niedziela, 28 sierpnia 2016

Muspelheim - Rozdział 1



- Dobra, on nadchodzi! - Rozbrzmiał lekko zachrypnięty, męski głos.
- Już? Szybko się chowaj! - Spanikowana kobieta, zaczęła popychać skrzata za drzewo.
- Może tym razem zostanę? Mogę wniknąć w twoją głowę i sam poprowadzić rozmowę z Naruto. - Skrzat choć kibicował dzielnie swojej przyjaciółce, to słabo wierzył, że kolejny z ich pomysłów odniesie pożądany efekt.
- Mówiłam ci, że więcej nie chcę słyszeć takiej opcji! - Warknęła niezadowolona. Wystarczająco dużo wstydu najadła się ostatnio.
- No przecież cię przeprosiłem. Nie wiedziałem, że to zaklęcie tak podziała na ciebie. Miałaś być seksowna.
- Mój głos faktycznie był uwodzicielski, szkoda tylko, że to była męska wersja. Przez tydzień nie mogłam do nikogo się odezwać, aby się nie wydało, że mówię barytonem. Dziś poradzę sobie sama. Ty się schowaj.
Wzięła szybki wdech, wypięła pierś do przodu, tak jak to robią inne kobiety przy mężczyznach i skierowała swoje kroki w stronę blondyna. Nim wyszła z zarośli, potknęła się o gałąź i padła plackiem prosto w kałużę. No to podryw na sukienkę miała już z głowy. Leżała czekając, aż Naruto przejdzie, błagając w myślach by jej nie zauważył. Chłopak przeszedł pogwizdując pod nosem. Dopiero, gdy znalazł się wystarczająco daleko, skrzat pojawił się przed dziewczyną.
- No to... - Zaczął drapać się po głowie, zastanawiając się co teraz powiedzieć.
- Daruj sobie. Jak tylko odlepię się od ziemi, idziemy do domu.
Kolejna porażka. Co na to poradzi, że jest gapa, a wszystkie haczące elementy same się do niej kleją. Wrócili do domu, starając się, by nikt jej nie zauważył w takim stanie. Hinata zrzuciła z siebie sukienkę i wskoczyła do beczki z wodą. Nie miała tu wielkich wygód, pewnie gdyby skrzat ją zostawił, to już dawno straciłaby dach nad głową. Mieszkała na uboczu, gdzie mało kto ją odwiedzał. Nie pracowała we wiosce, czasem jedynie poszła na bazar, aby sprzedać owoce, które nazbierała w lesie. Starsza kobieta nauczyła ją jak robić nalewki lecznicze, ale mało kto ufał młodej dziewczynie na tyle, by je od niej kupować. Za zarobione pieniądze kupowała materiał i szyła sobie i skrzatowi stroje. Czasem odziana w długi płaszcz z kapturem, zakradała się w głąb wioski, by obserwować ludzi. Tak uczyła się zachowań, nowych słów oraz sposobów na radzenie sobie w różnych sytuacjach. Najbardziej lubiła obserwować Naruto. On był kilka lat starszy od niej, a jego obecność zawsze wywoływała w ludziach uśmiech. Otwarcie wyrażał swoje myśli, głośno krzyczał, gdy coś go zdenerwowało i nikogo nie traktował z góry. Gdy czasem wpadł na Hinatę, radośnie się z nią witał, chwilę porozmawiał, a potem odchodził, bo zawsze gdzieś się spieszył. Tylko przy Sakurze wszystko inne było dla niego nieważne. Z nią mógł przesiadywać godzinami.
- Jaki teraz jest plan? - Skrzat usiadł zrezygnowany na wysokim krześle. Jego sensowne pomysły na uwiedzenie Naruto skończyły się już dawno temu.
- Teraz trzeba iść po kolejną partię zapasów na zimę. Jeśli się odpowiednio nie zaopatrzymy, to będziemy głodować za kilka miesięcy, a niektóre z roślin, potrzebnych nam, owocują tylko o tej porze.
- Masz rację. Trzeba uzupełnić zapasy. - Użył magii, a jego krzesełko podjechało do beczki. - Hinata, wiem że już o tym rozmawialiśmy i to nie raz, ale może w końcu zmienisz zdanie. Wystarczy jedno zaklęcie i Naruto świata poza tobą nie będzie widział. - Pomagał jej umyć włosy. On w ogóle pomagał jej zawsze kiedy tylko mógł.
- Nie chcę, aby był ze mną z litości, ani za sprawą czarów. Chciałabym, żeby kiedyś spojrzał na mnie takim wzrokiem, jak patrzy na Sakurę.
Troll westchnął zrezygnowany. Wiadomo że to nie takie proste. Uczucia rzadko rodzą się od razu. Nawet ona nie zapałała miłością do Naruto po pierwszym spotkaniu. Gdyby wesoły blondynek poświęcał więcej czasu Hinacie i poznałby ją lepiej, to istniałaby sporą szansa, że ją pokocha. Przeszkodą była nieśmiałość i gapowatość dziewczyny.

Czas leciał szybko. Przez kolejne dwa tygodnie Hinata zajęta była robieniem zapasów. Troll chodził z nią do lasu i pomagał zajmować się królikami, które hodowała. Oboje przyzwyczaili się, że muszą sobie radzić sami. Mieszkanie na uboczu pomagało niejednokrotnie. Rzadko ktokolwiek ich odwiedzał, dlatego łatwo było im utrzymać sekret magicznego stwora.
Pierwszy dzień kalendarzowego lata był wyjątkowy. Odbywał się wówczas turniej, gdzie wojownicy stawali do walki, aby udowodnić swoją siłę i umiejętności. Jak co roku Hinata przyszła kibicować Naruto. Wynik nikogo nie zaskoczył. Zwycięzcą został ulubieniec kobiet, Sasuke. Wśród żeńskich zawodników najlepsza była Sakura. Hinata z lekką zazdrością przypatrywała się jak blondyn cieszył się ze zwycięstwa swojej ukochanej. Gratulował jej, głośno krzyczał, aby zachęcić oglądających do wiwatowania dziewczynie, nosił na rękach i chwalił bez przerwy.
Hinata wróciła do domu w pochmurnym humorze.
- Co ja bym dała za to, aby mnie tak traktował jak ją. - Usiadła na stołku, a głowę oparła o stół.
- Jedno zaklęcie i masz to załatwione od razu. - Troll wyszczerzył ząbki i obserwował ją z figlarnym uśmiechem.
Hinata złapała za łyżkę leżącą nieopodal i rzuciła w jego stronę. On użył magii, powodując, że lecący element zawisnął w powietrzu przed nim.
- Pudło! - Zaśmiał się głośno widząc jej niezadowoloną minę.
- Jeszcze zobaczymy. - Zaczęła łapać za inne przedmioty jakie tylko były w zasięgu jej ręki i rzucać.
Skrzat był sprytny, a każdy jej atak blokował w ostatniej chwili, aby dać jej złudną nadzieję. Hinata pochwyciła mały garnek i rzuciła w jego stronę. W tym samym czasie rozległo się pukanie do drzwi. Oboje spojrzeli w stronę wejścia. Skrzat odwracając swoją uwagę od Hinaty, popełnił duży błąd. Garnek uderzył go w głowę i zrzucił z krzesła.
- O nie, tylko nie teraz. - Dziewczyna podbiegła do przyjaciela i próbowała go ocucić. - Meri proszę, ocknij się, musisz się ukryć. - Pukanie się nasiliło. - Chwilą, już idę! - Krzyknęła w stronę drzwi. Podniosła skrzata i zaniosła do pokoju obok.
Gdy otworzyła drzwi wejściowe, doznała sporego zaskoczenia. Z przodu stał Naruto z wielkim uśmiechem na ustach.
- Siema! Masz jeszcze ze trzy nalewki z kosokępów? Chcielibyśmy uczcić wyniki turnieju.
Za nim stała Sakura wpatrzona w Sasuke. Brunet wydawał się najmniej zadowolony z tego pomysłu. Opierał się o słup podtrzymujący daszek nad drzwiami, patrząc w niebo.
- Coś jeszcze powinnam mieć. - Cicho i nie pewnie odpowiedziała Hinata. - Wejdźcie.
Poszła przodem, a za nią podążył Naruto i Sakura. Trzeci z kompanów nie planował przekraczać progu jej domu. Blondyn rozejrzał się po pomieszczeniu.
- Chyba nie lubisz sprzątać. Masz jeszcze większy bałagan niż ja.
Słowa chłopaka przypomniały jej o małej wojnie jaką stoczyła z jedynym przyjacielem. Efektem tego był spory bajzel na podłodze.
- To niechcący. - Jej policzki przybrały barwę wściekłego purpuru. - Wysypały się.
Nie było w jej głosie pewności siebie, to też mina walecznej kobiety sugerowała, że ona w to nie wierzy.
- Proszę. - Skrępowana kobieta postawiła na stole trzy butelki, o które pytał Naruto.
- Super! Tak o wiele szybciej dojdziemy do siebie, prawda Sasuke? - Spojrzał w stronę drzwi, ale nikogo tam nie było. Wybiegł, a jego brew niebezpiecznie zadrżała. - Sasuke! Ty pieprzony dupku! Miałeś świętować z nami! Znajdę cię i nogi z dupy powyrywam! Żebyś wiedział, że tym razem ci nie podaruję!
- No to ja się zbieram. Czas na mnie. - Po tym jak Uchiha dał nogę, Haruno nie widziała sensu na świętowanie zwycięstwa.
- Ale Sakurka, przecież mieliśmy świętować twoje zwycięstwo. Będzie więcej nalewki dla nas.
- Może innym razem. Przypomniało mi się, że mam jeszcze sporo do zrobienia, a turniej pochłonął sporo mojego czasu i energii.
Dziewczyna wyszła zatrzaskując za sobą drzwi.
- To wszystko przez dupka! - Warknął pod nosem blondyn. - Ile za te trzy butle?
- Proszę. - Podsunęła w jego stronę. - Te są darmowe. Oby ci smakowały.
- Zajebiście! Dzięki wielkie. - W podziękowaniu uścisnął ją mocno. - Trzymaj się mała. Aha, jeszcze jedno. Jak chcesz mieć więcej klientów to powinnaś trochę posprzątać, bo to może nieco innych odstraszać. Jasne?
- Jasne. - Siliła się na uśmiech. Chciałaby, aby z nią został, lecz teraz pragnęła się również zapaść pod ziemię.
Jak tylko drzwi zatrzasnęły się za nim, ona ponownie usiadła na stołku. Głową zaczęła uderzać w stół.
- Dlaczego zawsze mam pecha?
Tak bardzo by chciała, aby kiedyś uśmiechnęło się do niej szczęście.
- Auuaaa. - Meri pojawił się w pomieszczeniu, trzymając się za głowę. - To bolało. Będę miał przez ciebie ogromniastego guza.
- Twój guz to nic w porównaniu do tego co mnie spotkało. - Dalej uderzała głową w blat.
Skrzat zmaterializował się na stole. Nóżki zwisały mu w dół, ręką zaczął gładzić jej włosy.
- Co się stało?
- Naruto tu był. Widział pobojowisko, które zrobiliśmy i teraz ma mnie za bałaganiarę.
- Był tutaj? - Nie dostał odpowiedzi słownej. Dziewczyna pokiwała jedynie głową. - Przyszedł sprawdzić czy masz porządek?
- Nie! - Miała łzy w oczach, ale hamowała je skutecznie. - Przyszedł po nalewki, aby świętować z Sakurą jej wygraną.
- Aha...
Zapadła cisza. Meri doskonale wiedział co dzieje się w sercu dziewczyny. Ona musi po prostu przełknąć kolejne niepowodzenie.
- Hinata, a gdybyś wzięła udział w turnieju i wygrała? Może wtedy Naruto świętowałby z tobą zwycięstwo. Kto wie jak skończyłaby się wasza wspólna libacja.
Dziewczyna spojrzała na niego zaszklonymi oczami spod długich rzęs.
- Przecież ją nie mam pojęcia jak się bić. Nawet dziecko by mnie pokonało.
- Jedno zaklęcie i będziesz najsilniejszą osobą we wiosce. - Skrzat ponownie przybrał wesołą minę.
- O nie! Żadnych zaklęć! Pewnie źle by się to dla mnie skończyło. Czary wychodzą ci tylko, gdy nie dotyczą bezpośrednio mojej osoby. Jeśli miałabym wziąć udział, to tylko dzięki swoim umiejętnościom. Dlatego sam rozumiesz, że to beznadziejny pomysł.
- Kolejny turniej za rok. Do tego czasu nauczysz się walczyć.
- Niby jak?
- Znajdziemy odpowiedniego nauczyciela.
Meri był dumny ze swojego pomysłu.
- Nauczyciela? Skąd ja kogoś takiego wezmę?
- No... - W jego planie pojawił się pewien problem. - Mam paru znajomych, którzy nieźle wkładają bronią.
- Myślisz, że któryś z nich dałby mi kilka lekcji? - Małe ziarenko nadziei zapaliło się w sercu dziewczyny.
- Pewnie tak, ale oni mogą nie być odpowiednimi nauczycielami. Są dość specyficzni, a podczas treningów używają wyłącznie ostrej broni, to też czasem poleci jakaś ręka, noga, a nawet głowa.
Hinata głośno przełknęła ślinę. Taka opcja jej nie odpowiadała. Nadzieja, która jeszcze chwilę temu kiełkowała w niej, teraz pękła niczym bańka mydlana.
- Zaraz, a gdyby tak poprosić najsilniejszego człowieka?
- Czyli kogo? - Dziewczyna nie załapała o kim mowa.
- Puk Puk! - Postukał w jej głowę. - A kto wygrał turniej?
- Sakura.
- Nie mówię o niej! Przecież nie może szkolić cię ta, którą chcesz pokonać. Kto jeszcze jest zwycięzcą i jest silniejszy nawet od Naruto?
Hinata już wiedziała kogo miał na myśli Meri.
- Nie ma takiej opcji! Nie pójdę do niego. On nikogo nie lubi i nie zdziwiłabym się, gdyby robił ludziom okropne rzeczy. Boję się go.
- O tak! Jest idealnym kandydatem. Jest potężny i będzie potrafił cię przygotować do walki.
- Nie ma mowy! Temat skończony! - Opuściła pomieszczenie, aby on już więcej nic nie mówił.

Mijały dni, a Meri próbował różnych sposobów, by przekonać dziewczynę do swojego pomysłu. Po tygodniu udało mu się dopiąć swego. Hinata pomimo, że nie była pewna swojej decyzji, stanęła przed drzwiami domu Uchiha. Zapukała delikatnie. Meri był przy niej w niewidzialnej postaci. Czując, że dziewczyna zaraz stchórzy, pojawił się i mocno uderzył w rzeźbione drewno. Hinata spojrzała na niego ze złością, lecz on tylko wyszczerzył ząbki i zniknął. Po chwili drzwi się otworzyły, a pan domu powitał ją z niezadowoloną miną. Uniósł brew i czekał aż przybyła powie po co przyszła. Hinata całkowicie straciła pewność siebie. Spoglądała i próbowała przypomnieć sobie choć jedno zdanie, jakie planowała wypowiedzieć, gdy go spotka. Pustka całkowicie zawładnęła jej głową.
- Nie pomyliłaś czasem drzwi? - Miał dość czekania. Zirytowany jej obecnością, mroził ją swoim lodowatym spojrzeniem.
Zaprzeczyła ruchem głowy.
- Więc co chciałaś?
- Czy... Czy... Czy ma pan może trochę czasu?
- Po co? - Burknął. Jego mina wyrażała pogłębiającą się irytację.
- Dla mnie. - Do tej chwili jej twarz była blada jak śnieg. Po tym tekście zrobiła się czerwona.
- Nie!
Drzwi się zatrzasnęły. Dziewczyna stała z otwartą buzią zastanawiając się czy ponownie zapukać czy wracać do domu. Na dłoni poczuła uścisk i lekkie szarpnięcie. Meri ciągnął ją, a ona poddała się temu. W domu skrzat cały czas zastanawiał się jak przekonać Uchihę. Ponieważ w dalszym ciągu uważał, że pomysł jest dobry, hamował swoją złość i bluzgi które cisnęły mu się na język, gdy tylko wspominał wizytę u Sasuke.

* * * * *

Tym rozdziałem chyba nieco nakreśliłam jak będzie wyglądała historia. Z drugiej strony, to dopiero zarys całości. Nie uprzedzając faktów, na tym pozwolę sobie zakończyć swoją przemowę :))


10 komentarzy:

  1. Witam!
    Kurde, jak tylko przeczytałam, że Hinata zamierza wygrać turniej, to tylko czekałam, aż padnie na Sasuke, no i zgadłam :D A jeśli dalej mogę strzelać, to po tym jak ją potraktował, wnioskuję, że się w niej zakochał. Jak faktycznie jest, a raczej będzie, to się przekonam później.
    Kolejny akapit też miałam ochotę zacząć od 'kurde', ale nie, powstrzymałam się. Znowu mnie męczy sprawa tego skrzata pół trolla. Ale już go nie widzę tak, jak poprzednio. Przeczytałam 'Meri' i dopowiedziałam sobie tym razem 'Merry i Pippin' :D Moja wizja uległa więc modyfikacji xD I przepraszam za głupawkę, tak wyszło :D
    Żeby powiedzieć jeszcze coś sensownego o tekście - wciąż czuję się zaintrygowana, bo opowiadanie jest jednak dość nietypowe i oryginalne. I nie żebym źle życzyła Hinacie, ale bardzo polubiłam Sasuke za tę gwałtowną reakcję :D
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciekawa jestem jak wiele osób przeczytało posta w takiej wersji jak Ty :)) Czemu? Bo nie wiem jak ja to zrobiłam, ale rozdział był niekompletny. Dasz wiarę? :)) Brakowało początku.
      Padło z wyborem na Sasuke, ale czy uda się przekonać takiego uparciucha jak Uchiha? :)
      Co do trolla to spoko. Możesz go sobie wyobrażać jak tylko masz ochotę. Mi osobiście wydaje się, że porównanie go do hobbita mini jest o wiele trafniejsze niż poprzednia wizja :D
      Fajnie, że podoba Ci się gwałtowna reakcja Sasuke, bo on tu taki będzie :)
      Dziękuję za komentarz :)

      Usuń
  2. Pomimo iż nie komentuję, to czytam ;)... Ake teraz musiałam. :) Czy mi się wydaję czy to opowiadanie będzie o mojej ulubionej parze :D. SasukexHinata? ;)... No nie wytrzymam jeżeli to prawda :D. :D.... Czekam na ciąg dalszy. Zaciekawiłaś tym nietypowym światem jak na Naruto. :). Czekam czekam na next ;).
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hehe :) to bardzo możliwe, że będzie SasukexHinata :) Jakby nie patrzeć, to tylko takiej parki tu brakuje :)
      Dziękuję za komentarz :)

      Usuń
  3. Ciekawie się zapowiada. SasuHina to moja wielka miłość. Zaczęłam bloga od "Skorupy żółwia" (nadal nie wiem dlaczego żółwia? xdd) i weszłam zobaczyć czy jest już zakończenie - nie ma. Ale widząc "Muspelheim" i Płomienny Miecz Zemsty w obrazku moja schiza na punkcie mitologii nordyckiej dała o sobie znać. Reszty opowiadań jeszcze nie ogarnęłam, ale te dwa zdecydowanie mi się podobają, tym bardziej, że miejscami widzę podobny humor do mojego. Weny, weny życzę; będę zaglądać. I choć nie lubię komentować, póki nie widzę całości dzieła, to postaram coś z siebie krzesać. :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlaczego żółwia? Tytuł Skorupa Żółwia pasował mi idealnie do Obito, bo jak wiadomo, żółw ma twardą skorupę, w której się chowa przed zagrożeniem. Tak też jest z Uchihą. On w pewnym sensie chowa się przed światem, a najbardziej przed kobietami. Nie chce dopuścić do siebie nikogo tak blisko, jak to było z Rin. Kolejną rzeczą, która mi pasowała to faktura skorupy. Nie jest gładka i śliczna, tylko poznaczona bruzdami, tak jak ciało Obito po wypadku. Taką metodą dedukcji doszłam do wniosku, że ten tytuł jest trafny. Oczywiście liczę się z tym, że sporo osób może się nie zgodzić z moim podejście.
      To miłe, że zdecydowałaś się na napisanie komentarza. Słowa od czytelników działają jak najlepszy dopalacz do pisania, szczególnie gdy okazuje się, że ktoś czyta i mu się podoba.
      Poczucie humoru ostatnio często gości w moich historiach i skoro Ci odpowiada, to bardzo mnie to cieszy, bo w Muspelheim nie powinno go zabraknąć :)
      Dziękuję za komentarz :)

      Usuń
  4. Udało mi się przeczytać ten rozdział kikla godzin temu, ale jakoś tak znowu nie miałam chwili na komentarz.
    Teraz kiedy go pisze nadal nie mogę pozbyć się wrażenia, że to opowiadanie jest cholernie ciekawe. Podoba mi się ten oryginalny początek i lekka nieszablonowość. Ciekawie się zapowiada, bo coś mi się widzi, że jednak te lekcje dojdą do skutku hehe :D
    Twoje opowiadania mają tą wspòlną cechę, że każde potrafi strasznie wciągnąć i to czasem po pierwszym rozdziale. Dla mnie ta historia właśnie taka jest. Już chcę więcej i aż się boję, co będzie pòźniej ;)
    No i ten humor. Niech cię trzyma i nie puszcza, bo często dzień ratuje przed katastrofą.
    Pozdrawiam ciepło i życzę duuuuużo weny ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To miłe przeczytać, że moje opowiadania wciągają :) Mam nadzieję, że te również wkupi się w łaski dalszymi rozdziałami. W końcu jeśli już teraz wzbudza pewne nadzieje, to trzeba bardziej się postarać, aby późniejsze wydarzenia nie rozczarowały :)
      Co do humoru, to jak najbardziej chciałabym go utrzymać. Jak to mi wyjdzie? Tu najważniejszą rolę będzie odgrywał skrzat. Jeśli uda mi się poprowadzić jego postać tak jakbym chciała, to nie powinno zabraknąć wesołych scen. Nie oznacza to jednak, że nie pojawią się poważne.
      Dziękuję za komentarz :)

      Usuń
  5. Nie można się nie uśmiechać, czytając to opowiadanie. Choć trochę szkoda, bo jak widzę to wcale nie będzie opowiadanie Naruhina, a raczej SasuHina, prawda? W każdym bądź razie podoba mi się twój styl, a także sam pomysł. No i pokochałam skrzata <3 Oby już na zawsze był wiernym przyjacielem Hinaty.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No po samym obrazku widać, że raczej uwaga skupi się na Hinacie, Sasuke i oczywiście skrzacie. On będzie się tu często pojawiał, w końcu jest bardzo ważną postacią :)

      Usuń