czwartek, 1 marca 2018

Labirynt Luster - Rozdział 36



O zgrozo! To nie mogła być prawda. W myślach błagałam wszystkich bogów, jacy tylko przyszli mi do głowy, aby nie potwierdziły się moje najgorsze obawy. Przeczytałam wiadomość z karteczki po raz kolejny, i kolejny i z każdą chwilą utwierdzałam się w przekonaniu, że jest źle.
- Itachi. - Wyszeptałam słabym głosem. Karteczka wypadła mi z ręki. Dłońmi zasłoniłam twarz. - Itachi. - Powtórzyłam praktycznie bezgłośnie.
Serce waliło mi jak szalone. Wmawiałam sobie, że historia Kacpra nie może dotyczyć mnie, bo przecież ja uwielbiam pływać, a Amelia bała się wody. Poza tym ona była najmłodsza, a ja jestem starsza od Hanabi. Starałam się doszukać sensu opowiedzenia historii, jakiś wniosków, które mogłabym wyciągnąć z niej. Może rady na dalsze postępowanie, a dostałam coś zupełnie innego. Zarys wydarzeń widziany innymi oczami. Co innego jest się domyślać, przypuszczać, łudzić, ale wiedzieć nie koniecznie znaczy, że jest lepiej. Na placyku nie byliśmy sami. Ktoś nas widział, obserwował, podsłuchiwał i skrupulatnie notował. Skoro już wtedy mieliśmy towarzystwo, to co było później? O zgrozo! Jeśli oni są tak dobrzy, to czy w pokoju Uchihy też byli? Skąd wiedzieli, co zaszło? Ile osób widziało mnie tego dnia nago? Kto przyglądał się temu, jak z Itachim to robiliśmy? Jak szczegółowy był raport dla taty? Musiałam wziąć kilka głębokich wdechów. Co innego usłyszeć, twój tata wie. To takie niejednoznaczne. Po historii Kacpra wiem, co wie tata. Poznał szczegóły, które powinny nie wychodzić poza pokój Uchihy. Nie mogę się już łudzić, że raporty nie zawierają informacji, jakich lepiej, aby tata nie poznał. To cena mojej wolności. Hanabi nie była aż tak pilnowana. Miała większą swobodę, bo nie udawała nikogo, tylko była sobą. Jej ochrona jeździła z nią, przez co nie musieli węszyć, tak jak moi ochroniarze. To kolejny dowód znanej, starej zasady "nie można mieć wszystkiego". Nie mogłam dłużej wytrzymać w domysłach. Złapałam za telefon i wybrałam numer. Dłonie mi się trzęsły. Nie byłam pewna, czy dam radę się odezwać. Mimo tego musiałam wiedzieć więcej. Zrozumieć cały sens historii. Życie w domysłach nie wchodziło w tamtej chwili w rachubę.
- Tak. - Usłyszałam przyjemny, męski głos.
- Itachi. - Właściwie wyszeptałam.
- Brawo. - Poczułam aprobatę w jego głosie.
- Dlaczego? - Zdałam sobie sprawę z tego, że takie pytanie nie odnosi się właściwie do niczego. - Dlaczego mi o tym powiedziałeś?
- Dobre pytanie. Potrafisz na nie odpowiedzieć?
Przez chwilę mnie zamroczyło. Kolejny sprawdzian? Czy on nie mógł, choć raz nie być sobą, tylko powiedzieć coś bez zagadek i niejasności?
- Chyba nie. - Poczułam pustkę w sobie. - Przecież, gdybym się odezwała w trakcie jak mówiłeś, ty byś zniknął, a ja może nawet nie dowiedziałabym się, że w historii jest Jakub.
- To fakt. To był kredyt zaufania w obie strony.
- Ty zaufałeś mi, że ci nie przerwę, a ja miałam ci zaufać i wytrzymać do końca?
- Dokładnie.
- Tylko w dalszym ciągu nie rozumiem, dlaczego mi o tym powiedziałeś.
- No dalej. Poskładaj wszystkie puzzle. Mamy czas.
Dariusz był cieniem, czyli był nim Kacper. Bo on sam tak zwykł podpisywać się na wiadomościach dla mnie. W szafki nocnej wyjęłam jedną z takich karteczek. Była pewna różnica. Kacper podpisywała się jako "Cień", a Dariusz był "cieniem". Czy wielkość literek mogła mieć znaczenie? Nic nie przychodziło mi do głowy. Z drugiej strony Kacper był szefem i raczej nie siedział bezpośrednio w krzakach na przeszpiegach. Za to był Dariuszem w chwili, kiedy meldował królowi o poczynaniach córki, a później w rozmowie z Ryszardem. Ryszard! To musiał był szef ochrony mojego ojca.
- Ty też tego nie rozumiesz. - Wypaliłam bez przekonania, olśniona pewną myślą.
- Co masz na myśli? - Zapytał w identycznej tonacji, jaką mówił ostatnio, przez co nie wiedziałam czy dobrze główkuję i przez co lekko zwątpiłam.
- Nie wiesz, czemu dalej tu jestem.
- Raczej, czemu nie mam interweniować.
- To znaczy, że zgadłam.
- Hinato, oboje wiemy, że przeszłość Itachiego daje dużo do myślenia. Nie pozwoliłbym swojej córce spędzać czasu z kimś takim jak Itachi, gdybym wiedział to, co wiem o nim teraz.
- Więc zastanawia cię, dlaczego mój ojciec się na to zgadza?
- On nie stwierdził, że się zgadza, tylko każe się nie wtrącać. Nie łączyłbym tu tych dwóch spraw. Nie był zadowolony czytając raport. Jak na moje, to trochę się zdenerwował, ale pod koniec złagodniał nieco i dał jasną instrukcję. To może być kwestia wiary. Zna cię i wie, że gdy popełniasz jakiś błąd, drugi raz tego nie zrobisz. Tylko reakcja mojego szefa podpowiada mi, że chodzi o coś innego.
- Chcesz powiedzieć, że czegoś nie wiesz?
- W zasadzie powinienem teraz zaprzeczyć i udawać, że jestem wszystko wiedzący. Mam jednak swoje domysły co do tej całej sytuacji.
- Powiesz mi jakie? - Nie liczyłam na odpowiedź. To w końcu był Kacper, a mnie coraz bardziej kojarzył się teraz z Człowiekiem Zagadką z Batmana.
- Jest dużo różnych historii w zależności od kultury i wiary, o tym jak ojciec pozwala dziecku na to, aby skaleczyło się, czy też popełniło błąd, skutkujący niemiłymi konsekwencjami. Morał jest ten sam. Ucz się na błędach, by w przyszłości ich nie popełniać.
- Myślisz, że to troska kieruje moim tatą?
- Jest coś jeszcze poza troską, co łączy się z sytuacją, jaka miała miejsce z Itachim Uchihą. Kiedyś obiło mi się o uszy, że twój ojciec nie należał do grzecznych. Może był podobny do Itachiego, a może miał podobną sytuację, która czegoś go nauczyła i teraz chce, abyś ty nauczyła się tego samego. Jeśli się nie mylę, wiele będzie zależało od twoich kolejnych kroków.
- Nie mogę uwierzyć, że mi to wszystko mówisz. - Byłam bardzo zaskoczona, ale i szczęśliwa, że udało mi się w końcu z nim jakoś dogadać. Znaleźliśmy wspólne porozumienie. Użyłabym nawet stwierdzenia, że jesteśmy drużyną.
- Hinato, nie rób niczego pochopnie. Emocje zaburzają racjonalnie myślenie. Słuchaj Yukari i ucz się tego, co ona ci mówi. W wszelkich wątpliwościach kieruj się do niej, bądź do Nejiego. Oni chcą dla ciebie dobrze. Jest jeszcze Kurenai, która również pomoże, jeśli tylko będziesz chciała.
Zapadła chwilowa cisza, a mnie ogarnął jakiś dziwny lęk. Coś mi w tych słowach nie pasowało.
- To brzmi jakbyś się żegnał. - Wypowiedziałam dość cicho i niepewnie.
- Bo w pewnym sensie tak jest.
- Ale dlaczego? To przeze mnie? - Momentalnie ogarnął mnie smutek i jakaś dziwna panika.
- Pamiętasz jak pierwszy raz cię odwiedziłem?
- Tak. - Wolałabym o tym zapomnieć. Na samo wspomnienie poczułam się zażenowana.
- Powiedziałem ci wtedy, że musiałem cię poznać osobiście i nie mogłem się wzorować jedynie na wiedzy zdobytej od innych. Dowiedziałem się już wszystkiego, czego chciałem. Mogę się, więc ponownie wycofać.
- To znaczy, że już więcej się nie spotkamy? Nie będzie już żadnych zagadek, ani odpowiedzi?
- Na chwilę obecną moja rola i znacząca ingerencja w twoim życiu się kończy. Czas abyś dalej sama pisała swoją historię. Jesteś wystarczająco mądra, aby zadecydować co teraz. Pamiętaj tylko o wszystkich lekcjach, jakich ci udzieliłem.
- Kacper, - to była ta chwila, najlepsza z możliwych okazji, która mogła się już więcej nie powtórzyć - dziękuję i przepraszam za moje zachowanie na początku.
- Nie ma za co. Współpraca z tobą, to czysta przyjemność. Powodzenia.
- Dziękuję.
Rozłączył się, zanim zdążyłam cokolwiek dodać.
Chwilę trzymałam telefon w dłoni, gapiąc się na czarny ekran. Czułam w sercu dziwną pustkę. Tak jakbym właśnie coś straciła nieodwracalnie. Coś, czego już nie odzyskam, czego kiedyś nie chciałam i czego nie potrafiłam docenić, gdy to miałam. Teraz wydaje mi się to wręcz niezbędne, abym mogła czuć się dobrze i spokojnie. Życie potrafi być przekorne. Tylko przecież ja tak właściwie niczego, ani nikogo nie straciłam. Kacper dalej miał być, kim był. W każdej chwili mogłam do niego zadzwonić, poprosić o spotkanie czy cokolwiek innego. Skąd się więc wziął ten dziwny smutek? Nie potrafiłam odpowiedź sobie na to pytanie. Zakopałam się w pościeli po samą szyję. Cały ten dzień bardzo mnie zmęczył. Potrzebowałam snu i odpoczynku. Odegnałam od siebie wszystkie niespokojne myśli i o dziwo zasnęłam bardzo szybko. 
Ostatni dzień weekendu był chyba najkrótszym dniem z całego tygodnia. W dalszym ciągu nadrabiałam zaległości, jednocześnie ucząc się aktualnego materiału. W przerwach spędzam czas w basenie, bądź z Nejim. Woda pomogła mi zrozumieć najważniejszą lekcję. Tata mi ufał i kochał mnie tak bardzo, że wybaczył mi to, co zrobiłam. Teraz zapewne bacznie patrzył mi na ręce i oceniał czy zaufanie, jakim mnie obdarzył, mi się należało. Szkoda mi było, że wiedziałam tylko jak zareagował, a nie co sobie pomyślał. Nawet rozmowa, jaką z nim odbyłam na wyspie, wydaje się taka niepasująca do tego, co teraz już wiem. Kto by pomyślał, że Hiashi Hyuga potrafi ukrywać emocję równie dobrze jak Uchiha. Może nawet jest w tym lepszy, bo podejrzewam, że i on przechodził szkolenie podobne do tego, które rozpoczęłam teraz ja. Co więc mógł sobie myśleć tata o mnie i moich perypetiach miłosnych? Po tym co zaszło między mną i Itachim, unikałam Uchihę jak się tylko dało. Długo trzymałam go na dystans. Zbliżyliśmy się do siebie, bo pomógł mi z matematyką. Lekcje u niego nie były jednak jedynym powodem, dla którego coś do niego poczułam. W pewnym sensie imponował mi jego upór. Nie poddawał się, mimo, że tak często niweczyłam jego starania. Zaprzyjaźnił się nawet z Rambo. Nie zraził się tym, że mój pupil się na niego rzucił. Uratował mojego ukochanego psa przed uśpieniem. To czy zrobił to dla mnie, czy też w ramach swojego własnego sumienia, nie umniejszało jego zasług. Na wspomnienie czarnych oczu, z hipnotyzującym błyskiem, poczułam przyjemne ciepło. Przypomniało mi się też, jak całował mnie pod moim domem, w parku, a nawet w jego pokoju. Ciepło jego ramion i motyle w brzuchu, gdy był blisko mnie. Przypominając sobie tak wiele szczegółów, zdałam sobie sprawę, że nie będę potrafiła udawać, że nigdy się nie poznaliśmy. Skoro on potrafił odciąć się tak łatwo od tego, co wcześniej było między nami, to chyba oznaczało, że nie czuł tego co ja. W każdej plotce jest ziarenko prawdy. Itachi sam przyznał, że plotki na jego temat nie są wyssane z palca. Połowa z nich była prawdziwa. Kacper znał wiele sytuacji z jego życia i on również uważał, że Uchiha to kiepski materiał na chłopaka. Oznaczało to, że mój prywatny amorek znowu źle wycelował. Przyjemny stan opuścił mnie, a jego miejsce zajął wewnętrzny smutek. Nie miałam argumentów, którymi mogłabym bronić bruneta przed oskarżeniami. Znał prawdę o mnie i Nejim, a mimo tego nie odezwał się przez cały weekend. W piątek wyłączyłam telefon, bo nie chciałam z nim rozmawiać. Byłam taka pewna, że spróbuje się ze mną skontaktować. W sobotę zerkałam na wyświetlacz, licząc, że Itachi napisze chociaż smsa. W niedzielę zwątpiłam, zastanawiając się, czy nie popsuł mi się telefon, ale smsy od Sakury dochodziły. Dziwne, że wcześniej myślałam, że będzie lepiej, jeśli się od siebie odetniemy. Choć może to nie było takie dziwne? Kacper patrzy, a to co jego oczy zarejestrują, przekaże tacie. Może powinnam zachować się jak dojrzała dziewczynka i odciąć od chłopca, który jest generatorem moich problemów. Czy na to liczył tata? Tej nocy nie spałam dobrze. Męczyły mnie niepokojące myśli. Bałam się, że jeśli spotkam w poniedziałek Itachiego, a on choćby dotknie mojej dłoni, to zapomnę o wszystkim, czego się dowiedziałam i rzucę mu się na szyję. Skąd wziął się ten pomysł? Taki miałam sen. Było cudownie, Itachi mnie pocałował, a ja straciłam nad sobą kontrolę. Choć scena wydawała się miła, to budząc się, czułam się jeszcze bardziej skołowana, niż przed zaśnięciem. Nie podobała mi się świadomość, że tak wiele osób mnie obserwuje, a takie sytuacje, szczegółowo opisane, trafiają wprost w ręce mojego taty.




Po raz kolejny mogłam podpiąć się pod stwierdzenie: "nie cierpię poniedziałków". Kto by pomyślał, że aż tak mi się odwidzi wracanie po weekendzie do szkoły. Kiedyś uwielbiałam pierwszy dzień tygodnia, bo zawsze byłam bardzo stęskniona za widokiem Naruto. To były piękne czasy. Chętnie przestawiłabym się na ten sam tryb. Tylko czy to jeszcze było możliwe? Podchodząc pod klasę spojrzałam na blondyna. Był jak zwykle roześmiany i pełen energii. Na pewno nie mogłam powiedzieć, że jest mi obojętny, jednak to już nie było to samo co kiedyś. Sakura podeszła do mnie i opowiadałam mi o jakimś filmie, który widziała dzień wcześniej, a ja nie mogłam skupić się na jej słowach. Dopiero dźwięk dzwonka przywołał mnie jako-tako do porządku. Rozejrzałam się dokoła, czując jakieś dziwne, mało przyjemne uczucie. Podobno ludzie tak czasami mają, że gdy są obserwowani, czują wewnętrzny niepokój. Tak właśnie czułam się ja w tamtej chwili. Kiedy mój wzrok spotkał się z czarnymi jak noc tęczówkami, byłam pewna, że to za jego sprawą wziął się mój niepokój. Jeszcze jakiś czas temu, odwróciłabym się i zeszłabym z drogi właścicielowi onyksowego spojrzenia. Coś się jednak we mnie zmieniło, bo nie tylko nie opuściłam głowy, to jeszcze sama odważyłam się mu przyglądać z równą otwartością. Sasuke obdarzał mnie surowym spojrzeniem, kompletnie dla mnie niezrozumiałym. Nie potrafiłam nic z jego twarzy wyczytać. Czy był na mnie zły, a może po prostu obserwował mnie, bo na przykład miałam coś na twarzy? Marzycielka! Musiało chodzić o jego brata. Wcześniej w ogóle nie zwracał uwagi na mnie. Nim moje przemyślenia powędrowały dalej, tłum nastolatków popchnął mnie do sali. Usiadłam i zmuszając się, skupiłam się na lekcji.
Na dużej przerwie z Sakurą wyszłyśmy na dwór, aby zjeść coś na świeżym powietrzu. Odetchnęłam z ulgą, jakbym od dawna wstrzymywała oddech. Sasuke nie wyszedł, co było mi na rękę. Już raz wykazałam się dzielnością, ale nie wiem, ile jeszcze jego srogich spojrzeń mogłabym znieść. Odpowiedziałam nawet uśmiechem, na rozradowaną twarz Różowej Burzy. To co przez tą chwilę zaznałam, śmiało mogłabym nazwać normalnością. Prawie jak kiedyś. Siedziałyśmy w ciszy, ciesząc się ciepłymi promieniami słońca na naszych twarzach. Okres słonecznych dni się kończył, nadchodził czas deszczów i kolorów jesieni, dlatego warto było cieszyć się takimi momentami.
- No nie wierzę! To on?! - Sakura prawie wypluła kawałek kurczaka, który miała w buzi. - To sobie znalazł pocieszycielkę. Miałam rację, że to palant.
Spojrzałam w stronę, gdzie wskazywał jej wzrok. Jedzenie zaczęło mi rosnąć na języku, a zawartość żołądka zrobiła niemiłego fikołka. Spora część drużyny Akatsuki siedziała na trawniku jakieś sto pięćdziesiąt metrów od nas. Wyraźnie widziałam plecy chłopca z czarnymi, długimi włosami, zaplecionymi w luźną kitkę. Tuż obok niego leżał Sasori. Z drugiej strony, na ramieniu Uchihy zawieszona była znienawidzona przeze mnie blondynka. Czemu jej nie odtrącił? W mojej głowie ponownie rozbrzmiały słowa Tsukino: "Jak się już tobą nacieszy, to przyjdzie do mnie. Zawsze wraca, bo z nikim nie jest mu tak dobrze jak ze mną." Czy nie odezwał się w weekend, bo spędził go z nią? Czemu pozwala jej się do siebie kleić? Czemu jej nie odtrąca? Nie pierwszy raz była blisko kapitana drużyny koszykarzy. Dlaczego wcześniej to nie dało mi do myślenia? To ostatecznie udowadnia, że jego uczucia względem mnie nie były takie, jak moje względem jego. Tsukino miała rację. Byłam i chyba dalej jestem naiwną idiotką, która dała się uwieść urokowi Uchihy. Oni wszyscy mieli rację. Z trudem powstrzymywałam łzy, słysząc tylko pokątnie jak Sakura pomstowała na Sasoriego, bo wmawiał jej, że jego przyjaciel nie jest taki jak ona twierdzi i że ona już mu wygarnie to, jak ją próbował oszukać.
Ciężko było mi uwierzyć, że rano jeszcze bałam się, iż rzucę się na Itachiego, aby mocno go przytulić, a nie pomyślałam, że on będzie miał już kogoś innego. No bo przecież kim ja byłam dla niego? Może takim samym generatorem problemów jak on dla mnie. Może koniec był nam obu tak samo potrzebny. Odwróciłam wzrok od dołującego mnie widoku. Musiałam zająć czymś myśli. Skupiłam się na obserwacji trawnika. Prócz zwykłej trawy, rosła tu również koniczyna. Zaczęłam wodzić wzrokiem za taką, która miałabym cztery listki. Niektórzy wierzą, że czterolistna koniczynka przynosi szczęście, a ja go teraz potrzebowałam. Wciągnęłam również Sakurę we wspomnianą zabawę. Ona lubi takie rzeczy, to też szybko załapała ideę i przestała pomstować na czerwonowłosego. Chyba nawet lepiej udało mi się odciągnąć jej uwagę, niż moją. Zanim przerwa się skończyła, Itachi z Tsukino podnieśli się i trzymając się za ręce odeszli w stronę szkoły. Już chyba do końca życia pozostanie mi wspomnienie tego nieznośnego bólu na wysokości mostka. Na kilka sekund moje spojrzenie spotkało się z okrutną blondynką. Zdecydowanie mnie rozpoznała, skupiając swoją uwagę na mojej osobie. Choć była daleko, mogłam dokładnie wyobrazić sobie satysfakcję, jaką miała wymalowaną na twarzy. Bez dwóch zdań ona była górą, a ja znajdowałam się dokładnie w miejscu, które przewidziała mi kilka tygodni temu. Gdybym ją tylko wtedy posłuchała, jak wiele uniknęłabym przykrości? Na pewno nie stałabym teraz przed szkołą ze złamanym sercem i wielką gulą w gardle. Nie cisnęłyby mi się łzy do oczu. Nie zaczęłabym rozważać tego, aby opuścić kraj, który tak pokochałam.
- Idziemy? - Z zamyślenia wyrwała mnie Różowa Burza. - Już po dzwonku. Chodź. - Kiedy spojrzała w moje oczy, jej uśmiech zniknął z twarzy. - Nie przejmuj się. Pamiętasz jak kiedyś szalałaś za Naruto? - Zapytała mnie przyjemnie spokojnym, pokrzepiającym głosem. Sakura, choć była wybuchowa, potrafiła zachowywać się jak anioł i dawać wiele wsparcia. - Gdyby mi ktoś kiedyś powiedział, że zainteresuje cię jakikolwiek Uchiha i wybije ci z głowy Uzumakiego, to w życiu bym nie uwierzyła. Teraz jest ci przykro i ciężko, ale za jakiś czas uśmiechniesz się na wspomnienie tego, co dzieje się teraz i będziesz się zastanawiała, jak w ogóle mogłaś zwrócić uwagę na takiego buraka.
- Łatwo powiedzieć. Był moim pierwszym… - Odrzekłam jej łamiącym się głosem. Coraz trudniej było mi zapanować nad emocjami, jakie we mnie szalały, dlatego wolałam nie kończyć swojej wypowiedzi, w obawie, że rozpłaczę się.
- Tak jak Sai moim i choć wtedy tego bardzo chciałam, to teraz myślę, że był totalnym burakiem, zapatrzonym w siebie, a mi kompletnie odbiło, skoro to z nim zrobiłam. Był czas, że żałowałam. Teraz myślę, że to w cale nie jest ważne, kto był pierwszy. Najważniejszy jest ten ostatni, z którym chcesz spędzić resztę życia. Teraz uważaj! - Uniosła palec, sygnalizując, że powie coś ważnego. - Zajęcia się zaczęły, więc ruszamy.
Pochwyciła mnie za nadgarstek i pociągnęła za sobą. Ponownie się uśmiechała, dodając mi otuchy. Miała rację we wszystkim, co powiedziała. W końcu takich dziewcząt jak ja było więcej, za sprawą tego samego mężczyzny. Może nawet któraś z nich przeżywała podobną scenę jak ja teraz, gdy Itachi szedł, trzymając moją dłoń. Może nawet któraś z nich popłakała się, pomstując na mnie, że odebrałam jej szanse na bycie z ukochanym.
Dzięki wsparciu mojej przyjaciółki trzymałam się całkiem nieźle. Unikałyśmy wyjść na dwór, wiedząc, że sportowcy często lubią wychodzić na powietrze. Sakura zagadywała mnie co chwila, nie dając mi szans na wracanie do tego, co widziałam. Musiała jednak na chwilę odejść do łazienki. Poszłabym z nią, lecz sama mnie powstrzymała, każąc poczekać na nią przed klasą. Miałam tylko nadzieję, że nie kombinowała czegoś. Stanęłam, patrząc na ścianę i czytając informacje na niej zawieszone. Opisywały one ciekawe miejsca w okolicy. Już kiedyś przeczytałam cały ten tekst. Teraz pomyślałam, że może z Nejim moglibyśmy odwiedzić je i zobaczyć na żywo. Nie musieliśmy już udawać, że się nie znamy, a we dwójkę mogło być całkiem fajnie.
- Wyciągnęłaś już wnioski ze swojej głupoty? - Usłyszałam nieprzyjemny głos za swoimi plecami. Wiedziałam, do kogo należał, a to oznaczało, że słowa są skierowane do mnie. - Mówię do ciebie, idiotko. - Poczułam nieprzyjemne szarpnięcie za ramie. Odwróciłam się, unosząc głowę na Ropuchę. - Coś taka zaskoczona? Mówiłam ci, że to się tak skończy. Dałam dobra radę, ale ty dalej wierzyłaś w te swoje idiotyczne marzenia. On jest mój, więc na co liczyłaś? Cokolwiek między wami zaszło, on ma cię już głęboko w dupie. Nie powiedział mi na twój temat ani jednego dobrego słowa. Podobno jesteś bardzo niedoświadczona i nie potrafiłaś się nawet całować, a z resztą to istna katastrofa.
Nie odpowiedziałam jej nic. Nie chciałam wszczynać awantury, ani dać jej satysfakcji, jak bardzo ranią mnie jej słowa.
- Nic nie powiesz? - Zbliżyła się do mnie odrobinę i pochwyciła w dłonie pasmo włosów. - Jeśli jeszcze raz wpieprzysz się tam, gdzie nie powinnaś, zgolę cię na łyso. - Próbowałam się jej wyrwać, ale mocniej ścisnęła moje włosy i pociągnęła je zdecydowanie w dół. Przykucnęłam z trudem powstrzymując krzyk bólu.
- To byłaś ty. - Do naszych uszu doszedł wściekły głos Sakury. - Zabiję cię, szmato.
Różowa Burza błyskawicznie poskładała fakty, a później sama dopadła się do Tsukino, wplatając palce w jej piękne, długie, blond włosy. Czirliderka puściła mnie, próbując ratować się z opresji. Nie była taka słaba jak ja. Obie zaczęły się szarpać, wyzywając od najgorszych. Byłam tak przerażona, że nie wiedziałam, co mam zrobić. Na korytarzu panowało coraz większe zamieszanie. Bijące się dziewczęta to nie lada sensacja. Chciałam je rozdzielić, ale nawet nie wiedziałam jak podejść. Przy jednej z prób prawie oberwałam z łokcia w twarz. Błagałam w duchu, aby ktoś coś zrobił. Nawet nie wiem, w którym momencie moje błagania zostały wysłuchane. Widząc, kto się pojawił, jeszcze bardziej wmurowało mnie w podłogę. Wyrywającą się i wrzeszczącą Sakurę trzymał Sasori, a Tsukino znalazła się w objęciach mojego Nieznajomego. Nasze spojrzenia się spotkały. To była tylko chwila, ale czas się jakby zatrzymał. Itachi zwolnił uścisk, co wykorzystała trzymana przez niego dziewczyna. Odwróciła się w jego stronę, rzucając się mu na szyję i lamentując, jak to została zaatakowana bez powodu. Nazwała go swoim wybawcą i pocałowała w usta. Zamknęłam oczy, odwracając się jednocześnie w drugą stronę. Sasori siłował się z rozwścieczoną Sakurą. Zaczął ją odciągać w stronę dworu i choć miał problemy, to jakoś dawał sobie radę. Poszłam za nimi, chcąc znaleźć się jak najdalej od pary, na którą nie chciałam patrzeć. W trójkę znaleźliśmy się za szkołą.
- Puszczaj mnie! Zabiję ją! Wyrwę wszystkie kudły! Zgniotę jak robaka! Wypruję flaki i przerobię na konserwy!
Sakura wrzeszczała, fikając nogami. Uspokojenie jej było praktycznie niemożliwe. Pozostało się modlić o to, aby nikt z nauczycieli jej nie usłyszał i tu nie przyszedł. Sasori docisnął ją do ściany, zablokował swoim ciałem i pocałował. Wytrzeszczyłam oczy, nie wierząc, co się właściwie dzieje. Różowa Burza próbowała się mu wyrwać, odepchnąć, ale był zbyt silny. Widziałam jak stopniowo przestaje się opierać, aż w końcu uspokoiła się i z niebywałym zaangażowaniem zaczyna oddawać jego pocałunki. Kiedy negatywne emocje ją opuściły, on odsunął głowę, nie puszczając jej.
- To co się właściwie stało? - Zapytał spokojnie, tak jakby nic się nie wydarzyło.
- Phy. - Sakura prychnęła odwracając głowę na bok. Miała widocznie zaczerwienione policzki. Choć próbowała udać focha, to dostrzegłam, że jest zażenowana. - Niby dlaczego mam ci to powiedzieć? Zwierzam się jedynie przyjaciołom, a ty do nich nie należysz, podły kłamco i porywaczu. Puść mnie. - Burknęła do niego, ale w jej głosie nie było przekonania.
Nie mogłam uwierzyć w to, że on ją uspokoił tak łatwo i szybko. Zastanawiałam się też, dlaczego nie strzeliła mu w twarz.
- Skoro prosisz. - Odsunął się od niej na kilka kroków. - To czemu się szarpałaś z Tsukino? - Sasori ponownie zapytał swoim spokojnym głosem.
- Bo to podła małpa, która dostała za swoje.
Wiedziałam, że nie powie mu prawdziwego powodu. Ponieważ ja początkowo zataiłam przed nią to, co zrobiła mi Tsukino, ona wiedziała, że nie chcę, aby ktokolwiek inny wiedział, co się zdarzyło tamtego dnia.
- Coś ci zrobiła? - Sasori musiał być równie ciekawskim człowiekiem jak Itachi.
- Nie twój interes. - Burknęła Sakura, nieco dochodząc już do siebie. - Na przyszłość radzę abyś trzymał się ode mnie z daleka. Ty, ta głupia zdzira i twój pożal się boże przyjaciel, jesteście siebie warci. Banda zapatrzonych w siebie buraków, którzy tylko kłamią i… - Przez chwile się zacięła. - Po prostu się od nas odwalcie, albo spełnię swoje groźby na całej waszej trójce.
Sakura pociągnęła mnie za rękę w stronę szkoły. Sasori stał z lekkim uśmiechem na twarzy. Widząc, że na niego patrzę, uniósł prawą dłoń i mi nią pomachał. Kiedy tylko odsunęłyśmy się na odległość, gdzie nikt nas nie słyszał, moja przyjaciółka zwolniła i ujęła się za usta.
- O mamusiu, jak on całuje. Nogi mi zmiękły. - Spojrzałam na nią zaskoczona. - Pierwszy raz w życiu ktoś mnie tak pocałował. Czułam wibracje w każdej komórce ciała.
- Czemu to zrobił? - Zadałam jedyne pytanie, jakie przyszło mi do głowy.
- A bo ja wiem? Powinnam mu za to urwać głowę, ale nie potrafiłam. Uznajmy więc, że tym razem mu się upiekło. Jak spróbuje to powtórzyć, to go wykastruję. - Zacisnęła pięść, machając nią w powietrzu.
- Między wami do czegoś doszło? - O to już dawno miałam ją zapytać, ale jakoś cięgle nie był ten właściwy moment.
- Pogięło cię? - Sakura ponownie się oburzyła. - Wiesz, jaki on jest wkurzający? Jak się na coś uprze, to nie da się go przekonać, że się myli. Zawsze wszystko wie najlepiej. Broni tego swojego głupiego przyjaciela od siedmiu boleści i zadaje się z idiotami z drużyny. Jest upierdliwy i przemądrzały. Poza tym to kurdupel, takie małe popychadło. Ja lubię wysokich facetów, a on jest pod wyznaczoną kreską.
- Raczej jest w średniakach. Ty z resztą też nie należysz do tych wysokich. - Odpowiedziałam nieco rozbawiona jej słowami. Sasori tylko dlatego zdawał się niski, bo reszta koszykarzy należała do tych wysokich, a on się z nimi trzymał.
- No i właśnie dlatego chcę wysokiego faceta. Jakby coś z tego miało być, to będziemy mieć wysokie dzieci, a nie rodzina karzełków. - Odpowiedziała mi pewnie, a ja ponownie się uśmiechnęłam.
- Myślisz już teraz o takich rzeczach?
- Czasami. - Wzruszyła ramionami. - W każdym razie chcę faceta z czarnymi włosami, wysokiego i takiego, który mnie nie denerwuje. Pośpieszmy się, bo już chyba po dzwonku.
Na lekcję dotarłyśmy w ostatniej chwili. Różowa Burza zachowywała się jakby nic się nie stało. W klasie znano ją już na tyle, aby z nią nie zadzierać, dlatego nikt się z niej nie naśmiewał. Kilka dziewcząt nawet stwierdziło, że Haruno postąpiła dobrze, bo Tsukino jest podła i dopiekła już niejednej z nich. Ja powoli dochodziłam do spokoju psychicznego. Cały czas nie mogłam uwierzyć w to, co widziałam. Sasori jednym pocałunkiem uspokoił wściekłą Sakurę. Do tej pory nawet nie wiedziałam, że to jest możliwe. Myślałam, że ona sama musi się jakoś rozładować. Z lekkim uśmiechem spoglądałam na to, jak co jakiś czas gładziła się po ustach. Byłam ciekawa, czy zdaje sobie sprawę z tego, co robi. Moją uwagę odciągnęła wibracja, sygnalizująca nadejście wiadomości. Pod koniec lekcji wyjęłam telefon i spojrzałam na nadawcę. Przy kopercie wyświetlało się imię: „Itachi”. Cały mój spokój runął jak domek z kart. Sakura musiała zauważyć, że coś się stało, bo zaniepokoiła się i zaczęła dopytywać. Trochę bałam się tego, co mógł mi napisać. W końcu nie wiadomo było, co mu nagadała Tsukino. Może kazał mi się trzymać z dala od jego dziewczyny. Kiedy wyszłyśmy na przerwę, Haruno wyrwała mi telefon z dłoni i otworzyła wiadomość.
- Niedoczekanie jego. - Burknęła zła, oddając mi urządzenie.
Na wyświetlaczu widniała treści wiadomości.
ITACHI: Spotkajmy się za szkołą po zajęciach.
- Mamy jeszcze jedną godzinę. - Sakura z wielkim uśmiechem na ustach spoglądała na mnie. Nie domyślałam się nawet, co może chodzić jej po głowie. - Uciekamy?


* * * * *

Rozdział oddaję punktualnie. Jestem bardzo ciekawa Waszych opinii, bo ja osobiście jestem z niego zadowolona. 
Za błędy przepraszam. Co dałam radę wyłapać, to poprawiłam, ale wątpię, abym wszystkie wykryła. 
Teraz czas się zabrać za Poświęcenie. Oby pisało mi się je równie dobrze, jak Labiryncik.



21 komentarzy:

  1. OMG!
    To było świetne. Nareszcie pojawiają się inne postaci tzn Sasori, Itachi i Tsukino. Tak bardzo za nimi tęskniłam (za Tsukino trochę mniej, ale nadaje ciekawej dynamiki opowiadaniu więc niech już będzie :P)
    Zacznijmy od początku. Odzyskałam nadzieję w Hinatę i jej IQ. Już się bałam, że znowu cały rozdział będzie się działo "coś tam", a dopiero na końcu dozna olśnienia i akcja się utnie przed kolejną rozmową z Kacprem. Dowiadujemy się tutaj dużo rzeczy między innymi to, że ojciec Hiny nie tylko wie o całej sytuacji, ale w pewien sposób potrafi się identyfikować z Itachim. Jest to bardzo ciekawy wątek podejrzewam występowanie pewnych podobieństw w relacjach Itachi- Hinata i Hiashi- matka dziewczyn. Nasz tatuś był playboyem (jeżeli już wtedy miał kase to pewnie jeszcze większym niż Uchiha) nagle poznał dziewczynę, która kompletnie namieszała mu w głowie, zakochał się, wzięli ślub i BUM jesteśmy własnie tutaj. Papcio dostaje raport jest wściekły (w końcu mowa tu o jego księżniczce), ale po chwili przypomina sobie jego początkowe relacje z żoną i decyduje nie ingerować aż sytuacja nie rozwinie się bardziej.
    Następną ważną rzeczą jest wycofanie się Szefa. Do końca nie rozumiem jak ma to wyglądać skoro miał ją szkolić. Zajmie się tym teraz Neji i jego "pseudo-matka". Średnio podoba mi się ten pomysł :( Mam tylko nadzieję, że Kacper nie zniknie tak permamentnie, bo bardzo go lubię.
    Itachi i Tsukino, bardzo mi się to nie podoba. Kompletnie nie rozumiem jego toku myślenia. Czy on ją lubi? Czy cały czas jak był z Hiną zdarzały mu się jakieś sytuacje z Ropuchą? Czy wiedział że to ona zaatakowała Hinatę w łazience, a teraz dostał potwierdzenie swoich podejrzeń? Czy to ona rozpowszechniła te plotki? (Itachi wie kto to zrobił) Czy chce się w ten sposób zemścić na Hinacie? Jeżeli tak to za co? No własnie nie ogarniam gościa.
    Jego brata z reszta też. Ale przynajmniej mam pewna teorię. Wcześniej myślał, że Nata jest kolejna laską na jeden raz dla jego brata, ale tak naprawdę lubił ją jako swoją koleżankę z klasy (nie była jego fanka więc już miała +100 do reputacji) więc ją ostrzegł przed nim. Niespodziewanie zaczęli być ze sobą coraz bliżej, a on stwierdziwszy, że jak jej złamie serce to nie będzie jego wina skoro sama jest idiotką. Teraz jest wybuch tych plotek co było dla niego do przewidzenia w końcu to nie pierwszy i nie ostatni raz. Zachowanie Itachiego jest jednak inne niż zwykle. Wpada przez nią w kłopoty, najpierw bójka z Deidarą potem z Nejim, a to może być niebezpieczne dla jego brata (chodzi tu o szanse dostania się na dobrą uczelnię- takie same obawy co u Hinaty) I w tym momencie mamy dwie opcje:
    1) Myśli, że Hina to zło wcielone, które sprowadza jego brata na manowce i z dnia na dzień nienawidzi jej coraz bardziej
    2) Zauważa, że Hina to nie jest pierwsza lepsza dziewczyna dla Itachiego. Teraz jest jej ciekawy i bacznie ją obserwuje, bo nie rozumie jej wyjątkowości
    Oczywiście Obie opcje stworzyłam przy założeniu, że bracia nie odbyli ze sobą poważnej i szczerej rozmowy , bo to zmienia drastycznie całą sytuację, chociaż nie jestem pewna w jaki sposób :P Ciężko mi stwierdzić co Sasuke czuje po zapoznaniu sie z całą sytuacją, ale obserwowanie Hinaty umotywowałabym ciekawością lub próbą pomocy bratu.
    Kurczę, ale się teraz rozpisałam :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wracając do rozdziału... Oczywiście z Tsukino wyszła Ropucha, a Itachi i Sasori musieli ratować dzień. Rudzielec w dużo bardziej zjawiskowy sposób niż można się było spodziewać <3 Ale mamy tutaj kolejną niejasną relacje. SasoSaku wydawało się całiem pewne gdy się poznali, a tutaj kolejne BUM i znowu nic nie wiemy (to samo jeśli chodzi o podejście Różowej Burzy do Itachiego, przecież już chciała rezygnować z Sasukę dla niego), ale może znowu się zacznie coś układać bo bardzo ich lubię :)
      I teraz kulminacja całego rozdziału... Itachi chce się spotkać. Myślałam, że jak w LL pojawi się więcej akcji z Itachim to przez jakiś czas będę głosować na coś innego w ankietach, ale teraz mnie zagięłaś. Nie mogę się doczekać togo spotkania, a fakt, że będziemy musieli na to zaczekać jeszcze ze 2 rozdziały wcale nie pomaga.
      Jeżeli chodzi o błędy to żadnego nie dostrzegłam, ale możesz doprecyzować tan fragment: "Była pewna różnica. Kacper podpisywała się jako "Cień", a Dariusz był "cieniem". Czy wielkość literek mogła mieć znaczenie?" Zajęło mi dłuższą chwilę o co chodzi z tą wielkością liter, przecież historyjka była opowiadana. Teraz oczywiście wiem, że chodziło o pytanie pozostawione przez Kacpra (to było już na kartce), ale mogło to być bardziej jednoznaczne ;)
      Cieszę się, że znowu satysfakcjonuje Cię pisanie LL. Robienie ankiet jak widać się opłaciło bo dzięki temu przeszłaś przez fragment przy, którym się zacięłaś :)
      Życzę Ci dużo weny i wstawienia Poświęcenia w twoich "widełkach" :*

      Dwie części ze względu na za dużą ilość znaków

      Usuń
    2. "Papcio dostaje raport jest wściekły (w końcu mowa tu o jego księżniczce)..." Jakie to prawdziwe :) Coś w tym jest, że ojcowie mają bzika jeśli chodzi o ich kochane córeczki. W końcu stwierdzenie córusia tatusia nie wzięło się bez powodu. Co do Hiashiego, to był dziany już od urodzenia. Hyuga to pokolenie bogatych ludzi. Z kasą nie trudno być playboyem, ale wiadomo jakie dziewczyny najbardziej lecą na kasę. Jak dobrze się domyślasz, Hinaty mama nie należała do tego tupu dziewczyn. Dobrze więc podejrzewasz, ale mój pomysł obejmował coś jeszcze, co w sumie może nigdy nie zostanie poruszone, ale zdradzać tego póki co nie chcę.
      Spokojnie, szef nie zniknie permanentnie. On się wycofuje na zasadzie, że sam nie będzie już jej niepokoił. Jego uczestnictwo w opowiadaniu jest teraz zależne od Hinaty. Jeśli ona będzie chciała jego pomocy, czy porady, to na pewno jej nie odmówi.
      Kto zrozumie Itachiego? Na chwilę obecną nie ma takiej osoby ;)
      A kto zrozumie Sasuke? Uchiha to skomplikowane plemię :)))
      SasoSaku? Kto to wie, no bo Sasori to kolejny dziwny człowiek, który chodzi swoimi ścieżkami i którego ciężko rozgryźć. On ją chciał uspokoić i faktycznie wybrał zjawiskowy sposób, który okazał się niezwykle skuteczny :) Co do tego fragmentu, gdzie Sakura stwierdziła, że przerzuci się na Itachiego, to ona po prostu tak powiedziała. Wiadomo, że gdy na kimś ci zależy, to nie tak łatwo można przeskoczyć z jednego na drugiego. Itachi po prostu w tamtym momencie wydał jej się dużo sympatyczniejszy od Sasuke, ale gdy popytała o starszego z braci, dowiedziała się, że ma dużo gorszą reputację od młodszego, dlatego tak bardzo nie podobało się jej, że wycelował w jej przyjaciółkę.
      Nie wiem czy już zdążyłaś to zauważyć, ale ja lubię wredne zakończenia :) One wzbudzają emocje i napędzają wyobraźnię. Opcji jest teraz wiele i ciężko stwierdzić, którą z nich wybrałam ja, a tym samym główna bohaterka. Czy się spotkają czy też może nie. Nie zapominajmy, że Tsukino też ma tu coś do powiedzenia.
      Och, nawet nie wiesz jak fajnie pisało mi się ten rozdział. Pomysły napływały same. Przebrnęłam przez pewien etap, ale przede mną równie ciężki i pokręcony. Obym teraz nie spaprała tego, co udało mi się osiągnąć.
      Dziękuję za komentarz :))

      Usuń
    3. "Nie zapominajmy, że Tsukino też ma tu coś do powiedzenia." Teraz mnie zaintygowałaś. Pytanie brzmi czy jej sprzeciw zostanie wyrażony słownie czy bardziej kreatywnie? W sensie powie Itachiemu, żeby trzymał się z daleka, a on posłucha albo i nie, lub zrobi coś podobnego do sytuacji w toalecie. Tak btw czemu nikt wtedy Hinie nie pomógł Kacper jakiś większych problemów nie miał, a może Anioł miał lub wywalili jakiegoś szaraczka? No nic przynajmniej wiadomo, że w następnych rozdziałach będzie gorąco :P
      Papatki

      Usuń
  2. Dwa słowa na start: ulżyło mi.
    Ulżyło mi, ponieważ początek rozdziału wskazywał na to, że historia z Hinatą i jej ojcem zejdzie na złe tory. I o mało c i faktycznie tak by się stało, bo zainteresowanie ojca Hyugi jej życiem erotycznym jest niezdrowe. Ile ona ma lat, szesnaście? Przecież to nie jego sprawa, z kim sypia i ilu ich jest. Gadki o zaufaniu też są trochę nie halo w tej sytuacji. Kompletnie nie ogarniam, co siedzi w głowie tego człowieka, ale gdyby zabronił dorosłej córce kontynuować życie, które sobie tu ułożyła i ingerował, bo mu się coś tam nie podoba, to by już było naprawdę nienormalne. Czuję niesmak na samą myśl. Całe szczęście dał sobie spokój i dobrze, bo to kompletnie nie powinno go interesować. Aż mi ciary przeszły po plecach podczas czytania tego fragmentu. Idealny przykład jak nie być rodzicem.
    Itachi też jest dla mnie spalony po tym rozdziale. Jeszcze na początku łudziłam się, że może ta jak jej tam się o niego opiera, a on nie reaguje, bo... coś tam, ale po tej akcji później i pocałunku już nic, absolutnie nic go nie tłumaczy. Po prostu dno. Nie wiem, co on chce jej niby powiedzieć, ale już w żaden sposób moim zdaniem nie będzie w stanie się wybronić.
    Hinata jak zwykle okazała się nieporadna i nawet jak ktoś próbuje jej zrobić krzywdę, to ona nie reaguje. Dobrze, że ma Sakurę, bo inaczej chybaby zginęła. Co do samej Sakury... jej pocałunek z Sasorim to najlepszy moment tego rozdziału. Ta para jest naprawdę fajna i z całego serca jej kibicuję! Dobrze się dogadują, fajnie razem wyglądają, a ich rozmowy są ciekawe i aż chce się czytać więcej :-).
    Co do błędów, to już kiedyś pisałam, że ja nie jestem od tego, żeby je wytykać, bo sama ciągle się uczę popełniać ich jak najmniej, ale jedno zdanie rzuciło mi się mocno w oczy i spowodowało zgrzyt. Chodzi o: 'Wyraźnie widziałam plecy chłopca z czarnymi, długimi włosami, zaplecionymi w luźnego kitka.' Powinno być: luźną kitkę. Przecież w języku polskim wyrazy się odmienia, a kitka to w dodatku forma żeńska, więc dlaczego 'luźnego'? Wydaje mi się, że chciałaś tu napisać początkowo coś innego, a potem część zmieniłaś i ten błąd Ci umknął.
    Jeśli chodzi o przyszłość tej historii, to zmieniłam zdanie, już nie chcę czytać o Itachim xD. Mam wrażenie, że kiedy już dojdzie do ich rozmowy, to bardzo mnie ona zdenerwuje i tyle z tego będzie :D. Mam nadzieję, że Hinata mu nie ulegnie, bo facet ewidentnie nie jest wart uwagi. Dopóki to wszystko były plotki i jego przeszłość, to spoko, ale skoro już sobie znalazł nową dziewczynę i zachowuję się tak, jak się zachowuje, to nie ma dla niego ratunku. Oby jej nie zmanipulował.
    Liczę na to, że kolejny rozdział wkrótce i nie będę musiała czekać kilku miesięcy, by dowiedzieć się, co dalej :-). Bo znowu zapomnę, o czym to było!
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hehe :) no niby nie powinno go to interesować, ale tatuśkowie już tak mają. Mój ojciec mocno zaciskał zęby, gdy zaczęłam się spotykać z chłopcami, a kiedy ileś lat temu śmiałam się do niego, że teraz to trzynastolatki zaczynają życie seksualne i mojej siostrze zostały już tylko trzy lata, klepiąc pokrzepiająco tatusia po ramieniu, to prawie dostawał palpitacji serca. Widzę też jak mój mężczyzna zaczyna szaleć na punkcie naszej córci i aż strach pomyśleć co to będzie później. Za to mamuśki są przewrażliwione na punkcie swoich synków. Taka widocznie nasza natura, a z tym trudno walczyć (potwierdzam z własnej autopsji). W każdym razie Hiashi zachował zdrowy rozsądek, a to mu się chwali :)
      Masz rację, Itachi nazbierał sobie i teraz jest na spalonej pozycji. Chociaż z drugiej strony to Itachi, a on niby jest geniuszem :))
      To niesamowite, że pozytywnie wypowiadasz się o Sakurze :) Pewnie ma plusa u Ciebie za to, że jest szansa iż nie spiknie się z Sasuke :))
      Oj z tym kolejnym rozdziałem to jeszcze nie wiem jak będzie. Dużo zależy od kolejnych ankiet :))
      Dziękuję za komentarz :))

      Usuń
    2. Hm, może i tak, ja akurat nie mam takich doświadczeń, bo mój ojciec nie był akurat zainteresowany tą sferą mojego życia, już prędzej matka xD. Tak czy owak dobrze, że ojciec Hinaty nie zrobił żadnej sceny i jej nie ściągnął, bo bym się załamała :D.
      Niby geniusz... jeśli coś więcej za tym stoi, to intrygujesz ;-)
      Coś w tym jest, im dalej trzyma się od Sasuke tym lepiej, ale to nie wszystko. Po prostu uważam ją za ciekawą, charakterną postać. Dobrze się o niej czyta, bo wprowadza trochę 'energii' do opowiadania. A koncepcja sparowania jej z Sasorim mi się podoba. W sumie nie wiem dlaczego :-).
      Pozdrawiam!

      Usuń
    3. To trafne spostrzeżenie. Hinata to spokojna dziewczyna, czasem aż za bardzo. Sakura przy niej jest jak czynny wulkan. W każdej chwili może pluć lawą i siać spustoszenie. Jej ognisty temperament czasem bardzo się przydaje :)
      Zapominałam Ci podziękować za wyłapanie błędu :) Oczywiście poprawiłam, choć dopiero dziś znalazłam na to chwilę :)

      Usuń
  3. OMG tak bardzo jak kocham ItaHina w Twoim opowiadaniu (chociaż jest go bardzo mało, bo ich interakcji jest tyle ile kot napłakał) to SasoSaku jest po prostu zajebiste <3 Coś tam zaszło między Sakurą i Sasorim, tego jestem pewna, taka niechęć się nie bierze znikąd, a u nich po prostu sprawdza się maksyma "kto się czubi ten się lubi". Podejrzany dla mnie jest Sasuke, no kurde, ogarniam fakt, że Itachi to jego brat (ale flow) no ale on się gapi w tak niepokojący sposób, że czuje, że cała szkoła coś ukrywa, a szczególnie te osoby z pierwszej 10. No ale cóż, czekam na następny rozdział, chociaż to w Skorupie jestem zakochana po uszy <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie sadziłam, że Sakura i Sasori aż tak zawojują w tym rozdziale. Sytuacja z nimi jest dużo mniej pogmatwana niż z główną parką, no i wprowadzają miły nastrój, w ciężkich czasach Hinaty i Itachiego. Może dlatego tak wkupili się w łaski :)
      Kto wie, może z Sasuke coś się niedługo wyjaśni, a może nie :)
      Cieszy mnie każda osoba, która przekonała się do Skorupy. W końcu to nietypowa para jak na środowisko Naturo :))) No i jest w niej mój ukochany Obito :))
      Dziękuję za komentarz :))

      Usuń
  4. Rozdział cudowny! :D
    Zastanawiam się jak to wszystko potoczy się dalej, co Itachi chce powiedzieć Hinacie? I co Sasuke chce od Hiny (był taki czas, że to właśnie jego podejrzewałam o pracę w jej ochronie, ale to już chyba trochę nierealne podejrzenie?
    Zawsze lubiłam Itasia a nawet trochę mu współczułam (uważam że Hinata czasem była zbyt przewrażliwiona i no, jakby to ująć... trochę rozpieszczona? A przez to dostawało się jemu) ale w tym rozdziale dużo stracił w moich oczach. Zadawać się z Tsukino? Ciekawe czy on wie że to ona jest Ropuchą, a jeśli nie to raczej po tym wydarzeniu powinien się domyślić.
    Poza tym od początku nurtuje mnie pytanie czy Itachi i Hinata faktycznie ze sobą spali? Hina obudziła się tylko w majtkach (czyli nie wiadomo czy tę bieliznę zdjęła), nie było mowy o żadnych śladach krwi (a to przecież był jej pierwszy raz) i o ile takowe na pościeli mogła przeoczyć z pośpiechu to na udach czy bieliźnie by zobaczyła. Nie miała też stanika, ale w późniejszych rozdziałach było powiedziane, że Hinata tak nie lubi tej części garderoby, że zdejmuje ją wręcz na autopilocie. I jeśli faktycznie jest dziewicą to czy to polepszyłoby cokolwiek w ich relacji czy wręcz przeciwnie?
    Teraz z utęsknieniem czekam na kolejny rozdział Poświęcenia chociaż mój ulubiony paring to niezaprzeczalnie SasuHina, a wobec tego Muspelheim i Dzień w Raju są u mnie na pierwszym miejscu.
    Życzę dużo weny i czasu
    Annyi ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też od jakiegoś czasu podejrzewam, że finalnie do niczego nie doszło między Itachim i Hinatą. Teraz prawdę zna najpewniej tylko Uchiha, bo pomimo ze ochrona ją śledzi mam wątpliwości czy robiła to na tyle dokładnie by móc to jednoznacznie stwierdzić. Chodzi mi tutaj o to, że raczej nikt nie był w tym samym pokoju ani nie podstawił tam kamer (Hinata to jedna sprawa ale takie urządzenia u jakiegoś randoma, którym wtedy był, jest chyba nielegalne). Wyobrażam to sobie jako siedzenie subtelne podsłuchiwanie pod pokojem lub wykorzystanie jakiś urządzeń szpiegowskich. Hina nie chce rozmawiać o tej nocy z Itachim więc szybko się nie dowiemy najpewniej annzwill zaplanowała to sobie jako wielki twist na końcówkę opowiadania.
      Przepraszam że się tak wtrąciłam pod twoim komentarzem, ale naprawdę musiałam podzielić się moimi przemyśleniami na ten temat. Obym Cię nie obraziła.
      Pozdrawiam :)

      Usuń
    2. Obraziła? Wręcz przeciwnie :) Bardzo mi miło, że ktoś podziela moją teorię. Boję się tylko, że jeśli oni naprawdę ze sobą nie spali to gdy Hinata się o tym dowie pomyśli, że Itachi zaczął z nią rozmawiać tylko po to by zaciągnąć ją do łóżka.
      No nic, teraz pozostaje tylko czekać na kolejny rozdział LL
      Również pozdrawiam :)

      Usuń
    3. Akurat z tym, że Hinata będzie zła gdy się o tym dowie ośmielę się nie zgodzić chociaż istnieje taka możliwość.
      Wydaje mi się że bardziej prawdopodobne jest, że odczuje ulgę przecież teraz strasznie się wstydzi tej nocy i żałuje poznania Nieznajomego. Jeśli w końcu pogada z Itachim na ten temat, a ten powie coś w stylu "Przecież nie mogłem wykorzystać pijanej dziewczyny" może zacząć patrzeć na niego w zupełnie inny sposób.
      Taki jest przynajmniej mój punkt widzenia, ale prawdy dowiemy się za conajmniej kilkadziesiąt rozdziałów :D

      Usuń
    4. Dobrze uwarzyłaś Annyi. Hinata jest troszkę rozpieszczona, bo kiedy ma się ojca baaardzo bogatego i sztab ludzi, od których można wyciągnąć niemal każdą informację, to nie trudno się przyzwyczaić do takich luksusów. Itachi trochę na tym cierpiał, ale trochę sam sobie zasłużył.
      hehe, nurtujące pytanie :) No bo można tu rozważać wiele opcji. Jest też taka, że autorka mogła się nie wdawać w szczegóły i nie napisać o krwi, co by oznaczało, że nie koniecznie jej nie było. Jeśli nic nie zaszło, to czemu jednak była rozebrana prawie do naga? Może był powód, a Wasze podejrzenia są słuszne? Ja na to pytanie nie odpowiem. Nie jest prawdą, że odpowiedź padnie pod koniec opowiadania, ale może być prawdą, że dopiero za kilkadziesiąt rozdziałów :) No bo nie mam zielonego pojęcia ile ich wszystkich będzie. Co się po tym stanie? Nie powiem, ale tego się na pewno domyślacie :))) W każdym razie obie słusznie zauważyłyście, że gdyby okazało się, że nic nie było, to nie wiadomo jak to by wpłynęło na ich relacje.
      Dziękuję za komentarz :))

      Usuń
  5. Tyle chciałabym napisać, ale chyba skrócę to do:
    Kocham, wielbię i chcę więcej!
    Jak ty możesz pisać takie dobre rozdziały?
    I dlaczego musisz kończyć w takim momencie? ;-;
    Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział ;)
    Pozdrawiam i życzę weny! *3*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Patrząc na komentarze jakie się pojawiły, to duma mnie rozpiera, ale i strach w pupę szczypie. Co jeśli nie uda mi się teraz napisać rozdziału równie dobrego? Ten jakoś tak po prostu wyszedł, ale to nie reguła w moim przypadku, a złoty strzał :)
      Jak pisałam w jednym z wyższych komentarzy, lubię wredne zakończenia, bo one wzbudzają emocje i napędzają wyobraźnię czytającego :) Mało prawdopodobne, abym z nich zrezygnowała :)
      Dziękuję za komentarz :))

      Usuń
  6. Świetny rozdział i jeszcze lepsze opowiadanie! Oby tak dalejdalej! KiedyKiedy kolejny rozdział?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A dziękuję :) Miło mi to czytać. Teraz to co i kiedy będzie w dużym stopniu zależy od czytelników i tego jak głosują. Niedługo następna ankieta, jeśli wygra Labiryncik, to na pewno się ukaże. Nic więc nie mogę zagwarantować.
      Dziękuję za komentarz :)

      Usuń
  7. Kurczę wstyd się przyznać, że część rzeczy mi umknęła z głowy, plus tak późno tu jestem :/ Ech, wybacz. Obiecuję, że zawsze przeczytam, może nie od razu, bo nie zawsze daję radę, ale czytam wszystko :)
    Tak w ogóle, to powiem Ci, że mam napisaną scenę do AYM?, która wygląda z grubsza, jak Sakura vs Tsukino XD Tyle, że u mnie to się za miło dla rozjemcy nie kończy huehuehue
    No i jak ja mam to teraz opublikować w rozdziale, ja się pytam? Czujem siem jak złodziej :/
    Aleeeee... Rozdział jest po prostu bomba. No normalnie mnie zmiotła i ta walka i Sasori XD Kurcze, chce więcej SasoSaku. Da się zrobić?????
    W ogóle ta rozmowa z szefem geniusz. Jestem ciekawa, co sobie Hiashi myśli, nawet baaardzo :D
    Na razie to tyle (obowiązki wzywają :(). Poświęcenie jeszcze też nadrobię dzisiaj lub jutro.
    Pozdrawiam ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jaki złodziej? Moja droga, czym Ty się przejmujesz? Idę o zakład, że w całej blogosferze jest pełno takich scen. Pisz co chcesz i się niczym nie przejmuj.
      Fajnie, gdy główna para opowiadania schodzi na bok, a centralne miejsce zajmuje dwójka ludzi, z którymi nie wiadomo co będzie :) Mogę zagwarantować, że Sakura dalej będzie się pojawiać, a i Sasori pokręci się od czasu do czasu.
      Dobrze Cię rozumiem. Sama mam teraz dużo na głowie, więc też mam zaległości i ciężki wybór. Pisać czy czytać? Zalegam w kwestii czytania z niektórymi postami dwa tygodnie i ciągle ciężko mi znaleźć na nie czas.
      Dzięki za komentarz :)

      Usuń