak dużo tekstu, że raczę sobie przygotować kawę przed czytaniem, aby nie zasnąć :D Ja ostatnio jestem cały czas senna i mogłabym chyba zasnąć na stojąco, więc kiedy wieczorem zabieram się za pisanie, to zasypiam zanim przypomnę sobie co ostatnio napisałam :D
Czy mówiłam już jak bardzo nie lubię tej dziewuchy ? Ghhh normalnie szlak mnie trafia jak czytam te jej teksty. Rozpieszczona córunia tatunia która nie wiem co to praca. Eh rozdział fajny bo pokazał fajną stronę Rudego, którego bardzo lubię :) I nie rozumiem dlaczego w ogóle się nią interesuje, na pewno stać go na lepszą !
OdpowiedzUsuńCóż dobrze słyszeć, że następna Skorupa. Już nie mogę się doczekać. Ale najważniejsze, to odpoczywaj i nie zmuszaj się do niczego. Doskonale rozumiem jak się czujesz. Też mam kupe roboty i z trudnością próbuje coś naskrobać.
Życzę weny i dużo odpoczynku
P.S Cóż niestety lekarz zabronił mi pić kawę ( płaczę każdego dnia jak wstaję :( ) ale z chęcią poświecę chwilę na Skorupę.
Miśka
No i znowu rozgniewałam Miśkę :)) Ja lubię charakter mojej bohaterki. Może dlatego, że lepiej ją znam i rozumiem :)
UsuńRudego nie da się nie lubić, przynajmniej póki co :D choć mogą oczywiście być osoby, które się ze mną nie zgodzą :D
Ja też się już nie mogę doczekać, kiedy w końcu rozdział do Skorupy uznam za kompletny i będę mogła opublikować. Myślę, że kolejny będzie mi łatwiej pisać, choć gdy zasiądę, nie wykluczone, że zmienię zdanie :D
Ja też nie bardzo mogę teraz pić kawę. Mam jednak dużo więcej zakazów żywieniowych, nad którymi ubolewam ;)
Dzięki za komentarz :)
Bardzo fajne opowiadanko.
OdpowiedzUsuńOstatnio jakoś kiedy się za nie zabierałam za każdym razem ktoś mi przerywał. Ale w końcu się udało i muszę stwierdzić, że na razie jest świetnie. Czyta się lekko i szybko a bohaterowie mają ciekawe charaktery. Chociaż nie powiem. Bohaterka wkurza pod jednym względem. Sama nie wie czego chce. Poza tym wydaje się w porządku.
Rudy i Bury zyskali od razu moją sympatie (ciekawa jestem na jak długo). Rudy za to jak się zachował (kiedy ściągnął z bohaterki Burego i kiedy uratował chłopca), a Bury po prostu za sposòb bycia.
Już teraz mogę ci powiedzieć, że mimo tego, że to dopiero początek to już wiem, że lubię to opowiadanko (chociażby dla samych postaci).
Czekam na kolejne notki, życzę chwili czasu dla siebie, bo chyba by Ci się czasami przydała, no i oczywiście jak najwięcej weny ;)
To opowiadanie chyba nie ma zbyt wielu sympatyków, dlatego cieszę się niezmiernie, ze chociaż ktoś podziela moje zdanie co do niego.
UsuńTo nie tak, że główna bohaterka nie wie czego chce. Ona znalazła się w nowej sytuacji i jest nieco skołowana. Jej bariera przed innymi ludźmi nieco się łamie, bo po pierwsze, to są wakacje i nie będzie miała doczynienia z tymi osobami później, a po drugie, to ktoś zwrócił na nią uwagę nie wiedząc kim ona jest. No ale o tym później. Chyba.
Nie wiem czy dalej publikować to opowiadanie, czy dać sobie spokój. Pewnie wstawię jeszcze ze dwa rozdziały, a później się zobaczy ;)
Dzięki za życzenia i komentarz ;)
Błagam publikuj dalej. Ja ładnie plosić (mina kota w butach).
Usuńhehe :) no dobra :) jeszcze coś tu dodam, zanim spiszę to opowiadanie na straty :)
UsuńJeeeej :D
UsuńSłodko. Chociaż z drugiej strony, taka jego praca, że ma ratować. Miałam kolegę, który był ratownikiem, mówił, że rzucenie się do wody do tonącego to absolutny odruch. Nie myśli się wówczas, tylko ratuje.Ale w sumie bohaterka miała prawo nie wiedzieć. No miło, że dała mu szansę. A randka była miła i udana. Jak się czytało o noszeniu na barana i tym plastrze to widziałam oczami wyobraźni romantyczną scenę niczym z komedii romantycznej. Rozegrałabym to deko inaczej, ale się nie wcinam. Ciekawe co będzie dalej. Chociaż wydaje mi się, że bohaterka się trochę miota. Chce i nie chce i boi się, troszeczkę wychodzi jej to chaotycznie. Ale trzyma się dziewczyna ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam oraz weny i to bardzo dużo.
To fakt, że to w zasadzie był jego obowiązek. No ale robi wrażenie takie postępowanie na laikach :D
UsuńO tak! Chaos to w tej chwili drugie imię bohaterki. Może trochę ułoży się jej w głowie z czasem :D
Dzięki za komentarz :)