niedziela, 18 marca 2018

Poświęcenie - Rozdział 4


Kiedy Hinata nie opuściła komnaty, po pierwszej nocnej wizycie Molierda, Gaara wstrzymał się przed jakąkolwiek ingerencją. Dał jednak wyraźny rozkaz kamerdynerowi, że ma go poinformować, jeśli taka sytuacja ponownie się powtórzy. Drzwi do pokoju hrabiny pozostały zamknięte przez cały kolejny dzień. Na korytarzu zapanowało zamieszanie, kiedy Hanabi zaczęła dobijać się z łoskotem. Skutecznie powstrzymał ją Asasin. Udał, że sam za wiele nie wie, poza tym, że jej siostra chce teraz być sama. Zamydlił jej oczy wspólnym treningiem. Młoda Hyuga przystała szybko. Doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że ją okłamał. Starsza z dziewcząt nie miała skłonności do takiego zachowania, co sugerowało, iż sytuacja była poważna. Nie wierzyła jednak, że ich opiekun byłby tak spokojny, gdyby działo się coś pryncypialnego. Wszystko wskazywało na to, że to kolejny z ich sekretów, którym raczej się z nią nie podzielą, a skoro już Hinatka nie była w centrum zainteresowania ciemnowłosego mężczyzny, to Hanabi mogła wykorzystać jego uwagę dla swoich korzyści.
W śród służby zaczynały krążyć różne plotki na temat zachowania hrabiny. Hinata była dla wszystkich miła i uprzejma, czego nie można było powiedzieć o jej mężu. Winę więc, za jej nieszablonowe zachowanie zganiano na Gaarę. Nikt jednak nie pomyślał, jak okrutny w swoich postępkach, mógł być młody mężczyzna. Godaime nie raz przekonał się, do jakich dziwnych historii mogą prowadzić plotki w porę niewyhamowane, dlatego wieczorną porą udał się od drzwi komnaty żony. Zapukał, po czym donośnym głosem kazał jej otworzyć. Nie usłyszał nawet szmeru po drugiej stronie. Powtórzył czynność, dodając w głosie więcej zdecydowania. Ponownie odczekał, ale tym razem usłyszał cichutki, powolny dźwięk przekręcanego klucza w zamku. Drzwi się jednak same nie otworzyły. Pociągnął za klamkę. Duże, ciężkie zawiasy zaskrzypiały. Hrabia wszedł do środka. W pokoju panował półmrok. Na całe, dość spore pomieszczenie zapalona była jedynie jedna świeczka. On mimo kiepskiej widoczności, nie miał problemu z dostrzeżeniem filigranowej, skulonej postaci w rogu łóżka. Kobieta była odziana jedynie w koszulę nocną. Nogi miała podtulone pod klatkę piersiową i kurczowo przyciągała je do tułowia. Gaara dał krok w jej stronę, co spowodowało drgnięcie drobnego ciałka. Kobieta twarz pochyliła w dół, wyraźnie unikając spojrzenia swojego męża.
Nie był głupi, ani ślepy. Zdawał sobie sprawę, że jej zachowanie miało związek z wizytą stajennego. Podszedł pod samą krawędź łóżka. Przyszedł aż tu, aby dać jej reprymendę i nakazać, zaprzestania takiego zachowania. Widząc ją skuloną i stroniącą od chociażby jego wzroku, poczuł, że jego plan miał luki. Nie uwzględnił, że kobieta, która tak chętnie i odważnie poświęciła się dla siostry, tak kiepsko zniesie bliskość mężczyzny. Wydawało mu się, że jej siła jest o wiele większa, a oto przed jego oczami widniała scena, zgodnie z którą mylił się okrutnie. Siarczyste przekleństwo cisnęło mu się na usta. Haf ostrzegał go niejednokrotnie o dużych różnicach między kobietą a mężczyzną, powtarzając do znudzenia zdanie: "Kobiety są takie delikatne." Dostał potwierdzenie słów opiekuna i nie bardzo wiedział, co teraz ma z tym zrobić. Lekko skołowany, usiadł na łóżku. Dłoń wyciągnął w jej stronę, unosząc głowę swojej żony. Choć widział twarz, jej oczy błądziły po pościeli. Drobne ciało dygotało najpewniej ze strachu. Swój wzrok przykuł do siniaka na nadgarstku hrabiny. Chciał podciągnąć długi rękaw jej koszuli, aby dokładniej obejrzeć fioletowe miejsce. Hinata szybkim ruchem przyciągnęła dłoń do klatki piersiowej, opuszczając oba rękawy koszuli nocnej, najniżej jak się tylko dało. Ich wzrok się spotkał. Była przerażona. Rozpoznał to spojrzenie. Tymi samymi oczami wpatrywała się w niego, kiedy zawitał do niej pierwszy raz jako jej mąż. Chciał jej powiedzieć, aby się nie bała, bo nie zamierza jej zrobić krzywdy. W porę zapanował nad sobą. To byłoby niczym więcej jak pustą obietnicą, bez pokrycia. Skrzywdził ją i wiedział, że dalej będzie to robił, a wszystko po to, aby jej serce nie przestało zbyt wcześnie bić. Spoglądając w jej księżycowe oczy, zdawała mu się taka młoda i niewinna. Wiedział, że dużo młodsze dziewczęta wydawano za mąż. Mimo tego, że ciało miała kobiety, to bardziej widział w niej dziewczynkę nieznającą świata. Mylił się we wszystkich swoich odczuciach względem niej. Hyuga była pewna, że podoła udawać wykorzystaną kobietę, ale kiedy Gaara stanął pod drzwiami, zwątpiła we wszystko. Zgasiła prawie wszystkie świece, aby nie widział jej zbyt dokładnie. Nie zdawała sobie sprawy z tego, że on ma wyjątkowo dobry wzrok i jedynie z pozoru utrudni mu dostrzeżenie prawdy. Kiedy podszedł, prawie przestała oddychać. W myślach układała wyszukane prośby i przyrzeczenia, aby tylko nic nie zrobił Hanabi. Kiedy pochwycił za rękaw koszuli, chciała jak najdokładniej osłonić ślady na nadgarstkach, bo gdy przyglądała się im dokładniej, nie wyglądały jak za sprawą silnego uścisku, a zwykłego uderzenia. Z każdą mijającą sekundą, gdy ich spojrzenia mierzyły się ze sobą, nabierała przeświadczenia, że on już wie. Ona nie potrafiła dobrze kłamać. Asasin przyłapywał ją za każdym razem, kiedy próbowała mu wmówić, że razem z Gwiazdą idą tylko na spacer i nie będą galopować. Kiedy wracała, zawsze wiedział, że nie dotrzymała słowa. Twierdził, że to było od razu widać po jej oczach. Dlatego chciała unikać spojrzenia na męża. Była przekonana, że i on zorientuje się od razu, że między nią i Molierdem do niczego nie doszło.
- Jutro wyjdziesz z komnaty i będziesz się zachowywała jakby nic się nie stało. - Słowa wypowiedział z lekkim przykazem. - Jeśli ktoś zapyta, co się stało, powiedź, że miałaś straszną migrenę i każdy szmer ci przeszkadzał. - Wstał z łóżka, ale dalej ją obserwował. - Molierd w tym miesiącu już do ciebie nie przyjdzie. - Dostrzegł jak drgnęła na dźwięk imienia stajennego. - Jeśli będziesz brzemienna, to więcej go nie zobaczysz. Jeśli nie… - Zrobił pauzę. Sam liczył, że więcej spotkań nie będzie potrzebnych. - Masz urodzić dziecko. Jedno wystarczy.
Dopiero, gdy wyszedł, wypuściła długo wstrzymywane powietrze. Oddychała ciężko, przerażona tym, co usłyszała. Gaara nie odpuści jej, póki nie urodzi dziecka. Słyszała, że niektórzy długo starają się o potomka. Jeśli i on posiada taką wiedzę, da jej przynajmniej pół roku. Prędzej czy później zacznie jednak coś podejrzewać. Wystarczy, aby któregoś dnia wszedł do sypialni i zobaczył, że nie dochodzi do zbliżenia. Nie miała jednak pomysłu jak to zrobić, aby on nie zwątpił w nią i swojego podwładnego.
* * *

Asasin szybko i sprawie zaplanował spotkanie z Molierdem. Najpierw przeprowadził mały rekonesans, aby dowiedzieć się, z kim ma do czynienia. Kiedy upewnił się w przekonaniu, że to jeden z cwaniaczków, który ma się za nie wiadomo kogo, póki nie stanie przed nim ktoś z pozycją, bądź silniejszy, to sprawy potoczyły się już szybko. Wszedł do stajni z mordem w oczach. Kto znał o nim choć część legend, bądź miał z nim styczność wcześniej, ten schodził mu z drogi jak najszybciej. Nie pozostało więc zbyt dużo stajennych, gdy dotarł do swojego konia. Właściwie było ich jedynie dwóch. Jeden młodziak, który aktualnie ciężko pracował i Molierd, który strugał ważniaka popędzając chłopca.
- Ty, ruda pało, chodź tu! - Uniósł głos, nadając jej nieciekawą barwę. Chciał go nieco sprowokować, aby jeszcze bardziej jego słowa dotarły do pseudo kochanka jego małej dziewczynki.
- Chyba nie mówisz do mnie? - Molierd zbulwersował się. Czuł się bardzo pewnie w stajni, bo miał się za protegowanego Hafa, a co za tym szło, jego skarga mogła obić się również o hrabiego.
- Widzisz tu jakiegoś innego rudzielca poza tobą? - Asasin rozejrzał się po pomieszczeniu. - Nie cierpię rudych, ale jak widzę, jesteś tu jedynym, który może sprzątnąć łajno spod kopyt mojego konia. Chodź tu, zanim stracę cierpliwość.
- Co to za pacan? Pierwszy raz go widzę. - Molierd przyciszonym głosem spytał młodego chłopca, którym jeszcze chwilę temu pomiatał.
- To Asasin, opiekun panienek. Lepiej idź do niego jak najszybciej, bo bardzo nie lubi, gdy nie słucha się jego poleceń.
Molierd przełknął ślinę i niespokojnym krokiem zaczął zmierzać do mężczyzny w czarnym płaszczu. Już nie czuł się tak pewny. Był jednak wyprostowany jak struna i stwierdził, że cokolwiek by nie zrobił owy człowiek, to on nie da się zastraszyć. Dalej miał po swojej stronie Gaarę, co czyniło go kimś ważniejszym, niż jakiś tam stajenny. Miał też umowę z hrabiną. Po przemyśleniach w domu, doszedł do wniosku, że Hinata zapewne nadciągnęła pogłoski o swoim opiekunie, a on niepotrzebnie dał się jej nastraszyć, nic z tego nie mając.
- W czym panu pomóc? - Stajenny zapytał spokojnie, choć w jego głosie Asasin dosłyszał lekkie drżenie. To mógł być wpływ jego lodowatego spojrzenia, jakim obdarzał swoje ofiary przed śmiercią.
- Posprzątaj. Chcę się przejechać, ale nie zamierzam brudzić sobie butów.
- Tak, panie.
Molierd zabrał się za wykonywanie swoich obowiązków. Choć miał wiele za uszami, to bez wątpienia znał się na swojej robocie. Sprawnie uprzątnął boks karego konia. Kiedy rozrzucał świeże siano, niespodziewanie poczuł silny, obezwładniający ból. Jego ciało zostało sparaliżowane, a on nie mógł się ani ruszyć, ani odezwać. Jego głowa zawisła kilka centymetrów od metalowego drążka, na którym spoczywało siodło właściciela.
- Na pewno wiesz, co tak naprawdę tu robię. - Szept skierowany bezpośrednio do ucha stajennego, był bardzo wyraźny i nie zapowiadał przyjemnej pogawędki. - Nie owijajmy więc w bawełnę. Zawarłeś układ, którego ja dopilnuję, abyś dotrzymał. Za chęci współpracy w twoim śmierdzącym lokum, w sienniku znajdziesz podarek. Podłożyłem go dwa dni temu, gdy spałeś. To ja tej nocy wylałem wino, które kupiłeś od wieśniaka na bazarze. Powiedzmy, że to była nauczka za to jak go potraktowałeś i oszukałeś.
Molierd z trudem przełknął ślinę. Gula w gardle jednak nie ustąpiła. Czuł się niekomfortowo, a rozmowa coraz mniej mu się podobała. Był przekonany, że to on sam to zrobił podczas snu. Nikomu o tym nie wspominał, więc Asasin faktycznie tamtej nocy musiał być w jego sypialni, ale również go śledzić w ciągu dnia. Przerażała go świadomość, że niczego nie zauważył. Teraz słowa hrabiny nie zdawały się przesadzone. Asasin był silny, szybki i potrafił zadać ból nie brudząc sobie przy tym rąk. Mimo krzepy, jaką posiadał Molierd, był wobec mężczyzny w czarnym płaszczu bezsilny.
- Jestem tu, aby przypomnieć ci, że masz trzymać się ustalonego planu. Jeśli tkniesz Hinatę, dopilnuję, byś umierał długo i w niewyobrażalnych mękach. - Uścisk zelżał, a stajenny mógł się wyprostować. - Liczę, że się dogadamy. - Asasin poklepał wystraszonego mężczyznę po policzku. - Póki będziesz grzeczny, nic ci nie grozi i możesz liczyć na zapłatę.
Asasin nogą kopnął w drzwiczki od zagrody konia. Z łoskotem wylądowały na ziemi. Wsiadł w siodło i stępem opuścił stajnie. Molierd przełknął ciężko ślinę. Takie niepozorne drzwi mają utrzymać konia w boksie. Nie spotkał człowieka, który byłby w stanie wywalić je jednym kopniakiem. Był tak przerażony, że nie wpadł na to, iż dzień wcześniej Asasin specjalnie je poluzował. Chodziło tylko o to, aby stajenny poczuł grozę sytuacji. Po takim przedstawieniu większość uwierzy w każdą historię, jaką usłyszy o najlepszym i najokrutniejszym zabójcy w okolicy.

Wizyta Asasina spowodowała, że Molierd nie czuł się już tak pewny siebie jak uprzednio. Zdał sobie sprawę, że znalazł się między młotem a kowadłem. To jednak szybko mu przeszło, kiedy policzył ile może zyskać na takim układzie. Pieniądze pozostawione przez Asasina i te, które otrzymał od Haftrida, dawały pokaźną sumę. Dzięki takim zarobkom stać go było na wiele przyjemności. Dlatego postanowił grać na dwa fronty jak najdłużej się da, a gdy się zrobi gorąco, uciekać gdzie pieprz rośnie.
* * *

Hinata posłuchała męża i zachowywała się prawie normalnie. Kobiety wykorzystane noszą w sobie bardzo długo piętno przykrych wspomnień i idąc ich śladem, hrabina musiała, choć trochę dawać po sobie znać, że nie wróciła do normalnego zachowania, tak jak kazał jej Gaara. Swój stan tłumaczyła migreną, ale mało kto jej wierzył, bo nie chciała żadnych środków przeciwbólowych. Tak doradził jej Asasin, twierdząc, że Gaara uzna, iż jest trochę głupia i o wiele mniej będzie ją posądzać o prowadzenie jakichkolwiek spisków. Jego rada okazała się trafiona. Hrabia zmarszczył brwi, słysząc, co się mówi o jego żonie, ale wstrzymał się już od ingerencji. Skoro tak kiepsko szło jej udawanie bólu głowy, jeśli każe jej zachowywać się inaczej, to znowu strzeli jakiegoś babola, a wtedy służba będzie snuć więcej podejrzeń.
Po niespełna dwóch tygodniach od wizyty Molierda, Hinata zaczęła miesiączkować. Nie była tym zaskoczona, bo przecież nie mogła być w ciąży. Zrobiła więc skruszoną minę i udała się do gabinetu męża przekazać smutną nowinę. Jej udawany wyraz twarzy, przerodził się w szczery, gdy tylko stanęła przed drzwiami. Dalej się go bała i tego, co tym razem zrobi, albo wymyśli. Zapukała i bardzo powoli otworzyła drzwi. Wsunęła się lekkim, powolnym krokiem, ze spuszczoną głową. Hrabia i Haf spoglądali na nią bacznie. Gaara kazał wyjść przyjacielowi, a ją zaprosił bliżej. Podeszła chwiejnym krokiem.
- Przyszłaś mi powiedzieć o ciąży? - Zapytał się, licząc, że przyjdzie miej-więcej w tym okresie. Zaprzeczyła ruchem głowy. - Więc o czym?
Cisza chwilę jeszcze trwała, zanim jej usta się uchyliły.
- Nie jestem w ciąży. - Ledwo wyszeptała, ale on usłyszał.
Zerknął w kalendarz i chwilę nad czymś dumał. Palcami potarł brodę, po czym piórem narysował kółka wokół trzech dat.
- Wiesz, co to oznacza. - Bardziej stwierdził, a ona mu przytaknęła. - W przyszłym miesiącu Molierd przyjdzie trzy razy. To zwiększy szanse na sukces.
Dostrzegł jak spięła się cała, a jej palce zacisnęły się mocno. Potarła też nadgarstkami o siebie. Zagrała tą scenę celowo. Miała dwa tygodnie, aby zastanowić się jak zareagować, kiedy mąż wspomni o wizycie kochanka. Długo przypominała sobie każde z dziwnych zachowań zgwałconych dziewcząt. To się opłaciło, bo Gaara nie dostrzegł jej podstępu.
- Czy to naprawdę konieczne? - Zapytała prawie płacząc.
- To najlepsze z możliwych rozwiązań. Możesz odejść.
Odprawił ją, a ona nieco szybszym, lecz dalej chwiejnym krokiem, odeszła. Wychodząc, spojrzała Haftridowi prosto w oczy, ukazując załzawione policzki. Zrobiła to celowo, licząc, że Haf przekaże Gaarze, iż popłakała się po rozmowie z nim. Odwracając wzrok, odbiegła do swojego pokoju. Miała w nim miskę z wodą, do przemycia oczu. Zanim poszła do męża, posmarowała dole powieki sokiem z cebuli. Nie za wiele, aby zapach nie był zbyt intensywny, ale też wystarczająco, aby nie móc powstrzymać się od płaczu. Popsikała się swoimi perfumami, by jej zapach kwiatowy zagłuszył cebulowy i jak widać, jej plan zadziałał idealnie. Poczuła się trochę pewniej. Czujność Gaary została uśpiona, ale ją wspólnie z Asasinem czekało obmyślanie kolejnego planu. W jakiś sposób trzeba było zaradzić na brak ciąży.

Haf, jak przystało na dobrego przyjaciela, powiedział, co ujrzał na korytarzu i o ucieczce hrabiny. Gaara pokręcił głową, po czym oparł czoła na ręce. Tego dnia nie miał już głowy na przeglądanie całej papierologii, którą przyniósł mu przyjaciel. Poprosił o przygotowanie konia i udał się na przejażdżkę. Musiał zastanowić się nad rozwiązaniem awaryjnym. Trapiła go też inna myśl. Hinata kompletnie nie była w jego typie. Podobało mu się jej ciało, ale ona sama wręcz odpychała go od siebie. Miał ją za głupią, młodą dziewczynę, która burmuszyła się, bo ktoś ją dotknął. Przecież robiły to już czternastolatki i to z o wiele bardziej obrzydliwymi mężczyznami. Jej ojciec jakiś czas zastanawiał się, czy nie wydać jej za Orochimaru. Ten to dopiero wydawał się śliski i paskudny. Gdy mówił, w dziwny sposób wystawiał język, oblizując co chwila usta. Gdy go pierwszy raz spotkał, poczuł obrzydzenie na ten gest. Krążyły słuchy, że jego poprzednia żona sama wyskoczyła z okna, aby już więcej nie musieć na niego patrzeć. Hinata miała więc w pewnym sensie szczęście, ale nie potrafiła go docenić.
* * *

Od tygodnia, Gaara czytał różne zapiski i księgi. Wyraźnie czegoś szukał, ale powód jego zainteresowania pozostawił dla siebie.
- Haf, zajmiesz się wszystkim przez kilka dni.
- Wybierasz się gdzieś? - Starszy mężczyzna z zainteresowaniem spojrzał na hrabiego.
- Muszę coś załatwić.
- Przygotować ludzi do wyprawy? Wielu ich potrzebujesz?
- Wyruszam jak tylko zacznie się rozjaśniać. Potrzeba mi jedynie skromny prowiant dla jednej osoby na jakieś trzy, może cztery dni.
- Chcesz wyruszyć sam? - Haf zrobił niezadowoloną minę.
- Owszem. Nie potrzebny mi rozgłos, ani kule u nogi. Niech Bestia będzie gotowa czekać na mnie w stajni.
- Samotna podróż jest bardzo niebezpieczna. Jesteś hrabią, a w niektórych regionach nie bardzo lubianym. Weź ze sobą choć trójkę rycerzy.
- Haf, daj znać stajennemu i nikomu więcej. Nie potrzeba mi balastu.
- Co jeśli spotkasz rozbójników?
- Pozbędę się wówczas kilku oprychów, za którymi nikt nie zapłacze.
- Gaara! - Haftrid był coraz bardziej zły.
- Powiedz szczerze, wierzysz w to, że ktoś mógłby mi coś zrobić? - Hrabia miał cały czas ten sam, zrezygnowany wyraz twarzy.
- Nie. - Odrzekł smutno opiekun mężczyzny.
- Wykonaj więc moje polecenie. Muszę jeszcze coś sprawdzić, nim ruszę, dlatego zostaw mnie samego.
Starszy z mężczyzn wyszedł. Gaara podszedł do okna i otworzył je szeroko. Usłyszał w oddali dźwięki świadczące o tym, że dzień się kończy. Kobiety w kuchni myły garnki po niedawnej kolacji. Chłopcy stajenni karmili swoich podopiecznych. Gosposia krzyczała na dzieci, aby przyszły już do domu i umyły ręce, nogi i buzie przed spaniem, póki jest jeszcze jasno, bo nie będzie marnować świec na spóźnialskich. Już chciał odejść, kiedy dostrzegł postać w ciemnym płaszczu, z zarzuconym kapturem na głowie. Postura wskazywała, że to postawny mężczyzna. Choć nie można było dostrzec twarzy, Godaime był pewny, że patrzy wprost na niego. Widząc, że jest obserwowany, pozostał na swoim miejscu. Chowając się pospiesznie mógłby dać do zrozumienia swojemu obserwatorowi, że się boi, a on przecież nie bał się nikogo i niczego. Mężczyzna z dołu wyciągnął sztylet i zaczął sprawnie obracać nim w dłoni. Choć Gaara nie widział twarzy, domyślał się, że to nie kto inny jak Asasin. Słyszał plotki na jego temat oraz historie, które ludzie zapewniali, że się wydarzyły. W połowę nie uwierzył, a resztę zlekceważył, twierdząc, że nie ma to żadnego znaczenia. U swojego pasa miał podobny sztylet. Wyciągnął go i lekkim ruchem wbił w drewniany parapet. Choć ruch był niewielki, a ciało nie spięło się widocznie podczas wykonywanej czynności, to ostrze zagłębiło się prawie trzy centymetry. Pozostawiając swoją broń w parapecie, otworzył najszerzej jak się dało okno i zagłębił się do środka pomieszczenia. Dał mu w ten sposób do zrozumienia, że się nie boi, a jeśli coś do niego ma, to może stanąć przed nim i spróbować wytłumaczyć mu swoje racje. Hrabia nie bał się ludzi takich jak Asasin. Spotkał wielu wspaniałych zabójców na swojej drodze. Żaden z nich nie posłał go do piachu i wątpił, by miało to się w najbliższym czasie zmienić. Nawet gdyby się mylił, to nie bał się śmierci. Gdy był dzieckiem i zrozumiał, kim jest naprawdę, sam próbował odebrać sobie życie. Po trzeciej próbie zrozumiał, że to niemożliwe. Można go zranić, ale nie zabić, a o tym mało kto wiedział.
Do później nocy komnatę Godaime rozświetlał mały płomyk świeczki. Hrabia patrzył w sufit, dumając nad tym, co ma do zrobienia. Prawie w ogóle nie sypiał. Czasem jedynie zmrużył oko, czuwając w tym samym czasie. Gdy był dzieckiem, spacerował nocą po pałacu ojca. Czasem łapał myszy, a gdy siostra bardzo go irytowała, podrzucał jej do pokoju gryzonie, radując się w duchu tym, jak wrzeszczała, kiedy dostrzegła jeden z biegnących ogonków. Brat nie był dla niego wredny, ale mimo tego Gaara stworzył dystans między nimi i w pewnym momencie stał się on tak duży, że Kankuro przestał zwracać uwagę na młodszego braciszka. Nie wiedział, czemu ludzie patrzyli na najmłodszego z rodzeństwa z wrogością. Czasem Gaarze wydawało się, że szepczą na jego temat, a pojedyncze słowa, jakie czasem udało mu się wyłapać, potwierdzały, że nie było to nic dobrego. Jedynie Haftrid był cały czas przy nim, służył dobrą radą, pomagał w nauce, a kiedy czerwono włosy skończył osiem lat, dał mu drewniany miecz do ręki i kazał ćwiczyć. Początkowo szło mu opornie. Odkrył, że jest dużo silniejszy niż jego rówieśnicy, jednak nie potrafił nad tą siłą zapanować. Po dwóch lata intensywnego treningu, Haf zabrał go na turniej rycerski. Młody hrabia, postanowił wtedy, że także weźmie w nim udział, gdy osiągnie minimalny wiek upoważniający do uczestnictwa. Dlatego jak tylko skończył piętnaście lat, zapisał się na listę uczestników. Wtedy też pierwszy raz wygrał nowicjusz. Podczas walk było widać jego brak doświadczenia, ale siła i niewyobrażalna odporność na ciosy dwukrotnie większych przeciwników, były zaskakujące. Nikt jednak nie wiwatował na cześć zwycięzcy. Szybko rozeszła się informacja, że Gaara to hrabia, a wraz z nią, przypuszczenia, że cały turniej był ustawiony. Gdy Godaime odjeżdżał, ludzie na jego widok pluli na ziemie.
Nie było jeszcze żadnych oznak wschodzącego słońca, gdy Gaara podniósł się z łóżka i podszedł do miski z wodą. Obmył twarz, opłukał usta i ubrał się. Nie było sensu czekać dłużej, skoro i tak nie było szans na sen, a myśli uciekały w przykre wspomnienia. Po ciemku dotarł do stajni. Jego koń był gotowy, tak jak prosił. Całe szczęście, bo po omacku niełatwo byłoby go przygotować. Przyczepił jedynie torbę z prowiantem i wyprowadził wierzchowca. Dosiadł Bestię dopiero za bramą. Chłopiec pilnujący spał, kiedy hrabia zbliżył się do niego. Przestraszył się, że dostanie burę, albo, co gorsza, pan wyrzuci go z pałacu. Gaara jednak przemilczał sytuację. Kiedy hrabia ruszał, ciemność ustępowała szarości. Jechał więc spokojnie, nie chcąc narażać konia na kontuzję, ani skaleczenia. Przed nim była długa droga, a on nie wyobrażał sobie dosiadać jakiegoś innego wierzchowca. Docierając na skraj polany, dostrzegł po lewej stronie w oddali galopującego jeźdźca. Ciemność wykluczała możliwość dostrzeżenia, kim jest owa osoba. Mimo tego przystanął i wpatrywał się, jak zbliża się do strumienia. Był pewny, że za chwilę będzie świadkiem upadku. Koń ani trochę nie zwalniał, a przeszkoda była coraz bliżej. Zaledwie krok od brzegu koń odbił się i przeskoczył strumień z łatwością i gracją. Godaime czuł dziwne przeczucie, że powinien dowiedzieć się, kim jest nocny jeździec. Skierował konia w lewą stronę, ale po kilku metrach zauważył, że jest nie jeden, a trzech nocnych jeźdźców. Jeden z nich go dostrzegł, przez co po chwili cała trójka zniknęła w pobliskim lesie. Kusiło go, by ruszyć za nimi i poznać powód nocnej przejażdżki w okolicach jego pałacu. Odrzucił pomysł tylko dlatego, że jeździec, którego widział, był bardzo dobry, a dystans ich dzielący, panujące ciemności i fakt jak łatwo został zauważony, dawały marne szanse. Miał też swój plan, jaki musiał zrealizować. Czuł, że to jest ważniejsze i wszystko inne musi teraz poczekać.
Hinata z ulgą przyjęła fakt, że jej mąż opuścił na jakiś czas pałac. Od Molierda wiedziała, które noce musi być u siebie, a w które może wymykać się z Hanabi i Asasinem poza mury. 
Choć Asasin nie był zadowolony, to wymykały się prawie codziennie. Nawet fakt, że ktoś ich widział, nie zmniejszył zapału hrabianek. Tylko starszy, doświadczony mężczyzna zaczął snuć przypuszczenia, że mógł być to ktoś, kto nie powinien ich wtedy widzieć. Przeprowadził więc małe śledztwo, które potwierdziło jego przypuszczenia. Dla Hanabi to nie byłby żaden problem. Była przekonana, że są za sprytni dla hrabiego i skoro do tej pory się udawało, to zawsze już tak będzie. Hinata podchodziła do sprawy ostrożniej, jednak wielka miłość do jazdy konnej zaślepiała jej rozsądek. Tylko Asasin hamował zapędy dziewcząt, czuwając, aby nie posunęły się zbyt daleko w swojej śmiałości i brawurze.
Piątego dnia Gaara wrócił po południu. Po zachowaniu służby od razu dało się odczuć, że hrabia jest w pałacu. Wszyscy chodzili z poważnymi minami, biegając i starając się nie podpaść. Haftrid chciał cokolwiek wyciągnąć od przyjaciela, ale on zdawał się wyjątkowo tajemniczy. Jako pierwszy rozkaz, kazał sobie przygotować kąpiel i posiłek. Wszedł do przygotowanej, ciepłej wody i zanurzył się cały. Nie odczuwał szczególnej przyjemności z długiego mydlenia się, to też szybko i sprawnie oczyścił ciało z trudów podróży. Zjadł zaledwie odrobinę tego, co mu przygotowano, po czym ubrał się zwyczajnie, aczkolwiek elegancko. Zbył Hafa i wyszedł w poszukiwaniu kamerdynera. Jak tylko go odnalazł zapytał o to, gdzie jest jego żona. Mężczyzna uprzejmie poinformował go, że prawdopodobnie w bibliotece. Chciał to sprawdzić, ale Gaara nie dał mu sposobności, twierdząc, że sam to zrobi. Zgodnie z przypuszczeniami opiekuna domu, odnalazł żonę zanurzoną w lekturze. Na jego widok mina drastycznie jej się zmieniła, a oddech przyspieszył. Strach, jaki w niej wzbudzał, ponownie ożył.
- Wszyscy wyjść! - Zwrócił się do pokojówki, która ścierała kurze oraz Hanabi siedzącej w wielkim fotelu, z książką w ręku. - Prócz ciebie. - Dodał łagodniej w stronę swojej żony, która również zaczęła się zbierać do wyjścia.
Hanabi spojrzała niespokojnie na siostrę, ale ona przytaknęła jej, posyłając pokrzepiające spojrzenie. Małżonkowie pozostali sami. Hrabia podszedł do miejsca, gdzie stała Hinata. Obserwował ją, jak nieudolnie walczyła ze swoim strachem. Jej oczy stawały się coraz bardziej przestraszone. Stojąc przed nią, wyjął jej książkę z ręki i zerknął na okładkę. To był zbiór opowiadań podróżnika, który postanowił poznać inne kultury i zwyczaje. Znał ją dobrze, bo sam ją kiedyś czytał. Gdy się mało sypia, ma się naprawdę dużo czasu, a książki mogą wypełnić wiele nieprzespanych nocy. Odłożył lekturę na bok. Spojrzał na żonę z góry, mierząc ją dokładnie. Na szyi miała delikatny łańcuszek z medalikiem przedstawiającym Matkę Boską. Hinata zadrżała, gdy pochwycił go w swoją dłoń. Jej przerażenie nabrało na jeszcze większej sile, kiedy szybkim i gwałtownym ruchem go zerwał.
- Ani Bóg, ani Matka Boska cię nie ochronią. - Po tych słowach nabrała pewności, że dowiedział się wszystkiego o jej kłamstwach i przyszedł ją ukarać. - Oni mają gdzieś nas ludzi. Bo gdyby tak nie było, nie dopuściliby do naszego ślubu. - Zamilkł na chwilę, czekając na reakcję z jej strony. Myślał, że zacznie go przekonywać, że tak nie jest. Ona jednak milczała, nie broniąc się. Była tak nijaka, że poza ładną buźką, nie widział w niej nic interesującego. Świadomość tego, jak bardzo jest mu obojętna, posunęła go do wyprawy, z jakiej właśnie wrócił. Dał dwa kroki, stając za nią. Wyciągnął z kieszeni biały kamień, zawieszony na ładnym sznureczku. Zawiązał Hyudze na szyi i łapiąc ją za ramie, odwrócił w swoją stronę. - Masz go nigdy nie zdejmować. Rozumiesz? - Potwierdziła mu ruchem głowy. - Nie ważne, co będziesz robić, czy spać, czy też kąpać się, czy może iść na wytworny bal. Nigdy nie wolno ci go zdjąć. Jeśli to zrobisz… - Złapał ją jedną dłonią za szyję i do siebie przyciągnął. Uścisk był zdecydowany, ale nie na tyle silny, aby zostawić śladu na skórze. Nachylił się do jej lewego ucha, a jego szept przestraszył ją bardziej, niż gdy mówił normalnie. - …prawdopodobnie zginiesz. Nie licz, że Asasin ci pomoże. Nie ważne jak dobry jest w swoim fachu. Nawet on nie wygra z tym, w co wdepnęłaś.
Puścił ją i odszedł w stronę wielkiego regału w głębi pomieszczenia. Było tam dużo ciemniej niż w środkowej części biblioteczki. Chwilę śledził okładki książek, po czym, wyciągnął tą, której szukał. Podszedł do przestraszonej kobiety i podał jej nową lekturę.
- Ta jest ciekawsza.
Pochwyciła książkę od niego, siląc się jedynie na skinięcie głowy. Wyszedł szybko, a ona odetchnęła z ulgą, padając na sofę, przy której stała. Jego zachowanie ją przerażało. Dłonią dotknęła nowego wisiorka. Nie wiedziała, czemu jej go dał, ani dlaczego tak ważne było dla niego, by zawsze go nosiła na szyi. Stary łańcuszek zabrał ze sobą, nad czym bardzo ubolewała, bo dostała go od siostry przełożonej za pomoc przy chorych. Miał dla niej głównie wartość sentymentalną, choć również religijną. Szybko ochłonęła, gdy Hanabi wbiegła do środka i zaczęła ją wypytywać, czego chciał hrabia. Dłonią dotknęła prezentu od męża, mówiąc o tym, że przywiózł jej coś ze swojej podróży. Młodsza z sióstr nie uwierzyła w słowa starszej. Była przekonana, że chodziło o coś innego, bo nikt w pałacu nie posądzał Gaary o jakiekolwiek przejawy dobroduszności. Wściekła się więc, że znowu ją okłamuje i uciekła do swojego pokoju. Każda taka sytuacja złościła ją coraz bardziej, bo i siostra i jej ukochany oddalali się od niej, na co Hanabi nie miała wpływu.
Hinata, kiedy doszła już do siebie, przyjrzała się książce. Nie wiedziała, co miał na myśli jej mąż, mówiąc, że ta jest ciekawsza od tej, którą sama sobie wybrała. Zastanawiała się też, czy najpierw skończyć tą pierwszą, czy posłuchać podpowiedzi swojej ciekawości i zacząć zapoznawać się z tą, którą trzymała aktualnie w dłoni. Chęć pojęcia słów Gaary zwyciężyła. Już po pierwszym rozdziale musiała przyznać, że autor o wiele lepiej spisywał swoje myśli na papierze, dawał dużo ręcznie malowanych obrazków, oraz opisywał dokładniej to, co jego oczy widziały. Gdyby nie wejście Asasina, kompletnie straciłaby poczucie czasu. Nadszedł wieczór, a ona z trudem zaznaczyła kawałkiem kolorowej kartki ostatnio czytaną stronę i udała się z opiekunem na spacer do ogrodu, aby opowiedzieć mu o całym zajściu. Pominęła jedynie fragment o tym, jak hrabia złapał ją za szyję. Nie chciała dolewać oliwy do ognia, bo jej opiekun denerwował się już wystarczająco mocno na samą wzmiankę o Gaarze. Bała się, że któregoś dnia jego cierpliwość się skończy i ta dwójka stoczy pojedynek na śmierć i życie. Jak wiadomo, za podniesienie ręki na hrabiego, Asasina i tak czekałaby śmierć, a z jego stratą Hinata by się nie pogodziła. Był jej zbyt bliski.
* * *

Od powrotu Gaary minęły zaledwie dwa dni, kiedy Godaime razem ze stajennym stanęli przed drzwiami do pokoju Hinaty. Nim hrabia pociągnął za klamkę, złapał Molierda za szyje i z dużą siłą docisnął do ściany.
- Jeśli jeszcze raz użyjesz zbyt wiele siły przeciwko mojej żonie, ja potraktuję cię dużo gorzej. Za każdy siniak na jej ciele, obetnę ci dwa palce. Zrozumiałeś? - Zapytał groźnie.
- To nie była moja wina, ona nie chciała, a ja nie miałem wyjścia. - Zaczął się głupio tłumaczyć stajenny, bojąc się, że zaraz coś chlapnie i straci nie tylko palce.
- Więc bądź delikatniejszy. To tylko słaba, bezbronna kobieta, a nie sześciuset kilowy koń, którego mocno trzeba przytrzymać, by się nie wyrwał.
Molierd, gdyby nie powaga sytuacji, zaśmiałby się Gaarze prosto w twarz. On nie zdawał sobie sprawy z tego, kogo poślubił. Jego żona może i była drobna, ale potrafiła powalić dużo większego od siebie i on niestety miał tego pełną świadomość. Hrabia paradoksalnie swoją groźbą przypieczętował układ, jaki stajenny zawarł z hrabiną. Gdyby teraz postanowił posiąść Hinatę, ona broniłaby się, a on musiałby użyć naprawdę dużo siły, by dać jej radę, skoro każdy przypadkowy przedmiot w jej rękach to broń. Z takiej szamotaniny powstałoby wiele siniaków, a on mógłby stracić wszystkie palce. Tylko przy założeniu, że układ jest ważny, ona wyjdzie bez śladów, a on bez uszczerbków cielesnych. Przytaknął więc Gaarze, wiedząc, że teraz nie ma się już, nad czym zastanawiać. Wszedł do Hinaty i przestrzegł ją, aby tego dnia udali, że oboje współpracowali dużo bardziej niż wcześniej. Molierd stanął nawet przed upływem wyznaczonego czasu pod drzwiami, czekając na hrabiego, udając, że tego dnia poszło znacznie szybciej. Gaara spojrzeniem omiótł pokój żony. Nie dostrzegł w nim bałaganu, jaki panował poprzednio. Twarzy stajennego nie przystrajały ślady podrapań. Był on nawet o wiele mniej zdyszany niż poprzednio. Jedynie Hinata zdawała się kulić podobnie, jak przy poprzedniej wizycie. Na drugi dzień opuściła swój pokój tylko trochę później. Było po niej widać, że słabo spała, a oczy zdawały się niepokojąco podkrążone. Takie zachowanie zaakceptował Gaara, nie nachodząc jej aż do porannej kąpieli, po ostatniej z wizyt. Wyprosił służkę, oglądając nagie ciało dziewczyny. Szczególną uwagę poświęcił nadgarstkom. Chciał bowiem sprawdzić, czy Molierd zastosował się do jego polecenia. Zaniepokoił go jej ogromny siniak na jej udzie. Poczuł wściekłość na podwładnego, w myślach już wybierając, bez których palców Molierdowi każe żyć. Ona jednak szybko wyprowadziła go z błędu, twierdząc, że to pamiątka po nieudanej próbie znalezienia kolejnej książki autorstwa tego samego pisarza, którego on jej ostatnio polecił. Zapewniała, że spadła wtedy z drabiny, niefortunnie upadając na pobliski stoliczek. W duchu błagała o to, by jej uwierzył. W rzeczywistości była to pamiątka po ciosie Hanabi. Trenowały na jednej z nocnych wypraw. Zagapiła się wtedy, a siostra idealnie wykorzystała sytuację, uderzając ją kijem w udo. Gaara odpuścił i dał jej przykaz niezwłoczne poinformowania go, gdyby Molierd potraktował ją zbyt brutalnie.
Kolejnego dnia Hinata w bibliotece, pod odłożoną na stoliczku książką, którą aktualnie czytała, znalazła inną. Przypadkiem była ona autora, który bardzo ją zainteresował. Nie wiedziała, jakim sposobem się pojawiła, ale przeczucie odpowiadało jej, że nie pochodziła z pałacowego zbioru, gdyż nie miała na wewnętrznej stronie okładki, wymalowanego symbolu rodziny Hyuga.
* * *

Hinata i Asasin spacerowali po ogrodzie. Wspólnie korzystali z ciepłego, pięknego dnia na świeżym powietrzu. Starali się też obmyślić plan wytłumaczenia braku ciąży. Minęły zaledwie trzy dni od ostatniej w tym miesiącu wizyty Molierda, ale czas było już zaczynać działać. Nie wiadomo było jak długo hrabia wytrzyma, zanim zacznie coś podejrzewać i wątpić w faktyczność zbliżeń kochanków.
- Hinata! - Głos młodszej z sióstr rozległ się po ogrodzie, kończąc dyskusję starszej Hyugi z opiekunem. - Hinata!
- Tu jesteśmy! - Podniesionym głosem odpowiedział jej Asasin. Wiedział, że Hinata nauczona etykiety i przestrzegająca jej w znacznej mierze, nie odkrzyknie siostrze, a cichego głosu, młodsza nie usłyszy.
Hanabi dobiegła do nich zdyszana, z uniesioną za wysoko suknią, jak na hrabiankę i lekko potarganymi już włosami. Puściła materiał, dłońmi oparła się o kolana i oddychała ciężko, próbując złapać oddech.
- Się was naszukałam. - Wydusiła z siebie z trudem.
- Co cię tak do nas gnało? - Rozbawiony wyglądem dziewczyny, odezwał się opiekun dziewczynek.
- Chwila. - Wzięła kilka głębokich wdechów. - Dobrze, że jesteście oboje. Byłam w odpowiednim miejscu i czasie i usłyszałam jak ten palant przesłuchuje wieśniaka.
- Jaki palant? - Zabrzmiał męski głos.
- No mąż Hinaty, a o jakiego innego palanta mogło mi chodzić? - Oburzyła się hrabianka, niezadowolona z faktu, że się nie domyślił.
- Nie nazywaj go tak. On  jest tu teraz panem i moim mężem. - Skarciła siostrę starsza z dziewcząt. Bała się, że ktoś uprzejmie mu doniesie jak jest nazywany przez Hanabi i ukaże ją za to.
- Jak ci powiem, co zrobił, to też go tak nazwiesz.
Mogłaby go nazwać dużo gorzej, gdyby tylko przyznała się siostrze, do czego posunął się jej mąż. Musiała milczeć, w obawie przed zbyt wybuchowym charakterem Hanabi.
- To co takiego zrobił? - Asasin nie wydawał się zaskoczony. Posądzał hrabiego o najgorsze rzeczy i nic już nie mogło go zaskoczyć.
- Wieśniak przyszedł się poskarżyć, że poborca podatków przychodzi do niego dwa, czasem trzy razy w miesiącu i zabiera mu wszystkie pieniądze, ale nie zaznacza w zeszycie, że pobrał opłatę. Ładuje tą kasę do kieszeni, a on nie ma, za co wyżywić rodzinę.
- To straszne. - Hinata przejęła się losem biednego chłopa, który przyszedł na skargę.
- To jeszcze pikuś. Palant zamiast wezwać tego drugiego i stłuc na kwaśne jabłko, oskarżył wieśniaka o kłamstwa, kazał zakuć w dyby na głównym placu, w miasteczku i wychłostać. Dał też przykaz, aby uwolnić go dopiero jak zajdzie słońce. Ponoć do domu ma tak daleko, że raczej o własnych siłach nie dojdzie przed świtem, a mizernego konika, jakim przyjechał, zabrali mu za niepłacenie podatków.
Hinata wysłuchała historii zaciskając mocno palce, po czym zaczęła iść w stronę pałacu.
- Co chcesz zrobić? - Zapytał karcąco Asasin, łapiąc ją mocno za ramie.
- Cokolwiek. - Odrzekła z determinacją w oczach.
- Pomyśl chwile. Nawet Hanabi zachowała się lepiej, bo przybiegła do nas, nie ingerując samotnie.
- Ej!!! Co miało oznaczać, że nawet ja? - Zawołała niezadowolona dziewczyna. - Swoją drogą, to chciałam wybić palantowi zęby, ale tropiciel mnie powstrzymał.
- Czy wyście oszalały? Krew wam wrze w żyłach, czy dupa się pali? Skąd pewność, że chłop nie zmyślił tej historii? Różne rzeczy się dzieją. Chcecie ryzykował wojnę z Gaarą, bo ktoś przyszedł na skargę? To się szczególnie tyczy ciebie, Hinata. Za lekkomyślne decyzje zapłacisz podwójnie.
- A jeśli on mówił prawdę? - Zapytała starsza.
- Na bank tak było. Widziałam całą sytuację na własne oczy. Uczyłeś nas jak rozróżnić, że ktoś kłamie. Wieśniak mówił prawdę, a on go ukarał za to. Pomyśl, co teraz zrobi ten, co kasę zbiera?
- To proste. Będzie czuł się bezkarnie i wyciągnie kasę od innych, bo każdy będzie się teraz bał poskarżyć. - Dla Asasina dalszy przebieg wydarzeń był oczywisty.
- Powstrzymamy go. - Zarządziła Hinata.
- No siostra, to mi się podoba.
- Dziś wieczorem widzimy się w stałym miejscu. Zawieziemy chłopa do jego chaty i wypytamy o szczegóły. Jeśli będzie trzeba zbadamy też inne przypadki i odwiedzimy nieuczciwego poborcę. - Hrabina podjęła decyzję, która mogła ją wiele kosztować, mimo tego nie planowała rezygnować.
- Jesteście tego pewne? - Asasin widząc determinację dziewcząt, wiedział, że lepiej wejść w tą akcję, bo skłonne byłyby zrobić to bez niego, a wtedy kto by je ochronił? Przecież gdyby Gaara się dowiedział, że kwestionują jego decyzje i samowolnie wyznaczają sprawiedliwość, mogłoby się to skończyć źle dla całej ich trójki.
- No i kurewsko dobrze! Gnaty mi zesztywniały, więc je chętnie rozruszam. - Hanabi wyszczerzyła się z zadowoleniem.
- Młoda, ty się lepiej naucz wyrażać jak dama, bo język masz jak z rynsztoka. - Nagana od Asasina dotknęła Hanabi dużo bardziej, niż gdyby powiedział to ktoś inny. - Idę przygotować co trzeba, a wy bądźcie grzeczne.
Odszedł, a siostry zostały same.
- Co mu się nie podobało? - Hanabi spochmurniała do końca. - Jak Łuczniczka tak powiedziała, to klepnął ją w tyłek, a mi mówi, że język mam jak z rynsztoka?
- Ty jesteś córką hrabiego, więc powinnaś zachowywać się lepiej.
- Nie chce być hrabianką. Wolałabym być taka jak łuczniczka. Wolna i żebym mogła robić, co chcę. Już nawet wieśniaczki mają lepiej.
- Hanabi, wiesz, że to nieprawda. Nikt nie może robić, co chce. Każdy ma pewne obowiązki.
- Jasne. - Prychnęła z niezadowoleniem. - Taki Gaara nie liczy się z nikim. Władza do łba mu strzeliła. Przyszedł tu i się rządki, jakby się tu urodził.
- To nie tak.
- Więc jak? Zmusił cię do małżeństwa. Kazał być posłuszną. Nie tak dawno zamknęłaś się w pokoju i nikogo nie wpuszczałaś. Teraz chodzisz jakaś dziwna i jeszcze go bronisz? Mogłabym się założyć o własną głowę, że coś ci zrobił, tylko jak zwykle nie chcesz mi powiedzieć co. Ja też ci już wszystkiego nie mówię. Nie myśl, że tylko ty jesteś taka skryta. - Podwinęła suknię i odbiegła, nie chcąc powiedzieć za dużo.
Hinata westchnęła ciężko. Hanabi miała rację. Gaara robił, co chciał i krzywdził innych lekką ręką. Póki robił to jej, zaciskała zęby, ale teraz podniósł dłoń na niewinnego człowieka. Jako żona potwora mogła, choć odrobinę wynagrodzić biednemu chłopu krzywdę, jaką tu zastał, licząc na pomoc.

* * * * *

Jest późno i nie mam już siły na porządnie sprawdzanie. Przepraszam za błędy. Nie gwarantuję, że przeczytam ten rozdział ponowie, aby popoprawiać to co dostrzegę.
Ten rozdział to nie mistrzostwo świata, ale mam nadzieję, że nie czytało się go zbyt ciężko :)
Jutro prawdopodobnie uruchomię kolejną ankietę.




25 komentarzy:

  1. Ty polsacie niedobry, jak możesz? ;-;
    Rozdział świetny, bardzo szybko się go czytało, aż za szybko. Nie miałabym nic przeciwko, gdyby był dłuższy, dużo dłuższy. Były drobne błędy, ale kto by się tym przejmował?
    Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział, naprawdę nie mogę się już doczekać.
    Na ile rozdziałów planujesz rozciągnąć to opowiadanie?
    Wiesz już, co będzie następne?
    Życzę weny i pozdrawiam *3*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. polsacie? :) tak mnie jeszcze nikt nie nazwał i w sumie to nie wiem jak to odbierać :))
      No pewnie byłby dłuższy, ale ostatni fragment jaki miałam do napisania (nie ostatnia scena) skróciłam maksymalnie, bo nie miałam już ani siły, ani weny. Trochę mi za to szkoda, ale nadrobię w innym rozdziale.
      Kiedy kończyłam pisać ten rozdział, zrobiłam bardzo skrótowy spis. Jeśli nic się nie zmieni, to będzie łącznie 12 rozdziałów. To trochę więcej niż pierwotnie planowałam, ale nie jest jakoś bardzo dużo.
      Następne w sensie co teraz opublikuję? Jeśli o to pytałaś, to nie mam pojęcia. Na chwilę obecną jestem tak chora, że nie mam ochoty ani głowy do pisania. Jak poczuję się lepiej, to pewnie zacznę tworzyć jakieś fragmenty do różnych opowiadań i zobaczymy, które historie będą prowadzić w ankiecie.
      Jeśli pytanie odnosiło się do tego co teraz będzie w opowiadaniu, to owszem wiem :) i sama jestem ciekawa jak to będzie wyglądało na papierze (tj. ekranie monitora), bo każdy mój pomysł, który rodzi się w głowie i wdaje się fajny, nabiera znacznie innego kształtu, gdy już go spiszę i raczej idzie to w tą lepszą stronę. To też dobrze mi się myśli, gorzej mówi, ale najlepiej pisze.
      Dziękuję za komentarz :)

      Usuń
    2. Jeśli chodzi o polsat, to miałam na myśli to, że zawsze kończysz w ciekawym momencie, a na ciąg dalszy trzeba długo czekać (ale warto, bo każdy następny rozdział jest coraz lepszy).
      To zrozumiałe, że jeśli byłaś chora to nie miałaś siły by pisać (mam nadzieję, że już wyzdrowiałaś, a jeśli nie, to życzę szybkiego powrotu do zdrowia).
      Im więcej rozdziałów tym lepiej. Zawsze jakoś tak smutno, gdy kończy się czytać coś interesującego. Niby chcesz jak najszybciej dowiedzieć się co dalej, ale z drugiej strony nie chcesz za szybko tego kończyć.
      Jeśli ciekawość to pierwszy stopień do piekła, to ja jestem już tam jedną nogą. Bardzo zaciekawiłaś mnie tym opowiadaniem, podobnie jak pozostałymi i wręcz nie mogę doczekać się ciągu dalszego. :)
      Ciekawi mnie, które opowiadanie wybrałaś. Nie mogę się doczekać (strasznie się powtarzam xD).
      Dziękuję za odpowiedź i pozdrawiam :)

      Usuń
    3. Wreszcie dotarłam i mogę coś naklikać :)
      Przy takiej definicji polsatu, muszę się podpisać pod nim każdą z kończyn. Lubię takie zakończenia, choć to nie było jeszcze najbardziej z wrednych :))
      Ja tak miałam z Wiedźminem. Kiedy czytałam (słuchałam) przedostatnią z książek, nie mogłam pogodzić się z tym, że kiedy się skończy, zostanie już tylko jedna, a ja przecież chciałam poznać zakończenie i jednocześnie, aby historia trwała dalej. Kiedy okazało się, że Sapkowski wydał Sezon Burz, to prawie skakałam ze szczęścia :)
      Na wybór opowiadania ma wpływ wiele czynników, a czasem czysty przypadek. Tym razem to ta pierwsza opcja. Wzięłam pod uwagę to co się pojawiało, oraz wyniki z poprzednich ankiet i rozsądek podpowiedział mi mam nadzieję, że właściwy wybór. Teraz mam tylko nadzieję, że los pozwoli mi napisać rozdział na czas. Bo widzisz, życie bywa przekorne. Ja się wykurowałam, a moja rodzinka zapadła na jakieś wirusówki i ja się teraz opiekuję całą ekipą. Nie byłoby tak źle, gdyby nie to, że robię za poduszkę, kołderkę i materac dla najmniejszej osóbki i nawet sama sobą bez balastu zająć się nie mogę :) ale na dniach spodziewam się poprawy :)
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  2. Hej :3
    Naprawdę dobry rozdział, czytało mi się tak dobrze, że nawet nie wiem kiedy mi to zleciało xD
    Zdarzały się drobne błędy, ale wybaczam, bo nadrobiłaś to wszystko fabułą :)
    Czekam na więcej
    Pozdrawiam i ślę weny ^^

    P.S. Znasz może inne blogi o podobnej tematyce jak twój, na których nadal wychodzą nowe rozdziały?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzadko mi się zdarza wstawić rozdział bez ostatniego czytania od deski do deski. To niestety jest jeden z takich wyjątków. Nie znaczy to, że gdybym miała siłę i go przeczytała przed publikacją, to bym wyłapała wszystkie błędy. Może udałoby mi się choć połowę. :)) To moja pięta Achillesa i choć się staram, zawsze coś walnę :)) Cieszę się, że nieco przymknęłaś na nie oko :)
      Interesuje Cię ogólnie środowisko Naruto, czy chodzi o jakieś konkretne pary, czy też po prostu dobrą historię?
      Dziękuję za komentarz :)

      Usuń
    2. Chodziło mi głównie o jakieś dobre opowiadania, byłoby miło gdyby było z postaciami ze świata Naruto, a jeszcze lepiej, jeśli główną bohaterką byłaby Hinata. Ale oczywiście nie musi być to opowiadanie z tego uniwersum. :)
      Twoje błędy nie są aż tak straszne, widziałam opowiadania z o wiele gorszą gramatyką, więc nie masz się czym przejmować. c:
      Przepraszam,że tak późno odpisuję :/
      Pozdrawiam

      P.S. Zdradzisz może jakie będzie kolejne opowiadanie? A może podasz jakąś wskazówkę? Już się nie mogę doczekać ^^

      Usuń
    3. hmmm to wbrew pozorom wcale nie proste zadanie :) swego czasu czytałam różne historie, ale pewnie już sama zauważyłaś, że większość z czasem autorzy porzucają. Pierwsze co, to nasunęło mi się opowiadanie http://zakochani-bracia-uchiha.blogspot.com/ piszą je dwie dziewczyny, które wkładają wiele pracy w swoje posty, ale nie wiedzieć czemu blog nie cieszy się zbyt dużą popularnością, co trochę je zniechęca do pisana. One jednak dodają posty regularnie i tekstu jest zawsze dużo. Nie ma jednak co liczyć tam na Hinatę, bo jej nie lubią.
      Kolejne to http://opowiescispodpiora.blogspot.com/ Tu polecam zajrzeć do zakładki: "Historie pisane przez noc" i zacząć od Małżeństwa po Szkocku, nie licząc Skoczej Księżniczki, która najbardziej przypadła mi do gustu, to jest mój faworyt. Jeśli zechcesz przeczytać coś nie ze środowiska Naruto, to możesz zabrać się za księżniczkę.
      Next to http://adonis-club.blogspot.com/ który przekonał mnie do Madary, jako postaci pozytywnej :)) klimat nietypowy, przez co interesujący.
      Opowiadanie, którego w żaden sposób nie trzeba reklamować. Po prostu jest genialne i tyle. http://shannaro-ss.blogspot.com/ Dodam jedynie, że ukończone.
      Na tym blogu znajdziesz skończone opowiadanie NaruHina https://stories-from-my-pen.blogspot.com/
      No i ostatnie, choć wcale nie najgorsze (kolejność jest losowa, słowo). W zasadzie to jeden z lepszych blogów, który chętnie polecę http://konohasenjuuchicha.blogspot.com/ Jeśli lubisz Itachiego i chętnie widzisz go koło hardej babki, to tu Ci się spodoba. Opowiadań jest więcej i coś sobie można znaleźć.

      Jeśli Ty przepraszasz, że późno odpisujesz, to co ja mam powiedzieć? :) bardzo, bardzo przepraszam, nie dałam rady wcześniej.
      Podpowiedź? Kurdę, wiesz jak mnie zachęcić. Jako, że w tej chwili nie przychodzi mi żadna dobra wskazówka do głowy, postaram się jakąś wymyślić i napisać w niedługim czasie :)
      Pozdrawiam :))

      Usuń
    4. Dziękuję! *-* Już zabieram się za lekturę :)
      Nie masz się czym przejmować, wyżej pisałaś, że musisz zająć się chorymi a to zabiera trochę energii i czasu :)
      A liczyłam, że dowiem się, co następne xD Cóż, pozostaje czekać, na szczęście to tylko 5 dni :)
      Życzę wszystkiego dobrego i zdrówka dla Twojej rodziny :)

      Usuń
    5. Jako, że dałam słowo, wracam ze wskazówką :) Nie wiem czy okaże się prosta, czy też trudna. Ja w każdym razie nic więcej nie zdradzę, aż do dnia publikacji. Mam tylko nadzieję, że nic nie pokrzyżuje mi szyków.
      Oto podpowiedź:
      Twe oczy srogie, usta wykrzywione, kosmyki w nieładzie, luźno puszczone. Serce zranione, choć nikt o tym nie wie, nie tak łatwo wyciągnąć to z Ciebie. Cenisz przyjaciół, niewielu ich masz, dla nich nie zawsze znajdujesz czas. Gdy ktoś zapyta o przyszły plan, gdzie czas połączyć się jak każe Pan, odpowiesz krótko, jak idol twój. Miłość to kwestia emocjonalna, a wszystko co emocjonalne, jest przeciwieństwem chłodnego rozsądku, który cenię nade wszystko.

      bez odbioru ;)

      Usuń
  3. Eeeeeeeeeeeeep!
    Jaki fajowy rozdział! Fabuła trochę poszła do przodu, ale najważniejsze jest, że poznaliśmy punkt widzenia Gaary. Teraz wiemy jak widzi Hinatę. Myślał o niej jako o hrabinie bez wartościowych umiejętności i doświadczeń z odrobiną silnego ducha (obrona siostry). Niestety okazało się, że ją przecenił i jest o wiele delikatniejsza niż przypuszczał. My jednak wiemy jak tak naprawdę sytuacja wygląda. Jest wręcz przeciwnie! Nie docenił jej i teraz może nim w pewnym stopniu manipulować. Bardzo mnie ciekawi ciąg dalszy historii. Czy Gaara pozna "tajemniczego" jeźdźca? Czy Wężowaty Hrabia zadziała w jakiś sposób? (nie chciało mi się sprawdzać pisowni jego imienia) Kim jest Assasin? I najważniejsze: Czy Gaara to Wolverine? :D
    A tak na serio, bardzo ciekawy wątek. Jeżeli Wężowaty zacznie coś kombinować (np. porwie Hanabi czy coś) i jest zwykłym człowiekiem to sprawa jest wygrana. Jeżeli jednak też ma jakieś moce wszystko się komplikuje (z uwagi na kanon możliwa jest również nieśmiertelność). Niestety ja mogę teraz tylko czekać na kolejny rozdział.
    Znalazłam tylko jeden błąd:
    "Przegapiła(Zagapiła) się wtedy, a siostra idealnie wykorzystała sytuację, uderzając ją kijem w udo." Mamy tutaj naturalnie sytuację w wannie.
    Nie odpowiedziałaś mi na pytanie z mojego ostatniego komentarza pod LL. Właściwie cieszę się, że tego nie zrobiłaś. Gdzieś mi musiała umknąć jakaś myśl albo coś się usunęło, bo jak teraz go przeczytałam to brakowało mu sensu. W jak największym skrócie:
    Czemu nikt z ochrony nie pomógł Hinie w łazience?
    Czy ktoś miał z tego powodu problemy (Kacper, Anioł lub ktoś inny) skoro teraz wiemy, ze jej ojciec wie o WSZYSTKIM co się wokół niej dzieje?
    Na wypadek gdybyś jeszcze tego nie zauważyłaś chciałam Cię szybko poinformować, że ktoś ze spisu blogów napisał komentarz na stronie głównej.
    Życzę weny przy pisaniu następnego rozdziału, ja już oddałam głos na swoich faworytów :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze jedno małe pytanie, bo nagle dostałam olśnienia :)
      Czy różnica wieku między Hanabi i Asasynem jest podobna do tej w kanonie, czy ją zmodyfikowałaś? Jeżeli nie jest podobna to czy to jest nim Konohamaru? (kolejni podejrzani to Shino i Kiba wszyscy wpadli mi do głowy ze względu na kolor włosów)
      PS
      Czy w innych opowiadaniach również ujawnisz myśli innych bohaterów? Jak na razie wykorzystałaś to tutaj i Skorupie, a punk widzenia Itachiego w LL byłby wręcz bezcenny :P

      Usuń
    2. To fakt, Gaara nie docenia Hinaty, bo źle odbiera jej zachowanie w niektórych momentach, a ona jest przecież taka niepozorna i delikatna. Mu nawet przez myśl nie przeszło, że mogłoby być inaczej niż założył :)) Ona też mąci mu w głowie. Spadła z drabiny, kiedy sięgała książkę. Czy to już nie brzmi tak, jakby była ofiarą losu? To ten fragment, którego nie rozpisałam, bo temperatura uderzyła mi zbyt mocno do głowy. No i masz rację, na chwilę obecną wydaje się, że może nim manipulować, choć to też nie do końca prawda.
      Konfrontacja Gaary i tajemniczego jeźdźca mogłaby być ciekawa. Czy nastąpi? Zobaczymy ;)
      No niestety, Gaara to nie Wolverine, choć przyznaję, pomysł ciekawy :))
      Pozwolę sobie zdradzić, że temat Orochimaru był poruszony w kwestii porównania. Czyli, że nie było dobrej opcji dla Hinaty. Albo Gaara, z którym nie jest łatwo, albo Wężowaty, który zadaje się równie ohydną postacią, a w odczuciu czerwonowłosego, jeszcze gorszą od niego.
      Poprawiłam, dzięki za cynk ;)
      Rany, masz rację, nie odpowiedziałam. Przeczytałam, ale nie mogłam od razu odpisać i zapomniałam :) Ochrona dostała instrukcje, że ma nie ingerować, więc nikt się nie pojawił w łazience. Widać z resztą, że gdy nikt nie wkracza, to ona nie wie jak się zachować i nie potrafi się bronić. Myślę, że wyłapiesz do czego piję :)
      Nikt nie ma z tego tytułu problemów.
      No coś tam ktoś dodał, ale że ja zbieram się jak pies za jeża za takie rzeczy, to nic jeszcze z tym nie zrobiłam. Chyba biorę sobie zbyt wiele obowiązków na głowę i takie są rezultaty, że niektóre rzeczy spycham na bok. To się chyba nazywa pracoholizm i cholernie trudno się z tym walczy. Wiem, bo cierpię na to od lat :)))
      Ale dałaś mi zadanie bojowe :) Wiesz jak ciężko było mi znaleźć ile lat młodsza jest Hanabi od Hinaty? No bo jak doszukałam się, że między nimi w mandze jest 5 lat różnicy, to nie uwierzyłam. Pamiętam (naprawdę pamiętam, mimo, że tak wiele lat temu to było), jak młoda Hinata walczyła z młodą Hanabi. Miedzy nimi była mała różnica wzrostu, to też byłam pewna, że jest niewiele młodsza, a tu takie zaskoczenie. Na serio wtopa dać się zbić pięć lat młodszej siostrze. No i dziwić się, że Hiashi załamywał ręce. :))) W każdym razie posiadając wiedzę na temat wieku interesujących Cię dwóch postaci (Hanabi i Asasin), odpowiadam bezapelacyjnie, że: zmodyfikowałam, ale nie do tego stopnia, aby mógł być nim Konohamaru ;)
      Odpowiedź na ostatnie pytanie: TAK! Oczywiście w sytuacjach, gdy piszę w narracji trzecioosobowej. Labirynt Luster i Do trzech razy sztuka są pisane w punktu widzenia pierwszej osoby. Nie poznamy myśli Itachiego z LL, póki on nie postanowi ich ujawnić przed Hinatą. Tu zawsze jest ryzyko, że powie jedynie o części swoich odczuć, albo skłamie.
      Dzięki za komentarz :)

      Usuń
    3. Kurcze z tym brakiem ingerencji Orochimaru trochę mnie zbiłaś z pantałyku. Byłam całkiem mocno przekonana, że w pewnym momencie fabuła zacznie się kierować w tym kierunku. Teraz jestem jeszcze bardziej ciekawa w jakiej sytuacji dojdzie do konfrontacji Hiny i Gaary. Wcześniej wyobrażałam sobie, że Wąż porwie Hanabi w związku z czym hrabina się wścieknie stwierdzi "Umowa została złamana więc przestaje udawać posłuszną żonę, którą nie jestem i zaczynam szukać mojej siostry". Gaara w szoku i jedziemy z akcją.
      Tak wydaje mi się, że rozumiem już o co chodzi z ich nie wtrącaniem się ;)
      Czy mam rozumieć, że oryginalnie Asasin jest w wieku Hinaty? W takim wypadku zagadka nie jest aż tak trudna :P O dziwo w Naruto nie ma wielu brązowowłosych postaci. Z głównej 9 mamy Kibę, Shino i Choji'ego (ten na 99% odpada). Podejrzanymi mogą być też Neji i Ko, ale wątpie w to. Z nauczycieli jest tylko Iruka. Możliwe są jeszcze osoby z innych wiosek jednakże nie jestem w stanie wymyślić sensownego kandydata. Akatsuki ma członków z bardziej szalonymi kolorkami włosów. Podsumowując, moimi najbardziej prawdopodobnymi typami są Kiba, Shino i Iruka. Pewnie za kilka rozdziałów dowiem się czy byłam blisko :)
      Tym zaniedbanym fragmentem nie przejmuj się ;) Jeżeli będzie Cię dręczył zawsze możesz go napisać od nowa i zedytować rozdzialik. Jedna dziewczyna pisząca bardzo ciekawy blog, który czytam od dłuższego czasu w pewnym momencie stwierdziła, że nie wie gdzie miała głowę pisząc ostatni sezon. Usunęła 10 najnowszych rozdziałów i tworzy je po raz drugi. Nikt się o to za bardzo nie gniewa, bo trzeba przyznać akcja toczyła się o wiele za szybko. Nie twierdzę, że omawiany fragment jest kiepski. Szczerze powiedziawszy nie byłabym w stanie samodzielnie wskazać, o który chodzi. Jednak skoro czujesz możliwość poprowadzenia tej sceny lepiej to zachęcam do poprawy kiedy już poczujesz się na siłach :)
      Mam nadzieję, że szybko wrócisz do zdrowia :*
      Przesyłam Gripexy i Fervexy :D

      Usuń
    4. Pomysł w sumie fajny, ale mój jest nieco inny :) To co wydarzyło się do tej pory i wydarzy w przyszłych rozdziałach, jest związane z zamówieniem na to opowiadanie. Nie wiem czy czytelniczka, która je sobie zażyczyła, dalej tu zagląda, ale mam nadzieję, że jeśli tak, to nie czuje się rozczarowana i zakończenie się jej spodoba. Póki co na pewno dałam plamę z ilością tekstu i czasem pisania :) a miał być one shot, albo coś mało rozdziałowego :))
      Ja tylko sugeruję, że Konohamaru jest postacią bardzo młodą w mandze, a Asasin to dojrzały mężczyzna, który mógłby być ojcem hrabianek. Wybierając kogoś z mangi na jego miejsce, nie zdecydowałam się na aż tak wielką modyfikację wiekową. Nie widzę po prostu Konohamaru jako potencjalnego ojca Hinaty i Hanabi. Jednocześnie nie stwierdzam, ani nie zaprzeczam, że jest to osoba z mangowego rocznika Hinaty. Czyli wykluczyłam jedynie Konohamaru. Brunetów w mandze jest wielu, więc jeszcze trochę będzie trzeba poczekać na więcej wskazówek. Jak wszystko pójdzie zgodnie z planem, jedna z nich pojawi się w rozdziale ósmym :)
      Raczej nie będę poprawiać rozdziału. To co chciałam opisać dokładniej można zrobić w innym wpisie, dlatego nic straconego. Na pewno zrobiłabym to, gdyby mnie raziło, tak jak SŻ - bonus I, gdzie musiałam napisać drugą część, bo nie mogłam znieść myśli, że coś nie jest tak jak powinno, bo mnie zabrakło czasu:)
      Dziękuję, moje zdrowie strasznie kuleje od tygodni i muszę w końcu coś z tym zrobić, tylko dbanie o siebie zawsze idzie mi najgorzej :))

      Usuń
    5. Ta, niemądra ja przeczytała brązowowłosy zamiast ciemno włosy :(
      Ale ja znowu O LL chciałam się zapytać. Nie mogłam zasnąć więc zaczęłam myśleć o możliwym ciągu dalszym historii gdy natknęłam się na pewną wątpliwość. Mianowicie:
      Domyślam się, że Hinata opowiadając o wypadku rodziców swojego przyjaciela miała na myśli rodziców Neji'ego. Czy Itachi łączy ze sobą te dwie postacie? Myśli w ogóle o tej opowiastce? Czy Hinata kompletnie zapomniała o tym wydarzeniu? W końcu Kacper pytał się czy wspominała w jakikolwiek sposób swojego kuzyna, nawet jeśli było to niejasny sposób. Oczywiście szybko można temu zanegować przy pomocy "fakemamy", ale jeszcze się nie pojawiła tak by Nieznajomy wiedział o jej istnieniu. Myślę, że aktualnie jest to błaha sprawa, która w przyszłości doprowadzi do odkrycia kłamstw Hiny na zasadzie domina.
      Obyś się kiedyś nie znudziła moimi wszystkimi pytaniami i domysłami. Życzę weny i dokurowania się jeśli jeszcze nie wyzdrowiałaś :)

      Usuń
    6. W natłoku wielu nieprzewidzianych wydarzeń, Hinata zapomniała o tym, że opowiedziała Itachiemu historię z życia Nejiego. Ona zwracała uwagę tylko na to, aby nie padło, żadne imię i to już wydało jej się wystarczającym zabezpieczeniem. Tak jak nie pamiętała o tym, że Neji odezwał się bardzo głośno podczas jej rozmowy z Uchihą. Jak widać ona popełnia błędy, o których czasem nie zdaje sobie nawet sprawy. Kacper de facto jest jej cieniem i jak sam powiedział, zbiera okruszki, które ona zostawia po sobie. Z jakiegoś powodu wprowadził Yukari jako matkę Nejiego, choć na razie jeszcze nie miała okazji użyć nowej tożsamości.
      hehe :) no może i będzie domino :) a może sama się przyzna :) zobaczymy za..... dużo rozdziałów :)
      Domysły nigdy mnie nie znudzą, bo ja bardzo lubię, gdy moi czytelnicy snują różne historie. Czasem jesteście blisko prawdy, a czasem mega daleko. Czasem podsyłacie mi pomysły na coś, czego nie planowałam, co nie narusza głównej myśli, ale wprowadza ciekawy wątek poboczny.
      W kwestii pytań, to mi one absolutnie nie przeszkadzają. Mam tylko czasem problem z odpowiadaniem, bo boję się, że napiszę za dużo i zdradzę coś, czego nie powinnam :)
      Ja chyba już nie wyzdrowieję :/ Co mi trochę lepiej, to zaraz na nowo mnie łapie. Chciałam sobie wziąć trochę urlopu, ale okazuje się, że nie da rady, bo termin goni termin i łażę i siedzę kawał w noc. No ale nie przynudzam :) Do następnego :)))

      Usuń
    7. Hej Hej
      Wchodzę sobie tutaj od czasu do czasu, aby prześledzić zmiany w ankiecie i poczytać jakieś nowe komentarze. Teraz zauważyłam pewną zgadywankę odnośnie następnego rozdziału więc postanowiła dorzucić swoje trzy grosze :)
      Wiem, że wybierasz zawsze to co raczej nie ma szans na czołówkę oraz teraz napisałaś "Wzięłam pod uwagę to co się pojawiało, oraz wyniki z poprzednich ankiet...". Mam teraz dwie możliwości
      a) Wybierasz te opowiadanie, które dostawało wcześniej mało głosów czyli "Do trzech razy sztuka" lub "Pośród Gwiazd"
      b) Wybierasz te opowiadanie, które dostawało wcześniej dużo głosów czyli "Skorupa żółwia"
      Takie są moje typy;)
      Jeśli wstawisz jakąś podpowiedź to może dojdę do czegoś więcej, ale wystarczy, że napiszesz ją koleżance z góry to sobie przeczytam.
      Niedawno był Prima Aprilis ja oczywiście pierwszego na nic się nie nabrałam, ale tak z dzień dwa po niektóre żarty nadal krążyły po internecie i wtedy już a wszystko leciałam aż do zobaczenia daty publikacji :/ Przypomniało mi się też jak (chyba ty) ogłosiłaś zawieszenie bloga ja w to mega mocno uwierzyłam, było ty chyba tuż po zakończeniu "złotego wieku annzwill" (dodawanie LL co tydzień) smutek nie trwał długo bo w końcu sobie uświadomiłam datę.
      To były takie dygresje, ale w związku z nimi wpadłam na okrutny plan pranka na jakiś kolejne rok. Gdyby tak opublikować rozdzialik np. "Poświęcenia", w którym to zostałaby zniszczona jakakolwiek szansa na romans Hany i Assasina (oczywiście byłby to tylko fragment prawdziwego rozdziału). Następnego dnia natomiast pojawiłby się rozdział tłumaczący żarcik ze zmienionym danym fragmentem na taki dużo bardziej optymistyczny. Naturalnie taka zagrywka byłaby czystym złem, ale również oryginalnym i ciekawym dowcipem. Nie mówię, że już teraz musisz uwarunkowywać całej publikacji pod ten konkretny dzień nawet nie musisz spełniać tego planu, ale skoro zaświtał on w mojej głowie to chciałam się nim z tobą podzielić :)))
      Życzę całej rodzince zdrówka, a tobie chwili relaksu :*

      Usuń
    8. fakt :) można było zrobić żarcik :) niestety warunki w tym roku nie pozwoliły na żadne psikusy, nawet wśród bliskich. W każdym razie pomysł ciekawy. Postaram się zapamiętać i możliwe, że kiedyś wykorzystam :)) W końcu żarty można robić cały rok :))
      Pozdrawiam ;)

      Usuń
  4. To opowiadanie jest obrzydliwie brutalne. Podziwiam jednak bezstronność narracji, bo osobiście zajebałabym takiego męża jakim jest Gaara, a to nastawienie byłoby pewnie więcej niż widoczne w stylu. Umiejętność oparcia na tak traumatycznej treści, fabuły niedramatyzującej swoją formą jest elementem, który trzeba docenić, bo występuje zdecydowanie rzadziej niż by się chciało.
    Mimo mojej antypatii wobec Gaary, trudno mi przywiązać do niego szczerze negatywne odczucia, gdyż zasugerowałaś jakąś głęboko skrywaną przez niego tajemnicę, w której to doszukuję się genezy prezentowanego przezeń zachowania, po części, choć niesłusznie, go usprawiedliwiając; w lidze sprawiedliwych bym się nigdy umieścić nie śmiała.
    W każdym razie czekam z niecierpliwością na ujawnienie tego sekretu, jak i konfrontację Godaime z prawdziwym obliczem niepozornie wyglądającej żony. Mimo początkowej uwagi - nie traktuj jej pod żadnym pozorem jako zarzut, bo nie tylko o rzeczach przyjemnych i łatwych pisać należy - opowiadanie rozbudza ciekawość i chęć na więcej.
    Życzę weny i czasu do kończenia nie tylko tej opowieści.

    Pozdrawiam cieplutko! ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. o jej :) dziękuję :) Pamiętam jak trochę bałam się tego, że sposób w jaki piszę tą historie się kompletnie nie spodoba. Nie da się ukryć tego, że Gaara trochę przypomina tyrana, choć ma przebłyski dobroduszności. Taki styl to w pewnym sensie wyzwanie. Przynajmniej dla mnie :)
      Gaara to trochę skomplikowany człowiek. Gdy da się lepiej poznać, może poprawi swoje notowania :) może być też wręcz przeciwnie.
      Konfrontacja oczywiście w końcu nadejdzie, bo ile można urywać swoje prawdziwe ja, gdy tak bardzo brnie się w kłamstwa, ale okoliczności i jej wynik to już coś, czym się wcześniej nie podzielę ;) Tak jak pisałam wcześniej, tu prawdopodobnie będzie 12 rozdziałów. No to 1/3 już za nami :)
      Dziękuję za komentarz :)

      Usuń
  5. Kurde nooooo. Ja chcę więcej :/
    Ogólnie, to przepraszam, że moje chęci z poprzedniego komentarza okazały się tylko chęciami, ale widać przeceniłam rozpiętość mojego czasu :(
    I ja pierdziele, to jest takie dobre!!!!!!!
    Dlaczego Ty mi to robisz?! Nie możesz pisać takich rozdziałów, urywać ich w takim momencie i jeszcze doprowadzać mnie do niemożności wyrażenia jakiejkolwiek opinii!!!!!!
    Jak znam życie to kolejne Poświęcenie będzie do nas szło okrężną drogą, a ja tak bym chciała dostać już wszystko. Nooooooooooo (ryczę normalnie)
    Gdzie pojechał Gaara, co to za naszyjnik, o czym się dowiedział????? <- coś na co nie mam nawet podejrzeń, a co dopiero odpowiedzi.
    Assasin, Łuczniczka i ten trzeci (kurde no wypadło mi z głowy, cholera jasna! Wybacz :/) w kolejności -> Obito, Rin, Kakashi (kurde jak się ten trzeci zwał O.O)
    Nie wiem dlaczego, ale po tym rozdziale mi się to tak mocno wyklarowało, że ja wysiadam (DreamTeam czy cus). Nie mam pojęcia czy dobrze kombinuje, ale próbwać można ;D
    Czekam na kolejny rozdział TEGO! przede wszystkim (chociaż, po ostatnich notkach to nie pogardzę też Muspelheimem, Monsunem i Labiryntem -> wkręciły mi się na nowo po ostatnich rozdziałach :/)
    Pozdrawiam, czasu i weny i czego jeszcze Ci potrzeba :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nic nie zrobiłam :( Ja tylko wklikałam w kompa kilka zdań i one same cudownie się rozmnożyły przez pączkowanie :)) Jak widać pod koniec katalizator im się skończył i to dlatego urwało się w takim momencie. Dlatego ja bardzo przepraszam i umywam ręce :)))
      Ty łzy zachowaj na później ;P Pochlipasz, jak już się skończy to opowiadanie. To tylko 8 rozdziałów. Przy 6 wpisie będzie połowa. Druga połowa zawsze szybciej leci niż pierwsza :D (tak mówią, ale się zobaczy) Droga nawet gdyby była okrężna, to ważne, aby prowadziła do celu.
      Gdzie pojechał Gaara, co to za naszyjnik - odpowiedź w następnym rozdziale. Co do dowiadywania się, to on (teoretycznie) wie to co mu potrzebne.
      Skład jest taki: Asasin, Łuczniczka, Tropiciel i Rycerz. Brakuje Ci jeszcze jednej osoby, co może nico zachwiać Twoje typowanie ;P Oczywiście zgadywać możesz aż do końca, a później sprawdzić jak blisko byłaś :) Każda z tych osób pojawia się przynajmniej raz w którymś z moich opowiadań, więc nie jest to zbieranina jakiś randomów :) to takie ułatwienie :)
      Zobaczymy co wygra. Fajnie, że czytelnicy domagają się różnych opowiadań, a nie tylko jednego. To budujące i miłe :) Mam już pewien pomysł co chciałabym wstawić w dzień kończący głosowanie, ale oczywiście to się jeszcze może zmienić. Pochwalę się, że choć kiepsko się czuję, udało mi się napisać pierwszy z fragmentów do opowiadania, które podejrzewam, że będzie w pierwszej trójce. jak nie, zostanie na kiedy indziej :)
      Dzięki za komentarz :)

      Usuń
    2. Ech tylko 8? :/ Ale w sumie, dostać taką historię tak szybko też świetnie. Tylko teraz, która opcja jest gorsza? :/
      Skoro tak, to więcej o to nie wypytuje :D
      Musiałas walnąć czwartego??? Musiałas??? Cholera jasna -.- Ale jeśli brać pod uwagę postacie poboczne to, bo ja wiem? Minato? Jakis inny straszy pan? XD Cholera :/ A może ja siem tu mylę i Ty mi tu dajesz kogoś z młodszego pokolenia? Hmmm, w tej chwili wątpliwe, ale who knows?
      Huehuehue, skoro wena dopisuje to ja już o więcej nie proszę :D I zdrówka życzę :D

      Usuń
    3. raczej aż 8, a z założenia miało być takie krótkie opowiadanie :)
      No czwóreczka jakoś bardziej mi pasowała :) Jeszcze powinnam jakiegoś maga dołożyć, albo nekromantę i byłoby jak w grach :)
      Zdrowie jest na cenę złota :) jak się w końcu wyleczę to zabiorę się za wszystkie okna w mieszkaniu (tj. przewieje mnie i pewnie znowu się rozchoruję), już się nie mogę doczekać (zaciera rączki) :)

      Usuń