poniedziałek, 3 grudnia 2018

Dzień w Raju - Rozdział 4


Sasuke z irytacją spoglądał na przyjaciela. Błyskające, kolorowe światła raziły mu oczy. To nie one powodowały niezadowolenie na jego twarzy. Ledwo pojawił się w barze uwielbianym przez Naruto, a już musiał spławić dwie napalone małolaty, które zabrały się od razu za macanie go po pupie. No a mówią, że to mężczyźni są zboczeni i napaleni. Uchiha w swoim życiu wystarczająco dużo otrzymał dowodów obalających tą teorię. Nie chciał myśleć, do jakich czynów były zdolne kobiety bywające w takich miejscach jak klub Akatsuki. Nie należał do desperatów, którzy korzystają z każdej nadarzającej się okazji. Był zdobywcą, tylko jak tu zdobywać, kiedy zdobycz sama pcha się w ręce? Po raz trzeci obdarzył mijaną kobietę wzrokiem seryjnego mordercy, aby się od niego odsunęła. Całe szczęście była wystarczająco trzeźwa, by dać mu spokój.
Początkowo chciał tu przyjść, choć przyjacielowi mówił co innego. Gdy zdał sobie sprawę, czemu znalazł się w tym klubie, jeszcze bardziej się zdenerwował, tym razem na siebie. Coraz częściej myślał o tej, która zwiała od niego z domu, nie zostawiając żadnych namiarów na siebie. Owszem było coś, co mogło pomóc. Mały krążek, z super brylantem, wart połowę jego auta. Gdzieś podświadomie nie dawało mu to spokoju. Skoro nie widział u niej tego pierścionka, to może miała też obrączkę. To by wyjaśniało jej ucieczkę i wybór jego mieszkania, jako miejsca schadzki. Będąc atrakcyjną kobietą, mogła zbajerować jakiegoś bogatego staruszka, który nie zadowalał jej w łóżku, tak jakby tego chciała. Wyszła więc na imprezę, początkowo się wahała, a gdy nadarzyła się okazja i odpowiednia osoba, wykorzystała sytuację.
- Idziemy do baru na kolejną rundę. - Naruto wrzasnął do ucha Uchihy.
Brunet skrzywił się na kolejną dawkę hałasu. Już kiedyś tłumaczył blondynowi, że wystarczy, aby powiedział to normalnie, bo i tak przekrzykuje hałas w głośnych klubach, a on nie chce przedwcześnie ogłuchnąć. Ciężko było mu to wytłumaczyć, a ciągłe powtarzanie robiło się nudne. Podeszli oboje do miejsca, gdzie klientów obsługiwał Sasori. Mieli tam zniżkę. Uchiha rozejrzał się, co podchwycił czerwonowłosy mężczyzna.
- Jak się udała noc z kobietą z księżyca? - Barman był o wiele bardziej dyskretny niż Uzumaki, dzięki czemu pytanie usłyszał jedynie brunet.
Mężczyzna w odpowiedzi wzruszył jedynie ramionami. Szybko domyślił się, o kogo mu chodzi, choć w pierwszej chwili Sasori go zmylił. Skoro nie często towarzyszyła mu osoba przeciwnej płci przy barze, to taka sytuacja musiała zapaść w pamięć, a tym bardziej taka kobieta jak Hinata. W dodatku uratował ją prawdopodobnie przed gwałtem. Jego ostatnia myśl podsunęła mu wersję, która bardzo mu się nie spodobała. Co jeśli dziewczyna, którą tu poznał, wcale nie chciała się z nim kochać? Jej smutne oczy sugerowały problemy, a on zaczynając zrzucać z niej ubrania, był świadomy tego, że jest pijana i niekoniecznie świadoma tego, co robi. To tłumaczyłoby jej ucieczkę, po tym jak organizm zaczął wystarczająco kontaktować. Zakładał, że ona wykorzystała go w jakimś swoim planie, teraz zaczął zastanawiać się, czy to nie on wykorzystał jej stan. Wyciągnął telefon i napisał krótką wiadomość do Chojego, informując, że odwiedzi go następnego dnia. Na jego telefonie szybko pojawiła się odpowiedź.
Choji: "Lepiej abyś przyjechał teraz. Za dwie godziny farmimy do rana, to też jutro będę nieprzytomny do wieczora."
Po przeczytaniu wiadomości, Sasuke podjął szybką decyzję. Napisał do znajomego taksówkarza, aby podjechał po niego pod klub, po czym schował telefon i klepnął przyjaciela w ramie.
- Ja się zmywam.
- No ale jak? Ty chyba żartujesz. Sasuke!
Blondyn wrzasnął, ale to nic nie dało. Uchiha parł do przodu, odchodząc sobie w najlepsze, nie dając szansy na zatrzymanie go w klubie choćby na sekundę dłużej niż to konieczne. Wyszedł przed przyjazdem zamówionej taryfy. Odpisał krótką odpowiedź to Chojiego: "OK!" i schował telefon. Kilka minut później odjeżdżał spod klubu w stronę centrum miasta.
Po około pół godziny od ostatniej wiadomości, brunet znalazł się przed blokiem znajomego hakera. Wcisnął przycisk z numerem pięć, a po kilku sekundach brzęczenie dochodzące od drzwi wejściowych, zasygnalizowało, że Choji odblokował zamek. Sasuke pchnął metalowe drzwi, wchodząc na klatkę schodową. Spokojnym krokiem wszedł na pierwsze piętro, gdzie już czekał na niego właściciel mieszkania.
- Wchodź. - Zakomunikował, przepuszczając policjanta.
Choji był sympatycznym człowiekiem o nieco większych gabarytach. Za każdym razem w dłoni trzymał coś do jedzenia. Biorąc pod uwagę fakt, że niewiele robił przerw od jedzenia, dziwiło, że jego nadwaga nie przerodziła się w skrajną otyłość. 
- W zasadzie to nie zdejmuj kurtki. - Rzekł pucołowaty mężczyzna, wkładając chipsa do buzi.
Sasuke powstrzymał się od komentarza. Uniósł prawą brew, spoglądając spod byka na znajomego.
- Próbowałem znaleźć ten pierścionek. Przeszukałem bazy większości firm ubezpieczeń. Z takich, które decydują się na tak ryzykowne inwestycje jest mało. W końcu biżuterię łatwo zgubić. - Jego wypowiedź przerwał dźwięk chrupania kolejnych chipsów. - Została jedna i jeśli ktoś ją ubezpieczył, to pewnie w niej.
- Sprawdziłeś ją? - Policjant zadał pytanie, chcąc naprowadzić Chojiego na dobry tor. Nie widział potrzeby na przeciąganie tematu.
- Próbowałem, ale dranie mają zaporę, z którą ja sobie nie poradziłem.
Sasuke ręce opadły. Fatygował się tu po to, aby usłyszeć, że nic z jego poszukiwań? Miał ochotę przywalić hakerowi za marnowanie jego czasu.
- Gdzie ja to położyłem? - Choji zapytał sam siebie, macając się po kieszeniach. - Aaaa - Podszedł do półki koło drzwi i wrócił z małą karteczką. - Masz tu namiary na kolesia, który jest Bogiem w tych sprawach. On ci znajdzie pierścionek i nie tylko.
- Co to za koleś? - Sasuke poczuł irytację. Za dużo osób zaczęło mieszać się w jego osobiste sprawy. Pójście do Shino zaczynało przynosić więcej złego, niż dobrego.
- Mało go znam, bo jest bardzo skryty, ale kiedyś zgadałem się z nim, że czasami pomagam glinom. No i po nitce do kłębka wyszło, że jara go prowadzenie śledztw. Nie tak dawno napisał mi, że gdybyście potrzebowali pomocy, a ja nie dałbym rady, to mam ci to dać. - Wyciągnął kartkę, podając ją brunetowi.
- Można mu ufać?
- To dziwak, ale na pewno nie papla, ani konfident.
- Na przyszłość byłbym wdzięczny, gdybyś nie mówił nikomu o tym, że z nami współpracujesz. Informatorzy powinni pozostać anonimowi. - Sasuke przypieczętował swoją wypowiedź nieprzychylną miną.
- Jasne. - Słowa mężczyzny nie brzmiały przekonywająco. - Tak w ogóle to nie ma z tobą Naruto? Pokazałbym mu nowego seta, którego wczoraj zdobyłem. Koksiarski zestaw.
- On nie bierze udziały w tym śledztwie. Dobranoc.
Brunet szeroko otworzył drzwi, chcąc wyjść w mieszkania maniaka gier i jak najszybciej skończyć temat.
- Przekaż Naruto, że mam dla niego kostkę... - Choji przerwał widząc, że Sasuke nie zamierza nawet zapamiętać nazwy, jaką usiłował podać. Uchiha nie interesował się grami, przez co zawsze wychodził, jak tylko on i Uzumaki zaczynali rozmowę o tematyce walczących bohaterów. - Nie ma za co.
Choji nie był zły. Poniekąd sam chciał, aby jego nocny gość już wyszedł. Musiał się porządnie najeść przed maratonem, jaki planował w związku ze swoją ulubioną grą. Przybyły policjant był mu nieco nie na rękę, to też załatwił temat najszybciej jak to możliwe. Wcześniej próbował się czegoś dowiedzieć a propos pierścionka, ale kiepsko mu szło, no ale przecież jego kumpel dowie się więcej, Choji za to zyska masę czasu na swoje ulubione hobby.

Sasuke wsiadł do taksówki i kazał odwieść się do domu. Kierowca dojechał w niecały kwadrans. Przez kilkanaście minut Uchiha walczył sam ze sobą, aby nie wyciągnąć kartki od Chojiego. Był ciekawy zawartości. Powstrzymał się, bo nie planował zachowywać się jak jego najlepszy przyjaciel. Zakładał, że tam będzie numer telefonu, czy coś w tym stylu. W domu resztką samokontroli zdjął na spokojnie buty i kurtkę. Poszedł najpierw do łazienki, później po szklankę soku i dopiero wtedy wyjął kartkę z kieszeni spodni. Takie postępowanie miało potwierdzić to, że wcale aż tak mu nie zależy na tym, by postawić kolejny krok w sprawie znalezionego pierścionka. Jego głowa podsunęła mu kolejną myśl. Może Hinata ukradła biżuterię, stąd cała ucieczka przed nim. Sasuke rozłożył papierowy zwitek. Wewnątrz było jedno zdanie, którego się nie spodziewał. Miał wysłać numer swojego telefonu na podany adres mailowy. Nic więcej i mniej. Informacja wydała mu się absurdalna. Cała sytuacja zaczynała go męczyć. Jakby grał w grę typu EXIT. Świat się na niego uwziął. Owszem, rozwiązywał różne sprawy w swojej pracy, ale żeby coś takiego spotkało go w życiu prywatnym? Czysty absurd. W pierwszej chwili się zdenerwował. Chwilę później złapał za telefon, wszedł w prywatnego maila i wysłał numer na wskazany adres. Przyrzekł sobie, że to ostatnia osoba, którą wdrożył w temat i jeśli to nie pomoże, zaniesie pierścionek do klubu, aby oni się nim zajęli, a on ostatecznie zapomni o wieczorze, jaki spędził z zagadkową dziewczyną.
Gdzieś w podświadomości czekał na telefon. Nawet wziął smartfona ze sobą do łazienki, gdy poszedł się kąpać. Minęły dwie godziny, a żadne nowe połączenie nie przyszło. Zirytowany swoją własną głupotą, położył się do łóżka. Czas było zapomnieć o temacie. Podjął decyzję, że kończy ze śledztwem, które do niczego nie prowadziło. To nie było w jego interesie, aby odnaleźć właścicielkę pierścionka, skoro ona sama nie robiła nic, aby odzyskać swoją własność. 

* * * * *

Rankiem wstał nieco niewyspany. Cztery godzinki snu okazały się kiepskim pomysłem. Naruto, choć przespał podobną ilość godzin, tryskał humorem i entuzjazmem. Sasuke nie rozumiał jak ten chłopak to robi. Zachowywał się tak, jakby brał amfetaminę, choć dobrze wiedział, że to nie możliwe. Uzumaki unikał nawet kawy. Głównie dlatego, że nie odpowiadał mu smak, ale również dlatego, że zamiast pobudzać, wywoływała u niego senność. Chłopak mógł więc doskonale wykorzystać swoją energię w ciągu dnia, chociaż lubił spać i wylegiwać się w łóżku do południa. 
Dwójka przyjaciół od rana miała masę zajęć do wykonania. Czekały na nich papiery do przejrzenia, podczas gdy oni pisali sprawozdania ze swoich ostatnich spraw, jakimi zajmowali się przez ostatnie dwa tygodnie. Planowali też wyjść w teren, by zapoznać się z jednym z nowych tematów. Ich wielki sukces przyczynił się do obarczania ich większą ilością zadań. Skoro byli dobrzy, młodzi i ambitni, dostali szansę, aby udowodnić czy to jednorazowy strzał, czy też początek drogi na szczyt.
- Nie myślałem, że bycie policjantem to tyle papierowej roboty. - Poskarżył się Naruto, widząc jak mało zrobił w porównaniu do tego, co mu zostało. 
Sasuke był bardziej sumienny i zdyscyplinowany. Nie rozglądał się na boki w poszukiwaniu wybawienia, dlatego jemu papierkowa robota szła znacznie szybciej.
- Nie marudź, tylko działaj. - Odrzekł szatyn, nie mając ochoty wdawać się w dyskusję, która wydłuży ich pracę.
- Uzumaki i Uchiha! Kończcie szybciej, bo macie wyjazd służbowy zaplanowany na dziś. - Kakashi rzucił teczkę z wytycznymi na biurko Sasuke.
Policjant natychmiast do niej zajrzał, aby zobaczyć, czego ma dotyczyć ich wyjazd. Naruto doskoczył do kolegi, zaglądając mu przez ramie. On też był ciekawy, co im tym razem przydzielono.
- Ale czad! Jedźmy od razu, a pisanie dokończymy, gdy wrócimy.
- Naruto, jeśli nie skończycie sprawozdań, to wyślę inną grupę. - Zastrzegł przełożony, co wywołało grymas na twarzy wesołka.
- Sasuke.... - Blondyn złożył rączki jak do modlitwy, przywdziewając na twarz najmilszy z uśmiechów.
- Daj te papiery, których jeszcze nie zacząłeś. - Westchnął zrezygnowany brunet. - Tylko pamiętaj, że gdy wrócimy, to piszesz raport.
- Jasne! Wiedziałem, że jesteś najlepszym z przyjaciół. - Naruto szybko podskoczył do swojego biurka, zabierając z niego dwie teczki, po czym grzecznie położył je na biurku Sasuke. - Lecę po kawę dla ciebie i jakieś ciastka. - Wykrzyczał dobitnie, po czym wybiegł, prawie rozbijając się w drzwiach.
- Może z rozpędu wypełnisz też papiery za mnie? - Znudzonym głosem odezwał się Shikamaru.
- Niech ci Kiba pomoże. - Wspominany mężczyzna nawet na nich nie spojrzał. Miał słuchawki na uszach i słuchał swojej ulubionej audycji o treningach dla psów. Jednocześnie trzymał w dłoni długopis i coś notował na kartce, choć tak naprawdę powinien zająć się swoją pracą. On podobnie jak Naruto, obarczał robotą swojego partnera, Shikamaru. Kakashi przymykał oko na poczynania Kiby, gdyż jego raporty nie nadawały się do pokazania komukolwiek. Podstawowym problemem było pismo, które nawet jemu stwarzało problemy przy próbie odczytania, ale i forma stylistyczna dawała dużo do życzenia. Shikamaru zamiast sprawdzać, choć ciężko było cokolwiek sprawdzić, i dawać uwagi, wolał od razu napisać to w dość oszczędnych słowach, ale za to w bardzo rzeczowych.
- Sam to zrobię.
Odpowiedział Nara po kilku minutach, co nieco rozbawiło Sasuke. Jak Kiba i Shikamaru się dogadywali, skoro oboje byli tak skrajnie różni? On tego nie pojmował, choć jego przyjaźń z Naruto też zdawała się innym dziwna.

* * * * *

Sasuke i Naruto wyjechali późnym popołudniem. Udało im się wrócić dopiero koło dwudziestej pierwszej kolejnego dnia. Sasuke zmęczony drogą i całym dniem spędzonym w obcym mieście, ciężkim krokiem wchodził na swoje piętro budynku, w którym mieszkał. Na klatce, koło jego drzwi dostrzegł postać siedzącą pod ścianą. Po posturze wnioskował, że to mężczyzna, choć ciężko było to stwierdzić, gdyż miał założoną luźną bluzę, a kaptur zarzucony na głowę. Poczuł pewien rodzaj niepokoju podchodząc bliżej. Napiął mięśnie licząc się z tym, że ten ktoś na niego czeka i ma złe zamiary. Nienawiść, jaką nosił w sercu od dawna, rozgorzała świeżym ogniem. Czy to mógł być ten, którego poprzysiągł zabić? Człowiek siedzący pod ścianą poruszył się, po czym podniósł głowę, aby zobaczyć, kto idzie. Spojrzenie dwójki mężczyzn się spotkało. Sasuke odetchnął, widząc, że to nie jest osoba z jego koszmarów, tylko ktoś zupełnie mu obcy. Mężczyzna wstał, z wyrazem napięcia na twarzy. Czekał na niego, co było widać. Sasuke podszedł do drzwi, ale nie włożył klucza do zamku. Spoglądał twardo na gościa przed nim.
- Nie poznajesz mnie, prawda? - Po tych słowach zdjął kaptur i czujnie przyglądał się policjantowi.
- A powinienem? - Czy go znał? Kogoś mu przypominał, a jednocześnie był obcy.
- Trochę się zmieniłem od ostatniego razu, jak się widzieliśmy. Byłem grubszy i brzydszy. Potem zrobiłem się jeszcze większy, aż znalazłem się w szpitalu z pękniętym żołądkiem i teraz jestem taki. - Dłońmi pokazał cały swój wizerunek.
- Czemu myślisz, że mnie to interesuje? - Sasuke zapytał surowym tonem.
- Bo oto jestem. - Uchiha podniósł wysoko prawą brew, nie rozumiejąc, co to ma oznaczać. - Wysłałeś mi swój numer telefonu. Pomyślałem, że jeśli zadzwonię, to niczego w ten sposób nie udowodnię. Jestem tu, bo chciałem ci pokazać moją wartość. Znalazłem cię, mając tylko twój numer i wiem o tobie wystarczająco dużo...
- To jakiś żart? - Sasuke odczuwał coraz większą irytację. Był zmęczony minionym dniem i nie miał zamiaru na jakieś głupie numery. - Idź do domu i nie zawracaj mi głowy. - Odrzekł resztką sił, licząc, że koleś sobie pójdzie.
- To ja ją znalazłem. - Mężczyzna nie dawał za wygraną. - Tą dziewczynkę. Przesłuchiwałeś mnie w jej sprawie. Wiem, że dorwałeś tego gościa, co to zrobił. Śledziłem tą sprawę bez przerwy. Nie mogę o tym zapomnieć. Do tej pory śni mi się ta mała. Którejś nocy powiedziała mi, że mam się wziąć w garść i wykorzystać to, co potrafię, aby pomagać takim ludziom jak ty. Dlatego ucieszyłem się, kiedy kumpel przyznał się, że czasami pomaga policji, kiedy potrzebują informacji. Nie miałem pojęcia, że trafi na ciebie. Nawet nie wiesz jak mnie to cieszy.
Przestał mówić, kiedy ktoś przekręcił klucz w zamku, a jedne z drzwi zaczęły się otwierać. Sasuke szepnął do mężczyzny, by założył ponownie kaptur, po czym spojrzał zabójczym wzrokiem na sąsiadkę. 
- Och Sasuke, czy mógłbyś mi pomóc? Potrzebny mi silny mężczyzna, który zdoła zawiesić półkę. Trzeba wywiercić kilka dziurek w ścianie. - Odezwała się młoda kobieta w dość skąpym stroju.
- O tej porze jest cisza nocna. - Odpowiedział oschle, otwierając drzwi do mieszkania.
- To może przyjdziesz jutro w godzinach, kiedy będzie można trochę pohałasować?
- Wtedy będę w pracy. Dobranoc.
Uchiha wepchnął gościa do swojego mieszkania, zamykając drzwi na zamek.
- Nie należysz do uczynnych lokatorów, co? - Chłopak zrzucił ponownie kaptur, rozglądając się z ciekawością po korytarzu.
- Zejdź na ziemię. Jej wcale nie chodziło o półkę.
- Więc o co? - Pożałował tego pytania, jak tylko dostrzegł minę bruneta.
- Napijesz się czegoś? - Tymi słowami dał znać, że zaprasza go do mieszkania.
- Gorącej herbaty. Zmarzłem czekając na ciebie.
- Długo czekasz?
- Trzy godziny. - Sasuke spojrzał na gościa jeszcze raz. Faktycznie się zmienił. Kiedy go ostatni raz widział, był jeszcze grubszy niż za pierwszym razem. Teraz jednak wyglądał na okaz zdrowia, z figurą jakiej nie jeden z mężczyzn mógłby mu pozazdrościć.
- Nie pamiętam twojego imienia. - Rzekł twardo, nie udając, że jest inaczej,
- Zwracaj się do mnie Mrozu.
- Sasuke. - Mężczyźni uścisnęli swoje dłonie, pieczętując w ten sposób swoją znajomość, ale i poniekąd deklarując współpracę.
- To w czym mógłbym ci pomóc?
Uchiha westchnął, rozważając czy powinien angażować w sprawę kogokolwiek, czy też ją zamknąć i zapomnieć raz na zawsze.
- Znamy się, tylko jaką mam pewność Mrozu, że mogę ci ufać? - Przed podjęciem decyzji, chciał go jeszcze chwilę wybadać.
- Czy ja wiem? Pewnie, jak zacznę cię zapewniać, to niewiele da. Jestem raczej skryty. Nawet ten twój znajomy, od którego masz liścik niewiele o mnie wie. Nie lubię wychodzić z domu, ludzie w rzeczywistości mnie krępują i onieśmielają, dlatego raczej jestem samotnikiem. Jedyne co lubię, to rozmowy z innymi graczami, ale nasze tematy prawie zawsze dotyczą gier i takich tam.
Żołądek Sasuke wykręcił fikołka. Kolejny maniak gier. Co ci ludzie mają w głowach?
- Może daj mi jakieś zadanie, a ja ci udowodnię moją wartość. W końcu udało mi się ciebie odnaleźć.
- Nie sądzę, abyś teraz mógł mi pomóc. Twój kolega jest dobry, a miał problem.
- Przekonaj się. Chcę pomagać ojczyźnie.
- To sprawa prywatna. Nie ma nic wspólnego z ojczyzną. - Sasuke zaczął mieć coraz większe wątpliwości, czy aby nie popełnia błędu.
- No dobra, może być prywatna sprawa. Chcę pomagać, może kiedyś uda się uratować niejedną Niki przed takimi ludźmi jak Saturo.
To zdanie zadziałało na Sasuke tak jak życzyłby sobie tego Mrozu. Uchiha poszedł do sypialni i przyniósł pierścionek. Położył go na stół przed przybyłym.
- Jak znajdziesz mi dziewczynę, która nosiła ten pierścionek, to możemy rozpocząć współpracę.
- Hmmm - Mrozu uśmiechnął się nieśmiało. - Dasz mi jakieś wskazówki, czy mam sobie radzić sam od początku do końca?
Sasuke wyjął kartkę z nazwą firmy, która prawdopodobnie wykonała ową błyskotkę i szacowaną wartość biżuterii. Położył ją koło pierścionka.
- A ta dziewczyna? Coś o niej wiesz?
- Brunetka, długie włosy, oczy jasne, ktoś stwierdził, że księżycowe. Możliwe, że ma na imię Hinata.
- To w sumie dużo istotnych informacji. - Mrozu ucieszył się, widząc już pomysł na rozpoczęcie poszukiwań.
- Tak sądzisz? - Sasuke wątpił, żeby mu się udało. Skoro Choji nie dał rady, to znaczyło to, że sprawa jest przegrana.
- Wszystko da się znaleźć, trzeba tylko wiedzieć gdzie szukać. - Wyjął telefon, aby móc zrobić kilka zdjęć pierścionkowi. - Dam znać jak dowiem się, do kogo należy pierścionek. Myślę, że uporam się z tym nie dłużej niż w tydzień.
Mrozu wypił w pośpiechu swoją herbatę, po czym pożegnał się z Sasuke i wyszedł. Uchiha przejechał dłonią po włosach. Nie miał siły, aby zagłębiać się w temat bardziej. Zbieg okoliczności jaki dziś się dokonał, był zbyt duży, aby od tak w niego uwierzyć. Gdyby Mrozu jakimś cudem znalazł Hinatę, to istniała szansa, że zacznie wierzyć w cuda.

* * * * *

Sorki, że nie wczoraj, tylko dziś. Miałam wyjazd i wróciłam padnięta. Zasiadłam do kompa i napisałam rozdział do końca, ale niestety nie dałam rady sprawdzić. To też dziś tekst przejrzałam. Mam nadzieję, że większość byków wyłapałam. a resztę przepraszam :)



10 komentarzy:

  1. Nie!
    Nie nie nie nie nie nie nie nie nie nie nie nie nie nie nie nie nie nie nie nie nie nie nie nie nie nie nie nie nie nie nie nie nie nie nie nie nie nie nie nie nie nie nie nie nie nie nie nie nie nie nie nie nie nie nie!!!
    Nie zgadzam się na tak krótki rozdział!
    Wybacz Ann, wiesz jak Cię lofciam, ale jestem bardzo nie usatysfakcjonowana :'( Wszystko co dostaliśmy to Pan Miliony Monet. Fajnie i w ogóle, ale brak Hinaty lub jakiejś informacji o niej jest dokujący. Oczywiście nadal będę czekać na następną notkę, ale do pojawienia się jej pozostanę w żałobie :(
    Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oj... Dzień w Raju to nie opowiadanie z duuuużą ilością tekstu. Wbrew pozorom nie jest go tu tak mało. To inny rodzaj opowiadania, niż te co są na blogu. Dla odmiany pierwsze skrzypce gra postać męska. Tekst tworzy się na bieżąco, bazując na tym, co ma się znaleźć i jak potoczyć, dlatego na chwilę obecną nie mogę powiedzieć czy tak pozostanie do końca, czy inna postać będzie w nim wieść prym. Na chwilę obecną widać Sasuke i jego walkę samego ze sobą. Ciekawość, która go napędza, ale i którą stara się w sobie hamować. Chcę zbudować coś, co będzie fundamentem pod dalsze wydarzenia. Może się to nie wszystkim spodobać, mam tego świadomość. W końcu pewnie z dziesięciu osób, każda napisałaby tą historię w inny sposób. To jest moja wizja i interpretacja. Choć nie chciałabym nikogo rozczarować i liczę się z tym, że więcej osób będzie niezadowolonych, to nie żałuję, że napisałam ten rozdział tak, a nie inaczej. Jest w gruncie rzeczy tym czym powinien być, choć zanim powstał, miał wyglądać nieco inaczej.
      Dziękuję za komentarz :)

      PS. Za jakiś czas pojawi się rozdział SŻ-BONUS. Wszystko wskazuje na to, że będzie inny niż te do tej pory. Ostrzegam, abyś nie rozczarowała się również w tamtym opowiadaniu.

      Usuń
    2. Pewnie jak już będzie całe opowiadanie na blogu i będę je sobie czytać od początku uznam, że jest to spoko rozdział. Teraz niestety jestem niezadowolona z jego treści. Jedyne co mi chyba pozostaje to czekać na prezencik, którym może być właśnie dzień w raju ;)
      Bonusem chyba nie mogę się rozczarować, bo jest to bonus :P Traktuje to jako miłe i lekkie historie, które może dadzą kiedyś odpowiedzi na znaki zapytania pozostałe po głównej fabule. To, że będzie teraz inaczej może być bardzo ciekawe ;)

      Usuń
    3. Przed nami 3 wpisy zanim pojawi się ankieta :) myślę, że nie rozczarują swoją treścią. Mam przynajmniej taką nadzieję. No chyba, że dam ciała i znowu będzie na nie trzeba bardzo długo czekać, albo doznam twórczego kryzysu, co przełoży się na jakość tekstu.
      Nie zkładajmy jednak tych najgorszych opcji. Coś się już pojawia. Zdania się powoli piszą, pomysły kiełkują i może nie pojawi się SŻ w grudniu, ale prezent jest prezentem i musi :)

      Usuń
  2. Siemka! Ja w sumie też jestem troszkę rozczarowana bo w sumie nie do wiedzieliśmy się niczego konkretnego ale i tak się cieszę bo nie czytałam nic już bardzo dawno wiec czekam na kolejny rozdział ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :(
      na pocieszenie napiszę, że w kolejnym rozdziale (tego opowiadania) będzie ciekawiej :)
      dzięki za komentarz :)

      Usuń
  3. Nie wierzę że komentuję tak późno, a przeczytałam ten tekst zaraz po dodaniu :O
    Ech spodziewałam się Hinatki w tym rozdziale, jak chyba większość osób^^ Ale skoro o Sasuke wiemy już sporo, o jego pracy, kolegach a teraz jeszcze pojawił się ten Mrozu to nie widzę innej opcji tylko, że od następnego rozdziału akcja ruszy z kopyta.
    Tak sobie myślę, że ten mężczyzna, którego Sasuke "poprzysiągł zabić" to pewnie Itaś? Ale w zasadzie praktycznie nic o jego rodzinie i przeszłości nie wiemy, więc pewnie ten wątek będzie jeszcze rozwinięty.
    Powiem szczerze, że już sama jestem zaintrygowana tożsamością Hinaty. Ogólnie Sasek ma u mnie plusa za to, że wpadł na inną teorię a nie myśli tylko, że Hinata go wykorzystała:)
    Btw Uchiha chyba musi być jakiś bardzo lubiany albo wpływowy:P znajomy barman u którego ma zniżki, znajomy taksówkarz, który od razu po niego podjeżdża^^
    Tak sobie pomyślałam, że poproszę Cię o wierszyk naprowadzający na tekst, który będzie naszym prezentem ale dziś już piątek, więc nie ma to chyba większego sensu:P
    Z niecierpliwością czekam na wigilijny tekst i życzę Ci przy okazji Wesołych Świąt! :D
    Annyi

    PS. Szukając sobie ostatnio jakiegoś opowiadania do poczytania trafiłam przypadkiem na Pośród Gwiazd. Pomyślałam sobie "a dawno tego nie czytałam", więc przeczytałam 3 najnowsze rozdziały, a później wróciłam i przeczytałam wszystko od deski do deski;) i powiem szczerze, że zatęskniłam za nim, bo miałam kiedyś tyle domysłów jak to się dalej potoczy, co się stanie itp, a to pierwsza Twoja historia na jaką trafiłam ;) takie mam refleksje w pociągu :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hehe :) ja czasami jak mam ochotę coś poczytać to biorę się za rozdziały Pośród Gwiazd, te które powstały dawno temu, ale dotyczą dużo dalszej części i pochłaniam je żałując, że jest ich tak mało. Pewnie to dziwne, że autor sam lubuje się w swojej historii. To pewnie głównie przez sentyment. W końcu to moje pierwsze opowiadanie, które powstało z myślą o tym, co ja sama chciałabym przeczytać.
      Wracając do tego opowiadania, to faktycznie o Sasuke coś już wiemy, ale to w końcu Uchiha, więc wszystkiego nie da się dowiedzieć od razu.
      Co do tego czy będzie Hinata, to jest już kolejny rozdział, więc nie ma co mówić :)
      Dzięki za komentarz :)

      Usuń
  4. Po pierwsze i najważniejsze, Gome! Chciałam to nadrobić już wcześniej, ale jak na złość nie mogłam się do tego zabrać. Po drugie, przez moment naprawdę nie wiedziałam o co chodzi, ale przypomniałam sobie trupa w lesie i uciekającą Hinatę, także chyba nie jest tak źle ze mną jeszcze ;)
    Coś czuję, że Sasek stanie się niedługo bardzo wierzący XD
    Ciekawi mnie postać Mrozu. Zastanawia mnie, czy to Twoja postać, czy jednak szukać kogoś w kanonie.
    Spodobały mi się teorie Saska na temat Hinaty. Ciekawe opcje, pytanie czy któraś jest prawdziwa?
    Rozwaliła mnie sąsiadka. Tak o. Po prostu. Nie wiem dlaczego, nie pytaj.
    Super rozdział i kurcze nawet nie zauważyłam jak przeleciałam cały tekst :/ Jak to się dzieje, ja się pytam?
    Pozdrawiam ciepluteńko i weny ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mrozu uznajmy za moją postać. Czasem wolę dodać kogoś nowego, niż próbować się wpasować.
      No bo ta sąsiadka, to wiesz :))) po prostu taka miała być :)
      Wiesz, tekstu nie było aż tak dużo, to też szybko zleciał. W nowym rozdziale jest podobnie :)
      Dzięki za komentarz :)

      Usuń