Wzrok Hinaty nieustannie przeskakiwał pomiędzy Gaarą i
Molierdem. Nie mogła pogodzić się z tym co los jej zgotował. Ślubowała
wierność, a tym czasem ma ją posiąść inny, wybrany przez męża. Bezduszność
Godaime zmieniła się w prawdziwe okrucieństwo. Nim Hyuga zdążyła zaprotestować,
postawić się, czy też zacząć krzyczeć, z nadzieją, że ktoś ją usłyszy, hrabia
opuścił komnatę, zamykając ją na klucz. Dał im godzinę na załatwienie sprawy.
Hinata ponownie przebiegła spojrzeniem po Molierdzie. Jego uśmiech zdradzał
obrzydliwą radość z powierzonego zadania. Mężczyzna prawie się ślinił patrząc na
młodą dziewczynę. W końcu Hinata nie była byle kim, a prawdziwą hrabiną. Młoda,
zgrabna, pachnąca, nie dostępna dla takich jak on. Dziś ta osóbka miała stać
się jego, czy tego chciała czy nie. Zbliżył się o krok, obserwując jej
przestraszone oczy. Obleśny uśmiech odsłonił krzywe, przyciemnione zęby.
- Poczekaj chwilę. - Hinata starała się nie
spanikować, ani nie wpaść w rozpacz. Musiała myśleć trzeźwo i dać sobie chwilę
czasu na obmyślenie planu. - Pozwól mi się samej przygotować, tak będzie
korzystniej dla nas obojga.
Molierd przystanął. Ciekaw był co ona ma na myśli.
Mógł chwilę poczekać. Był tak bardzo podniecony myślą, że zaraz będzie miał tak
urodziwą dziewczynę, że był pewny, iż sam sex będzie szybki ale intensywny.
Hinata podeszła ostrożnie do świecznika oświetlającego
większość jej komnaty. Powoli i subtelnie zdmuchnęła każdą z pięciu świec.
Żałowała, że zasnęła przed przyjściem Gaary. Może wtedy byłaby bardziej przytomna
i wymyśliła jaki użytek zrobić z prawa pierwszej prośby. Nie mając co
rozpamiętywać niewykorzystanej szansy, musiała skupić się na chwili obecnej.
Nie wiele mogła dać Molierdowi za to, aby jej nie dotykał. Przez chwilę
zastanawiała się również, czy to nie jest podstęp. Może chcą jedynie sprawdzić,
czy będzie posłuszna mężowi. W tej sytuacji, gdyby chciała przekonać prośbą
stajennego, aby oszukał jej męża, naraziłaby swoją siostrę na wpadnięcie w
łapska Gaary. To oznaczało, że prośbą tego nie rozwiąże, bo ryzyko jest zbyt
duże. Pozostała tylko jedna droga.
Hrabina spojrzała na Molierda.
- Jestem bardzo nieśmiała. Chcę się sama rozebrać, nie
będzie ci to przeszkadzać, prawda? - Zapytała spokojnie choć w rzeczywistości
cała się trzęsła.
- Proszę bardzo, pani. - Mężczyzna nie zapominając o
dobrych manierach, skłonił się przed damą, założył ręce na kletce piersiowej i
z dziką rozkoszą czekał na to co miał zaraz podziwiać.
Drobne dłonie hrabiny powędrowały do guzików od sukni,
które miała z przodu. Rozpięła trzy z góry, jej palce znieruchomiały, a ona
nieśmiało uniosła głowę.
- Czy mógłbyś się odwrócić? - Zapytała głosem tak
słodkim, że nie mógł odmówić.
Molierd nie był zadowolony z tego pomysłu, ale wykonał
polecenie hrabiny. Dostał przykaz od Gaary, że ma ją traktować jak na hrabinę
przystało i postawić się jedynie wtedy, gdyby nie chciała mu się dobrowolnie
oddać. Jako że nie widział protestów że strony Hyugi, musiał słuchać jej
poleceń.
Hinata czekała na ten moment. W jej głowie bowiem
narodził się plan. Skoro nic nie da zwojować się prośbą, trzeba uciec się do
groźby. W jej dłoniach znalazł się duży świecznik. Wyciągnęła uprzednio z niego
świece, odwróciła go, podeszła powoli i cicho do mężczyzny, po czym uderzyła
tak jak uczył ją Asasin, aby ogłuszyć przeciwnika. Molierd złapał się za tył
głowy, zawinął pirueta i upadł z łoskotem na podłogę.
- Co ja zrobiłam? - Hrabina kucnęła przy mężczyźnie,
złapała za nadgarstek. Wyczuwając puls, odetchnęła z ulgą.
Nie było wiadomo jak długo pozostanie nieprzytomny,
dlatego szybko musiała kombinować co dalej. Przebiegła się po pokoju. Z jednego
z gorsetów wyciągnęła sznurek. Był bardzo długi i co najważniejsze mocny,
dlatego postanowiła go wykorzystać. Przecięła go na pół. Drżącymi dłońmi
zawiązała sznurki na nadgarstkach stajennego. Pochwyciła go pod pachami i
przyciągnęła do szczytu łóżka. Był ciężki, ale na szczęście upadł jedynie
półtora metra od miejsca, gdzie chciała, aby się znalazł. Z trudem ustawiła go
tak aby był w odpowiedniej pozycji. Dłonie przywiązała do drewnianych słupków
od baldachimu. Dopiero wtedy pozwoliła sobie na pięć minut odpoczynku i
zastanowienia się nad dalszym przebiegiem jej planu.
Zebrała w sobie całą swoją siłę woli. Podeszła do
stoliczka. Do filiżanki nalała wodę. Połowę upiła, a z drugą podeszła do łóżka.
Chlusnęła pozostałą wodą w twarz Molierda. Mężczyzna ocknął się. Na początku
nie wiedział co się stało. Chciał się wyrwać z uwięzi, ale ruch głowy pobudził
ból powstały po uderzeniu świecznika. Zasyczał z zaciśniętymi powiekami.
Szarpnął ręką, bo chciał dotknąć obolałego miejsca i dopiero wtedy ostatecznie
dotarło do niego, że to niemożliwe.
- Co to ma znaczyć? - Uniósł nieco głos.
- No cóż. Chyba nie myślałeś, że oddam ci się tak
łatwo? - Bała się, ale musiała odegrać swoją rolę do końca. Nie mogła okazać
strachu, ani pokazać, że blefuje. - Właściwie, to powinieneś być mi wdzięczny.
Uratowałam twoje nędzne życie.
- Rozwiąż mnie. - Warknął na nią nieprzyjemnie.
- Najpierw sobie porozmawiamy. Jeśli ostateczne
rozwiązanie mi się spodoba, to cię uwolnię. Jeśli nie, to... - na swoją twarz
przybrała minę szaleńca - jest wiele sposobów na to, abyś nie wyszedł z tego
pokoju żywy.
- Uwolnię się, a wtedy zerżnę cię jak zwykłą kurwę. -
Molierd zaczął się szarpać. Był zły, czym odrobinę zaniepokoił Hinatę. Zastanawiała
się czy jest szaleńcem, czy to chwilowa dezorientacja tak na niego działa.
- Skoro tak stawiasz sprawę. - Hrabianka podniosła się
i podeszła do swoje szafki. Wyciągnęła z niej ozdobną spinkę i mały, elegancki
sztylecik, w wersji kieszonkowej. - Z tego co mi się wydaje, nie jesteś stąd.
Masz obcy akcent. Gaara sprowadził cię tu specjalnie, prawda?
- Wypuść mnie, suko!
- Na twoim miejscu nie podnosiłabym głosu. Gaarze
zależało na tajemnicy, a ty jesteś zbyt głośno i możesz sprowadzić
nieproszonych gości. - Miała rację, więc mężczyzna jedynie zacisnął zęby. -
Skoro nie jesteś stąd, to nie wiesz kim jest Asasin, czy się mylę? - Zaprzeczył
jedynie ruchem głowy. - To najlepszy zabójca jaki stąpał po ziemi. Nie boi się
nikogo i niczego. Kiedy zabito moją mamę, on sam postanowił się zemścić.
Odnalazł każdą osobę, jaka brała udział w zamachu i każdemu z nich zafundował
okrutną śmierć. Na koniec pozostawił sobie tego, który wbił sztylet w moją
mamę. Choć napastnik był jednym z najlepszych szermierzy, to okazał się nikim.
Asasin torturował go trzy dni i trzy noce. Na koniec jednym uderzeniem ściął mu
głowę.
Molierd ciężko przełknął ślinę.
- Po co mi to mówisz? - Zapytał związany mężczyzna.
- Oj poczekaj chwilę. To jeszcze nie koniec historii.
Asasin chciał mieć pewność, że córki zabitej hrabiny będą bezpieczne. Dlatego
głowę zabójcy wysłał w skrzyni do hrabiego, który zlecił morderstwo. Dał mu
wyraźnie do zrozumienia, że zna prawdę i do czego jest zdolny, gdyby jeszcze
kiedykolwiek podniósł rękę na moją rodzinę. Zapytasz jak jedna głowa, mogła tak
wiele powiedzieć? To za sprawą dodatków. W miejsce oczu były wyłożone dwa
pierścienie. Jeden adresowanego hrabiego, a drugi należący do jego żony. Oboje
nawet nie wiedzieli, jak zabrano im biżuterię z ich palców. W ustach był list.
Na zakrwawionej kartce, właściciel głowy przyznał się do tego co zrobił, kto
zlecił mu zabójstwo i że swoje zeznania spisał w dwóch egzemplarzach. Były też
pukle włosów dzieci hrabiego i krótka informacja od sprawcy. Dwa słowa, które
omal nie doprowadziły do szaleństwa adresata. "Widzę Cię"
Molierd ze zgrozą przełknął ślinę. Nikt normalny nie
dokonałby czegoś takiego. Jak w ogóle taki człowiek może chodzić po ziemi?
- A teraz przejdźmy do dnia dzisiejszego. Masz przed
sobą uczennicę Asasina. Może nie jestem tak dobra jak on, ale jak na razie to ty
jesteś związany, a ja bezpieczna kucam przed tobą. Nie lubię krzywdzić innych,
jednak nie pozwolę ci mnie tknął. Dlatego albo się dogadamy, albo będę musiała
się ciebie pozbyć. Jeśli jakimś sposobem mnie przechytrzysz, czy oszukasz, to
bądź pewny, że nie ukryjesz się przed Asasinem. Traktuje mnie jak córkę i
bardzo nie lubi, kiedy ktoś choćby pomyśli o mnie bądź o Hanabi w zły sposób.
- Wymyśliłaś to, aby mnie przestraszyć. Nie dam się
nabrać. - W głosie Molierda nie czuło się pewności siebie, a zwątpienie. To
oznaczało, że Hinata kroczy właściwą ścieżką.
- Och, czemu ludzie sami sobie robią kłopoty? -
Teatralnym gestem hrabianka spojrzała w górę, jakby chciała zapytać bogów. -
Odkąd tu jestem nie ćwiczyłam, ale pewnych rzeczy się nie zapomina.
Dłońmi odpięła mu guziki od koszuli. Zaczęła wodzić
ostrzem nożyka po jego skórze. Zatrzymała się na wysokości serca. Molierd
wstrzymał oddech. Uśmiechnęła się i ruszyła dalej. W pewnym momencie oderwała
sztylet i zamachnęła się do uderzenia. Nie wbiła ostrza, bo broń w ostatniej
chwili odwróciła, a rękojeść umieściła między jego żebrami. Wolną dłonią
zasłoniła mu usta, by stłumić jego krzyk. Okrutny ból rozszedł się po ciele
mężczyzny. Hinata poczuła wyrzuty sumienia. Wiedziała czemu to robi, ale
zaczęła odczuwać gniew, że cierpi przez nią niewinny człowiek. Gdy wrzaski
ustały, zabrała dłoń z jego ust.
- Obyś smażyła się w piekle.
- Przejdźmy do meritum, bo czas nam się kończy, a
sporo pozostało do ustalenia. - Zlekceważyła jego wypowiedź. - To co ci
zrobiłam, to tylko przedsmak tego co potrafię, a prawdziwym mistrzem w zadawaniu
bólu jest Asasin. Mam tu jeszcze jeden ciekawy gadżet. To z pozoru niewinna,
pięknie wyglądająca spinka. To niesamowite, że tak mały elemencik, może
doprowadzić do obłędu we wprawnych rękach, gdy ma się do czynienia z kimś takim
jak ty. Znam dziesięć różnych sposobów na wykorzystanie jej właściwie. -
Przycisnęła mu głowę do szczytu łóżka. Próbował się wyrwać, ale zaprzestał jak
tylko poczuł, że coś wbija się za jego uchem. Nie miał pojęcia jak ona to
zrobiła, ale momentalnie po linii kręgosłupa przeszedł mu odurzający ból.
Nacisnęła odrobinę tylko w górę, a on całe swoje ciało uniósł, tak jakby było
jej bezgranicznie posłuszne. Kiedy już dalej nie mógł się wyciągnąć, zaczął
błagać, by przestała. - Wiedząc już, co cię czeka, musisz podjąć decyzję.
Jesteś ze mną czy przeciw mnie?
- Małżeństwo psychopatów. Jeśli cię nie wyrucham, to
zabije mnie twój mąż, więc co za różnica które z was to zrobi? - W jego oczach
gościł już jedynie strach. Żałował, że dał się wplątać w to wszystko.
- Teoretycznie żadna, ale ja mogę dać ci trzecią
opcję. Nie tkniesz mnie i będziesz wykonywał moje polecenia, a Gaara nigdy nie
dowie się, że to kłamstwo.
- To niemożliwe. Dowie się, bo nie zajdziesz w ciążę.
- To już mój problem, który rozwiążę sama. Na razie
masz jedynie udawać, że to zrobiłeś. Abyś nie czuł się oszukany i że nic z tego
nie masz, będziesz dostawał ode mnie pieniądze za milczenie.
- To się nie uda. Hrabia nie jest normalnym
człowiekiem. Jest w nim coś z diabła. Zabije nas oboje, kiedy się zorientuje,
że go oszukaliśmy.
- Więcej wiary. Jeśli tylko nikomu nie powiesz o
naszym układzie, to nikt się nie dowie, że to kłamstwo. Ja zadbam o szczegóły.
Molierd spoglądał niepewnie na hrabinę. Pomimo tego co
mu zrobiła i powiedziała, od niej biła dobra aura. W jej oczach widział
rozsądek, którego nie dało się dostrzec u hrabiego.
- Co miałbym robić? - Zapytał z drżącym głosem.
- Powiesz mu, że na początku byłam posłuszna, choć
wyraźnie się bałam. Kiedy mnie dotknąłeś, zaczęłam błagać, abyś mnie puścił.
Wołałam męża, ale zasłoniłeś mi usta. Ostatecznie musiałeś użyć siły.
- Przecież w to nie uwierzy. - Molierd spoglądał z
niedowierzaniem na hrabinę.
- Uwierzy i daję ci słowo, że nie będzie miał nawet
powodów do tego, aby zwątpić w twoje słowa. Dam mu wystarczająco dużo dowodów.
- Niby jak to zrobisz? - Molierd cały czas nie
dowierzał jej słowom. Jemu nigdy nie udało się nikogo w ważniejszy ludzi
przechytrzyć. Gaara też zdawał się inteligentnym człowiekiem. Jak taka młoda
osóbka mogła się mierzyć z kimś tak strasznym jak hrabia Godaime?
- Czyli zgadzasz się na współpracę ze mną? -
Uśmiechnęła się do niego uroczo, a on przez chwilę stracił rozum.
- Tak. - Molierd dalej przyglądał się hrabinie.
Jeszcze chwilę temu budziła w nim grozę. Teraz dostrzegł w niej piękno i
słodycz. Oczarowała go swoim wdziękiem.
- No to zaczynamy. Musimy założyć, że nie byłam aż tak
grzeczna, jak mógłby przypuszczać Gaara. Nawet oddana żona, nie oddałaby się
innemu tak po prostu. Dlatego musisz wyjść z pamiątka. Zagryź zęby. -
Przyłożyła mu dłoń do lewego policzka, po czym paznokciami przejechała w dół,
do połowy szyi. Mężczyzna zasyczał, ale nic nie powiedział. - Rozbierałeś się w
pośpiechu, bo ja się wyrywałam. - Oderwała mu dwa guziki od koszuli i
niechlujnie rzuciła koło łóżka. - Myślę, że powinieneś się rozebrać i ubrać nie
za dokładnie.
- Niby jak mam to zrobić? - Poruszył nadgarstkami.
- Uwolnię cię, ale pamiętaj co ci powiedziałam. Jeśli
mnie tkniesz, to Asasin zrobi z tobą co tylko będzie miał ochotę, a ja sama
wydłubię ci oczy zanim umrzesz.
Po tych słowach Molierd zapomniał, że choćby przez
chwilę pomyślał o niej, jak o słodkiej i niewinnej istotce.
- Chcę żyć i będę współpracował. Jednak jak się wyda,
to powiem wszystko, nie kryjąc co mi zrobiłaś.
- Jeśli sam nic nie powiesz, to nikt się nie dowie.
Masz na to moje słowo.
Odcięła mu więzy. Sznurki zwinęła i schowała pod
poduszką. Potargała swoje włosy, oraz nieco roztrzepała fryzurę mężczyzny. To
on wpadł na pomysł, aby zmoczyć je odrobinę wodą. Rozebrał się jak radziła
hrabianka i ubrał w pośpiechu, przez co nie wyglądał dobrze, no ale o to
chodziło. Hinata sztyletem odcięła guziki od swojej sukni. Oderwała częściowo
rękaw, zdjęła wierzchnie ubranie i rzuciła koło łóżka. Miała na sobie halkę.
Pomyślała, że ją zostawi, ale majtki musiała zdjąć. Kazała się Molierdowi
odwrócić. Zrobił to. Kiedy zastanawiała się, gdzie powinny się znaleźć, mężczyzna
sam złapał je w rękę i rzucił w nogi łóżka.
- No co? - Zapytał ze zbereźnym uśmiechem. - Zawsze
tak robię, więc teraz też bym je tam rzucił, gdybym zrobił jak hrabia kazał.
- No dobra. To ja się położę do łóżka, a ty będziesz
czekał na sofie. - Wskazała mu miejsce, gdzie miał usiąść.
- Chcesz się położyć w takim łóżku? - Wskazał palcem
na jej piękne łoże.
- Tak. - Odpowiedziała mu dumnie.
- To od razu byłoby widać, że coś tu nie gra. -
Wskoczył na łóżko i zaczął po nim skakać, jak mały chłopiec. Kiedy zdawało się
już wystarczająco źle wyglądać, zszedł i pięknym gestem dłoni pokazał jej, że
może się rozgościć.
- Jeszcze jedna rzecz. Ślad na mnie. - Spojrzał na nią
zaskoczony.
Hinata złapała za pas i uderzyła w swój nadgarstek,
aby pozostawić tam siny ślad. Podobnie zrobiła z drugą dłonią. Nie miała
pewności, że to potrzebne, ale chciała odegrać swoją rolę po mistrzowsku.
- Pani? - Stajenny przyglądał się jej uważnie. - Skąd
wiesz, że się uda?
- Ponieważ wiem jak zachowują się kobiety wykorzystane
przez mężczyzn wbrew ich woli. Widziałam jak to na nie wpływa. Myślę, że
potrafię udawać jedną z takich dziewcząt. - Po pierwszej nocy z Gaarą
przepłakała wiele godzin. Dziś, gdyby Molierd ją wykorzystał, płakałaby jeszcze
dłużej. Jej duma już wystarczająco ucierpiała. Woli teraz zagrać nieszczęśliwą,
niż pozwolić na złamanie przysięgi, którą składała wychodząc za Gaarę. Choćby
nie wiem co, nie dołączy do jednej z dziewcząt, które trafiały do zakonu po
brutalnym gwałcie. Niektóre z nich odchodziły z jako tako spokojną psychiką.
Inne pozostawały na zawsze. Najgorzej czuły się te, które zaszły w niechcianą
ciążę. Widziała je i wie, że to potrafi zniszczyć najtwardszą z odważnych. To
mogłoby również złamać ją samą.
Kiedy usłyszeli klucz wkładany do zamka, od razu ruszyli
na swoje miejsca. Molierd stał koło sofy, a Hinata leżała tyłem odwrócona do
wejścia. Była skulona i w ogóle się nie poruszała. Gaara wszedł do środka.
Spojrzał na stajennego. Wyraz twarzy Molierda zdawał się dziwny. Nie wyglądał
na zadowolonego. Bardziej zdawał się przestraszony. Odwrócił się w stronę
swojej żony. Pobojowisko które miało miejsce na łóżku i wokół, od razu dawało
do zrozumienia, że nie poszło tak łatwo jak sądził. W tej kwestii ewidentnie
się pomylił. Postawił kilka kroków w kierunku Molierda. Gdy znalazł się przy
nim, złapał za jego podbródek i przekręcił, odsłaniając czerwone ślady na
policzku. Miał już pewność, że jego żona broniła się przez współżyciem ze
stajennym. Zachował jednak poważną minę. Puścił podbródek Molierda i odwrócił
się w stronę Hinaty.
- Popraw się. Jeśli tak wyjdziesz, wzbudzisz
podejrzenia. - Na dźwięk głosu hrabiego, delikatne ciało Hinaty drgnęło. Nie
odwróciła się jednak do niego.
- Tak jest, panie. - Molierd jak na komendę, zaczął
poprawiać swój strój.
Mężczyźni bez słowa opuścili komnatę hrabiny. Gdy
kroki ucichły, Hinata wstała. Podeszła do drzwi i przekręciła kluczyk,
odcinając się od pałacu. Chwilę jeszcze nasłuchiwała. W końcu wróciła do łóżka,
oddychając z ulgą. Teraz wszystko zależy od tego jak Molierd odegra swoją rolę.
Jeśli on się nie wyda, to ją czeka odegranie roli życia.
* * *
Rankiem w drzwi zapukały służące, aby zostawić ubrania
dla hrabiny, oraz pomóc zawiązać gorset. Nikt im nie otworzył, ani się nie
odezwał. Zaniepokojone kobiety zawiadomiły swojego przełożonego. On odszedł i
zapukał, ale nic nie zdziałał. Mężczyzna udał się do Asasina. Bał się go, ale
pomyślał, że jeśli ktoś tu pomoże, to zapewne opiekun hrabiny. Dopiero gdyby
jego prośby i sposoby nie pomogły, uda się do hrabiego. Asasin nie czekał nawet
na powiedzenie całej historii. Fakt, że coś się stało z Hinatą, już mu
wystarczył, aby szybkim krokiem zmierzać do komnaty podopiecznej. Kamerdyner
ledwo dawał sobie radę, by nadążyć za spieszącym się wojownikiem. Asasin nie
zapukał, tylko walnął mocno w drzwi.
- Otwieraj! - Warknął na tyle głośno, że służące
podskoczyły.
Hinata podniosła się z łóżka i podeszła do drzwi. Nie
było żartów, gdy wkraczał jej opiekun. On znalazłby sposób na wejście, a tego
nie chciała.
- Asasinie, to ty? - Delikatny, słaby i bardzo smutny
głos Hyugi był ledwo słyszalny.
- Tak, to ja. Otwórz mi.
- Każ im wszystkim odejść, proszę cię. - Serce
mężczyzny zabiło mocniej, gdy usłyszał płaczliwy ton hrabiny. - Chcę aby
wszyscy dali mi spokój.
- Wynocha stąd! - Asasin warknął na służbę, która
praktycznie uciekała w podskokach. Kiedy odeszli, on ponownie się odezwał. -
Już ich nie ma. Otwórz drzwi.
- Nie zrobię tego. - Odrzekła mu smutno. - Ciebie też
proszę, abyś odszedł i dał mi spokój na jakiś czas.
- Co ty za głupoty wygadujesz?
- Czy dziś jest pełnia? Jeśli tak, to może na tle
gwieździstego nieba, uda się dojrzeć wyjącego wilkołaka.
Słowa hrabiny, niczym sztylet, zakuły mężczyznę.
- Jeśli pogoda dopisze, to da się go usłyszeć z
wiejącym wichrem. - Asasin odpowiedział, dając znać, że rozumie, co chce mu
przekazać podopieczna.
- Chcę zostać sama do końca dnia.
- Tak będzie.
Mężczyzna dał wyraźne rozkazy służbie. Powiedział, że
hrabina źle się czuje i dziś ma jej nikt nie przeszkadzać. Gdyby ktoś coś od
niej chciał, ma się zwrócić bezpośrednio do niego. Pod koniec dnia cały dwór
plotkował o dziwnym zachowaniu ich pani. Plotki te dotarły również do Haftrida,
a on podzielił się nimi z Gaarą. Hrabia nie był zadowolony, ale postanowił
jeszcze nie interweniować. Na pytanie: „Czy dzisiejszej nocy Molierd ma się
zjawić w pałacu?”, hrabia zaprzeczył ruchem głowy. Kazał przekazać jedynie
stajennemu, że jeśli jego żona nie będzie brzemienna, to pośle po niego w
następnym miesiącu. Haf przytaknął głową i wyszedł, aby dostarczyć ważny list
do jednego ze szlachciców.
* * *
Asasin siedział na parapecie okna w swoim pokoju. Był
wściekły i zaniepokojony. Hinata użyła szyfru, a to oznacza, że stało się coś
złego. Ponownie zaczął sobie zarzucać, że niepotrzebnie przyprowadził do pałacu
dziewczęta. Nie wiedział co się stało, ale miał pewność, że maczał w tym palce
Gaara. Jedyną pociechą, było obmyślenie najgorszych możliwych tortur, którymi
chciałby uraczyć Godaime, za wszystko co zrobił Hinacie. Teraz jednak musiał
czekać. Hrabianka używając słów kluczy, przekazała mu, że chcę się z nim
spotkać. Księżyc oznaczał noc, wilkołak i wycie wilkołaka odnosiło się do
wymkniecie się z domu, a gwieździsta noc odwoływała się do Gwiazdy, czyli konia
dziewczyny. Asasin potwierdził, że rozumie i pojawi się, mówić o wiejącym
wichrze. Tylko hrabianki wiedziały, że jego koń tak naprawdę zwał się Wicher.
Oficjalnie mówił na niego Onyks za sprawą mocno czarnej maści.
Wyczekiwanie, nadejścia nocy dłużyło się okrutnie.
Hinata bała się, że tego dnia Gaara również przyśle Molierda. Gdy godzina ich
wczorajszego przyjścia minęła, przebrała się i otworzyła szeroko okno. Kiedy
znalazła się na cienkim gzymsie, przymknęła framugi i zabezpieczyła tak, aby
wiedzieć, czy ktoś wyglądał przez nie z jej pokoju. Była zwinna jak kot. Doszła
do miejsca, z którego łatwo było wejść na drzewo i zeszła na ziemię. Ostrożnie
przedostała się pod mur pałacu. Asasin stał w swojej standardowej pozie,
trzymając w dłoni charakterystyczny sztylet. Podeszła więc do niego. Bez słów
wydostali się na zewnątrz. Tropiciel pilnował ich koni. Wsiedli w siodła i
ruszyli na przód. Zatrzymali się dopiero w miejscu, który było bezpieczne
według Asasina.
- Dobra, mów od razu co się stało, bo zbyt dużo czasu
miałem na domysły i znalazłem ze dwadzieścia powodów na zabicie twojego męża. -
Mężczyzna wykazał się niecierpliwością.
- Nawet setka nie oznaczałaby, że masz to faktycznie
zrobić. - Hinata odpowiedziała rozbawiona. - Zanim cokolwiek ci powiem,
obiecaj, że nie wpadniesz w szał i dasz mi powiedzieć całą historię do końca.
- To jakieś żarty?
- W żadnym razie. Obiecaj mi. - Rozkazała mu niczym
jego pani.
- Dobra, niech ci tam będzie. Mów prędko. - Opiekun
chciał mieć już tą rozmowę za sobą. Chciałby też usłyszeć, że to tylko
fanaberia dziewczyny, ale znał ją. Takie zachowanie pasowałoby do Hanabi, ale
nie do jej siostry.
- Na początku podkreślam, że nic się nie stało, choć
mogło. Dzięki tobie, twoim naukom, temu co zrobiłeś i mojemu doświadczeniu,
udało mi się przechytrzyć Gaarę.
- Co ten dziwak znowu wymyślił?
- Sprowadził mężczyznę, który ma za zadanie zrobić mi
dziecko. - Hinata odpowiedziała na jednym wdechu.
- Co takiego? -
Asasin przez moment stał skołowany.
- Gaara wymyślił, że będzie płacić za to, aby inny
mężczyzna zrobił mi dziecko. Sprowadził więc Molierda, który jest trochę do
niego podobny. Będzie do mnie przychodził nocami, abym zaszła w ciążę.
- Zabiję drania! - Asasin złapał z rękojeść miecza. -
Obu ich zabiję.
- Nie tkniesz żadnego z nich. Potrzebuję cię, aby
kontynuować to co zaczęłam.
- Czyli co? - Odpowiedział ze zaciśniętymi zębami.
Miał ochotę pognać konia i dorwać obu rudzielców we śnie, choć tylko jeden z
nich miałby cichą i spokojną śmierć. Dla hrabiego stanąłby na rzęsach, aby
zgotować mu piekło, które gorsze byłoby od spotkania z diabłem.
Hinata opowiedziała cały przebieg wydarzeń. Asasin
słuchał ze spokojem. Czuł dumę, że jego podopieczna poradziła sobie w takiej
sytuacji. Żałował tylko, że nie widział jej w akcji. Jego mała dziewczynka
dorosła i stała się wojowniczką na jaką ją trenował. Piękna, mądra, sprytna i
silna. Przypomniał sobie jej matkę. Gdyby ją wyszkolił tak jak jej córki, to
może dalej by żyła. Może byłaby w stanie obronić się wystarczająco długo, aby
on zdążył dotrzeć i ją uratować. Choć minęło tak dużo czasu, dalej czuł się
winny. Obiecywał jej w końcu, że będzie jej strzegł, a w razie potrzeby odda
życie w jej obronie.
- Słuchasz mnie? - Hinata wyrwała bruneta z
zamyślenia.
- Tak. Po prostu chwilę się nad czymś zastanawiałem. -
Asasin uśmiechnął się i sprytnie zamaskował chwilową zadumę.
- To co mi radzisz? Myślisz, że Molierd dotrzyma słowa
mnie czy Gaarze?
- Jasne, że tobie. - Mężczyzna odpowiedział pewnie. -
Złożę mu wizytę. Niech wie, że twoje słowa nie były wyssane z palca. Kiedy ja
składam propozycje nie do odrzucenia, tylko dwie osoby są w stanie mi się
postawić.
- Tak? - Hinata z dobrym już humorem, zapytała. - Cóż
to za osoby?
- Dwie małe smarkule przez które bez wątpienia
osiwieję, albo co gorsza pogubię wszystkie włosy.
- Przypominam, że jestem już pełnoletnia. - Zauważyła młoda
dziewczyna.
- Co to za różnica. Przez twojego męża, pajaca, mam z
tobą więcej zmartwień niż z Hanabi. Dobrze, że nie założyłem się z Tropicielem,
że to niemożliwe, bo łaziłbym teraz bez ręki, nogi, albo co gorsza głowy.
Cichy śmiech Hinaty pokrzepił Asasina. Spotkało ją
wiele złego w krótkim czasie, a mimo tego dalej potrafiła się śmiać tak, jakby
nic się nie stało.
* * * * *
Miało być więcej tekstu, ale się nie napisało :D No nie wiem jak to działa, że tekst sam się nie chce pisać :)) cham!
Z ważniejszych ogłoszeń, to zdecydowałam, że jednak Asasin będzie jedną z postaci z Naruto. Po przemyśleniach, ktoś mi na niego pasuje idealnie. Oczywiście wredna annzwill nie powie kto to taki. Wierzę w Was i w to, że się sami domyślicie :D Zwłaszcza, że za jakiś czas pojawią się spore podpowiedzi.
Sorry za ostatnie opóźnienia. Sami rozumiecie - lato, ciepło za oknem, wyjazdy, odwiedziny rodziny i znajomych. Bardzo możliwe, że na jakiś czas wstrzymam się z pisaniem. To by oznaczało, że lato upłynie jako czas z "Do trzech razy sztuka", bo tylko to mam w zapasie :) No dobra, nie tylko to, ale raczej nie chcecie rozpoczęcia kolejnej nowej historii, na którą nie koniecznie mogę mieć czas :D
Po pierwsze - kocham cię ;)
OdpowiedzUsuńPo drugie - znowu przez ciebie banan mi z ryja nie schodzi :D
Po trzecie - kocham to jak kreujesz postacie w swoich opowiadaniach.
Może jestem psychiczna, ale kiedy Hinata "przekonywałam" Molierda do swoich racji, wredny uśmieszek nie chciał mi zejść z twarzy. Oczywiście jak wyżej wspomniany zaczął skakać po łòżku wredota zniknęła.
Co więcej po tekście Asasina o dwòch smarkulach i tym o zakładzie z tropicielem po prostu przez kilka minut nie mogłam pphamować śmiechu.
Ach to opowiadanie wprowadza mnie w dziwny stan eufori :P
Czekam na dalsze wydarzenia, bo po prostu czuje niedosyt, ale nie z powodu ilości tekstu, a z powodu samego opowiadania. Po prostu chce się go więcej i więcej.
Co do samej postaci Asasina to z racji tego, że przeleciałam wcześniej po tekście wzrokiem i w trakcie porządnego czytania już wiedziałam, że jest on jedną z postaci z anime, to kiedy wyłapałam słowo brunet, przez głowę zaczęły przelatywać mi wszystkie czarnowłose, męskie postacie z Naruto. Pòki co najbardziej do opisu, zachowań i przemyśleń Asasina pasuje mi Obito, ale to pewnie takie pierwsze mylne wrażenie. Chociaż nadal mam na uwadze, jak bardzo go uwielbiasz więc na razie go nie skreślam.
Pozdrowionka ode mnie, sporo weny i obyś się nie zawieszała na lato (chociaż Rudą nie pogardzę :D)
Wow! Takiej reakcji się nie spodziewałam. Oczywiście niezmiernie mnie cieszy i powoduje, że od razu mam ochotę zasiąść i napisać dalszą część :D
UsuńTo pewnie będzie przez jakiś czas pytanie nr 1 :)) Kim jest Asasin :D Dziwne, że nie było zadumy nad np. tropicielem. On też ma swoje imię jak i łuczniczka :D No dobra, nie podpuszczam do dalszych rozmyślań.
Dziękuję za komentarz :) Naprawdę bardzo budujący ;)
Còż skłamałabym, gdybym powiedziała, że nie zwròciłam uwagi na tą dwòjkę. Jednak pòki co za mało mam wskazòwek, żeby porządnie rozkminiać kim są. I pisz, pisz. Ja bardzo plossssseee ;D
UsuńJiraya? Tak jakoś Mi się skojarzył... Tekst świetny choć wszystko wskazuje na to że ta miniaturka do najkrótszych należeć nie będzie. A z Gaarusia kawał dziadygi. Mam nadzieję że pod koniec Asasin wprowadzi swoje dwadzieścia sposobów w życie. Rozdział jak zwykle świetny życzę dużo weny :)
OdpowiedzUsuńMa dziurawa pamięć. To raczej nie Jiraya chyba że się farbnął.
UsuńAlbo jeszcze nie osiwiał :D
UsuńNo widzisz jak to ze mną jest? One shot w moim przypadku jest czystą abstrakcją, a miniaturki tak mi właśnie wychodzą (wali się po głowie). Myślałam, że uda mi się w 5 rozdziałach zakończyć historię. Teraz mam nadzieję, że wyrobię się w 10 :D Mam napisane troszkę tekstu z dalszych wydarzeń i widzę, że sporo to zajmuje. Z drugiej strony jak piszę skrótowo, to w komentarzach czytam, że za szybko. Może po prostu moja głowa produkuje za dużo wątków i szczegółów :D Mam tylko nadzieję, że jakoś mi to wybaczysz :D
Dziękuję za komentarz :)
Kurcze ciężko będzie zabić trupa ale z Hianty sprytna babka :3 "Jeśli mnie tkniesz, to Asasin zrobi z tobą co tylko będzie miał ochotę, a ja sama wydłubię ci oczy zanim umrzesz.
OdpowiedzUsuńPo tych słowach Molierd zapomniał, że choćby przez chwilę pomyślał o niej, jak o słodkiej i niewinnej istotce." Wielbię Cię za to xD
Dzięki :D (annzwill buja w obłokach ze szczęścia)
UsuńHaaa, kocham ten rozdział! Zdecydowanie najlepszy jak do tej pory. Uwielbiam jak wykreowałaś Hinatę tutaj. W końcu pokazałaś, że życie z Asasinem coś ją nauczyło.
OdpowiedzUsuńUWIELBIAM wredną i straszną Hinacie. Normalnie aż mi było żal chłopa. Przyszedł się zabawić, jeszcze mu za to płacą a tu laska jednak nie taka chętna.
Mam nadzieję, że Gaara szybko zmądrzeję, bo nie chcę go znielubić, bo bardzo go lubię.
Assain, Assasin... kim on może być. myślę, że może być to ktoś z Uchiha, ale mogę się mylić. Albo Shisui albo Obito. jego humor jednak bardziej pasuje mi do Obito ale zobaczymy.
Czekam jeszcze na wątek Hanabi z asasynem. Zabrzmię dziwnie i strasznie ale lubię watkki młodsza-starszy....
No cóż czekam na następny rozdział. I życzę weeeny i dużo wolnego czasu
Haaa, kocham ten rozdział! Zdecydowanie najlepszy jak do tej pory. Uwielbiam jak wykreowałaś Hinatę tutaj. W końcu pokazałaś, że życie z Asasinem coś ją nauczyło.
OdpowiedzUsuńUWIELBIAM wredną i straszną Hinacie. Normalnie aż mi było żal chłopa. Przyszedł się zabawić, jeszcze mu za to płacą a tu laska jednak nie taka chętna.
Mam nadzieję, że Gaara szybko zmądrzeję, bo nie chcę go znielubić, bo bardzo go lubię.
Assain, Assasin... kim on może być. myślę, że może być to ktoś z Uchiha, ale mogę się mylić. Albo Shisui albo Obito. jego humor jednak bardziej pasuje mi do Obito ale zobaczymy.
Czekam jeszcze na wątek Hanabi z asasynem. Zabrzmię dziwnie i strasznie ale lubię watkki młodsza-starszy....
No cóż czekam na następny rozdział. I życzę weeeny i dużo wolnego czasu
No cóż, w końcu nie bez powodu dziewczęta wpadły pod skrzydła Asasina :) Chłopaczyna się natrudził, ale efekty są i Hinata tak łatwo nie da się mężowi-okrutnikowi. Gaara nie jest taki zły. Nie chcę tu zdradzać swoich planów względem jego osoby, ale przyjdzie moment, w którym jego zachowanie wyda się złe, ale nie pozbawione sensu. Nie ma co chłopaczyny od razu skreślać, skoro gra to ważną rolę :))
UsuńW sumie, to jak się dobrze zastanowić, to Hinata w tym opowiadaniu pokaże wiele odsłon. Pokazała, że potrafi się poświęcić, jest sprytna, wredna, ale będzie jeszcze kilka odsłon, które mogą się spodobać, zaskoczyć, albo zniechęcić, bo zależy od podejścia i czytającego :D
Notuję w głowie. Druga osoba, która lubi związki ze sporą różnicą wiedzy :)
Dziękuję za komentarz :)