"- Dzień dobry, Uchiha Obito." Po chwili
radości uderzyła w niego rzeczywistość. Zapanował nad mimiką twarzy. Odwrócił
się do kuzyna i przemówił rzeczowo.
- Zamień się na miejsca.
- Bo? - Itachi spojrzał na przyjaciela karcącym
wzrokiem.
- Chcę siedzieć bliżej owoców. - Pretekst wymyślił na
szybko, dostrzegając kątem oka dorodnego arbuza.
- Przestawię tacę z owocami bliżej ciebie.
- Zamień się. - Tym razem starszy Uchiha warknął na
młodszego.
Nim prezes zdążył odpowiedzieć, krzesło Hinaty zaszurało,
a ona sama odeszła od stolika.
- Jesteś z siebie zadowolony? - Drwiącym głosem
odezwał się Itachi.
- Będę jak się zamienisz na miejsca. Wstawaj młody!
- Zrobię to, jeśli mi wytłumaczysz co zaszło między
tobą a Hinatą. Tylko nie myśl, że łyknę jakąś wymówkę o nieudanym projekcie.
- Wielkie halo o krzesło. - Oburzył się Obito. -
Jakbym wiedział, że taki będziesz, to bym kazał cię nie zapraszać. - Burknął na
młodszego, a wzrokiem przebiegł po sali.
Pomimo trzydziestki na karku siedział z miną małego,
obrażonego chłopca. Swój wzrok skupił na płomieniu świecy w pobliskim stroiku.
Wiedział, że nie robi dobrze. Czuł to całym sobą, ale mimo tej świadomości nie
potrafił przełamać się i postąpić właściwie. Byłoby mu łatwiej, gdyby nie
wiedział o uczuciach Hinaty. Choć w dalszym ciągu zastanawiał się czy czasem
się nie przesłyszał, to jego podświadomość włączyła alarm, a reakcje obronne
się uaktywniły. Teraz najważniejsze było, aby zniechęcić Hyugę do jego osoby i
nie pozwolić sobie na nic, co zachwiałoby jego postanowieniem. To mogło być
trudne, bo Hyuga nie tylko zajmowała miejsce koło niego, to jeszcze zbyt dobrze
wyglądała. Nie zdążył się co prawda przyjrzeć, ale czarne oczy zarejestrowały
kuszący dekolt odsłaniający odrobinę przerwy między piersiami. Obito pomimo
niechęci do kobiet, nie był nieczuły na ich piękno. Patrząc na kuszące kształty
przez materiał, wyobrażał sobie jak wyglądają piersi Małej. Wszystko przez to,
że ściągnął jej koszulkę podczas ich pocałunku. Od tamtej pory ciężko mu
wymazać z pamięci jej piersi, osłonięte jedynie cienkim i lekko prześwitującym
skrawkiem materiału. Skarcił samego siebie za to, że powraca do tych wspomnień,
zamiast raz na zawsze się ich pozbyć. Widocznie starość odciskała na nim swoje
piętno. Tak to sobie tłumaczył.
Itachi popatrzył z politowaniem na nadąsanego kuzyna.
Za długo go znał, aby nie mieć już trafnych podejrzeń co do tych dwojga.
Właściwie można by było powiedzieć, że obce były mu jedynie szczegóły, a cały
zarys sytuacji już dawno sobie wydedukował. Bez względu na konsekwencje,
postanowił wziąć sprawy w swoje ręce.
- Zamierzam poprosić Hinatę do tańca. - Prezes rzucił
mimo chodem przed siebie. Śledził kątem oka czy Obito reaguje w jakiś sposób.
Odwrócił się powoli do starszego Uchihy i obdarzył go leniwym spojrzeniem. -
Będzie ci to przeszkadzało?
- Mi? - Obito jedynie wzruszył ramionami. - Rób co
chcesz, to nie moja sprawa.
- Pytam na wszelki wypadek. Wiem, że troszczysz się o
swoich pracowników, więc nie miałem pewności, czy nie będziesz miał obiekcji.
- Ona już dla mnie nie pracuje. - Burknął, po czym
dopił końcówkę soku.
Rozmowę przerwała kelnerka, stawiając na ich talerzach
gorący rosół. Zaczęli jeść, starając się lekceważyć brak Hinaty. Dobre
wychowanie podpowiadało każdemu z nich, aby pójść poszukać dziewczynę. Żaden
się nie ruszył, powołując się na inny powód. Itachi siedział twardo na stołku,
aby kuzyn nie zajął jego miejsca. Obito, bo nie wiedziałby co ma powiedzieć
Hyudze, aby jeszcze bardziej nie pogorszyć sytuacji.
Obiad zjedli z milczeniu. Nie padło już żadne zdanie.
Na miejscu małej, rozkosznej osóbki nikt się nie pojawił. Dziewczyna spacerowa
po dworze. Nie uciekła płakać do łazienki. Już wystarczająco dużo łez wylała z
siebie za sprawą swojego szefa. Była pewna, że on nie jest nią zainteresowany.
Świadczył o tym fakt, że przez miesiąc nawet nie próbował się z nią
skontaktować.
Po posiłku wodzirej zaprosił wszystkich gości na
środek sali, aby ustawili się w wielkie koło. W samym centrum nowożeńcy
przygotowywali się do Pierwszego Tańca. Moment ten bawił Obito. Patrząc na
przestraszony wyraz twarzy Minoru, był pewien, że chłopak nie należy do
najlepszych tancerzy. Miał rację. Jak tylko pierwsze dźwięki zabrzmiały,
przekonał się, że do jego asystenta na parkiecie pasuje zwrot
"drewno". Junko radziła sobie całkiem nieźle, ale jej mąż
zdecydowanie powinien się troszkę rozluźnić. Mino widocznej niedoskonałości w
ruchach młodych, oklaski rozeszły się po sali, gdy tylko melodia ucichła, a
Minoru ucałował dłoń żony. Wodzirej zaprosił gości do tańca. Do Hinaty podążał
starszy mężczyzna, który prawie ślinił się na jej widok jak pies obserwujący
kawałek apetycznego mięsa w dłoni pana podczas karmienia. Itachi ubiegł owego
absztyfikanta. Jedną ręką pochwycił dłoń dziewczyny, a drugą ujął ją w pasie i
odciągnął na środek sali. Uśmiechnęła się do niego w podziękowaniu. Jego
obecność zawsze dobrze się jej kojarzyła. On nigdy nie powiedział, ani nie
zrobił nic, co by ją zraniło. Czasami odnosiła wrażenie, że wie o niej
wszystko, mimo, że tak mało mu mówiła. Bała się, że zapyta ją o Obito, ale
Uchiha jedynie zażartował, że może powinni ustalić znak, który oznaczałby, że
wołają o pomoc w celu wybawienia z tańca, od osoby depczącej po palcach. Hyuga
zrozumiała ukryty sens w wypowiedzi prezesa. Wcale nie chodziło mu o tych co depczą,
a o nachalne osoby. Rozejrzała się i dostrzegła wściekłe spojrzenia innych
kobiet. Czując złość, jaką obdarowywały ją zazdrosne dziewczęta, straciła
poczucie rytmu, jej nogi się poplątały, a ona zapewne by upadła, gdyby nie
silne dłonie partnera.
- Wszystko w porządku? - Itachi zapytał z troską w
głosie.
- Tak. Przepraszam, ja... - Urwała nie wiedząc jak się
wytłumaczyć.
- Co powiesz na wspólne wzniesienie toastu za młodych?
- Zapytał, zmieniając temat.
- Chętnie. - To już drugi raz dzisiejszego dnia, gdy
uśmiechnęła się do niego w podziękowaniu.
- Jest tylko jedno ale. - Widząc jej pytający wzrok,
postanowił kontynuować. - Najpierw powinnaś coś zjeść.
- Masz rację. - Picie na pusty żołądek nie mogło się
dobrze skończyć, a ona od rana nic nie jadła. Stresowała się tym, że ma spotkać
się z Obito do tego stopnia, że dała radę zjeść jedynie od niechcenia jednego
batonika.
- No i mam nadzieję, że później dasz się zaprosić do
tańca.
Potwierdziła ruchem głowy. Oboje nie widzieli, że ich
poczynania są bacznie śledzone przez wiele par oczu. Czarne tęczówki niby od
niechcenia spoglądały w stronę kuzyna i byłej pracownicy. Obito prychnął pod
nosem.
- I to miałoby mi przeszkadzać? - Burknął cicho sam do
siebie.
Itachi w elegancki sposób pomógł usiąść Hinacie na
swoim miejscu. Nie miał pewności, ale czuł, że jeśli porwie Hinatę do
pierwszego tańca, po tym jak jawnie zadeklaruje chęć zabawy z nią, to kuzyn nie
będzie chciał dalej zająć jego miejsca. Fakt, że Obito pozostał na swoim
krześle, potwierdzał, że prezes ponownie miał rację. Przypomniał mu się tekst,
który wypowiedział do niego Shisui. "Hinata jest zwykłym pionkiem po
czterech ruchach do przodu." Wygląda na to, że Hyuga jakiś czas temu
wykonała kolejny krok w przód. Przed nią pozostało ostatnie pole. Tylko to
miejsce jest jeszcze zajęte przez starą królową. Dlatego ostatni krok jest
najtrudniejszy. Przez lata żaden zwykły pionek nie dotarł tak daleko. To była
szansa dla więcej niż dwóch osób. Itachi to wiedział i planował wykorzystać
teraz, kiedy mógł nadzorować wszystko niepostrzeżenie. W końcu był to winien
szczególnie jednej osobie.
Prezes rozlał w kieliszki wódkę. Hinata nałożyła sobie
na talerz potrawkę. Obaj Uchiha odczekali, aż dziewczyna zjadła. Wznieśli toast
za młodych i już po chwili poczuli ognisty napój w swoich gardłach. Obito
uśmiechnął się pod nosem, widząc kwaśną minę byłej pracownicy. Było widać, że
nie jest zwyczajna pić. Z trudem powstrzymał się od złośliwego komentarza.
Przy stoliku Obito pojawił się każdy z jego
pracowników, który przybył na wesele. O ile picie z szefem zdarzało się od
czasu do czas, to z prezesem niektórzy mieli okazję pierwszy raz. Chwilę
rozmawiali, a na koniec chłopcy zabierali Hinatę na parkiet. Dziewczyna
niejednokrotnie usłyszała, że żałują iż odeszła i brakuje im jej. Tylko Obito
nie wykazał jakiegokolwiek zainteresowania jej powrotem. Siedział cicho, gdy
Sho proponował Małej powrót do mostowców.
Na parkiecie dość często gościł Itachi z Hinatą.
Podłapali wspólny rytm, dzięki czemu oboje odczuwali przyjemność z tańca.
Starszy Uchiha obserwował ową dwójkę, udając, że tak naprawdę niewiele go to
interesuje. Jakiś czas temu wybiła dwudziesta pierwsza, a on jeszcze ani razu
nie zdecydował się dołączyć do bawiących się na parkiecie. Lakonicznie oparł
łokieć na stoliku, a brodę na dłoni. Hinata uśmiechała się do Itachiego, a on
do niej. Widział jej zaróżowione policzki. Ponownie była słodką, rozkoszną
osóbką, na którą lubił patrzeć. Tylko tym razem, to nie za jego sprawą, tylko
jego kuzyna. Czuł coś na kształt zawodu i rozczarowania.
- Wcale mi to nie przeszkadza. - Wypowiedział to tak,
jakby chciał przekonać wszystkich, łącznie z samym sobą.
W ciele starszego Uchihy było już wystarczająco dużo
alkoholu, aby jego język stał się bardziej swobodny. Orkiestra zaprosiła gości
na przerwę. Itachi pomógł Hinacie usiąść. Ona oddychała dużo ciężej, próbując
złapać oddech po wygibasach na parkiecie. Kilka ostatnich piosenek narzucało
dość szybkie tempo, przez co nawet na czole Uchihy powstały małe kropelki potu.
Złapała oddech i upiła kilka łyków wody, kiedy usłyszała głos ze swojej prawej
strony.
- Dobrze się bawisz? - Obito spojrzał na nią ze swoim
głupkowatym uśmieszkiem.
- Tak. - Odpowiedziała, ciesząc się, że w końcu
odezwał się do niej w miarę normalnie. Może gdyby nie wypiła wcześniej kilku
kieliszków alkoholu, to byłaby gotowa na to co się szykowało.
- No widzisz. Itachi to jest Uchiha, którym powinnaś
się zainteresować od samego początku. Teraz masz go właściwie na widelcu.
Mina jej zrzedła. Gdyby miała więcej odwagi, to może
powiedziałabym co myśli o tym pomyśle. Jej ręka wykonała jednak ruch za nią.
Resztę wody ze szklanki wylała na spodnie byłego szefa. Nie mówiąc nic, wstała
i szybkim krokiem opuściła salę. Ze spuszczoną głową udała się w odległe
miejsce pięknego krajobrazu wokół hotelu. Tym razem nie wytrzymała. Łzy
pociekły po rozgrzanych policzkach. Gdyby to było takie proste. Gdyby po prostu
mogła rozkazać sercu, aby przestało kochać, to bez wątpienia tak by uczyniła.
Ale ono żyło własnym życiem i nieustannie pałało miłością do największego
ignoranta z nazwiskiem Uchiha, jakiego dane było jej poznać. Kiedy przyznała
się Naruto do swoich uczuć, on potraktował ją dziesięć razy lepiej niż Obito.
Nie unikał, ani nie obrażał. Zaoferował jej przyjaźń i zapewnił, że pomimo iż
nie może odwzajemnić jej uczuć, to gdyby kiedykolwiek potrzebowała pomocy, albo
chciała porozmawiać, to może do niego przyjść. Zdziwiła się, że był poważny i
zachował się tak dorośle, mimo swojej roztrzepanej natury. Obito był osiem lat
starszy, a ona dostrzegała w jego zachowaniu rozpieszczonego dzieciaka, który
myśli, że wszystko mu wolno i każda zniewaga ujdzie mu płazem, bo ma bogatego
ojca. Jak nigdy wcześniej, chciałaby o nim zapomnieć. Wymazać z głowy i uciec
najdalej jak się by tylko dało.
- Zastanawiam się kiedy zmieniłeś się w takiego
kretyna. - Itachi ponownie zwrócił się karcącym spojrzeniem do starszego
kuzyna. Nie wiedział, co takiego on powiedział do Hyugi, ale był pewny, że nie
zachowałaby się w ten sposób bez przyczyny. Powód wyjścia Hinaty siedział po
lewej stronie Itachiego, z mokrymi portkami w kroku i na udach.
- To aż niemożliwe, że nasz rodzinny geniusz przegapił
tak istotny fakt. - Zakpił z niego Obito. - Gdyby ci to umknęło, to przypomnę,
że to ja dzierżę tytuł rodzinnego błazna, panie idealny.
- Dla twojej wiadomości, ten tytuł odebrał ci Shisui.
Ty stałeś się zrzędliwym samotnikiem, który w każdej kobiecie widzi zagrożenie,
więc najlepiej je obrażać, aby same trzymały się z daleka od ciebie.
- Te które mają choć odrobinę rozumu, wiedzą że mają
się trzymać na dystans od kogoś takiego jak ja. - Prychnął Obito.
- Ty się jej boisz. - Mostowiec zlekceważył słowa
prezesa. - Boisz się jej i tego, że może podważyć twoje postanowienie co do
odcięcia się od wszelkich uniesień i uczuć.
- Nie bądź śmieszny! - Ponownie prychnął Obito. - Nie
mam powodu, aby się jej bać.
- Czyżby? - Kącik ust prezesa się uniósł. - To
dlaczego tak łatwo pozwoliłeś jej odejść? Unikasz jej jak ognia, a gdy uśmiecha
się do innych, wykrzywiasz usta w grymasie. Śledzisz ją wzrokiem, kiedy tańczy.
Mam wymieniać dalej?
- Idę wysuszyć ptaszka, zanim zacznie mnie korcić, aby
ci przywalić. - Podniósł się, ale spojrzał jeszcze na mężczyznę w kitce. -
Instynkt cię ostatnio zawodzi. Wszystko co próbujesz mi wmówić, jest wyssane z
palca.
Odszedł, pod nosem fukając przekleństwa. Sam nie
zdawał sobie sprawy z tego co powiedział Itachi. Jak na złość, mogło się
okazać, że było trochę prawdy w jego słowach. Bał się jej i tego, co mógłby
zrobić, gdyby ponownie dał się ponieść. Dlatego postanowił pić ostrożnie i
zrazić do siebie Małą. Powiadają, że od miłości do nienawiści jest krótka
droga. Chciał, aby go znienawidziła. To lepsze niż kochanie bez wzajemności, bo
on nie mógł jej pokochać. Podchodząc do łazienki wyciągnął portfel. Obiecał dać
po stówie dwójce nastolatków, pod warunkiem, że nie wpuszczą nikogo do łazienki
w tym czasie, kiedy on tam będzie. Zamachał banknotami przed ich twarzami.
Chłopcy zastawili drzwi i dali mu odrobinę prywatności. Ściągnął spodnie i
podstawił pod suszarkę do rąk. Gaci nie zdecydował się zdjąć. Aż tak nie ufał
dwójce nastolatków. Przetarł jedynie ręcznikiem papierowym wilgotną bieliznę.
To miejsce musiało wyschnąć samo. Całe szczęście nie było aż tak źle. Po
wszystkim wyszedł zaczerpnąć świeżego powietrza. Na dworze nie gościł jeszcze
mrok. Letnia pora powodowała, że słońce dopiero niedawno zaszło za horyzontem,
a wokół panowała szarówka. Odszedł kawałek dalej, bo przy wyjściu stało zbyt
dużo osób. Wtedy ją zobaczył. Kucała przy stawie. Palcami wodziła po tafli
wody. Drugą dłonią otarła policzek. Płakała przez niego. Znowu.
- Przepraszam. - Szepnął na tyle cicho, że nawet wiatr
nie doniósłby tych słów do ucha Hinaty.
Wiedział co powinien uczynić, ale zrobił coś z goła
odwrotnego. Obrócił się i odszedł w przeciwnym kierunku.
Hinata zasiedziała się na dworze. Później udała się do
swojego pokoju. Poprawiła makijaż, a właściwie wykonała go od początku. Chwilę
wahała się, czy wrócić na przyjęcie weselne. Wyszła na balkon, aby ponownie
zaczerpnąć letniego, ciepłego powietrza. Spoglądała w niebo. Gdy ujrzała
spadającą gwiazdę, wypowiedziała życzenie.
- Chcę o nim zapomnieć.
Miała dość zachowania Uchihy i swojej słabości do
niego. Chciała to zakończyć. Patrząc na błyszczące punkciki na niebie, podjęła
decyzję dotyczącą jej przyszłego życia. Postanowiła kuć żelazo póki gorące.
Wyszła z pokoju, po czym udała się na salę. Podeszła do stolika, gdzie obaj
Uchiha siedzieli w milczeniu.
- Itachi, możemy porozmawiać? - Wypowiedziała
stanowczo, póki miała w sobie wystarczająco dużo determinacji i pewności
siebie.
- Tak. - Odpowiedział jej ciepło i już chciał wstać,
kiedy odezwał się drugi z nich.
- No, no. Jak chcecie to ja mogę się ulotnić i
zostawić was samych. - Obito zakpił z wielkim, sztucznym uśmiechem. - Jakby co,
to mogę dziś nocować w aucie i odstąpić wam pokój.
Hinata spojrzała w oczy byłego szefa, ale nie poczuła
już nic, za to on dostrzegł w księżycowych źrenicach żal i złość. To go
przygasiło. Przesadził i dopiero teraz zdał sobie sprawę z tego, jak blisko znajduje
się granicy nienawiści.
- To nie będzie konieczne. - Usiadła na swoim krześle,
nalała sobie kieliszek wina i wypiła wszystko na raz. Po tym odwróciła się w
stronę Itachiego i przemówiła. - W poniedziałek przyjdę do ciebie z
wymówieniem. Liczę, że dotrzymasz umowy i pozwolisz mi odejść bez okresu
wypowiedzenia.
- Jeśli tego będziesz chciała. - Odpowiedział prezes
spokojnie.
- Tak. Tym razem chcę odejść ostatecznie.
- Uszanuję każdą twoją decyzję.
- Dziękuję. - Odszepnęła, oddychając u ulgą.
- Masz już jakiś pomysł co dalej? - Itachi zachowywał
stoicki spokój.
- Skorzystam z propozycji kuzyna i pojadę, a w
zasadzie polecę do niego.
- Daleko? Jeśli oczywiście można zapytać.
- Do Stanów.
Obito siedział milcząc. Dostał to co chciał. Hyuga
miała zniknąć z jego życia, ale dlaczego nie czuł radości?
Cała trójka zamilkła. Hinata nie zatańczyła już z
Itachim. Ekspresowo opróżniła butelkę wina, po czym wzięła się za następną. Ani
razu nie spojrzała na Obito. Kompletnie zlekceważyła jego obecność, co on
odczuł o wiele gorzej niż mógłby przypuszczać. Wtedy też zrozumiał, że
traktowanie go, jakby nie istniał, nie podobało mu się. Z tego powodu, tort
weselny, choć smaczny, z trudem przechodził mu przez gardło. Mógłby dogryźć
Małej, aby za dużo nie jadła, bo się roztyje. Jednak ona zakończyła już po
pierwszym kęsie.
O dwunastej rozpoczęły się oczepiny. Pierwsze zadanie
jakie dostali Minoru z Junko, polegało na sprawdzeniu ich zgodności. Każdy
trzymał swojego buta w jednej dłoni, a w drugiej obuwie od swojego partnera. Wodzirej
zadawał pytania, a Młodzi w odpowiedzi podnosili własność osoby, która według
nich była odpowiedzią na pytanie. Ponieważ siedzieli do siebie tyłem, nie
wiedzieli jak odpowiada druga osoba. Co i rusz wybuchały śmiechy gości, widząc
niezgodność w kolorystyce podnoszonego obuwia. Po zabawie, przyszedł czas na
wybranie nowej Młodej Pary. Junko usiadła na krześle postawionym na środku
sali. Jej siostra odpięła jej welon i podała. Wodzirej zaczął zapraszać
wszystkie panny na środek sali.
- No dalej, ruszaj! - Obito prawie, że rozkazał
Hinacie.
- Ja? - Zapytała niepewnie, czując, że wcale nie chce
wstawać się z miejsca.
- Jesteś panną, a jak złapiesz welon, to kolejne
wesele twoje. - Dziwaczny uśmiech gościł na ustach Obito. Ciężko było odgadnąć
co mu się kryło pod czaszką.
- Nie wierzę w takie rzeczy. - Odpowiedziała pewnie i
odwróciła się od niego.
- A powinnaś. Może twój los by się odmienił. Kto wie
ilu facetów stoczyłoby walkę o krawat, wiedząc, że to ty jesteś nagrodą. -
Dostrzegł na jej policzkach lekkie zaróżowienie.
Kiedy wodzirej ponownie zapytał gdzie są jeszcze panny
do wzięcia, Obito zamachał i wskazał dłonią na swoją koleżankę. Hinata została
wyciągnięta z imienia do kółeczka. To Minoru podpowiedział mężczyźnie stojącemu
przy mikrofonie, jak na imię ma owa niewiasta. Kółko składające się w wielu
dziewcząt, otoczyło Junko. Pannie Młodej zawiązano oczy. Orkiestra zagrała, a
dziewczęta ruszyły. Chwilę trwało, zanim melodia ucichła. Welon zdawał się znać
osobę, do której podążał. Prawie, że idealnie wpadł w dłonie zaskoczonej,
nieśmiałej panny, która ani trochę nie zakładała, że tak to się skończy.
Żałowała, że w ogóle znalazła się w tak kłopotliwej sytuacji. Junko podeszła
zadowolona do siostry i pociągnęła ją za sobą na krzesełko. Wpięła świadkowej welon
we włosy, a wtedy wodzirej przeprowadził krótką rozmowę z dziewczyną wytypowaną
na nową Pannę Młodą.
Hinata wróciła do stolika ze spokojnym sercem. Nie
zazdrościła Andy, bo tak miała na imię siostra Junko. Właściwie to odetchnęła z
ulgą.
- No to musisz jeszcze poczekać na męża i odwiedzić
kilka innych wesel. - Obito ponownie postanowił jej dogryźć. W ten sposób
chociaż z nim rozmawiała i nie lekceważyła jego obecności.
- Skoro to takie proste, to może sam złapiesz krawat.
W końcu jesteś sporo starszy ode mnie i jak widać sam również nie masz
szczęścia w polowaniu na żonę.
Uchiha przybrał kamienną twarz, a Itachi prawie, że
parsknął napojem, który właśnie pił.
- Gdybym chciał złapać to dziadostwo, to na pewno bym
to zrobił. Jestem wystarczająco sprytny i szybki mino wieku. - Odpowiedział, a
w zasadzie wysyczał do niej.
- No to proszę. Masz okazję to udowodnić, tylko potem
mi nie mów, że ktoś okazał się sprytniejszy od ciebie. - Spora ilość wina we
krwi, mieszającego się z wódką, którą wypiła wcześniej, dodała jej odwagi i
zaostrzyła język.
- Tak? To udowodnię ci, że mam rację. - Obito wstał
zaraz po tym, jak wodzirej wezwał kawalerów. - Młody, ty idziesz ze mną! -
Odpowiedział władczym tonem w kierunku Itachiego.
Uśmiechnięty, a w zasadzie rozbawiony, prezes, powstał
i skierował się za kuzynem. Skoro mostowiec zadeklarował się, że wygra zmagania
o krawat, to chciał zobaczyć z bliska, jak walczy o owy przedmiot i jego minę,
kiedy zda sobie sprawę z tego co właśnie zrobił.
Hinata spoglądała z uwagą na to co działo się na
środku sali. Minoru już trzymał element swojej garderoby. Panów było
zdecydowanie mniej, niż panienek. Nie wyglądali też na takich, którym
zależałoby na wygranej. Tylko Obito podwinął odrobinę rękawy swojej koszuli.
Zrobił też na tyle poważną minę, że wyglądał tak, jakby rzucał im wszystkim
wyzwanie. Hyuga spojrzała na zawstydzoną Andy. Dopiero teraz uświadomiła sobie,
z czym wiąże się wygrana. Będzie z nią tańczył, a później możliwe, że ją
pocałuje. Gdyby to zrobił, na jej oczach, to serce ostatecznie by jej pękło.
Zacisnęła kciuki, licząc, że Uchiha nie stanie koło Andy. Błagała, aby on nie
wygrał. Melodia ucichła, a ona jak w zwolnionym tempie widziała mały, srebrny
krawacik lecący wprost na Obito. Nawet nie musiał się starać i rozpychać łokciami.
Wystarczyło, aby wyciągnął dłoń. Serce jej zamarło i wtedy stało się coś, czego
nikt by nie przewidział, słysząc słowa mostowca chwilę wcześniej. Obito
szarpnął Itachiego na swoje miejsce. Prezes firmy budowlanej odruchowo
wyciągnął dłoń i to on złapał materiałowy element.
- Gratuluję! - Obito klepnął kuzyna w plecy i odszedł
na swoje miejsce, pozostawiając długowłosego bruneta z tym co mu zgotował.
Hinata nie odezwała się ani słowem. Obito również
milczał. Siedzieli w ciszy i spoglądali na zawstydzoną Andy, lekko skołowanego
Itachiego, który starał się ukryć swoje zdziwienie, niezadowoloną Junko, której
najwyraźniej ktoś pokrzyżował plany i Mimoru z głupkowatym uśmieszkiem.
Itachi Uchiha był geniuszem, ale nawet on miał chwile,
których nie był w stanie przewidzieć. Dodatkowym utrudnieniem bez wątpienia był
alkohol. Choć w tym przypadku, czynników znalazłoby się więcej. Kiedy Obito
złapał go za ramię i pociągnął, odruchowo wystawił dłoń do lecącego przedmiotu.
Dopiero pół sekundy później dotarło do niego, co właśnie zrobił. Jego twarz,
która zwykle nie okazywała emocji wbrew jego woli, tym razem zdradziła swojego
właściciela i przybrała kpiący uśmieszek. O tak, w tej właśnie chwili zaśmiał
się sam z siebie. Zawsze starał się unikać tego typu zabaw, a gdy już go
wciągnięto, to pilnował się, aby nie natrafić na lecący krawacik. Stanął
naprzeciwko świadkowej. Na oko była w podobnym wieku jak on. Jej niepewne
zerknięcia zdradzały, że ją onieśmiela, co nie było żadną nowością. O wiele
bardziej wolał te kobiety, które czuły się zawstydzone w jego obecności, od
odważnych, które za wszelką cenę chciały mu się przypodobać. Orkiestra zaczęła
grać wolna piosenkę. Itachi chciał mieć to już za sobą. Pochwycił dłoń
dziewczyny i delikatnie przyciągnął do siebie. Oboje zaczęli poruszać się w
rytm melodii. Między nimi panowała cisza. W normalnych okolicznościach, byłoby
niezręcznie, ale w tańcu mogło tak pozostać. Uchiha był dobrym obserwatorem,
więc rzuciło mu się w oczy iż świadkowa nie często tego dnia gościła na parkiecie,
co wydało się dość dziwne, zważywszy, że ruszała się całkiem nieźle.
- Nazywam się Itachi Uchiha, a ty? - Przerwał ciszę
między nimi.
Kobieta na oko była o głowę niższa od niego. Buty na
siedmiocentymetrowym obcasie wyraźnie zmniejszyły tą różnicę. Czuła się
podwójnie onieśmielona. Po pierwsze z faktu, że nie przywykła do bycia w
centrum uwagi, a po drugie za sprawą mężczyzny, z którym tańczyła. O Uchihę
pytało wiele kobiet. Nawet mężatki zainteresowały się jego osobą. Nic dziwnego,
w końcu był największym przystojniakiem na sali i nawet nastolatki wzdychały na
jego widok. Gdyby to najpierw mężczyźni łapali krawat, to o welon stoczyłaby
się prawdziwa bitwa na śmierć i życie, a ona nie miałaby szans na wygraną.
- Andy Hermon. - Odpowiedziała niepewnie.
Uwielbiała tańczyć, ale nie bardzo miała z kim.
Przyszła sama, no i nie była jakoś szczególnie rozchwytywana przez mężczyzn.
Może gdyby była młodsza, ale nadchodzącą trzydziestka na karku, lekko spłowiałe
włosy, szorstkie dłonie od pracy i zmęczenie malujące się na twarzy nie
pomagało. Nie mogła się również pochwalić sylwetką osy. Jej biodra były nieco
większe niż powinny być, a brzuszek choć sprytnie ukrywany pod sukienką,
zdradzał, że płaski to on zdecydowanie nie jest. Wszystkie niedoskonałości
łatwiej ukryć, kiedy się stoi w kącie, a tu masz babo placek. Przyszło jej
tańczyć z chodzącym ideałem. Była w stanie wyobrazić sobie co myślą inne
kobiety. Książę i kocmołuch. Nie podniosła głowy. Pozwoliła mu się poprowadzić
z nadzieją, aby piosenka jak najszybciej się skończyła. To jednak nie
nastąpiło. Melodia się jedynie zmieniła. Oboje spojrzeli w stronę orkiestry.
Zadowolony z siebie Obito szczerzył się do nich. W dłoni trzymał portfel. Nie
było wątpliwości, że to jego sprawka. Sypał stówkami, aby wydłużyć moment tańca
nowej Młodej Pary. Itachi odruchowo przyspieszył, aby dopasować się do
szybszego rytmu. Andy podłapała i dostosowała się do niego. Wolała tą melodię,
bo nie była już tak bardzo przytulona do pięknie pachnącego mężczyzny. Uchiha
dostrzegł cień uśmiechu na ustach dziewczyny, po tym jak zakręcił nią na
parkiecie. Prawdziwy, szczery uśmiech, który bardzo mu się spodobał. Nie miał
już wątpliwości, że trafiła mu się dobra tancerka. Dał się więc ponieść chwili
i zaczął odważniej się ruszać, a Andy, tak jak przypuszczał, dotrzymywała mu
kroku. Już dawno nie miała okazji na taniec, który kochała od dziecka.
Zapomniała o wstydzie i ludziach wokół. Obito podniósł poprzeczkę. Położył
kolejną setkę, życząc sobie kawałek z gatunku rock and roll. Itachi przyciągnął
do siebie dziewczynę.
- Jak się czujesz w takich klimatach? - Zapytał z
uśmiechem na twarzy.
- Doskonale. - Andy odpowiedziała pewnie. Uśmiechnęła
się do niego, co odwzajemnił od razu.
- To dobrze.
Itachi nie czekając na nic więcej zrzucił z siebie marynarkę
i ruszył do akcji. To co ta dwójka wyprawiała na parkiecie spotkało się z
szerokim zainteresowaniem i zaskoczeniem. Mężczyzna potwierdził zasadę, że
Uchiha są dobrzy we wszystkim, za co się zabiorą. Andy nie bała się go. Jako
dobra tancerka szybko rozpoznała, że on doskonale wie co robi. Dlatego gdy ją
podrzucił, nie spanikowała. W przypływie nieznanej sobie odwagi, sama pokazała
kilka efektownych figur.
- Co on wyrabia? Zrobi jej krzywdę. - Matka dziewczyny
ujęła się za serce. Nie ważne, że Andy skończyła w tym roku 29 lat. Dla niej
była małą dziewczynką, dlatego bała się widząc to co jej córka wyczynia na
parkiecie z obcym mężczyzną.
- Daj spokój. Przecież nie takie rzeczy robiła, gdy
chodziła na tańce. Na gimnastyce to dopiero dawała czadu. - Ojciec z dumą
przyglądał się swojej dziewczynce. Ta dwójka zawsze lepiej się dogadywała. Z
matką trzymała Junko. Obie były do siebie podobne. Andy wdała się w ojca,
dlatego on zawsze potrafił ją lepiej zrozumieć. - Nasza mała Andy. Tylko spójrz
jak pięknie się rusza.
Miał rację. Para osób, która jeszcze kilka minut temu
była sobie obca, bez wątpienia przyćmiła wyuczony, aranżowany pierwszy taniec
nowożeńców i wszystkie inne popisy taneczne gości.
Melodia dobiegła końca. Itachi otarł rękawem koszuli
spocone czoło. Oboje oddychali ciężej, jak po przebytym maratonie, ale
zadowoleni. Na sali rozległy się brawa i wiwaty. Uchiha uniósł dłoń dziewczyny
i pocałował jej wierzch. Na ten gest odpowiedzieli goście. Zaczęli skandować
"gorzko, gorzko". Andy zdając sobie sprawę co to może oznaczać,
oblała się rumieńcem. Brunet spojrzał na nią, a jego usta wypowiedziały słowa,
które w zasadzie nie miały dla niego znaczenia.
- Masz chłopaka, narzeczonego czy może męża?
- Nie. - Odpowiedziała jeszcze bardziej się
czerwieniąc.
On to wiedział. Był pewny, że tak mu odpowie. Z
drugiej strony nie wiedział czy by się powstrzymał nawet, gdyby kogoś tam
miała. Ujął jej twarz, uniósł w górę i pocałował. Nie poprzestał wyłącznie na
cmoknięciu różanych warg. To był namiętny pocałunek do utraty tchu. Na ten
widok goście w większości zaniemówili. Młode dziewczęta były o włos od
załamania się, że to nie one są na miejscu świadkowej. Część się oburzyła
otwartością młodych, a ci bardziej podpici klaskali i piszczeli. Jedynie na
twarzy Obito pojawił się spokojny, ciepły uśmiech. Uśmiech, którego nikt z
obecnych nie znał poza Itachim. Ten wyraz twarzy przez lata zarezerwowany był
jedynie dla jednej osoby, której Uchiha nie widział od lat. Hinata spoglądała
na niego jak zahipnotyzowana. Po tym co dostrzegła musiała sama przed sobą
przyznać, że mało wie o mężczyźnie, którego tak mocno pokochała.
Wodzirej przywrócił normalny bieg wydarzeń. Itachi i
Andy dostali wazy, do których mieli zbierać pieniądze na wyprawkę dla swojego
pierwszego dziecka. To był jedyny moment, kiedy Obito postawił kilka kroków
tanecznych na parkiecie. Nie planował więcej razy wracać, dlatego wrzucił od
razu zwinięty rulon z pięciu banknotów takich, jakimi posługiwał się susząc
spodnie i przekupując orkiestrę. Junko mając go przed twarzą, nie powstrzymała
swojej irytacji.
- Dlaczego nie złapałeś krawacika? - Wypowiedziała to
w taki sposób, że Uchiha od razu się uśmiechnął. Rozbawiło go jej oburzenie.
- Nie mogłem przegapić takiej okazji.
Nic więcej nie powiedział, bo inny z mężczyzn klasnął
w dłonie, a on posłusznie się ulotnił.
Hinata też nie brała dużego udziału w zabawie. Wrzuciła
pieniążek trzy razy, po czym usiadła na swoje miejsce. Obito już tam był. Oboje
siedzieli w ciszy. Dziewczyna pochwyciła butelkę z winem, lecz kiedy chciała
sobie nalać, butelka została jej odebrana.
- Co ty wyrabiasz? - Zapytała zaskoczona.
- Już ci wystarczy. - Obito burknął, odstawiając
butelkę po swojej prawej stronie.
- Ja chyba lepiej wiem kiedy przestać. - Procenty w
jej ciele dodawały jej odwagi.
- To akurat poddałbym pod wątpliwość na samym
początku, chyba że już ci przeszła...
- Nie, nie przeszło mi, ale to nie twoja sprawa! -
Uniosła głos, przerywając mu wypowiedź. Nie chciała, aby dokończył zdanie. -
Oddaj mi butelkę! - Spojrzała hardo w jego oczy. Liczyła, że ustąpi, bo sama
zaczynała wątpić w siebie i to, że będzie w stanie dłużej mu się stawiać.
Chciała tylko, aby powiedział jej coś miłego. Był taki, jak wtedy, gdy zabrał
ją na maraton do kina.
- Jak tak dalej pójdzie, upijesz się i zrobisz coś
głupiego. - To nie było w jego stylu, ale zaczął się tłumaczyć. - Robię to dla
twojego dobra.
- Coś głupiego? - Pochyliła głowę. - Czy myślisz, że
mogę zrobić coś głupszego od zakochania się w tobie? W mężczyźnie, który
nienawidzi kobiet i dla którego nic nie znaczę.
Tym tekstem strzeliła w niego jak z armaty. Spojrzał
na jej drżącą dłoń. Stracił chęci do dalszego sprzeczania się. Podniósł butelkę
z winem i nalał jej do kieliszka.
- Masz rację. Nic głupszego nie można już zrobić.
Postawił alkohol koło niej, a sam spojrzał na salę.
Minę miał chłodną i poważną. Maskował ucisk w sercu, jaki poczuł po jej
słowach. Ranił ją i siebie, przez swoją własną głupotę. Przy niej pękała
skorupa, która chroniła go od przykrości, zbędnych uczuć, uniesień i nadziei.
Nadziei na normalność, która już nigdy nie miała się pojawić. Jednak w jakiś
niezrozumiały sposób ona zakiełkowała i zrobiła dziurę w pancerzu, który miał
być niezniszczalny. Podniósł się i wyszedł na dwór, aby zaczerpnąć powietrza.
Spacerował po terenie koło piętnastu minut. Postanowił wrócić i już więcej się
nie odzywać.
Hinata opróżniła kieliszek, jak tylko Uchiha odszedł
od stolika. Nalała sobie, ale tym razem podeszła do picia spokojniej. Sama
siebie skarciła za to co powiedziała. Powinna siedzieć cicho. Są tysiące
głupszych rzeczy i jeśli się dziś upije, to bez wątpienia może zrobić którąś z
nich. Było jednak dla niej już za późno. Ilość alkoholu jaką przyswoiła tego
wieczoru, znacznie przekroczyła jej możliwości. Jej organizm zaczął przegrywać,
a świat stracił na ostrości. Podszedł do niej mężczyzna, który poprosił ją do
tańca. Odmówiła, ale on pociągnął ją za rękę i zabrał na środek sali.
Początkowo zdawał się grzeczny. Z każdą mijającą minutą, jego poczynania były
coraz bardziej odważne. Gdy położył dłoń na jej pupie, chciała się wyrwać, ale
nie pozwolił jej. Jego dłonie sunęły po jej plecach, brzuchu, pupie, a raz
nawet przykucnął i dotknął jej ud. Była zbyt pijana, aby zareagować jak trzeba.
Choć jej nieśmiałość nigdy nie pozwoliłaby jej na spoliczkowanie kogokolwiek,
to teraz zastanawiała się czy tego nie uczynić. Na próżno szukała wzrokiem
znajomej twarzy, aby zawołać i poprosić o pomoc. Itachi był niedaleko, ale
tańczył z Andy i wydawał się nic więcej poza nią nie widzieć. Była zrozpaczona
i zrezygnowana.
Obito wszedł do sali w chwili, gdy Hinatę wyciągał na
parkiet nieznany mu mężczyzna. Widok ten nawet go ucieszył. Mógł spokojnie
usiąść na swoim miejscu. Wyciągnął się na krześle i obserwował salę. Uśmiechnął
się widząc kuzyna. Coś mu podpowiadało, że ta dwójka pasuje do siebie. Widząc
minę Andy, domyślał się, że to, jak to z nimi dalej będzie, zależy wyłącznie od
Itachiego. Westchnął, zdając sobie sprawę z tego, że prezesik na
dziewięćdziesiąt procent nie podchodzi poważne do niej. Ten przystojniaczek
przez całe swoje życie, nigdy nie przedstawił żadnej z panienek jako swoją
dziewczynę. Zawsze były jedynie koleżankami, nawet jeśli z którąś z nich
sypiał. Jego rozmyślania przerwała scena, która rzuciła mu się w oczy.
Mężczyzna tańczący z Hinatą, zaczął sobie na zbyt wiele pozwalać. Chciał to
zlekceważyć, ale dostrzegł jej minę. Chciała się wyrwać, lecz natręt jej na to
nie pozwolił. Brew bruneta drgnęła. Zacisnął pięść i chciał się podnieść, ale
się powstrzymał. Na sali byli jego pracownicy. Rozejrzał się, ale zostały
jedynie niedobitki i to w takim stanie, że lepiej było nie liczyć na ich
interwencję. Wzrokiem powrócił do prezesika. Znał go i wiedział, że w takich
chwilach ruszyłby na pomoc. Jak na złość, Itachi skupił się na świadkowej.
- No i co ten cymbał robi? - Obito nerwowo przeczesał
ręką po włosach.
Złościł się na Itachiego, że zamiast ratować Hyugę, to
zabawiał się z siostrą Junko. Dłonią zastawił oczy, ale między palcami widział
natręta i czuł jak puls podskakuje mu niezwykle wysoko. W końcu nie wytrzymał.
- Banda debili. - Burknął mając na myśli wszystkich
swoich pracowników z prezesikiem na czele, którego teraz najchętniej powiesiłby
za jaja. Najpierw musiał się pozbyć intruza. Podszedł wystarczająco blisko,
postukał w ramię natręta i przybrał przerażający wyraz twarzy. - Spływaj, albo
własna matka cię za chwilę nie pozna. - Warknął tak, że skóra Hinaty zjeżyła
się na całym ciele.
- Już mnie nie ma. - Chłopak uniósł dłonie w górę i
prawie, że uciekł.
Hinata spoglądała na niego. Poczuła wdzięczność, ale
nie tylko. Chciała uciec do swojego pokoju i zamknąć się tam. Nim dała krok,
Obito się zbliżył. Nie zapytał, tylko ujął jej dłoń, a drugą ręką przytrzymał w
pasie. Leniwym ruchem zaczął tańczyć. Ona spuściła głowę, a oczy jej się
zaszkliły. Przyciągnął ją jeszcze mocniej do siebie. Jej głowa spoczęła teraz
na jego klatce piersiowej. Nie mógł jej wypuścić, bo jak się powiedziało A, to
trzeba powiedzieć B.
- Zatańcz ze mną, proszę.
Wyszeptał jej do ucha, a ona nie czując w sobie siły,
aby mu odmówić poddała się jego ruchom. Kiedy zbierające się łzy odpuściły,
spojrzała w górę. Ciepły i spokojny uśmiech gościł na twarzy mężczyzny.
- Jeśli nie masz nic przeciwko, mogę robić za twojego
ochroniarza przed tym palantem do końca imprezy.
- Byłoby miło. - Sama uśmiechnęła się ciepło, a na jej
policzkach pojawiły się rozkoszne rumieńce.
Rumiane policzki, mętne od alkoholu oczy i rozchylone
wargi uderzyły do głowy Uchihy. Oderwał się od niej i zakręcił nią troszkę
nazbyt intensywnie. Dziewczyna była zbyt pijana, aby dotrzymać kroku Obito. On
jednak nie pozwoliłby jej upaść. Zapanował nad sytuacją. Pohamował nieco swoją
siłę.
- Jeśli jeszcze raz tak zrobisz, to się chyba
porzygam. - Oznajmiła mu lekko pijackim bełkotem.
- Będę to miał na uwadze. - Zachciało mu się śmiać.
Zdawała się teraz taka bezbronna i zależna od niego.
- Choć przyznam, że trochę ci się należy. - Stuknęła
palcem w jego klatkę piersiową.
- Bez dwóch zdań. Więc jeśli to poprawi ci humor, to
możesz przywalić mi gdzie chcesz, byle nie w krocze.
Podniosła nieśmiało wzrok. Kręciło jej się w głowie,
więc nie do końca była pewna czy to wszystko się dzieje, czy jest jedynie
iluzją.
- Czy ty naprawdę jesteś Obito, czy mam zwidy?
- Spokojnie, nie jesteś aż tak pijana, a ja to ja. -
Odrzekł rozbawiony.
- Udowodnij! - Rzuciła mu wyzwanie.
- Nazywasz się Hyuga.
- To żaden dowód. Wiele osób wie jak się nazywam.
Powiedz coś, co wie tylko Obito. - Poczuła się przy nim pewniej i spokojniej.
Z jeszcze większym rozbawieniem spojrzał na pijaną
dziewczynę. Przeczucie podpowiadało mu, że ona nie będzie pamiętać tej rozmowy.
To właśnie dlatego do głowy przyszedł mu ten, a nie inny pomysł. Poza tym
chciał zobaczyć jej purpurowe policzki, które tak bardzo go rozbrajały.
Nachylił się do jej ucha i wyszeptał.
- Shisui, przy Itachim i Sasuke, wcisnął mi do
kieszeni twoje majtki, które nadal są w moim posiadaniu.
Osiągnął swój cel. Zawstydziła się, czując pewność, że
tylko Obito Uchiha powiedziałby jej tak swobodnie, takie słowa.
- Chyba mi niedobrze. - Oparła głowę o jego tors.
Mężczyzna nabrał pewności, że jego brat nie
zaprzepaścił okazji, aby podzielić się tą informacją również z nią. Stąd jej
reakcja i brak zaprzeczania.
- Chodźmy się przejść, to poczujesz się lepiej. -
Obito wyprowadził ją z sali. Alkohol uderzył w Małą tak mocno, że musiała się
uwiesić jego ramienia, aby pozostać w pionie.
Zaprowadził ją w najdalszy możliwy kąt. Usiedli na
ławce. Chłodne powietrze odrobinę pomogło. Obito zostawił ją na chwilę, prawie
grożąc, aby pozostała tu i nie odchodziła, póki on nie wróci. Przyniósł dwie
małe butelki wody i winogrona. Na ramiona dziewczyny zarzucił swoją marynarkę,
po czym zaczął w nią wmuszać wodę i owoce. Kiedy oznajmiła, że jeszcze chwila,
a naprawdę wszystko zwróci, on odpuścił. Siedzieli w ciszy. Hinata poczuła
zmęczenie. Położyła głowę na jego kolanach, a nogi podkuliła na ławce.
- Opowiedz mi coś. - Wymruczała sennym głosem.
Uchiha odgarnął włosy z jej czoła. Zamruczała w
reakcji na jego gest. Powtórzył ową czynność i czekał. Chciała, aby dalej ją
głaskał, więc z chęcią spełnił jej prośbę. Ponagliła go o opowiedzenie
historii. Zaczął więc mówić o tym, jak z Shisuim pierwszy raz pojechali poznać
nowego członka rodziny, którym był Sasuke. Itachi miał sześć lat i z dumą
oświadczył kuzynostwu, że to jego mały braciszek. On sam spoglądał z lekkim
zawodem na noworodka. Nie mógł wtedy zrozumieć, dlaczego jest taki mały i jak
ma niby z nimi grać w piłkę. Itachi oburzył się i oznajmił, że takie małe
dzieci nie grają w piłkę. Musieli poczekać, aż Sasuke podrośnie. Przestał się
odzywać, aby sprawdzić czy dalej go słucha. Mała spała. Poprawił marynarkę, która
odrobinę się zsunęła. Sen to najlepsze lekarstwo na upojenie alkoholem.
Postanowił więc nie budzić jej. Zjadł resztę owoców i upił odrobinę z drugiej
butelki. Woda mogła się jeszcze przydać dziewczynie po przebudzeniu. Sam
spoglądał na staw i w gwiazdy. Miał dużo czasu na to, aby rozmyślać. Zachował
się dziś niejednokrotnie jak prawdziwy dupek. Pilnując pijaną dziewczynę,
chciał choć odrobinę zrekompensować jej swoje zachowanie. Wiedział, że to przez
niego się spiła. Jeszcze jakiś czas temu twierdził, że nie zrobił nic, aby ona
spojrzała na niego, jak na mężczyznę. Dzisiejszej nocy nie miał w sobie już
tyle pewności. Prowokował ją, bo lubił jej zawstydzoną minę i purpurowe
policzki. Ile to wieczorów spędzili wspólnie nad projektem? Dbała o niego.
Kupowała cukierki, bułki i pączki. Przypomniał sobie pizzę, którą przyniosła mu
na przeprosiny, po tym jak przywalił jej paskiem. Zaczął się zastanawiać, czy
już wtedy coś do niego czuła. Możliwe, że jej uczucia do niego już istniały,
tylko on nic nie wiedział. W dalszym ciągu nie mógł pojąć, jak można kochać
kogoś takiego jak on. Przecież przy nim nawet Shrek wydawał się lepszą partią.
No ale to była Hyuga. Jedyna dziewczyna, która oparła się jego bratu. Ze
wszystkich dostępnych Uchiha, padło na niego.
- Z Itachim nie miałabyś takich problemów. - Wyszeptał
dość cicho, aby jej nie zbudzić. - On by wiedział jak się zachować i zawsze był
dla ciebie miły. - Spojrzał w gwiazdy i z grymasem na twarzy dopowiedział to,
co nie dawało mu spokoju. - Rzadko się zdarzało, aby traktował kobiety tak jak
ciebie.
Jego telefon dał znać, że ktoś do niego napisał.
Wyciągnął elektroniczny gadżet i aż się skrzywił. Na wyświetlaczu pokazywało,
że ma sześć nieodebranych wiadomości. Pierwsze pięć było od matki. Przez
przypadek dowiedziała się, że będzie na weselu i wypytywała czy kogoś poznał,
jak się bawi i czy aby nie spije się za bardzo? Traktowała go czasem jak małego
chłopca, co go niezwykle irytowało. Ostatnia wiadomość była od kuzyna. Za pół
godziny mieli podać barszcz i flaki. Obito lubił obie te zupy, dlatego nie
darowałby sobie, gdyby te dania przeszły mu koło nosa. Spojrzał dokładnie na
zegarek i postanowił dać dziewczynie jeszcze kwadrans, nim zacznie ją budzić.
Hinata spała koło godziny. Nie pamiętała aby coś się
jej śniło. Pobudka ją zaskoczyła. Kiedy świadomość załapała, że śpi z głową na
kolanach Obito, to szybko zerwała się do pionu.
- Wody? - Wyciągnął w jej stronę butelkę.
Hinata pochwyciła plastikowe opakowanie i zaczęła pić.
Kiedy skończyła, chciała zdjąć marynarkę, ale jej na to nie pozwolił.
- Oddasz mi na sali. Choć, jak zjesz zupę, to
poczujesz się lepiej. - Wystawił ramię, aby mogła się go złapać.
Hyuga skorzystała z pomocy. Nie czuła się pewnie na
własnych nogach. Ciepły barszcz przyjemnie ją rozgrzał. Odczekali chwilę, aby
jedzonko dobrze zagnieździło się w ich brzuszkach, po czym Uchiha wyciągnął
Małą na parkiet. Stwierdził, że tak szybciej spali alkohol. Nie protestowała.
Był przy niej. Nie powiedział nic głupiego, ani złośliwego. Czuła się
bezpieczna i na swój sposób szczęśliwa. Pomimo niemiłego początku, końcówka
zapowiadała się ciekawie. Tańczyli dość długo. Uchiha narzucał rytm, który nie
poplątałby nóg Małej. Bawili się razem dobrze, jak dwójka dobrych przyjaciół, a
czas leciał szybko. Woda, którą Obito podtykał co chwila Hinacie, ciepła zupa i
kilka innych przysmaków oraz tańce pomogły. Hyuga czuła się lepiej. Przestało
jej był niedobrze. Doceniała starania Uchihy i była mu wdzięczna, że nie
zostawił jej samej sobie, pomimo tego co mu powiedziała. Pamiętała to jak mu
zarzuciła, że kochanie go jest najgorszym głupstwem jakiego się dopuściła. Nie
wiedziała co stało się później, ale jej świadomość pamiętała urywki z
niechcianego tańca. Później był Obito, choć nie miała pewności jak znalazła się
z nim na ławce w parku. Teraz tańcząc z obiektem swoich westchnień, korzystała
ze sposobności jaką jej podarował. Trzymał jej dłonie, czasem dotykał ramienia,
albo tali, w zależności od granej piosenki. Ona również mogła to zrobić, a
kilka razy oparła głowę na jego ramieniu. Pomimo swojego zachowania, nie
usłyszała żadnej przykrości. Obito spojrzał na zegarek. Było już koło czwartej
rano. Towarzystwo na sali uszczupliło się o połowę. To był dobry moment, aby
również udać się na odpoczynek.
- Choć, odprowadzę cię do pokoju. - Spokojny głos,
skierowanym w prost do byłej pracownicy, zadźwięczał w uchu dziewczyny.
Hinata chciała zaprzeczyć, wołać, że jeszcze nie chce
kłaść się spać, ale mimo tego pokiwała głową. Uchiha podał jej swoje ramię, a
ona skorzystała i objęła je swoją ręką. Zapytał jedynie jaki ma numer pokoju. Z
małej torebeczki wyciągnęła klucz i pokazała mu liczbę na breloku. W ciszy
przemierzali korytarze, aż znaleźli się przed odpowiednimi drzwiami. To był
moment pożegnania, którego Hyuga się bała.
- Teraz wystarczy, że zamkniesz drzwi na klucz i nikt
nie będzie cię niepokoił. - Dość poważnym tonem wypowiedział Obito swoje słowa,
a na jego ustach gościł uśmiech kompletnie nie pasujący do głosu.
- Pewnie masz rację. - Hyuga odrzekła niepewnie.
- To trzymaj się, Mała. - Dłonią potargał jej włosy. -
Wyśpij się, to poczujesz się lepiej.
Jego ostatni uśmiech był szczery. Dłoń zniknęła z
ciemnych, długich kosmyków, a jej właściciel odwrócił się, włożył ręce w
kieszenie i nieśpiesznie zaczął odchodzić. Hinata spoglądała na jego plecy.
Serce zaczęło jej bić szybko i nierówno. To był koniec, którego nie chciała.
- To wszystko? - Przemówiła drżącym głosem. - Tylko
tyle masz mi do powiedzenia po tym wszystkim?
Obito przystanął. Zacisnął dłonie, ale nie miał odwagi
się odwrócić.
- Najpierw robisz wszystko, abym myślała o tobie jak
najgorzej, później opiekujesz się mną bez powodu, a teraz odchodzisz tak, jakby
to co zrobiłeś nie miało żadnego znaczenia. Co ja ci takiego zrobiłam, że tak
mnie traktujesz? - Pociągnęła noskiem, czując że znowu może nie wytrzymać. -
Wysyłasz sprzeczne sygnały. Chcę cię zrozumieć, ale mi nie ułatwiasz. Dlaczego
jesteś taki niekonsekwentny? To ty mnie pocałowałeś. Nie zmuszałam cię do
niczego. Nie sprawiałeś wrażenia, że nie chcesz, a później powiedziałeś mi, że
nawet tego nie pamiętasz. Teraz też wyrzucisz z pamięci to że byliśmy tu razem?
Zapomnisz o mnie, tak? - Rozpłakała się.
Uchiha usłyszał głosy weselników, którzy najwyraźniej
zbliżali się w ich stronę. Odwrócił się, szybko znalazł się koło Hinaty. Wyjął
jej klucz z dłoni i otworzył drzwi. Złapał ją w pasie, wniósł do pokoju,
zatrzasnął drzwi nogą. Oparł Hyugę o ścianę, a sam przytrzymał ją aby nie
uciekła. Zasłonił jej dłonią usta i przemówił przyciszonym głosem.
- Nie wierz w każde słowo, które wypowiadam. Pamiętam
wszystko co wiąże się z tobą, nawet to jak stanęłaś pierwszy raz przede mną, a
zwłaszcza to jak cię pocałowałem. Nigdy o tobie nie zapomnę, nawet jeśli
wyjedziesz do Stanów i nigdy już się nie spotkamy. Już na zawsze pozostanie mi
w pamięci widok twoich rumieńców i zawstydzonych spojrzeń, które tak lubiłem.
Powiedziałem ci to wszystko, abyś to ty zapomniała o mnie. Nie mogę się z tobą
związać. - Opuścił dłoń, a czoło oparł o czubek jej głowy. - Przepraszam, że
cię skrzywdziłem i że dalej to robię. Szczerze chciałem cię chronić, ale
poległem, bo nie potrafiłem cię ochronić przede mną. - Przymknął oczy. - Nie
jestem taki, jak wszyscy myślą. Nie nienawidzę kobiet. Unikam ich, bo boję się
związków. Przez to jak wyglądam i się zachowuję, nie założyłem nawet przez
chwilę, że możesz patrząc na mnie jak na mężczyznę, czuć coś więcej niż obrzydzenie.
Widziałaś mnie w bieliźnie. Wiesz jak wyglądam. Zasługujesz na kogoś lepszego.
Przerwał, bo poczuł jej dłoń na swoim prawym policzku.
Palcami wodziła po bliznach, jakimi znaczona była jego skóra.
- Głupiutki Obito. - Uśmiechnęła się do niego ciepło,
a łzy już nie spływały po jej policzkach. - Nigdy nie czułam obrzydzenia
patrząc na ciebie. Pokochałam cię takiego jaki jesteś i za to jaki jesteś. Chcę
dotknąć każdej twojej blizny i ją pocałować. Pragnę być z tobą niezależnie od tego jak wyglądasz. Chcę
ciebie z każdą twoją wadą i zaletą.
Uchiha ujął dłoń Hinaty, którą go dotykała. Chwilę
przytrzymał ją przy swoim policzku, po czym wyprostował się, spoważniał i
zmienił temat.
- Połóż się spać, bo jest już bardzo późno. - Opuścił
rękę w dół i puścił małą, delikatną dłoń.
- Nie chcę spać! - Wypowiedziała hardo. Alkohol
dodawał jej odwagi, której nie miała na co dzień.
- Gwarantuję ci, że szybko zaśniesz, nawet jeśli teraz
twierdzisz, że tego nie chcesz.
Skierował się do wyjścia, ale poczuł opór. Hinata
złapała go na koszulę. Chwilę później znalazła się przed nim. Dłonie
zacisnęła na materiale na jego torsie. Głowę miała spuszczoną. Lewą dłoń puściła,
zacisnęła w pięść i uderzyła kilkukrotnie w upartego mężczyznę. Obito stał
nieruchomo. Nic nie zrobił, gdy wtuliła się w niego. Pozwolił jej na to, bo sam
nie wiedział co teraz powinien zrobić, aby już bardziej nie pogorszyć sytuacji.
Był pewny, że dalej przemawia przez nią alkohol, bo Mała nigdy by się tak nie
zachowała na trzeźwo.
- Zostań. - W pomieszczeniu zadźwięczał stłumiony,
słaby głosik. - Ten jeden raz zostań ze mną. Rano pozwolę ci odejść i już nigdy
więcej nie stanę na twojej drodze. Odejdę z firmy, wyjadę z miasta, a jeśli to
będzie za mało, opuszczę kraj, ale błagam cię, tej nocy bądź ze mną. O nic
więcej cię nie poproszę.
* * * * *
No i jest Skorupa!!!
Zacznę od tego jaki argument przekonał mnie do pisania, po tym jak zapytałam co następne. Oto słowa jednej z czytelniczek:
"Głosuje na Skorupę, abyś mogła prześcignąć samą siebie we wrednych zakończeniach."
Lisku, czy udało mi się dokonać owego cudu? :D
Z góry sorry za błędy, ale patrząc na ilość tekstu, pewnie sami rozumiecie, że nie miałam siły czytać tego kolejny raz :))
Jeszcze nie wiem co będzie po kolejnej Skorupie i nie wiem kiedy uda mi się napisać rozdział 14. Mam troszkę rozpoczętych opowiadań, więc wybór jest spory :)
Pierwsza !! A wiec dobrze , opowiadanie świetne, wciągające, czyta się przyjemnie i są dobre zwroty akcji, bardzo mi się podoba rozdział i z niecierpliwością czekam na kolejny <3
OdpowiedzUsuńBaaardzo mnie to cieszy. Staram się aby się podobało i działo się :)
UsuńDziękuję za komentarz :))
I kolejny raz zakochałam się w Skorupie :)
OdpowiedzUsuńMatko jak ja tęskniłam za tym opowiadaniem.
Gęba nie przestaje mi się szczerzyć. Ten początek wesela i prowokacje Itachiego były genialne.
Mam nadzieję, że z tą Andy kroi się coś ciekawego :D
Ale i tak najbardziej rozbawiło mnie jak Hina dogryzła Obito.
Za to on sam zdążył mnie dzisiaj zirytować, wkurzyć, zaskoczyć, rozbawić i rozczulić.
Co do wrednych zakończeń po prostu pobiłaś rekord świata ;D
Teraz to chyba zeświruje czekając na następny rozdział. Mam nadzieję, że kiedy jutro przeczytam to nowe opowiadanie, troche mi opadną emocje. Inaczej nie poprawie swojego one-shota i nie napisze niv oonkretnego dalej.
Po prostu czekam na kolejne rozdziały wszystkich historii i życzę weny. Pozdrawiam ;D
Jak ten blog będzie funkcjonował bez Skorupy? :)) no ja tego nie widzę, gdy czytam takie wypowiedzi :D Cieszy mnie niezmiernie, że wywołałam u Ciebie tyle emocji. Na tym etapie nic nie zdradzam, ale mam nadzieję, że uda mi się jeszcze zaskoczyć :D
UsuńJuż raczej nie będzie takich zakończeń :)) Może zmieszczę się ze wszystkim w jednym rozdziale, wtedy będzie już tylko jedno, "ostateczne" zakończenie. Nie dam jedynie gwarancji, że spełni oczekiwania czytających. Pewnie pojawią się jakieś "ale...".
A rozdział się pisze, choć nieśpiesznie :)
Dziękuję za komentarz :))
Jesteś...Jesteś...aaaaaaa brakuje mi słów. Ale tak udało Ci się.
OdpowiedzUsuńNajważniejszym pytaniem teraz jest czy Obito zgodzi się czy nie i co z tego wyniknie.
Cieszy mnie, że Itachi kogoś sobie znalazł. Coś mi się wydaje, że chłopaki wystawią Shisuiego i wszyscy na spotkanie rodzinne przyprowadzą panienkę oprócz niego.
Niestety nie mogłam przygotować sobie kawy, bo obecnie mam tylko wodę chciałabym napisać, że mam też krakersy, ale już je zeżarłam, w sumie to nie tylko ja.
Przepraszam, że Cię tak męczyłam o tą Skorupę, ale nie mogłam się jej doczekać jak dziecko oczekujące na otwarcie prezentów.
Dużo wolnego czasu.
Nie masz za co przepraszać ;P Pochlebia mi, że tak bardzo ciekawiło Cię co będzie dalej :) Z resztą o Skorupę pyta więcej osób :) Muszę jednak skończyć z wstawianiem aż tak długich rozdziałów :)) Spokojnie mogłam z niego zrobić dwa, które i tak miałyby sporo tekstu :)) Wtedy wstawiłabym pierwszą część dużo szybciej i nie byłyby takie długie przerwy między rozdziałami.
UsuńMam nadzieję, że nie czujesz się zawiedziona poczynaniami Obito i Hinaty :))
Dziękuję za komentarz :))
Skorupa!Moja ukochana Skorupa! Jezu ile ja się na nią naczekałam. KOcham cię i nienawidzę w tym samym czasie. Nie wierzę, że skończyłaś w takim momencie.
OdpowiedzUsuńRozdział cudowny. Zdecydowanie warto było czekać. Muszę przyznać, znów się poryczałam. Co ty ze mną kobieto robisz, co ? Miśka tak łatwo nie płacze. A tu co ... Znowu ryczę jak małe dziecko. Uwielbiam tę głupią parę. Są tak cudownie głupi, że a ow. !
Itachi. Mój wspaniały kochany Itachi. Uwielbiam go jeszcze bardziej, za niewybranie jakieś pięknej sztucznej blondi a normalną dziewczynę. Myślałam, że nie mogę go kochać jeszcze bardziej, ale cóż Skorupa sprawia, że mogę ! :D
Jeśli chodzi o Obito, to mam ochotę mu przywalić i przytulić w tym samym czasie. jego zachowanie może wydawać się dziwne, ale jeśli poznało się Obito Uchihę przez całe to opowiadanie, to się wie, że tak właśnie postępuje Uchiha Obito. Kochany głupiutki 30-letni chłopczyk, który nie wie nic o uczuciach. jednak nie chce zranić ważnych dla niego osób. Jednak mimo wszystko widać doskonale, że sam nie jestem pewny uczuć do Hinaty.
Jeśli chodzi o zakończenie, to jestem pewna, że się nie zgodzi. Cały ten czas robił wszystko aby o niej zapomnieć. Myślę że doskonale zdaje sobie sprawę, ze gdyby był jej pierwszym , to ona nie zapomniałaby tak o nim. Mimo, że jest głupiutki to zdaje sobie sprawę z uczuć Hinaty. I wie doskonale jak Mała by się zachowała i jak bardzo by bolała ją ta noc ( chodzi mi o psychikę, oczywiście haha)
Cóż jak pewnie się domyślasz, chcę Skorupę na już i teraz. Nie mogę się doczekać na następny rozdział, więc proszę nie każ nam czekać za długo .
Życzę dużo weny i spokoju do pisania
P.S. Zrobiłaś mi wspaniałą niespodziankę, podtrzymując dobry humor po czemu z Niemcami.
Miśka
Ale fajna reakcja na to co napisałam :)) Serce rośnie ze zadowolenia. :)) Z jednym się tylko zgodzić nie mogę. Obito wie wystarczająco dużo o uczuciach ;) On się jedynie dobrze maskuje :))
UsuńZastanawia mnie w którym momencie popłynęły Ci łzy. No ale nie musisz tego zdradzać, jeśli nie chcesz :)
Sorry, że tak skromnie odpisuję, ale nie mam jakoś weny na pisanie :(
Dziękuję za komentarz :))
Rozdział mega. Tyle tekstu :) Taki długi ^^... Mordka aż się cieszy :D. Ciekawe wesele. Szkoda że Hinatka nie zlapała welonu wtedy jakiś inny figo fago by ją wziął w obroty może by Obito się puknął w ten swój rozczochrany wielki głupi łeb. ;p. No nic. Pozostaje czekać na kolejny 14 (ostatni?) rozdział :). A może coś się między nimi ruszy :). Tu tak pięknie wydarzenia wokół głównej pary, a w labiryncie wszystko idzie jakoś tak na około. Ja nie wiem :(. Czekam na Labirynt :D i pozdrawiam. Życzę weny :)
OdpowiedzUsuńhehe :) no tak. Labirynt i Skorupa sporo się od siebie różnią. Myślę, że innych opowiadań też nie można wrzucić do jednego wora ze sobą, ale to może być moja subiektywna opinia :)
UsuńCzy następny rozdział będzie ostatnim, jeszcze nie wiem. Wszystko zależy od tego jak się rozpiszę i jak bardzo będę chciała skomplikować życie bohaterów. No i jak zakończę, bo czasem przychodzą mi różne dziwne pomysły do głowy :D
Dzięki za komentarz :))
Im bliżej końca, tym bardziej podoba mi się to opowiadanie :D
OdpowiedzUsuńHinata przestała mnie denerwować, Obito wciąż mnie śmieszy i rozczula (akcja z siedzeniem bliżej owoców - świetna xD). To jak się kręcą wokół siebie, przyciągają i odpychają od siebie też wychodzi Ci coraz lepiej :-) oczywiście jak na moje standardy to godzą się za szybko, ale ta historia nie ma miliona rozdziałów, żeby móc to przedłużać, tak jak ja robię to u siebie :D
Ale do rzeczy. Raz w życiu byłam na weselu i średnio wspominam zabawę na nim, ale wprowadziłaś taki fajny klimat, że nawet zachciało mi się na jakieś pójść. Nie jestem obeznana w takich typowych weselnych zabawach, więc tym bardziej miło mi się o nich czytało. Szkoda tylko, że menu mnie nie porwało :D flaki? no fuuuj... :D
Tylko czemu ta Hinata jest taka niesamodzielna! Ja wiem, bo Obito nie mógłby jej pomóc, ale jak czytam, że nie mogła pozbyć się jednego nachalnego typa i nawet nie przyszło jej do głowy, żeby poprosić dowolną osobę tańczącą obok, bo to koniecznie musiał być Itachi, to mnie aż nosi :D ona jest tak różna ode mnie, że czasem mam problem ze zrozumieniem jej sposobu myślenia i postępowania :-)
Pozdrawiam!
Jakie wesela są najlepsze? Znajomych :)) No i trochę swoje, pod warunkiem, że ma się odpowiednio wyje*** na pewne rzeczy :)) Matko jak ja się wybawiłam na jednym z nich. O dziwo mój mężczyzna robił za świadka, więc poniekąd byłam sama. Do tej pory mi mój luby wypomina, że miałam być kierowcą, a on w poprawiny miał się napić. No co ja na to poradzę, że na weselu bawiłam się tak dobrze z rodziną pana i pani młodej, że na drugi dzień nie wydawało mi się, że mogę prowadzić :)) Pod koniec biegałam bez butów, bo pani młodej popsuł się pantofelek i pożyczyłam jej swoje :) ale dość wspominek, bo tu można by mówić dużo. Może kiedyś powinnam w jakiejś historii opisać swój panieński. To by była historia, z serii kac vegas. Tylko my miałyśmy "szczęście", że moja kuzynka dziwnym trafem się nie spiła aż tak bardzo i była nam w stanie opowiedzieć co się działo poprzedniego dnia :))
UsuńWracając do meritum, cieszę się, że opowiadanie coraz bardziej przypada Ci do gustu. Mam nadzieję, że ta tendencja się utrzyma.
Dzięki za komentarz :))