piątek, 30 grudnia 2016

Skorupa Żółwia - Rozdział 16


Rozmyślania w jakich pogrążonych był Obito w nocy, miały odbicie w jego zachowaniu w ciągu dnia. Koszmar z udziałem byłej narzeczonej odbił swoje piętno w psychice bruneta. Nie był już tak wesoły i pogodny. Po śniadaniu zasiadł do laptopa twierdząc, że musi trochę popracować, ale nie chciał, aby Hyuga pojechała do domu. Dziewczyna spytała jak trafić do sklepu. Chciała zrobić zakupy i coś im przygotować do zjedzenia na obiad. Zamówiłaby coś z restauracji albo baru, ale Obito nie dałby jej zapłacić, więc postanowiła sama coś przygotować. W ten sposób miałaby zajęcie, gdy Uchiha pracował. On dał jej kluczyki do swojego auta. Chwilę sprzeczali się o to. Bała się, że może coś popsuć, ale brunet uparł się, że ma wykupione AC i spokojnie może się coś dziać. W końcu Mała uległa. Obito nastawił jej GPS i zapisał jaką ulicę ma wpisać, aby wrócić z powrotem do niego. Hinata ze strachem zasiadła za kółko. Już jakiś czas nie jeździła, a to nie był mały, kobiecy samochodzik czy też wersja na której szkoliła się podczas kursu. Zaliczyła żabkę na początku co rozbawiło właściciela pojazdu, ale później poszło już lepiej. Wróciła i odetchnęła z ulgą, bo nic nie nabroiła. Nogi trzęsły się jej jeszcze wtedy, gdy z uśmiechem i uczuciem ulgi oddawała kluczyki i dokumenty.
- Melduję, że auto jest całe i niezarysowane. - Wypięła dumnie pierś do przodu.
- To nie prawda. Jest zarysowane. - Obito spojrzał podejrzliwie na nią znad laptopa.
- Jak to? Sprawdzałam i nie zauważyłam. - W jej oczach pojawił się strach.
- Nie przyjrzałaś się dokładnie. Shisui je zarysował, ale to nie ma znaczenia. Nawet tego nie poprawiałem, bo to nie ma sensu. Jeżdżę nim na budowy, a tam różne rzeczy się dzieją. W poprzednim miałem ślad pozostawiony po koparce, bo kierowcy zachciało się jechać na skróty, ale się nie zmieścił i zarysował mi cały bok. Może by mu się udało, gdyby nie był podpity.
- Pewnie byłeś zły. - Jej ojciec byłby wściekły za coś takiego, a sprawca takiego zdarzenia na pewno zostałby bez pracy.
- Auto to rzecz nabyta. W każdej chwili można ją zastąpić inną. Wszystko zależy od zasobności portfela. Nie liczy się to co się z nim stanie, tylko to, aby ludziom w środku nic się nie stało. Rozumiesz? - Spoglądał na nią z poważnym wzrokiem. Znaczyło to, że podchodzi do sprawy nader poważnie.
- Tak.
- To dobrze. Co chcesz ugotować?
- Zobaczysz jak skończę. - Uśmiechnęła się delikatnie. - Mogę rozgościć się w twojej kuchni?
- Jest twoja.
Hyuga udała się do kuchni. Po prawie dwóch godzinach zjedli wspólnie w jadalni. Zastanawiali się nad ogrodem, ale nowe meble nie nadawały się do tego. Stolik był zbyt niski. Po posiłku Hinata dostała do ręki tablet. Wyciągnęła dłoń po przedmiot, choć nie wiedziała co dokładnie ma z nim zrobić.
- Jest twój. Sprezentował mi go Shisui, ale ja wolę swojego laptopa i telefon. To też możesz z nim zrobić co tylko zachcesz. Jeśli wolisz pooglądać telewizję to śmiało. Gdy pracuję, potrafię skupić się na tym bez względu na otoczenie. Sieć jest ustawiona jakby co, więc internet też działa.
- Dziękuję. - Odpowiedziała mu onieśmielona.
To jednak był naprawdę miły gest z jego strony. Sam fakt, że dostała coś od Obito, poprawiał humor i radował serce. Nie opuszczało ją jednak uczucie, że coś jest nie tak. Jego oczy nie błyszczały tak jak dzień wcześniej, a uśmiech zdawał się nie do końca szczery. Zastanawiała się, czy to przez nią. Może on oczekiwał od niej czegoś, czego ona mu nie dała. Zapytałabym, ale była zbyt nieśmiała na takie rozmowy. Postanowiła jednak zostać. Wieczorem, gdy kładli się do łóżka, zebrała w sobie całą swoją odwagę i tym razem to ona wykonała pierwszy gest. Przytuliła się do niego. Obito chwilę się wahał, ale w końcu objął ją ramieniem. Hinata uniosła nieco głowę, a na jego policzku złożyła pocałunek.
- Dziękuję za wszystko. - Wyszeptała i ponownie oparła głowę o jego klatkę piersiową.
Na więcej zdobyć się nie potrafiła. Zastanawiała się, dlaczego przez cały czas jej pobytu w domu Uchihy, on ani razu nie pocałował jej w usta. Tak jakby bał się, że ktoś ich tu przyłapie. Jednak weekend będzie mogła zdecydowanie zaliczyć do udanych.
W poniedziałek z rana Uchiha podwiózł ją do domu. Przebrała się na szybko i razem zajechali do firmy, a raczej w jej pobliże. Zdziwiła się, że zatrzymał się nie na swoim miejscu. Budynek był już widoczny, ale do przejścia pozostało jakieś czterysta metrów. Zgasił silnik, co sugerowało koniec podróży. Wziął głęboki wdech i spojrzał na nią wzrokiem, który sugerował złe wieści.
- Muszę coś jeszcze załatwić, zanim udam się do firmy. - Pokiwała mu, że zrozumiała. Widział, że swoim zachowaniem ją przestraszył. - Jest coś jeszcze. Chcę cię o coś prosić.
- Mnie? - Wyszeptała tak cicho, że ledwo słyszalnie.
- Chodzi o nas. Będzie lepiej jeśli na razie zatrzymamy dla siebie to co jest między nami.
Przez myśl przeszło jej pytanie: Lepiej dla kogo? Ona tak bardzo cieszyła się, że Obito dał jej szansę, że mogłaby całemu światu wykrzyczeć jaką jest szczęściarą. Mimo tego pokiwała głową i odwróciła się, aby wysiąść. Zanim jednak to zrobiła, poczuła jego dłoń na swoim nadgarstku. Spojrzała w czarne oczy. Tym razem na jego twarzy gościł żartobliwy uśmieszek, sugerujący, że w główce mostowca tli się jakiś głupi tekst.
- Mała, uważaj na siebie jak będziesz przechodzić przez ulicę.
Mimowolnie się uśmiechnęła. Obiecała być ostrożną i wyszła. Kilka razy jeszcze odwróciła się za siebie, spoglądając na znajome auto. Obito potarł ręką po włosach, złapał głębszy oddech i odjechał w stronę interesującego go Urzędu.

Poniedziałek był bardzo ciężkim dniem zarówno dla Hinaty jak i Obito. Oboje nie mogli się skupić w stu procentach na swojej pracy. Każde z nich zastanawiało się co dalej. Hyuga doświadczyła w czasie ostatnich dni tak wiele skrajnych emocji, że teraz miała w głowie mętlik porównywalny z szalejącym tornadem. Nie wiedziała co stało się z jej ukochanym w niedzielę i dlaczego zaczął się dziwnie zachowywać. Bolało ją, że nie chciał aby inni wiedzieli o ich związku. Jednak to czego się nauczyła o Obito, to fakt, że jest nieprzewidywalny, a jego zachowanie może nie oznaczać nic złego. W końcu po tym co przeszedł, mógł zachowywać się nieszablonowo. Dlatego postanowiła jeszcze nie panikować, tylko spokojnie poczekać na rozwój sytuacji. Nie oznaczało to jednak, że się nie martwiła. Była teraz jednym, wielkim kłębkiem nerwów. Bała się, że coś popsuje i straci szansę na szczęście, o które tak długo walczyła. Przez rozmyślania praca jej nie szła zbyt dobrze.
Obito przechodził swoją własną wojnę w głowie. Nie zakładał, że dając szansę sobie i Małej na związek, przyjdzie my stoczyć tak wiele bitew z samym sobą, głęboko zakorzenionymi wspomnieniami, przyzwyczajeniami jakie nadobył przez ostatnie lata oraz koszmarami. Wiedział, że łatwo nie będzie, ale sytuacja okazała się trudniejsza niż zakładał. Rozstając się z Hyugą w poniedziałek rano, poczuł ulgę. Gdy uświadomił sobie swój stan, miał ochotę trzepnąć się mocno w głowę. Przez myśl przeszło mu, że źle postąpił. Czuł się zbyt stary na tak drastyczną zmianę w jego ułożonym jako tako życiu.
- Nic z tego nie będzie. - Złapał za telefon, wszedł do książki adresowej. Palec zatrzymał na podpisie "Mała". Nim zrobił następny krok, zawahał się i odłożył urządzenie.
Potargał czarne kosmyki. Już nie pamiętał kiedy ostatnio czuł, że sytuacja go przerasta. Znał jednak dobry sposób na to, aby nie myśleć zbyt intensywnie o tego typu sprawach. Wmówił sobie, że projekt którym właśnie się zajmował był bardzo, ale to bardzo pilny. Postawił wszystkich w biurze do pionu. Pogonił ich, aby szybciej zakończyli swoje projekty, w ten sposób i jego czekało więcej obowiązków, bo każdy z rysunków musiał przejrzeć. Koło siedemnastej w jego biurze pojawił się prezes. Spojrzał na zbiorowisko rysunków na biurku starszego Uchihy. Chciał go wyciągnąć na kosza. Obito chwilę się wahał. Nie ukończył swojego założonego celu, jednak mino to postanowił wyjść z biura. Ruch związany ze sportem był rewelacyjnym sposobem na rozładowanie wszelkiego rodzaju negatywnych emocji. Itachi jedynie go obserwował. Nie zadawał żadnych pytań związanych z Hinatą, za co był mu skrycie wdzięczny. Po prysznicu wyszli na miasto coś zjeść. Starszy z mężczyzn spojrzał na telefon. Miał dwa nieodebrane połączenia i jednego SMSa od swojej aktualnej dziewczyny. Nie chciał jednak sprawdzać co mu napisała przy kuzynie. Wzbudziłby w te sposób jego zainteresowanie, a tego chciał uniknąć.
- Kiedy wraca Minoru? - Itachi przerwał ciszę podczas posiłku.
- Tęsknisz za nim, a może masz jakąś sprawę do niego? - Obito odpowiedział trochę zgryźliwie.
- Widziałem stertę papierów na twoim biurku. Pewnie by cię odciążył, gdyby był.
- Ma być w środę. Nie łudzę się, że wróci wypoczęty. Jego żona ma parcie na dziecko, więc pewnie po powrocie będzie dochodził do siebie przez dłuższy czas.
- Możliwe. - Z powątpiewaniem odparł prezes. Nie zmieniając swojej mimiki twarzy, ani tonu głosu, zadał kolejne pytanie. - Jak ci minął weekend?
- Normalnie. - Obito starał się, aby jego głos brzmiał zwyczajnie.
- Mam nadzieję, że nie spędziłeś go na pracy.
- Nie pracowałem więcej niż zwykle. Właściwie ograniczyłem się do minimum. Wypytujesz mnie w jakimś konkretnym celu?
- Podtrzymuję jedynie rozmowę. - Itachi delikatnie się uśmiechnął. Sprawdzał nagranie z monitoringu i wiedział, że jego uparty kuzyn wyszedł w piątek razem z Hinatą. Było jednak oczywiste, że nie chce z nim o tym rozmawiać.
Uchiha zmienili temat. Rozstali się koło dwudziestej. Obito ponownie wyjął telefon. Teraz czekały na niego już dwa SMSy od tej samej osoby. Pierwszy mówił tylko o tym, że dziewczyna kończy pracę i jeśli chce, to może mu przynieść coś do jedzenia. Drugi to pytanie czy wszystko w porządku, bo się trochę martwi jego milczeniem. Chwilę zastanawiał się czy powinien do niej zadzwonić, czy wystarczy jedynie SMS. Ostatecznie zachował się jak mężczyzna. Wybrał jej numer i nacisnął zieloną słuchawkę.
- Słucham. - Kobiecy, niepewny głosik rozbrzmiał w słuchawce.
- Melduję, że nic mi nie jest. - Uchiha  starał się brzmieć naturalnie. - Itachi do mnie zawitał i wyciągnął mnie na miasto. Trochę nam się zeszło, ale już grzecznie wracam do domu.
- Cieszę się, że nic ci nie jest.
- Niepotrzebnie panikujesz. Złego licho nie bierze.
- Ty jesteś dobry, więc jednak mam powód aby się martwić. - Odpowiedziała mu dużo weselszym głosem.
- Mała, bez takich tekstów. Za słabo mnie znasz, aby wyciągnąć poprawne wnioski.
- Czasami wystarczy chwila, aby móc stwierdzić czy ktoś jest dobry czy zły. Ja poznawałam cię wiele miesięcy. Zgrywasz złego, ale jesteś bardzo dobrym człowiekiem.
- Koniec tematu, bo nie podoba mi się to do czego zmierzasz. - Usłyszał cichy chichot w słuchawce. - Kładź się spać!
- Czy to rozkaz?
- Polecenie szefa.
- Nie jesteś już moim szefem. - Hinata droczyła się z nim. Sama nie przypuszczała, że tak potrafi. Widocznie przez telefon było jej łatwiej.
- Więc każę ci to zrobić jako twój chłopak.
- Jest dopiero dwudziesta. Nie jestem już małą dziewczynką. Chyba mogę jeszcze chwilę posiedzieć.
- Hyuga, ty się prosisz o klapsa za pyskowanie starszym. Masz godzinę i marsz do łóżka. Jak się dowiem, że nie posłuchałaś, to inaczej pogadamy.
- Dobrze. Nie chcę abyś był na mnie zły.
Uchiha przejechał dłonią po włosach. Powinien jej powiedzieć jak najszybciej, jak wygląda sytuacja, ale zabrakło mu odwagi.
- Trzymaj się, Mała.
- Miłego wieczoru. To pa.
- Hej. - Po tym jednym słowie brunet rozłączył się. Spojrzał na wyświetlacz. Westchnął ciężko. - Nie zrywa się przez telefon. - Wypowiedział sam do siebie, tak jakby chciał się przed sobą usprawiedliwić.

Hinata grzecznie położyła się o dwudziestej pierwszej. Od razu nie zasnęła. Już cztery razy spała w objęciach Uchihy i dzisiejszej nocy najchętniej też wtuliłaby się w jego ramię. Ten piękny sen nie mógł jednak trwać wiecznie. Są parą od niedawna i wiadomo było, że nie będą spędzać ze sobą każdej nocy. Miała jednak nadzieję, że gdy przyjdzie piątek, to ponownie spędzą razem weekend, ale niestety tydzień dopiero się zaczął.
Obito wrócił do domu w ponurym nastroju. Rzucił klucze na stolik w salonie, a z barku od razu wyciągnął butelkę pierwszego, lepszego trunku i szklankę. Nalał sobie i wypił jednym haustem. Rozsiadł się na kanapie, odchylił głowę i gapił się w sufit. Jego dom ponownie był cichy aż do przesady. Czasem zapalał światła we wszystkich pomieszczeniach, aby nie czuć, że jest tu zupełnie sam. Dziś to by chyba nie pomogło. Czuł się paskudnie, bo prawdopodobnie ponownie skrzywdził jedyną dziewczynę, która się dla niego liczyła od czasu Rin. Czekała go rozmowa, na którą nie był gotowy i której nie był pewien. Po pewnym czasie poszedł do łóżka. Spędził z Małą trzy noce w tym łóżku. Dłonią przejechał po miejscu gdzie spała Hyuga. Było zimne i puste. Odwrócił się w drugą stronę i zamknął oczy. Sen jednak nie chciał nadejść. Wiercił się dobre półtorej godziny, zanim udało mu się zasnąć. Poranek nie był lepszy. Jego oczy bezsensownie śledziły wolne miejsce w łóżku. Podniósł się i ubrał w strój do biegania. Wyszedł z domu, włożył słuchawki w uszy, nastawił głośną muzykę i ruszył przed siebie. W sobotę, kiedy przemierzał znajome ścieżki, czuł że mógłby latać. Dziś stopy ślamazarnie uderzały o podłoże. Czuł się przytłoczony i ciężki. Za swój stan winił wyłącznie siebie. Nie był jednak już pewien co powinien zrobić. W firmie ponownie zajął się pracą. W ten sposób zagłuszał sprzeczne myśli. Dzień mu zleciał szybko, a do rzeczywistości przywołał rozkoszny głosik. Hinata przyszła koło osiemnastej. Tak jak przypuszczała, reszta pracowników już poszła do domu. Uchiha podniósł wzrok i mimowolnie się uśmiechnął. Odsunął się odrobinę od biurka i chwilę zastanawiał jak powinien się zachować.
- Mogę wejść? - Zapytała delikatnie.
- Jasne.
Tym razem wstał i tak jak kiedyś oparł się o swoje biurko. Hinata stanęła przed nim i wyciągnęła dłoń z siatką. Wiedział, że znajdzie tam coś do jedzenia. Coś po co poszła specjalnie dla niego. Poczuł nawet zapach, który bardzo mu się podobał. Słodkości to ewidentnie jego słabość,  ale mimo tego odstawił je na bok i przyciągnął dziewczynę do siebie. Zarumieniła się, ale nie spuściła wzroku, a on z wielką satysfakcją ją obserwował. Jego wczorajsze przemyślenia zdawały się teraz bezsensowne i nader przesadzone. Nachylił się i złączył ich nosy. Poczuła jego ciepły oddech na ustach.
- Jak mam ci podziękować za fatygę? - Zapytał prowokacyjnie.
- Pocałuj mnie. - Hinata nie była pewna, czy pomyślała tak jedynie, czy też wypowiedziała słowa na głos. Przymknęła oczy, a wtedy poczuła, że on spełnia jej życzenie.
- Masz już wolne?
- Tak.
- To dobrze, bo musimy porozmawiać. - Odsunął się i zebrał swoje rzeczy.
Wyszli razem. Uchiha zawiózł ich do hotelu. Zameldowali się i wjechali windą na najwyższe piętro. Hinata czuła się nieco skołowana. Obito mieszkał sam, a ona miała swój pokój, więc nie rozumiała dlaczego zabrał ją w takie miejsce. To dość dziwna lokalizacja na rozmowę, dlatego coraz bardziej zastanawiała się, czy jemu chodzi o coś zupełnie innego. Chciała tego, ale nie była pewna czy czuje się gotowa i czy czasem go nie rozczaruje. On jednak stanął przed ścianą, gdzie połowa stanowiła wielkich rozmiarów okno i chciał aby do niego podeszła. Wykonała polecenie. Objął ją z tyłu i tak chwilę stali w milczeniu. Ta jedna noc bez niej i poranek coś mu uświadomiły. Choć czekało go tak wiele wojen, jakie miał sam ze sobą stoczyć, to nie chciał teraz się poddawać. Objął ją jeszcze mocniej, a czoło oparł o jej głowę. Popuścił uścisk dopiero, gdy poczuł, że chce się do niego odwrócić.
- Coś się stało, prawda? - Zapytała spokojnie, choć widać było, że się martwi. Gdy zaprzeczył, ona zadała kolejne pytanie. - O czym chciałeś porozmawiać?
- To już nieważne. Opowiedz lepiej jak ci minął dzień.
- Dla mnie ważne. - Podniosła dłoń do góry i położyła na jego policzku. - Wszystko co wiąże się z tobą jest ważne. O wszystkim możesz mi powiedzieć, a ja zatrzymam to dla siebie. Zaufaj mi, proszę.
- Ja... - Chwilę się zawahał, ale powiedział jej już tak dużo, że równie dobrze mógł powiedzieć trochę więcej. - Chciałem wczoraj zrobić coś, czego bardzo bym dziś żałował.
- Czy to ma związek ze mną?
- O nic się nie martw. - Przytulił ją mocniej do siebie, przez co stracili kontakt wzrokowy. - Poradzę sobie z tym sam. Mogę tylko czasem być nieznośny albo gburowaty. W razie czego kopnij mnie mocno w tyłek, to się trochę opanuję.
- Nie chcę cię krzywdzić, za to chętnie pomogę.
- Pomagasz i to bardzo. - Postanowił szybko zmienić temat. - Zamówmy kolację do pokoju. Jestem głodny, a nie chce mi się nigdzie łazić.

Mała jeszcze jakiś czas odczuwała niepokój. W końcu jednak jej przeszło, bo Obito swoim zachowaniem potrafił ją rozbawić. Nie protestowała, kiedy zaproponował, aby przenocowali w hotelu. Przyniósł jej swoją koszulkę do spania, bo zawsze woził kilka sztuk w aucie na wypadek, gdyby chciał wyskoczyć z Itachim na kosza czy inną aktywną rozrywkę. Z uśmiechem obserwował jak Hyuga wychodziła z łazienki. Choć jego ubranie na niej wisiało, a długością dorównywało normalnym sukienkom, to zawstydzenie dziewczyny było porównywalne do tego jakby stała przed nim naga. Bawiło go to, ale przede wszystkim powodowało, że czuł się jak gdyby nic się nie stało. Przy niej zapominał o swoim aktualnym wyglądzie. Czuł się atrakcyjny jak kiedyś. Gdyby nie bolesne wspomnienia, to pewnie już dawno wykorzystałby sytuację. Powstrzymywał się, bo Mała nie była pierwszą, lepszą dziewczyną, a on w tych sprawach bardzo różnił się od brata. Ponieważ nocowali w hotelu, to tym razem Uchiha nie uciekł z łóżka wcześniej. Kiedy budzik Hinaty zadzwonił, on już od kilkunastu minut obserwował ją jak śpi. Uśmiechnął się, widząc jej skwaszoną minę, kiedy rozbrzmiały pierwsze dźwięki melodii zwiastującej pobudkę. Po porannej toalecie udali się wspólnie na śniadanie. To była miła pobudka oraz początek dnia. Tym razem oboje zajechali do firmy, choć każdy z nich udał się na inne piętro.
Tego dnia rozpoczęcie pracy wyglądało inaczej. Praktycznie po kilku krokach postawionych, po wejściu do działu, przed Uchihą stanął mur niezadowolonych pracowników. W większości mostowcy prezentowali się z założonymi rękoma i niezadowolonymi minami. Było jasne, że żywią do szefa jakieś pretensje. Brunet zdziwił się, bo zawsze dobrze ich traktował i nie przychodził mu do głowy żaden powód, dla którego mógłby sobie zasłużyć na taką postawę z ich strony.
- Dacie mi przejść? - Zwrócił się dość obojętnie, choć w kącikach jego ust tlił się uśmiech, spowodowany sytuacją. Był pewien, że to jakaś rewelacja. Może któryś z nich widział go z Hinatą i teraz jak jeden mąż będą żądać wyjaśnień.
- Mamy do pogadania. - Burknął nieprzychylnie Sho, a reszta pokiwała jedynie głowami.
Minoru stał na uboczu wzruszająca jedynie ramionami w kierunku szefa. Wiadomo, że za wiele wiedzieć nie mógł, bo to był jego pierwszy dzień po powrocie z urlopu.
- Tak wam się śpieszy, że nie dacie mi nawet wejść do biura? - Tym razem głos Uchihy wyrażał już jawne rozbawienie.
- Wręcz przeciwnie, chcemy pogadać u ciebie. - Sho odpowiedział z lekką złością, a reszta rozstąpiła się, aby dać szefowi możliwość wejścia do jego biura.
Cała zgraja wparowała do pomieszczenia zaraz za brunetem. Dało się jedynie usłyszeć stwierdzenie: "Ty tu zostajesz". Obito zrzucił swoje rzeczy, oparł się o biurko, ręce założył na piersiach z przodu i uśmiechnął się szeroko.
- No to słucham. Co się stało, że w waszych oczach widać chęć mordu mojej osoby?
- Kto to jest ten cały Sai? - Padło pierwsze pytanie.
- My go tu nie chcemy. - Odezwał się drugi głos niezadowolenia.
- I jakim prawem siedzi na miejscu Hinaty? - Ostatnie słowa padły od najcichszego członka zespołu.
Obito zmarszczył brwi. Nie takich pytań się spodziewał. Myślał, że przyjdzie mu się tłumaczyć z tego co robi po pracy z Małą, a tymczasem poczuł się zdezorientowany pretensjami.
- Jaki znowu Sai?
Na pytanie Uchihy Minoru chrząknął, a kciukiem pokazał za siebie w stronę szklanej ściany. Wzrok Obito spotkał się z młodym mężczyzną w dość dziwnie obcisłym stroju, czarnych, krótko ściętych włosach i chorobliwie bladej cerze.
- Przyszedł tu rano z teczką i papierkiem potwierdzającym, że jest nowym pracownikiem w naszym dziale. Informatyk kazał mu usiąść na miejscu Hinaty. Papiery są na twoim biurku. - Asystent choć był w biurze od kilku godzin, sprawiał wrażenie, jakby nie miał żadnej przerwy w pracy. Pełen profesjonalizm, z którego czasem naśmiewał się Uchiha, ale za który był mu również bardzo wdzięczny.
Skołowany trzydziestoparolatek złapał za teczkę i zajrzał do niej. Czytając zawarte w niej dane, kątem oka zerkał na Saia. Czuł złość, bo nikt go nie poinformował o tym, że dostanie nowego pracownika. Zacisnął dłoń czując nieodpartą ochotę przywalenia Itachiemu prosto w mordę. Coś mu nie pasowało w tym nowym i nie chodziło tylko o to, że będzie miał na niego widok za każdym razem kiedy podniesie głowę, by spojrzeć na swoich pracowników.
- Weź coś z nim zrób, bo koleś jest jakiś dziwny i odkąd tu jest bez przerwy gada o penisach. Aż strach podać mu rękę. - Sho wzdrygnął się na wspomnienie słów nowego.
- Wynocha do pracy! Wszyscy bez wyjątku! - Wiadomo było, że z takim Obito nie ma dyskusji.
Minoru stanął przy drzwiach, ale ruch ręki szefa pokazał, że on też ma się wynieść. Brunet złapał za telefon i wybrał numer.
- Słucham. - W słuchawce odezwał się Itachi.
- Kto to kurwa jest ten Sai? - Podirytowanym tonem odezwał się starszy z kuzynostwa.
- Nowy pracownik.
- I na co mi on?
- Masz sporo pracy, to ci pomoże.
- Czy tobie coś się czasem nie popierdoliło? - Warknął Obito, ale prezesik wydawał się niczym nie zaskoczony. - Mięliśmy układ. Kazałeś mi wytrzymać z Hyugą, a ja za to miałem mięć wolną rękę w doborze pracowników.
- Układ mówił o roku. Hinata odeszła kilka miesięcy przed końcem ustalonego czasu.
- Ja dotrzymałem swojej części umowy. Nie moja wina, że ona zrezygnowała.
- Umowa to umowa. Sam jesteś sobie winien, że nie potrafiłeś jej zatrzymać u siebie. Bez względu na to co zamierzasz, Sai zostaje we firmie. Nie łódź się też, że będziesz mógł dziś się na mnie za to wyżyć. Jestem w drodze na konferencję i  nie będzie mnie jeszcze przez jakiś czas. Po prostu przegrałeś, Obito. Pogódź się z tym.
Rozwścieczony Obito prawie rzucił telefonem. Powstrzymał się w ostatniej chwili. Przecież to nie wina urządzenia. Zasiadł do kompa i odruchowo spojrzał na pocztę. Do drzwi rozległo się pukanie. Zaraz po tym otworzył je nowy pracownik. Coś mówił, ale Obito kompletnie go zlekceważył. Nienawidził przegrywać w taki sposób. Przeklęty prezesina go przechytrzył i właśnie pokazał, że może się rządzić w jego dziale. To przecież JEGO dział!!!
- Wynocha! - Wrzasnął Uchiha. - Czy ja pozwoliłem ci wejść? Siadaj z dupą na swoim krześle i czekaj, aż cię łaskawie tu poproszę. Nawet jeśli miałoby to trwać miesiąc. Zrozumiano?
Sai jedynie mu pokiwał i grzecznie wrócił do biurka. Reszta pracowników uśmiechała się pod nosem. Poza Minoru, który czuł, że wrócił w złym momencie i trochę martwił się o sytuacje w biurze. Obito bywał zły, ale nawet wtedy nie opuszczał go specyficzny humor, jak na przykład to, gdy paskiem przylał Hinacie. Ona chociaż miała po swojej stronie resztę działu. Sai na starcie miał przechlapane.
Uchiha zerknął na wiadomości przychodzące i wtedy go olśniło. Zerwał się ze swojego miejsca, złapał za teczkę nowego i wyszedł z biura.
- Nowy do mnie. - Sai chciał coś powiedzieć, ale mu na to nie pozwolił. - Po prostu za mną idź. Tylko zabierz swoje rzeczy jeśli takowe już tu posiadasz.
Szybkim krokiem wyszedł z działu, a nowy pracownik ledwo za nim nadążał. Znaleźli się na innym piętrze budynku. Obito pewnym krokiem wszedł, nie witając się z nikim, z miną przypominającą Madarę, gdy był zły na cały świat. Bez pukania otworzył drzwi do biura przełożonego Konstrukcji Stalowych i zostawił je uchylone, aby Sai również mógł wejść. Na biurko Nagato rzucił teczkę.
- To nowy. Od teraz jest twój. - Warknął nieco łagodniejszym tonem, ale dając jednocześnie znać, że nie przyjmie odmowy.
- Nie potrzebuję nowego. Nie mam nawet dla niego stanowiska. - Nagato odsunął od siebie niebieską teczkę.
- Owszem masz. To wymiana. Ja zabieram co moje. - Po tych słowach wyszedł lekceważąc zaskoczoną twarz starego kumpla. Podszedł do biurka jednej z pracowniczek. - Wstawaj, Hyuga. - Jego słowa zabrzmiały złowieszczo.
Zdezorientowana dziewczyna podniosła się. Na jej miejscu zasiadł Obito. Wylogował ją z poczty, pozamykał wszystko co miała włączone, później zapytał czy coś jest jej. Wskazała na kubek i telefon. Dał jej wymienione rzeczy do ręki i nim zdążyła zapytać o co chodzi, przerzucił ją sobie przez ramie. Wyszedł szybkim krokiem, niosąc Małą aż do swojego działu. Dopiero tam ją postawił. Po wielkim wzburzeniu porannym gościem, tym razem w dziale zapanowała radość. Chłopcy po kolei ściskali Hinatę, ciesząc się jej powrotem. Ona była zaskoczona, ale cieszyła się jeszcze bardziej od nich. Uchiha ukradkiem wrócił na swoje miejsce. Musiał ochłonąć. Nie chciał też, aby inni dostrzegli na jego twarzy radość i ulgę. Nie chodziło tylko o zakład. Teraz mógł mieć na nią oko. Zasiadł za biurkiem i nie podnosił wzroku. Wiedział, że będzie go ręka świerzbiła, aby im wszystkim przywalić za to, ze ją obściskują. Mógłby ich pogonić, ale wtedy by się zdemaskował. Hinata weszła do niego na chwilę. Chciała mu podziękować, ale kazał jej teraz tego nie robić, tylko jak już wszyscy sobie pójdą. Uśmiechnęła się jedynie i poprosiła o jakąś prace. Dał jej  jeden z ciekawszych projektów, w którym mieli okazję współpracować. Choć cały ten ich związek był jeszcze chwiejny i niepewny, to jedno było bezdyskusyjne. Mała była znakomitym projektantem i wierzył, że sobie poradzi, a gdyby miała problemy, zawsze mogła zgłosić się do niego.
Ten dzień mógł zaliczyć do udanych. Co prawda rozmawiał kilka razy przez telefon z Nagato, gdzie musiał odbijać jego argumenty. Robił to dość cierpliwie i wyraźnie sugerował, że w tej kwestii nie odpuści, a jeśli chce zmienić jego decyzję, to będzie musiał udać się do Madary, bo nawet Itachi nie może podważyć dzisiejszej zamiany. Podnosząc głowę, mógł przyjrzeć się dziewczynie, przy której tego poranka się obudził w hotelu. Tym razem nie poszedł biegać, więc widział jak Hyuga zabawnie rozbudza się ze snu. Musiał też przyznać, że jest jeszcze bardziej rozkoszna rano, niż gdy czerwieni się i zawstydza w ciągu dnia. Jego pomysł z hotelem okazał się słuszny, bo w innym miejscu nie miał oporów takich jak we własnym domu. Dużo chętniej składał pocałunki na różanych ustach, a gdy znaleźli się w łóżku, chwilę gładził jej nagie udo. Przestał, bo jemu samemu ciężko było się powstrzymywać przed ściągnięciem jej majtek, a nie chciał kochać się z nią teraz, kiedy nie mógł dać jej gwarancji, że mu się nie odwidzi ich związek. No i ta świadomość, że byłby jej pierwszym mężczyzną. Jeśli zrobią to zbyt szybko i coś nie wyjdzie, to ona znienawidzi go. Tak przynajmniej on to widział. Z rozmyślań wyrwała go osoba, która zawróciła mu w głowie. Nawet nie zauważył, że pojawiła się w jego dziupli. Potrafiła się skradać cichutko.
- Obito, czy ja mogłabym ci podziękować jutro za to, że mnie tu ściągnąłeś? Mam pewną sprawę do załatwienia i chciałabym dziś wcześniej wyjść, jeśli nie masz nic przeciwko temu, oczywiście. - Stała lekko zaniepokojona i oczekując na jego odpowiedź.
- Jasne. Przyjechać po ciebie jak skończę pracę? - Udawał, że nie widzi problemu. Maskował swoje zaniepokojenie po mistrzowsku.
- Nie. Dziś wolałabym spać u siebie, ale jutro słowo, że jestem do twojej dyspozycji.
- W takim razie do jutra. - Opuścił głowę, po czym mocno zacisnął zęby.
- Do jutra. - Rozradowana dziewczyna opuściła biuro.
Uchiha wstał i podszedł do okna. Czekał, aż zobaczy w nim swoją dziewczynę. Chciał dostrzec, czy ona będzie szła sama, czy też z kimś. Rozpoznał ją, a fakt, że koło niej nie maszerował żaden absztyfikant, go nie uspokajał. Był zły, dlatego nie siedział zbyt długo w pracy. W domu przebrał się w wygodniejsze ubrania i poszedł na swoją własną siłownię. Tam dopadł się do worka bokserskiego. Założył ochraniacze na nadgarstki i zaczął wyładowywać swoją złość. To było coś, czego jeszcze Mała o nim nie wiedziała. On był cholernym zazdrośnikiem i gotów był stłuc na kwaśne jabłko każdego, kto kręcił się koło jego dziewczyny nieproszony. Złościł się też na samego siebie, że nie zapytał co miała w planach, albo po prostu jej nie zatrzymał przed wyjściem. Co takiego zrobił, że tej nocy nie chciała z nim spędzić? Przecież wydawała się zadowolona rano. Wykończony poszedł pod prysznic. Czysty i ani trochę spokojniejszy, rozłożył się na kanapie w salonie. Popijał piwko i pracował na laptopie. Siedział tak długo, aż go zmogło. Nie dotarł do sypialni. Zasnął w gościnnym pokoju. Obudził się, gdy zrzucił przypadkiem telefon z łóżka. Z zaskoczeniem stwierdził, że jest już dziewiąta, a on zaspał. Widocznie musiała bardzo się zasiedzieć. Poszedł po kawę i szybko ogarnął się do wyjścia. Pomyślał, że poprosi Minoru, aby zamówił mu jakieś śniadanie, jak się już znajdzie w pracy. Mógłby kupić coś po drodze, ale chciał jak najszybciej zobaczyć Małą. Postanowił ją podejść i wypytać co takiego robiła, że nie chciała się z nim spotkać. On po prostu musiał to wiedzieć, a skoro byli ze sobą, to miał do tego prawo. Gdy wchodził, zauważył, że miejsce należące do Hyugi było puste. Przywitał się zdawkowo i zasiadł za swoim biurkiem. Zacisnął zęby, ale dostrzegł, że komputer dziewczyny jest włączony, a jej torebka leży na biurku. To oznaczało, że jednak była w pracy. Po chwili pojawiła się, przechodząc uśmiechnęła się do niego, po czym stanęła na środku sali i coś ogłosiła do wszystkich. Ogóle poruszenie sugerowało, że coś jest na rzeczy. Chłopcy zaczęli się podnosić i wychodzić z sali. Hinata weszła do Obito i podeszła w miarę blisko. Była szeroko uśmiechnięta i zadowolona.
- Obito, chciałam cię zaprosić na kawę i ciasto w podziękowaniu za to, że mogę tu z wami pracować.
- Ciasto? Kupiłaś? - Spojrzał podejrzliwie.
- Upiekłam wczoraj, dlatego chciałam wyjść wcześniej. To miała być niespodzianka. Mam nadzieję, że będzie ci smakować i że choć trochę udało mi się dorównać cukierni, w której kupuję ci łakocie.
- Nie chciałaś ze mną spać, bo pojechałaś do siebie piec ciasto? - Zapytał z jawnym rozbawieniem. Miał ochotę walnąć siebie samego w łeb, za to, że tak bardzo w nią wątpił.
- Chciałam i to bardzo, ale wtedy nie byłoby niespodzianki. To jak? Skusisz się na kawałek mojego wypieku? - Mówiła swobodnie, bo poza nimi nie było już nikogo. Cała reszta znajdowała się w pomieszczeniu gospodarczym, gdzie przygotowała talerzyki, łyżeczki, kubki do kawy i dwa spore talerze z dwoma gatunkami ciasta.
- Chodźmy zanim te sępy zjedzą wszystko.
Poprowadził ją przodem. Czuł się spokojniejszy, wiedząc co działo się wczoraj. Cieszył się również, że będzie miał dobre śniadanie. Wypieki Hyugi okazały się dużo lepsze niż zakładał. W ekspresowym tempie zniknęło wszystko co przyniosła dziewczyna. Powoli ubywało osób w kuchni. Obito trochę ich przegnał, bo widać było, że mogliby przesiedzieć tak cały dzień plotkując. Kiedy w pomieszczeniu nie było już nikogo poza Hinatą i Obito, Uchiha podszedł do niej z tyłu i pocałował jej odsłoniętą szyję, po czym zaczął szeptać do ucha.
- Trzeba było aż tyle im nie dawać. Zjedli wszystko, a ja jeszcze bym chciał.
- Tak bardzo ci smakowało? - Odwróciła się do niego uszczęśliwiona.
- Bardzo.
- To dobrze się składa. Bo trochę odłożyłam i chciałabym cię dziś po pracy zaprosić do siebie na kolację i deser. Mam też wino, więc jeśli byś chciał, to może zostałbyś na noc u mnie? Co ty na to?
- Duże masz łóżko?
- No nie bardzo. - Delikatnie się skrzywiła.
- W takim razie deser u ciebie, a kolacja i wino u mnie.
Hinata pokiwała zadowolona głową, po czym lekko się uniosła na palcach i cmoknęła go w policzek. Brunet złapał ją, przyciągnął i zrobił to tak jak trzeba. Odskoczyli od siebie, gdy usłyszeli czyjeś kroki. Obito od razu skierował się do wyjścia, prawie zderzając się z Minoru, a Hinata zaczęła zmywać talerzyki. Świeżo upieczony małżonek domyślał się co tu się święci, ale postanowił jeszcze nie wnikać w szczegóły i dać czas dwójce przyjaciół na to, aby sami przyznali się co ich łączy. Cieszył się jedynie, widząc uśmiech na twarzy koleżanki z pracy, bo wiedział, że to znaczy iż uparty szef wreszcie zachował się tak jak powinien.
Wieczorem dwójka mostowców wsiadła razem do srebrnego auta. Oboje milczeli w drodze do mieszkania dziewczyny. Obito zaparkował w pobliżu wejścia. Wysiedli i udali się na górę. W sumie to trochę był ciekawy jak ona mieszka. Ich rozmowa w korytarzu zwróciła uwagę blondwłosej współlokatorki. Wyszła z pokoju licząc, że w końcu uda jej się poznać ideała Hinaty. Podeszła, ale widząc mężczyznę trochę się zmieszała.
- Ino. - Hinata zwróciła uwagę na dziewczynę. Trochę ją zaskoczyła tym, że od razu się pojawiła.
- Przyprowadziłaś kolegę? - Zapytała blondynka.
- Ach tak. - Zreflektowała się dziewczyna. - Poznajcie się. To Ino, moja współlokatorka, a to Obito, mój kolega z pracy i... - Hinata spojrzała na Uchihę. Zapomniała mu powiedzieć, że wygadała się już wcześniej, że są razem, zanim on chciał to zachować w tajemnicy.
 - To twój chłopak do którego tak wzdychałaś? Czy jakiś inny Obito?
- To on. Chodźmy. - Mała złapała za rękę bruneta i pociągnęła go do swojego pokoju.
- Wstydzisz się mnie? - Zapytał jak tylko znaleźli się za drzwiami.
- Nie. Ona po prostu ma za długi język i nie chciałam, aby powiedziała coś wstydliwego o mnie.
- Nie? A ja bym chętnie posłuchał.
- Poczekaj chwilę, a ja przyniosę ci ciasto i coś do picia.
Hinata wyszła, a Obito miał szanse rozejrzeć się po pokoju. Podszedł do półki, gdzie znajdowały się zdjęcia. Po chwili usłyszał głosy, więc z zaciekawieniem zbliżył się do drzwi, chcąc usłyszeć coś o swojej dziewczynie. Skoro Ino była paplą, to mogła chlapnąć coś ciekawego. Nie mogąc dosłyszeć szczegółów, wyszedł na korytarz.
- Hinata, ja tego po prostu nie rozumiem. - Przyciszonym głosem odezwała się blondynka. - Jesteś ładna, zgrabna, inteligentna i młoda. Masz nawet lepsze cycki od większości dziewczyn. Podobasz się połowie moich kolegów. Wystarczy jedno twoje słowo, a każdy z nich zrobi co tylko będziesz chciała. Jak taka dziewczyna może polecieć na kogoś takiego jak ten koleś? Przecież on jest sporo starszy i nie wygląda najlepiej.
- Nie znasz go. - Odpowiedziała jej na to Hinata.
- No i nie bardzo nawet bym chciała poznać. Jak o nim opowiadałaś, to miałam go za jakiegoś ideała, a on nawet nie klasyfikuje się na przeciętnego.
- Dla mnie jest ideałem.
- Jeszcze mi powiedz, że ci się podoba.
- Owszem podoba mi się. - Odpowiedziała hardo, patrząc w oczy koleżanki. - Ino, ja go kocham takiego jaki jest. Może gdybyś go poznała, zrozumiałabyś dlaczego tyle dla mnie znaczy.
- Znam się na ludziach i nie jestem tak naiwna jak ty. On nie jest ciebie wart. Nie pasuje do ciebie. Pewnie nawet nie traktuje cię poważnie. Zabawi się i zostawi.
- Obito taki nie jest. - Głos Hyugi nie brzmiał już tak pewnie, jak wtedy gdy deklarowała, że kocha swojego wybranka.
- Skoro znasz się na ludziach, to oznacza, że poszłaś do łóżka z Shisuim wiedząc, że nic dla niego nie znaczysz i jak się już zabawi, to zostawi cię jak każdą przed tobą. - W wejściu do kuchni zabrzmiał męski, surowy głos. Dziewczęta spojrzały na bruneta.
- To akurat nie twoja sprawa z kim sypiam. - Ino odgryzła się jadowitym tonem. - A ty widzę, ze odbiłaś piłeczkę i opowiedziałaś mu o tym z kim chodzę do łóżka. - Zwróciła się do Hinaty oskarżycielsko.
- Hyuga nic mi nie powiedziała na twój temat. To Shisui przekazał mi te informacje wbrew moim chęciom do ich wysłuchiwania. - Uchiha stanął w obronie Małej. W końcu to on zaczął temat, a nie chciał pogrążać niewinnej osoby.
- Shisui? Znasz go? - Zaskoczenie Ino spowodowało, że przykuła wzrok do bruneta.
- Znam. - Burknął, jakby to było coś z czego nie jest dumny. - I to od takiego smarka co to walił w pieluchy. Widziałem dziesiątki takich jak ty, co same pchały mu się do łóżka. Właściwie to tak sobie ciebie wyobrażałem. On ma słabość do blondynek, ale żadnej nigdy nie potraktował na tyle poważnie, aby cokolwiek z tego było.
- Jasne. Tylko jakoś ci nie wierzę. - Ino założyła ręce na piersiach i spojrzała na mężczyznę z wysoko uniesioną głową.
- Nie? To zadzwoń do niego i zapytaj się jak nazywa się jego brat i czy przypadkiem nie ma blizn na prawym policzku i nie tylko.
- To jakiś żart. Chcesz powiedzieć, że ty i Shisui jesteście braćmi? Nie wierzę. Powiedziałby mi o tym, po tym jak się wygadałam, że Hinata się w tobie kocha.
- Ino, dość! - Hinata chciała się zapaść pod ziemię. Ta rozmowa coraz mniej jej się podobała. Zaczęła nawet żałować, że zaprosiła swojego chłopaka do siebie. - Obito nie kłamie. Shisui jest jego młodszym bratem. - Drżącymi dłońmi złapała talerz z ciastem i podeszła do bruneta. - Chodźmy do mojego pokoju.
On tylko kiwnął głową, widząc w jakim stanie jest teraz Mała. Sam czuł się zaskoczony. Więc jego brat wiedział o jej uczuciach wcześniej od niego. Mimo tego tak zabawił się jej kosztem. Skoro Hinacie zależało już wtedy, to musiała czuć się bardzo zraniona jego podejściem i tym w co wmanewrował ją głupkowaty Uchiha. Dziewczyna postawiła tacę na stoliczku i usiadła na krawędzi łóżka. Obito kucnął przed nią.
- Jak długo to trwa? - Zapytał spokojnie.
- Co takiego? - Odpowiedziała mu łamiącym się głosem.
- Jak długo jesteś zakochana we mnie? - Sam siebie zaskoczył tym, że chciał wiedzieć.
- Odkąd pojawiła się u ciebie Konan. Zależało mi już wcześniej, ale jak was razem zobaczyłam, to...
- Rozumiem. - Dłonią poczochrał swoje włosy. - Dość długo w takim razie, a ja ślepiec tego nie dostrzegłem. Mniejsza z tym. Liczy się to co teraz. Hyuga, spójrz na mnie. - Odczekał chwilę, aż podniosła wzrok. - Zamieszkaj ze mną.
- Co takiego? - Jego wypowiedź tak ją zaskoczyła, że pomyślała iż się przesłyszała.
- Chciałbym, abyś ze mną zamieszkała. - Był Uchiha, więc nie dopowiedział, że nie chce już zastanawiać się czy ona kładzie się spać sama, czy z jakimś innym facetem. Nie podobała mu się również perspektywa, że Ino będzie ją buntować przeciwko niemu. No i chciał ją mieć na oku. Faktem było to, że ona faktycznie mogła uwieść niejednego mężczyznę, nawet nieświadomie. Taka opcja mu się nie podobała, choć nie było pewne czy im się uda razem wytrzymać. - Co ty na to? Chyba, że nie chcesz.
- Chcę. - Odpowiedziała cichutko, po czym odważniej powtórzyła. - Chcę z tobą zamieszkać.
* * * * *

Możecie się na mnie złościć, ale niestety, nie potrafię pisać skrótowo. Czasem zastanawiam się, czy po prostu nie szkoda mi kończyć tej historii i to dlatego tak to się ciągnie. Kto spojrzał na prawą część strony i doczytał, że się coś tu jeszcze pojawi, to wie o co mi chodzi. Dla tych mniej spostrzegawczych, to nie ostatni rozdział tego opowiadania. Choć sami przyznacie, że mógłby nim być ;) Coś się jednak tu jeszcze pojawi w przyszłym roku. Kiedy? Nie wiem, bo nie zaczęłam dalszej części. Mam jednak masę pomysłów i zastanawiam się z których z nich zrezygnować. Chcę jednak napisać zakończenia zanim się rozdwoję, więc celuję na styczeń z wstawieniem (mam nadzieję) ostatniego rozdziału. Jeśli jeszcze bym przeciągała i pisała dalej, to możecie mnie przywołać do porządku.

Przy okazji życzę Wam wszystkim jak najlepszej zabawy Sylwestrowej i doskonałego wskoku do Nowego Roku. Oby Wasze marzenia się spełniły, a nadchodzące 365 dni dawało masę powodów do uśmiechu i radości.



PS. Sorry za błędy, ale nie mam siły kolejny raz tego czytać i szukać.



6 komentarzy:

  1. Kocham Cię <3!!!!!!
    Nawet nie wiesz, jak mi życie ubarwiłaś infem, że to nie ostatni rozdział
    Kiedy zaczęłam czytać, miałam ochotę normalnie przytulić Obito (biedny, te koszmary), potem zastrzelić (ja ci dam ją zostawiać, cholerny idiota!), żeby później na nowo pokochać (mistrzostwo z powrotem Hiny hehehe), przybić piątkę (Ino-świnio!) i wytulić za wszystkie czasy (ta cudna końcówka <3).
    Rozwaliła mnie sytuacja z Saiem - ach to gadanie o penisach
    Nie będę się złościć, bo kocham Skorupę, więc dodatkowy rozdział to, jak kolejny prezent pod choinką ;)
    Udanego Sylwestra, masy weny i zdrówka :)
    Pozdrawiam i czekam cierpliwie na kolejne notki :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że choć ktoś nie ma mi za złe, że jeszcze nie zakończyłam tej historii. Mogłabym ją chyba pisać w nieskończoność, ale wtedy pewnie bym wszystkich znudziła. Planuję coś innego, ale to jeszcze zachowam dla siebie :))
      Cieszy mnie też, że Obito potrafi wywołać tyle skrajnych uczuć. No cóż, on po prostu bywa postrzelony. Całe szczęście potrafi się zrekompensować za swoje zachowanie.
      Dziękuję za życzenia i komentarz :))

      Usuń
    2. Jak mogę być zła skoro sama nie potrafię zakończyć jednej miniaturki? :D
      Zainteresowało mnie to twoje "coś innego" Czekam zacierając rączki :D

      Usuń
    3. hehe :) to taki projekt w mojej głowie, który stoi pod znakiem zapytania. Zanim jednak podejmę jakiekolwiek próby spisania tego co noszę w głowie, to najpierw chcę zakończyć tą historię i nie tylko to.

      Usuń
  2. Mogłabyś pisać to opowiadanie w nieskończonosc a i tak bys mnie nie zanudziła :) Lubie Twoje historie, ale ta jakoś najbardziej mi sie spodobała. Mam nadzieje ze szybko bedzie kolejna cześć
    Pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mnie to cieszy. Choć sama muszę przyznać, że pisanie tego opowiadania sprawia mi najwięcej frajdy, to jednak chcę być konsekwentna w swoich postanowieniach i w końcu je zakończyć. Mam tylko nadzieję, że to co urodziło się w mojej głowie a propo głównych bohaterów, nie rozczaruje fanów tego opowiadania.
      Dziękuję za komentarz :)

      Usuń