piątek, 25 grudnia 2015

Labirynt Luster - Rozdział 14



Kiba odprowadził mnie do domu. Po drodze zadawał wiele pytań. Jakoś udało mi się zmienić temat. W domu wspólnie z Kurenai upiekłyśmy ciasto. Właściwie, to ja jej tylko trochę pomogłam, bo większość miała już zrobione, gdy przyszłam. Moja opiekunka wypytywała mnie o szkołę. Opowiedziałam jej wszystkie przyjemne wydarzenia. Pominęłam historię o Itachim. Podejrzewam, że tata już wie o jego pojawieniu się w moim życiu, ale nie chcę dać po sobie poznać, że ma to dla mnie jakiekolwiek znaczenie. Wieczorem odwiedził nas Neji. Miał nosa kiedy przyjść. Zajadając się wypiekami Kurenai, rozegraliśmy trzy partie w scrabble. Wygrałam dwa do jednego. Przy kuzynie zapomniałam o wszystkim. Lubię spędzać czas z Nejim. Prawie całe wakacje spędziliśmy wspólnie na wyspie. Dużo rozmawialiśmy, śmialiśmy się i wygłupialiśmy. Zastanawiam się, czy pytania Kurenai i odwiedziny Nejiego nie są nieprzypadkowe. Czy mój szef ochrony, którego tato mi nigdy nie przedstawił, czasem nie ma swojego człowieka w schronisku? Jest to bardzo prawdopodobne, w końcu ma mieć mnie na oku dwadzieścia cztery godziny na dobę.
Następnego dnia ponownie wprowadziłam w życie plan unikania Itachiego. Nie było to takie trudne, bo on też szczególnie nie szukał kontaktu ze mną. Może w końcu sobie odpuścił. Och jak jeden wieczór potrafi namieszać w życiu. Jedna głupia decyzja i takie konsekwencję. Czy on się na mnie obraził? Przecież ja nic takiego nie zrobiłam.
W środę uświadomiłam sobie coś, co bardzo mnie zaniepokoiło. Patrząc na Naruto podczas jego treningu piłki nożnej, nie czułam tego co na początku roku. Dalej mam o nim bardzo dobre zdanie i uważam, że jest przystojny, ale nie wywołuje we mnie już takiej fascynacji. Gdy podszedł do mnie i Sakury po treningu, nie byłam zawstydzona tak jak zazwyczaj. Nawet wzięłam udział w rozmowie. Chyba go zaskoczyłam, bo przyglądał mi się bacznie. Kto by pomyślał, że wystarczy włączyć się do rozmowy, aby i on przestał się zachowywać jakbym była niewidzialna. Fajny z niego kumpel. Zaprosił nas obie do klubu na tańce w najbliższą sobotę. Różowa Burza od razu zapytała czy Sasuke też będzie. To nie spodobało się Uzumakiemu. Zapytał się jej, co jeśli go nie będzie. Haruno odpowiedziała, że wtedy ona nie idzie. Tak też dowiedziałyśmy się, że młody Uchiha również pojawi się w klubie. Miałam pewne opory czy iść i dalej mam, ale to było miłe, gdy Naruto zwrócił się bezpośrednio do mnie prosząc, abym się zastanowiła i przyszła razem z Sakurą.
Moja przyjaciółka całą drogę do domu piała ze szczęścia. W głowie układała plan na sobotę. Naruto zdradził, że mają już zarezerwowany stolik. Sakura chwaliła mnie, że nie jestem już taka nieśmiała i że nie czerwienię się przy blondynie, tak jak kiedyś. Próbowałam się wykręcić z tej imprezy. Dlaczego? Moje postanowienie było proste: Nigdy więcej nie chodzić na imprezy z Sakurą! Nie pić alkoholu! Trzeciej zasady nie muszę sobie przypominać, bo nie ma bata, abym ponownie wylądowała w łóżku jakiegoś obcego kolesia. Z Naruto też nie wyląduję. Po pierwsze dlatego, że on nie jest mną zainteresowany, a po drugie, to teraz nie jestem pewna czy ja bym tego chciała. Nic pochopnie. Mam czas do soboty, aby wymyślić wymówkę i wykręcić się z wizyty w klubie.

NIE NA WIDZĘ MATEMATYKI!!! Jak mogłam być tak głupia i pozwolić zapisać się na profil matematyczno-fizyczny? Co ja tu w ogóle robię? O zgrozo!!! Pała z klasówki! Ojciec mnie zabije jak się dowie, że sobie nie radzę. Najgorsze jest to, że równo za tydzień w czwartek muszę to poprawić. Takie głupie zasady ma nasza nauczycielka. Sakura dostała dwóję, więc ona jest bezpieczna, ale ja będę musiała ponownie się z tym zmierzyć. Skoro teraz nie dałam rady, to jak mam to ogarnąć w tydzień? Byłam tak przybita tym faktem, że dziś nie miałam ochoty na nic. Sposób z książką zadziałał i wszyscy dali mi spokój. Sakura wiedziała, że lepiej dać mi czas, aż jakoś to sobie przyswoję. Jestem jej wdzięczna, bo nie dopuściła do mnie nikogo chętnego dowiedzieć się co mi się stało. Do schroniska weszłam z posępną miną. Musiałam odwiedzić Rambo. Tylko on mógł poprawić mi humor. Kiba zaatakował mnie i chciał wiedzieć czemu jestem smutna. Zanim dałam radę cokolwiek powiedzieć, on już wyciągnął błędne wnioski, że to pewnie przez jakiegoś chłopaka i że mam powiedzieć przez kogo, to on się z nim rozprawi. Nie chciało mi się nic tłumaczyć i zapewniać, dlatego wyciągnęłam swoją klasówkę i mu podałam. Powiedziałam tylko, że idę do Rambo i odeszłam. Pół godziny wspólnej zabawy dało dobry rezultat. Ponownie się uśmiecham i prawie zapomniałam co mnie czeka za tydzień.
- Wiesz dlaczego Rambo nie jest lubiany przez inne psy? - Za moimi plecami zabrzmiał męski głos. Odwróciłam się i ujrzałam uśmiechniętą twarz czarnookiego bruneta. Nie wyglądał jakby był na mnie obrażony.
- Bo Rambo jest za bardzo bojowy. - Też mi pytanie, wszyscy to wiedzą i on już dawno powinien się tego domyślić.
- Wszyscy jesteście w błędzie. Są zazdrosne, bo Rambo najfajniejszą wolontariuszkę zagarnął tylko dla siebie.
Rozśmieszył mnie swoim tokiem myślowym. Zbliżył się do nas. Stanął koło mnie, niespodziewanie kucnął i wyciągnął rękę do psa. Przestraszyłam się tym co chce zrobić. Byłam pewna, że zaraz powtórzy się sytuacja z jego pierwszego dnia w schronisku. Chciałam go odciągnąć, ale on nie potrzebował mojej ingerencji. Razem z Rambo szarpali jego gryzak. Pies wyraźnie był zadowolony z jego obecności. Stałam zaskoczona, nie mogąc uwierzyć w to co widzę.
- Jak to możliwe? - Zapytałam zdezorientowana. Itachi podniósł na mnie wzrok.
- O co dokładnie pytasz?
- O was. - Lekko się zaśmiał. No dobra, może moje pytania są słabo precyzyjne. Już widzę, że dałam mu kolejny powód do naśmiewania się ze mnie. Ponieważ Itachi puścił gryzak, to Rambo też przestał się nim interesować i zaczął obwąchiwać Uchihę. - Przecież cię ugryzł i miałeś się od niego trzymać z daleka.
- Gdybyś poszła ze mną na randkę, to byś wiedziała co planuję. - No nie wierzę! Wytknął na mnie język! Otworzyłam buzię chcąc coś mu na to odpowiedzieć, ale nic sensownego nie przyszło mi do głowy. On nie przestaje mnie zaskakiwać. - Jak cię nie ma, to zawsze próbuję się wkupić w jego łaskę. Mamy taki układ, że jak mnie polubi, to szepnie ci dobre słowo na mój temat.
Rozbawił mnie tym tekstem. Rambo wyraźnie odnalazł coś w jego kieszeni, bo próbował się tam dokopać, a że sam nie dawał rady, to zaszczekał prosząc o dobrowolne oddanie mu smakołyka. Itachi wyciągnął to co miał i mu podał. Pies szybko zjadł i nim chłopak zdążył wstać, wylizał go po twarzy. Itachi podniósł się, a Rambo stając na dwóch łapach, oparł się na niego i dalej obwąchiwał w poszukiwaniu czegoś dla siebie.
- Mówił ci może już coś? - Zapytał mnie. Zaśmiałam się ponownie. Naprawdę cieszy mnie, że Rambo ma nowego przyjaciela. Nie spodziewałam się, że to będzie Uchiha, ale ja nie mogę mu wybierać z kim ma się bawić.
- Jak na razie powiedział tylko, że ładnie pachniesz.
- Dobre i tyle na początek. No Rambo, zasłużyłeś na coś wyjątkowego. Gdzie ja to mam? - Zaczął oklepywać się po wszystkich kieszeniach, aż ręką wyczuł coś w tylnej kieszeni spodni. Wyciągnął i podał mojemu pupilowi. - Grzeczny piesek. - Potarmosił mu czuprynę i ponownie zwrócił się do mnie. - Myślałem, że jesteś kiepska tylko w kosza, ale widocznie matematyka też ci nie leży.
Wmurowało mnie w podłogę! Skąd on to wie?! O koszu mówiłam mu jako Niewidzialna, ale czy to oznacza, że on zna prawdę? No chyba, że widział jak gram, albo Sasuke mu powiedział. Zapytałabym go, ale co jeśli zacznę temat na który nie chcę rozmawiać? Może lepiej to przemilczeć. A matematyka? Czy Itachi ma jakiegoś informatora w mojej klasie? Jestem głupia! Sasuke pewnie mówi mu wszystko. Są braćmi i wyraźnie łączą ich dobre relacje. Tylko jeśli on mu o mnie powiedział, to czemu Sasuke pytał czy coś między nami jest?
- Widziałem twoją klasówkę. - Sam mi odpowiedział na pytanie, którego głośno nie zadałam. Widocznie mam bardzo wymowny wyraz twarzy. - Leży na stoliku w pomieszczeniu gospodarczym.
- Nie wierzę. - Zasłoniłam twarz dłońmi i spoglądałam na niego pomiędzy palcami. - Zabiję Kibę.
To wywołało jego śmiech. Pewnie by się bardzo ucieszył gdybym naprawdę to zrobiła. W końcu ta dwójka się nie lubi. W życiu bym nie pomyślała, że Kiba znienawidzi Uchihę tak bardzo za nazwanie Akamaru kundlem. Już dawno powinno mu to przejść.
To moja kolejna kompromitacja przed Itachim. Co on sobie o mnie pomyśli? Jestem chodzącą ofiarą losu.
- Kiedy masz poprawę?
- Skąd wiesz, że ją mam? - Opuściłam dłonie. On mnie chyba dziś nie przestanie zaskakiwać.
- Ja też mam matmę z Marchewą, więc wiem jakie są jej procedury.
Zdecydowanie za dużo wie!
- Za tydzień w czwartek.
- Jeśli chcesz, to mogę ci pomóc się przygotować do poprawy.
- Dziękuję za chęci, ale poradzę sobie sama.
- Jeśli zmienisz zdanie, to przyjdź do mnie. Nie mam certyfikatu nauczyciela, ale jestem pewny, że potrafiłbym ci pomóc.
- Będę o tym pamiętać. - To miłe z jego strony, że chce pomóc. Problem w tym, że ja nie chcę by mi pomagał w czymkolwiek. Chcę go widywać jak najmniej i nie przebywać z nim sam na sam.
- Hinata, idziemy już? - Kiba stał przy wejściu do boksu dla Rambo.
- Tak, daj mi chwilę. - Itachi spoglądał zaskoczony to na mnie to na mojego przyjaciela.
- A ty czego tu stoisz? Nie miałeś czasem nakarmić kotów? Chcesz, żeby ten dzikus znowu dziabnął ci łapę? Lepiej uważaj, bo jak ci ją odgryzie, to więcej nie wystąpisz w koszulce Akatsuki, a wtedy przestaniesz być taki popularny. - Na jego słowa Rambo zawarczał.
- Kiba! Dałbyś już spokój. Razem pracujecie i powinniście się dogadywać, zamiast warczeć na siebie jak psy.
- To on zaczął! - Kiba się wydarł.
- Co ci takiego niby zrobił? Już dawno powinieneś puścić to w niepamięć. - Dobrze wiem, że w jego mniemaniu obraził Akamaru, ale może jeśli sobie uświadomi, że przesadza, to przestanie dla niego taki być.
- Nie masz tu czego szukać, Uchiha! Nie dla psa kiełbasa!
- Nie ty o tym decydujesz. - Itachi odpowiedział mu z równie zaciętą miną.
O co im chodzi?
- Chodźmy już! - Odciągnęłam Kibę, bo napięcie tylko wzrastało. - To cześć. - Pożegnałam się z Itachim i ciągnąc Kibę, zabrałam go do budynku.
Schowałam moją upokarzającą klasówkę. Kiba jeszcze przed zajęciami uparł się, że dziś też odprowadzi mnie do domu. To było dobre rozwiązanie, lepiej nie zostawiać ich obu sam na sam.
Kiba czasem przypomina mi Boksera. Jest skłonny do zabaw, wygłupów i serdeczny dla swoich ludzi. Potrafi jednak nieustannie stawiać czoło intruzowi. Takim intruzem dla niego jest Itachi. Uchiha natomiast jest jak Rottweiler. Pewny siebie, odważny i szybko działający. Nie da się sprowokować byle gestem i reaguje adekwatnie do sytuacji. Chwała mu za to, bo już dawno by się zagryźli z Kibą. Dwa typowo obronne, silne zwierzęta mogą być bardzo niebezpieczne, gdy się je zamknie w jednym pomieszczeniu. Trzeba jakoś zażegnać ich spór, bo to się może źle skończyć. Tylko jak to zrobić i czy aby wyłącznie chodzi o określenie “kundel”? Może poszło im o coś innego? Kiedyś muszę się przypytać ich na osobności.
Swoją drogą jeśli jeden z nich to Bokser, a drugi Rottweiler, to do jakiego zwierzaka mogłabym porównać siebie? Ciężko powiedzieć, ale najbardziej przechlapane miałby króliczek.

 * * * * *

Życzę sobie i Wam aby dalsze moje wymysły nie rozczarowały nikogo.
Chciałam dać Wam coś wyjątkowego na święta. Z przykrością muszę stwierdzić, że nie dałam rady czasowo. Nie mniej przed Nowym Rokiem coś dodam :))
Pomyślności!!!




3 komentarze:

  1. Niewiedza Hinaty czasami mnie dobija... Teraz jestem praktycznie pewna że Kiba coś do niej ma tylko ciężko stwierdzić czy po prostu chodzi mu o opiekę nad nią czy coś głębszego ( stawiam na to 2). Miło że coś napisałaś po świątecznym obżarstwie co na pewno było ciężkie (dowleczenie się do kompa z pełnym brzuchem to mordęga). Rozdział jak zwykle świetny! Życzę dużo weny i wesołych spokojnych świąt! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W moich opowiadaniach nie ma ludzi idealnych, to też Hinata ma swoje wady :)
      O tak! Święta są trudnym czasem szczególnie dla brzuszków, ale mimo tego coś dla swoich czytelników piszę i mam nadzieję, że uda mi się tyle napisać, aby móc wstawić. Dziękuję za komentarz. Już myślałam, że nikt tu nie zagląda :))

      Usuń
  2. Oj Hinata czasem załamuje. Naprawdę trudno ogarnąć o co im chodzi? Zaskoczyłaś mnie trochę z Rambo. Narazie to Uchiha wydaje mi się bardziej fałszywy, chociaż Kiba święty też nie jest. Lece do kolejnego rozdziału, zobaczyć jak się dalej potoczyła akcja :)

    OdpowiedzUsuń